Obudziłem się gwałtownie z myślą, że coś ważnego miałem zrobić. Co
to miało być? Za nic nie mogłem sobie przypomnieć. Niall cicho pochrapywał.
Obróciłem się na drugi bok i próbowałem zasnąć. Coś mi się śniło nim otworzyłem
oczy, może uda mi się wrócić do tego snu... I nagle sobie przypomniałem. „Porozmawiać
z Perrie.” Taki miałem plan na wieczór, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło.
Może dzisiaj się uda. Sięgnąłem po telefon. „3:47” Przeciągły jęk rozległ się w
mojej głowie. „Śpij głupku” nakazałem sobie, ale sen nie przychodził. Jeszcze
kilka minut wierciłem się na łóżku, po czym postanowiłem zrobić sobie gorącej
czekolady. „I z powrotem do wyrka.”
Wszędzie panowała cisza. Słyszałem tylko tykanie zegara w
salonie. Zatrzymałem się chwilę pod drzwiami Lou z tym dziwnym uczuciem, by zajrzeć do
środka. Tylko po to by się upewnić, że wszystko w porządku. Nie dochodziły
stamtąd żadne dźwięki. Już prawie naciskałem klamkę, gdy zrezygnowałem. „Może
ją obudzę samym otwarciem drzwi... Lepiej niech śpi.” Skierowałem się do kuchni
i wstawiłem wodę. Odruchowo sięgnąłem po saszetkę z czekoladą i moje palce
natrafiły na zimną powierzchnię garnka. „Co jest kurna?” zdziwiłem się patrząc
na zawartość szafki. „A no tak, Kate poukładała wszystko po swojemu” uspokoiłem
się, bo to znaczyło, że gdzieś jest moja czekolada. Pytanie tylko gdzie.
Przeglądałem kolejne półki i coraz bardziej traciłem nadzieję. „Pewnie już się
skończyła” przemknęło mi przez myśl. W tej samej chwili zagotowała się woda.
- Po prostu cudownie – mruknąłem pod nosem. „Muszę
zapalić” pomyślałem i skierowałem się na taras. Gdy włączyłem lampkę w salonie
stanąłem jak wryty.
- Kate? Wszystko w porządku? Dlaczego siedzisz na
podłodze? – podszedłem do niej szybko i kucnąłem obok. Dziewczyna siedziała w
kusej podkoszulce, która z pewnością należała do Louisa, z kolanami pod brodą i
opierała się bokiem o drzwi balkonowe. Jej usta drżały jak wtedy, gdy się bała.
- Co się dzieje? – próbowałem się czegoś dowiedzieć.
- Cześć Zayn – powiedziała cicho trzęsącym się głosem. –
Wszystko w porządku. Było mi tylko gorąco...
- Gorąco? – powtórzyłem bez sensu, a następnie dotknąłem
jej czoła. Była rozpalona. – Masz gorączkę. Wstań z podłogi – próbowała zrobić
to o co ją proszę, ale słaniała się na nogach. W końcu udało mi się ją posadzić
na kanapie. – Liam ma w apteczce termometr. Zaraz wracam.
- Nie... – złapała moją dłoń zatrzymując mnie. – Nie budź
go, proszę.
- Postaram się. Ona na pewno leży gdzieś na wierzchu –
zapewniłem ją, ale prawdę mówiąc nie spodziewałem się, by miało pójść tak łatwo.
Otworzyłem drzwi do jego sypialni i wśliznąłem się
ostrożnie do środka. Namierzyłem lampkę i rozejrzałem się w jej świetle. Nic.
- Zayn? – Liam usiadł na łóżku. – Co tu robisz?
- Gdzie apteczka?
- Co się stało? – zapytał wyskakując z pościeli i rzucił
się do szafy. Po chwili podawał mi swoje centrum pierwszej pomocy. – Coś z
Kate?
- Znalazłem ją w salonie. Jej skóra dosłownie parzy, taką
ma gorączkę. Chcę się upewnić – odpowiedziałem mu wracając do salonu. Nie
odstępował mnie na krok.
- Cześć – usiadł obok dziewczyny.
- Hej – szepnęła cicho i można się było tego bardziej domyślić niż usłyszeć.
Postawiłem torbę na stole i zacząłem w niej grzebać. „Jak
tu można cokolwiek znaleźć?” zdenerwowałem się, ale właśnie w tym momencie
namierzyłem termometr. „Elektroniczny?”
- Jak to działa? – wcisnąłem mu go w dłoń i patrzyłem jak
coś tam naciska i podaje go Kate.
- Włóż pod pachę – poprosił, a ona bez sprzeciwu to
wykonała.
Stałem wpatrując się w jej trzęsące się usta. Nikt nic nie
mówił. Czekaliśmy. W końcu krótki dźwięk oznajmił, że to już. Oddała termometr
Liamowi.
- O mój Boże! – powiedział. – 40.8! – Dotknął jej czoła,
potem przedramienia. – Cała jesteś rozpalona!
- Nic mi nie będzie – szepnęła. – Powinniście spać, a nie
siedzieć tu ze mną...
- Przecież sami wstaliśmy – przerwałem jej. – Nikt nas nie
budził – dodałem, co zresztą było zgodne z prawdą. Sumienie mnie obudziło, a że akurat myszkowałem w nie swoim pokoju, to i Li się załapał...
- Co robić? – myślał Liam. – Może aspiryna pomoże? Chyba
jeszcze jakieś mam...
- Wstrzymaj się chwilę – powiedziałem i pobiegłem do
pokoju. – Niall! Wstawaj! – próbowałem go obudzić. – No dawaj stary!
- Czego chcesz? – marudził. – Daj mi spać...
- Dzwoń do tego swojego lekarza. Już! – warknąłem ze
złością. Te słowa podziałały lepiej niż kubeł zimnej wody.
- Coś z Kate? – wyskoczył z łóżka i zaczął szukać telefonu
w spodniach leżących na podłodze. Po chwili już stał z słuchawką przy uchu. –
Hej Tom, sorry, że budzę, ale potrzebujemy pomocy... – przerwał. – Eeee... Zayn? Gadaj
co się stało – wcisnął mi telefon w dłoń.
- Dziewczyna ma ponad 40 stopni gorączki. Jej skóra prawie
parzy, a ona cała się trzęsie. Mamy tylko aspirynę... – słuchałem co facet ma
do powiedzenia. „Zbić gorączkę” jakbym tego nie wiedział. – Dobrze. Dzięki –
rozłączyłem się i już biegłem do salonu.
Liam zdążył zrobić zimny okład na czoło. Popatrzył teraz
na nas wyczekująco. Martwił się. Miał to wypisane na twarzy.
- Musimy ją włożyć do wanny – powiedziałem. – Lekarz
powinien tu być za jakieś dwie godziny. Może szybciej.
- Nie... – jęknęła z przerażeniem i próbowała się
podnieść. – Ja nie mogę. Proszę. On mnie znajdzie...
Liam próbował jej pomóc, ale nie było to łatwe, bo wciąż
się wyrywała.
- Kate, uspokój się proszę – błagał Niall. – Jeszcze
zrobisz sobie krzywdę. Nikt cię nie znajdzie. To przyjaciel moich rodziców.
Prawie wujek...
- Nie, proszę – łkała dziewczyna, a ja próbowałem jakoś
zaciągnąć ją do łazienki. „Zadziwiająco silna jak na kogoś kto ledwo stoi na
nogach” pomyślałem.
- Zayn, to zły pomysł. Ona jest przerażona. – Liam
stwierdził fakt. – Niall idź obudź Lou. Może jemu się uda...
Jeszcze nie skończył mówić, a blondyn już wybiegł z
pokoju. Dosłownie minutę później Louis wpadł do salonu.
- Kate? – podbiegł do niej i z żalem muszę przyznać, że
gdy tylko ją puściłem wpadła w jego ramiona i wczepiła się w nie szukając
ratunku. – Co tu się dzieje? Jezu, jesteś rozpalona!
- Musimy ją wsadzić do wanny i schłodzić choć trochę –
powiedział Niall. – Dzwoniliśmy do lekarza. Niedługo tu będzie...
- Chodź – Lou pociągnął ją za sobą do łazienki, a my poszliśmy za nimi. – Przecież to nic takiego. Posiedzimy w wannie chwilę...
- Co się dzieje? – usłyszałem Harry’ego, który właśnie się
obudził. A może to za dużo powiedziane... Wciąż wyglądał jakby jeszcze nie wyswobodził się z objęć snu.
- Wejdź proszę – Louis próbował ją przekonywać, ale zapierała
się i tylko drżała jeszcze bardziej. – To na nic – powiedział i spojrzał na
nas. Liam wskazał głową prysznic. Nic nie mówiąc Lou wszedł z nią do kabiny.
Dziewczyna wtuliła twarz w jego pierś. Obie dłonie zaciskała tak mocno, że aż
zbielały jej palce.
- Kate – powiedział powoli – zaraz odkręcę wodę... Nie bój
się. Jestem tutaj.
Próbował jedną ręką ustawić odpowiednią temperaturę. Drugą
wciąż podtrzymywał dziewczynę. Po chwili uderzył w nich strumień chłodnej wody
chlapiąc wszędzie dookoła. „Zalejemy łazienkę” przemknęło mi przez głowę, choć to akurat było najmniej ważne.
- O mój Boże – usłyszałem jak Niall gwałtownie wciągnął
powietrze. Spojrzałem tam gdzie on. Stróżki wody spływające z pleców po nogach
dziewczyny były zabarwione na czerwono i bynajmniej nie było to spowodowane
kolorem koszulki, którą miała na sobie.
- Idę zrobić gorącej herbaty – odezwał się Liam w końcu. –
I trzeba naszykować im coś do ubrania...
- Ja to zrobię – powiedziałem. – Muszę się czymś zająć.
Zrób też kawy – poprosiłem wychodząc za nim z łazienki.
- Ubierzcie się – dodał jeszcze Liam. – Już raczej nikt
nie zaśnie. Harry – jęknął. – Włóż coś na siebie. Cokolwiek... – westchnął.
Stałem tak z trzęsącą się dziewczyną w ramionach i jedyne
co przychodziło mi do głowy to to, że akurat potrzebowałem zimnego prysznica. Oparłem
delikatnie brodę w jej włosach. „Jest taka drobna” pomyślałem. Wyciągnąłem
rękę, by trochę przykręcić strumień i zadrżałem. Nie z zimna, lecz z
przerażenia. Zobaczyłem jak czerwone krople skapują z mojego przedramienia, które przed sekundą obejmowało jej plecy.
Spojrzałem w dół i chyba właśnie zapomniałem jak się oddycha. Przed oczami
ujrzałem Zayna próbującego uspokoić wyrywającą się dziewczynę. „Wtedy musiała
rozerwać te rany...”
- Kate – odezwałem się cicho. Drgnęła. – Dość mocno
krwawisz... Muszę... Musisz... – jąkałem się jak jakiś szczeniak. – Czy mogę
obejrzeć twoje plecy?
Zastygła jak to tylko ona potrafi. Miałem wrażenie, że
nawet przestała oddychać. Po chwili jednak znów zaczęła się trząść ze strachu.
A może już z zimna? „Nie, raczej to pierwsze.”
- Wiesz, że nic ci nie zrobię – próbowałem mówić spokojnie
choć w środku cały krzyczałem ze złości. Nienawidzę być takim bezradnym. – Nie
bój się. Wszystko będzie dobrze. Zaopiekujemy się tobą. Zobaczysz, że wszystko
się ułoży...
Gadałem co mi tylko przyszło do głowy. Powtarzałem to samo
po kilka razy. Nie przestawałem ani na moment. Próbowałem unieść jej koszulkę,
co nie jest wcale łatwe gdy stoi się pod prysznicem. Nie pomagała mi, ale też
nie przeszkadzała. Mocowałem się chwilę z mokrą bluzką żałując, że nie dałem
jej jakiejś rozpinanej z przodu. „Następnym razem będę mądrzejszy” obiecałem
sobie. Udało mi się zdjąć z niej mokre okrycie. Rzuciłem je na podłogę obok
kabiny. Momentalnie utworzyła się czerwona kałuża. Próbowałem obejrzeć
zmasakrowane plecy. W żołądku mi się przewracało na ten widok. Nawet nie
próbowałem sobie wyobrazić jaki to musi być okropny ból. W dwóch miejscach rany
dość mocno krwawiły. Obróciłem się delikatnie nie wypuszczając jej z ramion.
Przez myśl mi przemknęło, że oto stoję z półnagą dziewczyną pod prysznicem, ona
tuli się do mnie tak, że prawie łamie mi żebra, a ja rozglądam się za czymś do
okrycia jej i zatamowania krwawienia. „Ironia losu.”
- Louis – Niall stanął w drzwiach – Liam mówi, że
powinniście... – przerwał, a ja spojrzałem w jego przerażoną twarz, która właśnie zmieniała kolor na zielony. Zakrył dłonią usta i wybiegł.
Usłyszałem, że ktoś za nim woła, ale już nie rozróżniałem
słów. Zauważyłem czysty ręcznik. „To się nada” pomyślałem i próbowałem go
dosięgnąć. „No jeszcze kawałek” wyciągałem się i nagle ręcznik znalazł się w
mojej dłoni.
- Dzięki – powiedziałem cicho. Ale coś mi się wydaje, że
Zayn mnie nie słyszał. On też wpatrywał się w plecy dziewczyny z szeroko otwartymi
oczyma i przerażeniem wymalowanym na twarzy. Jednak w odróżnieniu od
przyjaciela, nie uciekł.
- Liam mówi, że chyba powinniście już wyjść, bo jeszcze się
przeziębicie – mówiąc to nie odrywał wzroku od dziewczyny. – Tu macie coś
ciepłego do ubrania i więcej ręczników – położył rzeczy na koszu i wyszedł.
Wydawało mi się, że nawet nie mrugnął odkąd znalazł się w łazience. Wyłączyłem
wodę.
- Kate – powiedziałem cicho – przyłożę ci teraz ręcznik do
pleców. Musimy zatamować krwawienie...
Dziewczyna nie reagowała na moje słowa. Nawet się nie
poruszyła. Gdy dotknąłem jej rany tylko lekko zadrżała. Wciąż opierając głowę
na mojej piersi. Kątem oka zaważyłem ruch w sypialni. Liam i Harry stali gapiąc
się na nas. A właściwie nie na nas. Na nią. Na to, co było jej plecami. Starałem się nie zwracać na nich uwagi.
- Musimy się ubrać – powiedziałem cały czas zastanawiając
się jak to zrobić. – Kate wszystko
będzie dobrze. Musimy coś na siebie włożyć. Słyszysz mnie? – zamiast odpowiedzi
dostałem lekkie skinięcie głową. „A więc wracamy do punktu wyjścia...”
pomyślałem smutno. – Ubierzesz się? – znów skinięcie. Owinąłem ją kolejnym
ręcznikiem. Stała bez ruchu z pochyloną głową. – Na pewno? – ta sama odpowiedź.
Włożyłem jej do rąk ubranie od Zayna i zaprowadziłem do sypialni. Po chłopakach
nie było nawet śladu. – Zaraz wracam – powiedziałem kierując się do łazienki.
Rozejrzałem się dookoła. „Jakby ktoś nieudolnie próbował posprzątać miejsce zbrodni” pomyślałem widząc zalaną podłogę. Wytarłem się
szybko zrzucając z siebie mokre spodenki. Owinięty ręcznikiem wróciłem do
pokoju. Kate nie poruszyła się nawet o milimetr. Stała i ściskała ciuchy, które
miała w ramionach.
- Kate, musisz się ubrać – powiedziałem cicho. –
Potrzebujesz pomocy? – tym razem nie doczekałem się odpowiedzi. – Pomóc ci się
ubrać? – spróbowałem jeszcze raz. Nic. Szybko włożyłem na siebie dresowe
spodnie i jakąś bluzę. – Pomogę ci dobrze? Nic się nie bój. Nikt z nas nie
pozwoli cię skrzywdzić – wyjąłem jej z rąk rzeczy Zayna i położyłem je na
łóżku. Stała przede mną dziewczyna w ręczniku, a ja zastanawiam się jak ją
ubrać... „Przydadzą się teraz zabawy z siostrami” pomyślałem. „Jeśli mi nie
pomoże, to będzie jak ubieranie lalki...” próbowałem przekonać sam siebie.
- Kochanie – powiedziałem najspokojniej jak tylko byłem w
stanie – przecież się mnie nie boisz, prawda. To przecież tylko ja... – plotłem
co mi ślina na język przyniosła jednocześnie próbując wsunąć jej ręce w rękawy.
„Przynajmniej jest zapinana” pomyślałem. Zabrałem się za guziki i za chwilę już
stała w zdecydowanie za dużej koszuli. „Co teraz?” zastanawiałem się. „Myśl
Louis, myśl.” Ściągnąłem jej ręcznik starając się by ten drugi pozostał na
swoim miejscu. Rzuciłem go tylko gdzieś za siebie. – Jeszcze spodnie i gotowe –
dodałem zastanawiając się jak zdjąć dziewczynie mokra bieliznę. „Jednym słowem
jak tu jej się dobrać do majtek” odezwał się głos w mojej głowie. – Kate musisz
ściągnąć mokre rzeczy – powiedziałem cicho. Drgnęła. „Zawsze to jakaś reakcja.”
– Zrób to proszę...
Czekałem na jakiś ruch z jej strony, ale ona tylko trzęsła
się coraz bardziej. Nie mogłem widzieć jej dłoni w za długich rękawach, ale
byłem pewny, że zaciska palce z całej siły. Uklęknąłem przed nią i zastanawiałem
się, czy ucieknie jak tylko jej dotknę.
- Kate, proszę, pomóż mi – błagałem cicho. – Przecież już
nas trochę poznałaś. Nikt cię nie skrzywdzi. Nie mógłbym – żadnej reakcji.
Wsunąłem dłonie pod koszulę i odnalazłem mokry skrawek materiału. „Boże dopomóż.” Delikatnie zsunąłem z niej bieliznę. Jej skóra jest tak cudownie
delikatna. „Teraz zdecydowanie przydałby ci się zimny prysznic” znów ten głos w
mojej głowie. Pomogłem jej włożyć spodnie. Objąłem ją delikatnie ramieniem i
zaprowadziłem do salonu.
Zayn wlewał w siebie kawę. Niall wciąż jeszcze z
niewyraźną miną siedział obok niego. Harry z zamkniętymi oczami ciężko
oddychał. Myślałem, że śpi, ale otworzył je, gdy tylko nas usłyszał, a po
policzkach spłynęły mu łzy. Chciałem posadzić Kate na kanapie, ale nie było to
takie proste. Przytuliłem ją do siebie i usiadłem z nią na kolanach. Od razu
ukryła twarz przy mojej szyi. Czułem jej oddech na skórze. Przez ciało
przeszedł mi dreszcz... Przyszedł Liam z dwoma parującymi kubkami.
- Wypij to – zwrócił się do mnie. – I spróbuj... –
kiwnąłem głową, bo wiedziałem o co mu chodzi.
Po chwili przyniósł jeszcze szklankę wody i dwie aspiryny.
Nie musiał nic mówić. Wypiłem herbatę parząc sobie język, ale nie zwracałem na
to uwagi. Oddałem mu pusty kubek. Wyciągnąłem rękę w stronę stołu, a on bez
słowa podał mi wszystko.
- Kate, kochanie – próbowałem spojrzeć jej w twarz, ale
było to praktycznie niemożliwe. Dziewczyna wciąż chowała głowę w mojej szyi. I
wciąż była rozpalona. – Musisz połknąć aspirynę. Zrób to dla mnie. Proszę cię –
mówiłem cicho i cały czas głaskałem ją po ramieniu.
Poruszyła się. Miałem ochotę się uśmiechnąć, ale nie
chciałem zapeszać. Wysunęła dłoń z rękawa i wsadziła tabletki do ust jak tylko
je na niej położyłem. Podałem jej szklankę z wodą. Wydawało mi się, że ledwo
zamoczyła usta, ale nic nie mówiłem. Grunt, że zaczęła reagować. Liam podał mi
kubek z herbatą. Ona znów odwróciła głowę i czułem jej oddech na szyi.
- Wypij choć trochę – namawiałem. – Nie musisz wszystkiego
– zero reakcji.
Pokręciłem z rezygnacją głową i oddałem kubek. „Może
później.” Liam opadł na fotel. Spojrzałem po twarzach przyjaciół. Nie ma co,
wydarzenia ostatnich dwóch nocy odcisnęły coś w nas wszystkich. Siedzieliśmy
tak bez słowa sam nie wiem jak długo.
- Zayn – odezwał się Harry – komórka ci wibruje...
- To nie moja... – zaczął, ale jak się okazało miał w
kieszeni telefon Nialla. – To do ciebie.
- Tak? – zaczął. – Wspaniale. Już po ciebie schodzę. Za
minutę jestem na dole. Tom przyjechał – powiedział tylko i wybiegł.
Poczułem, że Kate zaczyna drżeć na całym ciele. Czułem jej
urywany oddech. Była przerażona. Jej dłonie ukryte w rękawach zaciskały się na
mojej bluzie. Reszta nie spuszczała z nas wzroku.
- Kate – zaczął Liam. – Jeśli chcesz możemy zadzwonić do
Alex. Możemy nawet po nią pojechać.
- Chcesz do niej zadzwonić? – zapytałem. Czułem, że się zawahała, ale ostatecznie pokręciła przecząco głową.
W tym momencie drzwi się powoli otworzyły i do środka
wszedł Niall z jakimś mężczyzną po trzydziestce. Z wyrazu jego twarzy i sposobu
zachowania wnioskowałem, że zdążył się już dowiedzieć co się dzieje. Podszedł
powoli, położył torbę lekarską na stoliku i usiadł obok nas. Cały czas nie
odrywał oczy od dziewczyny.
- Cześć Kate – odezwał się ciepłym głosem. – Jestem Tom,
przyjaciel chłopców. Jestem też lekarzem. Chyba się trochę boją o ciebie, skoro
po mnie zadzwonili...
Czułem jak dygocze ze strachu. I chyba jeszcze mocniej
wtula się we mnie. Dziwne, że palce jej jeszcze nie zdrętwiały od tego ciągłego
zaciskania.
- Wiem, że mnie nie znasz. I bardzo się boisz, ale ja ci
chcę tylko pomóc. Sam mam małą dziewczynkę. Właściwie, to czeka z moją żoną na
dole. Nie chciały cię wystraszyć, ale bardzo by chciały cię poznać. A moja
córeczka Emily, to uwielbia tych chłopców. Ma cały pokój w ich plakatach i co
chwile mówi, że jak dorośnie to się z nimi ożeni – ciągnął, a ja czułem, że to
może się udać. – Tylko jeszcze nie wie z którym, co tydzień zmienia zdanie...
Tom opowiadał przeróżne historie o swojej córce. Okazało
się, że to wspaniały facet. Niall miał rację, że po niego zadzwonił.
- Kate – powiedział po chwili. – co powiesz na to bym
teraz cię zbadał? Nie musisz się bać – dodał, gdy zauważył, że dziewczyna
zamarła. – Siedź sobie tak jak teraz. Już Louis zadba o to, by nic ci się nie
stało. Daliście jej aspirynę? – zwrócił się do nas, a Liam pokazał dwa palce. –
Dobrze. Wciąż ma gorączkę. Skarbie – uśmiechnął się do niej – zrobię ci teraz
zastrzyk, aby zbić temperaturę. Nic więcej, dobrze?
Patrzyłem jak otwiera torbę i przygotowuje strzykawkę. Po
chwili znów odwrócił się w naszą stronę.
- Podasz mi rękę? – poczułem jak piąstka mocniej zaciska
się na mojej bluzie. – Nie ma się czego bać. Pewnie gdyby można było,
znaleźlibyśmy tu kilku ochotników, którzy wzięliby zastrzyk za ciebie. Wiesz,
że oni bardzo się o ciebie martwią... To cudownie mieć takich przyjaciół. Ciekawe
co ty byś powiedziała, gdyby to Louis był chory? – Zadrżała. – A wyobrażasz
sobie Nialla leżącego w łóżku? Ktoś musiałby mu ciągle dostawy z kuchni
urządzać.
- Ej – oburzył się Niall – przecież ja się aż tak nie
opycham.
- A co właśnie chowasz do kieszeni? – odezwał się Harry.
- Czekoladę właśnie znalazłem, ale na później. Słowo
honoru – wszyscy się zaśmiali.
- Skoro na później, to po co ją teraz otwierałeś? –
zapytał Zayn.
- Bo chciałem zobaczyć jak w środku wygląda...
Po tak błyskotliwej odpowiedzi nikt nie mógł się
powstrzymać od śmiechu. A próby Nialla, by nas uspokoić, przynosiły tylko
odwrotny efekt.
- To jak Kate? – zapytał doktor uśmiechając się
przyjaźnie.
Poczułem, że się poruszyła. Pewnie chciała spojrzeć na tą
nową osobę w jej towarzystwie. Wciąż trzęsła się ze strachu, ale rozluźniła
palce jednej ręki. Chwilę później wysunęła w jego stronę drżącą dłoń, a
właściwie rękaw ze schowaną w środku dłonią. Lekarz delikatnie podsunął go do
góry odsłaniając drobne przedramię. Zdezynfekował miejsce i sprawnie zrobił
zastrzyk. I pomógł ręce znów skryć się w koszuli Zayna.
- No i po bólu – uśmiechnął się. – To gorączkę powinniśmy
mieć już z głowy.
Wrzucił zużyte rzeczy do jakiegoś woreczka i schował do
torby, a następnie zajął się rozmową z chłopakami jakby nigdy nic. Tylko co
chwilkę zerkał w naszą stronę. Po kilku minutach poczułem, że coś się zmienia. Kate
już nie drżała ze strachu. Nie zaciskała już swoich palców tak mocno i jakby
słabła w moich ramionach. Na szyi czułem równy oddech. „Zasnęła?”
- Śpi? – zapytał Tom. – Mała wojowniczka – powiedział z
uśmiechem. – Kto inny padłby po minucie.
- Dałeś jej coś na sen? – zdziwił się Niall.
- Na uspokojenie, ale wiedziałem, że da ten sam efekt. To
może przeniesiesz ją na łóżko i w końcu zobaczę te plecy – zwrócił się do mnie.
Podniosłem się z Kate w ramionach i skierowałem do
sypialni. „Jest taka lekka...” Cała wycieczka podążyła za nami. Liam odsunął
kołdrę. Położyłem ją delikatnie na boku. Chwilę trwało zanim uwolniłem swoją bluzę
od jej palców. Stanąłem obok i nie spuszczałem oczu ze śpiącej dziewczyny. Tom
rozpiął guziki i zsunął z niej koszulę. Delikatnie ułożył na brzuchu. Ręcznik
przesiąkł krwią. Odłożył go na podłogę.
- Jezu... – powiedział i zabrał się do przemywania ran. –
Niall, obiecałem ci, że nigdzie tego nie zgłoszę, ale wy nie możecie tego tak
zostawić. Ktoś znęcał się nad tym dzieckiem. To nie są ślady po wypadku.
Wygląda to jakby ktoś ją smagał biczem. Większość trzeba zaszyć. Wezmę też
próbkę krwi do analizy – mówił nie przerywając pracy – i zadzwonię z wynikami.
Pewnie ma anemię. Założę szwy i opatrunki, ale będzie je trzeba zmieniać
codziennie. Poradzicie sobie?
- Tak – odpowiedziałem pewnie. – Dam radę jeśli tylko mi
pokażesz jak.
- Dobrze. To za chwilę.
- Przepraszam – usłyszałem po chwili słowa Nialla. Jego
twarz znów była zielona. – Nie mogę na to patrzeć...
Wybiegł z pokoju. Liam spojrzał na zegarek i też skierował
się do drzwi.
- Zadzwonię do Alex. Myślę, że powinna o tym wiedzieć. A
poza tym... – rozejrzał się dookoła. – Zresztą nieważne – dodał i wyszedł.
Zayn i Harry usiedli na drugim łóżku i w milczeniu
przypatrywali się zabiegom doktora. Odezwał się dopiero gdy założył ostatni
szew.
- Zostawię wam wszystkie opatrunki jakie mam, ale to nie
starczy na długo. Musicie skoczyć do apteki – wyjął bloczek recept i zaczął
pisać. – Kupić maść, którą zaraz posmaruję jej plecy. Co najmniej z trzy
opakowania. Jeśli pójdziesz ty – wskazał na Zayna. – To jeżeli ktoś się dowie
pomyśli tylko, że masz nowy tatuaż. Używa jej się do przyspieszenia gojenia się
ran. I coś do dezynfekcji.
- Pojadę z tobą – odezwał się Harry. – W sumie moglibyśmy
zaraz się wybrać. Wiem gdzie jest apteka całodobowa i nie będziemy tak siedzieć
jak te ciołki.
- Daj mi pięć minut – Zayn wyszedł z pokoju.
- Chyba pięćdziesiąt – zaśmiał się Harry i poszedł
przekopywać szafę.
Obaj pobili rekord, bo po 15 minutach byli gotowi do
wyjścia. Tom wytłumaczył mi jak powinienem się zabierać do zmiany opatrunków.
Nie powinno być problemów, o ile oczywiście Kate będzie leżała tak spokojnie
jak dzisiaj. Ostrzegł by uważać na szwy i ich nie pozrywać. Obiecał też, że gdy
będzie miał wyniki krwi, zadzwoni i w razie konieczności przepisze leki i
przyśle je kurierem.
Zadawał wiele pytań, a ja odpowiadałem tak szczerze jak
tylko umiałem. Opowiedziałem mu o koszmarach i o całej tej sprawie. O tym co
obiecaliśmy Kate. I o Alex. „Facet jest w porządku” pomyślałem.
- Kiedy się obudzi? – zapytałem.
- Powinna spać kilka godzin – odpowiedział. – Wyglądała na
zmęczoną. Mógłbym nawet pokusić się o stwierdzenie, że tej nocy nic nie spała.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Wieczorem padłem tak
szybko, że nie pamiętam czy ona zasnęła. Obiecałem sobie, że od teraz będę
bardziej nad wszystkim panować.
- Louis – zwrócił się do mnie. – Nie jestem pewien, czy
dobrze robicie, ale nie mi to oceniać. Ona najwidoczniej ufa ci trochę bardziej
niż reszcie. Przynajmniej Niall tak mówi. I chyba rzeczywiście coś w tym jest.
To ogromna odpowiedzialność...
- Myślisz, że nie dam rady? – przyjąłem pozycję obronną.
- Nie wiem. Nie znam cię. Mówię tylko, żebyś był ostrożny.
Dajmy jej spać – przykrył Kate kołdrą. – Porozmawiam jeszcze z resztą w
salonie.
Wyszliśmy cicho zamykając za sobą drzwi.
Obudziły mnie ciepłe promienie słońca na mojej twarzy.
Uśmiechnęłam się na myśl o pięknym dniu. Czułam się dziwnie ociężała. I nagle
wszystko do mnie wróciło. Uderzyło we mnie jak rozpędzona ciężarówka...
„Lekarz...” Ostrożnie usiadłam. Poczułam, że nie mam na sobie bluzki.
Delikatnie sięgnęłam ręką do pleców i moje palce natrafiły na opatrunek.
„Czyżbym zasnęła? Jak to możliwe bym nic nie pamiętała? Zastrzyk...” Sama nie
wiedziałam czy mam być zła, czy coś innego. Martwili się o mnie. Wsłuchałam się
w ciszę, jaka panuje tu tylko wtedy, gdy chłopcy gdzieś wychodzą. „Czyli musi
być po dziewiątej...” przypomniało mi się co Liam mówił wieczorem o porannej
pobudce. Kolejną noc z rzędu się nie wyspali. I znów z mojej winy.
Podeszłam do komody i odnalazłam koszulkę, która świetnie
się tu nadawała. Pamiętam jak Alex śmiała się za każdym razem, gdy mnie w niej
widziała. Zawsze mówiła, że w końcu jakaś feministka mnie dopadnie. „No cóż,
dzisiaj raczej mi to nie grozi.” Weszłam do łazienki i gdy sobie przypomniałam
jak w nocy prawie naga tuliłam się do Lou, oblałam się rumieńcem. Znów zrobiło
mi się nieznośnie gorąco. Nie natrafiając na żadne przeszkody, co mnie
zdziwiło, szybko się uwinęłam i poszłam do kuchni. No tak, burczenie w brzuchu
było głośniejsze nawet od tykania zegara.
Sięgnęłam do klamki i moje palce natrafiły na telefon,
który teraz, o dziwo, był do niej przyklejony. Czyżby to była oryginalnie
przesłana wiadomość, że mam zadzwonić? Do kogo? Odczepiłam słuchawkę i chwilę
ważyłam ją w dłoni. Znów usłyszałam, że mój żołądek się niecierpliwi. „Chyba
powinnam najpierw zrobić to, o co mnie poprosili” pomyślałam. Odszukałam palcem
odpowiedni przycisk i przytrzymałam go trochę dłużej. Już po jednym sygnale usłyszałam szept Louisa:
- Kate! Zadzwoniłaś! Wszystko w porządku? Jak się czujesz?
Przepraszam, że musieliśmy wyjść, ale...
- Z kim rozmawiasz? – przerwał mu ściszony głos Liama. – Z
Kate?
Chyba musiał mu potwierdzić, bo już normalnym tonem
powiedział do kogoś, że bardzo proszą o pięć minut przerwy.
- Ta rozmowa, to sprawa wagi państwowej – usłyszałam
śmiech Harry’ego.
- Daj na głośnik – odezwał się Niall. – Kate? Kate? Jesteś
tam? Rozłączyłeś?
- Jestem... – nie mogłam się do siebie nie uśmiechnąć. A
tak się bałam, że będą się gniewać za kolejną nieprzespaną noc. A w ich głosach
słychać tylko szczerą troskę.
- Jak się czujesz? – zapytał Zayn. – Czekaliśmy aż
zadzwonisz...
- Czuję się dobrze, dziękuję – odpowiedziałam. – I dziękuję
– to powiedziałam już innym tonem. Zrozumieli od razu.
- Daj spokój. Nie ma za co – Liam rzucił tym swoim
uspokajającym tonem. – Dopiero wstałaś?
- Tak...
- Zostawiłem ci w lodówce na górnej półce kilka kanapek.
Pewnie jesteś głodna...
Jakby na potwierdzenie jego słów żołądek zaburczał głośno
i nie mogłam się nie uśmiechnąć.
- Ojej – czyżby to był Niall. – To były dla niej? Dlaczego
mi nie powiedziałeś?
- Powiedz, że żartujesz – odezwał się Zayn. – Dla kogo
innego miałby je odłożyć?
- Myślałem, że może zostały ze śniadania... – tłumaczył
się, w jego głosie było słychać autentyczną skruchę.
- Przy tobie nigdy nie zostaje nic ze śniadania –
powiedział Harry ze śmiechem.
- Dziękuję Liam, ale póki co nie jestem głodna. Za to
strasznie mi się chce pić... – „Jak kłamać, to tylko w dobrej sprawie.” Było mi
szkoda Nialla. – Może później coś zjem...
- Będziemy jakoś po trzeciej – odezwał się Lou.
- A która jest teraz? – zapytałam cicho.
- Po pierwszej – Niall pośpieszył z informacją. – Tylko
niczego dzisiaj nie gotuj, bo przywieziemy pyszności ze sobą...
- A ty znów o jedzeniu? – przerwał mu Zayn i znów
wywiązała się normalna jak na nich wymiana zdań i docinek. Nie można się nie
uśmiechnąć.
- Musimy kończyć, Kate – odezwał się Liam. – Niedługo
będziemy.
- Pa – usłyszałam jeszcze jak reszta się żegna.
- Pa – powiedziałam cicho.
- Kate... – zaczął Louis, ale jakby zapomniał co miał do
przekazania. – Uważaj na siebie. Widzimy się za dwie godzinki.
- Dziękuję – powiedziałam z wdzięcznością i się
rozłączyłam. – Za wszystko... – ale tego już nie usłyszał.
Wsunęłam telefon do kieszeni i otworzyłam lodówkę wciąż
śmiejąc się po przeprowadzonej rozmowie. Plecy strasznie mnie piekły, ale jakoś
inaczej. A może tylko mi się wydawało... Odnalazłam butelkę z sokiem i upewniwszy
się co do zawartości skierowałam się na taras. Znów nic nie leżało mi na
drodze. „Czyżby zdążyli jeszcze posprzątać?” Ostrożnie podeszłam do barierki i
oparłam się o nią trzymając w obu dłoniach sok. „W dwie godziny jeszcze nikt z
głodu nie umarł” pomyślałam i wzięłam pierwszy łyk. Wystawiłam twarz do słońca.
Cudowne uczucie. A do tego jeszcze szum morza. Najpiękniejsza muzyka... W tej
chwili przypomniałam sobie tą piosenkę, która tak mi się spodobała. „Jest wiele
dobrych melodii...”
- Chłopcy – zatrzymał nas menadżer – musimy chwilę
porozmawiać. Zapraszam do środka – otworzył drzwi do pustego pokoju i czekał, aż
z nich skorzystamy.
- O co chodzi, Paul? – zapytał Liam wchodząc.
- Chciałbym wiedzieć, co się z wami dzieje. Drugi dzień z
rzędu jesteście nieprzytomni. Wyglądacie jak z krzyża zdjęci – wyliczał. – Nie
mówię, że dziś nie daliście z siebie wszystkiego. Chciałbym wiedzieć jednak, co wy
wyprawiacie...
- Nic się nie dzieje – powiedziałem wzruszając ramionami.
- Akurat w to nie uwierzę, Zayn. Normalnie pomyślałbym, że
balujecie do rana, ale jakoś Liam mi w tym wszystkim nie pasuje. Więc po prostu
mi powiedzcie i zakończymy tą rozmowę. Czy ma to coś wspólnego z koleżanką o
której mówiliście?
- Nie! – szybkie zaprzeczenie, które wyszło jednocześnie z
pięciu gardeł. Nie trzeba lepszego potwierdzenia.
- Nic nie mówiłem, gdy oznajmiliście, że wasza znajoma
zamieszka razem z wami do końca pobytu. Zapewnialiście mnie, że wszystko pod
kontrolą. A teraz widzę, że wy z nią tam jakieś balangi do rana urządzacie...
- Ona nie... – Lou próbował coś powiedzieć.
- Nie musicie zaprzeczać. Wystarczy na was spojrzeć.
- To już się nie powtórzy – obiecał Harry.
- Mam taką nadzieję, ale to nie zmienia faktu, że oczekuję
jakiejś odpowiedzi. Teraz!
Spojrzeliśmy po sobie nawzajem. Z jednej strony chciałem
mu powiedzieć, byłoby łatwiej. Ale nikt z nas nie był pewny, jak on zareaguje.
- Czy możesz dać nam minutkę? – Odezwał się Liam. – Musimy
się naradzić.
- Ustalić wersję wydarzeń? – zażartował Paul.
- Nie całkiem. Powiemy ci prawdę, albo nic. Ale daj nam
chwilę.
Patrzyłem na Liama szeroko otwartymi oczyma. I nie tylko
ja. „Co on najlepszego chce zrobić?” Usłyszałem, trzaśnięcie drzwiami.
- Co ty wyprawiasz?! – zawołał Lou z oburzeniem.
- Nie wiem czy to dobry pomysł – powątpiewał Harry.
- A ja uważam, że powinniśmy mu powiedzieć prawdę – Liam
popatrzył na nas z tą swoją miną tatuśka. – Nie mówię tu, żeby zaraz
przedstawiać mu całą historie. Przynajmniej nie teraz. Ale myślę, że on
zrozumie, iż próbujemy pomóc przyjaciółce, którą spotkało coś strasznego...
- Zacznie drążyć i co wtedy – zapytałem.
- Może nie zacznie... Może wystarczy mu, że się
wytłumaczymy. W końcu nie imprezowaliśmy do rana... Lou, idź po niego. I ja
mówię.
Nie byłem przekonany, a Louis chyba jeszcze mniej. Ale
poszedł otworzyć drzwi i zaprosić menadżera do środka. Ten przyjrzał się naszym
twarzom i opadł ciężko na fotel.
- To będzie jakaś bomba, tak? – zapytał.
- Ta koleżanka, o której ci mówiliśmy... – zaczął Liam –
to jest trochę bardziej skomplikowane. Zaprosiliśmy ją do nas ponieważ
potrzebowała miejsca, gdzie byłaby bezpieczna. Z dala od takiego jednego
faceta, który ją bardzo skrzywdził. Dwie ostatnie noce rzeczywiście zarwaliśmy,
ale zrobilibyśmy to ponownie bez zastanawiania się. Tu nas nie przekonasz. Choć
my też mamy nadzieję, że to się nie powtórzy.
- Czy mogę wiedzieć, co działo się dziś i wczoraj w nocy?
– zapytał Paul poważnym tonem.
- Dostała wysokiej gorączki i popękały jej rany. Musieliśmy zadzwonić po lekarza. Założył jej szwy i dał coś na sen. Miałeś też rację
odnośnie imprez. Jesteśmy grzeczni. Ostatnie dni spędzamy z nią w hotelu, a nie
na balangach.
- Mogliście mi powiedzieć. Przecież bym zrozumiał... –
popatrzył na nas jakby się zawiódł.
- Zrozum, to nie chodzi o to, że nie chcieliśmy ci mówić.
Ona nas o to prosiła. Jest teraz strzępkiem nerwów i staramy się, by doszła
choć trochę do siebie. Póki co więcej nie możemy powiedzieć bez jej zgody. I
chcielibyśmy cię prosić byś nikomu o tym nie mówił. Nikomu. – powtórzył Liam z
naciskiem.
- Macie moje słowo – obiecał Paul. – Gdybyście
potrzebowali pomocy, po prostu dzwońcie. I postarajcie się spać trochę więcej.
W miarę możliwości. Dobra, koniec rozmowy – podniósł się, uściskał nas
wszystkich po kolei i skierował się do drzwi. – Idźcie na chwilę do fanów, a ja
wam już podstawiam samochód. Pewnie chcecie jak najszybciej wrócić do hotelu...
- Przyjął to zadziwiająco dobrze – podsumował Harry po
wyjściu menadżera. – Spodziewałem się bardziej nerwowej wymiany zdań.
- Świetnie sobie poradziłeś, Liam – Lou podszedł i
uściskał przyjaciela. – Jesteś wielki.
- Dobra robota – poklepałem go po ramieniu.
- Dzięki – powiedział – ale teraz już chodźmy. Niall, może
zadzwoń już i złóż zamówienie. Powiedz, że będziemy za jakieś pół godziny,
czterdzieści minut.
- Kochanie, wróciłem! – zawołał Harry, jak tylko przekroczył
próg apartamentu. Gdy dojrzał Kate na tarasie od razu skierował tam swoje
kroki. Ostrożnie ją przytulił. Zesztywniała, ale nie uciekła. – Tęskniłaś?
- Za tobą? Bardzo... – odpowiedziała cicho.
- A za mną? – nie mogłem się powstrzymać. Delikatnie objąłem ją ramieniem.
- Za tobą też – uśmiechnęła się delikatnie – i za Zaynem,
i Liamem i Niallem.
- Lou, puść ją – zażądał Harry. – Muszę przeczytać, co ona
tam ma dziś na koszulce napisane.
Nie pozostało mi nic innego jak się trochę od niej odsunąć. Ale sam zaciekawiony spojrzałem na sprany napis. „Przepraszam...jestem
tylko kobietą.” Zaśmiałem się razem z resztą. „I to jaką...” pomyślałem.
- Masz takie hasła na każdej bluzce? – zapytał Zayn
śmiejąc się z komentarza Harry’ego.
- Z wyjątkiem jednej – odpowiedziała cicho.
Obserwowałem grę światła na jej twarzy. Jak lekko mrużyła
oczy, gdy śmiała się z czegoś co tamci powiedzieli. Nigdy bym nie zgadł, że jest
niewidoma. Patrząc na nią nie można było tego zauważyć. Zwróciła twarz w moją
stronę przymykając oczy przed słońcem. Miałem ochotę zapytać, czy ją razi, ale
pewnie byłoby to nie na miejscu. Przeszedł mnie dreszcz, gdy ujrzałem jak znów
przygryza wargę. Miałem ochotę podnieść rękę i dotknąć jej ust kciukiem
uwalniając je z tej uwięzi...
- Tak trudno ci odpowiedzieć? – Zayn zapytał trącając mnie łokciem.
- Co mówiłeś? – zapytałem wracając do rzeczywistości. –
Chyba się zawiesiłem...
- Raczej na pewno. Zrobić ci reset? Służę pomocą – Harry
śmiał się już tak bardzo, że trzymał się za brzuch.
Nagle usłyszałem głośne burczenie. A na policzkach Kate
zakwitł prześliczny rumieniec.
- A więc nie jesteś głodna powiadasz... – zaśmiał się
Zayn. – Byłbym w to nawet skłonny uwierzyć...minutę temu.
- Jedzonko! – wydarł się Niall z kuchni.
- Chodźcie zanim nam wszystko zje – powiedziałem ciesząc
się, że już się ze mnie nie śmieją. Ale wciąż zastanawiałem się jakie było
pytanie.
Ruszyłem za Kate dziwiąc się jak pewnie się porusza. Co do
tego Alex się nie myliła. Jednocześnie pomyślałem jak bolesne musi być
zderzenie z czymś, co nagle stanęło by jej na drodze. „Trzeba uważać”
podsumowałem ja, największy bałaganiarz.
Okazało się, że kuchnia hiszpańska bardzo jej smakuje,
choć zdecydowanie nie jest fanką ostrego jedzenia. Popłakała się, gdy Zayn
dał jej spróbować swoich przysmaków. Wypiła szklankę wody zanim doszła do
siebie. Śmiała się razem z nami i to był najlepszy obiad jak do tej pory.
- Może z deserem przeniesiemy się do salonu –
zaproponowałem zbierając naczynia ze stołu.
- Pomogę ci – zaofiarował się Harry i ruszył do zlewu.
- Chodź Kate – powiedział Zayn i wziął ją za rękę. – Nie będziemy im przeszkadzać.
Liam wyszedł razem z nimi. Niall zajął się krojeniem
ciasta. Szybko się uwinęliśmy i pomagając blondynowi z talerzykami dołączyliśmy
do reszty. Usiadłem obok dziewczyny. Zaczynam sobie myśleć, że to miejsce na
kanapie należy do mnie. Deser był pyszny. Zajadaliśmy się słodkościami
opowiadając jej swój poranek. Oczywiście w naszych ustach brzmiało to
zdecydowanie zabawniej niż było w rzeczywistości. No ale najważniejsze jest to,
że ona dobrze się bawiła. Nagle rozległ się dźwięk telefonu.
- Cześć kochanie – powiedział Liam do słuchawki i już miał
się podnieść, ale nagle zmienił zdanie.
- Dlaczego? – zapytał zdziwiony. – Przekazałem. – Nie cierpię
słuchać tylko jednej strony, nic z tego nie rozumiem. – Zaraz tam zadzwonię i
dam ci znać – znów wsłuchał się w głos Danielle. – Dobrze. Zadzwonię wieczorem
i wszystko ci opowiem. Ja ciebie też. Pa
Rozłączył się i skierował się do kuchni.
- Co jest? – zapytał Niall z pełnymi ustami. „Okropne...” jęknąłem.
- Moment – odpowiedział i po chwili wrócił z hotelowym
telefonem. – Kurier zadzwonił do Danielle. Podobno nie chcieli go wpuścić...
Dzwonię z pokoju 1012. Czy przyszła już przesyłka, której oczekuję? Wczoraj
zgłaszałem w recepcji. Oczywiście, poczekam.
Wszyscy obserwowaliśmy jego spokojne podejście do tematu.
Było godne podziwu. Ja pewnie bym się zdenerwował. Paczka od Danielle mogła oznaczać tylko jedno. I już się nie mogłem doczekać reakcji Kate.
- Dobrze, dziękuję – odezwał się po chwili Liam. – Nie
trzeba. Sam po nią zejdę. Niech kurier zaczeka. – Rozłączył się i podał telefon
Harry’emu. – Zaraz wracam.
- Coś się stało? – zapytała cicho Kate.
- Nie. Nic takiego – odpowiedziałem. – Dziewczyna Liama
miała nam coś przysłać i widocznie jakiś problem w recepcji. Ale kto jak kto,
Liam z pewnością to załatwi. Chcesz jeszcze dokładkę? – zapytałem odbierając od
niej pusty talerzyk.
- Nie dziękuję – uśmiechnęła się.
- Lou, tak się pytasz, a wcale nie jestem taki pewien, czy
Niall coś jeszcze zostawił na później – mrugnął do mnie Harry przypominając tym
samym incydent z kanapkami.
- Ej, dajcie spokój – bronił się Niall. – Przecież
przeprosiłem... A poza tym jeszcze trochę zostało. Kate jeśli masz ochotę...
- Dziękuję Niall, ale naprawdę już nie zmieszczę nic
więcej. I nie przejmuj się. Nie byłam głodna jak wstałam.
- Taaak – śmiał się Zayn – a brzuchu ci tak burczało, że
przez chwilę myślałem, że będzie burza.
- Oj tam – zaśmiała się, a mi przyszło na myśl, że to
najpiękniejsza muzyka pod słońcem.
Po chwili wrócił Liam z dość sporym pudełkiem. Przeszło mi
przez myśl, że Danielle chyba z pół biblioteki przysłała. Potem jednak
przypomniałem sobie, czego się dowiedzieliśmy przeglądając internet. Dobrze będzie jak jest tam cały jeden tytuł...
- To zajrzyjmy do środka – odezwał się Harry, gdy tylko
paczka stanęła na stole. – Strasznie jestem ciekawy...
- No, otwieraj – popędzał Niall.
Liam miał z nas niezły ubaw. Wolniej chyba nie mógł tego
robić. Wszyscy czekaliśmy z niecierpliwością, bo chcieliśmy zobaczyć reakcję
Kate. Tylko ona siedziała spokojnie i pewnie w duchu się z nas śmiała. W
pudełku był worek z doczepioną jakąś karteczką. Zauważyłem logo biblioteki.
„Worka trzeba pilnować. Pewnie się go oddaje...” pomyślałem odkrywczo. Wewnątrz
zauważyłem ciemną okładkę książki. Na tej już były normalne litery.
Przynajmniej na zewnątrz. Liam wyjął pierwszą. Leżała na niej biała koperta.
- Liścik od Danielle – powiedział otwierając i zaczął
czytać. – Kate, to do ciebie...
Zauważyłem, że dziewczyna była autentycznie zdziwiona.
- Do mnie? Ale przecież...
- Zaraz zrozumiesz – szepnąłem jej na ucho i delikatnie ścisnąłem dłoń. – Czytaj.
- Hey Kate – zaczął. – Przesyłam ci takie „małe” coś żebyś się nie musiała nudzić, gdy ci wariaci gdzieś wychodzą. Poza tym słyszałam, że
uwielbiasz książki. Niestety nie wiedziałam jakie najbardziej. Mam nadzieje, że
mój wybór ci się spodoba. Przesyłam pierwszy tom. Udanej przygody... I mam
nadzieję, że będę mogła cię poznać któregoś dnia. Czekam na to z
niecierpliwością. Danielle
- Małe coś? – zdziwił się Niall. – Przecież to waży tonę.
- Proszę, Kate – Liam podał wzruszonej dziewczynie
książkę. Na grzbiecie było napisane, że to pierwsza z sześciu.
- Przysłała mi książkę? – zapytała drżącym głosem, a jej
palce rozpoczęły ten delikatny taniec badając dokładnie przedmiot. – Ale
dlaczego?
- Pomyśleliśmy, że to dobry pomysł – zacząłem nie
spuszczając z niej wzroku. – Lubisz czytać, a swoją książkę znasz już pewnie na
pamięć...
- Dziękuję – powiedziała cicho nie przestając głaskać
okładki. Zobaczyłem jak pojedyncza kropla upadła na jej dłoń...
- Kate, nie płacz, proszę – delikatnie objąłem ją
ramieniem i znów poczułem jej głowę na swojej piersi. Czułem jej łzy moczące mi
koszulkę. – Przecież nic się nie stało...
- Tylko jeszcze nikt... Dla mnie... Dlaczego? – załkała.
- Nie płacz, bo zaraz i Niall się rozpłacze i co wtedy? –
żartował Harry, ale sam miał łzy w oczach.
- Za późno – blondyn pociągnął nosem.
Czy rzeczywiście nikt nigdy jej nic nie podarował? Oprócz
Alex. Pamiętam jak mówiła, że Kate nie jest przyzwyczajona do otrzymywania
prezentów. „Ale na miłość boską, wtedy chodziło o głupie żelki!”
- Nie płacz – Zayn przysiadł na oparciu kanapy. – Te
książki są z biblioteki, więc musimy je oddać. Przecież to nic takiego. Każdy
może je wypożyczyć. Chcieliśmy ci sprawić przyjemność i prawdę mówiąc to
liczyłem na twój uśmiech...
- Dziękuję – uniosła głowę wycierając dłonią łzy. I
obdarowała nas swoim najpiękniejszym uśmiechem. To było jak promień słońca.
Wyglądała jak dziewczyna ze zdjęcia. „No, z trochę zaczerwienionymi oczyma...” –
Zawsze chciałam przeczytać tę książkę. Dużo o niej słyszałam. Dziękuję wam...
- Nie ma za co – powiedział zadowolony z siebie Harry. „Pomyślałby
kto, że to był jego pomysł...”
- I koniecznie podziękuj Danielle – zwróciła się do Liama.
– Marzyłam żeby pewnego dnia to przeczytać. I też mam nadzieję, że kiedyś ją
poznam... – dodała i znów się rozpłakała wtulając głowę w moją koszulkę.
Wszyscy byliśmy wzruszeni. Ta szczerość, która z niej biła
nie dała się nie zauważyć. Można ją było tylko podziwiać i robić wszystko, by
zasłużyć na jej uśmiech...
- Tu jest jeszcze pięć książek – powiedział Harry
zaglądając do pudełka. – A mówiłeś, że tu jest tylko pierwsza część.
- Tyle zajmuje jeden tom, ciołku – szturchnął go Niall. –
Mam ochotę na ciasto. Chce ktoś jeszcze?
- Ja się ruszyć nie mogę, taki jestem najedzony –
powiedział Zayn wracając na swój fotel. – Serio, stary, czasami zastanawiam się
czy ty nie masz tam jakiegoś tasiemca w środku. To przechodzi ludzkie
pojęcie...
Trochę śmiechu korzystnie podziałało na wszystkich.
Atmosfera od razu zrobiła się luźniejsza. Liam zabrał pudełko i skierował się
do mojego pokoju.
- Zaniosę to do waszego pokoju. Tu jeszcze niechcący może
się coś rozlać. – Po chwili wrócił. – Postawiłem pod krzesłem, tam gdzie miałaś
buty. Lekko je przestawiłem. Są obok pudełka.
- Dziękuję – powiedziała i obdarzyła go cudownym
uśmiechem.
- Pewnie już nie możesz się doczekać by zacząć – zaśmiałem
się obserwując jej palce raz po raz przesuwające się po tytule. Teraz i ja
zasłużyłem na uśmiech... – Nie krępuj się. Po to je dostałaś. Harry, zapodaj
jakiś film.
Wszyscy obserwowaliśmy jak drżącą dłonią otwiera książkę.
Delikatnie sunie palcami po stronie tytułowej nie opuszczając nawet linijki. Gdy
znów odwróciła stronę nie było już na niej liter, które mogłem odczytać. Tylko
niekończący się ciąg tajemniczych dla mnie znaków. Nie mogłem przestać patrzeć
na te drobne paluszki przesuwające się po papierze. Cudowny widok...
Dopiero po jakimś czasie zauważyłem, co się dzieje dookoła. Liam
siedział z laptopem na kolanach i coś zawzięcie w nim pisał. „Może z kimś
klika?” pomyślałem. Niall z nosem w telefonie na sto procent siedział na
Twitterze. Zayn wyzwał Harry’ego na pojedynek i obaj zajęli się konsolą. „Coś
mi się wydaje, że już tego żałuje” przyszło mi na myśl widząc, kto wygrywa.
Zastanawiałem się chwile, czy by nie zadzwonić do Eleanor, ale jakoś nie miałem
na to ochoty. „Później...” obiecałem sobie opierając głowę o kanapę. Czułem
przyjemne ciepło na swoim boku. Uśmiechnąłem się do siebie. „Ciekawe czy zdaje
sobie sprawę, że się o mnie opiera?” Z tą myślą zasnąłem...
Jejejej, Zayn w opowiadaniu! Już mi się tu podoba! *-* Rozdział wyszedł ci dość długi, ale na szczęście bardzo ciekawy. Bo wiadomo, że zdarzają się rozdziały, gdzie akcja ubierania spodni ciągnie się przez pół strony XD
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, jak opisujesz przemyślenia Kate. Dziewczyna wydaje się być naprawdę pozytywną osobą, tak wywnioskowałam po przeczytaniu najnowszego rozdziału. Mam nadzieję, że uda mi się nadrobić zaległości w najbliższym czasie. :D
Na koniec powiem tylko, że potrafisz zaciekawić czytelnika, za co wielki + :D I masz wielki talent!
No, a tak pod koniec, to chciałam się spytać, czy mogłabym cię zaprosić do ciebie? Bardzo staram się nie rozsyłać spamu, ale wiadomo, że początku na blogspocie bywają trudne, prawda? C: Może cię zaciekawi...
http://atramentowa-milosc.blogspot.com/
Dziękuję ci za te wszystkie miłe słowa. Ostatnio komentarze na blogu służą mi za poprawiacze nastroju, bo obecnie nie jest u mnie kolorowo... Tak więc dziękuję ci za to :)
UsuńOczywiście skorzystam z zaproszenia i pewnie już niedługo nawiedzę twojego bloga. Pozdrawiam
Cudowny rozdział. Biedna Kate musiała tyle wycierpieć aż prostu mnie ciarki przechodzą. Louis zachował się bardzo dorosłe i odpowiedzialnie, jestem z niego dumna, zresztą jak z reszty:-) nie mam pojęcia co napisać. Danielle hmmm jest wspaniała, taka troskliwa i miła dla osoby której nie zna:-) czekam na kolejny rozdział, caluję, tulę i pozdrawiam M.Payne :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję ci bardzo, że wciąż jesteś ze mną i regularnie poprawiasz mi nastrój swoimi komentarzami :) Horan hug :)
UsuńAwww <3 Witaj!
OdpowiedzUsuńMam tyle Ci do napisania, ale nie wiem od czego zacząć! No nie wiem, o od tego: Twój rozdział jest jak zwykle cudowny, przepiękny no i wzruszający. Nie wiem jak Ty to robisz, masz ogromny talent, po prostu brak słów. Gdy czytam Twoje rozdziały to aż się wzruszam. Piszesz tak z sensem, że po prostu nie wiem niekiedy co czytam. To opowiadania jest jak po prostu piękna baśń, która nigdy się nie kończy.. Naprawdę! Przy czytaniu to aż przenoszę się do innego świata, rozpływam się :) Powtarzam, piszę to przy każdym rozdziale, ale po prostu ten blog jest tak cudowny, Ty jesteś cudowna, że nie wiem co tutaj napisać :) Musisz to wiedzieć;p
Co do rozdziału to po prostu piękny! Bardzo, ale to bardzo wzruszający. Czyżbym dobrze przeczytała? Harry był goły?? Hehe :) Biedna jest ta Kate.. To dobrze, że chłopcy się nią tak opiekują. Zasłużyła na to, biedaczka tak dużo przeszła w życiu, mimo swojego młodego wieku. A Niall jak się martwi, biedak ciągle płacze. Znowu nieprzespana nocka.. Ale chłopacy dadzą radę :) Wierzę w nich.. Dobrze, że Niall zadzwonił po lekarza, przynajmniej założył jej szwy i opatrunek. Widzę, że Kate najwięcej ufa Louisowi, będzie coś więcej? Podobają mi się też teksty Głodomorka :) Śmieję się i śmieję ;) Wzruszająca była końcówka. Kate i Niall płakali. Ale zrobili jej niespodziankę :)
Pozdrawiam
Kocham<3
Odebrałaś przekaz podprogowy ;) Och ten mój niesforny Harry (ups... chyba nie powinnam tak mówić, bo Lou ise może się pogniewać).
UsuńDziękuję ci za te cudowne komplementy. Od razu mój humor się poprawił. Jak to jest wywoływać uśmiech na czyjejś twarzy? Dziękuję
No! Louis będzie zazdrosny..;( Biedaczek, hehe ;) Uważaj Pasiasty, bo Harry chce Ci dziewczynę odebrać! A tak mniej więcej kiedy będzie następny rozdział? Bo już się doczekać nie mogę :)
UsuńKiedy? Jak tylko mi oddadzą internet ;) No chyba, że nie oddadzą ;( Już jest gotowy i prawie sprawdzony ;)
UsuńPo pierwsze: JAKIE KOCHANIE WRÓCIŁEM.?! Ja się nie zgadzam, żeby Harry wypowiadał takie słowa. Po drugie: zaczęło się miło, potem było trochę drastycznie i smutno, byłam cholernie przejęta losem Kate i tym co się z nią dzieję. Oczywiście do momentu, aż... Harry wszedł do pokoju i wciąż wyglądał jakby jeszcze nie wyswobodził się z objęć snu :). Nastrój mi padł i mogłam się tylko głupio uśmiechać. Widzisz co Ty mi robisz.? ;). No nic, dzisiaj będzie krótko, trochę na szybko. Mam nadzieję, że się nie obrazisz z tego powodu... Bo rozdział jak zwykle fantastyczny i czekam z niecierpliwością na kolejne :).
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :).
A, nominowałam Cię do jakiegoś konkursu, którego nazwa jest dla mnie tajemnicą, ale jeśli chcesz się z nim zapoznać, zapraszam na Piekarnię :)
http://boy-from-bakery.blogspot.com/
Dobra, postanowiłam nadrobić to, co poprzednio skopałam przez wyobrażenia sobie Harry'ego nagle wchodzącego w środek akcji oczywiście w swoim najczęstszym stroju. Gdy drugi raz zabrałam się za czytanie, również zrobiło to na mnie niemałe wrażenie, ale powiedziałam sobie stanowcze NIE! I skupiłam się na Kate.
UsuńI... O matko, strasznie żal mi tej dziewczyny. Co ona musiała przeżyć, że powraca to do niej z taką siłą? Gdy ona wszystko wspomina i boi się, mam wielką ochotę jakoś ją pocieszyć i po prostu przytulić. Z tego powodu najbardziej obrywa mój Harruś (ogromny pluszowy psiak), ale cóż poradzić. Jestem okropnie emocjonalna. Prawie się popłakałam, czując jej ból i strach.
Ale powiem Ci, że scena z rozbieraniem... Ja wiem, że miała być utrzymana w poważnym, smutnym tonie, no ale... Gdy Kate wtulała się w niego półnaga, a Lou rozmyślał jak na się dobrać do jej bielizny... Wybacz, nie mogłam się nie uśmiechnąć:)
Ale powiem Ci, że przeszło mi natychmiast, w momencie gdy była mowa o płaczącym Harrym (tak, a miałam o nim nie mówić...). Wzruszyło mnie to i mogłabym pochłonąć resztę akcji w przygnębionym humorze, gdyby... no znowu Lou:)
Matko, ależ on jest pocieszny w tej swojej troskliwości:). Kurczę, cieszę się jak głupia, gdy on podchodzi do niej tak cierpliwie, opanowanie, spokojnie i opiekuńczo. I gdy zwraca się do niej "kochanie"...:). Sądzę, że byłby pierwszym, który wziąłby za nią te wszystkie zastrzyki itd;)
I co mnie tym razem powaliło? Oczywiście Niall:). Scena, gdy chował czekoladę na później i otworzył ją wyłącznie po to, by zobaczyć jak wygląda w środku... Śmiałam się jak głupia;)
Co się tyczy Harry'ego, za drugim razem jego tekst przy powrocie do domu również nie nabrał dla mnie żartobliwego tomu, ale gdy przeczytał napis na koszulce Kate... Mogłam nawet wybaczyć Ci te przytulanki:)
Ale rozdział zakończyłas w ten sposób, że znowu czuje wyraźny niedosyt związany z relacją Kate-Louis. Te wszystkie rozmyślania Lou o niej, same nasuwają myśl, że ma się ku niej całkiem poważnie. On przecież też ewidentnie nie jest jej obojętny. Droga więc wydaje się prosta, no ale... Nagle pojawia się Ellie i psuje mi tutaj romantyczne zamysły. Proszę Cię więc, zrób coś z tym w końcu bo dosłownie oszaleje....
I to miał być krótki komentarz? Uwielbiam cię za te słowa, które zostawiasz pod każdym kolejnym rozdziałem... Jak ja dziś tego potrzebowałam, to nawet sobie nie wyobrażasz...
UsuńNo musiałam wstawić Harry'ego specjalnie dla ciebie, bo bałam się, że mi nie wybaczysz tego początku ;) Chyba też sobie kupię takiego Harrusia... ups... Nie Harrusia, oczywiście! Please, nie bij! Zdecydowanie nie będzie to Harruś :)
Starałam się, żeby to nie było tak depresyjnie smutne i oczywiście nie mogłam się powstrzymać, by drugie ja Louisa siedziało cicho ;) A co do łez Harry'ego i Nialla, to sama nie wiem dlaczego, ale taka reakcja mi do nich bardzo pasowała... No i Els zbliża się wielkimi krokami... Całuję
Gratuluję nominacji :) No i jednocześnie dziękuję, że nominowałaś mój blog :)
UsuńChyba nie ogarniam tego wszystkiego... Co powinnam teraz zrobić? Umieścić notkę podobną do twojej?
Chyba tak, nie mam pojęcia. Ja wzięłam przykład z dziewczyny, która mnie nominowała :)
UsuńCo rozdział zastanawiam się co by ci tu mądrego napisać, ale z każdym kolejnym twoim rozdziałem wydaje mi się, że moje bazgroły są coraz głupsze ... ale co tam pomęczę cię nimi dalej :P
OdpowiedzUsuńTy pewnie wiesz, że dziewczyno masz OGROMNY talent i to bez wątpienia i nie mówię ci tego z grzeczności, ja tak uważam. Wiem, że tam moja opinia gówno się liczy (przepraszam za brzydkie słowa) ale jak tak myślę to się muszę z nią podzielić bo inaczej nie byłabym to ja ! ;D
Co do rozdziału to znowu poruszę ten wkurzający mnie i (zapewne ciebie już też ) wątek a mianowicie z kim może być Kate ? tak mi ostatnio swoim komentarzem nasunęłaś, że może (ku mojej rozpaczy) nie będzie to Louis ani też Zayn więc tak tocząc te moje zgadywanki dalej może to będzie HARRY !
Ja cholernie czekam na ten wątek romantyczny, chodź ci się teraz przyznam, że się zastanawiam czy to się już w tym rozdziale nie pojawiło przy Lou jak że tak powiem "dobrał" się Kate do majtek xD. Chociaż nie wiem czy to się liczy, bo przecież on je tylko pomagał no ale ... Tak wiem moja zbyt wybujała wyobraźnia ...
Dobrze kończę już tą nie trzymającej się kupy wypowiedzi czekam na następny naturalnie i KOCHAM CIĘ miśku za te opowiadanie <3
http://party-hard-1d.blogspot.com/
Co jak co, ale twoja opinia BARDZO się liczy, bo to TY czytasz moje opowiadanie. I nawet się nie waż myśleć inaczej! Kocham twoje komentarze, prawie tak samo jak twoje blogi. Prawie, bo jednak blogi kocham bardziej ;) Wiesz, że Owca i Wariatka śnią mi się po nocach? Ja normalnie pokochałam tę dwójkę :)
UsuńMyślę, że już niedługo się dowiesz czegoś na nurtujące cię zagadnienie...
Dziękuję za każde twoje słowo i też cię kocham :)
NIESAMOWITE!!! Nawet nie potrafię znaleźć odpowiednich słów aby opisać to jak świetnie piszesz:)
OdpowiedzUsuńNiesamowite, to jest to, że ktoś w ogóle czyta to moje opowiadanie. A gdy jeszcze mu się podoba... Boziu, to wręcz niemożliwe :) Dziękuję ci z całego serca za te słowa.
Usuńno ja cie prosze... jak można tak świetnie pisać? no jak?
OdpowiedzUsuńogółem to nie wiem co napisać. no wiadomo rozdział świetny. cudowna historia. gdy opisywałaś rany na plecach Kate szczerze zaczęłam jej współczuć. i wgl ta gorączka, lekarz... wiesz, że ja też nabrałam siee na ten numer z zastrzykiem? że niby to na gorączkę? byłam zdziwiona, gdy po nim usnęła.
bardzo fajny pomysł wypożyczeniem tej książki. to wzruszenie panujące później. mój Misieek (Niall) siee popłakał <3
ooo! chciałam jeszcze napisać, że bardzo podoba mi siee to jak chłopacy droczą siee z Niallem. Harry lubi żartować tutaj. to jest fajne ; d
no i jeszcze na koniec chciałam wspomnieć o wątku miłosnym... Lou? Zayn? Harry? o to jest pytanie...
mimo wszystko czuje, że jednak będzie to Louis. :D
czekam na następny! :D
Jak można tak pisać? Kto jak kto, ale ty coś o tym wiesz? Wciąż się focham, że nie napisałaś, że twój blog jest genialny i nie zaciągnęłaś mnie za fraki, bym go poznała wcześniej (foch) ;)
UsuńAch te przeczucia... Kim bylibyśmy bez nich? A twój Misiek, to jedna z moich ulubionych postaci. Uwielbiam o nim pisać i zdradzę ci, że z każdym następnym rozdziałem kocham go coraz bardziej. Chyba to zauważysz czytając następne części opowiadania... zresztą sama wiesz najlepiej, że on jest wdzięcznym tematem do opisywania... Dziękuję za wszystko xx
Kolejny cudowny rozdział... Właśnie jak można tak cudnie pisać, ja też tak chce :) Na razie to muszę poprzestać na czytaniu Twojego cudnego bloga :)
OdpowiedzUsuńI dziękuję ci za to z całego serca :) Wiele dla mnie znaczy, to że czytasz...
UsuńNiesamowity! Szczerze mówiąc, chyba jeden z najlepszych! No i jedno moje życzenie spełnione, jupi! :D
OdpowiedzUsuńChciałabym dłużej, ale niestety się spieszę, następnym razem nadrobię, obiecuję :)
Pozdrawiam, czekam i zapraszam :)
uwannasaygoodnight.blogspot.com
Dziękuję i za to, bo tak naprawdę nie liczy się ilość :) Pozdrawiam
UsuńOjejciu... hm od czego zacząć? Może od tego, że rozdiał jest strasznie długi i to bardzo fajnie:) dziewczyno znajdujesz czas aby pisać takie długie rozdziały???
OdpowiedzUsuńa co do tego rozdziału to cudowny:) szkoda że kate miewa takie okropne noce( chodzi mi tutaj że okropnie sie czuje, a nie że okropnie piszesz):) fajnie że chłopcy tak się o nią opiekują:) a louis i Kate po pryszncem... awwww prawdziwy przyjaciel... :) a może będzie coś więcej?? ale to już Twoja wyobraźnia :):) a ta końcówka... ojeju.... <3 niall i kate płakali :) nie no nic dodać nic ująć...
ŚWIETNIE :):)
całuski Peanuts:D
Z tym czasem, to ostatnie jest u mnie nieciekawie, ale póki co jestem trochę do przodu z rozdziałami ;) Później się zacznie...
UsuńDziękuję ci za te cudowne słowa. i coś mi się wydaję, że chyba twoja koleżanka zostawiła komentarz poniżej ;) Buziaki
*______________________________*
OdpowiedzUsuńBoże.. nie ma to jak czytać Twoje boskie opowiadanie zamiast uczyć sie na sprawdzian z historii XD
ale kurcze ! no inaczej sie nie da ! jesteś genialna , świetna , cudowna ! uwielbiam Cię ! <3
super opisujesz te wszystkie sytuacje , zdarzenia , każde uczucie , ruch . chciałabym tak , zazdroszcze ! :D <3
oby tak dalej ! nie moge sie doczekać następnego . gdy tylko 19 rozdział ujrzy światło dzienne , choćby sie miało walić i palić , ja go przeczytam . :D
pozdrawiam ! :*
I ja też, tylko, że w moim przypadku na testy próbne.. :)
UsuńNie wiem, co napisać. Brak słów. Każdy rozdział wciąga coraz bardziej. Ten pobił wszystkie możliwe granice! Jak go czytałam, to ciary przechodziły mi po plecach i zapewne jeszcze mocniej zaciskałam dłoń niż bohaterka.. :) Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.! :)
P.S. Kiedyś odpowiedziałaś mi na pytanie, że rysujesz.. Mam prośbę. Mogłabyć mi przesłać chociaż jedną z Twoich prac na e-mila? Bardzo mnie to zaciekawiło.. piszesz, rysujesz.. :)
Oto e-mail:
d.kopec0308@wp.pl
Jeżeli nie prześlesz, zrozumiem :)
Historia? Grrr... Najbardziej znienawidzony przeze mnie przedmiot! Wciąż śnią mi się koszmary...
UsuńCzy ty wiesz jak ogromnie szczęśliwa jestem czytając twoje słowa? Może właśnie odnalazłam lek na depresję? Dziękuję ci za te wszystkie komplementy i mam nadzieję, że nie rozczarujesz se moim opowiadaniem.
Pozdrawiam.
Jedną z moich prac? Hmmm... To chyba muszę jakoś przezwyciężyć strach...
UsuńI ja też nie cierpię historii.. :]
UsuńNo i znowu nie wiem co napisać. Serio. Wszystkie słowa, jakimi mogłabym opisać ten rozdział wydają mi się nie na miejscu...
OdpowiedzUsuńPrzemawia przez niego masa bólu i strachu, którego w życiu nie czułam. Miałam łzy w oczach, kiedy opisywałaś rany Katy. To jak się bała chociażby poruszyć. To jak mocno trzymała Louisa, jakby był jej deską ratunkową. Przepraszam, że tak krótko, ale... brak mi słów.
matrioszkaa! xx
[chocolattesmile]
Nie przepraszaj... Dla mnie każde twoje słowo jest na wagę złota. Wiem, jak nie lubisz pisać komentarzy, a mimo to zmuszasz się pod każdym kolejnym rozdziałem. Czy mogłabym prosić o więcej? Dziękuję ci za to z całego serca
UsuńTrafiłam na to opowiadanie ostatnio i powiem Ci bardzo, ale to bardzo szczerze, że dawno nie czytałam tak dobrego opowiadania :) Miałaś świetny pomysł na rozpoczęcie, umiesz zaciekawić i sprawić, że mimo długich rozdziałów za które Cię uwielbiam i podziwiam, chce się i więcej i więcej...:D Dlatego zbieraj się i pisz szybko następny bo wierne czytelniczki czekają i uzależniają się od ciągłego sprawdzania czy przypadkiem nie dodałaś nowego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ci bardzo za te słowa :) Strasznie się cieszę, ze spodobało ci się moje opowiadanie i mam nadzieję, że tak pozostanie do końca. Jak ja potrzebowałam dzisiaj takich komentarzy ;) Chyba znalazłam lekarstwo na doła...
Usuńszczerze mówiąc nie wiem co napisać. nie chcę ci już mówić jak to ty genialnie, wspaniale czy świetnie to napisałaś bo to słyszysz zapewne wiele razy. jedyne co ci potrafię teraz sensownego powiedzieć to to, że gdy czytam twoje opowiadanie po prostu zapiera mi dech w piersiach. kiedy dzieje się akcja, coś ważnego, smutnego tak jak dzisiejsza noc po prostu moje oczy robią się wielkie i tylko gapię się w ekran czytając literkę po literce w wielkim przejęciem, a po chwili znowu wszyscy się śmieją, a ja nadal patrząc się w ekran sama się do siebie uśmiecham! nie wiem jak ty to robisz, ale gdy czytam twoje opowiadanie wydaje mi się jak bym była w zupełnie innym świecie, jakbym siedziała tam koło nich i sama przyglądała się rozgrywającej akcji! przez to jak opisujesz sytuacje chciałabym się tam znajdować z nimi, przez to jak opisujesz osoby chciałabym ich poznać. chciałabym ci napisać coś jeszcze sensownego, ale po prostu nie potrafię. jak kończę czytać rozdział czuję się tak jakoś dziwnie i muszę się trochę z tego otrząsnąć! teraz mi smutno bo już się skończyło, a ja się jak zwykle z resztą okropnie wciągnęłam! czekam niecierpliwie na kolejny! :)
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc mi też zapiera dech w piersiach po takich komentarzach... Nawet sobie nie zdajesz sprawy, jak wiele one dla mnie znaczą i jak strasznie się cieszę, że chcę wam się coś do mnie napisać...
UsuńGdy mam doła, to wystarczy przeczytać jeden z twoich komentarzy i jest lepiej... A ten... Coś cudownego. Nigdy nawet nie sądziłam, że ktoś może w ten sposób odbierać moje pisanie. Dziękuję ci, że wciąż jesteś ze mną i że wciąż zostawiasz po sobie te cudowne słowa, które sprawiają, że się uśmiecham. Całuję xx
Jejku, świetny rozdział! Dziewczyno masz ogromny talent, cudownie opisujesz wszystko. Mam ogromną nadzieję że kolejny rozdzial będzie jak najszybciej, bo straasznie się wciągnęłam!
OdpowiedzUsuńPostaram się sprawdzić go jak najszybciej... Chociaż nie wiem jak z dodaniem go, bo awaria internetu wstrząsnęła moim światem, a z telefonu chyba nie dam rady tego zrobić... Coś się wymyśli :)
UsuńDziękuję ci za miłe słowa. Pozdrawiam
Właśnie skończyłam czytać wszystkie rozdziały i musze powiedzieć że ten blog jest Z-A-J-E-B-I-S-T-Y. Czekam na następny rozdział=*
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę, że chciało ci się przeczytać wszystko od początku... Trochę tego było ;) I bardzo dziękuję za te cudowne słowa. Kolejny uśmiech na mojej twarzy w tym strasznym dniu... Dziękuję i pozdrawiam
Usuńhejjj:) Tutaj koleżanka Peanuts:D ( nie wiem czy Ci o nim wspominała, bo jest tak zakręcona, że mogła zapomnieć )
OdpowiedzUsuńale co do bloga to, gdy leżałam w szpitalu nic innego nie robiłam tylko czytałam Twoje rozdziały w kółoko i w kółko, bo są naprawdę świetne. razem z Ulą(Peanuts) czytałyśmy Twojego bloga w kółoko i w kółko. Ulka siedziała u mnie do 23 i cały czas dyskutowałyśmy na temat Twojego bloga...
hmmm nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć...
może to, że nie wiem skąd wzięłaś pomysł na fabułę, ale jest najlepszy ze wszystkich. Normalnie masakra... ulka też się zgadza i mówi, że sama zazdrości Ci weny :)
A widzę, że Kate znowu cierpi:( te nocki ją wykończają... szkoda mi jej.... ale fajnie, że chłopcy coraz bardziej się nią opiekują itroszczą to słodkie.. a widzę że kate i louis się do siebie przybliżają, prawda?? oni będą razem?? nie no nie mogłam spać w tym głipim szpital;u przez Twojego bloga, bo zastanawiałam się co będzie dalej.... ale przynajmniej miałam co robić:)
jak wydasaz książkę to kupię 15678987654 egzemplarzy!! świetnie to wszystko piszesz. osobiście nie jestem taką wielką fanką !d jak ula, ale Twoje opowiadanie sprawią, że coraz bardziej się do nich przekonuję. stawiasz ich w takim świetle, jakbyś ich znała osobiście:) a może znasz, coś przed nami ukrywasz??! hahhaha
a tak ogólnie sory za literówki, ale naprawdę mam dużo do nadrabiania w szkole i po prostu śpieszę się :) ale mam nadzieję że się nie obrazisz:) i przepraszam, że wtedy Ci nie komentowałam rozdziałów, ale wtedy i teraz nie mogę się zalogowąc na Google, więc piszę z anonima :) jak się nie obrazisz:):) widzę,że Peanuts dodała od obserwowanych i ja też chciałambym to zrobić, no ale to niemożliwe... :)
a tak między nami to Peanuts ma jakiegoś bloga, bo mówi mi że nie a ja coś czuję, że tak... nie chce mi powiedzieć omklak jeden :D Więc może Ty mi powiesz??
całuski Bianka:):)
Hej :)
UsuńHahaha ach te moje znajomości :) Wydało się ;)
A wiesz, że Ula ostrzegała mnie, że zajrzysz i prawdę mówiąc czekałam na ten moment. Mam nadzieję, że u ciebie już wszystko dobrze... Cieszę się, że choć trochę umiliłam ci pobyt w szpitalu. Dyskutowałyście o moim blogu? Zawstydzacie mnie dziewczyny :) Ale cieszę się z tego jak głupia :D Dziękuję ci, że mimo nawału obowiązków (nie cierpię nadrabiać zaległości) znalazłaś chwilkę, by do mnie napisać. Bardzo się z tego ucieszyłam :) Tego mi dziś było trzeba.
Hahaha to ona taka jest? Nie wiem, czy mogę zdradzać jej tajemnicę, ale dla chcącego nic trudnego ;) Po prostu znajdź jej nicka i na niego kliknij ;) To się nie liczy jako wygadanie się, prawda?
Jeszcze raz dziękuję i życzę wszystkiego dobrego.
xx
Naprawdę? ooo to nie zapomniała!
Usuńa Umnie już wszystko oki. dzięki :)
ojojjj tak mój pobyt w szpitalu był okropny, ale gdy ula mi powiedziała o Twoim blogu, to uwierz nie był.
ojoj znalazł jej bloga i teraz już mni nie powie,że to nie jej:) hahhahah mam ją
całuski :*
bianka
Ej!!! To wcale nie mój. Bianka odwal się!!! a tak wgl to cieszę się że tutaj zajrzałaś, bo strasznie czekałam na ten moment jak Kate, bo Nie mogłam doczekać się twojego komentarza:)
Usuńa i Sorry Kate, że Ci zaśmiecam komentarze:(
Cieszę się, że obie jesteście :) Nie twój?! Ups ;) Śmieć ile chcesz, pozwalam :D
UsuńKocham !! Dlaczego ja nie mam takiego talentu i nie umiem tak pisać ?
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.
http://larrystylinsonforeverinmyheart.blogspot.com/
Ja kocham ciebie bardziej ;) A twojego bloga, to może jeszcze bardziej, ale to jeszcze nie jest potwierdzone naukowo ;) I ty mi tu o talencie piszesz? Ja przepraszam bardzo, ale kto ma bloga z genialnym opowiadaniem, gdzie z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały?
UsuńJednak babcia uczyła mnie, by grzecznie dziękować za komplementy ;) Mówiła coś jeszcze o spuszczeniu głowy i rumieńcach, ale nie pamiętam co to było...
Dziękuję, że jesteś i czytasz
umarłam, po postu zabiłaś mnie tym rozdziałem!
OdpowiedzUsuńto jest po prostu niewiarygodne, jak Kate działa na Louisa!
ja tylko czekam na rozdział, w którym wszystko się jakoś rozkręci, kiedy się pocałują, i kiedy zniknie ta pieprzona Eleanor. (sory za hejta. jeśli ją lubisz, to nie bierz tego do siebie.)
komentuję dopiero dzisiaj, bo wcześniej nie miałam czasu - szkoła.
przeczytałam ten rozdział w telefonie na języku polskim i mogę szczerze powiedzieć, że nic nie wiem z tej lekcji.
pochłonął mnie :D
czkam na następny rozdział z W I E L K Ą niecierpliwością!
@anitka_1D
http://welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com/
Skąd ja to znam? Też wiecznie siedzę na zajęciach z telefonem w ręku ;)
UsuńMam nadzieję, że jednak przeżyjesz, bo będzie mi brakować twoich komentarzy ;) Strasznie się cieszę, że ci się podobało i mną się nie przejmuj - nie biorę nic do siebie (zazwyczaj)... Zdradzę ci, że Els zbliża się wielkimi krokami... Dziękuje za miłe słowa i że wywołałaś uśmiech na mojej twarzy :)
Pozdrawiam
Wow, przeczytałam ten rozdział i na prawdę super! Szkoda, że nie widziałam wcześniej twojego bloga :) Muszę koniecznie zaległości :)
OdpowiedzUsuńI zapraszam na mojego drugiego, NOWEGO BLOGA, gdzie pojawili się już bohaterowie: http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com/ :) xx
Dziękuję bardzo :) cieszę się, że ci się spodobał...
UsuńNo i oczywiście zajrzę na twojego bloga
Jak już wspominałam wcześniej , nie miałam weny do napisania komentarza ,ale odnalazłam w sobie siłę. Pierwszą rzeczą nad ,którą się zastanawiam to skąd wzięła się u Kate gorączka. Ale czy to nie przez te rany? Stan zapalny? Zaraz będę tutaj stawiać diagnozę lekarską , chociaż to nie moje powołanie. Scena pod prysznicem była taka niewinna , urocza ,ale aż czułam ciarki przechodzące po rękach. Cały czas myślę ,że Zayn i Louis nie powiedzieli swoim dziewczyną o Kate. Czuję ,że ,któraś z nich wpadnie niespodziewanie. Czyżby Eleanor się wybierała? Dobre chociaż to ,że powiedzieli Paul'owi. Na szczęście , a może i nie szanuje ich prywatność i nie dopytuje się. Na reszcie pojawił się lekarz ,który był długo wyczekiwany. Gdybym usłyszała taką opowieść od kogoś to bym chyba nie uwierzyła. Wzruszył mnie też list od Danielle , słowa od kogoś obcego są strasznie podnoszące na duchu. Ale co najważniejsze Kate się śmieje i je , nawet gdy jest sama w apartamencie. Zaufała im , a najbardziej Louisowi. Czekam niecierpliwie na kolejny odcinek. Będę Cię molestować o kolejny ;]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; **
Gorączka się wzięła z osłabienia organizmu ;) Czyli przez te rany między innymi :D To moja diagnoza ;)
UsuńDziękuję ci za ten cudny komentarz :) Czyżbyś bawiła się w przepowiadanie przyszłości? Ciekawe... Mam już kolejny rozdział i już prawie go sprawdziłam, ale... nie mam internetu ;( Tylko w telefonie i uwierz mi przechodzę ciężkie chwile. Chyba stwierdzam uzależnienie ;) Jak tylko wróci - wstawię rozdział :)
NIESAMOWITE!
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy sie tak nie zzylam z opowiadaniem. Siedzac na lekcji w szkole i sluchajac nudnych kazan nauczycielki mysle jak potocza sie ich losy. Kate jest taka delikatna i krucha, a Lou jest obronca i przyjacielem Kate...
Niesamowite!
Mialam lzy w oczach kiedy podarowali jej ksiazke. A Dan?! Przeciez to aniol jest! Wielbie ja!
Nia widocznie nie lubi widokow krwi... Podobnie jak ja!
Co do prysznica... Moim zdaniem Kate dosc mocno wplywa na zachowanie Louisa.... Ale to dobrze!
Cale to opoeiadanie opowiada ze ta niepelnosprawnosc i przeciwnosci losu da sie pokonac. ORGINALNE!
Pisalam to duzo razy ale powtorze sie : Wielbie i ubostwiam to opowiadanie!
Pozdrawiam...xx Milego weekendu!
larryisforever.blogspot.com
Jejku, dziękuję ci za te cudowne słowa :) Każdy twój komentarz daje mi tyle radości, że aż nie wiem jak to opisać...
UsuńMoim ulubionym zajęciem na uczelni jest... czytanie kolejnych opowiadań :D Cieszę się, że to nie tylko ja tak robię ;)
A już w ogóle jestem zaszczycona, że podobają ci się moi bohaterowie... Ja też uwielbiam Dan i nie wnikam jak to jest w rzeczywistości, ale moja Danielle jest aniołem :)
Dziękuję za wszystko :) Uwielbiam cię xx
Kiedy będziesz miała internet i dasz kolejny rozdział? :(
OdpowiedzUsuńInternet wrócił dzisiaj więc jak tylko nie zniknie do jutra, to chyba coś się pojawi...
UsuńMasz najlepszy blog , z opowiadaniem < 3 czekam sobie na następny , aż się nie mogę doczekać < 3 pozwól , że polecę Cię na swoim blogu : 33 na prawdę ♥ Uwielbiam ,
OdpowiedzUsuńCię za to , że Twój pomysł na ten blog
był inny niż każdego i to
pokazuje , że jesteś oryginalna < 3
Jej < 33 za każdym rozdziałem zaskakujesz mnie bardziej - rzecz jasna , pozytywnie : 33
Nawet nie myślałam , że idzie się tak wciągnąć , jeśli chodzi o bloga , a tu taka niespodzianka , naprawdę ♥
. xx .
Jejku, dziękuję bardzo za te miłe słowa. To cudowne uczucie, gdy ktoś docenia to, co robisz.
UsuńNaprawdę chcesz polecić mojego bloga u siebie? O matko, chyba się popłaczę ze wzruszenia. Dziękuję bardzo :)
Całuję
Prosiłaś, abym informowała Cię o kolejnym rozdziale, tak więc właśnie pojawił się 1 rozdział na moim blogu: http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com/ :) x
OdpowiedzUsuńCzytając twoje opowiadanie popłakałam się.Jest niezwykłe i zupełnie inne,niż reszta blogów. Z wielką ciekawością czekam na rozwój historii. <33
OdpowiedzUsuńDziękuję ci bardzo za te cudowne słowa. Mam nadzieję, że ciąg dalszy cię nie zawiedzie...
Usuńhej , kiedy dodasz następny < 3 ? uwielbiam , 3 jest całkiem inne niż pozostałe , dlatego tak to uwielbiam < 3
OdpowiedzUsuńDziękuję :) A kolejny rozdział prawdopodobnie jeszcze dziś ;)
Usuńpowyłam się, jak przeczytałam o tym, że 'wygląda to jakby ktoś bił ją batem, biczem... mniejsza o to czym.
OdpowiedzUsuńjuż myślałam, że nie wytrzymam do końca, ale spięłam się i doczytałam. i na szczęście dobrze zrobiłam .
rozdział jest pełen niespodzianek i zaskoczeń, ale właśnie tego czytelnik powinien oczekiwać od autora, a autor dawać to czytelnikowi.
P.S. prosiłaś, żeby informować Cię o rozdziałach, więc wywiązuję się xD http://look-i-love-you.blogspot.com/2012/11/czesc-v_10.html#comment-form
- Magdaa.
Dziękuję i cieszę się, że rozdział ci się spodobał :)
Usuńhttp://uwannasaygoodnight.blogspot.com/ nominowałam Cię :)
OdpowiedzUsuńJejku! Dziękuję bardzo :)
UsuńBosh, jak ty świetnie piszesz! *.* Wiem, pewnie powtórzę innych komentujących, ale to całkowita prawda! Uwielbiam twoje opowiadania, są takie... inne. I love it. <3 Czekam na następne. xx
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cudownie się czyta takie słowa pod swoim kierunkiem
UsuńTy chyba zdajesz sobie sprawę, z tego jak mnie uszczęśliwiasz tym opowiadaniem ? Łzy, śmiech , gęsia skórka. To mnie przeszło w tym rozdziale.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jesteś niesamowitą kobietą na całym świecie.
~Kaśka Directioner ♥
Bardzo ci dziękuję za te cudowne słowa... Teraz ty mnie uszczęśliwiłaś :)
UsuńNie wiem czy pisałam pod poprzednim rozdziałem, ale stwierdzam, tym razam bez najmniejszych wątpliwości że to N A J L E P S Z Y blog jaki czytałam. Cudownie wszystko opisane. Relacja między Lou a Kate mnie intryguje. To jest takie piekne. Niby nic, a na serio to przezywam. żal mi trochę El, ale o niej dużo nie piszesz, więc nie wiem jaka jest w twoim powiadaniu. Z tego co wywniskowałam relację między nią i Lou nie są najlpesze. W każdym razie jestem pod wielkim wrażeniem i lecę czytac kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ci za te wspaniałe słowa :) Niczego więcej nie mogłam pragnąć, gdy zakładałam tego bloga...
UsuńKochana!
OdpowiedzUsuńJeśli wydałabyś książkę to na sto procent bym ją zakupiła. Oczywiście egzemplarz z autografem, bo jakby mogło być inaczej!
Cały czas czekam na jakąś większą akcję i mam nadzieję, że się doczekam. Nie ukrywam, że liczę na jakiś mały romans. Na początku sądziłam, że coś będzie między Kate i Harrym, zważywszy na Twoją nazwę, ale przecież nie ocenia się książki po okładce.
~prima
Zdecydowanie nie ocenia się książki po okładce, bo ta moja nazwa akurat nie pochodzi od pana Stylesa ;)
UsuńDziękuję ci za miłe słowa i za to, że czytasz...
Pozdrawiam xx
Nie wiem, co powiedzieć... Irreststible <3
OdpowiedzUsuńSDHGHSDJKHGJKHDSGKJHDJKSDHGJH!
OdpowiedzUsuńSŁODKO NA MAXXXA!!!!
Awww. :3 I ta kochana Danielle ♥
*o* Kocham to i się dziwię, że można tak superhipernajlepiejciekawiezajebiscie pisać! ♥
Uwielbiam Danielle! Pewnie łatwo do tego dojdziesz, czytając dalej to opowiadanie :)
UsuńDziękuję za miłe słowa i bardzo się cieszę, że moja pisanina ci się podoba :) Mam nadzieję, że to się nie zmieni aż do końca.
Pozdrawiam xx
Wspaniały rozdział. Ta noc była okropna, nawet sobie nie mogę wyobrazić jak cierpiała Kate. Chłopcy też musieli to nieźle przeżyć. No i ten prezent, niespodzianka na pewno się im udała. To jak Kate szczerze reaguje jest niesamowite. Cieszę się, że ufa chłopakom.
OdpowiedzUsuń@Real_Klaudia
To, jak zmienia się Kate i jak zmieniają się ludzie w jej otoczeniu (zwłaszcza Louis) jest jedną z najważniejszych rzeczy w tym opowiadaniu. Zależało mi by pokazać, że człowiek zawsze może być lepszy. Wystarczy tylko chcieć, a czasami wystarczy tylko mieć dobry przykład...
UsuńPozdrawiam xx