piątek, 2 listopada 2012

15



Kolacja była nawet udana. Pomimo początkowej ciszy i wcale nie ukradkowego wpatrywania się w dziewczynę potem wszystko wróciło do normy. „Tylko co jest normą w naszym przypadku?” pomyślałem. W każdym bądź razie po kilku krępujących minutach Kate w końcu zaczęła jeść. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Dzięki temu, że Niall ani na chwilę nie przestawał gadać, atmosfera się rozluźniła. A gdy dołączył do niego Harry – wygłupów nie było końca. „Normalny posiłek w naszym wydaniu.” Próbowałem sobie wyobrazić jak wyglądał jej dzień. „W każdym razie zaczął się od mocnego uderzenia” zażartowałem spoglądając na fioletową śliwę na jej czole. „Musiało boleć.” Zastanawiałem się dlaczego spędziła cały dzień bez jedzenia, przecież powiedziałem jej gdzie jest lodówka. Przypomniały mi się słowa Alex, że mamy wcisnąć w nią coś na śniadanie, bo później sama może się krępować... Dlaczego akurat dzisiaj musieliśmy mieć taki zawalony dzień?
- Liam, śpisz? – z zamyślenia wyrwał mnie Zayn. – Niall się pyta czy już skończyłeś.
- Sorry, wyłączyłem się na chwilę – zacząłem się tłumaczyć. – Tak, dzięki – podałem mu pusty talerz. Zauważyłem, że zdążył już sprzątnąć wszystko ze stołu. – Umyję kubki – zaoferowałem wstając – a ty wystaw wózek.
- To może przenieśmy się do salonu – powiedział Harry i już kierował tam swoje kroki. – Co powiecie na jakiś mały maraton filmowy? – rzucił nawet nie czekając na odpowiedź.
- To ja idę na chwilę na taras – „Jak zwykle zapalić” pomyślałem odkręcając kran.
- Chodź, Kate – Lou delikatnie pomógł jej wstać. – Przeniesiemy się na kanapę – powiedział i wyszedł trzymając ją za rękę.
Ciekawe co by Eleanor na to powiedziała?” przemknęło mi przez głowę. Ale więcej się nad tym nie zastanawiałem, bo sama wzmianka o dziewczynie kumpla przypomniała mi, że miałem zadzwonić. Zakręciłem wodę i wybierając numer skierowałem się do siebie. Obiecałem Danielle, że dziś opowiem jej wszystko. Ostatnio nie było wystarczająco czasu.
- Cześć skarbie. Tęskniłem... – uśmiechałem się do siebie słysząc w słuchawce jej głos. Wyciągnąłem się na łóżku wsłuchany w głos, który kocham.


Nie było tak źle” pomyślałem siadając obok Kate na kanapie. Przez chwile myślałem, że zabiję Horana, ale okazało się, że facet pomyślał o wszystkim. „Przydałoby mu się podziękować” przemknęło mi przez głowę. Harry przerzucał torbę z filmami próbując znaleźć coś ciekawego i mrucząc coś pod nosem. Zayn jak zwykle się dotleniał.
- Kate – zacząłem – gdy przyszliśmy siedziałaś inaczej. Usiądź tak, jak ci najwygodniej i oprzyj się bokiem...
Podniosła na mnie te swoje niesamowite oczy, a na jej twarzy widać było zaskoczenie. „Ups” pomyślałem. Zawahała się chwilę, ale potem usiadła przodem do mnie podciągając kolana pod brodę i oplotła nogi ramionami. Spojrzałem na jej stopy. Była boso. „Może jej zimno?” Zauważyłem, że na lewej stopie ma świeżego siniaka. „Chyba chodzenie boso w jej przypadku, to nie najlepszy pomysł.
- Czy uderzyłaś się dzisiaj w stopę? – powiedziałem i odruchowo dotknąłem fioletowego miejsca. – Masz tu niezłą pamiątkę.
- Co się stało? – Zayn zamykał właśnie drzwi na taras. Nie doczekałem się odpowiedzi jedynie lekkie wzruszenie ramionami.
- Chłopaki, co powiecie na jakieś muzyczne filmy. O dziwo kilka znalazłem – Harry przerwał moje dochodzenie. – Zayn będzie mógł popatrzeć jak się tańczy na trzeźwo... Ej, za co? – poskarżył się, gdy oberwał poduszką w głowę. – Może nie mam racji?
- Dawaj już te filmy i zejdź ze mnie. Ty raczej też primabaleriną nie jesteś...
Zauważyłem uśmiech na twarzy Kate, gdy przysłuchiwała się jak ci dwaj się przekomarzają. Nie ma co, Harry zawsze potrafi rozładować atmosferę. Rozległo się pukanie do dzwi i Niall wyleciał z kuchni jak poparzony.
- To do mnie – rzucił tylko otwierając drzwi. Zauważyłem, że Kate zastygła w oczekiwaniu. – O cześć, Alex. To ty...
- Ale powitanie. A już myślałam, że się za mną stęskniłeś. Może wybaczysz mi jak ci pokażę, co wam przyniosłam – powiedziała podając mu różowe pudełko.
- Przechwyciłaś tort po drodze? Dzięki.
- I tyle go widzieliśmy – rzucił Zayn. – Cześć. Siadaj.
- No i jak wam minął dzień? Cześć kochanie – ucałowała czoło dziewczyny i usiadła obok mnie. – Kolejne spotkanie z twardą rzeczywistością?
- Tak jakby – usłyszałem ciche słowa.
- Cześć Alex – Liam wszedł do salonu. – Napijesz się czegoś?
- Kawą bym nie pogardziła.
- Woda już wstawiona – powiedział Niall wychodząc z kuchni obładowany talerzami. – A teraz czas na deser. Chyba nie myśleliście, że zapomniałem o czymś słodkim.
- Komuś jeszcze coś do picia? – zapytał Liam kierując się do kuchni.
- Zrób herbaty – powiedział Harry wkładając płytę do odtwarzacza i rozsiadając się na fotelu. – Jak ci minął dzień? – zwrócił się do gościa.
- Może być – odpowiedziała. – Trochę szef po mnie jeździł, ale to nic nowego. Pewnie znowu musiał się podbudować. Nie ma o czym gadać. Miałam chwilę rozrywki dzięki wam. A skoro o przyjemnościach mowa – położyła kluczyki na stole – to oddaję. Muszę przyznać, że moje notowania na dzielnicy wzrosły – zaśmialiśmy się wszyscy łącznie z Liamem, który właśnie zdążył wrócić z parującymi kubkami.
- Wiesz, że możesz jeszcze z niego korzystać – powiedziałem.
- Wiem, dzięki, ale nie trzeba. Jeszcze się zupełnie zapomnę i każę się obsługiwać... I tak już mam dzięki wam mnóstwo zabawy. Rozwiązaliście sprawę z telefonem?
- Tak – powiedział Liam. – Lepiej późno niż wcale. A właśnie. Dam ci numer, to będziesz mogła się z Kate skontaktować kiedy tylko będziesz chciała.
- Fajnie, dzięki – podała mu swój telefon, by mógł go zapisać. – Jak minął dzień kochanie? Co robiłaś?
- Jakoś tak nic specjalnie... – zaczęła niepewnie dziewczyna.
- Siedziałaś cały dzień z książką? Nie żartuj!
- Niestety bez książki – wyjaśniłem. – Zapomnieliśmy ją jej dać i nie mogła znaleźć. Więc dzisiejszy dzień raczej nie należał do najciekawszych, ale jutro będzie lepiej.
- Jakieś plany już macie? – zaciekawiła się zabierając się za swój kawałek torta.
- Jeszcze nie, ale jutro mamy więcej wolnego, więc... – podałem talerz Kate, a ona usiadła po turecku i zaczęła jeść.
- Pyszności... Widzę, że dzisiaj wieczór filmowy. Ja już nie pamiętam kiedy ostatnio oglądałam coś ciekawego.
- Zostań, to nadrobisz kilka tytułów – zaprosił ją Liam.
- Chciałabym, ale nie mogę. Niedługo mam ostatni autobus. I nie namawiaj – zwróciła się do mnie – bo już ci oddałam kluczyki. Zresztą muszę się wyspać. Padam na twarz.
- To może po prostu jeden z nas cię odwiezie – zaproponował Zayn. – I tak ktoś musi pojechać na zakupy.
- Kurcze. Zupełnie wyleciało mi to z głowy – Liam już zaczął robić listę potrzebnych rzeczy. – Harry, pojedziesz ze mną? – Skinięcie głową.
- Ja też pojadę – odezwał się Zayn. – Chcę zobaczyć tę twoją dzielnicę.
- To ustalone – podsumowałem uśmiechając się do niej. – Odwiozą cię i wracając skoczą na zakupy.
- W takim wypadku, nie będę się kłócić. Czy mówiłam już, że jestem strasznym leniem – zaśmiała się. Po twarzach kumpli widziałem, że tak jak ja, od razu ją polubili.
Zjedliśmy ciasto. Niektórzy nie pogardzili dokładką. „Wiadomo kto.” I zaczęli się zbierać do wyjścia. Ja i Niall mieliśmy zostać z Kate. Odebrałem od niej pusty talerz i położyłem na stole. „Czyżby lubiła słodkości?” zastanawiałem się. Zjadła bez żadnego namawiania z naszej strony, a może po prostu obecność przyjaciółki tak na nią podziałała.
- To pa słońce – Alex uściskała ostrożnie dziewczynę. – Baw się dobrze. To rozkaz. I uważaj na siebie.
Jeszcze chwilę panowało ogólne zamieszanie i wyszli. Zrobiło się dziwnie cicho. Niall zaczął zbierać naczynia ze stołu.
- Pójdę to pozmywać. Zaraz wracam.
- Kate – zwróciłem się w jej stronę – mogę się ciebie o coś zapytać?
- Tak...
- Czy znasz już rozkład pokoi? Poradzisz sobie, czy potrzebujesz by jeszcze ci coś pokazać?
- Poradzę sobie, dziękuję – powiedziała cicho. – Właściwie to chyba muszę iść do łazienki.
Delikatny uśmiech zawitał na jej twarzy. „Co się ze mną działo?” pytałem sam siebie. Na sam jego widok coś mnie chwytało za serce. Podniosła się powoli i skierowała do naszego pokoju. Poruszała się z gracją i tak cholernie seksownie... „Louis, co ci znowu chodzi po głowie?” Nie spuszczałem z niej wzroku dopóki nie zniknęła w korytarzu. W tej samej chwili zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz. Pierwszą moją myślą było, by nie odbierać...
- Cześć El! Jak ci minął dzień? – zacząłem i zastanawiałem się czy dzwoni z czymś konkretnym, czy po prostu chce pogadać. Wiedziałem, że ostatnio ją zaniedbuję. Próbowałem skupić się na rozmowie, ale cały czas w głowie miałem kogoś innego.
- Gdzie Kate? – Niall rozejrzał się zdziwiony.
- Poszła do łazienki – odpowiedziałem mu zasłaniając dłonią telefon. Jak się okazało nieudolnie, bo już po chwili padło wiele pytań, z których miałem się tłumaczyć. – Kate, to koleżanka. Zatrzymała się u nas na trochę...
I się zaczęło. Dziesiątki pytań. Niby niewinnych, ale każde z jakimś ukrytym podtekstem. Naprawdę nie miałem dzisiaj na to ochoty. Byłem zmęczony po całym dniu, a te nerwy, które nam towarzyszyły tylko pogarszały sprawę.
- Posłuchaj. W ogóle nie wiem o co ci chodzi. Jestem zmęczony. Dopiero zjedliśmy kolację. I najzwyczajniej w świecie mam zamiar zamknąć oczy i odpocząć. Więc się nie denerwuj. Jutro mamy zdecydowanie lżejszy dzień, to zadzwonię. A teraz muszę kończyć. Pa. Ja ciebie też – mówiłem to maszynowo. Chciałem tylko jak najszybciej się rozłączyć. Rzuciłem telefon na stół żałując, że odebrałem.
- Co jest Lou? – Niall patrzył się na mnie niepewnie. – Nie dogadujecie się z Eleanor?
- Sam nie wiem... – zamyśliłem się. – Naprawdę nie wiem...
- Stary, zaczynam się o ciebie martwić. Pokłóciliście się, czy coś?
- Nie. Po prostu dawno się nie widzieliśmy i trochę nam odbija. Nic poważnego. Nie ma o czym gadać.
- To może zaproś ją na weekend? – zaproponował, a ja zastanawiałem się, czy naprawdę tego chcę.
- Teraz to chyba nie najlepszy moment, nie sądzisz? – powiedziałem zezując w stronę gdzie poszła Kate.
- A no tak. Nie pomyślałem o tym. Masz rację. Nie było tematu.
Nie wiem co się ze mną działo, ale w tym konkretnym momencie nie chciałem myśleć o swojej dziewczynie. „Ona sobie poradzi. To Kate trzeba się zaopiekować” tłumaczyłem się sam przed sobą, ale z marnym skutkiem. Moje rozmyślania przerwało pojawienie się JEJ. Gdy ją ujrzałem, Eleanor od razu wyparowała z mojej głowy.
- Wszystko w porządku? – zapytałem, a w odpowiedzi znów dostałem ten cudowny uśmiech. Rozgrzewał mnie od środka i czułem, że jestem w stanie zrobić wszystko, by znów na niego zasłużyć. – Może jesteś zmęczona? Nie musisz z nami siedzieć jeśli nie masz ochoty.
- Ale chcę – usłyszałem szept i wcale nie byłem pewny, czy sam go nie wymyśliłem. Ale podeszła do mnie i usiadła obok. „Tak chyba czuje się ktoś szczęśliwy...” Te dwa słowa rozgrzały moje serce. „Może nie będzie tak źle?” pomyślałem opierając się wygodnie.
- Może z tobą nie ma ochoty – odezwał się Niall – ze mną z pewnością posiedzi. Jeszcze wcześnie. Zobaczmy co tam Harry naszykował – powiedział włączając płytę.


- Chłopcy, lepiej będzie jak spotkamy się na parkingu przy plaży. Tam zaparkowałam. Na wszelki wypadek pojadę windą dla pracowników – powiedziała Alex i oddaliła się w przeciwną stronę.
Zjechaliśmy na dół. Jak zwykle spotkaliśmy w holu kilku fanów, więc nie obyło się bez obowiązkowych uśmiechów, wspólnych zdjęć i rozdawania autografów. A w środku się gotowałem ze złości. „Normalnie zaraz mnie szlag trafi!” Liam chyba widział co się święci, bo pożegnał się szybko i wyszliśmy z hotelu.
- Co z tobą, Zayn? – zaczął. – Wyglądałeś jakbyś miał zamiar kogoś uderzyć.
- Po prostu chodźmy już do tego auta – warknąłem i nie zamierzałem nic więcej mówić.
Alex jeszcze nie było.
- Daj kluczyki – odezwał się Harry. – Ja prowadzę.
Rzuciłem mu klucze i wpakowaliśmy się do środka zostawiając miejsce z przodu dla dziewczyny.
- Stary – odezwałem się w końcu – może zabralibyśmy ją ze sobą na te zakupy? Albo przynajmniej niech nam powie co kupić dla Kate.
- Lepiej wypytamy ją po drodze – odezwał się Liam. – Po tylu godzinach w pracy pewnie marzy tylko o tym, by się położyć.
- Idzie – Harry wskazał na kolorową postać zmierzającą w naszą stron. – Jedno wam powiem, tak wielu kolorów na jednej osobie to chyba nigdy nie widziałem – zaśmiał się, a my z nim.
- Oryginalna jest, trzeba jej przyznać – mruknąłem.
- Sorry, że musieliście czekać, ale stary stał mi na drodze i musiałam przeczekać. Znowu się nad kimś pastwił – powiedziała siadając obok Harry’ego. – Chyba się domyślam, dlaczego mam tak dużą obstawę – zaśmiała się. – Więcej pytań, których nie chcecie zadawać przy Kate.
Spojrzałem na nią zdziwiony. Taki miałem plan, ale teraz gdy zobaczyłem twarze kolegów okazało się, że nie tylko ja.
- Masz rację – zaczął Liam. – Miałaś nam przynieś ten wycinek z gazety...
- Mam go gdzieś tutaj – powiedziała i zaczęła grzebać w swojej wielkiej torebce. – Na pewno gdzieś go tu wkładałam... – szukała nadal. – Czy możemy już jechać? Naprawdę jestem padnięta, a jutro zapowiada się podobny dzień.
- Jasne – Harry zapalił silnik. – Tylko potrzebuję wskazówek, albo podaj adres, to nawigacja nas zaprowadzi.
- Wklep adres – powiedziałem szybko. – Chcę w końcu spokojnie pogadać i czegoś się dowiedzieć.
Alex podała mu adres i po chwili ruszyliśmy.
- Mam! – podała nam stronę niedbale wyrwaną z gazety. – Tylko tyle udało mi się znaleźć. Ale zdjęcie nie jest najgorsze.
- Harry, potem sobie obejrzysz – Liam zauważył ciekawość przyjaciela. – Chłopaki zresztą też będą chcieli. Później ci to oddamy – powiedział i oddał mi kartkę.
Przyjrzałem się twarzy uśmiechającej się z papieru. „Nic szczególnego” pomyślałem i w tej samej chwili przed oczami stanęły mi zakrwawione rzeczy dziewczyny. „A więc tak wygląda kat...” Prawdopodobnie. Zacisnąłem pięści, bo poczułem ogromną chęć, by kogoś uderzyć. Musiałem się opanować.
- Niall chce na jutro albo piątek zorganizować tego znajomego lekarza – usłyszałem słowa Liama. – Czy będzie to dla niej jakiś problem? Może ty powinnaś przy niej być?
- Z tym lekarzem, to genialnie, że macie kogoś takiego. Martwią mnie te plecy. Wyglądają jakby się nic nie goiło. A co do twojego pytania, to nie wiem jak ona zareaguje. Do was się widzę przyzwyczaja. Dziś już nie wyglądała na przerażoną i więcej się odzywa. Prawdę mówiąc siedziała obok Louisa i nie wyglądała na spiętą.
- Przy nim jest spokojniejsza, ale gdy on wyjdzie z pokoju, wciąż jeszcze trochę się nas boi. Ale masz rację, jest lepiej.
Siedziałem cicho i chłonąłem każde słowo. Wiedziałem, ze Harry też nadstawia uszu.
- Co mamy jej kupić do jedzenia? Co mamy zrobić, by jadła gdy nas nie ma? Dziś siedziała ponad dwanaście godzin bez jedzenia i picia. Tak nie może być. – Liam aż uderzył ręką w udo na podkreślenie tych słów.
- Ona nie jest wybredna. Nie przepada za grzybami i niespecjalnie lubi ryby, ale jak musi to je zje. Wydaje mi się, że najlepszym wyjściem będzie zagonić ją do roboty... – odwróciła się w naszą stronę. – Wiem jak to brzmi, ale ona świetnie sobie radzi w kuchni, gdy już ją pozna. I potrafi tworzyć małe kulinarne cuda. Czasami potrzebuje tylko pomocy przy odczytywaniu etykiet.
- A co lubi? Żelki? – dociekał dalej. – Miała je w torbie pierwszego dnia. Zanim Niall je pożarł.
- Kto ich nie lubi.. – zaśmiał się Harry.
- No właśnie – zaśmiała się. – Ona też je uwielbia. Czasami robię mały zapas, gdy mam ekstra kasę. Tylko nie przesadzajcie z tymi zakupami, bo ona nie jest nauczona dostawać prezenty. Wiem, że nie zawsze zamawiacie jedzenie z restauracji. Ja bym zaczęła od tego, by któryś z was poprosił ją o pomoc w kuchni jutro rano. Jak pomoże zrobić śniadanie, to chętniej je też zje. I poza tym lepiej się poczuje mogąc wam się jakoś odwdzięczyć.
- To kupimy wszystko na naleśniki i mogę ją poprosić, by mi pomogła. – Harry odezwał się nie odrywając oczu od drogi. – Mogę nawet udawać, że nie mam zielonego pojęcia jak je zrobić...
- Aż tak to nie musisz się poświęcać – zaśmiała się Alex. Dziwne, ale już polubiłem tą kolorową dziewczynę. – Domyślam się, że wykarmić was wszystkich nie jest łatwo. Trochę ich będziecie musieli nasmażyć. Akurat praca dla dwojga. A poza tym dobry sposób, by się do was przyzwyczaiła.
- Co ona robi u ciebie w domu w wolnym czasie – zapytałem. – Dziś przesiedziała cały dzień na kanapie. To oczywiście nic złego, ale czas musiał jej się cholernie dłużyć.
- Co u mnie robi? Zaganiam ją do garów – zaśmiała się. – Robi pranie, sprząta. Czasami włączy sobie telewizor, ale musicie jej pokazać jak i odkładać pilota mniej więcej w to samo miejsce. Gdy już zna dom wspaniale sobie radzi. A no i czyta książkę. Uwielbia to.
- Dlaczego ma tylko jedną? – zdziwił się Harry. – Skoro tak lubi czytać...
- Wyjąłeś mi to z ust – powiedziałem uśmiechając się pod nosem.
- Te książki nie nalezą do najtańszych, a i raczej nie dostaniecie ich w zwykłej księgarni. Kiedyś chciałam jej kupić jedną na urodziny, ale zawsze był problem z kasą. Skończyło się na jakimś audiobooku. Choć jak mówi, to nie to samo.
- No właśnie. Możemy jej pościągać z neta co tylko chce – Liam zapalił się do tego pomysłu.
- Możecie, ale ona nie będzie słuchała ich pod waszą nieobecność.
- Dlaczego? – zdziwiłem się.
- Gdy nie możesz polegać na oczach, nie blokujesz innych zmysłów. Co innego, gdy będzie siedzieć z wami. Wy będziecie oglądać film, a ona może założyć słuchawki. Ale dopiero gdy poczuje się bezpiecznie.
- To raczej nie mamy zbyt wielu opcji na jutro. Zostawimy ją z książką i telewizorem. Dobrze, że jutro mamy tylko próbę po południu. Powinno szybko zlecieć – zamyślił się Liam i prawie mogłem widzieć jak przesuwają mu się trybiki w głowie. „Coś planował.
- Chyba jesteśmy – Harry starał się nie wybuchnąć śmiechem. – A raczej na pewno.
Wyjrzałem przez okno i zaśmiałem się. Takiego kolorowego domu nie widziałem w całym swoim życiu.
- Jedno trzeba ci przyznać, masz barwne podejście do rzeczywistości – nawet Liam miał trudności z zachowaniem powagi.
- Prawda, że ładnie – puściła do mnie oko.
- Raczej inaczej bym to określił, ale niech będzie – uśmiechnąłem się do niej.
- Zaprosiłabym was chłopcy, ale padam na twarz. Więc wybaczcie. Pobawię się w dobrą gospodynię następnym razem, dobrze?
- Nie ma sprawy. I tak musimy jechać, by jakiś otwarty sklep znaleźć.
- Właściwie to mijaliśmy jakiś market po drodze – Harry bawił się nawigacją, próbując ustawić trasę powrotną.
- To na razie chłopcy – powiedziała wysiadając. – Uważajcie na moją przyjaciółkę. I pamiętajcie, że jestem wam dozgonnie wdzięczna. Chyba nawet w ramach podziękowania kupię waszą płytę – zaśmiała się i skierowała do domu.
Gdy w końcu przestaliśmy się śmiać zapadła głucha cisza przerywana tylko głosem z nawigacji.
- Daleko do tego sklepu? – zapytał Liam, który przesiadł się do przodu.
- Z pięć minut. O ile jest czynny.
- Ciekawe czy udałoby się zorganizować jej jakąś nową książkę – powiedziałem. – I co to właściwie znaczy droga? Droższa niż normalna?
- Też się nad tym zastanawiam. Może poszperamy w necie jak wrócimy do hotelu i się czegoś więcej dowiemy – „Jak zwykle myśli praktycznie.
- To ma sens – zakończył temat Harry. – Jesteśmy na miejscu.
Zakupy poszły nam zadziwiająco szybko. Liam miał tam w głowie jakąś listę, Harry ładował co popadnie, ale nie zapomniał o produktach na naleśniki. Mi nie pozostało nic innego jak pchać coraz cięższy wózek i wlec się za nimi.
- Może zrobilibyśmy kurczaka na kolację – zaproponowałem przy stoisku z drobiem. – Dawno nie było.
- Czemu nie? Wybierz jakiegoś – powiedział Liam wrzucając kolejne produkty.
- A kto go zrobi? – zapytał Harry dokładając chyba z dwadzieścia paczek przeróżnych żelków.
- Niall się zgodzi jak go przekupisz jedna taką – wskazałem na dopiero co wrzucone torebki. – Można też zapytać Kate czy potrafi... No wiecie. Tak jak Alex mówiła.
- A to spoko, bo nie wiem czy się z kimś podzielę moimi skarbami.
Zapłaciliśmy i obładowani pojechaliśmy do hotelu. „Ciekawe co ludzie pomyślą, gdy wejdziemy tam tacy obładowani” pomyślałem.
- Trochę tak głupio będzie z tymi wszystkimi siatkami... – Liam jak zwykle czytał mi w myślach.
- A się przejmujesz – powiedział Harry wysiadając. – Jakby co, to powiemy, że planujemy imprezkę z przyjaciółmi. Gorzej, bo nie wiem czy się z tym zabierzemy na raz.
Staliśmy wpatrując się w otwarty bagażnik.
- Trochę zaszaleliśmy – przyznałem.
- Zadzwoń po Nialla, niech zejdzie – Liam zwrócił się do mnie. – Może w czterech damy radę?
- Nie brzmisz przekonująco – powiedziałem wyciągając telefon.
Dziesięć minut później wysiadaliśmy obładowani z windy. W drodze do pokoju mijaliśmy znajome starsze małżeństwo. Znów spoglądali na nas ze zdziwieniem wypisanym na twarzy.
- Dobry wieczór – Niall ukazał całe swoje uzębienie. – Urządzamy maraton kulinarny. Wszyscy mile widziani...
Kobieta pokiwała tylko głową nad naszą głupotą, ale jej mąż uśmiechał się szczerze. Nagle wpadłem na Harry’ego.
- Co jest?
Zobaczyłem, że Liam męczy się z zamkiem. „Znowu?
- Nie możesz zapukać? – warknąłem. – Niech Louis ruszy tyłek.
- Niall mówi, że lepiej nie – odpowiedział.
- Bo? Zaraz mi ręce odpadną.
- Udało się – powiedział Liam i otworzył szeroko drzwi.
Teraz zrozumiałem, o co chodziło. Lou siedział rozwalony na kanapie i oglądał film. Ale nie to mnie zadziwiło. Kate spała z głową na jego nogach. „No, właściwie na poduszce leżącej na jego nogach” poprawiłem się w myślach. Ale nie to właściwie było najważniejsze. W końcu rozluźniła się na tyle, że zasnęła w wygodnej pozycji. Spojrzałem na Lou. „Farciarz.
- Widzę, że zakupy się udały – powiedział cicho ze śmiechem. – Zostawiliście coś w sklepie, bo wyglądacie jakbyście opróżnili wszystkie półki.
- Prawie – zaśmiał się Harry kierując się do kuchni. Oderwałem wzrok od śpiącej dziewczyny i powlokłem się za nim.
- Niall, jak to zrobiliście? – Liam był nie mniej zdumiony ode mnie.
- A dziękuje, dziękuję – kłaniał się z głupim uśmiechem. – Skromnie muszę przyznać, że miałem w tym swój udział. Wprawdzie nabiłem sobie kilka siniaków, ale warto było. Przynajmniej się trochę pośmialiśmy.
- Co robiliście? – zapytałem.
- No włączyliśmy ten film, co Harry naszykował. Próbowałem trochę naśladować kroki, a Louis bawił się w szalonego komentatora. No jak wyrżnąłem orła, to było im najweselej...
- I... – poganiałem go.
- I co? Nic – zdziwił się. – Trochę była zmęczona widać, bo zasypiała na siedząco. Nie wiem jak on to zrobił, ale namówił ją by się wygodnie położyła. Na początku była wystraszona, ale w końcu przestała się trząść. Nawet nie wiem kiedy zasnęła. Lou ją trochę asekuruje, żeby się plecami nie oparła o kanapę.
- Fajnie – mruknąłem odkładając zakupy na stół. – Idę zapalić.
Idąc na taras jeszcze raz przyjrzałem się śpiącej dziewczynie. Uśmiechała się. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo ten jej delikatny uśmiech czasami jest trudno zauważyć. Spojrzałem na dłoń Lou na jej ramieniu i aż mnie skręcało z zazdrości.
- Co tam, Zayn? – zwrócił się do mnie. – Dowiedzieliście się czegoś jeszcze?
- Tak – sięgnąłem do kieszeni kurtki po kawałek gazety i podałem mu go bez słowa. – Zaraz wracam.
Wyszedłem na taras. Zdążyłem jeszcze zauważyć jak rozkłada papier. Przeniosłem wzrok na morze. „Kurcze, jak ja bym chciał siedzieć na jego miejscu.” Wyjąłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz.. Szybko się zdecydowałem.
- Cześć kochanie – usłyszałem głos po drugiej stronie i od razu lepiej się poczułem.


Spojrzałem na zdjęcie w gazecie. Nigdy wcześniej nie sądziłem, że jestem w stanie tak kogoś znienawidzić. Przyglądałem się mężczyźnie próbując zapamiętać każdy szczegół jego twarzy. „Jak cię kiedyś spotkam...” groziłem. Szybko przeczytałem artykuł, ale nic nowego się z niego nie dowiedziałem. Znów spojrzałem na faceta. „Znajdę cię. I wtedy pożałujesz.
Wszyscy wrócili do salonu śmiejąc się. Pewnie blondas opowiadał wrażenia z filmu. Harry od razu zabrał się za zmianę płyty w odtwarzaczu. Niall spojrzał na wycinek w mojej ręce. Podałem mu go. Usiadł w fotelu i zabrał się za lekturę.
- Suń się – Harry przysiadł na oparciu jego fotela i skupił się na artykule. – Takiego kogoś raczej zauważymy – stwierdził po chwili, a wszyscy mu przytaknęli.
- Też mi to przyszło do głowy – Liam popatrzył w ich stronę, a następnie na śpiącą Kate. – Ale może porozmawiamy o tym kiedy indziej.
- Taaak. Masz rację – Harry podał mu papier i usiadł na fotelu obok niego. – To co? Gotowi na drugi film? A gdzie Zayn?
- Rozmawia przez telefon – Niall rozsiadł się wygodnie i położył nogi na stoliku. – Pewnie z Perrie. Czyli spokojnie możesz włączać, bo trochę to potrwa.
Strasznie byłem ciekawy, co jeszcze udało im się dowiedzieć od Alex. Wiedziałem jednak, że Liam ma rację. To nie jest najlepszy moment. Spojrzałem na śpiącą dziewczynę. Przez poduszkę czułem jej ciepło. Wyglądała tak krucho. Lekko rozchylone usta były stworzone do pocałunków, a póki co przez większość czasu trzęsły się ze strachu. Przypomniałem sobie jak kilka razy zauważyłem, że przygryza dolną wargę. Przez moje ciało przebiegł dreszcz. „Spokojnie Tomlinson, spokojnie...” Postanowiłem skupić się na filmie. „Tak będzie bezpieczniej.


Próbowałem oglądać film, ale jakoś nie mogłem się skupić. W głowie cały czas układałem nowe informacje. Spojrzałem po chłopakach. Gapili się w ekran i co chwilę komentowali coś po cichu. Zayn wciąż rozmawiał z Perrie, ale przynajmniej przeniósł się z tarasu do sypialni. Przyjrzałem się śpiącej Kate i po raz kolejny cieszyłem się z tego, co już udało nam się osiągnąć. „Louisowi się udało” sprostowałem w myślach, ale wiedziałem, że my też mieliśmy w tym swój niewielki udział. Miałem ochotę im powiedzieć, że jestem z nich dumny, ale ostatecznie zatrzymałem to dla siebie. „Innym razem.
- Idę po laptopa – powiedziałem cicho i podniosłem się z fotela.
Mijając pokój Zayna usłyszałem, że wciąż rozmawia przez telefon. „A więc rzeczywiście wszystko w porządku.” Włączyłem komputer i dopiero jak przestał wydawać z siebie te wszystkie dziwne dźwięki, wróciłem do salonu. Usiadłem z nogami na ławie i z laptopem na kolanach.
- Wyłącz dźwięk – usłyszałem Lou. Kiwnąłem tylko głową, że rozumiem i zrobiłem jak kazał.
Uruchomiłem przeglądarkę i gapiłem się w pasek wyszukiwania. Prawda jest taka, że nawet nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Spróbowałem na eBay. Książki pisane brajlem. Nic. Wróciłem do Google i wpisałem to samo. „Za mało sprecyzowane” pomyślałem widząc, co się wyświetliło. Dodałem jeszcze dwa słowa: gdzie kupić. „No, już lepiej.” Zacząłem przeglądać proponowane strony. Teraz już rozumiem dlaczego książka Kate jest taka duża. Pewnie w normalnym druku wyglądałaby całkiem niepozornie. „Rzeczywiście nie są tanie” pomyślałem. „A w dodatku czasami jeden tytuł zajmuje kilka tomów.
- Czego szukasz? – Louis patrzył na mnie z zaciekawieniem. Obróciłem ekran w jego stronę. – Ooo i jak?
- Nie jest to łatwe. Chyba nic z tego nie będzie.
- Z czego? – zaciekawił się Niall. Nawet Harry patrzył wyczekująco.
- A tak neta przeglądam...
Podnieśli się z miejsc i przysiedli na oparciach mojego fotela zaglądając mi przez ramię. Film już nikogo nie interesował.
- Może udałoby się wypożyczyć? – odezwał się Zayn, który nie wiadomo kiedy się pojawił i stanął za mną. – Popatrz tutaj – wskazał palcem informację o Narodowej Bibliotece dla Niewidomych.
Kliknąłem w odnośnik i zaczytaliśmy się w nowych informacjach. Było tego całkiem sporo. „Przynajmniej nie jest to niemożliwe” pomyślałem kończąc czytać kolejny akapit.
- Może zadzwonię jutro do Danielle? Jest teraz w Londynie. Byłoby szybciej. Dowiedziałaby się na miejscu.
- Ona wie? – zdziwił się Harry.
- No pewnie. W sumie, to dopiero dzisiaj mieliśmy czas na dłuższą rozmowę. Powiedziała nawet, że jest z nas dumna, bo zachowaliśmy się jak należy. No i chciałaby ją poznać. Kiedyś.


- Fajnie – westchnąłem, bo moja dziewczyna pewnie inaczej by zareagowała. „Jesteś niesprawiedliwy. Gdybyś powiedział prawdę...
- Lou – Liam wyrwał mnie z zamyślenia – co o tym myślisz?
- Zadzwoń. Jak jej się uda coś wypożyczyć, to się zamówi kuriera. Genialny pomysł chłopaki.
Spojrzałem na śpiącą dziewczynę. Praktycznie się nie poruszała. Miała tą zdolność zastygania w bezruchu, nawet gdy spała. – Może powinniśmy ją położyć do łóżka? – spojrzałem pytająco na nich.
- Chyba tak byłoby najlepiej – Liam nie brzmiał przekonująco. – Najgorsze, że aby to zrobić musimy ją obudzić...
- Nie możemy jej przenieść?- zaczął Harry, a my spojrzeliśmy na niego zdziwieni. – Ale jestem tępy – uderzył się w czoło. – No jasne, że nie możemy.
- Dobra – zarządził Liam odkładając komputer na stół. – Już po pierwszej. Chodźmy spać. Harry, pamiętaj o naleśnikach. Nie ma spania do południa.
- Tak tatuśku.
- Będą naleśniki? Super – ucieszył się Niall.
- Lou, to chyba ją obudź i już idźcie spać...
Cała rozmowa odbywała się przyciszonymi głosami. Wszyscy patrzyli się na mnie wyczekująco, a ja nie wiedziałem co robić. Wcale nie chciałem jej budzić. Ale Liam ma rację. „Jak zwykle.
- Kate – zacząłem cicho delikatnie ściskając ją za ramię. Podskoczyła tak gwałtownie, że aż ujrzałem grymas bólu na jej twarzy. – Spokojnie. Nic się nie dzieje. Chodź do łóżka. Już późno.
Próbowałem ją uspokoić, bo cała trzęsła się ze strachu. Po chwili kiwnęła głową i wstała.
- Dobranoc – powiedziała i skierowaliśmy się do pokoju.
- Idź pierwsza do łazienki – powiedziałem puszczając jej dłoń. – Potrzebujesz czegoś?
- Nie – usłyszałem cichy szept. – Dziękuję.
Podeszła do łóżka i zabrała z niego koszulkę, w której spała poprzedniej nocy. Po chwili zamknęły się za nią drzwi łazienki. Wszedł Harry i już od progu zaczął się rozbierać do spania rzucając wszystko gdzie popadnie.
- Stary wiem, że to dziwnie zabrzmi w moich ustach, ale mógłbyś zabrać swoje rzeczy z podłogi.
- Jejku, przepraszam – szybko wszystko pozbierał. – Normalnie nie wiem gdzie ja mam mózg. Muszę zacząć wszystko sprawdzać po trzy razy. Jak widzę jakiego guza jej nabiłem...
- Spoko. Damy radę – uśmiechnąłem się widząc, ze pada na łóżko. Pewnie zaśnie ekspresowo. Jak zawsze. – Mogę iść na kanapę... – zacząłem.
- Nie pierdziel – przerwał mi. – Już szybciej ja bym się tam przeniósł. Zmieścilibyśmy się tu jeszcze z Niallem i jego obiadem.
- No nie wiem, gdyby się udało byłby to nie lada wyczyn – zaśmiałem się i zacząłem się rozbierać. Gdy Kate wróciła przebrana ja stałem już w samych bokserkach. Mimo iż wiedziałem, że nie ma się co wstydzić, poczułem jakieś dziwne skrępowanie.
- Obok komody stoi krzesło. Możesz na nim odłożyć swoje rzeczy – zauważyłem, że ruszyła w złą stronę. – Po prawej stronie – podpowiedziałem i już po chwili odkładała tam swoje rzeczy. „Trzeba pomyśleć o praniu”. Jutro.
Powoli podeszła do łóżka i ułożyła się na nim dokładnie tak samo jak zeszłej nocy. „To było wczoraj? A wydawałoby się, że wieki minęły...
- Dobranoc – usłyszeliśmy jeszcze cichy szept.
- Dobranoc – powiedzieliśmy z Harrym prawie jednocześnie.
Zasypiałem podsumowując w myślach ten dzień. „Cholernie długi dzień.” Ostatnią moją myślą było, że wcale nie był taki najgorszy i przywołałem obraz Kate śpiącej na moich kolanach...

58 komentarzy:

  1. Cudowny jak zawsze. Jejku co się ze mną dzieje, jeszcze nigdy nie wciagnelam się tak bardzo w opowiadanie. Twoje jest takie inne, żałuję ze tak szybko się kończą te rozdziały. Po każdym wpisie mam mnóstwo pytań. Zastanawiam się czy masz już zaplanowany ciąg dalszy czy po prostu siadasz i piszesz to co Ci mózg posyła? :-) jesteś genialną pisarką i muszę to przyznać z ręką na sercu:-) oczywiście czekam na kolejny:-) pozdrawiam M.Payne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siedzę i gapie się w twój komentarz z bananem na twarzy :D Twój blog był jednym z pierwszych, które naprawdę pokochałam i takie słowa z twoich ust sprawiają, że mam ochotę sobie walnąć printskreena i w ramce nad biurkiem zawiesić...
      Co do pytań, to zanim zaczęłam pisać stworzyłam w punktach cały plan. Taki ogólny. Same główne wydarzenia i pisząc dążę od jednego do następnego. Ale jak to u mnie bywa - czasami się rozpiszę ;) i muszę trochę zmienić plany. Ale staram się potem wrócić na pierwotny tor ;) Nie wiem, czy to jest odpowiedź na twoje pytanie, bo gdy zaczynam pisać przez pierwsze kilka minut myślę o kolejnym punkcie, ale potem to już tylko palce same po klawiaturze latają ;) Z różnym skutkiem.
      Dziękuję za te cudowne słowa i mam nadzieje, że cię nie rozczaruję...

      Usuń
  2. zgadzam się w 100% z moją przedmówczynią :)) to opowiadanie jest bardzo oryginalne, a twój styl pisania jest lekki i bardzo przyjemnie się to czyta:) w dodatku każdy rozdział wciąga niesamowicie i już nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jejku, a tak się bałam, że ta część się nie spodoba, bo w sumie za wiele się tu nie dzieje... dziękuję ci bardzo, że poświęcasz swój czas na moje wypociny :) mam nadzieję, że kolejne też przypadną ci do gustu.

      Usuń
  3. Dochodzę do wniosku, że gdyby nie Harry i Niall, byłoby tam naprawdę drętwo. To właśnie oni rozweselają całe towarzystwo, sprawiając, że nawet Kate ma uśmiech na twarzy (:
    Niesamowite jest to, jak bardzo można się do kogoś przekonać, tak na dobrą sprawę prawie w ogóle nie znając tej osoby. Chcą by miała co robić, kiedy ich nie będzie; pomysł z książką jest naprawdę niesamowity! Ciekawa jestem, jak zareaguje Kate, kiedy dadzą jej tą książkę :)
    Weniska życzę!
    Pozdrawiam, matrioszkaa! xx

    [chocolattesmile]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że po słowach Alex już można się domyślać jak Kate przyjmuje prezenty ;) Oczywiście żartuję. Mogę tak pisać, bo ten fragment już powstał i wiem jaka jest odpowiedź :D Spryciara ze mnie, co? Co do chłopaków - to masz rację. Takich ich sobie w mojej głowie stworzyłam. Niall - zabawny, wiecznie głodny, z sercem w dłoni i Harry - trochę gapowaty, ale uroczy, najpierw mówi potem myśli, i ten ich zaraźliwy śmiech...

      Usuń
  4. O mój boże.... mówiłam Ci już że prześlicznie piszesz? jeżeli nie to mówi Ci to teraz i myślę, że wszyscy się zemną zgodzą. ta fabuła jest taka inna i wgl... no nie wiem... Twój blog jest przecudny :) pokazałaś, że naprawdę masz wyrąbaną wyobranie... te Twoje opowiadanie jest takie inne i wgl. tak ślicznie opisujesz sceny... zazdroszczę. naprawdę :)

    Poleciłam Twojego bloga Koleżanką Directionerką i są takiego samego zdania jak ja. jedna nawet płakała... nie no masakra... jesteś wspaniała. Twoje opowiadanie wciąga bardziej i bardziej z sekundy na sekundę, rozdziały czyta się naprawdę super i żałuję wtedy,że się kończą. Po nocach zastanawiam się co mogłoby się zdarzyć dalej. naprawdę podziwiam :)

    i Sorry, że znowu się rozpisałam i Ci tu zaśmiecam komentarze ale naprawdę, wielki szacun:)

    pozdrawiam:) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję... Po prostu kocham cię dziewczyno za każde twoje słowo! Tyle komplementów, że siedzę i się cieszę jak głupia i wiesz co jeszcze... dzięki takim słowom nie żałuję, że wyjęłam opowiadanie z szuflady... Poleciłaś moje opowiadanie? To więcej niż mogłam marzyć! Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła poznać zdanie twoich koleżanek. I nigdy nie przepraszaj za to, że do mnie piszesz... Nie ważne co i jak długie. Dzięki twoim komentarzom jestem szczęśliwa. To chyba znaczy, że przy okazji spełniasz dobry uczynek ;) No i masz... Popłakałam się. Jestem dzisiaj w rozsypce więc tym bardziej potrzebowałam takich słów...

      Usuń
    2. Moje koleżanki są zachywcone Twoim opowiadaniem i nie wiem czy Ci wspominałam, ale jedna z nich się popłakała. miałam Ci od niej przekazać wielkiego buziaka i pozdrowienia, bo ona teraz biedna leży w szpitalu, ale jak wyjdzie to napewno sama Ci przekaże swoją opinie :)
      :)

      Usuń
    3. Dziękuję bardzo :)Buziaka otrzymałam ;) Koniecznie pozdrów ode mnie koleżankę i życz jej szybkiego powrotu do zdrowia xx

      Usuń
  5. boskie normalnie kocham tego bloga ;)
    uwielbiam pisz dalej ;P
    i szybciej ;P
    Paula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) pewnie mogłabym trochę szybciej, ale potem byłoby dłużej, bo zapas by się skończył ;)

      Usuń
  6. Z każdym nowym rozdziałem skręca mnie z ciekawości, jak to się wszystko skończy. Osobiście to chciałabym, żeby Kate zgodziła się na lekarza, potem operacja na oczy, może to by coś pomogło. A i żeby oczywiście była z Lou! :D no ale do tego jeszcze długa droga. O! I jeszcze niech się już powoli bardziej do nich przyzwyczaja, niech chłopaki złapią tego dziada i wpakują do więzienia! To moja mała lista życzeń :D No ale cóż, każdy ma swoją wizję, więc czekam i na Twoją :)

    PS. Niebanalny pomysł na opowiadanie, muszę przyznać. Bardzo mi się podoba! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci bardzo za te słowa :) Lista życzeń powiadasz? Popatrzmy... Lekarz - hmmm, operacja - o!?, Lou - cierpliwości ;) , hmmm... chyba muszę się przespać z twoimi pomysłami, bo powiem szczerze, niektórych nie brałam pod uwagę. Ale czasami samo mi się coś napisze mimo iż plan miałam inny ;)

      Usuń
  7. Przeczytałam przedwczoraj wszystkie odcinki i dzisiaj ten jeden. Temat niby całkiem prosty,ale niebanalny , niewidoma dziewczyna i pięciu chłopaków jej pomagających ,ale wzbudził we mnie wielkie emocje ,a nie wielu osobą udaje się mnie oczarować. Ukazałaś Louisa w innym świetle, on coś zaczyna do niej czuć. Mam nadzieję ,że się do nich przekona. Opis jak śpi na kolanach Lou ,aż przeszły mnie takie wibracje. Aż w wyobraźni się szeroko uśmiechnęłam. Czekam , czekam niecierpliwie na kolejny odcinek.
    Pozdrawiam

    http://dance-with-me-tonight.blogspot.com/ Zapraszam Cię też do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo się cieszę, że postanowiłaś poznać moje opowiadanie :) dziękuję ci za to, no i za twoje miłe słowa. Więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Gdy ktoś mówi mi, że udało mi się wzbudzić w nim jakiekolwiek emocję mam ochotę odtańczyć taniec radości. O to mi chodziło! Tylko na tym tak naprawdę mi zależało - sprawdzić, czy dam radę to zrobić. Jeszcze raz dziękuję.

      Usuń
  8. Długi ale to dobrze bo ja takie bardzo lubię. Muszę przyznać, że przeczytałam już całe to opowiadanie i powiem, że jest naprawdę dobre. Kilka pojedynczych błędów. To tyle.
    - Lou, to chyba ją obudź i już idźcie spać...- nie wiem czemu ale rozwala mnie to zdanie, tak jak wiele innych. Oczywiście pozytywnie. Jedyne do czego chyba mogę się przyczepić to ta czcionka i te oczy. Oczywiście już rozumiem czemu jest takie a nie inne tło, ale te brwi są ułożone w taki sposób, że oczy wyglądają przerażająco. Tak chłodno. Patrzą się jakby z nienawiścią. Chyba nie tak wyglądałyby oczy Kate. I ta czcionka. Taka jasna, że niemiłosiernie razi po oczach przez co czytanie tego wspaniałego bloga jest katorgą dla oczy czytelników. To tyle ode mnie /Lucy

    A teraz ja napiszę trochę od siebie. Na początku bardzo dziękuję za komentarze pod naszym blogiem. To dużo znaczy. Na prawdę. Lucy już wcześniej napisała prawie wszystko o tym o czym i ja chciałam napisać. Zgodzę się z czcionką i tłem. Głowa mnie teraz trochę boli. Ale poza tym cudownie. Długie rozdziały. Wspaniałe opisy. Rozwalający wszystkich Niall i inne super teksty. Jeden z lepszych blogów jakie w życiu czytałam. To na tyle.

    xoxo Olivia


    Ps. Zapraszamy też do nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha pamiętam jak trzy razy kasowałam i poprawiałam to zdanie, ale ostatecznie każde kolejne podobało mi się jeszcze mniej. Potem miałam poprawić to przy sprawdzaniu licząc na jakiś pomysł, ale jak widać... Lucy, postaram się wziąć pod uwagę twoje słowa. To mój pierwszy blog i szczerze mówiąc prawie mnie przerosło same jego założenie, ale może coś poczytam i będę mogła wprowadzić jakieś przemyślane zmiany. Z kolorami po prostu strzelałam w ciemno. Wiedziałam tylko, że nie chcę pstrokatego bloga. A taka byłam dumna z tych oczu... Pomyślę i nad tym. Dziękuję.
      Strasznie mi przykro, że przeze mnie nabawiłaś się bólu głowy, Olivio. Przepraszam. Tym bardziej dziękuję, że postanowiłaś napisać taki wspaniały komentarz pod moim adresem. Obiecuję poprawę. Może znajdę kogoś, kto mi objaśni jak co działa. Wybrałam po prostu kolory, które sama lubię, gdy czytam jakiegoś bloga. A co do waszego, to oczywiście zajrzę. Na 100%

      Usuń
  9. ohhh jestem strasznie szczęśliwa, że Kate zasnęła na kolanach Lou! Moim małym marzeniem jest to, by byli razem! Mam też nadzieję,że uda im się ją przekonać do wizyty lekarskiej...I nawet nie wiesz jaki mam ,,zaciesz'' na twarzy! Booo rozdział jest bardzo długi!!Liczę na to, że zawsze takie będą! I z jeszcze większą niecierpliwością czekam na następną notkę.
    P.S. Jestem okropna,ale czekam na zniknięcie Eleanor z życie Lou w tym opowiadaniu....;)
    ;p
    pozdrawiam!
    Madeline

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chciałabym być kimś, kto spełnia marzenia ;) byłoby fajnie. Nie wiem, czy mi się uda w twoim przypadku (tak naprawdę, to wiem, ale nie powiem), ale może to co wymyślę, też ci się spodoba ;) A myślałam, że będzie za krótki i tak dodawałam kolejne akapity...

      Usuń
    2. oooo czyli Lou ma jakieś szanse?! jeśli tak to zaczynam skakać ze szczęścia! ;)
      We wcześniejszych komentarzach widziałam słowa krytyki odnoszące się do wyglądu Twojego bloga. Moim skromnym zdaniem uważam, że jest genialny. Te oczy cały czas mnie ,,śledzą'', ale nie czuje się osaczona. Są bardzo hipnotyzujące i intrygujące. Pierwszy raz spotkałam się z takim tłem i jestem jak najbardziej na tak, szczególnie, że to Twoje dzieło! Czcionka tez jest w porządku a kolor pasuje i ułatwia czytanie! ;)
      Trafiłam tutaj przypadkiem i to właśnie ten wygląd spowodował, że zostałam na dłużej i sprawdziłam jakie postaci przewijają się w tym opowiadaniu. Nie ukrywam, że szukam głównie Louisa ;p
      Pozdrawiam i dziękuję za wcześniejszą odpowiedź ;)ahh i dzięki za follow back na tt! ;)
      Madeline

      Usuń
    3. ależ nie ma za co :) to ja dziękuję, że poświęcasz swój czas na moje wypociny... prawdę mówiąc uwielbiam odpisywać na komentarze. Czuję się wtedy prawie jakbym z kimś rozmawiała ;) Tak więc Madeline Fanko Louisa już sobie zanotowałam, by któregoś dnia spełnić jedno z twoich marzeń ;)

      Usuń
  10. Boże kolejny genialny rozdział! Taka miałam nadzieje, ze moze dodasz coś w ten długi weekend i jest :) Tyle mi sie podoba, ze aż nie wiem od czego zacząć. Ale moze nie będę sie powtarzać. Powiedziałam ci juz wszystko na Twitterze. Dodam tylko, ze ja tak jak jedna z dziewczyn przede mną zastanawiam sie czy masz jakiś plan, który od początku realizujesz? A moze to wszystko sponton ;) Powiem ci tez, ze mi osobiście podoba sie wystrój bloga. Te oczy są niesamowite zwłaszcza, ze sama je nartsowalas. Podziwiam talent. I to nie tylko do pisania. No i co do czcionki, to kompletnie nie rozumiem o co chodzi koleżankom powyżej. Często czytam po nocach i uważam, ze jest świetna. Oczy sie wcale nie męczą. Podoba mi sie ze twój blog nie jest taki kolorasny jak niektóre. To chyba tyle ode mnie. Dodasz coś jeszcze w weekend? Wiem, marudze ale mam dziwne przeczucie ze coś sie wydarzy w kolejnym rozdziale...
    Ania Horan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och ty i te twoje przeczucia ;) Mówiłam ci, że masz zadatki na czarownicę? To teraz ci mówię :D
      No i bądź tu babo mądra i zmień wygląd bloga... Tylko jak i na co? Może przez święta coś wymyślę...
      Co do planowania... Jestem świetna w układaniu genialnych planów, ale potem gorzej z ich realizacją ;) Staram się, ale różnie wychodzi, ale wciąż się staram ;) Może być taka odpowiedź?
      Czy dodam coś jeszcze? Właśnie nad tym myślałam, bo nie będę miała internetu przez kilka dni, ale czy to nie za szybko by było?

      Usuń
  11. Awww... KOCHAM ten rozdział Louis z Kate oj wiedzę że coś się świeci aż zacieram normalnie ręce... Uwielbiam w twoim opowiadaniu Harrego boski jest :P
    Ale się ucieszyłam jak zobaczyłam ze rozdział jest taki długi :P Uwielbiam to wtedy mogę czytać i czytać ale w końcu i tak koniec :( mi zawsze mało więc wiesz zabieraj się już za następny bo czekam !
    Weny życzę xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następny już jest, tylko muszę zdecydować ile tym razem wstawić... Trochę utrudnia sprawę fakt, że piszę moje opowiadanie bez wyraźnego podziału na rozdziały i potem muszę kombinować ile opublikować na raz... Ale to cała ja - zawsze sobie utrudniam życie. Och, mój gapowaty Harry, który zawsze myśli po czasie ;) Też go uwielbiam. No i ciebie, za ten wspaniały komentarz i za to, że jesteś...

      Usuń
  12. To znowu ja! ahahhaha z komentarzy dowiaduję się ciekawych rzeczy hahaha. Czyli, że masz napisaną większą część i nie chcesz się z nami podzielić! o nie!!! Protestuję i najchętniej przeczytałabym wszystko co masz! no ale grzecznie poczekam na Twoją decyzję ;)
    Madeline

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie większą część, ale trochę jestem do przodu ;) I właśnie zabieram się za dalsze pisanie :) Czasami mam ochotę wszystko wstawić, ale kto by taki długi rozdział ogarnął? xx

      Usuń
  13. O mamo, o mamo, o mamo, o mamoooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo.! Jak Ty to robisz, kurczę, no jak.? Jak udało Ci się stworzyć tak realistyczny światek, pytam się.? Te ich rozmowy - takie naturalne (Zayn będzie mógł popatrzeć jak się tańczy na trzeźwo - nie, no to mnie po prostu powaliło na łopatki... ;)), zachowania (Harry rozrzucający ubrania po całym pokoju... Trochę nawet rozbudził moją zboczoną wyobraźnię ;)), no i w ogóle te sytuacje... Jedzenie, robienie posiłków, oglądanie filmów. Wszystko takie naturalne, chociaż nietypowe. Ale przecież idealnie pasujące do tej szalonej piąteczki. Wszystko ze sobą gra, jest zwyczajne, swobodne i takie... zwykłe. Jak prawdziwe życie ;).

    Mam tylko jeden mały problem z tym opowiadaniem. Wiąże się to z tym, że ja generalnie nie lubię czytać opowiadań, gdzie głównym bohaterem romansu jest Harry. Czuję się wtedy cholernie zazdrosna i mam ochotę rzucać w ścianę czym popadnie (wiem, to już obsesja, ale co ja poradzę ;)). Więc gdy zobaczyłam, że coś zaczyna się dziać pomiędzy Lou i Kate byłam bardzo zadowolona. Czytałam z taką pasją, pochłaniając każde Twoje słowo, czekając aż w końcu coś się zacznie między nimi dziać. A potem nagle, dla mnie kompletnie niespodziewanie do akcji wkroczył Zayn... Zazdrosny, no może nie do końca zazdrosny, ale jednak... No dobra, zazdrości Lou, nie ma co ukrywać. Ewidentnie też go ciągnie do Kate. I tu już zaczęłam być niespokojna. Bo Lou, Zayn... Czytając kolejne akapity Twojego opowiadania tylko czekam, aż pojawi się słowo "Harry", by nie wyszło na to, że scena jest z jego punktu widzenia i żeby przypadkiem on też nie zaczął mieć czegoś do głównej bohaterki. Nie, żebym coś do niej miała. Jest absolutnie cudowną osobą. Urocza, dobroduszna i wiele w życiu wycierpiała, więc teraz jest trochę nieufna. No... czarująca. Ale gdyby Harry zauważył te wszystkie jej zalety i zacząłby coś do niej czuć... Ja czułabym się zazdrosna.

    Oczywiście to jest Twoje opowiadanie, zrobisz co zechcesz. Ja tylko wyrażam swoje obawy. Ale nawet jeśli będziesz chciała spiknąć ich razem pomimo bólu w sercu będę to czytać. Za bardzo wsiąknęłam w to opowiadanie, by tak po prostu z niego zrezygnować. Dlatego... Pisz dalej.! :)

    Ale błagam, nie łam mojego biednego serduszka....

    No dobra, chyba trochę się rozpisałam. Pewnie jak zwykle bez sensu, ale... Tak już mam;). A, ogromnie przepraszam, że dopiero teraz piszę, ale wiesz... Little things, smutny, zamyślony Harry, te sprawy. Nie mogłam się oderwać. Masz rację, teledysk nieziemski :)

    Pozdrawiam i życzę dużo weny.! ;*

    http://boy-from-bakery.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ja mogę ci powiedzieć, by nie zdradzić wszystkiego, a nie łamać twojego serca? Może tylko tyle, że ten trochę gapowaty Harry, którego stworzyłam w swoim opowiadaniu, jest wspaniałym przyjacielem i myślę, że jest zdolny do wielu rzeczy (głupich i nie tylko), ale nigdy by nie skrzywdził przyjaciela. Mam nadzieję, że odebrałaś przekaż podprogowy ;) Ale niestety nie mogę ci obiecać, że będzie na ciebie czekał... Chociaż? Hmm... Chyba właśnie coś mi się rodzi w tej mojej głowie ;)
      Co do twojego opowiadania - to po prostu je uwielbiam. zresztą piszę ci tam peany dosyć często ;) I co ja mam zrobić, że zawsze się wczuwam gdy czytam genialny rozdział? Ach ta moja chora wyobraźnia... Ale nie martw się, bo mimo iż kocham ich wszystkich, moje serce fika koziołki tylko dla jednego...

      Usuń
    2. Cóż.. Serca rzeczywiście mi nie złamałaś, bo z Twojej odpowiedzi wywnioskowałam, że Harry jest lojalnym przyjacielem i jeśli zobaczy, że któryś z chłopaków czuje miętę do Kate, automatycznie wycofa się z rywalizacji....Prawda? No, przynajmniej mam taką nadzieję. Bo ja w zasadzie jestem bardzo zżyta z moim serduchem i nie chce, by się rozpadło na kawałeczki. Czym ja je potem posklejam;) Także ten...miej to na uwadze. Bo nie ukrywam, że ten nagły pomysł, który zrodził się w Twojej głowie niejako mnie przeraził. Boję się myśleć co Ty mogłaś tam wymyśleć. Gdybyś mogła zdradzić chociażby dosłownie maluteńki kawałeczek tej tajemnicy, mogłabyś ukoić skołatane nerwy. Bo naprawdę się denerwuje. Ehh, ja i moja chora zazdrość.;) Ale cóż poradzić.. W każdym bądź razie Katy widzę tylko i wyłącznie z Lou, nawet nie wiem czemu. Jakoś samo mi się to nasuwa. Ale ty masz swoje plany, więc gdzie byś tam słuchała rad jakiejś głupiej czytelniczki...Więc pisz, co Ci serducho podpowiada, ale jednak zważaj na to moje, dobrze?;)A, no i zdradź mi kto tak absorbuje Twoje serce, że nie pozwala mu bić dla nikogo innego....:)

      Usuń
    3. Nie martw się :) Ten pomysł wciąż gdzieś tam powoli się kształtuje w mojej głowie, ale jak już będzie gotowy i spodoba mi się, to jestem pewna, że to będzie dla ciebie cudowna niespodzianka ;) Tak więc póki co, czekam aż dojrzeje...
      Zapewniam cię, że zawsze piszę prosto z serca i pewnie dlatego jestem bardzo zżyta z postaciami. I słucham rad ludzi, których pracę podziwiam, a ty się do nich zaliczasz... Więc moja KOCHANA czytelniczko czuj się upoważniona, by mi doradzać :)
      Zakochałam się, gdy pierwszy raz usłyszałam słowa:
      Hands are silent
      Voice is numb
      Try to scream out my lungs
      But it makes this harder
      And the tears stream down my face...

      Usuń
  14. Dziewczyno, mam pytanie... Ile Ty masz lat??? Piszesz tak genialnie, pięknie, z sensem, że nie wiem co tutaj napisać... Po prostu pokochałam twojego bloga po jednym rozdziale i żeby to wszystko zrozumieć zacznę czytać od pierwszego rozdziału, więc możesz być, pewna, że będę stałą czytelniczką
    Już Cię uwielbiam!!
    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    http://one-1d-magic-hogwart.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że jesteś kolejną osobą, która o to pyta? Mam 19 i uwierz, czuję się na tyle ;) Chociaż mój przyjaciel zawsze mi mówił, że mam starą duszę... Może coś w tym jest?
      Dziękuję za twoje cudowne słowa. Sprawiły mi wiele radości. Będzie mi bardzo miło jeśli zostaniesz na dłużej :)
      Oczywiście nic mnie nie powstrzyma przed zajrzeniem na twoje blogi. Pozdrawiam

      Usuń
  15. Na początku przeczytałam tylko 2 pierwsze posty, bo nie miałam zbytnio czasu i takie tam. Ale dzisiaj wzięłam się w garść i w nieco ponad 45 min. przeczytałam wszystkie pozostałe. Masz naprawdę ogromny talent. Życzę powodzenia!


    A tak na marginesie, rysujesz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurcze! Dziękuję ci bardzo, że w ogóle chciało ci się przeczytać moje opowiadanie. I za komplementy również dziękuję. Takie słowa grzeją moje serce. Trochę rysuję... Z różnym skutkiem. Ale głównie do szuflady... No chyba, że na zajęcia coś trzeba ;)

      Usuń
    2. Wow , nieźle ;) Trafiłam tu przypadkiem. Z poczatku śmiać mi się chciało na ten dramatyzm z chłopakami z One Direction (bo jakos nie czaje co dziewczyny na ich punkcie maja ) ale pomijając to , spoko ;]

      Usuń
    3. ja też nie jestem jakąś szaloną fanką, a przynajmniej mam taką nadzieję (może złudną). Ale prawda jest taka, że podoba mi się to co sobą przedstawiają i mam szczerą nadzieję, że są właśnie tacy, jakimi ukazują ich media... No i po prostu idealnie pasowali mi do opowiadania...

      Mam nadzieję, że te przypadkowe spotkanie z moim blogiem zaowocuję dłuższą znajomością :) Pozdrawiam

      Usuń
    4. No to tak, jak ja :) Niejednokrotnie chciałam, żeby ktoś to zobaczył, ale z marnym skutkiem. Zawsze jak coś narysuję, to czegoś mi tam brakuje.. takie puste mi się to wydaje.

      Iii.. zgadzam się z Twoim powyższym postem :) Prawdę mówiąc, to mam więcej tematów do rozmowy z Tobą, niż z rówieśnikami. Zawsze różnię się minimum jedną, ale gigantyczną rzeczą.. A tuta, czytając Twoje wpisy czuję się jakoś bardziej "dopasowana".. może to brzmieć głupio, ale tak jest naprawdę :)

      Tło na blogu jest twoim rysunkiem, czy ściągnęłaś to zdj. z neta? :]

      Usuń
    5. Takie tam bazgroły, ale moje... Lubię rysować oczy. Sama nie wiem dlaczego ;)

      Cieszę się, że dobrze się czujesz na moim blogu i z przyjemnością bym cię poznała. masz Twittera?

      Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale jakoś mi umknął ten komentarz. Sama nie wiem jakim cudem.

      Usuń
  16. No ja już nie mam żadnych słów do tego jak piszesz. Nie będę pisała Ci tego samego bo to bez sensu xd :D Powiem Ci jedno.
    Ty jest jedyna taka wyjątkowa na cały świat. Ty na cały świat potrafisz tak mocno we mnie rozbudzić emocje, które innym moim przyjaciołom jest trudno. A to jest na prawde wyzwanie, doprowadzić mnie do płaczu, śmiechu, smutku itd. gdy czytam jakieś opowiadanie. Twoje to właśnie spełniają. Jesteś wyjątkowa na swój sposób. I niech tak zostanie ;) ♥
    PS. moja opowiadanie. odpisałam Ci na komentarz ;] http://yearwithyou.blogspot.com/

    ~Kaśka Directioner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wczoraj miałam napisać tu kilka słów, ale najzwyczajniej w świecie nie wiem co powiedzieć... Brak mi słów, a szczerze przyznam, nie zdarza mi się to zbyt często ;) Te wszystkie komplementy sprawiły, że aż mi się łezka w oku zakręciła. Wciąż się uśmiecham jak głupia, gdy czytam twój komentarz :D
      Powiem ci jedno. Gdy założyłam bloga byłam ciekawa, czy ktoś go w ogóle przeczyta. Bałam się, bo od zawsze tylko szuflada widziała moje prace... Jedyne co chciałam usłyszeć z ust kogoś, kto czyta moje opowiadanie, to że coś poczuł... Złość, radość, smutek... Cokolwiek. I teraz, ty piszesz mi jakie emocje w tobie wzbudzają moje słowa... i znów płaczę. Ze szczęścia, wzruszenia... Dziękuję ci. Kiedy w nocy przeczytałam ten komentarz naprawdę poczułam się wyjątkowo. A to cudowne uczucie i nie gości w moim życiu zbyt często. Jeszcze raz dziękuję.

      Usuń
    2. Nie masz a co dziękować, to cała prawda jaką napisałam. Tylko wiesz ja mam tak, że jak zacznę czytać jakiś blog, który mi się bardzo spodoba to go już NIGDY, NIGDY NIE OPUSZCZAM, aż do końca ;) Trzymaj się :* i dobrze, że te twoje prace z szuflady wyszły tu :D
      Jesteś genialna ♥
      ~ Kaska Directioner

      Usuń
    3. Jeżeli to groźba, to już się boję ;) Cieszę się, że jesteś i komentujesz i z jeszcze całej masy innych rzeczy... Dziiękuję

      Usuń
  17. Rozdział jest G E N I A L N Y - nie wiem jak ty to robisz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci bardzo. Te wszystkie komplementy z twojej strony naprawdę wiele dla mnie znaczą

      Usuń
  18. Nowy drugi rozdział na moim blogu, zapraszam <3 . Rubi ( http://fire-oflove.blogspot.com ) .

    + dziękuję za Twój komentarz, dodał mi motywacji :) . Oczywiście wzięłam pod uwagę Twoją uwagę o czcionce i nie powiększyłam jej jednak pogrubiłam, mam nadzieje, że będzie sie czytało lepiej. Teraz mam prośbę gorącą, oczywiście zrozumiem jeśli ją zignorujesz. Mianowicie .. mam zapał do pracy, do pisania ale bardzo bym Cię prosiła, abyś poleciła mojego bloga przy okazji nowego rozdziału, tak an dobry początek .. Chciałabym dowiedzieć się, co ludzie sądzą o moim pisaniu ;) dziękuję z góry, pozdrawiam <3

    http://fire-oflove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za zaproszenie :) Z przyjemnością przeczytam. Twojej prośby nie zamierzam ignorować, jednak nie umieszczam nic nad ani pod rozdziałami i jedyne sowa ode mnie zostawiam w komentarzach, ale z przyjemnością polecę twojego bloga na Twitterze. Mam nadzieję, że się nie obrazisz. Po prostu nie chciałabym zmieniać swoich pierwotnych planów co do wyglądu mojego bloga. Pozdrawiam

      Usuń
  19. Osz jaa ... Nie no pisz dużo z perspektywy Lou bo to po prostu KOCHAM! Świetne opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam pisać z jego perspektywy, bo te jego myśli i "ten złośliwy głos w jego głowie" sprawiają, że szczerzę się do ekranu ;)

      Usuń
  20. Wow. Uśmiałam się jak byli po zakupach. Ryłam sie do ekranu, aż pies nannie dziwnie patrzył :) jak zwykle, cudowne.

    OdpowiedzUsuń
  21. Kochana!
    Rozdział jak zawsze cudowny. Zostawiam tylko krótko miłe słowo i lecę czytać dalej ~prima

    OdpowiedzUsuń
  22. Super jest ! Czytałam już wiele opowiadań ale to jest najlepsze i rozdziały są takie długie, wszystko idealnie :)

    OdpowiedzUsuń
  23. 'Nie pierdziel – przerwał mi. – Już szybciej ja bym się tam przeniósł. Zmieścilibyśmy się tu jeszcze z Niallem i jego obiadem.' - hahaha xd Beka z Harry'ego. xd
    Ojojoj... Eleanor...Coś ty zazdrosna?
    Przynajmniej Danielle wszystko rozumie. Ciekawe co z Perrie.
    Ale ja wiem,ze Lou się zakochuje... No chyba, że mój mózg od czytania tych ff tak się zlansował, że już wszędzie widze kwiatki, serduszka i buziaczki.*__________________*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kwiatki, serduszka i buziaczki, to najwyraźniej to, co i ja widzę wszędzie dookoła ;) A przed Harrym jeszcze kilka wielkich momentów ;)

      Usuń
    2. Co do kwiatków, serduszek i buziaczków, to brakuje jeszcze tęczy i jednorożców i będzie normalnie niebo. ;d

      Usuń