sobota, 6 października 2012

05



Usłyszałem odgłos kroków Louisa. Wszyscy usłyszeliśmy. Od razu zapadła cisza. Czekaliśmy na jakąkolwiek odpowiedź, która pozwoli nam cokolwiek z tego zrozumieć.
- Co jest grane? – zapytałem prosto z mostu, gdy tylko znalazł się w salonie. – Ona była śmiertelnie przerażona...
- Nawet nie wiem od czego zacząć, Liam – powiedział, a łzy spływały mu po twarzy. Skąd ich się tyle u niego bierze? – Ona jest przerażona. Śmiertelnie – dodał. – Nie wiem dlaczego – to była odpowiedź na pytanie, które Harry chciał właśnie zadać. Zresztą wyjął mi to z ust.
- Teraz rozumiem dlaczego bała się podać mi rękę? – powiedział cicho Zayn.
- Tak. Nie. Nie całkiem. – Louis próbował coś powiedzieć, ale widać było, że z trudem skleca swoje myśli w zdania. – Ona nie widzi.
- Co? – Zayn popatrzył niepewnie. Wszyscy wpatrywaliśmy się w przyjaciela wyczekująco.
- Jest niewidoma – usłyszeliśmy i w jednej chwili wiele stało się dla nas zrozumiałe.
- Coś jeszcze się stało. Co z tobą? – trafnie zauważył Harry. – Dlaczego płaczesz?
- Nie wiem. Nie mogę przestać – westchnął, a łzy wciąż spływały mu po policzkach. – Ona jest tak poraniona jakby ją ktoś maltretował i to przez długi czas. A może miała jakiś wypadek...Nie wiem, zgaduję tylko... – kolejny głęboki wdech. – Możecie zaparzyć gorącej herbaty? Przebiorę się tylko w coś suchego i spróbujemy się rozgrzać. Miała dłonie zimne jak sople lodu.
- Herbata już na was czeka – powiedziałem. Zaparzyłem ją jak tylko zobaczyłem, że wstają i kierują się w stronę hotelu. – Niall zamówił też jakieś gorące jedzenie...
- Zupę... – dodał cicho Niall. – Za jakieś 20 minut przyniosą. Mam zamówić coś jeszcze?
- Nie wiem. Chyba nie – Lou ledwo się trzymał. – Dzięki chłopaki. Wracam do niej.
Pokiwaliśmy głowami ze zrozumieniem i patrzyliśmy jak idzie do pokoju ze spuszczoną głową. Teraz już wcale nie przypominał Louisa, którego znaliśmy. Przed drzwiami wziął głęboki wdech, wyprostował się i wszedł do środka. My opadliśmy na fotele i patrzyliśmy tylko na siebie, czekając kto pierwszy coś powie. Sam nie wiem ile to trwało. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć.
- Masakra – podsumował krótko Zayn przerywając ciszę.
- Musimy tu ogarnąć jak najszybciej – powiedziałem podnosząc się z miejsca. – Przecież tu można się zabić o te śmieci na podłodze.
Wszyscy poderwali się i w ciszy zaczęliśmy sprzątać ten syf. Harry pobiegł do kuchni. Już chciałem mu coś powiedzieć, ale w tej samej chwili wrócił niosąc worki na śmieci. Od razu poszło nam sprawniej.
- Dobry pomysł stary – powiedziałem, a on tylko wzruszył ramionami nie przerywając pracy.
Rozległo się pukanie. Niall rzucił się na drzwi tak szybko, że prawie wyrwał je z zawiasów otwierając. Kelner popatrzył na niego zdziwiony.
- Dziękuję – powiedział przejmując wózek i zamykając szybko drzwi za zdezorientowanym mężczyzną. – Wezmę to do kuchni, by nie ostygło – zwrócił się do nas. Pokiwaliśmy tylko głowami.
- Więcej już raczej nie damy rady zrobić – powiedziałem, gdy salon już przypominał pokój z pierwszego dnia. Wynieśliśmy worki do kuchni i zatrzymaliśmy się niepewnie. „Co teraz?” pomyślałem.
- Idę zapalić – powiedział Zayn i skierował się na taras.
- Ja chyba też muszę zaczerpnąć powietrza – dodał Harry i poszedł za nim.
Wyszedłem z kuchni i opadłem na fotel w salonie. Ale się porobiło... Oparłem głowę i zamknąłem oczy, ale wciąż widziałem przerażenie na tej pięknej twarzy.


„A więc jest prawdziwa...” pomyślałem. „Prawdziwa aż do bólu.” Zaciągnąłem się papierosem. Ręka mi się trzęsła jakbym miał delirium. Zapatrzyłem się na fale. Mimo całego tego syfu coś w środku szeptało mi, że tak miało być. W końcu dowiedziałem się kim jest moja tajemnicza dziewczyna. No prawie... Spojrzałem na Harry’ego. Osunął się po ścianie i usiadł na posadce. Gapił się przed siebie i pewnie w głowie robił to co ja – próbował to sobie jakoś poukładać... Spojrzałem w to miejsce, gdzie ostatnio odruchowo wędrował mój wzrok. Teraz już wyglądało inaczej. Osłonięte zaroślami z jednej i drzewami z drugiej strony, a z przodu bezkresna woda. Zamknięta plaża. Idealne miejsce by się schować przed strachem... Tylko przed nim nie można uciec. Przyszło mi do głowy, że chyba pierwszy domysł Lou jest bliższy prawdy. Zgasiłem papierosa i wyrzuciłem przed siebie. Wyprostowałem się i postanowiłem wrócić do salonu. Ja już podjąłem decyzję.


Opadłem na podłogę, a nogi wciąż trzęsły mi się jak galareta. Gapiłem się przed siebie, a w głowie miałem obraz Louisa jakiego jeszcze nigdy nie widziałem. Nikt nie widział. Cały się trzęsłem. Sam nie wiem z zimna czy z przerażenia. Oddychałem z trudem. A mruganie wydawało mi się ponad siły. Przed oczami ujrzałem ją – drobną osóbkę, która ledwo trzymała się na nogach. Widziałem jak ściskała palce Lou i telepała się ze strachu. Bała się. Nas. Stała w naszym salonie, a wyglądała tak, jakby czekała tylko, który z nas ją zastrzeli. Drgnąłem, gdy Zayn dotknął mojego ramienia wchodząc do salonu. Chyba też powinienem się ruszyć, ale nie dałem rady. I znów przypomniałem sobie o Lou. Przywołałem obraz przyjaciela, jakim był jeszcze z rana. „Razem damy rade” pomyślałem i zacząłem wstawać. Ujrzałem w szybie swoje odbicie. „Czemu mielibyśmy sobie nie poradzić?” Wyprostowałem się i już w nieco lepszym stanie wszedłem do środka dokładnie zamykając za sobą drzwi na taras.


Schowałem się w kuchni jak jakiś tchórz. I pewnie nim byłem. Nie mogłem znieść tej ciszy. Dzwoniła mi w uszach. Musiałem coś zrobić. Czymś się zająć. Rozejrzałem się po kuchni. „Co za syf” pomyślałem i zabrałem się za porządki. Dłonie trzęsły mi się tak, że o mały włos, a rozbiłbym dzbanek. Próbowałem się uspokoić, ale trzęsło mną jeszcze bardziej. Zacząłem szczękać zębami. Usiadłem na chwilę. Popatrzyłem na resztki śniadania na talerzu i poczułem, że robi mi się niedobrze. Wróciłem do pracy. „Kate...” pomyślałem, a jej obraz od razu pojawił się w mojej głowie. Zostanie tam już chyba na zawsze. Jak znak wypalony w mózgu. Ona wyglądała tak, jakby tylko czekała, aż któryś z nas zada cios. Znów zrobiło mi się niedobrze. „Biedna dziewczyna...” Przed oczami stanęła mi twarz zapłakanego przyjaciela, który opowiadał najprawdziwszy horror łamiącym się głosem. Widziałem na własne oczy jak nim to wstrząsnęło. To był inny Louis. „Dorosły...” Pomyślałem sobie, że to pewnie są najcięższe chwile w jego życiu. I my tu z nim jesteśmy.
- Jesteśmy z nim – powiedziałem sam do siebie. Przemyłem twarz zimną wodą i wróciłem do salonu.
„Tu powinniśmy być” pomyślałem siadając obok Zayna. „Razem...”

22 komentarze:

  1. Podoba mi pomysł na tego bloga. Jest niebanalny, trudny, a możliwe, że nawet trochę przerażający. Mam nadzieje że zniszczysz tego, bo inaczej będę zmuszona by coś Ci zrobić - wybacz moją bezpośredniość, ale kiedy chodzi o takie tematy jak przemoc nie umiem inaczej. Także weź się w garść, na spokojnie przemyśl kolejne rozdziały i pisz, ale bez pośpiechu ( : Możesz być pewna, że skomentuję siódmy rozdział, jak i kolejne! :)

    Jeśli chodzi o same rozdziały, to na razie nie mogę niczego konkretnego napisać/powiedzieć. Mamy Kate, dość tajemniczą, niewidomą dziewczynę, która ewidentnie musiała przejść przez jakiś koszmar; wnioskuję to po jej szramach na plecach.
    Zastanawiam się czy Louis będzie tym, przy którym Kate się otworzy, poczuje prawdziwe bezpieczeństwo, a nawet się zakochać!

    Zastanawiam się, jaką w tym opowiadaniu rolę odegra Zayn i Alex. Jakoś Zayn mi nie pasuje do Kate. Sama nie wiem dlaczego. Może dlatego, że z całego zespołu jakoś najbardziej lubię Lou? Nie wiem, naprawdę.

    A! Zapomniałabym. Przed zmianą perspektywy mogłabyś napisać, kogo teraz oczami piszesz, bo brak tego, naprawdę myli :) Poza tym jest okej, chociaż pewnie zdarzyły się jakieś literówki, to nie mnie to oceniać, bo sama robię mnóstwo błędów xD

    Pozdrawiam, mocno ściskam i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały :*

    matrioszkaa, xx

    http://chocolattesmile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze raz ci dziękuję za te miłe słowa :) Sprawiły mi naprawdę dużo radości. Nie wiem jak postąpić z tą zmianą perspektywy, bo taki miałam plan od początku - dać czytelnikowi zgadnąć kto teraz opowiada. Będą też fragmenty, w których ciężko się tego domyślić, a wręcz jest to prawie niemożliwe ;) Zastanowię się nad tym... Dobre rady zawsze w cenie :)

      Usuń
  2. Cudowny, jak czytam to opowiadanie to łza mi się kręci w oku. Nie rozumiem jak można skrzywdzić drugiego człowieka. Czekam oczywiście na nn a co do uwag to myślę jak moja poprzedniczka :-) pozdrawiam i caluję M.Payne :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. I w nagrodę za wytrwałość dostałam wszystkich chłopców po kolei. Liam jak zwykle myśli o wszystkim. Opiekuńczy i taki kochany, ze aż brak mi słów. Sposób w jaki opisaliśmy uczucia każdego po kolei. Nic tylko wziąć ich w ramiona i przytulić. Zayn jak zwykle myśli przy papierosie. Wciąż zastanawiam sie czy on i Kate... Ale przecież ma Perrie i jest im dobrze... Chyba muszę poczekać. A moze Louis? To co zobaczył strasznie nim wstrząsnęło. Tylko co dalej? Boże dlaczego nie ma wiecej rozdziałów? Widzę ze póki co nie robiłas długich przerw przed dodaniem kolejnego więc modlę sie by tak zostało. Harry - dla przyjaciela wszystko. Godne podziwu. I to ze jest słaby i silny jednocześnie. Ale i tak prawie rozplakalam sie przy Niallu... Kocham go. Nazwał sie tchorzem ale dla mnie nim nie jest. Każdy radzi sobie na swój sposób. Za to decyzja która podjęli by wspierać Lou - tu juz sie poplakalam. Boskie.
    Piszesz cudownie. Z uczuciem. Prawie czuje sie jakbym była tam z nimi. I wciąż podoba mi sie to ze nie idziesz na łatwiznę i kazesz nam chwile pomyśleć kto jest narratorem. Nikt inny tak nie robi. Zreszta chyba nie ma drugiego takiego opowiadania. Błagam. Pisz wiecej.
    Ania Horan ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jednak udało ci się trochę pospać ;) Dziękuję za wspaniałe komentarze. Nawet się nie domyślasz ile radości mi przyniosły. Początkowo myślałam, że co mi tam - mogę pisać tylko dla siebie, ale teraz cieszę się jak głupia z każdego słowa pozostawionego przez kogoś, kto zadał sobie trud by przeczytać te moje bazgroły. Dziękuję i pozdrawiam

      Usuń
  4. Boże, nawet nie wyobrażasz sobie ile łez z moich oczu już wypłynęło, czytając Tego bloga. Dziękuję CI za to, że go piszesz i , że masz taki świetny pomysł na niego. On nie jest taki sam jak inne. Inne to takie, że dwie przyjaciółki spotkały chłopców i zostały dziewczynami, a potem swoich wybranych byli żonami i żyli długo i szczęśliwie. To opowiadanie jest cudowne. Taki przerażające, ma się gęsią skórkę jak się go czyta. Jest wspaniałe. I broń Boże żebyś go przestała pisać !
    Love Forever x
    ~ Kaśka Directioner

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże nawet sobie nie wyobrażasz ile razy robiłam przerwę w pisaniu, bo zalewałam się łzami. A potem czytałam co już nabazgrałam i ryczałam od nowa. Dzięki takim komentarzom robi mi się ciepło na sercu i wiem, że udało mi się wzbudzić w kimś jakieś uczucia. A o to mi chodziło.
      Co do innych blogów, to od dawna się w nich zaczytuje i jestem wierną fanką wielu z nich. Chciałam by moja opowieść była trochę inna, ale jak każda wielbicielka One Direction chciałabym szczęśliwego zakończenia... Tylko w życiu nigdy nie bywa tak kolorowo... Ale głupoty piszę ;) Chciałam tylko powiedzieć, że chodziło mi o uczucia i przemyślenia ludzi, a nie tylko buzi buzi i do łóżka (choć takie też lubię czytać ;) ) Dziękuję za twoje słowa i mam nadzieje,że do następnego razu.

      Usuń
    2. Też lubię takie czytać xd :D
      I powiem, że udało Ci się z tymi emocjami. Każdy czytelnik pewnie płakał. ;) . I nawet nie myśl, że nigdy nie przeczytam, któregoś z twojego rozdziałów. Jesteś moją idolką i pamiętaj o tym :*
      ~ Kaśka Directioner

      Usuń
  5. Twój blog jest G E N I A L N Y !!!! Muszę jeszcze kilkanaście rozdziałów nadrobić, ale przeczytam :) Jeszcze z takim blogiem się nie spotkałam, z tą dziewczyną... Uwielbiam twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko! Dziękuję ci za te słowa. Cieszę się teraz jak dziecko w sklepie ze słodyczami :D

      Usuń
  6. i kolejny. nic nie napiszę. nie umiem pisać pod dobrymi opowiadaniami. nie sztuką jest napisać kilka epitetów, tylko powiedzieć co mi sie podoba, a co nie. Nie umiem tego zrobić więc podam epitet, choć jak juz wspominałam wcześniej - nie lubie tego robić. Wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie będę pisać, że to świetne ITP. bo to wiesz. Napisze w trzech słowach , które mam nadzieję, że zastąpią wszystko:"TO JEST MAGICZNE"!!!
    Weronkaaa

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz, mogę tylko powiedzieć: zgadzam się z komentarzami wyżej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ej, no przyznam, że w moich paczadłach zbierają się łzy... :'<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz poczujesz łzy wzruszenia, czy śmiechu...

      Usuń
  10. Ten rozdział jest niesamowity, brak mi słów żeby go dokładnie opisać... Jest wspaniały, świetnie go napisałaś. To jak opisałaś reakcje chłopaków i jak chcą razem zadziałać, coś zrobić. Jeszcze raz, niesamowity rozdział :)

    @Real_Klaudia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że spodobała ci się moja pisanina :) Dziękuję za miłe słowa i życzę przyjemnej lektury.
      Całuję xx

      Usuń