Denerwowałem się coraz bardziej. Wszystkim powoli
zaczynało się to udzielać. Próbowaliśmy się dodzwonić chyba ze sto razy.
- Dlaczego ona nie odbiera? – Lou mówił do słuchawki, gdy
kolejny raz próbował się połączyć. – Może coś się stało?
- Nie kracz, co miałoby się stać? – uspokajał go Harry,
ale jego mina mówiła co innego. Też się martwił. – Może zasnęła...
„Raczej nie zabrzmiało to przekonująco” pomyślałem i
spojrzałem na swój telefon. Jeszcze nigdy wyświetlacz nie wydawał mi się taki
pusty.
- Alex dzwoni – Liam wpadł do garderoby prawie z drzwiami.
– Cześć. Wszystko w porządku?
- Daj na głośnik – rzucił Lou odkładając swój telefon.
- No właśnie chciałam się tego dowiedzieć – zaczęła. – Mam
chyba ze sto połączeń nieodebranych i zawaliliście mi skrzynkę.
- Martwimy się. Byłaś u Kate? Próbowaliśmy do niej
dzwonić... – Louis wyrzucał z siebie słowa z prędkością karabinu.
- A powiedzieliście jej, że zadzwonicie?
Popatrzyliśmy po sobie i nasze miny mówiły same za siebie.
„Kretyni z nas” krótko podsumowałem w myślach.
- Nieee... – powiedział Lou na wydechu.
- To powiedzcie mi proszę skąd ona ma wiedzieć, że to do
niej. Pewnie myśli, że ktoś z waszych znajomych się dobija.
- Masz rację – powiedział cicho Liam. – W ogóle o tym nie
pomyśleliśmy. Byłaś może u niej?
„Proszę powiedz, że tak” błagałem w myślach, bo teraz to
już na serio zacząłem się martwić.
- Nie mam jak – powiedziała i tymi słowami sprawiła, że
zdenerwowałem się jeszcze bardziej. – Szef jakoś dowiedział się, że wczoraj
byłam po pracy w hotelu i dziś nie spuszcza mnie z oka. Ale koleżanka ma oko na
wasze piętro i mówi, że nikt tam się nie kręci. „Ale w środku nie była”
pomyślałem.
- Dobre i to – powiedział Niall.
- Nie martwcie się. Jest u was bezpieczniejsza niż
kiedykolwiek – uspokajała nas Alex. – Nie będę do niej nikogo obcego wysyłała,
bo tylko się przestraszy, a i tak nie otworzy. Więc już do niej nie
wydzwaniajcie – dodała jeszcze.
Żołądek ścisnął mi się z nerwów. Jak mogliśmy o tym nie
pomyśleć wcześniej. „Dlaczego Liam na to nie wpadł?” pomyślałem, choć wiem, że
nie jest to dla niego sprawiedliwe.
- Co tu się dzieje? Dlaczego się nie przebieracie? –
menadżer wparował do garderoby. – Wszyscy na was czekają. Nie możemy przeciągać
sesji, bo za godzinę musimy być w centrum. Ruszać się. Liam, z kimkolwiek
rozmawiasz, kończ. Czas nas goni!
- Muszę kończyć, Alex. Zdzwonimy się później.
- Pa – i koniec rozmowy. Niby powinienem się uspokoić, ale
w mojej głowie wyobrażałem sobie moją „tajemniczą dziewczynę” samą w pustym
apartamencie. To wcale nie pomagało.
- Zayn! – Paul wyrwał mnie z odrętwienia. – Czy muszę ci
wysłać jakieś specjalne zaproszenie? Co się z wami dzisiaj dzieje, chłopaki?
Dzień ciągnął się niemiłosiernie. Jak na złość końca nie
widać. Miałem ochotę walić głową w ścianę, co było trudne zważywszy na to, że
właśnie siedzieliśmy w samochodzie, w drodze na kolejny wywiad i sesję.
- Jak mogliśmy o tym nie pomyśleć – wkurzałem się na
wszystkich. – Co z nas za głąby? A jeśli coś jej się stało?
- Lou, ona przecież nie pierwszy raz jest sama...
- Niall, nie pomagasz – przerwał mu Liam. – Wszyscy się
denerwujemy. Musimy jakoś dotrwać do końca. Jeszcze jedna sesja...
- Bóg wie jak długa... – ich gadanie wcale mi nie
pomagało.
- Jeśli damy z siebie wszystko, będzie krótka. Zaufaj
Alex. Słyszałeś żeby ona się denerwowała? – ciągnął. – Śmiała się z nas. Będzie
dobrze. Masz rację. Nikt nie pomyślał, żeby jej powiedzieć, że będziemy
dzwonić. Nikt jej też nie powiedział, że to nowy numer i tylko my go znamy.
Daliśmy ciała, ale naprawimy to po powrocie i jutro będzie już lepiej. Więc,
panowie, uśmiech na twarz. Dojechaliśmy.
„Nareszcie!” Miałem ochotę pogonić kierowcę, bo wydawało
mi się, że strasznie się wlecze. Z trudem panowałem nad sobą. Już nie pamiętam
kiedy się tak denerwowałem.
- Louis, połamiesz mi rękę!
- Sorry, Harry. Nie chciałem – ocknąłem się i spojrzałem
na niego przepraszająco. – Po prostu strasznie się wleczemy.
Próbowałem się trochę uspokoić, ale raczej przynosiło to
odwrotny efekt. Spojrzałem na twarze przyjaciół. Wszyscy się martwili. Pierwszy
raz nikt nie myślał o niczym innym, tylko by znaleźć się wreszcie w
apartamencie. Zayn zaciskał szczękę. Wkurzał się nie mniej ode mnie. Liam
siedział zamyślony i gapił się przez okno. Nawet Niall smutny gapił się przed
siebie z nieotwartą paczką czipsów w ręce. „I oni mi mówili bym się uspokoił.”
Gdy ujrzałem tłum fanów przed hotelem, aż jęknąłem.
„Dlaczego dziś?” wyłem w duchu. Wiedziałem, że się z tego nie wywiniemy.
Normalnie uwielbiam takie sytuacje. Po prostu dziś był wyjątkowy dzień. Dziś
chciałem tylko pobiec na górę sprawdzić czy wszystko dobrze.
- Chłopaki... – zacząłem.
- Nawet o tym nie myśl – Liam spojrzał mi w oczy. –
Wszyscy czujemy, to co ty. Dziesięć minut.
- Ogarnijmy się chłopcy, bo wyglądamy jakbyśmy na pogrzeb jechali.
– Cztery pary oczu zmroziły go wzrokiem. – Sorry, nie tak to miało zabrzmieć.
- Już lepiej nic nie mów, Harry – syknął Zayn przez zęby.
Gdy wysiadaliśmy, na naszych twarzach gościły uśmiechy.
Każdy lubił spotkania z fanami. Tylko dziś wyjątkowo...
- Liam, mów co chcesz, ale za minutę się zwijam –
powiedziałem mu na ucho uśmiechając się do kolejnej fanki. Konsekwentnie
kierowałem się do wejścia. Skinął tylko głową na znak, że usłyszał.
- Dzięki kochani! – zwróciłem się do licznej grupy. –
Niestety my naprawdę musimy już iść. Mam nadzieję, że jeszcze się nie raz
spotkamy.
Na te słowa rozległy się jeszcze głośniejsze piski, ale my
już zmierzaliśmy do wejścia. Pomachaliśmy jeszcze na do widzenia i weszliśmy do
holu. W drodze do windy mijaliśmy kolejnych fanów. Więc ucieszyliśmy się
dopiero, gdy zamknęły się za nami drzwi windy. Harry naciskał przycisk z numerem
10 jakby od tego zależało jego życie. „Sam bym tak pewnie robił.” Winda jechała
jakoś wolniej niż zazwyczaj.
- No, szybciej – usłyszałem jak Zayn mówi sam do siebie.
„Właściwie, to do windy.”
Gdy w końcu się zatrzymała praktycznie biegliśmy do drzwi.
Jakaś starsza para popatrzyła się na nas ze zdziwieniem.
- Śpieszy nam się do toalety – wyjaśnił im Niall. – A mamy
tylko trzy w apartamencie...
- Liam, co jest? – zdziwił się Harry, bo temu tak trzęsły
się ręce, że nie mógł otworzyć zamka.
- Daj tą kartę – warknął Zayn i sam otworzył drzwi.
Wpadliśmy do środka. Moje serce waliło jak po jakimś szaleńczym biegu. Ktoś zapalił
światło. I wtedy ją zobaczyłem...
- Kate... – wysapałem. – Wszystko dobrze? Nic ci nie
jest?
- Wszystko w porządku?
- Dobrze się czujesz?
- Co tam?
- Cześć.
Wyrzuciliśmy z siebie wszyscy w tym samym momencie. Sam
nie wiem kto o co zapytał. Muszę przyznać, że gdyby nie to, że bardzo się
martwiliśmy, byłoby to nawet zabawne. Odwróciła się w naszą stronę i obdarzyła
chyba najpiękniejszym uśmiechem na świecie.
- Cześć – powiedziała cicho. – Wszystko dobrze...
- Chyba nie do końca – zauważył Zayn. – Co ci się stało w
głowę?
Od razu rzucał się w oczy pokaźnych rozmiarów siniak na
jej czole. „Musiało boleć” pomyślałem odkrywczo podchodząc do niej i siadając
obok.
- Nic takiego – wzruszyła ramionami. – Wpadłam na coś. Często
mi się to zdarza.
- Na co? – Liam usiadł na „swoim” fotelu i wpatrywał się w
nią wyczekująco. – No powiedz.
- Na drzwi od prysznica – westchnęła i spuściła głowę.
- O ja kretyn! – usłyszałem słowa Harry’ego. – Musiałem ich
nie zamknąć rano... Przepraszam.
- Nic się nie stało. Naprawdę – powiedziała cicho. – To nic
takiego.
- To jak ci minął dzień? – zapytał Niall. – Robiłaś coś
ciekawego? – W odpowiedzi dostał wzruszenie ramionami.
- Rozpakowałam się – powiedziała to tak cicho, że mimo iż
siedziałem najbliżej, ledwo ją usłyszałem.
- To dobrze – powiedziałem. – A jadłaś coś? Bo ja jestem
głodny...
- Ja też umieram z głodu – „Nic nowego akurat w twoim
przypadku.” – Zamówmy kolację. Kto co chce?
I znów wywiązała się głośna dyskusja, kto co powinien
wybrać. Zauważyłem, że Liam przygląda się jej badawczo i nad czymś się
zastanawia.
- Kate? – zaczął. – Czy jadłaś coś dzisiaj jak nas nie
było?
Po tych słowach zapadła taka cisza, że aż dzwoniła w
uszach. Wszyscy spojrzeli na dziewczynę w oczekiwaniu, co odpowie. Nie wiem
skąd mu przyszło do głowy o to zapytać, ale gdy zobaczyłem rumieniec na jej
policzkach, przeraziłem się. „Mój Boże, nie było nas ponad dwanaście godzin!”
Niall wyszedł do kuchni. Po chwili wrócił i tylko pokręcił przecząco głową.
- Kate? – delikatnie ująłem jej dłoń. – Musisz jeść. Nie
było nas cały dzień. Nie możesz tak robić.
Wprawdzie nie było to żadne pytanie, ale oczekiwałem
jakiejkolwiek odpowiedzi z jej strony. Siedziała ze spuszczoną głową i czułem tylko
jak zaczyna coraz bardziej się trząść. „Ze strachu?”
- Dobrze. Skończmy ten temat na razie – powiedziałem, by
ją uspokoić i spojrzałem wymownie na chłopaków. – Niall, idź już zamów tą
kolację. Trzeba się ogarnąć po całym dniu. Akurat się wyrobimy nim ją
przyniosą.
Chyba zrozumieli o co mi chodzi, bo nagle salon zrobił się
pusty. Spojrzałem na dłoń Kate w mojej i odruchowo zacząłem ją głaskać
kciukiem. Czułem, że powoli się uspokaja. Uniosła głowę i spojrzałem w te
cudowne piwne oczy. Byłem tak blisko, że widziałem nawet te miodowe plamki,
których wcześniej nie zauważyłem. „W tych oczach można utonąć” przeszło mi
przez myśl. I chyba rzeczywiście, bo nagle brakowało mi powietrza.
- Siedziałaś tu przez cały dzień... – zacząłem cicho.
- Prawie – Nie jestem pewien czy usłyszałem tą odpowiedź.
Może po prostu odczytałem ją z ruchu warg.
- Nie czytałaś swojej książki? Nie włączyłaś sobie
telewizora? Dlaczego? – „Wygląda to tak jakby patrzyła prosto na mnie. Jakby
zaglądała mi w samą duszę.” Przez ciało przebiegł mi dreszcz. – Możesz mi
odpowiedzieć?
- Nie wiem, gdzie jest. I nie umiem włączyć telewizora –
powiedziała cichutko, a do mnie właśnie dotarł sens tych słów. „Nie ma co,
jeszcze długa droga przed nami.” Zauważyłem kątem oka, że Niall przemyka do
swojego pokoju.
- Dobrze. To zróbmy to od razu – powiedziałem i sięgnąłem
po pilota. Włożyłem go jej w dłoń. – Czujesz ten większy okrągły przycisk na
samej górze? Naciśnij go. – I po chwili salon zalała kakofonia dźwięków z
telewizora. – Dobrze. A teraz... – pokierowałem jej palec we właściwe miejsce –
te przyciski są inne i układają się w krzyżyk. No spróbuj – sprawdziła ich
działanie. – A teraz wyłącz – znów cisza. – To co w sprawie telewizora? Będziesz
umiała go włączyć?
- Tak...
- A pilot zawsze leży na stoliku. Przynajmniej przez
większość czasu – dodałem. – Bo może jeszcze leżeć na którymś z foteli lub
kanapie, ale postaramy się go odkładać na miejsce. A teraz chodź do pokoju –
podniosłem się i pociągnąłem ją delikatnie za sobą. Zachwiała się wstając. „No
i mamy skutki niejedzenia.”
Weszliśmy do sypialni. Od razu zauważyłem jej torbę.
Leżała obok stolika nocnego. Podniosłem ją z podłogi i podałem Kate.
- Proszę. To może połóż ją sobie teraz tak, żebyś jutro
wiedziała gdzie jest.
Podeszła do komody i otworzyła szufladę. Położyła torbą na
wierzchu. Zajrzałem do środka. „Przecież ona praktycznie nic nie ma” zdziwiłem
się.
- Czy jeszcze czegoś nie mogłaś znaleźć? – zapytałem, gdy
odwróciła się w moją stronę. W tej samej chwili z łazienki wyszedł Harry i
skierował się do szafy.
- Prysznic zamknięty – zameldował z uśmiechem i zaczął się
ubierać w ogóle się nie krępując swojej nagości.
- To jak? – zapytałem ponownie.
- Moje buty – powiedziała cichutko, a ja rozejrzałem się
po pokoju. Jeden stał obok szafki, ale drugiego nigdzie nie było widać.
Zajrzałem pod łóżko. „Jest!” Pewnie sam go tam kopnąłem. Podałem jej trampki, a
ona ustawiła je obok komody.
- Coś jeszcze? – zapytałem spokojnie.
- Już nie, dziękuję – powiedziała i uśmiechnęła się do mnie,
a ja znów poczułem się jakoś tak dziwnie.
- To chodźmy do kuchni. Zaraz będzie kolacja...
- To może ja z nią pójdę – zaproponował Harry – a ty się
przeproś z łazienką, bo najdelikatniej mówiąc, to śmierdzisz Louis.
- Co ty nie powiesz? – zaśmiałem się, a widząc delikatny uśmiech na jej twarzy, podjąłem grę. – Może masz rację, nie będę wam odbierał
apetytu. Co ty na to, Kate? Pójdziesz z tym wariatem? – skinienie głowy musiało
na razie wystarczyć.
Zobaczyłem jeszcze jak wziął ja za rękę i zamknęły się za
nimi drzwi.
Weszliśmy do kuchni. Przy stole siedział Niall i zajadał
kanapki. Musiał się śpieszyć z tym prysznicem, bo z włosów skapywała mu jeszcze
woda mocząc bluzę.
- Czym się już zapychasz? – zapytałem odsuwając
dziewczynie krzesło. – Zaraz będzie kolacja.
- Głodny jestem, a skoro Kate nie zjadła, to szkoda żeby
się zmarnowało... – tłumaczył się z pełną buzią.
- Jakby przy tobie mogło to być możliwe – popatrzyłem na
przyjaciela z uśmiechem. Nawet dziewczyna się uśmiechnęła.
Popatrzyłem na jej czoło. „Niezłego guza jej sprawiłem.” Wstawiłem
wodę na herbatę i sięgnąłem po kubki. Gdy stawiałem je na stole wszedł Zayn i
usiadł na tym samym miejscu co rano. Wpatrywał się w Kate jak zaczarowany. „Chyba
na wszystkich tak działa...” Wcześniej tego nie zauważyłem, ale teraz przyszło
mi do głowy, że zazwyczaj siadaliśmy na tych samych miejscach. „Dziwne, na co
człowiek czasami zwraca uwagę.” Akurat gdy sięgałem po dzbanek wszedł Liam.
- Zostaw, zrobię herbatę – powiedział i zabrał się do
roboty.
- Dzięki – powiedziałem i usiadłem na „swoim” miejscu.
Teraz ja też zacząłem wpatrywać się w Kate. – To jak tam? Opowiesz co dziś
robiłaś ciekawego? No, bo że biłaś się z drzwiami, za co jeszcze raz cię
przepraszam, to już wiemy. Swoją drogą nie jestem do końca pewny, kto wygrał...
- Nie ma za co – powiedziała cicho. – Przecież nic się nie
stało.
- Kate – zaczął Liam – chcieliśmy cię też przeprosić za tą
sprawę z telefonem. Nie chcieliśmy cię wystraszyć...
Zauważyłem jej zdziwioną minę. Widok bezcenny. Kompletnie
nie wiedziała, co on chce powiedzieć. Czyli Alex miała rację co do tego, że
pomyślała iż to telefon jednego z nas. Wyjęła go z bocznej kieszeni spodni i położyła
na stole.
- Bo to my wydzwanialiśmy – powiedziałem. – Martwiliśmy
się jak sobie radzisz, a potem martwiliśmy się jeszcze bardziej, że nie
odbierasz.
- Myślałem, że coś się stało... – powiedział Lou cicho.
Ciekawe jak długo tam stoi? – Wszyscy tak myśleli – dodał i usiadł obok niej.
- Przepraszam – szepnęła. – Nie wiedziałam... Odebrałabym,
ale...
- No przecież wiemy. Po prostu zapomnieliśmy ci
powiedzieć, że to taki zapasowy telefon, a numer znamy tylko my – wyjaśniałem.
- Damy go jeszcze Alex – powiedział Liam stawiając na
stole dzbanek z herbatą. – Czyli od jutra jak ktoś będzie dzwonił, to będzie
tylko sześć możliwości.
Zauważyłem wesoły błysk w oczach Lou. „Ciekawe co on znów
wymyślił?” Pewnie w końcu się dowiemy.
- Tak i błagam cię następnym razem odbierz, bo jak
będziemy mięli jeszcze jeden taki dzień jak dzisiaj, to Paul nas w końcu zwolni
– zaśmiał się Niall przeżuwając ostatni kęs kanapki. Rozległo się pukanie. – No nareszcie. Umieram z głodu – powiedział i pobiegł odebrać nasza kolację.
- Czy mi się wydaje, czy on właśnie zjadł te wszystkie
kanapki? – zapytał się Liam kręcąc ze zdziwienia głową. – Gdzie on to wszystko
mieści?
- Trzeba mieć dobrą przemianę materii – odezwał się głos w
drzwiach. – Jedzonko przyjechało.
W całej kuchni rozeszły się cudowne zapachy. Zaburczało mi
w brzuchu tak głośno, że aż wszyscy się zaśmiali.
- Mój żołądek przyjął do wiadomości tą informację. Dawaj
moje spaghetti – powiedziałem ściągając pokrywkę z pierwszego talerza. – To nie
moje. Kto zamawiał kotleta?
- Ja – Liam odbierał ode mnie talerz. – Dzięki.
- Kate – Niall postawił przed nią miseczkę z zupą, a ja
wychyliłem się by podać jej łyżkę – zamówiłem ci same pyszności, więc wcinaj. I
chce szczerej opinii czy ci smakowało.
Zdziwiłem się na widok tej zupy. Spojrzałem na olbrzymi
talerz makaronu leżący przede mną, a potem na małą miseczkę przed nią. „Czy ona
ma się tym najeść?” Zauważyłem, że Zayn i Lou wpatrują się w Nialla ze
zdziwieniem. Ten jednak nic sobie z tego nie robił i podawał im ich dania.
- Niall... – zaczął Louis głosem tylko na pozór spokojnym.
- Tak, Lou? Chciałeś czegoś?
Coś mi się wydaje, ze jeśli blondas szybko się nie
zorientuje w temacie, to Lou zrobi mu krzywdę. I wygląda na to, że Zayn mu w
tym pomoże.
- O jest! – powiedział podnosząc kolejną pokrywkę. – I
drugie danie – położył kolejny talerz przed dziewczyną. – No jedz zupę, bo ci
zapiekanka wystygnie.
„Jednak wyrok odroczony” zaśmiałem się widząc, że zarówno Lou
jak i Zayn uśmiechają się pod nosem.
- I moje pyszności – powiedział stawiając olbrzymi talerz
i siadając. – To co? Smacznego.
Zabraliśmy się za opróżnianie talerzy. Liam nalał
wszystkim herbaty i odstawił pusty dzbanek za siebie. Jadłem nie spuszczając
wzroku z Kate. Zayn wziął ją za rękę i wcisnął w nią łyżkę. Lou chwycił jej drugą dłoń i pomógł zlokalizować
miseczkę. W głowie zapaliło mi się światełko ostrzegawcze, ale zanim zdążyłem
się zorientować o co chodzi, zgasło.
Poprostu cudowny, jak zawsze zresztą:-) nie mam pojęcia co napisać, w końcu doskonale wiesz, że kocham Twoje opowiadanie:-) więc napisze tylko, dziewczyno pisz dalej i nigdy nie przerywaj :-) kocham Cię normalnie. Pozdrawiam M.Payne :-)
OdpowiedzUsuńTakie cudowne słowa ze strony kogoś, kogo twórczość sama podziwiam są dla mnie największą radością. Też cie kocham :) I wręcz ubóstwiam twoje opowiadanie
UsuńNie chcę Cię już męczyć na Twitterze wiec pisze tu:) rozdział cudowny, jak zawsze...ohhhh przeciez wiesz, że nie mogę rozgryźć o co w tym wszystkim chodzi, torturujesz mnie:)
OdpowiedzUsuń@SayMyName92
Tylko praca i szkoła mnie męczy ;) wszystko inne sprawia, że mam siły na te dwa mniej przyjemne zajęcia ;)
Usuńno Harry... niech ci się ta żarówka poświeci trochę dłużej, bo to widać gołym okiem:D rozdział świetny:)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) ale wiesz, Harry... uwielbiam go :)
Usuńjak zwykle świetny . oby tak dalej , kocham to opowiadanie ! <3
OdpowiedzUsuńdziękuję, takie słowa sprawiają, ze mam siłę się uśmiechać :)
Usuńok Hazza Hazza! żaróweczka się przepaliła?
OdpowiedzUsuńto trzeba szybciutko ją wymienić bo to co się dzieje w serduszku Zayna i Lou widać gołym okiem! może ty jednak potrzebujesz okularów Styles....;)
Madeline
No to właśnie cały Harry, nieprawdaż?
UsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, że tak szybko dodajesz rozdziały. Jeden z najlepszych blogów z opowiadaniami na jakie wchodziłam! Ostatnie zdanie - świetne, żaróweczka mu się przepaliła, ojć...;D To wiesz...życzę ci dużo inspiracji do pisania kolejnych, tak samo świetnych rozdziałów. Do następnego!
OdpowiedzUsuńja też się cieszę czytając takie słowa :) dziękuje za życzenia - na pewno się przydadzą :)
UsuńTak, Harry kretyn, to chyba jasne ;). Uwielbiam, po prostu kocham tego kretynka.! Resztę oczywiście też, ale Harry. Zakochałam się, po prostu na nowo się zakochałam *,*. Jak w ogóle można mieć aż taki talent.? Świat, który stworzyłaś jest taki... realny. Nic nie jest przesadzone, wszystko w dobrym guście. Wszystko składa się w ogólną, logiczną całość i cóż... pasuje do siebie. Także ten... twórz dalej i dodawaj rozdziały. A na pewno jeszcze tu wrócę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.! ;*
kolejny raz twoje słowa sprawiły mi wielką radość :) jesteś dla mnie bardzo hojna w pochwałach i dziękuję ci za to :)
UsuńHahaha rozwaliło mnie ostatnie zdanie no ale co się dziwić to geniusz Harrego :P
OdpowiedzUsuńFajnie, że szybko dodałaś ten mam nadzieję, że weekend też dla nas znajdziesz czas i coś napiszesz :DD Tak, tak wiem męczę cię, narzekam i smęcę ale cóż tak już chyba moja rola... ktoś to musi robić prawda ? xDD
Już cię tu nie zanudzam napisze tylko że czekam na następny oczywiście !
podoba mi się ta twoja rola ;) nawet bardzo :) to żmudna robota, ale ktoś to musi robić ;)
Usuńwciąż piszę... i dzięki dziewczynom takim jak ty, wciąż kocham to robić :) dziękuję
No ja nie mogę *.* jesteś taka niesamowita, że poświęcasz czas na tego bloga (a pewnie bardzo dużo na niego idzie ;) ) i uszczęśliwiasz nas tym :* Każdego dnia zaglądam tu i patrzę czy dodałaś następny.
OdpowiedzUsuńDziś było tak, że miałam zły humor i weszłam tu i patrzę dodałaś, i od razu banan na twarzy :D
Kocham Cię ♥
~ Kaśka Directioner
no to teraz ja siedzę z bananem na twarzy :D wspaniale się czyta takie słowa i dziękuję ci za to z całego serca.
UsuńBlog świetny. Na razie tylko Oliwia dodawała komentarze ale powiedziała, że twój blog jest super więc postanowiłam sprawdzić. Na razie przeczytałam jeden rozdział ale i tak mi się bardzo podoba. Twój styl pisania. Trochę nie rozumiem o co chodzi w tym opowiadaniu. Ale mam nadzieję, że po przeczytaniu całego bloga przekonam się o tym. Dziękuje również za to, że dodajesz komentarze do naszego bloga. Są świetne. Jak już Oliwka wcześniej wspominała oprawa graficzna jest okej ale te oczy mnie przerażają. Zwłaszcza jak czytam to w nocy. Rozdział całkiem fajny a teraz próbuje rozgryźć o co chodzi w tym opowiadaniu. Na podstawie tego rozdziały mogę powiedzieć, że piszesz naprawdę fajnie. Bez powtórzeń. Na koniec dodam, że ostatnie zdanie jest genialne i tego się trzymaj. <33
OdpowiedzUsuń/Lucy
dziękuję za odwiedziny i uwagi :) to mój pierwszy blog i jeszcze nie za bardzo wiem jak to wszystko działa dlatego bałam się wklejać nie wiadomo jakie zdjęcia i po prostu użyłam rysunku... tak mi pasowało do fabuły... może rzeczywiście trochę strasznie mi wyszło, a nie zwróciłam na to uwagi, bo patrząc na nie widzę postać, którą stworzyłam... Zastanowię się nad tym :) Dziękuję za miłe słowa
UsuńMoże i Harry jest kretynem, ale to słodki kretyn, więc można mu wybaczyć. Tak jak i pozostałym, że nie poinformowali Kate, że zadzwonią. Dobrze, że Alex ich uspokoiła, inaczej gotowi byli roznieść studio :D
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem powinni trochę wyluzować, bo przecież Kate nie jest małym dzieckiem, ona tylko nie widzi. Jestem pewna, że z czasie poczuje się przy nich pewniej i bez skrępowania, będzie jadła to co im zostawią (:
Weny na kolejne, matrioszkaa! xx
[chocolattesmile]
a jak wszyscy wiedzą, ci kochani kretyni są naszymi ulubieńcami ;) pozdrawiam
Usuńo boże *_*
OdpowiedzUsuńco mogę powiedzieć o Twoim blogu? chyba tylko że jest zajebisty. nie piszę tego abyś weszła na mojego bloga, wręcz przeciwnie. czy ty zrobisz czy nie to już Twoja opsobista sprawa. ale wracając do Twojego bloga to przeczytałam całego i ... no coż słów mi brakuje. Ile ty masz lat wgl?? bo piszesz naprawdę wow... naprawdę Twoje opowiadanie wyróżnia się czymś, jest takim punktem na całym morzu takich opowidań o On direction:)
naprawdę wow:)
a tak wgl to sorry że tak długo, ale musiałam się wypisać:)
czekam na nexta
nie musisz przepraszać, bo każde twoje słowo ma dla mnie wartość złota :) dziękuję ci za te słowa... Stara jestem ;) mam 19 na karku i niestety czuję każdy jeden rok w kościach ;) a tak na poważnie, to oczywiście, że zajrzę na twojego bloga, bo po prostu zawsze to robię... już taka moja ciekawska natura...
UsuńKurczaki... Weszłam na Twojego bloga po tym, jak zostawiłaś swój komentarz u mnie i... jeeeju, tak mi się spodobał!
OdpowiedzUsuńniby taka jego melancholijna natura, ale jednak te wplątywane przez Ciebie (bardzo umiejętnie, muszę dodać) humorystyczne teksty! no po prostu świetny!
+obserwuję :)
dziękuję ci bardzo i strasznie się cieszę, że ci się spodobały moje wypociny ;)
UsuńZapraszam na 1 rozdział na blogu : http://meet-dreams.blogspot.com/ wcześniej był on zdany jako we-could-be-homeless, zapraszam do czytania i komentowania. Twój komentarz zależy od tego czy dalej mam prowadzić bloga .
OdpowiedzUsuńCzy mogę się oprzeć takiemu zaproszeniu? Ja zawsze odwiedzam osoby, które mnie o to proszą :)
UsuńRozdział jak zwykle cudowny;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że wytrwale czytasz :) Nawet nie wiesz ile sprawiasz mi tym radości...
UsuńMam już za sobą wszystkie z października. moja opinia wciąż nie uległa zmianie. Gratulacje. Udało ci się mnie zaciekawić, choć jest to bardzo trudne ;) ps. niezwykle podoba mi sie tło na twoim blogu. Mogłabym cały czas patrzeć w te oczy.
OdpowiedzUsuńWiedzę, że nieźle się zawzięłaś :) Dziękuję ci bardzo, że czytasz...
UsuńPozdrawiam xx
Kochana!
OdpowiedzUsuńTe wszystkie sytuacje związane z jedzeniem i Niall'em są strasznie zabawne. Fajnie, że wprowadzasz tak dużo elementów humorystycznych oprócz tej tajemniczości.
Jestem naprawdę wniebowzięta, czytam rozdział za rozdziałem jak zaczarowana. Pozdrawiam. ~prima
W końcu nie samymi mrocznymi tajemnicami się żyje ;) Mam nadzieję, że uda mi się was czymś rozśmieszyć od czasu do czasu ;)
UsuńSuper rozdział, masz świetny styl pisania i super pomysły ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję ❤
UsuńHarry? Co ty tam myślisz? Hłehłe ja już chyba się domyślam w jakim sensie ostrzegawcze. ;3
OdpowiedzUsuńChociaż za pewne znów coś sobie wymyślam. ;p
Dobra, lecę czytać następny.. ;d
Co do rozmyślań Harry'ego, to czasami lepiej ich nie znać ;)
UsuńCzasem strach wiedzieć, co on ma pod tym czerepem. ;p
Usuń