Usiadłem gwałtownie na łóżku
zastanawiając się, co mnie obudziło. Spojrzałem za zegarek. Jest środek nocy. I
nagle znów to usłyszałem. Ten przeciągły jęk bólu i rozpaczy. Oblał mnie zimny
pot.
- Katy! – zawołałem wyskakując z
łóżka i praktycznie zderzając się z Zaynem.
Wypadliśmy na korytarz i
zdążyłem tylko zauważyć, że Liam już wbiegał do ich pokoju. To co ujrzeliśmy
wpadając do środka bardzo przypominało niedawną noc. Z jedną tylko zasadniczą
różnicą. Lou próbował uspokoić płaczącą dziewczynę, a ona okładała go
pięściami.
- Zostaw mnie... Proszę...
Nie... – jęczała przez sen rzucając się na łóżku.
Mrugałem oczami próbując
odpędzić łzy. Niestety na darmo. Co ten facet takiego jej zrobił, że przeżywa
to w taki sposób? „Zabiję drania.” Harry siedział na swoim łóżku i chował twarz
w dłoniach. Czuł się pewnie tak samo bezsilny jak ja. Nienawidziłem siebie za
to, że stoję jak ten kołek i nic nie mogę zrobić. Chciałbym móc ją ochronić
przed wszystkim, a tak tylko stoję i się gapię. „A moje serca pęka na tysiące
kawałków...”
- Lou – błagałem – zrób coś. Tak
jak ostatnio.
- Próbuję, ale to nie działa...
Przecież nie mogę z nią walczyć... – z całej jego sylwetki biła taka rozpacz,
że już nic więcej nie mówiłem.
- Liam – odezwał się Zayn. –
Dzwoń do Alex. A ty musisz ją jakoś przytrzymać, bo inaczej pozrywa szwy.
Louis pochylił się nad
dziewczyną i szepcząc jej jakieś słowa próbował dokonać cudu. Katy łkała tak,
że aż miałem wrażenie, iż czuję ten ból...
- Alex... – powiedział Liam do
słuchawki i akurat w tym momencie dziewczyna znów krzyczała z przerażenia. Nic
więcej nie musiał mówić. – Lou... To nie działa... – prawie płakał. – Ona zaraz
sobie szwy pozrywa...
Zauważyłem, że Harry coś mówi.
Liam tylko kiwnął głową i odsunął telefon od ucha dając na głośnik. Oderwałem
się od ściany i usiadłem obok nich. Zayn opadł na podłogę opierając się o
łóżko. Zaciskał zęby tak mocno, że prawie mnie zabolało.
- Louis, po prostu przytul ją do
siebie – powiedziała zdenerwowana. – Nie myśl, tylko zrób to. Uważaj na twarz,
żeby cię nie podrapała...
Naprawdę próbował to zrobić i
już po chwili oberwał w nos. Mimo wszystko starał się jej nie uszkodzić. „Ona
walczy o życie” pomyślałem, bo właśnie tak to wyglądało.
- Alex, to nie... – zaczął Lou.
- Louis! – krzyknęła. – Jesteś
facetem, czy co? Nie myśl o tym, że coś jej zrobisz. Ona sama bardziej sobie
zaszkodzi. Więc po prostu zrób to!
Po tych słowach gwałtownym
ruchem przyciągnął dziewczynę do siebie i objął ją ramionami więżąc tym samym
jej ręce. Widziałem jak jej palce wbijają się w jego plecy z taką siłą, że
wydawało się więcej niż pewne, że skończy posiniaczony. Przyciskał ją do
swojego ciała cały czas mówiąc do niej uspokajające słowa. Dziewczyna zanosiła
się płaczem. Wciąż walczyła z niewidzialnym wrogiem. Patrzyłem jak dłoń Lou
głaszcze jej włosy. Druga delikatnie bada plecy. Kołysał się z przerażoną
dziewczyną w ramionach i wciąż ją zapewniał, że już jest bezpieczna. „To chyba
działa...” pomyślałem nie odrywając wzroku od tej dwójki.
- I jak? – usłyszeliśmy głos
Alex. Zapomniałem, że wciąż wisiała z nami na telefonie. – Jest ciszej...
- Tak... – powiedział niepewnie
Liam. – To chyba działa.
- Słuchajcie – odezwała się. –
Ja naprawdę mogę ją...
- Nigdzie jej nie zabierzesz –
usłyszałem słowa Lou. – Rozmawialiśmy już o tym.
- On ma racje – powiedziałem. –
Tu będzie bezpieczniejsza.
- Wiem, tylko...
- Koniec tematu – przerwał jej
Zayn. – Dzięki za pomoc. Trochę spanikowaliśmy. A teraz idź spać, bo zaśpisz do
pracy. Jutro możemy pogadać.
Alex przyznała mu rację i
pożegnała się z nami dziękując nam za wszystko. Obiecała, że zadzwoni do nas na
przerwie. Siedzieliśmy tak przez kolejne minuty patrząc na Lou kołyszącego w
ramionach zapłakaną dziewczynę.
- Chłopaki – zaczął Liam niepewnie. – Myślę, że powinniśmy iść spać...
- Co? – zdziwił się Harry. – I
to ty tak mówisz?
Wydaje mi się, że wypowiedział
dokładnie moje słowa. Popatrzyłem na przyjaciela myśląc, że może go źle
zrozumiałem. Aż się zgarbił pod wpływem naszych reakcji. Widać było, że sam nie
chce iść spać. „Więc dlaczego to powiedział?”
- On ma rację – odezwał się
cicho Zayn. – Akurat my nie możemy mu teraz pomóc. – Wskazał na Lou. - A jeżeli
dobrze pamiętam mamy jakąś sesję jutro.
- Dwie... – cicho dodał Liam.
- No, ale... – zacząłem, ale już
sam nie byłem pewny, co chciałem powiedzieć.
- Kate jest już spokojniejsza –
wskazał na dziewczynę, która cicho łkała w ramionach Louisa. On kołysał ją nie
przestając do niej mówić. Patrzyłem jak delikatnie muskał ustami jej włosy
mocząc je jednocześnie swoimi łzami. – A my obiecaliśmy Paulowi, że w miarę
możliwości postaramy się nie wyglądać jak zombi...
- Ale... – nie wiedziałem jak
ubrać w słowa to, co czułem w tym momencie.
- On ma racje – odezwał się cicho
Lou. Spojrzał na nas smutnymi oczyma. Był teraz kompletnie odmieniony. „Raczej
nikt by w nim teraz nie rozpoznał tego roześmianego chłopaka.” – Powinniście
chociaż spróbować zasnąć. W razie gdybym potrzebował pomocy zawsze mogę obudzić
Harry’ego...
- Wszystko będzie dobrze, Lou –
Liam podniósł się i popatrzył na przyjaciela. – W końcu będzie dobrze...
- Mam taką nadzieje – westchnął
ciężko. – No idźcie stąd. Ktoś musi jutro błyszczeć na zdjęciach.
Powlekliśmy się za Liamem. Zanim
Zayn zamknął drzwi zdążyłem jeszcze zauważyć, że Harry wciąż się nie ruszył z
miejsca. „Pewnie przesiedzi tak całą noc.”
- Czy wy myślicie, że tak łatwo
będzie teraz zasnąć? – powiedziałem pod nosem. – To akurat ostatnia rzecz, na
którą mam teraz ochotę.
- Ale możesz spróbować – cicho
odpowiedział mi Liam. – Jeśli czujesz się podobnie do mnie, to pewnie padniesz
rycząc w poduszkę. Przynajmniej ja mam zamiar tak zrobić.
Odwrócił się na pięcie i po
chwili zniknął w swoim pokoju. Zauważyłem, że Zayn uważnie mi się przygląda. Na
jego twarzy było widać ślady łez.
- Idę zapalić – powiedział i
położył mi dłoń na ramieniu. – Idź zjedz sobie kawałek ciasta. Może będzie ci
łatwiej zasnąć po czymś słodkim...
Skierował się na taras i po
chwili ujrzałem błysk zapalniczki. „Może to i dobry pomysł z tym jedzeniem”
pomyślałem. Jednak gdy otworzyłem lodówkę już wiedziałem, że nie dam rady nic
zjeść. Przed oczami stanął mi obraz roześmianej Katy tłumaczącej mi po raz
setny, że mogę wylizać miskę dopiero jak skończę robić krem. Powoli jej twarz
się zmieniała i teraz widziałem tylko strach i cierpienie. Zatrzasnąłem ze
złością drzwiczki i skierowałem się do pokoju. Czułem jak łzy spływają mi po
policzkach, ale nawet nie chciało mi się ich wycierać. Rzuciłem się na łóżko i
ukryłem głowę w poduszce.
- Dlaczego?! – wykrzyczałem w
poszewkę licząc, że stłumi to mój głos. Liam miał rację. Można zasnąć kiedy
jest się zmęczonym od płaczu...
Ze snu wyrwał mnie ostry dźwięk
telefonu. Odebrałem nawet nie patrząc na wyświetlacz.
- Tak?
- Liam? – niepewnie zapytał Paul. – Wszystko w porządku? Nie brzmisz za
dobrze.
- Bo tak się nie czuję –
powiedziałem siadając i sprawdzając godzinę. – Dopiero ósma. Dlaczego dzwonisz
tak wcześnie?
- Pierwsza sesja się przesunęła
o dwie godziny wcześniej – usłyszałem to, czego właśnie najbardziej się
obawiałem. – Potem macie to spotkanie z fanami i organizator błagał, by było
dłuższe, bo już się tłumy zebrały. A drugiej sesji nie możemy ruszyć, bo będzie
relacja na żywo.
- W porządku – westchnąłem
zrezygnowany. – Zaraz obudzę chłopaków. I Paul?
- Tak?
- Załatw dodatkową makijażystkę.
Raczej nie będziemy dziś w formie...
- Wszystko już dobrze? – zapytał
cicho i słychać było troskę w jego głosie. – Jak ona się czuje?
- Kryzys zażegnany, ale znów
zarwaliśmy noc... Zwłaszcza Lou.
- Dobra. Nic się nie martwcie.
Wszystko zorganizuję. Samochód będzie o dziesiątej. Na razie.
- Cześć.
Odłożyłem telefon i
przeciągnąłem się.
- Nowy dzień czas zacząć –
powiedziałem sam do siebie. „I oby był lepszy od nocy.”
Chwilę zajęło mi dobudzenie
Nialla i Zayna, ale po kilku minutach marudzenia skierowali się do łazienki.
Idąc do ostatniej sypialni zastanawiałem się czy nie lepiej zamówić wpierw
śniadania. Ostatecznie wszedłem po cichu do środka. Budzenie Harry’ego to
zawsze wyzwanie. Na szczęście tym razem wyskoczył z łóżka jak oparzony i zaczął
rozglądać się nerwowo dookoła. W końcu skupił zaspane oczy na mnie.
- Co jest? – wymamrotał.
- Szykuj się. Sesja nam się
przeniosła. Mamy dwie godziny zanim samochód przyjedzie.
- Co? – patrzył na mnie
takim wzrokiem jakby nic nie zrozumiał.
- Zdjęcia. Dwie godziny. Szykuj
się – pchnąłem go w stronę łazienki. Było mi go szkoda, bo nie miałem pojęcia
ile spał tej nocy. Może siedział dotrzymując Lou towarzystwa i dopiero nad
ranem zasnął. „Odeśpi to później.”
Spojrzałem na Kate. Spała
wtulona w Louisa, a on obejmował ją ramieniem. Oboje byli pewnie wykończeni po
takiej nocy. „Boże, nie mam serca go
budzić...” pomyślałem, ale przecież wiedziałem, że nie mam wyjścia. Dotknąłem
jego ramienia.
- Lou... – powiedziałem cicho, a
on momentalnie otworzył oczy. „Czy on w ogóle spał?” zastanawiałem się. –
Musimy się szykować. Za niecałe dwie godziny przyjedzie samochód...
- Już tak późno? – zapytał
zaspanym głosem.
- Przesunęli nam zdjęcia... –
miałem ochotę go przepraszać, choć przecież to nie była moja wina. – Paul
właśnie dzwonił.
- Daj mi pięć minut. Zaraz
wstanę – powiedział i zamknął oczy. – Liam, możesz zadzwonić do recepcji i
przypomnieć im o...
- Zaraz to zrobię – przerwałem
mu. – Nikt tu nie wejdzie.
Zamówiłem śniadanie i po raz nie
wiem już który zadzwoniłem do recepcji. Miałem pół godziny zanim przyniosą
jedzenie. Powlokłem się do łazienki. Widok w lustrze mówił sam za siebie. „Bez
tapety na twarzy się nie obejdzie.”
To było chyba pierwsze takie
śniadanie odkąd jesteśmy grupą. Siedzieliśmy z ponurymi minami i gapiliśmy się
w talerze. Prawdę mówiąc wydaje mi się, że wyglądamy nawet gorzej niż po tamtej
zarwanej nocy. Więc może to i nie był dobry pomysł...
- Jesteś pewien, że wstał? –
zapytałem Harry’ego spoglądając na zegarek.
- Tak – mruknął. – Brał prysznic
gdy wychodziłem z pokoju.
W tym momencie usłyszałem, że
ktoś ostrożnie otwiera, a następnie zamyka drzwi. Po chwili do kuchni wszedł
Lou. Opadł ciężko na krzesło i spojrzał na puste obok. Podsunąłem mu talerz z
jedzeniem.
- Zjedz coś. Przed nami długi
dzień.
- Nie będzie żadnych przerw? –
jęknął Niall.
- Raczej nie – potwierdziłem.
I znów siedzieliśmy tępo gapiąc
się w stół. Nikt się nie odzywał. Zastanawiałem się o czym oni teraz myślą. A
może tylko próbują nie zasnąć i wypchnąć wszystko z głowy? Ja w środku
krzyczałem. Z rozpaczy, ze złości... Z powodu tego wszystkiego co spotkało tą
dziewczynę, która stała się mi bardzo droga sam nie wiem kiedy... Byłem
przerażony. Nie mogłem wyłączyć moich myśli i w głowie cały czas słyszałem te
słowa. Jak wycięte nożem. „Proszę, nie... nie dotykaj mnie... proszę...” Aż
bałem się pomyśleć, co on jej zrobił. To co było widoczne gołym okiem, to tylko
wierzchołek jej obrażeń. Tam w środku niej siedzą te wszystkie straszne
tajemnice, które w nocy zmieniają się w prawdziwy koszmar. Najgorsze, że nie
możesz się z niego wybudzić...
- Miałem jej zmieniać opatrunki
co rano... – powiedział Lou jakby do siebie.
- Nic się nie stanie jak zrobisz
to później – zapewniłem go pospiesznie. – Ona potrzebuje snu...
- Zamówiłeś coś dla niej do
jedzenia? – zapytał się Niall zmęczonym głosem. – Pewnie będzie głodna...
- Zamówiłem. Stoi obok twojego
ciasta.
- Tylko nie zjedz znów – Harry
próbował żartować, ale raczej mu nie wyszło. – Sorry...
Znów zapadła głucha cisza. Nikt
nie miał apetytu. Zapowiadał się ciążki i długi dzień. Bez żadnych szans na
poprawę. Na dźwięk mojego telefonu o mało nie spadłem z krzesła.
- Tak? – odezwałem się
machinalnie.
- Za 15 minut na dole – odezwał się
Paul.
- Dobra. Będziemy – schowałem
komórkę i zacząłem sprzątać ze stołu. – Za kwadrans mamy być przed hotelem.
- Myślisz, że zadzwoni do nas
jak wstanie? – zapytał Niall z nadzieją w głosie. – Może zostawmy jej telefon tak jak ostatnio...
- To idę po niego – Lou podniósł
się z miejsca.
Kilka minut później zamykaliśmy
drzwi apartamentu z ciężkim sercem. Chyba każdy sprawdził czy na sto procent są
dobrze zamknięte. Czekając na windę wciąż spoglądaliśmy w ich stronę. Miałem
ochotę zawrócić i zostać z Kate. Nawet skłamać, że źle się czuję. „Cokolwiek...
byle zostać.” Gdy wsiadaliśmy do samochodu miałem ochotę wyć. Pierwszy raz
czułem się tak rozdarty wewnętrznie...
- Czy ona nie powinna już
zadzwonić? – Lou nerwowo wystukiwał jakiś rytm nogą. – Myślicie, że jeszcze
śpi?
- Prawdopodobnie – odpowiedział
mu Liam, ale widać, że sam się denerwował. – A może po prostu jeszcze nie
poszła do kuchni. Bierze prysznic, albo coś w tym stylu...
- Pewnie tak... – jakoś nie wyglądało,
żeby przekonały go słowa przyjaciela.
- Może zadzwonimy przed tym
spotkaniem z fanami – powiedziałem, bo już nie mogłem się doczekać, by ją
usłyszeć.
- Chcesz ją obudzić? – Niall
popatrzył na mnie jak na idiotę.
- Nie – odpowiedziałem szybko. –
Chodzi mi o to, że tam będzie pewnie głośno...
- Pewnie zadzwoni do Lou –
wtrącił się Zayn. – Ostatecznie wyjdzie na chwilę i z nią porozmawia. Jak
dojedziemy, to się obczai jakieś miejsce, gdzie będzie mógł z nią
chwil...
Umilkł na dźwięk telefonu, który
rozległ w samochodzie. Wszyscy wpatrywaliśmy się w Louisa, który nerwowo
próbował wyciągnąć komórkę. Gdy spojrzał na wyświetlacz na jego twarzy zawitał
taki uśmiech, jakby był teraz najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Szybko
odebrał i dał na głośnik.
- Kate... – powiedział cicho.
- Hej – zrobiła krótką pauzę –
wszystkim.
Zaczęliśmy mówić jeden przez
drugiego i najprawdopodobniej nic z tego naszego przekrzykiwania się nie
zrozumiała. Umilkliśmy natychmiast, gdy do naszych uszu dotarł ten anielski
dźwięk... „Jej śmiech...”
- Jak się czujesz? – zapytał Lou
wpatrując się w trzymany telefon.
- Dobrze – powiedziała cicho. –
Dziękuję i...
- Tylko nie mów tego słowa na „p”
– przerwałem jej szybko. – Chyba, że to będzie coś w stylu „p” jak...
- Pizza! – Niall musiał wtrącić
najbardziej optymistyczne słowo jakie mu przyszło do głowy.
Roześmiała się, a my razem z
nią. Muszę przyznać, że bezwarunkowa miłość Horana do jedzenia bardzo nam
pomaga w rozładowaniu różnych trudnych sytuacji. „Ciekawe czy oni też to
zauważyli?”
- Katy – odezwał się blondyn –
zostawiliśmy ci śniadanie w lodówce. Stoi obok ciasta.
- Dziękuję.
- Będziemy dopiero wieczorem –
Liam wyglądał na zmartwionego. – Dasz sobie radę? Może zadzwoń do Alex...
- Poradzę sobie. Nie chcę jej
robić kłopotów. Już wam...
- E! E! - przerwałem jej w pół zdania. – Lepiej nie
kończ. Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Nagle moich uszu dobiegły piski
i krzyki. „Dojechaliśmy...” jęknąłem w duchu. Spojrzeliśmy po sobie.
Najchętniej zrobilibyśmy jeszcze jedną rundkę dookoła.
- Kate – zaczął Liam – musimy
już kończyć. Dzięki, że zadzwoniłaś, bo martwiliśmy się trochę.
- Przepr...
- Pizza! – tym razem to Niall
przerwał jej kolejne przepraszanie.
- Pizza – śmiała się gdy
powtarzała to słowo.
- Zadzwonimy do ciebie, gdy
tylko będzie okazja – powiedział Lou, a ja już nie mogłem się doczekać kolejnej
rozmowy.
- Dobrze – jak ja uwielbiam ten
jej spokojny i cichy ton.
- Do usłyszenia! – wykrzyknąłem
szybko widząc, że Paul właśnie otwiera drzwiczki samochodu.
- Do usłyszenia...
Wysiadaliśmy z auta z takimi
szerokimi uśmiechami na twarzy, że o mało mnie nie rozerwało. A w środku
cieszyłem się jak głupi. „Stary, to była tylko krótka rozmowa. Przez telefon.”
Nic nie mogłem na to poradzić. Z jednej skrajności w drugą. Po zamartwianiu się
dlaczego jeszcze nie dzwoni, teraz euforia, bo ją usłyszeliśmy. „I się
zaśmiała.” Tak, jej uśmiechy były na wagę złota. Rozejrzałem się dookoła.
Wszyscy machaliśmy do rozkrzyczanych fanów, pozowaliśmy do zdjęć, składaliśmy
autografy i odpowiadaliśmy na niezliczone pytania... To było cudowne. Marzyłem
o tym. Tylko cały czas zastanawiałem się, jak my damy radę zabrać Kate ze sobą w
trasę... Louis nie zmieni zdania. Łączyła ich jakaś tajemnicza więź, której
może jeszcze tylko oni nie zauważali. Patrzyłem na przyjaciela i sam nie wiem
jak to możliwe, ale trzymając ją w ramionach jednocześnie martwił się i był
szczęśliwy... „Pewnie nawet nie pamięta o Eleanor.” I znów na wspomnienie jego
eks zagotowało się we mnie. Przypomniałem sobie jej pogróżki rzucane w naszą
stronę, gdy próbowałem ją z Niallem zabrać z apartamentu. Miałem nadzieję, że
jak się uspokoi, to zachowa się z klasą. Ale w środku wciąż czekałem na jakąś
bombę.
- Lou, weź zadzwoń i powiedz, że
niedługo będziemy – Niall rozsiadał się właśnie w samochodzie.
- Dajcie spokój – odezwał się
Liam, który już prawie zasypiał. – Dzwoniliśmy do niej chyba z dziesięć razy, a
za kilka minut będziemy na miejscu. Sam jej powiesz, że już wróciłeś...
Popatrzyłem się na niego i w
duchu przyznałem rację. Schowałem telefon do kieszeni. Bardzo chciałem znów ją
usłyszeć... „Chyba się uzależniłem” zaśmiałem się sam z siebie. Spoglądałem na
krajobraz uciekający za szybą. Ludzie, światła... Magia barw i dźwięków.
Zamknąłem oczy. Teraz to już tylko szum silnika i bliżej nieokreślone hałasy.
„Jak można się uśmiechać, gdy jest się skazanym na życie w ciemności?” Z zamyślenia
wyrwał mnie dzwonek telefonu.
- To mój – odezwał się Niall
widząc, że wszyscy w panice szukają źródła dźwięków. – Tom? – zdziwił się. –
Cześć Tom – powiedział odbierając. – Co tam? – chwilę słuchał. – Dam cię na
głośnik. Możesz powtórzyć?
- Cześć. Jest z wami Kate?
- Nie – odpowiedziałem. –
Właśnie wracamy do hotelu. Coś się stało?
- Nie, tak tylko byłem ciekawy.
Wszystko w porządku u was?
- Raz lepiej raz gorzej –
mruknął Zayn.
- Dzwonię, bo mam te wyniki
badań. Wszystko jest dobrze, tylko tak jak przypuszczałem ma anemię. Wysłałem
wam co trzeba.
Usłyszeliśmy jak ktoś w tle go
woła na kolację. Coś tam odpowiedział, ale musiał chyba odsunąć słuchawkę, bo
nic nie zrozumiałem.
- Muszę kończyć. Pozdrówcie ją
ode mnie. I powodzenia.
- Dzięki – Niall odpowiedział za
nas wszystkich. – Będziemy w kontakcie.
Rozłączył się i schował telefon.
Znów zapadła cisza świadcząca tylko o tym, jak bardzo byliśmy dziś zmęczeni.
- Czy ona wygląda na kogoś kto
ma anemie? – zdziwił się Harry.
- A jak wygląda ktoś taki według
ciebie? – Zayn zaśmiał się z jego miny.
- W sumie nie wiem...
- To raczej nic dziwnego –
odezwał się Liam. – Popatrzcie ile krwi straciła tylko w ostatnich dniach...
Czasami dziwię się, że ona ma siłę by cokolwiek robić.
- A siłę to ma muszę przyznać –
zaśmiałem się smutno na wspomnienie jej sierpowego na mojej twarzy.
- Wiem coś o tym – dodał Zayn.
Kilkanaście minut później
władowaliśmy się do windy szczęśliwi, że już prawie jesteśmy. Liam trzymał
paczkę odebraną w portierni. Lekarstwa od Toma. Oparłem się o ścianę i nie
odrywałem oczu od zmieniającego się – zbyt wolno moim zdaniem – numeru piętra.
Nagle rozległo się takie głośne i przeciągłe burczenie w brzuchu, że po chwili
zaskoczenia wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- No co? – Niall zarumienił się
jak dziewczyna – Głodny jestem.
- Powiedz mi coś, czego nie wiem
– skomentował to Harry.
Na naszym piętrze unosił się
taki cudowny zapach, że aż ślinka ciekła. „Ktoś musiał przed chwilą zamówić
jakieś pyszności” pomyślałem zastanawiając się ile my będziemy musieli czekać,
jeśli zaraz coś zamówimy.
- Umieram z głodu – jęknął się
Niall czekając aż Liam otworzy drzwi. – Mógłbym się wprosić do tego kogoś...
W tym momencie otworzyliśmy
drzwi, a zapach stał się jeszcze bardziej intensywny. Liam spojrzał na nas
zaskoczony.
- To u nas tak pachnie? – Niall
władował się do środka prawie taranując Liama. – To u nas! Jesteśmy uratowani!
Z kuchni właśnie wyszła Kate
niosąc talerze i sztućce. Ledwo zdążyła odstawić je na stole, jak blondyn porwał
ją w ramiona i okręcił się z nią dookoła. Widziałem strach w jej oczach przez
jakiś ułamek sekundy, a potem już tylko radość...
- Pomyślałam, że będziecie
głodni... – powiedziała cicho uśmiechając się niepewnie.
- I miałaś rację – przytuliłem
ją delikatnie. – Umieram z głodu. Pomóc ci w czymś?
- Nie trzeba. Usiądźcie sobie.
Zaraz wszystko przyniosę.
- Pomogę ci – Niall popędził za
nią do kuchni i po chwili rozległy się stamtąd okrzyki zachwytu i radości.
Opadłem ciężko na kanapę
zastanawiając się, co też nam dziś przygotowała. „Zdecydowanie za bardzo nas
rozpieszcza” pomyślałem o pysznym cieście. Ale może Alex miała rację mówiąc, że
ona będzie się lepiej czuła mogąc nam w czymś pomóc.
- Nie uwierzycie! – Niall
wyglądał jakby właśnie ktoś podarował mu kawałek nieba. Postawił na stole colę
i sok i pobiegł z powrotem.
- Co nie uwierzymy? – zawołał za
nim Harry, ale póki co nie doczekał się odpowiedzi.
- Normalnie nie mogę uwierzyć! –
cieszył się blondyn jak dziecko kiedy stawiał keczup na stole. I znów pognał do
kuchni.
- Zaraz go trzepnę – mruknął
Zayn i dosłownie w tej samej chwili dobiegł nas hałas tłuczonych naczyń.
Spojrzeliśmy na siebie. Już
miałem się podnosić z miejsca, gdy drzwi się otworzyły i ukazała się Kate
obładowana dwoma blachami. Skoczyłem z pomocą widząc jak ręce jej się trzęsą pod
tym ciężarem.
- Dziękuję – wyszeptała i zawróciła do kuchni.
Spojrzałem na to co miałem w
rekach. „Gorące!” Szybko odstawiłem na stół i nie mogłem się powstrzymać od
śmiechu.
- Pizza! – ucieszył się Liam.
- Dwie pizze – poprawił go
Harry.
- Chyba cztery – Zayn poderwał
się z fotela i pobiegł odebrać od Kate kolejne bosko pachnące blaszki.
- Pięć! Czaicie? – Nial
uśmiechał się od ucha do ucha niosąc kolejną pizzę. – I każda inna! Zamawiam
kawałek z każdej!
- Ja też! – ręka Harry’ego
wystrzeliła do góry. Aż mu się oczy zaświeciły.
- Kate – objąłem ją ramieniem –
musiałaś nad tym spędzić cały dzień. A miałaś odpoczywać...
- Wcale nie tak długo –
uśmiechnęła się do mnie. – Postanowiłam je upiec dopiero jak skończyłam trzecią
książkę.
- No siadajcie już, bo nam
wystygnie – Niall popchnął nas w stronę kanapy i już rozkładał talerzyki przed
każdym.
- Nie wiedziałam jakie lubicie,
więc zrobiłam różne – powiedziała siadając. – Mam nadzieję, że będą dobre.
- Żartujesz? Są pyszne! – Niall
już nakładał sobie kawałek. – To od razu widać.
- Której ci nałożyć? –
zapytałem.
- Tej bez ananasa i grzybów –
uśmiechnęła się.
- Są z ananasem? – zapytał Liam.
– Które?
- Chyba ta – wskazał mu Zayn.
- I ta – pokazał Niall kawałek
na swoim talerzu.
- Nie lubisz ananasa? –
zapytałem podając jej porcję. O grzybach wiedziałem od Alex.
- Lubię, ale niekoniecznie w
pizzy...
- Keczupu? – Zayn rzucił do mnie
butelkę.
- Poproszę – uśmiechnęła się.
Rzuciliśmy się na jedzenie
jakbyśmy nic nie mięli w ustach od tygodnia. Niall bacznie obserwował, by
załapać się na kawałek z każdego rodzaju. Było to tak zabawne, że nie mogłem
przestać się śmiać. Przy trzeciej porcji czułem, że już więcej nie dam rady.
Kawałki były tak duże, że już ten ostatni ledwo wciągnąłem. Nie mogłem się
nadziwić widząc, że Niall sięga po piąty.
- Stary – powiedziałem –
pękniesz...
- Nie przesadzaj. Głodny jestem
– odpowiedział z pełnymi ustami.
- Kate – Liam zwrócił się w
naszą stronę – aż nie mogę uwierzyć, że znalazłaś to wszystko w naszej kuchni.
- No niezupełnie – zaczerwieniła
się. Po tych słowach zapadła cisza.
- Wychodziłaś? – zapytałem sam w
to nie wierząc.
- Alex przyszła mnie odwiedzić –
„To jestem w domu.” Poczułem ulgę. – Powiedziałam jej o rozmowie z wami i że
mogłabym zrobić pizze, któregoś dnia – uśmiechnęła się nieśmiało. – A ona
powiedziała, że dlaczego nie dzisiaj i że pewnie wrócicie głodni i zmęczeni.
- Uwielbiam ją – zapewnił nas
Niall wciąż pożerając kolejne porcje.
- Nie wiem jak ona to zrobiła,
ale na kolejnej przerwie przyniosła mi potrzebne produkty. Chyba chciała mi
znaleźć zajęcie – i znów ten uśmiech, który przyprawiał mnie o palpitacje. – A
jak już zaczęłam, to nie mogłam skończyć...
- I chwała ci za to – nie mogłem
uwierzyć, że on sięgał po kolejny kawałek. – To jest przepyszne. Sam nie wiem,
która lepsza...
- Jakbyś miał czas to sprawdzić
– zaśmiał się Zayn. – Wciągasz je jak odkurzacz...
Kolacja mijała we wspaniałej
atmosferze. Wszyscy byliśmy zmęczeni, ale nikt nie chciał już kończyć. W pewnym
momencie zauważyłem, że Liam otwiera paczkę od Toma i zaczyna przeglądać jej
zawartość. Podał mi dwa pudełka i liścik. „Rano i wieczorem po jednej tabletce.
T.” Na opakowaniach było napisane to samo. Zauważyłem, że są na nich także
znaki, przeznaczone dla osób niewidomych. Jakoś wcześniej nigdy nie zwróciłem
na to uwagi.
- Kate – odwróciłem się w jej
stronę – dzwonił do nas Tom. – Zauważyłem, że zesztywniała. – Powiedział, że
wyniki krwi wskazały, że masz anemię i przysłał leki dla ciebie. – Włożyłem jej
pudełka w dłoń. Jej palce od razu odnalazły napis, który mogła przeczytać. –
Napisał na opakowaniach, że masz brać jedno i drugie rano i wieczorem. Więc
możesz już zacząć...
- Pobrał mi krew do badań? –
zapytała cicho. Wszyscy popatrzyliśmy po sobie. „No tak, skąd miała to
wiedzieć, skoro spała...”
- Tak – Liam ruszył mi z pomocą.
– Chciał sprawdzić, czy nie wdało się jakieś zakażenie, czy coś w tym stylu...
Przez chwilę obracała opakowania
w dłoniach, ale w końcu otworzyła je i wyjęła tabletki. Popiła je sokiem i odłożyła pudełka na
stolik.
- Dziękuję – uśmiechnęła się do
nas.
- Może jakiś film sobie
obejrzymy? – zapytał Harry odkładając talerz. – Nie mam na razie siły się
ruszać, a zresztą niektórzy wciąż jedzą... Możemy posprzątać później.
Zauważyłem, że Kate chcę się
podnieść z miejsca. Chwyciłem jej dłoń.
- A ty gdzie się wybierasz?
- Chciałam trochę ogarnąć...
- Później – objąłem ją ramieniem
i pociągnąłem z powrotem na kanapę. – Teraz się relaksujemy po jedzeniu. To
dawaj ten film – zwróciłem się do przyjaciela.
Chwilę się posprzeczali, ale
ostatecznie udało się im wybrać jakąś komedię i po chwili można było oglądać.
Oparłem się wygodnie wciąż obejmując dziewczynę. „Z premedytacją” zaśmiałem się
w duchu. Po jakiś piętnastu minutach w końcu poczułem, że się rozluźniła.
Położyła głowę na moim ramieniu i wyprostowała nogi. Spojrzałem na jej bose
stopy.
- Powiesz mi jak się nabawiłaś
tego sińca na stopie... – powiedziałem cicho.
- Wpadłam na tą doniczkę –
wskazała ręką kwiatek stojący pod oknem i zaśmiała się cicho. – Wydaję mi się, że i tak miałam szczęście. On jest chyba większy ode mnie.
- Chyba jest – szepnąłem jej na
ucho i roześmiałem się.
W tym momencie mógłbym z ręką na
sercu powiedzieć, że mimo iż jestem zmęczony, to jestem szczęśliwy. Oglądałem
film z przyjaciółmi i przytulałem dziewczynę, którą kocham... „Tak, nie boję
się tego przyznać przed samym sobą. Zakochałem się.” Wiedziałem, że to za
wcześnie, by o tym mówić głośno. „O wiele za wcześnie.” Przed nami wciąż
jeszcze wiele ciężkich chwil i nieprzespanych nocy, ale teraz miałem jakiś cel
w życiu. Coś więcej niż tylko muzyka... A może to jedno i to samo? Gdy na nią
patrzę moje serce gra najpiękniejszą melodię świata, a jej głos...
- Lou? – Liam przerwał moje
rozmyślania. „Dlaczego zawsze coś mnie wyrywa z tego mojego idealnego
miejsca?"
- Tak – próbowałem wrócić do
rzeczywistości.
- Słyszałeś co Harry powiedział?
Spojrzałem na przyjaciela. Moja
mina musiała mówić sama za siebie, bo uśmiechał się do mnie ruszając brwiami.
Dopiero teraz zauważyłem, że ktoś posprzątał po kolacji, a film już inny leci.
- Sorry, ale chyba mnie zmogło.
- Ją też... – dodał Liam. –
Harry mówi, że może byście spróbowali iść spać razem... – A widząc moje
zdziwienie dodał pospiesznie. – No bo wiesz, oprócz pierwszej nocy, spała
spokojnie tylko gdy zasnęła gdzieś przy tobie. Co ci szkodzi spróbować?
- A jak ja mam jej to
zaproponować niby? – zapytałem cicho. Prawda jest taka, że o niczym innym nie
marzę. – Przecież nie wśliznę się jej do łóżka.
- No, tego jeszcze nie
wymyśliliśmy – zawstydził się Niall.
- Może uda się ją przenieść –
powiedział Zayn.
- Albo możemy jej pojechać po
sumieniu i powiedzieć, że to tylko na próbę, bo chcielibyśmy się w końcu wyspać...
– zaśmiał się Harry i prawdę mówiąc lepiej dla niego żeby żartował.
- Może pogadamy z Alex? –
zapytał Liam.
- A może po prostu zapytacie się
mnie co o tym myślę? – odezwała się Kate i usiadła z kolanami pod brodą.
- Ty nie śpisz? – zdziwił się
Harry. – Od kiedy?
- Od kiedy wstałam rano... –
uśmiechnęła się do niego.
- Jezu... – aż jęknął. – Ale z
nas ciołki...
- Przepraszamy cie Kate – zaczął
Liam. – Po prostu strasznie się martwimy o ciebie i to co Harry mówił, to tylko
takie żarty...
- Wiem – powiedziała cicho. –
Przepraszam, że nie śpicie przeze mnie, ale przecież nie mogę zrobić tego, o
czym rozmawiacie. Nawet jeżeli to się uda, to Louis i tak będzie niewyspany...
- Ja? – zdziwiłem się. –
Dlaczego niby?
- No, bo... przecież...
- Ja właśnie uważam, że to
świetny pomysł – odparłem, zresztą zgodnie z prawdą. – I jeśli się zgodzisz, to
powinniśmy spróbować. Przecież nie tylko my jesteśmy zmęczeni po takiej nocy.
Tobie jest dużo ciężej.
- No to ustalone! – Harry aż
klasnął w dłonie. – Jeśli to się uda, od jutra mówicie do mnie doktorze Styles.
- Żebym ci inaczej nie
powiedział... – zaśmiał się Zayn.
- Zjadłbym deser – Niall zmienił
temat na swój ulubiony. – Komuś jeszcze ukroić? I doceńcie, że w ogóle o to
pytam.
- No właśnie, aż ciężko mi w to
uwierzyć – roześmiałem się. – Kate musiała ci coś dosypać do jedzenia, to już
kolejny raz gdy chcesz się z kimś podzielić.
- Zaraz mogę zmienić zdanie...
- Nie wiem jakim cudem to
zmieszczę, ale ja poproszę kawałek – powiedziałem klepiąc się po brzuchu.
- Jesteś pewien? – zapytał się
Niall, a reszta wybuchnęła śmiechem. – Tak tylko pytam. Przyniosę wszystkim. –
I już zniknął w kuchni.
- Myślicie, że liczył na inną
odpowiedź? – zapytał się Harry.
- Nie mam pojęcia – zaśmiał się
Liam – ale ciasta czekoladowego, to mu raczej nie odstąpię.
- Ja też nie mam tego w planach
– Zayn nie spuszczał wzroku z wracającego do salonu przyjaciela. – Tylko masz
podzielić równo.
- No przecież wiem. Za kogo ty
mnie masz? – oburzył się, ale z błysku w jego oku wnioskowałem, że ma jakiś
niecny plan. „Ciekawe co chowa w zanadrzu?”
Ukroił pierwszy kawałek i podał
go mi.
- To dla Katy – uśmiechnął się i
podzielił resztę.
Zdziwiłem się, bo obyło się bez
żadnych niespodzianek. Podzielił równo i zajął się jedzeniem. „Byłem pewien, że
gdzieś jest haczyk...”
Kolejny film dobiegł końca, a
tym samym nasze spotkanie z ciastem czekoladowym. Pozostało po nim tylko
wspomnienie w postaci pustej patery. No, jeszcze mogliśmy sobie popatrzeć na
spory kawałek w ręku dziewczyny.
- Kate, to było najlepsze ciasto
w moim życiu – odezwał się Liam, a ona oblała się rumieńcem. – A muszę ci
powiedzieć, że sporo ich już zjadłem.
- To bardzo się cieszę i Niall
pewnie też – uśmiechnęła się.
- Jasne – odpowiedział szybko –
ale musimy jeszcze kiedyś jakieś upiec.
- Kiedy tylko zechcesz –
odpowiedziała, a wyraz jego twarzy w tym momencie był godny uwiecznienia.
- Może jutro? – zaproponował
szybko.
- Jeśli masz jutro czas, to
oczywiście.
- Liam – powiedział błagalnym
głosem – powiedz, że jutro mamy czas...
- Jeśli nic się nie zmieni, to
popołudnie mamy wolne. A tak w ogóle odnośnie jutra, to powinniśmy się zbierać
do spania. Wstajemy o szóstej.
- Co? – jęknął Harry.
- Oj tam – Niall machnął na to
ręką. – To nie ważne. Najważniejsze jest to, że wcześnie skończymy i będziemy
robić coś słodkiego. Mniam... – brakowało mi tu tylko, żeby się oblizał. –
Katy, dlaczego nie jesz tego ciasta?
- Już nie mogę – uśmiechnęła się
do niego.
- Mogę za ciebie dokończyć –
zaoferował szybko. – No wiesz, żeby się nie zmarnowało...
- Zmarnowało? Przy tobie? – Zayn
próbował mu przeszkodzić, gdy chciał odebrać talerzyk, który Kate właśnie mu
podawała.
- Puść mnie – wciąż próbował
dosięgnąć. – Bo cię ugryzę...
- Uuuu – zaśmiał się Harry – to
było groźne. Zayn, lepiej miej się na baczności.
Wreszcie udało mu się uwolnić z
uścisku przyjaciela i z zadowoloną miną zabrał się do jedzenia. Szczęśliwy jak
dziecko.
- To w zamian posprzątasz – powiedziałem
wstając z kanapy. – Chodźmy Kate. Tym razem Harry idzie ostatni pod prysznic.
- Spoko – odpowiedział i położył
nogi na stole – przynajmniej nie będę musiał się spieszyć.
- Dobranoc – powiedziała
obdarzając ich tym swoim nieziemskim uśmiechem.
Liam i Zayn też postanowili się
udać do swoich pokoi. Zauważyłem zdziwiony, że Zayn zrezygnował nawet z
papierosa. I prawdę mówiąc, to siedział z nami cały czas i ani razu nie wyszedł
na taras. „Zadziwiające...”
- Idź pierwsza – powiedziałem. – Skoro muszę wstać tak wcześnie, to chyba sobie ubranie na rano naszykuję. I
musimy opatrunek zmienić – zauważyłem, że na dźwięk tych słów ręka sięgająca do
szuflady zatrzymała się w pół drogi. – Kate – podszedłem do niej powoli. „Już
zdążyła poukładać w szufladzie” zauważyłem. – Proszę cię... – chciałem
powiedzieć „spójrz na mnie” jak ostatni kretyn. – Przecież tak naprawdę się
mnie nie boisz... Wolałbym sobie rękę odciąć niż cię skrzywdzić – delikatny
uśmiech na jej twarzy. – Nawet obie... – zauważyłem błysk wesołości w oku. – No
to śmigaj do łazienki, bo zaraz Harry nas pogoni.
Zauważyłem najprawdziwszy
uśmiech na jej twarzy. Zabrała czystą bieliznę i pewnym krokiem poszła do
łazienki. „Naszykuję ciuchy na rano... Dobry żart. Jeszcze nigdy mi się to nie
udało.” Usiadłem na łóżku wyciągając wszystko czego będę potrzebował przy
zmianie opatrunku. „Najzwyczajniej w świecie przyda mi się potem zimny prysznic...”
Położyłem się na łóżku z nogami
na podłodze i zastanawiałem się jak to będzie wyglądać. Ja z nią pod jedną
pościelą... Jej drobne ciało wtulające się we mnie... „Czy nie tego chciałeś?”
Rozmarzyłem się... Jak nic przyda mi się lodowaty prysznic.
Usiadłem na odgłos otwieranych
drzwi. Znów była owinięta ręcznikiem, a w dłoniach ściskała koszulkę.
Zarumieniła się zawstydzona, ale podeszła do mnie i usiadła jak wczoraj.
Odsunąłem ręcznik i zauważyłem, że opatrunek jest czerwony w jednym miejscu.
„Pewnie przez tą szarpaninę w nocy.” Ostrożnie zabrałem się do pracy.
- Czy zawołać Zayna zanim zacznę
tą gorszą część? – zapytałem. Zamiast odpowiedzi dostałem tylko delikatne
zaprzeczenie głową.
Drżała za każdym razem, gdy
dotykałem jej skóry mokrym wacikiem. Byłem pewien, że po jej policzkach
spływają łzy. Starałem się zrobić to jak najszybciej.
- Teraz będzie już z górki –
powiedziałem smarując jej rany maścią. Sam czułem, jak ona przyjemnie chłodzi
moje palce. Na końcu przymocowałem świeży opatrunek i posprzątałem wszystko.
- To lecę pod prysznic –
odezwałem się i strasznie w tej chwili się cieszyłem, że ona nie może mnie
widzieć. Zdecydowanie muszę zacząć od zimnej wody... Lodowatej...
Wychodząc z łazienki śmiałem się
w duchu, że chyba zajęło mi to więcej czasu niż jej. „No, ale musiałem się
ogolić” tłumaczyłem się przed sobą. „I dojść do siebie” zaśmiał się ten
złośliwy głos w mojej głowie. Kate siedziała na łóżku i rozmawiała z Harrym, a
właściwie to on mówił, a ona śmiała się z jego opowieści.
- No nareszcie – zauważył mnie.
– Już się zastanawiałem czy się tam nie utopiłeś... To lecę – i już go nie
było.
Założyłem spodnie od piżamy i T-shirt.
„Grzecznie” oceniłem swój strój na noc i odwróciłem się w stronę dziewczyny.
Siedziała na łóżku z kolanami pod brodą. „Ktoś jej powinien powiedzieć, że to
nie najlepsza poza, gdy się siedzi w koszulce” pomyślałem. „Nie najlepsza dla
mnie oczywiście.”
- Gotowa? – zapytałem podchodząc
bliżej.
Zamiast odpowiedzi dostałem
skinienie głową. Zauważyłem, że cała się trzęsie i raczej nie z zimna...
Odchyliłem kołdrę aż do miejsca w którym siedziała, a następnie usiadłem za
nią.
- To chodź... – powiedziałem
cicho i dotknąłem jej ramienia. Zadrżała. – Nie bój się mnie. W sumie to już ze
mną spałaś i chyba nie było tak źle...
- Mogę iść na kanapę... –
usłyszałem cichy szept.
- Tego to w ogóle nie bierzemy
pod uwagę. Chyba, że ewentualnie wywalimy Harry’ego – zauważyłem delikatny
uśmiech. – W sumie to nie najgorszy pomysł. Nie będziemy musieli słuchać jak
chrapie...
- On nie chrapie...
- Gdybyś spała bliżej niego, to
byś tak nie mówiła – próbowałem żartować. – Nie dość, że chrapie, to jeszcze co
chwilę z łokcia obrywałem. Więc tak naprawdę, to ratujesz mnie przed nim –
powiedziałem szeptem. – Tylko ciiiiii... Lepiej żeby myślał, że jest taaaaki
wspaniały... Lepiej dla nas...
Obróciła głowę w moją stronę i
naprawdę się uśmiechnęła. Po chwili zauważyłem rumieniec wypływający na jej
policzki. Usiadła obok mnie. „Ona cała się zaczerwieniła. Słodkie... Bosko!
Gorąco!” krzyczał ten głos w mojej głowie. „Stary, szczerze ci zazdroszczę i
współczuję.” Położyłem się na plecach podciągając trochę kołdrę.
- Chodź do mnie, proszę –
powiedziałem cicho.
Wręcz widziałem jak walczy ze
sobą. Prawie mogłem zobaczyć, te wszystkie myśli, które miała w głowie.
Wszystko było wypisane na jej twarzy. Po chwili, która mi wydała się
wiecznością przysunęła się bliżej mnie, ale wciąż siedziała i trzęsła się ze
strachu. „Co robić?” zastanawiałem się. I nagle przypomniały mi się słowa Alex.
„Po prostu zrób to!” Usiadłem i przytuliłem drżącą dziewczynę do siebie. I znów
szeptałem jej wszystko, co przyszło mi na myśl, a co mogło ją trochę uspokoić.
Po kilku minutach poczułem, że wtula się we mnie. Powoli się kładłem nie
wypuszczając jej z ramion. Przykryłem nas kołdrą i czekałem... Nie mogłem
zasnąć przed nią. Obiecałem to sobie ostatnio. „Już nigdy więcej.” Sam nie wiem
dlaczego, ale w pewnym momencie zamiast uspokajających słów, po prostu zacząłem
śpiewać. „Naszą piosenkę...” Poczułem jak jej łzy moczą mi koszulkę, ale nie
przerywałem, coś kazało mi kontynuować. I w końcu doczekałem się... Jej dłoń na
moim sercu, ciepły oddech na mojej skórze i przyjemny ciężar tulącej się do
mnie dziewczyny. Zamknąłem oczy. „Jestem w niebie...”
Dziękuję za wszystkie cudowne komentarze i za kolejne nominacje. Ja już sama nie wiem, co powinnam powiedzieć i dlatego pozostanę przy tym zwykłym...dziękuję :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że rozdział znów długi, ale jakoś nie umiałam go podzielić. Postaram się, by kolejne były już krótsze...
Jeszcze raz dziękuję :)
Ja CB już nie pojmuje ! Ty przepraszasz, że rozdział jest za długi! A ja na poprzednim Blogu pisałam, żeby rozdziały byly coraz dłuższe !! :D
Usuń~Wiki zawzięta czytelniczka blogów :D Polecisz jakiś fajny ?? :D
Przepraszałam głównie dlatego, że niektórzy czytelnicy narzekali na za długie rozdziały. Myślę, że wraz z kolejnymi rozdziałami już przywykli do mojego pisania :)
UsuńTylko spróbuj pisać krótsze rozdziały,to Ci coś zrobię. Obiecuję. Co do rozdziału znów ryczałam jak głupia,a zarazem uśmiechałam. Ucieszył mnie fakt,że Lou w końcu przyznał się że zakochał się w Kate.Szkoda tylko,że w myślach.Ja na prawdę chciałabym aby oni byli razem.Pasują do siebie.I będę na ten moment cierpliwie czekać.Krótko mówiąc jesteś ZNAKOMITA w tym co robisz,a twoje opowiadania jest cudowne,piękne,szczere i bardzo ciekawe.Po każdym nowym rozdziałem mam niedosyt. Czekam z niecierpliwością na kolejny boski rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Obiecujesz? Czyli to groźba ;) Kurcze, teraz będę liczyć znaki, żeby długość się zgadzała... Mam ostatnio problem z nadmiernym rozpisywaniem się. Tyle chciałabym opowiedzieć i wszystko wydaje mi się ważne i od razu chcę się tym z wami podzielić... W efekcie mamy kolejny długaśny rozdział...
UsuńDziękuję za te cudowne słowa. Twój komentarz sprawił, że uśmiecham się mimo zmęczenia :) I teraz już pewnie zamiast iść spać będę czytała kolejne ;)
Popieram Kasiurek, spróbuj tylko skrócić rozdziały,a się obrażę i będę czytała Twoje opowiadanie tylko raz, a nie tak jak teraz po kilka razy :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny :) Mam tylko jedno pytanie? Która piosenka jest ICH piosenką??
Nie obrażaj się, proszę :) Postaram się znaleźć jakiś kompromis... albo po prostu nic się nie zmieni... Zobaczymy ;)
UsuńCieszę się, że rozdział ci się podoba :) Naprawdę czytasz po kilka razy? Kocham cię!
A co do twojego pytania o ich piosenkę... Mogłabym ci oczywiście podać tytuł, ale nie wolisz zabawić się w detektywa? Pamiętasz rozdział, w którym Kate dowiedziała się, że chłopcy śpiewają w zespole? Poprosiła ich wtedy, by coś jej zaśpiewali. Wykonali trzy utwory, a ich tytuły są zakodowane w zdaniach... Oczywiście po po polsku ;) Jestem ciekawa, czy ci się uda.
aaaaaaaaaaaaaaaaaa nareszcie!!!!!!! kocham, kocham, kocham. Strasznie było w nocuy, ale potem super. Jest cudonie!!!! nawet nie wiesz jak czekałm na ten rozdział!!!! Czekam z niecierpliwośią na następny!!!!! pisz, pisz kobieto pisz!!! <3 <3 <3 :D
OdpowiedzUsuńi wiesz co moge jeszcze powiedzieć?! nawet nie próbuj pisac krótszych rozdziłaów, jeżli już to mogą być dłuższe ;) <3
UsuńNaprawdę? Dziękuję ci za te słowa :) I cały czas piszę... Obiecuję :)
Usuńmogę śmiało powiedzieć, że rozdział jak dla mnie to za krótki, chciałabym usiąść i poświęcić na czytanie Twojego opowiadania cały dzień i wiem że ten czas nie byłby zmarnowany. Gdy czytałam ten rozdział to samotna łza płynęła po moim policzku, nie wiem jak to robisz ale wzbudzasz we mnie takie emocje że brak słów. Eh te nieprzyzwoite myśli Louisa:-) nie wiem co jeszcze napisać, nie ocknęłam się jeszcze. Czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję że będzie szybko, pozdrawiam Milena (M.Payne ) :-)
OdpowiedzUsuńTo naprawdę nie byłby zmarnowany czas? Wiesz, że nie mogłaś mi podarować większego komplementu? Dziękuję ci z całego serca, że wciąż czytasz i że ("mimo iż jeszcze się nie ocknęłaś") poświęciłaś chwilę, by zostawić komentarz... Nawet nie wiesz jaką przyjemność sprawia mi pisanie z perspektywy Louisa ;)
UsuńCałuję xx
Hejkaaaa!!
OdpowiedzUsuńNo więc może zacznę od tego, że masz pisać długaśne rozdziały!!! Po prostu tak super mi się je czyta, że bym czytała i czytała. Dla mnie ten rozdział jest krótki, taaa wybredna jestem i marudząca, ale co zrobić?? Niestety musisz mnie i moje komentarze znieść, bo kocham Twojego bloga,no i oczywiście musisz jeszcze znieść to, że ciągle się powtarzam XD Taka moja natura nic na to nie poradzę...
Rozdział jest jak zwykle cudowny, przepiękny, świetny, super, zajebisty, wspaniałomyślny, przemyślany, wzruszający. Muszę Ci się pochwalić, ale do mnie nie ma tym chwalenia, raczej wychodzi na to, że się wzruszam.. Po prostu piszesz tak cudownie te rozdziały, że sie wzruszam. No nie wiem, to nie jest do opisania. Nie umiem opisać tego rozdziału, zresztą jak pozostałe. No więc może pozostańmy na tym, że KOCHAM CIEBIE I TWOJEGO BLOGA ;) Bo nic sensowniejszego nie przychodzi mi do tej głupiej łepetyny.
Nawet nie wiesz jaki zaciesz sprawiłaś mi tym rozdziałem, jest po prostu boski.
Wzruszyłam się tym, że Kate znowu miała jakieś sny, płakała. Tym razem doszło do rękoczynów! Mam nadzieję, że Louis za mocno nie ucierpiał. W żadnym opowiadaniu nike było tak słów o Louisie, w tym opowiadaniu nie jest dzieciakiem z ogromnym poczuciem humoru, tylko chłopakiem, który umie się opiekować innymi i idzie mu to dobrze ;) Jestem pod wielkim wrażeniem, zresztą jak zawsze przy Twoich rozdziałach, nic nie poradzę, że Twoje opowiadanie tak na mnie działa, wybacz ;)
Widać, że chłopacy pokochali Kate. Nawet Niall, który się obudził i chciał spać poszedł do kuchni, ale no właśnie... Otworzył lodówkę i natychmiast ją zamknął.. Oj co ta Kate robi z tymi chłopakami... Niedługo wszyscy się w niej zakochają ;)
A ja czekam, będę czekać aż... no dobra nie wiem co aż, wybacz.. No i mam wielki zaciesz na twarzy, że Louis teraz to wie, zakochał się!!!! Jeasss!!!
Pozdrawiam, kocham, kocham, kocham!!!
I zapraszam na mojego bloga;)
http://and-little-things-1d.blogspot.com/
Co do twoich komentarzy, to czytanie ich jest dla mnie prawdziwą przyjemnością i zawsze sprawiają mi wiele radości :) Tak więc nie musisz się martwić, że nad nimi cierpię :D
UsuńDziękuję ci za te wszystkie ciepłe słowa, które padły w moim kierunku. Też cię kocham :) I bardzo się cieszę, że podoba ci się mój blog... Mam nadzieję, że dalsze rozdziały cię nie rozczarują.
Co do twojego bloga, to zdecydowanie go odwiedzę (a może już to zrobiłam) i zostawię po sobie lad ;)
Całuję xx
mam łzy. chociaż nie, moment. mam łzy i może to dziwne, ale uśmiecham się. tak, uśmiecham się, ponieważ sceny, w których Louis przytula Kate do siebie są dla mnie, czymś.. uroczym (uwielbiam to słowo). to jak on się przy niej zachowuje; jak poważny i opiekuńczy się staje, jest naprawdę cudowne! mam na myśli to, że on potrafi o nią zadbać, zresztą nie tylko on, ale wszyscy pozostali również. nawet Paul na swój własny sposób, się przejął. cieszę się, że Niall tak dobrze potrafi rozładować napięcie. gdyby nie jego "bezwarunkowa miłość do jedzenia" z pewności by wszyscy zginęli i wciąż by chodzili przygnębieni.
OdpowiedzUsuńani mi się waż skracać rozdziały! bo inaczej przyjadę tam do ciebie i nie przeszkodzi mi w tym nawet fakt, że będę musiała żebrać o kasę na bilet - w sumie i tak się do UK wybieram, więc jak polecę tam wcześniej, nic się nie stanie, prawda?
ale, o czym to ja? ach! pisz więcej, takich długich rozdziałów, bo ja je wręcz uwielbiam! ^^
pozdrawiam, ściskam i czekam z niecierpliwością na kolejne tak DŁUGIE rozdziały! matrioszkaa, xx!
[chocolattesmile]
Dla tych twoich odwiedzin, to może i warto by było zaryzykować skrócenie rozdziałów ;) Cieszę się, że ich długość ci nie przeszkadza. Po prostu kilka osób napisało mi, że są za obszerne i trochę się pogubiłam w tym wszystkim... Ale chyba po prostu zaufam swojemu sercu i będę wstawiać takie rozdziały jakie mi wyjdą i nie będę sztucznie ich dzielić...
UsuńDziękuję za cudowne słowa. Jak zawsze twój komentarz sprawił mi wiele radości, a fakt, że mogę się dowiedzieć, co myślisz o stworzonych przeze mnie postaciach jeszcze pogłębił to uczucie szczęścia...
Całuję xx
A skoro dorwałam komputer, to lecę do ciebie z obiecanym komentarzem :)
Po pierwsze jesli zaczniesz pisac krotsze rozdzialy to cie zabije. Zginiesz w męczarniach.
OdpowiedzUsuńPo drugie powiesz szczerze że brak mi słów po raz kolejny. Nie wiem co mam już pisać. Wydaje mi się że zawsze pisze to samo. Po prostu kocham wszystko co jest twojego autorstwa. Czytając tą scene kiedy Kate tak płakała sama nie moglam powstrzymac łez. Za to przy tej koncowej scenie miałam banana na twarzy. Szczęśliwy Louis. !!! Oł jea.
Cudo cudo i jeszcze raz cudo.
Informuje rowniez ze niedlugo dostaniesz kolejną nominacje od mojej skromnej osoby
Kocham i pozdrawiam ;**
larrystylinsonforeverinmyheart.blogspot.com
Kochasz wszystko, co jest mojego autorstwa? Kochana, ty jeszcze nie czytałaś moich okropnych opowiadań wakacyjnych :D Upchnęłam je na samym dnie szuflady i udaję, że ich tam nie ma... Ale czerwienie się za każdym razem ze wstydu, gdy przyjaciel mi o nich przypomina :D No ale to już inna historia...
UsuńDziękuję ci, że czytasz i zostawiasz po sobie te cudowne słowa. Sprawiają, że się uśmiecham i jeżeli o mnie chodzi, to możesz się powtarzać pod każdym kolejnym rozdziałem :) A co ja u ciebie innego robię?
Kolejna nominacja? Zaczynam myśleć, że wy po prostu uwielbiacie jak siedzę i ryczę ze wzruszenia... Dziękuję ci z całego serca :*
Całuję xx
*powiem
OdpowiedzUsuńnie nie nie. rozdziały są idealnej długości!.
OdpowiedzUsuńA po za tym to bardzo mi się podoba. ;) Napisałabym coś więcej, ale nie wiem co.
Dziękuję, że napisałaś te kilka słów :) Cieszę się, że wiem, że jesteś i czytasz...
UsuńNawet mi się nie waż pisać, krótsze rozdziały bo uduszę. Nie wiem jak ale pojadę tam (przydałby się adres) ale i tak Cię odnajdę i normalnie uduszę. Możesz pisać dłuższe ale nawet nie próbuj krótszych. Wyrzuć wgl taką myśl z głowy!!
OdpowiedzUsuńZnowu sen, kiedy ona płakała to aż mi się na łzy zbierało. Biedny Lou mam nadzieję, że go za bardzo nie bolało. Ale wydaje mi się, że możliwość przytulania Kate mu to wynagrodziła.
Jak już w poprzednich komentarzach wspominałam kocham miłość Naill'd do jedzenia i to jak dzięki temu potrafi rozładować napięcie i wszystkich rozweselić. No ale, ale jak to możliwe, że on poszedł do lodówki i ją zamknął nie zjadając niczego. Zayn nie zapalił w sumie to akurat dobrze. Echh jak ta dziewczyna na nich wszystkich działa a zwłaszcza na Lou.
Awww.. te jego myśli z różnymi podtekstami... <33
Chciałabym być na jej miejscu i móc wtulić się w Lou no może po za tym, że nie widzi i ktoś ją nieźle zranił.
Koniec rozdziału.. Awww... Full romantic ! :*
Juuupi Louis szczęśliwy, Louis będzie z nią spał, Louis przyznał się, że się zakochał szkoda, że tylko w myślach ale mam przeczucie, że to tylko kwestia czasu zanim przyzna się do tego uczucia przez Kate i chłopakami, którzy i tak to już wiedzą.
Rozdział cudowny, świetny, piękny, mega super extra zajebisty i wgl. to brak mi słów. Nie wiem co jeszcze można by napisać. Nadal jestem w błogim szoku po przeczytaniu tak cudownego rozdziału.
Kocham Ciebie, Tego Bloga i To opowiadanie. I z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.
http://we-wanna-live-while-we-are-young.blogspot.com/
Pozdrawiam
Dreaaams ♥!
Kto by tam nie chciał poprzytulać się do Louisa... Kocham cię za te wszystkie cudowne słowa, które zostawiasz, by radować me serce (o podbudowywaniu pewności siebie nie wspomnę) ;) Jak już wyjdziesz z szoku, to powiem ci tylko, że ten twój Mike mnie martwi... Niech on nie wchodzi w drogę Niallowi, proszę :)
Usuńcudny dalej pisz ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) Mam taki zamiar...
Usuń„Tak, nie boję się tego przyznać przed samym sobą. Zakochałem się.” Wiedziałem, że to za wcześnie, by o tym mówić głośno. „O wiele za wcześnie.” Przed nami wciąż jeszcze wiele ciężkich chwil i nieprzespanych nocy, ale teraz miałem jakiś cel w życiu. Coś więcej niż tylko muzyka... A może to jedno i to samo? Gdy na nią patrzę moje serce gra najpiękniejszą melodię świata, a jej głos...
OdpowiedzUsuńPrzepiękne. Stwarzasz niesamowity nastrój, używasz pięknych słów, widać, że wiesz, co robisz. Może to brzmi śmiesznie : "wiesz, co robisz", ale naprawdę wiele autorek opowiadań pisze po to, żeby cokolwiek napisać. Z Tobą na szczęście jest odwrotnie. Masz cel, a tym celem jest wzbudzanie w czytelniku określonych emocji, wzruszenia. Mnie wzruszyłaś. Dodatkowo bardzo zręcznie sprawdzasz się w roli chłopaka - chodzi o narrację. Opowiadanie jest więc realistyczne i przyjemnie się je czyta.
Dziękuję, że informujesz mnie o nowych postach, naprawdę się cieszę. Przepraszam również, że wpadam tu tak rzadko - szkoła itp.
Co do rozdziału - trzymam kciuki za Kate i Lou. Pasują do siebie, a uczucie Lou jest szczerze. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie.
Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział, a tymczasem zapraszam do mnie:
www.you-are-my-shelter.blogspot.com
oraz:
www.one-direction-and-ammie.blogspot.com
Uczucia... To jedno słowo opisuje wszystko, co pragnęłam osiągnąć pisząc to opowiadanie. Chciałam sprawdzić, czy jestem w stanie stworzyć coś, co poruszy te tajemnicze struny w kimś, kto to przeczyta... A teraz piszesz mi, że się wzruszyłaś i sprawiasz, że ja czuje się tak samo...
UsuńDziękuję za wszystkie miłe słowa. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
Ty mały pracoholiku ! Ty chyba za dużo wiesz jak poruszyć moje małe serduszko. Strasznie przeżywam kiedy Kate ma koszmary , czuję jak moje ciało się trzęsie. I nareszcie Lou w pewnym sensie się przyznał ,że się w niej zakochał. Moja wewnętrzna bogini robi potrójnego aksla! Taak... Tylko teraz pozostaje sprawa El. Mam nadzieję ,że Lou wybierze dobrze. Cieszy mnie fakt ,że Paul pomaga chłopakom i ich rozumie. Kate się zmieniła w porównaniu od odcinka 3?4? Bawi mnie sytuacja , kiedy opowiadała o spotkaniu z doniczką. Tak to zabawnie wyglądało w mojej wyobraźni. Ale myśli Lou i tak wygrywają wszystko. Jestem ciekawa co będzie się działo jak prześpią tą pierwszą noc ze sobą. Czekam na następne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; ]
Zaczynam się zastanawiać, czy nie masz gdzieś tu jakiegoś informatora ;) Bo z tym przepracowaniem to strzeliłaś w dziesiątkę. Zaczyna mi brakować czasu na sen... Moja wewnętrzna bogini chyba padła już ze zmęczenia ;)
UsuńDziękuję za wszystkie twoje cudowne komentarze. Ty też wiesz jak sprawić, bym (mimo zmęczenia) cieszyła się jak głupia... Uwielbiam to uczucie, gdy jestem dumna i szczęśliwa, mimo iż zasypiam na stojąco ;)
Całuję xx
moim skromnym zdaniem to... on był krótki. i to nawet bardzo. :C
OdpowiedzUsuńno, ale to co siee w nim działo to ^^ hahaha
oj Lou... wpadłeś chłopie. i ogółem ta radość kiedy miał z nią położyć sie spać hahaha.
Niall mój słodki chłopiec lecący na słodkości... on mnie rozbraja.
z niecierpliwością czekam na moment, w którym chłopcy (i ja) dowiedzą siee co tak naprawde przytrafiło siee Kate. dlaczego ma te rany na plecach... skąd te nocne koszmary i co wgl w nich jest? ja już bym chciała wszystko wiedzieć, naprawdę :D
dodaj szybko kolejny prooooooooooooosze <3 :*
a no i co do twojej odpowiedzi do mojego ostatniego komentarza. to dobrze, że niczego nie przeoczyłam ; ) bo ogólnie to ja tak potrafie robić. zamyśle siee na chwile i o! później niespodzianki. ale całe szczęście Lena teraz myślała i wszystko teraz ogarnia i wgl to ładnie czeka aż siee dowie jak ta Kate siee tam znalazła ; ) co do tej miłości to raczej jasne, że chodzi o Lou. no chyba, że Kate potajemnie kocha siee w moim słodziaku (Nialler) albo jeszcze w kimś innym, ale raczej w to wątpię ; )
no i na koniec... prosze cie do twojego talentu to mi daleko ; ) i nie płacz bo od tego ma siee podpuchnięte oczy czy coś :D ciesz siee, to bardziej pasuje ; )
wiem, że ten komentarz jest dziwny. nie wiem sama dlaczego. taki po prostu wyszedł :D do następnego! szybko go dodaj!
Uważasz, że ten komentarz jest dziwny? Hmmmm... Zawsze miałam słabość do dziwnych rzeczy ;) Pociąga mnie wszystko, co nie mieści się w szablonach, więc możesz mi pisać więcej takich ;)
UsuńKate wciąż skrywa wiele tajemnic, ale w końcu tytuł bloga zobowiązuje ;) Nie mogę się oprzeć, by ci nie zdradzić jednej małej rzeczy o twoim słodziaku, którego swoją drogą też pokochałam... I nie będzie to żadne potajemnie uczucie Kate do niego ;) Bez obaw :D Ale powiem ci jedno, Niall zrobi coś, co zszokuje wszystkich, przerazi ich, ale jednocześnie sprawi, że będą silniejsi niż kiedykolwiek...
AAAAAAAAAAAAAAAAA ! To jedyne co potrafię ci tu napisać. Za każdym razem gdy czytam nowe rozdziały ma taką podjare że nie da się opisać jakiego mam banana na twarzy , no chyba że ty , ty to na pewno umiesz. Stwarzasz tu taką atmosferę i wzbudzasz emocje . Doskonale wybierasz słowa i kocham jak opisujesz Kate z perspektywy Lou. Wgl ja go kocham :D Trzymaj tak dalej i szybko nowy rozdział bo one sprawiają że jestem naprawdę szczęśliwa!
OdpowiedzUsuńJa też go kocham i coś ostatnio sprawia mi wielką przyjemność pisanie jego oczami...
UsuńDziękuję ci za cudowne słowa :) Całuję xx
Kochana,długość rozdziałów jest idealna.One są tak dobrze napisane,że podczas czytania nie odczuwa się że są tak duże.Długość Twoich rozdziałów to ogromny plus tego opowiadania:) Muszę Ci powiedzieć,że pomysł z kilkoma perspektywami w jednym rozdziale jest świetny, nie wspominając już o tym wtrącaniu myśli (szczególnie Louu!) Kurcze, mogłabym tak wymieniać i wymieniać :)
OdpowiedzUsuńRelacja,więź które nawiązały się między Kate i Lou to jest niesamowite!Fajnie,że tak powoli to wszystko kreowałaś, a nie było to zwykłe szybkie banalne,zakochanie.Rewelacja :)
Moją perełką w zespole jest Niall, dlatego kiedy czytam te fragmenty w którym go opisujesz, jak się zachowuje w stosunku do Kate czy do chłopaków mam taaaaaaaaaaaaaaaaaaki ogromny uśmiech na twarzy, w tym opowiadaniu jest dokładnie taki jak go sobie wyobrażam ;))
Co do Zayna, od początku w tym opowiadaniu bardzo mnie ciekawi jego postać i to wszelkie uczucia,które gdzieś w sobie dusi. Bardzo mnie zastanawia jak to wszystko dalej się potoczy..
Pozdrawiam cieplutko i przesyłam buziaki! ♥
@Paulkaaa_
Oj, czyżbyś jakoś dostała się do moich myśli? Uwielbiam pisać z perspektywy Lou, patrzeć na Kate jego oczami... Kocham Nialla z tą jego żywiołowością i ogromnym apetytem. Takiego go sobie wyobrażam i takiego chciałam go przedstawić... Moje prywatne lekarstwo na smutki ;) No a tajemniczy Zayn... Kto tak naprawdę wie, co ona ma w głowie? Czasami myślę, że nawet on ma z tym problem...
UsuńDziękuję ci, że jesteś i czytasz... A w dodatku zostawiasz te cudowne komentarze :)
Całuje xx
no i co ja moge powiedzieć ? cholera.. juz brakuje mi słów , żeby komentować Twoje cudowne rozdziały . to jest po prostu magiczne ! nie moge sie oderwać od tego , co piszesz ! <3 :D
OdpowiedzUsuńi kurcze.. tylko spróbuj mi napisać krótszy rozdział . wtedy będziesz miała mnie na sumieniu , bo na pewno umre i tyle . będe czytać Twoje opowiadanie z nieba :D
a tak na serio , to nie będe sie rozpisywać , bo pewnie nie chce Ci się czytać tak długich komentarzy ( ale czasem to po prostu konieczne ! XD ) . dlatego dwa słowa - KOCHAM CIĘ ! < 3
całuski ! : *
@musicGirl_xx
Ja też cię kocham! Dziękuję za każdy uśmiech, który się pojawił, gdy czytałam twoje komentarze :) I nawet nie waż się myśleć, że mi się nie chcę ich czytać! W ostatnim czasie, to one sprawiają mi prawdziwą radość...
UsuńMagiczne... To cudowny komplement :) Naprawdę nie wiem co powiedzieć... Dziękuję
cudne. cudne cudne !
OdpowiedzUsuńkocham Twoje opowiadanie. jest takie inne i wyjątkowe...
xxx
Dziękuję. Za wszystko...
UsuńŚwietne.boskie... niesamowite.Po prostu brak mi słów żeby opisać.Kocham twoje opowiadanie i jak je czytam to dosłownie nie mogę się od niego oderwać ;) Jest wyjątkowe( tak jak ty :)) .Nigdy nie czytałam takiego opowiadania.Co chwilę wchodzę i sprawdzam czy wstawiłaś coś nowego.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny ♥
Dziękuję ci z całego serca za te przepiękne słowa... Naprawdę sprawiłaś, że poczułam się wyjątkowo :)
UsuńJakie krótsze rozdziały?!
OdpowiedzUsuńNie, nie zgadzam się :D
Ja chce nawet dłuższe :p
Wiem, wiem za dużo wymagam, ale ja uwielbiam czytać a w szczególności tak świetne opowiadania jak ty piszesz :P
Cóż co do rozdziału to się specjalnie nie wypowiadam, dobrze wiesz ze jest po prostu cóż przekracza wszelkie granice. Jest świetnyyyyyyyyyy :)
Strasznie żal mi Kate. Ale cieszę się, że Lou ma z nią tak świetny kontakt. Potrzebna jej taka osoba jak on. I widać, że mu na niej zależy :) Opis myśli targających Louisem wychodzi Ci świetnie. To jest przekomiczne, ale fakt faktem każdy codziennie toczy walkę tak samo ze swoimi myślami :D
Więc nic nowego:)
Czy w ogóle istnieją normalni ludzie?
Ja zamiast życ własnym życiem, to jaram się utworzonymi przez Ciebie postaciami (po czesci i mnie bo w końcu każdy inaczej sobie je tam w główce kreuje). Jezu nie ogarniam juz siebie. Pisze co mi na język padnie. Jestem już tak nie ogarnięta. Co ta chemia robi z człowiekiem. A miałam nie iść na biol-chem-mat. I co i jestem i teraz trzeba zakuwać:D Ale wracając do tematu zajebisty rozdział, czekam NIECIEPLIWIE na następny :P Oby pojawił się szybko. Tym rozdziałem nawet nie wiesz jak mi nastrój poprawiłaś. Nie spodziewałam się go. To taka osłoda na przeżycie jutro TRZECH chemii :P
O matko! Trzy chemie w jeden dzień? Będziesz chemikiem od razu po szkole? Bez studiów? Umarłabym... No chyba, że byłaby to pracownia chemiczna ;) Doświadczenia lubiłam...
UsuńNormalni ludzie? A według jakich norm? Mam nadzieję, że nie ma czegoś takiego i każdy jest nienormalny na swój sposób ;)
Dziękuję ci za ten cudowny komentarz i uwierz mi, nie tylko ty żyjesz życiem wykreowanych postaci ;)
Tak jak już wcześniej obiecałam twój wspaniały blog nominowany został do Liebster Award. Więcej na http://larrystylinsonforeverinmyheart.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJeszcze raz ci dziękuję :) Naprawdę nie wiem co powiedzieć... Dziękuję.
UsuńNIE RÓB KRÓTSZYCH BO ZABIJE
OdpowiedzUsuńnie żartuje.
(tu wbija mroczna muzyka : dum, dum, dum, dum)
nie ważne, nieogarnięta ja.
a tak na poważnie, to rozdział cudowny ;)
„Ona cała się zaczerwieniła. Słodkie... Bosko! Gorąco!”
awrwrwwww *.* jak to przeczytałam, to dosłownie zaczęłam się śmiać, ale a mam często, że jak czytam słodkie rzeczy to się śmieje i nie byłoby problemy gdyby nie to, że rozdział czytałam na historii, mina nauczyciela epicka
"dlaczego śmiejesz się do własnego krocza?"
czekam z niecierpliwością na kolejny i weny życzę xx
http://w-jednym-kierunku.blogspot.com/
http://crazyidiotsonedirection.blogspot.com/
Jejku, co ty mi robisz? Ja dla odmiany śmiałam się w pracy ;) chyba już nie powinnam czytać pod biurkiem... Dostałam głupawki po przeczytaniu słów twojego nauczyciela :D
UsuńDziękuję ci za cudowny komentarz i porcję śmiechu :) Tego mi było trzeba. A te myśli Louisa, to najlepsza część pisania z jego perspektywy ;)
Jaki piękny ten rozdział Louis i Kate tam na końcu i jeszcze Tommo taki zakochany awww... tylko mi nie zepsuj tego bo wiesz nie ręczę za siebie ...
OdpowiedzUsuńAle wiesz sokoro jak wspominałaś lubisz pisać z perspektywy Louisa to wiesz, że jak dla mnie możesz duużo tak pisać, nie obrażę się ;P
Nie wiem co by ci tu jeszcze napisać mój mózg po 22 już nie pracuje tak dobrze jak powinien więc może nie będę się rozpisywać, bo nie wiadomo co z tego wyjdzie ;D
Czekam niecierpliwie na następny i weny życzę ;P
No postaram się nie zepsuć... Naprawdę będę się starać :)
UsuńCoś ostatnio lubię pisać z jego perspektywy i świetnie się przy tym bawię...
Dziękuję za to, że wciąż jesteś i czytasz...
Całuje xx
radość Niall'a - bezcenne <3
OdpowiedzUsuńLouis po uszy zakochany. I to mi się podoba. ^^
wielbię Cię ; *
Dziękuję :) Uwielbiam takiego Nialla, a zakochany Lou, to też musi być cudowny widok ;)
Usuńhttp://opowiadaniaoonedirectionxd.blogspot.com/ wpadniesz ? ; > Polecisz ? ; >
OdpowiedzUsuńZ zaproszenia oczywiście skorzystam :) A polecić mogę zawsze na Twitterze...
UsuńJestem tutaj pierwszy raz a twój blog bardzo mi się spodobał. Dobrze mi się go czyta. Informuj mnie na moim blogu o nowych rozdziałach. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za [spam]
...
Średniego wzrostu dziewczyna weszła do niewielkiego fioletowego pokoju, usiadła na krześle przy biurku. Na półce obok niej leżał stos wprawionych w ramki zdjęć. Oglądała je w ciszy. Tęskniła za dawnym życiem, gdzie cała rodzina była razem szczęśliwa , ale to już przeszłość. I nie wrócą tamte czasy. Odkąd rodzice zginęli w wypadku samochodowym pół roku temu, mieszka z babcią w Stratford oddalonym o kilka mil od rodzinnego miasta, w którym mieszkała od dziecka. Czy dziewczyna po stracie rodziców i trudnym okresie ułoży sobie w końcu życie ? Czy wpakuje się w niebezpieczeństwo ?
Zapraszam na opowiadanie You By Me Side:
http://you-by-my-side.blogspot.com/
Bardzo się cieszę, że spodobał ci się mój blog :) I oczywiście będę informować...
UsuńWłaśnie rozdziały są idealnej długości :):) awww jaki Niall miał zaciesz,kiedy jadł tą pizze i ciasto kate. hahhaha nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, a tego mi brakowało :):)
OdpowiedzUsuńdobrze, że chłopcy sobie jakoś radzą z tymi nockami Kate. mam nadzieję że z tą anemią to wszystko później będzie dobrze:):):) ojeiejci Louis śpi razem kate!!!!!!! i ona już się go nie boi ma do niego coraz większe zaufanie :):_: oooo jak się coeszę ::):):
achhhh ten moment końcowy Lou i Kate awwww :)::_
czekam na następny rozdział
Peanuts:D
Ja już normalnie zgłupiałam z tymi rozdziałami i ich długością... Chyba po prostu będzie tak jak do tej pory - ile wyjdzie tyle dodam :)
UsuńCieszę się, że mogłam ci podarować choć trochę radości :) Ty robisz to samo za każdym razem, gdy czytam twoje słowa... Dziękuję
hahhah dziękuję :)::)
Usuńna początku zacznę od przeprosin, że dopiero teraz komentuje, ale mój genialny tata odebrał mi ostatnio komputer, do tego wczoraj nie było mnie domu, no i doszła do tego jeszcze szkoła. zresztą teraz i tak pisze na komórce... i chociaż tego szczerze nie znoszę, to muszę dodać komentarz i od razu mówię przepraszam za błędy ale piaanie na komórnce jest serio męczące. to teraz do rzeczy. nie pozwalam na skracanie rozdziałów! za żadne skarby tego nie rób! tak jak jest jest idealnie! chociaż jak dla mnie mogłyby być nawet jeszcze dłuższe! a teraz troche o rozdziale... jest jak zwykle wspaniały! ja nie wiem co mam powiedzieć! kiedy czytam twoje opowiadanie po prostu hipnotyzuje się, znikam i jestem w inym świecie! potrafisz tak zbakomicie opisać ich uczucia, zachowanie wygląd, że aż braknie słów! do tego opisujesz uczicia osoby niewidomej, co jest ponad wszystko! po prostu jesteś cudowna! dobra wspomne jeszcze o tym że umiesz sprawić,że płacze, a potem się śmieje! no to kończe, mam nadzieje że za wiele błędów nie będzie, a niech cie komórko! czekam niecierpliwie na kolejny i pamiętaj długaśny! :)
OdpowiedzUsuńDługaśny :) Zapamiętam! A swoja drogą - fajne słowo...
UsuńJa też nie lubię pisać na komórce, ale może powinnam wziąć przykład z ciebie i zacząć, bo ostatnio często czytam nowe rozdziały na telefonie i potem zawsze się boję, że jak już dorwę komputer, to zapomnę komu miałam zostawić komentarz... Tata zabrał ci komputer? O kurka! To powinno być karalne! Umarłabym gdyby ktoś mi zabrał mojego Reda! Nie wiem dlaczego tak zrobił, ale powiedz tacie, że przepraszam za ciebie i błagam o zmiłowanie ;)
Napisałaś mi tyle pięknych słów w komentarzu, że teraz siedzę i wciąż czytam je od nowa... Dziękuję :)
Dzisiaj będzie krótko, bowiem wena jest ograniczona. Jestem przemęczona tym tygodniem, a jeszcze wczoraj do 2 oglądałam film, a musiałam wstać o 7... :(. Kiedyś mój organizm się po prostu zbuntuje, ale trudno. Na to opowiadanie znajdę siły. Zawsze i wszędzie :). Bo ten rozdział wyjątkowo mi się podoba. Oj, bardzo mi się podoba :). Harry'ego wprawdzie jest jak na lekarstwo, ale to chyba dobrze jeśli chodzi o kontekst w jakim zaczęłaś go umieszczać. Ale cieszę się, że zapamiętałaś przynajmniej Kate i Lou :). Matkoooooo, jakie to słodkie ;*. Nie będę się rozpływać, bowiem robię to w każdym komentarzu, więc mogło Ci się znudzić. Ale... awwww ;*. Słodziutkie :). Scena ich spania razem mnie po prostu niemalże przerosła. Nie mogłam się nie uśmiechać, gdy Lou próbował jakoś wciągnąć ją do łóżka (matko, jak to brzmi x)). To było urocze, no po prostu... brak słów :). I przemyślenia Lou mnie po prostu powaliły. Jak ta drobna dziewczyna na niego działa, no kurczę :). Aż się nakręciłam na jakąś intymniejszą scenę pomiędzy nimi :). Więc wiesz... Nie obraziłabym się za zaspokojenie mojej zboczonej wyobraźni ;). Ale Kate i Lou, pamiętaj :). Innych połączeń nawet czytać nie będę ;).
OdpowiedzUsuńNo i czymże byłby mój komentarz bez wzmianki o Harrym... ;). To chyba nawet nie byłby mój komentarz, bo przecież nadaję o nim cały czas... Troszeczkę, troszeczkę mi go tu brakowało, ale jak już pisałam, niech ochłonie i przemyśli swoje postępowanie w poprzednim rozdziale :). Ale intymnie, bo nie wiem czy chcę o tym czytać ;). No, nieważne ;)
Miałam pisać o tym, że gdy na ekranie zobaczyłam rząd literek układający się w logiczne zdanie, którego treść dotyczyła płaczącego Harry'ego... Wyobrażając sobie to, miałam po prostu ochotę podejść do niego i przytulić go. Już nawet zaczęłam obejmować monitor, ale w porę się powstrzymałam. Jak by to wyglądało.? No bez przesady, nawet jak na mnie to byłoby dziwne ;).
W każdym bądź razie... Jakiż on wrażliwy.! Troszczy się o Kate, martwi się o nią... I wcale mu się nie dziwię, bo sama mam takie odczucia do tego małego elfa. Tak mi jej żal, gdy ma te swoje nocne napady paniki... Ale już chwilę później gęba mi się śmieje, bo rycerz Lou wkracza do akcji względem uspokojenia jej. Ohh, nawet nie wiesz jak ja uwielbiam te sceny :).
No dobra, tak na koniec chciałam jeszcze zaznaczyć, że Nialluś coraz bardziej rozbraja mnie w tej historii. Nie wiem, czy robi to z pełną świadomością, czy po prostu wychodzi mu to przez przypadek, ale jak on potrafi rozładować napiętą sytuację... :). Jego "pizza" była bezcenna :). Ale ta chęć gryzienia Zayna... W zaistniałych okolicznościach, dosyć niepozytywnie mi się to kojarzy. Ale zrozum człowieka, kiedy chciałam napisać "Harry" w zeszycie koleżanki, nagle jej zęby wtopiły się w moją rękę. To nie było miłe uczucie i z pewnością mało zabawne jak dla mnie... Ale nieważne :)
Absolutnie nie skracaj rozdziałów, są idealne :). Jeśli chcesz, możesz nawet dodawać trochę dłuższe, najlepiej wstaw całe opowiadanie. Z pewnością bym się nie obraziła :).
Buziaki xx
Och jak ja czekałam na twój komentarz :) Chyba mnie już od siebie uzależniłaś ;) Gdy nie widzę twojej ikonki, to jakby czegoś mi brakowało...
UsuńMimo iż jedną scenkę napisałam z jego perspektywy, to rzeczywiście troszkę mało Harry'ego... Zdecydowanie ten rozdział należy do Lou i Nialla :) Ale nie martw się, bo i twój ulubieniec ma ważną rolę do spełnienia w tym opowiadaniu ;)
Ja nie rozumiem jak twoja koleżanka mogła nie chcieć Harry'ego w swoim zeszycie ;) Powinna się czuć zaszczycona, ze chciałaś się nim podzielić ;D Groźba z gryzieniem żywcem wzięta z mojego życia :) Przyjaciel ciągle mi tak grozi jak nie chcę mu czegoś dać ;)
Mam nadzieję, że jakoś znajdujesz czas na sen, choć muszę się przyznać, że sama nie jestem w tym dobra... Ostatnio wydaje mi się, że doba uległa skróceniu i ktoś zabrał mi godziny, które do tej pory przeznaczałam na sen.
Dziękuję za twój cudowny komentarz i za to, że wciąż jesteś i czytasz... No i za twoje opowiadanie, które daje mi wiele radości...
Całuję xx
Właśnie, właśnie, nie próbuj pisać krótszych, bo wiesz, że my byśmy się tu wszystkie zebrały i tam do Ciebie przyleciały! Och, jaki rym mi wyszedł! :D
OdpowiedzUsuńOstatnia część opowiadana przez Lou była niesamowita! Znaczy wszystkie były niesamowite, ale ta najbardziej! :D
No kurczę, napisałabym coś jeszcze, ale nie mam pojęcia co... Brak mi słów, tyle.
Pozdrawiam cieplutko i czekam na następny! :*
youbringmesadness.blogspot.com
uwannasaygoodnight.blogspot.com
Dziękuję bardzo za te słowa, ale tak sobie myślę, że wizja tylu gości jest na tyle miła, że mogłabym zaryzykować krótszy rozdział :D
UsuńDziękuję za zaproszenie i oczywiście z przyjemnością zajrzę na twoje forum.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mnie odwiedziłaś...
No siema! ;)). Kiedy można spodziewać się następnego rozdziału ?!
OdpowiedzUsuńHej :) Właśnie siedzę i się na niego patrzę... Jak już zmobilizuję się by go sprawdzić, od razu dodam... Postaram się dzisiaj...
UsuńHej, dopiero co trafiłam na twojego bloga i muszę przyznać, że uważałam długie rozdziały za nudne oraz ciągnące się w nieskończoność. Twoje opowiadanie i styl pisania zmieniły moje podejście. Bardzo ale to bardzo podoba mi się sposób w jaki opisujesz uczucia oraz niektóre miejsca. Część Lou była wręcz niesamowita. Nie mogę doczekać się kolejnego.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię również na swojego bloga, którego właśnie co założyłam. Mam nadzieję, że wpadniesz (; http://dreams-come-true-even-in-real-life.blogspot.com/
Dziękuję ci bardzo za odwiedziny i cieszę się, że udało mi się sprawić iż długie rozdziały nie ciągną się w nieskończoność ;)
UsuńOczywiście skorzystam z zaproszenia :)
Pozdrawiam
To jest najlepsze opowiadanie o 1D jakie kiedykolwiek w życiu czytałam. ;D Dziękuję Ci.
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział.? ;)
To ja ci dziękuję :) Za te cudowne słowa...
UsuńA nowy rozdział zaraz będzie ;)
SKARBIE KIEDY TEN ROZDZIAŁ?!!!!!! Wchodze dzisiaj na bloga co 5min zeby zobaczyć czy już jest..... <3 <3
OdpowiedzUsuńTrzy, dwa, jeden... i wstawiam ;)
UsuńWiesz co ? to chyba i dobrze, że piszesz takie długie rozdziały . Mam co wieczorami robić ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję ci za te wszystkie wspaniałe rozdziały i przepraszam, że tak długo nie komentowałam, ale no wiesz brak czasu...
kocham cię ♥
~Kaśka Directioner
Cieszę się, że ich długość cię nie zniechęca :)
UsuńKolejny przerłknięty. To nie zabrzmiało braźliwie pradwda? Bo nie mogę powiedziec złego słowa o opowiadaniu. Z resztą to już wiesz :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wciąż się podoba...
UsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się spodobał :)
Usuń♥♥♥
OdpowiedzUsuń' Jej dłoń na moim sercu, ciepły oddech na mojej skórze i przyjemny ciężar tulącej się do mnie dziewczyny. Zamknąłem oczy. „Jestem w niebie...” ' - to wszystko żebym się poryczała. C':
OdpowiedzUsuńCudownie tak wraz z tobą przypomnieć dobie początkowe rozdziały...
UsuńAwwwwwwww! C': No ryczę.♥
UsuńOch, mi też. ♥