Moje ciało przeszył okropny ból. „Nie ma to jak oryginalna
pobudka” próbowałam żartować ocierając łzy, które napłynęły mi do oczu.
Musiałam się obrócić przez sen na plecy. „Niezbyt mądre posunięcie.” Nagle
zamarłam. Wydawało mi się, że coś usłyszałam. Jeszcze dwie osoby były ze mną w
tym pokoju i cicho pochrapywały. I wtedy wszystko sobie przypomniałam... „Muszę
do łazienki” pomyślałam podnosząc się z łóżka. Miałam na sobie swoją starą
koszulkę. Jak przez mgłę pamiętałam, że Alex pomagała mi wczoraj się przebrać.
Wiedziałam, gdzie są drzwi do łazienki. Zastanawiałam się tylko, czy coś leży
mi na drodze. Nie chciałam hałasować, by ich nie obudzić. Mój pęcherz podjął
decyzję za mnie i powoli przesuwałam się do drzwi. Z wyciągniętymi rękami
badałam przestrzeń dookoła. „Nareszcie” poczułam pod palcami zimną framugę.
Weszłam do środka i zamknęłam delikatnie drzwi. Wiedziałam, gdzie jest wanna,
ale gdzie może być toaleta... Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. „A jednak ich
obudziłam...”
- Kate – Liam zapytał cicho. – Mogę wejść?
Wciąż stałam przy dopiero co zamkniętych drzwiach, więc
tylko wyciągnęłam rękę i je otworzyłam.
- Przepraszam... – zaczęłam cicho. – Nie chciałam cię
obudzić.
- Nie obudziłaś mnie. Ja zawsze tak wstaje – powiedział. –
Właśnie szedłem do kuchni i chciałem zajrzeć czy jeszcze śpicie. Alex powiedziała,
żeby ci wszystko pokazać... – zawahał się. – No, powiedzieć gdzie co jest.
- Byłoby fajnie... – „Mój pęcherz zaraz pęknie. Proszę,
szybciej.”
Wszedł do środka i opisał mi całe pomieszczenie z
dokładnością prawie do centymetra. „Proszę, idź już... Proszę.” Przebierałam z
nogi na nogę.
- To ja cię zostawię teraz. Będę w kuchni – powiedział i
skierował się do wyjścia. – Powiedzieć ci jak do niej trafić? – zapytał
zatrzymując się w drzwiach.
- Nie trzeba. Pamiętam – odpowiedziałam i nareszcie
zostałam sama. „O mały włos” pomyślałam śmiejąc się w duchu gdy siadałam na
toalecie. Umyłam ręce i twarz mydłem, które wskazał mi Liam. Wytarłam się i po
kilku głębokich oddechach skierowałam się do kuchni.
Siedziałem przy stole i słuchałem jak Liam streszczał mi
swoje ostatnie pół godziny. Też nie mogłem dziś spać. Cały czas zastanawiałem
się, o której ona wstanie i jak to będzie...
- Dzięki stary – powiedziałem, gdy przyjaciel postawił
przede mną kawę. Dziś potrzebowałem jej bardziej niż zwykle. Kątem oka zauważyłem,
że drzwi od pokoju Lou się otwierają.
- Idzie – powiedziałem cicho w stronę przyjaciela. Nie
spuszczałem z niej wzroku. Delikatnie zamknęła drzwi i przesuwając palcami po
ścianie szła w naszą stronę. „Wygląda tak... Tak...” Nic sensownego nie przychodziło
mi do głowy. Drobna postać w rozciągniętym czarnym podkoszulku, który sięgał
jej do połowy uda i zsuwał się z jednego ramienia. A na przodzie nieźle już
sprany napis, którego nie mogłem odczytać z tej odległości. Powoli kierowała
się w naszą stronę, a ja bałem się nawet mrugnąć. I nagle oderwała się od
ściany i z wyciągnięta ręką zbliżała się do otwartych drzwi. Stanęła w nich
niepewnie.
- Wejdź, Kate – przynajmniej Liam tu myślał. Podszedł do
niej i wskazał krzesło obok mnie. – Wolisz kawę czy herbatę? A może chcesz coś
innego?
- Cześć – odzyskałem w końcu zdolność mówienia. – Wyspałaś
się?
- Cześć Zayn – powiedziała cicho ze spuszczoną głową. –
Tak, dziękuję. Herbatę poproszę – zwróciła się do Liama.
- Mleka? Cukru? – pytał się.
- Nie, dziękuję.
- Bez niczego? – zdziwił się, ale już stawiał parujący
kubek przed nią. – Jesteś pewna?
- Tak, dziękuję – uśmiechnęła się delikatnie do niego, a
ja czułem się jakby mnie coś chwytało za serce. Nagle zauważyłem napis na
koszulce i mimo, że był ledwo widoczny udało mi się go odczytać. „Jestem
dziewicą...ale to bardzo stara koszulka ;)” Wybuchnąłem śmiechem. Drgnęła, ale na
szczęście nie uciekła.
- Co jest? – Liam popatrzył na mnie jak na wariata. – Z
czego rżysz?
- Świetna koszulka, Kate – udało mi się powiedzieć i wciąż
nie mogłem przestać się śmiać. Zauważyłem, że się zarumieniła, ale nie
przestała się uśmiechać. Spojrzałem na przyjaciela i on też musiał odcyfrować
napis, bo szeroki uśmiech zawitał na jego twarzy. Dziewczyna powoli wyciągnęła
rękę i zaczęła szukać kubka. Ujęła go w obie dłonie i napiła się. „Kurcze,
gapię się na nią jakby właśnie stawiała pierwsze kroki” przeszło mi przez myśl.
Nie mogłem oderwać wzroku od jej ust. A
gdy niepewnie przygryzła dolną wargę po plecach przebiegł mi dreszcz.
- Jest z wami Kate? – usłyszałem zaniepokojony głos Louisa
wybiegającego z pokoju. Zatrzymał się w progu i odetchnął z ulga, gdy ją
zobaczył. – Ale się wystraszyłem – powiedział. – Myślałem, że uciekłaś. – Na te
słowa znów spuściła głowę.
- Po prostu wstała wcześniej – uspokajał go Liam. – Idź i
obudzić Harry’ego. Śniadanie już prawie gotowe.
Postawił na stole wielki talerz kanapek. Aż zaburczało mi
w brzuchu. Od razu sięgnąłem po jedną i napotkałem jego wymowne spojrzenie. „A
no tak...”
- Podać ci kanapkę, Kate? – zapytałem, a ona przecząco
pokręciła głową. – Masz ochotę na coś innego?
- Nie jestem głodna, dziękuję – usłyszałem słowa ciche jak
szept.
- Tylko, że to nie wchodzi w grę – wtrącił się Liam. –
Możesz tylko wybrać, to albo płatki z mlekiem. Nic innego nie mamy. Później się
zrobi jakieś zakupy.
- Radziłbym się decydować zanim przyjdzie reszta, bo potem
to już walka na śmierć i życie – zażartowałem i podałem jej kanapkę. „Ma takie
delikatne dłonie...”
- Dziękuję – znów dobiegł mnie ten nieziemski szept. Zacząłem
się nawet zastanawiać, jak brzmiałby jej głos gdyby zaczęła krzyczeć. Teraz
wyglądała na kogoś, kto nie miałby na to siły. Przypomniałem sobie dziewczynę z
fotografii. Roześmianą i szczęśliwą. Zupełne przeciwieństwo osoby, która
siedziała obok mnie. I wtedy poczułem, że chciałbym chronić ją przed całym złem
tego świata i sprawić, by powróciła dawna Kate. Z zamyślenia wyrwał mnie głos
przyjaciela.
- Idę obudzić Nialla i sprawdzę, czy Harry się rusza. Jego
zawsze trzeba budzić na raty – zaśmiał się wychodząc z kuchni.
Jedliśmy w milczeniu. Wciąż męczyła pierwszą kanapkę
podczas gdy ja sięgałem po czwartą.
- Wiesz, że musisz zjeść przynajmniej dwie? – powiedziałem uśmiechając się. – I nie myśl, że ci braknie jak Niall przyjdzie. Już ja o to
zadbam.
Uśmiechnęła się jak to ona potrafi i znów zabrała się do
jedzenia.
- Jejku, jaki jestem głodny – usłyszałem od drzwi i Niall
opadł ciężko na krześle naprzeciw mnie. – Jeść... – dodał jeszcze i sięgnął po
kanapkę. – Cześć – powiedział już z pełną buzią.
- Cześć – powiedział Lou wchodząc do kuchni. Usiadł obok
Kate, przysunął sobie kubek z herbatą i zabrał się do jedzenia. – Dobrze
spałaś? – nie spuszczał z niej wzroku.
- Tak, dziękuję – powiedziała kolejny raz dzisiaj.
- Nie słyszałem jak wstałaś...
- To jest nienormalne wstawać tak wcześnie – marudził
Harry wlokąc się za Liamem do kuchni. – Kto to w ogóle wymyślił? Cześć
wszystkim – rzucił i zatrzymał się wpatrzony w Kate. Po chwili wybuchnął
śmiechem. A gdy on się śmieje nikt nie może pozostać obojętny. Tak więc po
chwili śmiali się wszyscy i nawet ona miała na twarzy ten delikatny uśmiech.
- Z czego się śmiejemy? – zapytał Lou próbując się
uspokoić.
- Kate – wydyszał Harry, bo powoli zaczynało mu brakować
powietrza – ta koszulka jest zajebista. Musisz mi ją kiedyś pożyczyć – śmiał
się nadal.
Lou i Niall wychylili się by odczytać napis i wszystko
zaczęło się od początku. Sam już nie wiedziałem czy śmieję się z tej koszulki
czy z nich. A jak wiadomo śmiech jest zaraźliwy. Można wręcz powiedzieć, że
śniadanie należało do udanych...
- Dobra. Koniec tego dobrego – zarządził Liam zabierając
pusty talerz. – Za godzinę musimy być na dole więc idźcie się szykować.
- Tak tatusiu – Harry nie mógł się powstrzymać. – Zajmuję
pierwszy łazienkę – rzucił jeszcze w moją stronę i wybiegł z kuchni.
- OK – powiedziałem i zauważyłem na sobie wzrok Liama. –
Kate, chodź ze mną, to oprowadzę cię po pokojach.
Wstałem i czekałem aż się podniesie. Spojrzałem na jej
bose stopy i mój wzrok powędrował wyżej, aż objął całą jej drobną sylwetkę.
„Jest cholernie zgrabna” pomyślałem i od razu skarciłem się w duchu. „Co też mi
chodzi po głowie?” Delikatnie ująłem jej dłoń.
- Zaczniemy od pokoju i będziesz mogła się ubrać, a potem
pokażę ci resztę.
Wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem do sypialni. Z łazienki
dochodziło wariackie śpiewanie Harry’ego. „Może wszystko będzie dobrze”
pomyślałem.
- Tu są twoje rzeczy – powiedziałem kładąc jej torbę na
łóżku. – Pomóc ci... – zacząłem niepewnie, bo sam nie wiedziałem jak się do
tego zabrać.
- Nie trzeba. Poradzę sobie – powiedziała cicho i wyjęła
czarną koszulkę polo i czarne spodnie. Położyła je obok torby i odwróciła się w
moją stronę.
- A tak... – nagle mnie olśniło. – Dam ci 5 minut i wracam
– powiedziałem kierując się do łazienki. „Mogę się w tym czasie ogolić.”
- I jak? – zapytał szeptem Harry.
- Spoko. Zostawiłem ją by się przebrała – odpowiedziałem i
stanąłem przed lustrem zaczynając poranną toaletę. – Dajmy jej kilka minut.
- Może powinniśmy zrobić jej miejsce w szafie? – zapytał.
– No wiesz... Wypadałoby.
- Może raczej jedną szufladę? Tylko dla niej. Tak chyba
będzie łatwiej – zastanawiałem się. – Opróżnij tą górną.
- Nie ma sprawy.
Spojrzałem na zegarek. Pięć minut minęło. Skończyłem myć
zęby i wyszedłem z łazienki. Stała w tym samym miejscu gdzie przedtem. Gdyby
nie to, że teraz była już kompletnie ubrana pomyślałbym, że nawet się nie
poruszyła. Spodnie bojówki sięgały jej do łydki, a po bokach wisiały sznurki,
których nie zawiązała. Harry wszedł do pokoju i od razu skierował się do
komody. Otworzył górną szufladę, zgarnął wszystko jednym ruchem i upchał to w
tej poniżej.
- No, gotowe – powiedział z dumą i skierował się do szafy.
Przepasany ręcznikiem w ogóle się nie krepował. W sumie nie miał kogo. Nawet
gdyby paradował nago Kate i tak by tego nie zauważyła. Znów dotknąłem jej
dłoni, ale tym razem już nie drżała ze strachu. Podprowadziłem ją do pustej
teraz szuflady.
- Tu możesz sobie poukładać swoje rzeczy – tłumaczyłem, a
ona badała dłonią mebel. – Chyba, że ci pomóc...
- Nie – szepnęła. – Później to zrobię.
Zauważyłem, że Harry nie spuszcza z nas wzroku. Opisałem
jej cały pokój podprowadzając ją wszędzie, by mogła sama wszystko poznać.
- Zabrałam ci łóżko... – zaczęła cicho. – Mogę spać na
kanapie.
- Daj spokój – wtrącił się Harry. – On od dawna chciał mi
się wkręcić pod kołdrę. Eleanor jest daleko, to nie ma go kto przytulic w nocy
– nabijał się ze mnie. Nie wiedzieć czemu, ale wzmianka o mojej dziewczynie
tylko mnie zdenerwowała.
- Tak – dodałem – nie ma sprawy. A tu będzie ci wygodniej.
- Louis! Czemu się jeszcze nie ubierasz? – Liam wpadł do
pokoju zdenerwowany. – Nie możemy się spóźnić.
- Oprowadzam Kate... – broniłem się.
- Ja jej wszystko pokaże, a ty się w końcu szykuj do
wyjścia – marudził dalej. – Jejku, Harry, ty też się guzdrzesz. Chłopaki! Wy
chcecie mnie wykończyć.
Zauważyłem, ten delikatny uśmiech na twarzy mojego elfa. Z
zazdrością patrzyłem jak Liam ujął jej delikatne palce i wyprowadził ją na
korytarz. Słyszałem jeszcze jak, zamykając za sobą drzwi, tłumaczył
rozstawienie innych pokoi.
W moich uszach zaległa cisza. Ale nie taka normalna, bo
wciąż słyszałam tykanie zegara i wiele innych dźwięków. Po prostu po ich
wyjściu zrobiło się jakoś tak pusto. Pięciu zwariowanych chłopaków potrafiło
wypełnić przestrzeń śmiechem i radością. Gdy wyszli... najzwyczajniej w świecie
zrobiło się pusto. Uśmiechnęłam się do siebie przypominając sobie jak się
zachowywali wychodząc. Chyba z dziesięć razy pytali się czy na pewno sobie
poradzę, a potem każdy z osobna zastanawiał się czego mi jeszcze może być potrzeba.
Liam chyba z pięć razy przypominał o zostawionych w lodówce kanapkach, które
„koniecznie muszę zjeść”. Wcisnęli mi do ręki jakiś telefon tłumacząc, że pod
kolejnymi klawiszami są zapisane ich numery, w tym do Alex i że mam dzwonić gdyby
coś się działo. Potem kolejne kilka minut przekonywali mnie, że na pewno nikt
nie wejdzie do środka po ich wyjściu. „Zaczynam ich lubić” przemknęła mi miła
myśl. W tej samej chwili zadrżałam ze strachu. „Jego też lubiłam. Wszyscy go
lubiliśmy...”
Otrząsnęłam się z nieprzyjemnych wspomnień i powoli
skierowałam się do mojego pokoju. „Mojego?” dziwnie to brzmi. Podeszłam do
komody. Szuflada wciąż była wysunięta. Moje palce zbadały ją dokładnie.
- Po co mi tyle miejsca? – mruczałam pod nosem, ale wyjęłam
z torby swoje rzeczy i ułożyłam je równo w środku. Mimo, że ułożyłam bluzki,
spodnie i bieliznę w osobnych kupkach szuflada wciąż wydawała się pusta. Pomyślałam
o wszystkich rzeczach, które straciłam. Przypomniała mi się kurtka, którą
podarowała mi Alex. Uwielbiałam ją, ale ona leżała teraz pocięta na strzępy na
jakimś śmietniku...
- Co zrobić – westchnęłam tylko zasuwając szufladę.
Zabrałam z torby woreczek, w którym przechowywałam szczoteczkę do zębów oraz
pastę i pewnym krokiem skierowałam się do łazienki.
- Auć – jęknęłam, bo ledwo przekroczyłam próg, a już się z
czymś zderzyłam i to tak porządnie, że aż zakręciło mi się w głowie. Worek
upadł na podłogę. Moje ręce teraz już dokładniej badały otoczenie. – Drzwi od
prysznica – powiedziałam do siebie. – Następnym razem uważaj – ostrzegłam się
wzruszając ramionami. Takich bliskich spotkań miałam już w swoim życiu więcej
niż jestem w stanie zliczyć. Odnalazłam swoje rzeczy i już mniej pewnie
podeszłam do umywalki. Umyłam zęby. „Takie coś, a cieszy” pomyślałam. W pokoju
poprawiłam pościel i postanowiłam posiedzieć w salonie.
- Czym tu się zająć? – zastanawiałam się na głos.
Skierowałam swoje kroki tam, gdzie powinny znajdować się drzwi na taras.
Wyciągnięta przed siebie ręka w końcu natrafiła na chłodną powierzchnie. Nawet
gdybym nie słyszała jak na zewnątrz dudni wiatr, teraz bym to poczuła.
Pomyślałam o tym, że gdyby nie oni właśnie siedziałabym na zewnątrz.
Skierowałam się w stronę kanapy.
- Wowww – wyrwało mi się z ust, gdy wpadłam na stojącą mi
na drodze wielką donicę. – Tylko facet może pominąć taki szczegół jak stojący
na środku kwiatek... – powiedziałam, a z oczu popłynęły mi łzy. – Zawsze
mówiłam, że mały palec jest tylko po to by boleśniej uderzyć się w stopę.
Usiadłam w końcu na „swoim” miejscu i zajęłam się
rozmasowywaniem bolącego miejsca. „To nie był najmądrzejszy pomysł, by chodzić
boso” pomyślałam zastanawiając się, gdzie też mogą być moje buty. Z rozmyślań
brutalnie wyrwał mnie telefon, który miałam w kieszeni. Wzięłam go do ręki
trzymając ostrożnie, by niczego nie nacisnąć. Wibrował i wypełniał pokój jakąś
melodią, której nie poznawałam.
- No przestań wreszcie – powiedziałam zastanawiając się,
który z chłopców zostawił mi swój telefon. „Mam nadzieję, że to nic ważnego”
przemknęło mi przez myśl. Po chwili, która wydawała mi się wiecznością, w końcu
zamilkł.
- Błogosławiona cisza – mruknęłam i znów zatopiłam się w
myślach. „Ciekawe, gdzie moja torba?” Próbowałam usiąść bokiem, by się oprzeć,
ale tak by plecy niczego nie dotykały. „Strasznie długo się goją...” pomyślałam
podciągając kolana pod brodę i oplatając je rękami. Mogłam tak siedzieć
godzinami i się nie ruszać. I wszystko było dobrze, dopóki w końcu nie trzeba
było wstać. Dopiero wtedy czułam jak bardzo ciało potrafi zdrętwieć... Oparłam
głowę na kolanach i wsłuchałam się w deszcz, który właśnie zaczął padać. Gdy
siedzi się w ciepłym i suchym miejscu jest to najpiękniejsza muzyka pod
słońcem. I znów telefon wyrwał mnie z zamyślenia. Dzwonił jeszcze dłużej niż
przedtem. Tym razem nawet nie wyciągnęłam go z kieszeni. Potem jeszcze kilkanaście
razy czułam na udzie jego wibracje. Za każdym razem przywracał mnie do
rzeczywistości. „Coś się musiało stać. Dlaczego ten ktoś nie spróbuje zadzwonić
do innego chłopaka?” I znów odpłynęłam w miejsce, gdzie nic złego nie może się
przydarzyć...
Jak ja uwielbiam to opowiadanie ;* Jesteś dobra w pusaniu;*
OdpowiedzUsuńcieszę się i dziękuję :) ja uwielbiam takie komentarze ;)
UsuńNa miejscu Kate, sama nie wiedziałabym jak się zachować. Zapewne usiadłabym na dupie i nic nie robiła, bo bałabym się, że mogę coś rozwalić. Zresztą mam tak, kiedy siedzę u ludzi, których nie znam. Więc w tym ja i Kate jesteśmy podobne (:
OdpowiedzUsuńKoszulka dziewczyny jest genialna! Rozładowała tym napiętą atmosferę, która była widoczna, oraz można było ją wyczuć.
To prawda, że śmiech jest zaraźliwy, a już na pewno śmiech Harrego :D On jest genialny xd
Louis jak zawsze opiekuńczy i słodziutki :D Liam to samo :D
Okej.. hmm. nie wiem, co jeszcze mogę napisać. Jak mi się coś przypomni, to napiszę to na twitterze :D
Pozdrawiam, matrioszkaa! xx
[chocolattesmile]
i znalazłam kolejną cechę, która nas łączy ;) dziękuję za komentarz :) twoje słowa jak zawsze wiele dla mnie znaczą
UsuńZapewne to właśnie chłopaki próbują się do niej dodzwonić i się martwią :) Coś czuję, że i Louis i Zayn poddali się jej urokowi najbardziej :D
OdpowiedzUsuńhmmm... czy zaglądałaś mi w notatki?
Usuńod razu mi sie humor poprawił , gdy tylko zauważyłam , że dodałaś nowy rozdział . i oczywiście jak zawsze genialny . tak piszesz , że się oderwać nie mozna . zazdroszczę ! :) <3
OdpowiedzUsuńżyczę wspaniałych pomysłów i co najważniejsze - weny :D
czekam na następny !
dziękuję :) uwielbiam poprawiać innym humor - cel osiągnięty ;) mogę iść pisać kolejny rozdział
Usuńnormalnie nie mogłam się powstrzymać ze śmiechu, gdy napisałaś co było na koszulce XD :D
OdpowiedzUsuń+ zajebisty :*
~Kaśka Directioner
cieszę się, bo wiesz... śmiech to zdrowie :D
UsuńOd razu jak tylko zauważyłam że dodałaś nowy rozdział wzięłam się za czytanie a miałam się uczyć ...
OdpowiedzUsuńAle wracając do rozdziału to ci powiem że fajnie czyta się fragmenty z perspektywy Kate xD I nie powiem pomysł z koszulką niezły, też chcę taką :P
Podobają mi cię chłopcy w twojej wersji są tacy opiekuńczy tacy... prawdziwi, a nie jak jakieś niedorozwinięte dzieci. To właśnie genialne jest twoim opowiadaniu piszesz tak realistycznie, że czasem tak się wciągam i przeżywam wszystko razem z bohaterami, naprawdę masz talent do pisania i to wielki :D
Życzę weny oczywiście i czekam niecierpliwie na nn xD
mam nadzieję, że dałaś radę z nauką :) ciesze się, że rozdział ci się spodobał, a już najbardziej, że spodobali ci się stworzeni przeze mnie bohaterowie... gdy zaczynałam pisać najbardziej się bałam, że będą za prawdziwi, by ich pokochać...
Usuńkocham to opowiadaniee normalnie :)
OdpowiedzUsuńpisz szybkoo błagam cię !!
Paula
staram się, naprawdę ;)
UsuńJejku jak ja sie cieszę za każdym razem gdy pojawia sie nowy rozdział. Normalnie jak dziecko :) Kocham twoich bohaterów. Stworzyłas prawdziwych ludzi - sympatycznych, zabawnych, z problemami... Cieszę sie ze to nie kolejne opowiadanie o zapijaczonych gwiazdkach. W twoim jest taka głębia, ze człowiek z przyjemnością zatarcia sie w czytaniu. Juz wyczekuje kolejnej części.
OdpowiedzUsuńAnia Horan
dziękuję za twoje słowa :) kocham cię za to, że kochasz moich bohaterów (chciałam to napisać ładniej, ale tak wyszło śmieszniej - masło maślane), bo ja też ich kocham... Zapijaczone gwiazdki? hmmm... coś mi się rodzi w głowie... muszę zapamiętać
UsuńNie wiem co napisać. Genialnie jest czytać z perspektywy Kate i patrzeć na wszystko jej oczami. Jestem ciekawa o co chodzi z tym telefonem. Pomysł na napis na koszulce poprostu rewelacja. Jesteś cudowną pisarką, zastanów się czy w przyszłości nie wydać książki z tym opowiadaniem. Myślę, że młodzież chętnie by się wciągnęła w taką lekturę:-) pozdrawiam M.Payne:-)
OdpowiedzUsuńCzy zdajesz sobie sprawę ile znaczą takie słowa z ust kogoś, kogo pisarstwo podziwiam? To wręcz nie do opisania... Dziękuję ci za ten komentarz i za to, że sprawiłaś, iż ten dzień rozpoczął się dla mnie z uśmiechem na twarzy :D
UsuńMasakra. Kiedy nastepny rozdział? Nie moge sie doczekac. Tak mnie wciągnął ten blog, że masakra. Mam ochotę na mocną scenkę. Wszystko super, ale to tło mnie przeraża. Te oczy się tak we mnie bacznie wpatrują. :D Proszę cię też bardzo o skomentowanie mojego bloga. Co jest dla mnie super ważne ponieważ dopiero zaczynam. Liczę że mi pomożesz. www.everyoung69.blogspot.com
OdpowiedzUsuńxoxo Olivia
mocna scenka? pracuję nad nią, ale niestety jestem trochę do przodu ;)
Usuńlecę czytać twojego bloga :)
Ojeeej, no przepraszam, że dopiero teraz. Przeczytałam, gdy tylko dodałaś, ale jakoś tak się zeszło. Ale ważne, że w ogóle podjęłam się pisania komentarza ;). I co ja mogę powiedzieć.? Jestem zawiedziona. Dokładnie takie odczucie zakiełkowało we mnie po przeczytaniu tego rozdziału. Nie martw się, nie ogólnie tym rozdziałem. Rozdział jest cudowny, jak zawsze zresztą. Moment o doniczce bardzo mnie rozbawił ;). Miło wiedzieć jak Kate postrzega świat, jak musi się do wszystkiego przystosować. I ten fragment z półnagim Harrym chodzącym po mieszkaniu... Rozpaliłaś moje zmysły po prostu ;). Ale mimo wszystko jest mi przykro. Bo ja tu czekam na jakieś romantyczne kwestie w relacji Kate i Lou, a tu nagle... On ma dziewczynę.? Nie podoba mi się to, po prostu mi się to nie podoba. Wiem, że masz na to jakiś swój zamysł, ale jednak... jednak chciałabym jakiś romantyczny wątek.
OdpowiedzUsuńOkej, już nie ględzę. Jakoś takie nieskładne to wszystko, więc... Szkoda strzępić język. Także... Pisz dalej. Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam.! ;*
Martwić się, nie martwić, martwić... No i zapomniałam co mi wyszło na końcu, a więcej kwiatków nie mam ;)
UsuńWiem o czym mówisz, bo ja też jestem nieuleczalną romantyczką. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na tyle długo, by rozwiązać zagadkę miłości :D
A półnagi Harry i na mnie działa ;) Zawsze :D
Możesz dodawać więcej półnagiego Harry'ego, a będę czytać rozdziały i po piętnaście razy ;). Tylko błagam, nigdy nie ubieraj go w różowy sweterek, bo... nie podoba mi się. Oj, to mi się bardzo nie podoba... I nie musisz martwić się o to, czy zostanę. Zostanę na pewno, chociażby dlatego by zgłębić tajniki uczuć Lou ;)
UsuńRóżowy sweterek? Hmmm... Nie, jednak nie. Fuj! A kolejny półnagi Harry (albo całkiem nagi) już niedługo...
UsuńAwww rozdział jak zwykle świetny i cudowny... mam pytanie, chociaż może jak przeczytam powyższe rozdziały to wszystko się wyjaśni, ale co tam pytam:
OdpowiedzUsuńchyba w Kate zakochali się Louis i Zayn, tak?
No jedno jest pewne - nie jest im obojętna :) Pewne jest także, że obaj już mają dziewczyny... Ale czytaj dalej, może coś się wyjaśni ;)
UsuńWow. Zazdroszczę talentu. Zarąbiście piszesz!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJesteś niesamowita! Słowa dobrane perfekcyjnie, idealne odczucia chłopaków! Coś wspaniałego! Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to,że kiedy czyta się twoje opowiadanie z łatwością można to sobie wszystko wyobrazić, a to zadanie zdecydowanie jest najtrudniejsze. Gratuluje. Mam nadzieję, że 'Moja tajemnicza dziewczyna' kiedyś będzie na wystawach sklepowych. Tego ci życzę i oczywiście wytrwałości i żebyś nigdy nie marnowała swojego wspaniałego talentu. Jesteś inspiracją młodego pokolenia, twoje opowiadanie jest perfekcyjnie. Nic dodać nic ująć. Bardzo się rozpisałam, mam nadzieję, że to nic złego :)
OdpowiedzUsuń~Pozdrawiam
Jeżeli o mnie chodzi, to zawsze możesz się tak rozpisywać ;) Uwielbiam szczere opinie, a już takie komplementy to w ogóle ;)
UsuńCieszę się, ze opowiadanie ci się spodobało. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały również przypadną ci do gustu.
Pozdrawiam xx
Kochana!
OdpowiedzUsuń'Mały palec jest tylko po to by boleśniej uderzyć się w stopę' tą sentencję to sobie chyba gdzieś zapiszę. Kontynuując, boski napis na koszulce :)
Kate jest bardzo zagadkową postacią. Zastanawiam się teraz, czy zaiskrzy coś pomiędzy nią, a którymś z bohaterów. Z jednej strony mam wrażenie, że nie, ale z drugiej zastanawia mnie Louis i jego postawa. Niby po prostu opiekuńcza, aczkolwiek może kryć coś jeszcze, coś więcej...
~prima
Spodobała ci się moja teoria odnośnie małego palca? Nie raz ją testowałam i ti zdecydowanie prawda ;)
UsuńPostanowione! Kupuję jutro farby do tkanin i robię sobie taką koszulkę jak ma Kate :)
OdpowiedzUsuńKocham :*
Natalia
To już trzy będziemy miały taki T-shirt ;)
UsuńCudowny blog ! Dziewczyno, masz prawdziwy talent ! ;)
OdpowiedzUsuńZakochałam się t tym blogu ! <3 Ja bym nigdy nie wymyśliła takiego świetnego opowiadania. Powtarzam, masz talent ! :**
Dziękuję... Cieszę się, że spodobało ci się moje opowiadanie :)
UsuńAAAA!!!
OdpowiedzUsuńCo sie dzieje?! Masakra! Kurcze!
Nie no, odbierz Kate! :o Ale ty zasnęłaś, kurcze...
Widzę, że troszkę wciągnęła cię ta historia ;) Strasznie się cieszę :)
Usuń