Patrzyłem na swoich przyjaciół i dziękowałem Bogu za to,
że ich mam. To, co początkowo wydawało się niemożliwe, teraz można śmiało
powiedzieć, że się udało. Patrzyłem jak Liam cały czas zajmuje Harry’ego
rozmową. „Pewnie boi się, żeby ten znowu z czymś nie wyskoczył” pomyślałem. W
pewnym momencie już chciałem go trzepnąć. Całe szczęście, że Kate ma poczucie
humoru, gdy już nie trzęsie się ze strachu. Spojrzałem na Zayna. On robił to
samo. Wciągał Nialla w dyskusję i jak trzeba było śpieszył Liamowi z pomocą.
„Nie tak łatwo zagadać Harry’ego” zaśmiałem się cicho.
Zwróciłem uwagę, że Kate odkąd usiadła w tym miejscu ani
razu się nie oparła. „W sumie nic dziwnego.” Siedziała wyprostowana cały czas
muskając palcami wzorek na poduszce. „Przynajmniej zaczęła jeść” pomyślałem z
dumą, że to można zapisać na konto moich wybitnych osiągnięć. Popatrzyłem na
zegar. Pół godziny. Jak ten czas zleciał. W głowie kiełkowała mi jakaś myśl,
ale na razie nie dawałem się jej rozwinąć. I wciąż zastanawiałem się jaką
przerażającą historię kryje w sobie ta mała osóbka obok mnie. Na samą myśl o
tym przeszył mnie dreszcz. Jadłem kolacje, ale równie dobrze mogłem mieć słomę
na talerzu. Myślami bylem gdzie indziej. „Muszę wiedzieć” postanowiłem. W tym
samym momencie z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Poczułem, że Kate
zastygła w oczekiwaniu. Spojrzałem na wyświetlacz. „Teraz?” jęknąłem w duchu.
- To jeszcze nie Alex – zwróciłem się do niej odkładając
talerz na stół. – Zaraz wracam. Przepraszam na momencik. – Powiedziałem
odbierając telefon i kierując się w stronę kuchni. – Hej. Co tam u ciebie?
„Jakoś specjalnie zadowolony z tego telefonu to on nie
jest” pomyślałem. „Ciekawe kto dzwoni?” Spojrzałem na Kate. Teraz gdy Louis
zniknął w kuchni wygląda na bardziej przestraszoną. „Czyli to on sprawia, że
czuła się przy nas pewniej.” Biedna dziewczyna. Przestała jeść. Zresztą może
już skończyła.
- Kate – powiedziałem cicho, ale i tak drgnęła wystraszona.
– Ta twoja przyjaciółka mieszka gdzieś blisko?
- Za miastem – odpowiedziała cicho.
- Dojeżdżacie codziennie samochodem? – kontynuowałem
zdając sobie sprawę, ze wszyscy się nam przysłuchują.
- Nie. Autobusem. – usłyszałem. „Czasami trzeba się naprawdę
wysilić, by zrozumieć co ona mówi.”
- To rano, o której zaczyna pracę? O siódmej? – W
odpowiedzi tym razem dostałem leciutkie skinięcie głową.
- Liam, co to za przesłuchanie? – zapytał Louis wracając
na swoje miejsce. Nie odrywałem oczu od Kate. „Czy mi się wydaje, czy jakby
trochę strach ją opuścił?” myślałem.
- Jakie przesłuchanie? Tak tylko się zastanawiam nad
odwiezieniem ich do domu, żeby nie musiały w taką pogodę iść na autobus –
tłumaczyłem się.
- Świetny pomysł – poparł mnie Zayn, a i Lou skinął głową.
- Zaproponuję to Alex jak zadzwoni. Tylko trzeba by wypożyczyć samochód.
- Nie trzeba. Naprawdę – cicho protestowała dziewczyna.
- Ale to żaden problem – powiedział Louis. – Będzie
fajnie. Zresztą zobaczymy co ona na to, dobrze? – zwrócił się do Kate, a ona w
odpowiedzi leciutko skinęła głową.
„Boże, ta dziewczyna przez cały czas siedzi wyprostowana
jak struna. Te plecy muszą rzeczywiście okropnie wyglądać i boleć skoro nie
oparła się ani na chwilę.” Popatrzyłem na Lou przypominając sobie jaki jego
wyjście miało skutek.
- Kto dzwonił?
- Eleanor – powiedział krótko. – Nic ważnego.
„Jak nie, to nie.” Zresztą dziś lepiej go nie męczyć. On
już i tak przeszedł samego siebie. Odkąd go znam nie pamiętam, by wysiedział
tyle w jednym miejscu. A już na pewno taki zamyślony. „Ciekawe, co on tam znowu
kombinuje w tej swojej głowie?” zastanawiałem się widząc jego wyraz twarzy. W
pewnym momencie otworzył oczy i wyprostował się. Wyglądał jakby właśnie podjął
jakąś decyzję. Nieodwołalnie. „Zobaczymy...”
Niall zabrał się za sprzątanie ze stołu. Patrzyłem jak Lou
delikatnie odbiera talerz od Kate, a ona dziękuje mu mówiąc to tak cicho, że
nawet on ma chyba problemy by to usłyszeć. „Naprawdę cię nie poznaję
przyjacielu.” Zayn i Harry dorwali się do konsoli, więc mamy ich z głowy w
najbliższym czasie. Obserwowałem jak delikatne palce dziewczyny poruszają się
po poduszce. Przyjrzałem się dokładniej. Wcześniej nawet nie zwróciłem uwagi,
że jest tam jakiś wzorek. „Może czasami trzeba być niewidomym, by zobaczyć
więcej” pomyślałem sobie ze smutkiem patrząc na tą drobną osóbkę. W ciuchach
Louisa wyglądała jak mała dziewczynka. „No cóż, zbudowana jak dziecko, to ona
nie jest” pomyślałem, przypominając sobie jak wyglądała w mokrych spodniach i
podkoszulku przylepiającym się jej do ciała. Dzwonek telefonu sprowadził mnie
na ziemie.
- Tak? – zaczął Lou. – Cześć. Dobrze. Za 5 minut? – głupio
tak słuchać tylko jednej strony. Pokazałem mu na migi, by poruszył sprawę
samochodu. W odpowiedzi podziękował za przypomnienie. – Czy mogę was odwieść do
domu? Kate opowiadała, że jeździcie autobusem – i znów słuchał odpowiedzi. – No
może to my ją podpytaliśmy – zaśmiał się do słuchawki. Zauważyłem, że
dziewczyna też się uśmiechnęła nieśmiało. „Ta przyjaciółka zna ją na wylot.” –
Dobra, to zaraz będziemy na dole – powiedział kończąc rozmowę. Popatrzył na
mnie.
- Zayn – powiedziałem – zrób sobie chwilę przerwy i
zorganizuj samochód i najlepiej z nawigacją, by wrócił z powrotem –
zażartowałem. – Idę po twoje rzeczy – zwróciłem się do Kate, a ona obdarzyła
mnie kolejnym ledwie zauważalnym uśmiechem. Zdążyłem jeszcze zauważyć jak Zayn
idzie do kuchni zadzwonić.
Wróciłem do salonu i podałem jej rzeczy. W podziękowaniu
znów dostałem ten słodki uśmiech i cichutkie:
- Dziękuję, Liam.
Od razu schowała książkę do torby, a Lou podał jej
chusteczki i spinkę. Drgnęła lekko, gdy wkładał jej przedmioty do dłoni. „A
więc wciąż się boi...” pomyślałem. „Nawet jego.” Wstali i poszli do jego
pokoju. On przodem, a ona za nim trzymając go ostrożnie za rękę. Po chwili Lou
wrócił. Widziałem, że wkłada dokumenty do kieszeni. Wszedł Zayn.
- Samochód będzie czekał na parkingu od strony plaży.
Klucze dostaniesz w recepc... – urwał w pół słowa na widok Kate wychodzącej z
pokoju.
Już zapomniałem jaka ona drobniutka. Pozbawiona za dużych
i bezkształtnych męskich ciuchów wydawała się jeszcze delikatniejsza niż
myślałem. „Wygląda jak mały przestraszony elf”pomyślałem. „Skąd mi się wzięło
takie porównanie?”
- Gotowa? – zapytał Louis i delikatnie ujął jej dłoń. – To
chodźmy poszukać twojej przyjaciółki – powiedział i ruszył z nią do drzwi.
Wszyscy obserwowaliśmy ich przejęci. Każdy na swój sposób.
Zatrzymała się w otwartych już drzwiach i obróciła w naszą stronę.
- Dziękuję – usłyszałem cichy szept i ujrzałem ten nieśmiały
delikatny uśmiech. Obróciła się i zamknęły się za nią drzwi.
Chciało mi się wyć. Dziewczyna dziękuje nam za to, że
mogła tu siedzieć cały czas trzęsąc się ze strachu. „Boże, co to za syf ją
spotkał." Kieruję się do kuchni. Liam i Zayn stoją z niewyraźnymi minami jakby
do końca nie wiedząc, co teraz robić, gdy Kate już sobie poszła. Zamykam za
sobą drzwi kuchni i siadam ciężko na krześle. „Czy tylko ja widziałem te
czerwone ślady na bluzie, którą miała na sobie?” To okropne. Ani na sekundę nie
usiadła wygodnie. Pewnie gdyby to zrobiła cały tył byłby czerwony. Próbowałem
żartować, a tak naprawdę chciało mi się płakać. Chciałem ją przytulić, ale
wtedy pewnie uciekłaby z krzykiem, albo zwijałaby się z bólu. Przypomniałem
sobie jak wyglądała, gdy Lou przyprowadził ją na górę. Przeszedł mnie dreszcz.
„Czy ona jutro znów będzie siedzieć na tej plaży i marznąć?” Nagle
przypomniałem sobie jak Zayn mówił, że ona tam już od tygodnia siedziała.
„Dlaczego nie poszedł po nią wcześniej?”
- Tak nie może być – powiedziałem sam do siebie i ciężko
westchnąłem. – Coś musimy zrobić.
Przypomniało mi się jak oddała mi swoje żelki obdarzając
tym swoim delikatnym uśmiechem. I smakowało jej to, co dla niej zamówiłem.
Wydawała się całkiem sympatyczna za tym murem strachu, którym się otoczyła.
- Mogłaby przecież siedzieć u nas, a nie na plaży... –
myślałem na głos i w mojej głowie układałem sobie przemowę, którą zamierzałem
zaraz wygłosić. Byłem pewny, że Lou będzie za, więc głosowanie można zrobić bez
niego. Pewnie Harry’ego będzie trzeba przekonać, ale może go przegłosujemy. Zayn
powinien być za. Podniosłem się i skierowałem do salonu mówiąc tylko krótko:
- Zebranie.
Stałem chwilę z Liamem i tak jak on nie wiedziałem gdzie
się podziać. Po jej wyjściu zrobiło się tak jakoś dziwnie i... pusto? Sam nie
wiem. Niall od razu polazł do kuchni. „Ten to jest wiecznie głodny” pomyślałem.
- Muszę zapalić – rzuciłem tylko i skierowałem się na
taras. „Muszę pomyśleć.” Tak należało powiedzieć. Wiatr dalej dął
niemiłosiernie. Aż zadrżałem z zimna. „A ona tam siedziała tyle godzin”
pomyślałem i najnormalniej w świecie miałem ochotę kogoś uderzyć. Zamiast tego
oberwała barierka. Zabolało. Moja tajemnicza dziewczyna ma już imię...
- Kate – powiedziałem pod nosem. – Dziwne, ale teraz stałaś
się jeszcze bardziej tajemnicza...
Moje oczy mimowolnie odszukały to miejsce, gdzie widywałem
ją codziennie. Zadrżałem. Z zimna. Ze strachu. „Jaki ja jestem głupi” wkurzyłem
się na siebie. „Siedziałem i gapiłem się jak jakiś debil, a ona tam siedziała
cały dzień i marzła.” Lou miał racje. Jej plecy... Te czerwone plamy, które zauważyłem
gdy szedłem na papierosa.
- Krew...
A mimo to siedziała cały czas wyprostowana jak struna
prawie się nie ruszając.
- Prawie się nie ruszając... – powtórzyłem na głos. „Ty
idioto!” Pewnie cierpi przy każdym ruchu. „Kto jej to zrobił?” zastanawiałem
się.
Znów spojrzałem w stronę plaży. To miejsce przyciągało
mnie jak magnes. „Nie ma takiej opcji, żeby ona jutro tam siedziała.” Postanowiłem.
Teraz pozostało już tylko oznajmić to reszcie. Lou i Niall pewnie się zgodzą. Z
Harrym to nigdy nic nie wiadomo. Najgorzej Liam. Pewnie pomyśli, że to nam może
rozwalić i tak już napięty grafik. „No cóż, trzeba mu udowodnić, że nie.”
Skończyłem palić i skierowałem się do salonu. Zauważyłem jeszcze, że Niall też
wraca. Szybko powiedziałem:
- Zebranie.
Patrzyłem jak Zayn kieruje się na taras. „Która to już
fajka dzisiaj?” pomyślałem. Po wyjściu Kate i Lou zrobiło się jakoś pusto.
Niall uciekł do kuchni ze łzami w oczach. Mną to też wstrząsnęło. Cały czas
myślałem, że ona telepiąc się ze strachu myśli tylko o tym, by stąd zwiać, a ona
dziękuje nam, że mogła tu być. Tylko być i siedzieć. Wszedłem do pokoju Louisa.
„Bajzel jak zawsze” przemknęło mi przez myśl, a potem zobaczyłem idealnie
złożony szlafrok i ciuchy, w których siedziała. Musiałem to sprawdzić. Nie
dawało mi to spokoju... Podniosłem bluzę.
- O mój Boże – płacz chwycił mnie za gardło. Spojrzałem na
czerwone plamy na plecach i już nie powstrzymywałem łez. – Kto jej to zrobił?
Wypuściłem bluzę z ręki i obracając się na pięcie
skierowałem się do salonu. „Nie ma opcji, by ona tam jutro marzła. Trzeba
zadzwonić do tej jej koleżanki żeby ją tu przyprowadzała z samego rana. Zresztą
może tu nawet zamieszkać jak trzeba. Oddam jej swój pokój. Muszę wszystko zaraz
zorganizować.” Tysiące myśli mieszało mi się w głowie. Ale najważniejsze, to obgadać
to z chłopakami.
- Zebranie! – krzyknąłem wchodząc do salonu.
Siedziałem na podłodze i gapiłem się w ekran telewizora.
„Nie ma co – jestem debilem.” Jak wyjechałem z tym głupim tekstem, to tylko się
dziwię, że mi Zayn łba nie urwał. Pomasowałem łydkę. „Ale i tak nieźle
przywalił.” Potem pozostało mi już tylko obrócić to w żart. Widziałem jak na
mnie patrzyli. „Jak na debila.” Więc chyba coś w tym jest. „Całkiem fajna ta
Kate i nawet ładna. Tylko ten ciągły strach w jej oczach...”. Zatrzęsło mnie z
zimna. Zayn znów na tarasie. „W sumie to nawet spoko było” pomyślałem. „Mogłaby
tu jutro też przyjść i posiedzieć. Trzeba by tylko obmyślić co z nią robić, bo
oglądanie filmów chyba odpada.” Zaśmiałem się pod nosem. „I chyba powinienem
ją przeprosić... A może lepiej już to zostawić?” Biłem się z myślami. „W każdym
razie wydaje mi się, że Lou będzie chciał ją tu jutro przywieźć rano. Trzeba
przygotować grunt i namówić resztę. Może być całkiem ciekawie.” Odwróciłem się
i zobaczyłem, że Liam wchodzi do pokoju. „Pewnie zaraz mnie zjedzie, za moją
głupotę” pomyślałem. Trzeba działać.
- Zebranie! – krzyknąłem szybko.
- Zebranie.
- Zebranie.
- Zebranie!
Jedno słowo wypowiedziane na różny sposób i różnymi
głosami padło prawie jednocześnie. Wszyscy zastygli w miejscu i popatrzyliśmy
po sobie nawzajem. Na twarzy każdego malowało się zdecydowanie i gotowość do
walki. I wtedy wybuchnęliśmy śmiechem. Tego było nam trzeba. Atmosfera
rozładowana. Rozsiedliśmy się wciąż nie mogąc przestać się śmiać i zaczęliśmy
omawiać sprawę. Wiedzieliśmy, że może nie być łatwo, ale przecież dziś byliśmy
zieloni, a się udało.
- To co? – zacząłem. – Może zadzwonimy do Lou i powiemy, że
ma ją tu przywieść z powrotem.
- Myślę, że Paula też należałoby poinformować – Liam
praktyczny jak zawsze.
- Ale bez wdawania się w szczegóły na razie – dodał Zayn.
- Może powinniśmy też lekarza zorganizować – powiedział
Niall. – Niech się zapyta tej Alex – dodał widząc, że Liam sięga już po
telefon.
Super, podoba mi się to połączenie z myślami:-) wciąż mnie zadziwiasz pomysłami. Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej, więc pisz szybko rozdział proszę :-) powiem Ci że jak czytam to opowiadanie to łza mi się kręci w oku, jak można być tak nie ludzkim i maltretować drugą osobę. Jestem bardzo ciekawa kto jej to zrobił. Czekam na nn pozdrawiam M.Payne:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mam nadzieję, że jeszcze parę razy uda mi się ciebie zaskoczyć. I oby w pozytywnym tego słowa znaczeniu... A już najbardziej się cieszę, gdy piszesz mi, że moje słowa wzbudziły w tobie jakieś emocje... Dla mnie to bezcenne i mówi mi, że w jakimś stopniu osiągnęłam swój cel...
UsuńSkoro wspomniałaś że ci humor poprawiam to będę tu ci dalej pisać i se nie myśl że możesz tu przy nas się smucić :P Rozdział super serio wiem, że wszyscy piszą ci tu zawsze tak że super że fajnie itd ale ja swoich słów na wiatr nie rzucam i mówię poważnie UBÓSTWIAM twoje opowiadanie, nawet nie wiesz jak się ucieszyłam gdy zobaczyłam, że nowy rozdział dodałaś od razu wszystko rzuciłam i za czytanie się wzięłam ;D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału tak bezpośrednio to nie umiem się doczekać co chłopaki wymyślą ... Już przeczuwam że będzie ciekawie więc pisz szybko bo ja tu wiernie czekam :*
Oj, poprawiasz, poprawiasz... I szczerych opinii nigdy za wiele. Uwielbiam czytać, że komuś choć w niewielkim stopniu się podoba moja pisanina... A jak widzę, że ktoś czeka na kolejny rozdział, to uśmiecham się i naprawdę jestem szczęśliwa. Niby tylko tyle, a jednak tak wiele... Tyle mi do szczęścia potrzeba ;)
Usuńwow niesamowite jak zawsze Kate?? hmmm jest tajemnicza i te jej rany na plecach ciekawe wzrok straciła wcześniej czy ma to jakiś związek z jej ranami i kto to jej zrobił ??? z którym z nich on bd ?? kurde nie mogę się doczekać reszty czekam ;d
OdpowiedzUsuńKIM
Hej Kim,
Usuńwiele pytań, prawda? Zdradzić szczegółów nie mogę, ale wszystkie odpowiedzi przed tobą... Dziękuję za komentarz :)
Chłopaki mają naprawdę niesamowitą więź - żeby myśleć, o tym samym, w tym samym momencie, to naprawdę trzeba być nieźle kopniętym ^^ Ale to naprawdę fajne! Lubię takie akcje :D Ewidentnie widać, że Kate wyrwała na nich pozytywne wrażenie; mimo tego całego bagna jakie przeżyła, w ich oczach jest miłą, słodką, ciepłą dziewczyną, która potrzebuję przyjaciół, a chłopcy są do tej roli odpowiedni! Niech te wszystkie nie porozumienia szybko się wyjaśnią, a ona niech cieszy się z ich przyjaźni, bo naprawdę na to zasłużyła ^^ (:
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne, matrioszkaa! Xx
[chocolattesmile]
Dziękuję za komentarz :) Dlaczego zawsze się cieszę, gdy widzę, że coś do mnie napisałaś? I to jeszcze zanim przeczytam ;) Wiem, dziwna jestem... Podobno od urodzenia (tak mi mama mówiła).
Usuństrasznie mi się podoba to opowiadanie:) dołączam do grona stałych czytelniczek. Jedne z oryginalniejszych opowiadań na jakie ostatnimi czasy wpadłam:)
OdpowiedzUsuńJejku! Dziękuję! Dziękuję! Każde twoje słowo sprawiło mi wielką radość :) Mam kolejną stałą czytelniczkę! Koniec pisania do szuflady!
UsuńTo jest... piękne ;(
OdpowiedzUsuńDziękuję ci bardzo... Nic mnie bardziej nie cieszy od tego komplementu.
UsuńSiedzę i gapie sie w białe pole i nie wiem co napisać. Mam wrażenie, ze powtarzam sie w każdym komentarzu. A więc jest Eleanor... A miałam nadzieje, ze moze... Kate i Lou... Ale oczywiście musiała być Elka. Wiem, ze to głupie, ale aż strach pomyśleć, ze tej skrzywdzonej dziewczynie moze jeszcze przytrafić sie coś, co sprawi jej ból... Teraz juz sama nie wiem... Lou czy Zayn? A moze żaden z nich... To by było zaskoczenie. Kocham cię za to jakiego Nialla stworzyłas. Z każdym rozdziałem zakochuje sie w nim na nowo. Mam wrażenie, ze twoje postacie żyją. I nie mówię o tym, ze przecież każdy zna One Direction, ale o tym, ze potrafię sobie wyobrazić ich takich jak ich opisałas. Chyba masło maslane mi wychodzi, ale mam nadzieje, ze gdzieś tam miedzy wierszami znajdziesz słowa uznania skierowane w twoja stronę... Kocham to opowiadanie. Podoba mi sie oprawa graficzna. Nawet na telefonie niesamowicie to wyglada. Gdzieś przeczytałam, ze to twój pierwszy blog... Gdyby każdy pierwszy był choć wspólnocie tak dobry... Zastanawiam sie czy piszesz na bieżąco czy moze jesteś juz kilka rozdziałów do przodu. W sumie nie wiem po co mi ta wiedza i tak pewnie nie zdradzisz tajemnic ;) Chodzi mi o to, ze jak na razie nie kazesz nam czekać długo na kolejne rozdziały i zastanawiam sie czy to sie w końcu skończy ;) tego bym nie chciała. Choć możesz być pewna, ze będę wiernie czekać.
OdpowiedzUsuńAnia Horan
Chyba trochę jesteś podobna do mnie - ja też dużo kombinuję gdy czytam czyjegoś bloga ;)
UsuńI muszę ci powiedzieć, że przeczytałam co trzeba między wierszami i naprawdę się wzruszyłam... Dziękuję. I bardzo się cieszę, że pokochałaś moich bohaterów, bo ja też ich kocham :)
Co do pozostałych pytań, to jestem trochę do przodu, ale niestety zaczęłam pisać to opowiadanie na papierze (i wrzucać kartki do szuflady) i teraz czeka mnie mozolne przepisywanie... Jak ja tego nie lubię. Co do dodawania kolejnych rozdziałów, to nie wiem jak będzie... Sama jestem niecierpliwa gdy czekam na kontynuacje swoich ulubionych blogów, więc staram się wstawiać rozdziały jak tylko uda mi się przepisać jakiś cały fragment... Nie obiecuję, ale będę się starać dodawać rozdziały regularnie...
No ja go przenigdy nie opuszczę ! :D . KURDE NO ! Za bardzo Kocham Tego bloga i Ciebie ! :D ;* Nawet przez myśl mi nie przechodzi, że możesz go przestać pisać.. bo jakbyś w następnym rozdziale napisała, że kończysz to chyba bym się załamała.. ale na szczęście tak nie jest i NIE BĘDZIE! ♥
OdpowiedzUsuń+ świetny rozdział ;)
~ Kaśka Directioner
Obiecuję, że dokończę to opowiadanie choćby się waliło i paliło :)
UsuńRozdział świetny :) Trochę mi zajmie nadrabianie rozdziałów, ale wiedz, że czytam:) Twoje opowiadanie jest cudowne :) Masz talent
OdpowiedzUsuńdziękuję ci z całego serca, że zadajesz sobie trud i chcesz poznać moje opowiadanie. Pozdrawiam i życzę, mam nadzieję, że miłego nadrabiania...
UsuńZrobiłam sobie przerwę na kawę i wróciłam z gotowością do dalszego czytania. w każdym rozdziale zaskakujesz! W większści opowiadań początek jest fajny, a reszta? szkoda gadać. Ale zazwyczaj są to opowiadania o kiepskiej fabule, a te o prawdziwych problemach, są lepsze...A twoje? Nie mam słów.
OdpowiedzUsuńDziękuję ci bardzo :) Wiele dla mnie znaczą twoje słowa...
UsuńO_o CUDOOOOOOOOOOOOOOO
OdpowiedzUsuń❤
Usuńmoze jestem troche glupia ze pisze to tu ale rozdzialy sa wspaniale i bede czytac to opowiadanie do samego konca Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że spodobało ci się moje opowiadanie :)
UsuńPozdrawiam xx
Haha. ;d
OdpowiedzUsuńW tym samym momencie powiedzieli 'Zebranie'
Ah, ci to maja rozdwojenie jaźni czy co? Ja już sama nie wiem co to jest. ;p
Słodko. ♥ Podziękowała nawet jeśli była przestraszona. ;3
Cieszę się, że postanowiłaś spędzić część weekendu w towarzystwie wykreowanych przeze mnie bohaterów :)
UsuńCzytając Twoje opowiadanie?
UsuńZawsze i do końca świata. ♥