♡❤♡
Dzięki wam blog WYGRAŁ w konkursie na BLOG MIESIĄCA: LUTY !!!
♡❤♡
Z pięciu nominacji do 1D Awards udało się WYGRAĆ aż CZTERY !!!
Jestem tak dumna i szczęśliwa, że jeszcze trochę, a zacznę chodzić po ścianach z tej radości ;)
!!! Dziękuję !!!
♡❤♡
- Wstawaj, śpiochu... - powiedziałem
cicho z ustami przy uchu Kate. Chwyciłem zębami złote kółeczko i pociągnąłem za nie delikatnie. Zamruczała niczym mały kotek i tylko
bardziej wtuliła się w poduszkę. Wiedziałem, że wciąż jest zmęczona i najchętniej pozwoliłbym jej jeszcze pospać, ale niestety nie było takiej możliwości. „Nie dziś” odepchnąłem strach, który próbował mnie obezwładnić. - Czas wstawać... - uśmiechnąłem
się do pielęgniarki, która przyglądała się nam z ciepłym
błyskiem w oczach. Pokazała na migi, że wróci za pięć minut
i wyszła z pokoju.
- Jeszcze nie... - usłyszałem
stłumiony głos dziewczyny. Wyciągnęła rękę, by złapać moją i przyciągnąć
mnie do siebie. Po chwili leżałem obok niej, tuląc się do tego
wspaniałego ciała. „Pielęgniarkom raczej się to nie spodoba” pomyślałem, skradając jej całusa.
- Musisz wstać, kochanie –
powiedziałem cicho, delikatnie zakładając jej kilka kosmyków za ucho. -
Już czas...
Poczułem jak zesztywniała po tych słowach. Takiej reakcji się spodziewałem. Oznaczała, że w końcu Kate obudziła się na tyle, by
przypomnieć sobie, gdzie się znajdowała i co ją teraz czeka. Ciche westchnienie tylko
mnie w tym utwierdziło. Obróciła się w moich ramionach i
przytuliła mocno, przykładając ucho do mojej piersi. Uwielbiałem,
gdy tak robiła. Wtedy naprawdę czułem, że moje serce biło tylko
dla niej. „I wiedziałem, że ona też to czuje...”
Nic nie powiedziała, ale mogłem być
z siebie zadowolony. Jako budzik sprawdziłem się idealnie. Jednak najchętniej poszedłbym spać razem z nią i to na tak
długo, by nie musieć stawiać czoła tej sytuacji. Fajnie byłoby przespać wszystkie problemy. „Szkoda tylko,
że tak się nie da...” Pocałowałem ją w czubek głowy, gładząc
uspokajająco po plecach. Chciałem coś powiedzieć, ale strach znów chwycił mnie za gardło. „Weź się w garść, człowieku”
nakazałem sobie sam już nie wiem, który raz. Miałem ogromną nadzieję, że
chłopaki szybko odbębnią dzisiejsze spotkania i przyjadą wspierać
nas swoją obecnością. „Tylko które z nas bardziej tego wsparcia
potrzebowało?”
Ostatni tydzień minął zbyt szybko.
Za szybko. Jeszcze niedawno wydawało mi się, że mamy tyle czasu, a
teraz byłem tu. Znów w tej samej sali i kolejny raz tuliłem do
siebie moją dziewczynę. „Tym razem już narzeczoną” poprawiło
mnie moje drugie ja, chyba pierwszy raz oszczędzając wrednych
komentarzy. Ostatnio byliśmy tu tylko na badaniach, które miały
otworzyć przed Kate wachlarz możliwości. „I tak się stało...”
westchnąłem, gładząc ją po włosach.
- Nie mogę uwierzyć, że to już... -
usłyszałem ciche słowa. Uniosła się na łokciu i skierowała na
mnie swoje zaspane jeszcze oczy. Kolejny raz w mojej głowie pojawiła
się myśl o tym, że wyglądają niesamowicie. Tylko one potrafiły
zajrzeć w głąb mnie i dojrzeć wszystko. Można było w nich ujrzeć
wszystkie jej emocje, a jednocześnie miało się wrażenie, że
skrywają bezmiar tajemnic. Uwielbiałem się w nich zatapiać. „Proszę cię Boże, musi się udać...”
sam już nie wiem, który raz w przeciągu ostatniego tygodnia
błagałem o cud. - Cieszę się, że tu ze mną jesteś, Lou...
- Gdzie indziej mógłbym być,
skarbie? - musnęła mój policzek dłonią i pochyliła się,
złączając nasze usta w delikatnym pocałunku. Jej ostrożność
poruszała wszystkie struny w moim ciele. Pogłębiłem pocałunek,
czując że wargi Kate rozciągają się w uśmiechu. „Kolejna z
tych rzeczy, które tak w niej kochałem...” przyciągnąłem ją
do siebie, nie przerywając smakować jej ust. Dopiero wielce wymowne
chrząknięcie sprawiło, że oderwaliśmy się od siebie, a uroczy rumieniec zabawił policzki mojej dziewczyny.
- Panie Tomlinson – Kate uśmiechnęła
się przepraszająco, ale jej oczy śmiały się do mnie łobuzersko.
Jej wargi ułożyły się w nieme „ups”. - To nie hotel. Proszę
opuścić łóżko narzeczonej. Obiecał się pan zachowywać... –
„Musiałem być niespełna rozumu, gdy to robiłem.” Kobieta posłała mi jedno z tych spojrzeń, które sprawiały, że miało
się ochotę ukryć w najbliższej dziurze. Ewentualnie błagać o wybaczenie, bijąc się w pierś. - Dzień dobry, kochanie
– prawie zagruchała, zwracając się do Kate. Pokręciłem głową
rozbawiony, przyglądając się jak pomaga przygotować się
dziewczynie do operacji. Starałem się nie przeszkadzać, bojąc się, by
nie skończyć za drzwiami. - Musisz zdjąć całą biżuterię, skarbie.
Potrzebujesz pomocy?
- Nie... - nie odrywałem wzroku od
palców Kate, gdy odpinała kolczyki i łańcuszek, odkładając je
na szafkę obok łóżka. Uśmiechnąłem się, wspominając tamte
magiczne dni, kiedy trafiły w jej posiadanie. „Kiedy to było?”
- Lou?
- Tak? - niczym na rozkaz, natychmiast
znalazłem się u jej boku, rozbawiając tym pielęgniarkę, która
uprzedzając, że zaraz pojawi się lekarz, opuściła salę. „Nareszcie...”
- Zaopiekujesz się nim dla mnie? -
powiedziała Kate i dopiero słysząc jej słowa, zwróciłem uwagę na
dłoń, w której spoczywał pierścionek zaręczynowy.
- Oczywiście. Będę go strzegł, jak oka w głowie – wsunąłem sobie
pierścionek na mały palec, by przypadkiem go nie zgubić i splotłem
nasze palce razem. - Skarbie... - sam nie wiem, co tak właściwie
chciałem powiedzieć. Może miało to być kolejne „wszystko
będzie dobrze”, a może tym razem coś bardziej elokwentnego... Nie
było nam dane się o tym przekonać, bo przerwało mi pojawienie się
doktora Wellera. Wraz z nim pojawił się strach. „A może był tu cały czas?”
- Witam moją ulubioną pacjentkę w
ten niezwykle piękny poranek – mężczyzna uśmiechał się
przyjaźnie, a z całej jego sylwetki biła pewność siebie i
profesjonalizm. Rzucił okiem na kartę, wiszącą przy łóżku i
wydawał się zadowolony z tego, co w niej przeczytał. Odkąd wczoraj przyjechaliśmy na
badania, robił wszystko, by wypędzić z nas wszelkie obawy oraz wątpliwości i chwilami
miałem wrażenie, że naprawdę mu się to udało. A potem strach
wracał. „Wszystko będzie dobrze” upomniałem się w myślach, z całej siły starając się, by nie zdradzić przed narzeczoną mojego
przerażenia. - Gotowa?
- Gotowa – Kate uśmiechem przykryła
swoje zdenerwowanie. - A z pewnością bardziej już nie będę –
dodała, wciąż mocno trzymając mnie za rękę.
Mężczyzna uchylił drzwi i weszło
dwóch rosłych pielęgniarzy, pchając przed sobą szpitalne łóżko, o wiele węższe niż to, które znajdowało się w pokoju. Lekarz
zabawiał nas wesołymi anegdotkami, podczas gdy ja pomagałem Kate
ułożyć się wygodnie. Z każdym uderzeniem serca czułem, że
trudniej mi się oddycha. Nawet te uderzenia były jakieś inne.
Jakbym walczył o każde jedno. Strach. Przerażenie. „I
nadzieja...” zagryzłem zęby, by z moich ust nie wydostał się
żaden niepożądany dźwięk, który mógłby zmartwić Kate.
„Będzie dobrze” próbowałem nad sobą zapanować, ale tym razem
już nie przychodziło mi to tak łatwo. „Musi być.”
Kroczyłem korytarzem, nie wypuszczając
dłoni narzeczonej z mocnego uścisku. Nie widziałem spojrzeń,
jakie posyłały nam mijane osoby. Widziałem tylko ją, uśmiechającą
się do mnie delikatnie. Wiedziałem, że się boi, ale z naszej
dwójki ona była tą silniejszą. Jej uśmiech był tym prawdziwszym w tym momencie. Ściskała moją dłoń, a jej
niesamowite oczy zapewniały mnie o tym, jak bardzo mnie kocha.
W końcu zatrzymaliśmy się przed
dwuskrzydłowymi drzwiami. „Już czas...” moje serce zamarło, a
w głowie wybuchł istny huragan. „Wcale nie musimy tego robić...
Nie potrzebujemy tego... Nie ryzykujmy...” Panika, to słowo
idealnie opisywało to, co teraz czułem.
- Wszystko będzie dobrze, Lou –
ścisnęła moją dłoń. - Widzimy się za kilka godzin –
uśmiechnęła się, żartując, a ja zastygłem przerażony. Déjà vu. „Nie!!!” W jednej sekundzie przed oczami przeleciały mi sceny z tamtego okropnego snu i zapomniałem
jak się oddycha, a nogi chyba tylko jakimś cudem jeszcze się pode
mną nie ugięły. „Weź się w garść, idioto! Natychmiast!”
moje drugie ja, gdyby mogło, właśnie kopnęłoby mnie w tyłek.
- Jestem tu i czekam na ciebie,
kochanie – powiedziałem, nachylając się po jeszcze jeden
pocałunek. Starałem się wyrzucić wspomnienia koszmaru z głowy. -
Po prostu do mnie wróć...
Przemierzałem nerwowym krokiem pokój,
w którym polecono mi czekać. Cały czas próbowałem wyrzucić z
głowy niechciane myśli, ale wspomnienia tamtego przerażającego
koszmaru wciąż uparcie do mnie powracały. Przekonywałem samego siebie, że
nie mam żadnego déjà vu. Że tym razem wszystko jest inaczej.
Począwszy od niebieskich drzwi, za którymi zniknęła moja
narzeczona, do tego pokoju, który przecież w niczym nie przypominał
korytarza, który śniłem. Wtedy wszystko było zielone, teraz
przeważał błękit i złoto. „Niebieski... Ulubiony kolor Kate”
uśmiechnąłem się, zatrzymując przed oknem. „Tym razem wszystko
jest inaczej...” westchnąłem, zapatrzony w widok za szybą.
- Wszystko będzie dobrze –
powiedziałem na głos, jakby to miało pomóc mnie przekonać. I
znów rozpocząłem nerwową wędrówkę, przerywaną co jakiś czas,
czy to staniem przy oknie, czy też siedzeniem na kanapie. Zegar nad
drzwiami dosłownie kpił sobie ze mnie. Miałem wrażenie, że każda
minuta ciągnie się w nieskończoność. „Czas... Nienawidziłem
drania...” Zatrząsł mną strach, gdy te słowa rozbrzmiały w
mojej głowie. - Wszystko będzie dobrze – wysyczałem przez zęby,
kładąc przesadny nacisk na każde słowo. - Dlaczego to tyle trwa? -
jęknąłem, opadając na fotel i chowając twarz w dłoniach.
„Zwariuję tu...”
- Lou? - pojawienie się Marka z kolejną
porcją obrzydliwej kawy przerwało na chwilę moje użalanie się
nad sobą. Wziąłem od niego parujący kubek, by choć na chwilę zająć czymś moje
trzęsące się dłonie. Patrząc na niego widziałem, że nie tylko
ja jestem przerażony. Kate w każdym potrafiła odnaleźć
przyjaciela. Jej wielkie serce sprawiało, że miała ich więcej, niż pewnie zdawała sobie sprawę. - Paul dzwonił.
Właśnie wylądowali. Będą za jakieś pół godziny...
- Harry, natychmiast wracaj do samochodu – ciche
polecenie Paula zadziałało lepiej niż rozkaz niejednego generała. Gdy używał „tego” tonu, każdy wiedział, że lepiej nie dyskutować. „Choć pierwsze lekcje były bardziej niż bolesne.”
- Nie po to przylecieliśmy tu bez większego szumu, by teraz
obwieścić wszem i wobec, gdzie jesteście.
- Ale... - przyjaciel spojrzał tęsknie
w kierunku wejścia do szpitala. Doskonale go rozumiałem, bo sam
chciałbym już znaleźć się w środku. „Zresztą nie byliśmy w
tym osamotnieni.” Zayn również wyglądał, jakby rozważał wyskoczenie z samochodu. Czekaliśmy najdłuższe dziesięć minut w moim życiu na
pojawienie się Andy'ego, ale w końcu mogliśmy wjechać na parking
dla pracowników, znajdujący się w podziemiach. Wyskoczyliśmy z
samochodu, prawie taranując Paula i pobiegliśmy do windy, gdzie czekał na nas facet
o urodzie bulteriera.
- Witam – przywitał się z nami
skinieniem głowy, a z Paulem wymienił uścisk dłoni. - Operacja nadal
trwa. Mam was zaprowadzić do prywatnego pokoju, gdzie będziecie
mogli zaczekać na lekarza – mówił ze śmiesznym akcentem, ale
przynajmniej po angielsku.
Miałem wrażenie, że przemykamy się jakimiś zapomnianymi korytarzami, bo nie natknęliśmy się na swojej drodze na żadnych pacjentów. A
przynajmniej miałem nadzieję, że to nieużywana część budynku, bo w przeciwnym razie byłby to
bardzo dołujący kolorystycznie szpital. „Od tej szarości zaraz sam się pochoruję...”
- Niall, śpisz? - Liam szturchnął
mnie w ramię, gdy tylko weszliśmy do jasnego pomieszczenia i wskazał głową Paula. Menadżer przyglądał mi się, jakby czekając na jakąś reakcję z mojej strony. „Cholera. Jakie było pytanie?”
- Tak? - rozejrzałem się po
przyjaciołach, licząc, że któryś mi podpowie, o co chodzi.
- Masz ochotę coś zjeść? - powtórzył mężczyzna i dopiero
teraz zauważyłem, że staliśmy obok stołówki.
- Nie jestem głodny – mruknąłem
pod nosem. Czułem, że żołądek skręcał mi się z nerwów i
jedzenie było ostatnim, o czym teraz myślałem. - Możemy po
prostu już iść do Louisa? - powiedziałem na głos to, czego wszyscy pragnęliśmy.
Kilkanaście metrów dalej ochroniarz
delikatnie zapukał w drzwi z mlecznego szkła i otworzył je przed
nami. Na widok przyjaciela głośno wciągnąłem powietrze. Stał przy
oknie i gapił się na widok za nim. Choć jeśli miałbym się
zakładać, to raczej był zbyt pochłonięty swoimi myślami, by
cokolwiek zauważyć na zewnątrz. Mark siedział pod ścianą,
trzymając w dłoniach pusty kubek i wyglądał jakby się do niego modlił. W powietrzu czuć było nagromadzone emocje.
Harry bez słowa przepuścił Alex w
drzwiach i pewnym krokiem pognał do Louisa.
- Lou... - powiedział cicho,
nim zamknął przyjaciela w silnym uścisku. Ten, jakby wyrwany z transu,
rozejrzał się zaskoczony dookoła, posyłając nam ledwie zauważalny
uśmiech.
- Już jesteście... – odetchnął z
ulgą i przywitał się ze wszystkimi po kolei. Gdy go obejmowałem,
czułem jak drżał. Ze strachu. Z przerażenia. Kiedy witał się z
Alex, coś tam sobie szeptali, ale nie byłem w stanie rozróżnić
pojedynczych słów. Jednak cokolwiek mu powiedziała, uśmiech na
jego twarzy wydawał się szczerszy, a w oczach nadzieja wyparła
poprzednie uczucia. - Jeszcze nic nie wiadomo – odezwał się po
chwili, siadając między Harrym i Alex. Opadłem na fotel
naprzeciwko. - To już trwa ponad trzy godziny... – westchnął,
nie podnosząc na nas wzroku. Patrzył się na swoje dłonie i bawił
się srebrnym kółeczkiem, w którym po chwili rozpoznałem
pierścionek Katy.
Siedzieliśmy w milczeniu. Nikt nie
wyskoczył ze standardowym „wszystko będzie dobrze”. Po prostu
czekaliśmy, a zegar nad drzwiami odmierzał czas. „I robił to
strasznie wolno...”
Zerknąłem na telefon, uśmiechając
się na widok tapety. Mogłem tylko żałować, że Katie nie mogła
spędzić ze mną więcej niż te kilka dni, ale to i tak był
niesamowity czas i byłem wdzięczny za każdą, spędzoną z nią sekundę. Choć oczywiście oddałbym wiele, by siedziała teraz obok
mnie i swoim pozytywnym nastawieniem do życia dodawała mi otuchy i zapewniała mnie, że wszystko się uda, a moja wspaniała „siostra” niedługo spojrzy mi w oczy.
Od rana kusiło mnie, by zadzwonić do Katie, ale grzecznie czekałem,
aż da mi znać, że skończyła pracę. Miałem wielką nadzieję, że gdy już się
odezwie, to będę miał jej do przekazania jakąś dobrą wiadomość
odnośnie Katy. Bawiłem się komórką, obserwując Louisa. Był
kłębkiem nerwów, choć naprawdę starał się jakoś trzymać.
Pamiętając w jakim stanie był, gdy Katy poprzednio trafiła do
szpitala wiedziałem, że teraz naprawdę robił wszystko, by nie
panikować.
Podskoczyłem na fotelu, gdy otworzyły
się drzwi. Paul przepuścił w nich kobietę pchającą zastawiony
wózek. Uśmiechnęła się do nas przyjaźnie, stawiając go obok
stolika pod ścianą. Opuściła pokój bez słowa.
- Komuś kawy? - Zayn sięgnął po
pierwszy termos i odkręcił go, krzywiąc się na widok zawartości.
- Albo herbaty? - powiedział sięgając po drugi dzbanek, w którym
musiał znaleźć to, czego szukał, bo szybko napełnił kubek i
przyssał się do niego. Zauważyłem jakieś ciastka na talerzu i
kanapki na drugim, ale wciąż nie mogłem zmusić się do sięgnięcia
po nie, choć przecież nie zjadłem nawet śniadania. „Najem się,
gdy już z Katy wszystko będzie dobrze” obiecałem sobie i
wróciłem do mojego jakże zajmującego zajęcia. Jakimś cudem
obserwowanie Louisa dziwnie mnie uspokajało. „Na tyle, na ile to
było możliwe...”
Tylko kilka razy widziałem mojego
przyjaciela w takim stanie i za wyjątkiem jednego, wszystkie
pozostałe miały związek z Kate. Ta dziewczyna skradła mu
serce i nie potrafiłbym sobie nawet wyobrazić, co by się z nim
stało, gdyby jej zabrakło. „Dlatego wszystko będzie dobrze”
powiedziałem siebie z całym przekonaniem na jakie było mnie stać.
W mojej głowie brzmiało to nawet nieźle. Przekonywująco. Chciałem
się odezwać, by jakoś przerwać tą okropną ciszę, ale za każdym
razem, gdy już miałem otworzyć usta, coś mnie powstrzymywało. A
przecież wiedziałem, że to całe milczenie wcale nikomu nie
pomagało. Odrzucałem kolejne tematy, zastanawiać się, co
skutecznie zajęłoby uwagę przyjaciela. „Cholera, jak na
złość...”
- Będę ojcem... - powiedziałem i nie
mogłem się nie uśmiechnąć, słysząc rozbawione prychnięcie Alex. Miłość w jej spojrzeniu dodawała mi sił.
- Wiemy, stary – parsknął Niall, zerkając w moją stronę. -
Zrzuciliście nam tę bombę tydzień temu i nadajesz na ten temat od
tamtego czasu... - Louis w końcu oderwał oczy od swoich dłoni i
spojrzał na mnie, uśmiechając się i kiwając głową na znak, że zgadza się z Horanem.
- No wiem – przewróciłem oczami. -
Ale teraz wiemy to już na sto procent. Byliśmy u lekarza... - ta
wiadomość zaciekawiła wszystkich. No, może tylko Paul nie
zdradzał żadnych oznak zainteresowania, ale w końcu on już
wszystko wiedział. „Jeden zero dla genialnego Stylesa za jeszcze
genialniejsze pomysły.” - Dziewiąty tydzień – wyszczerzyłem
zęby w uśmiechu i posłałem rozbawione spojrzenie Markowi, którego mina świadczyła o tym, że wciąż miał świeżo w pamięci swoją ostatnią wpadkę. „Tak to jest, jak sobie facet doda dwa do dwóch i wychodzi
mu pięć...” - Ma całe dwa centymetry i... - musiałem w końcu
nabrać powietrza – normalnie nie mogę uwierzyć, ale widziałem
jak jej serce biło...
- Jej? - Louis spojrzał na mnie
zaciekawiony.
- Jeszcze nie wiadomo – powiedziała
szybko Alex, ale ja tam swoje wiedziałem. - On sobie ubzdurał, że to dziewczynka będzie...
- Bo będzie – splotłem ramiona na
piersi. - Czuję to w kościach. Jeszcze zobaczysz, mamuśka. To
będzie prawdziwa córeczka tatusia... - uśmiechnąłem się, rozmarzony.
- Ciekawe co powiesz, gdy urodzi się
wam chłopiec? - Zayn posłał mi rozbawione spojrzenie. „I ty, Brutusie?”
- Złoży reklamacje w szpitalu? -
podpowiedział Niall, puszczając mi oczko. Blondyn ostatnio był istnym reaktorem szczęścia i samo przebywanie w jego towarzystwie działało lepiej, niż solidna dawka gazu rozweselającego.
- Nie znacie się – strzeliłem
pokazowego „focha”. - Ja będę miał dziewczynkę. Louis
chłopca. Chajtniemy ich ze sobą i wszystko zostanie w rodzinie.
Plan idealny – wyszczerzyłem zęby w uśmiechu, dumny ze swoich
przemyśleń. „No, powiedzmy, że nad tym myślałem...”
- Idiota... - usłyszałem westchnienie
Alex.
- Nie obrażaj ojca swoich dzieci,
Motylku...
- Może nie rozpędzajcie się tak bardzo –
wtrącił szybko Paul, kierując się w stronę drzwi, by odebrać dzwoniący
telefon. - Może na razie niech to jedno przyjdzie na świat i
dopiero pomyślicie o kolejnym...
- Ty go lepiej nie zachęcaj, bo
jeszcze jak zacznie myśleć, to mu się zamarzy cała drużyna piłkarska – parsknął
Niall, sięgając po butelkę z wodą.
- To jest myśl – zaśmiałem się, przybijając piątkę z Louisem. Szybko jednak przybrałem maskę niewinności pod wpływem spojrzenia Alex.
„Powiedzmy, że się nabrała...”
- Powiedziałeś już rodzicom i
siostrze? - Lou jednym zdaniem starł uśmiech z mojej twarzy i
oczywiście bezbłędnie odczytał odpowiedź. - Rozumiem...
- Nie chcieliśmy tego robić przez
telefon – Alex przyszła mi z pomocą. „Moje kochanie...” - Zaprosimy ich na obiad,
gdy tylko wrócimy do Londynu...
„Mówiłem, że jestem genialny?”
Uśmiechałem się pod nosem, przysłuchując się toczącej się
dyskusji o ciąży, dzieciach, koncertach i o tym, jak sobie z tym
wszystkim poradzimy. Dobrze wiedzieć, że cokolwiek się stanie, ma
się wsparcie przyjaciół. Wierzyłem, że moja rodzina również mnie nie zawiedzie. „Cóż... Niedługo się przekonamy...” Puściłem Alex oczko nad głową Louisa. O dziwo nawet jego udało się wciągnąć do rozmowy. Czas wprawdzie nadal
ciągnął się niemiłosiernie i raczej kłamstwem byłoby
stwierdzenie, że Lou przestał się stresować, ale przynajmniej wróciły
mu kolory i nie przypominał już zombie. Ponabijaliśmy się jeszcze trochę
z Marka i jego ciążowej pomyłki i w ogóle wydawało się, że
atmosfera w pokoju zrobiła się ciut lżejsza. „Niewiele, ale
zawsze to coś...”
- Idę poszukać kibelka – moja
dziewczyna szepnęła mi na ucho i ruszyła w stronę drzwi. Sekundę później byłem już
przy niej. Spojrzała na mnie rozbawiona.
- No, przecież nie puszczę cię samej
– powiedziałem, otwierając drzwi. - Jeszcze się utopisz, albo cię porwą...
Daleko szukać nie musieliśmy i mając za nic
moje próby dostania się do środka, moja dziewczyna ostentacyjnie
zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. „A to w końcu koedukacyjny kibelek był.” Oparłem się o ścianę,
rozglądając z zaciekawieniem dookoła. Andy siedział pod
zajmowanym przez nas pokojem i przeglądał jakąś gazetę.
„Ciekawe, czy cokolwiek z niej rozumiał?” Dojrzałem również
Paula, który z niezbyt tęgą miną, rozmawiał przez telefon. „A
to ci nowina...” Jednak coś w wyrazie jego oczu, gdy na mnie spojrzał,
powiedziało mi, że nie jest dobrze. A może to było to jego nerwowe
przeczesywanie włosów? Gest, który pojawiał się u niego, tylko wtedy, gdy
naprawdę było nieciekawie. „Boże, co znowu?” Dziwne zimno
liznęło mnie po plecach, aż się cały zatrząsłem. „Z kim mógł
rozmawiać?” Menadżer opadł ciężko na siedzenie obok Andy'ego i
chyba pierwszy raz wadziłem na jego twarzy taki grymas. Jakby
zupełnie nie wiedział, co zrobić z tym, czego właśnie się dowiedział.
Wpatrywałem się w niego, czekając na jakikolwiek gest, czy słowo,
które wyjaśniłoby jego zachowanie.
- Co się stało? - nawet nie
zauważyłem, kiedy Alex stanęła przede mną. Przyglądała mi się w skupieniu.
- Nie wiem... - powiedziałem, kiwając
głową w stronę Paula, który teraz masował sobie skronie i robił
to tak, jakby próbował wbić sobie palce do głowy. Podeszliśmy
do niego w milczeniu. Miałem dziwne przeczucie, że nie powinniśmy
pytać się go o nic, a jednocześnie musiałem wiedzieć.
- Coś z Kate? - Alex zrobiła się
blada jak ściana i wpatrywała się w mężczyznę nie mrugając i
praktycznie nie oddychając.
- Nie – powiedział szybko. -
Operacja wciąż trwa i podobno wszystko idzie zgodnie z planem...
- To co się stało? - zapytałem,
ściskając dłoń mojej dziewczyny. Była lodowata.
- Dzwoniła Emma – usłyszałem te
dwa słowa i już wiedziałem. Nie musiał nic dodawać. „Boże...”
- Lily zmarła przed godziną...
Wlewałem w siebie sam już nie wiem
którą kawę. Nawet nie czułem jej smaku, choć wydawało mi się,
że gdy piłem pierwszą, to była okropna. „Czyżby to świadczyło
o tym, że do wszystkiego można się przyzwyczaić?” Byłem
wykończony. Chciało mi się palić, ale jednocześnie nie miałem
siły ruszyć się z miejsca. W dodatku czułem, że
zbawcza moc kofeiny jest dziś bardzo przereklamowana. Potrzebowałem
zajęcia. Działania. Czegoś, co pozwoli mi wytrwać jeszcze trochę.
Tyle ile będzie trzeba. Moje ulubione zajęcie dziś wyjątkowo się
nie sprawdzało. Wpatrywanie się w blade, wymęczone twarze
przyjaciół, aż nadto mi uzmysławiało, co tu robimy i na co
czekamy. Ich strach udzielał się mi, a swojego przecież miałem pod
dostatkiem. Nie potrzebowałem więcej.
Harry dzielnie próbował nas
zagadywać, ale nawet jego genialny temat o równie genialnym dziecku,
które mu się urodzi w końcu się wyczerpał. „Zresztą ile można
dyskutować o dwucentymetrowej fasolce?” Zwłaszcza, że od
tygodnia nie rozmawiamy o niczym innym, próbując już zawczasu
podjąć odpowiednie kroki. Wszyscy cieszyliśmy się z małego
Stylesa, bo czemu nie? W końcu jego rodzice wydają się być
nowiną zachwyceni. Miałem przeczucie, że za nimi solidna porcja strachu i
nerwowych dyskusji, ale gdy już zdecydowali podzielić się z nami
tym wielkim newsem, wydawało się, że wszystkie ważne decyzje
zapadły. Harry nie prosił nas o radę, czy pozwolenie. On nas
informował. „Kiedy on tak wydoroślał?” westchnąłem,
zerkając na przyjaciela, który całym sobą był skupiony na swojej
dziewczynie. Odgadywał jej zachcianki jeszcze nim jej samej przyszły
one do głowy. Odetchnęliśmy z ulgą, gdy okazało się, że temat
dziecka nie pociągnął za sobą żadnej decyzji związanej z
jego odejściem z zespołu. Przez chwilę bałem się, że tym skończy
się rozmowa z Harrym i Alex. Ale nie. Przyjaciel kolejny raz mnie
zaskoczył. I pewnie nie tylko mnie. Jedyne o co prosił, to
wsparcie, a przecież o to nie musiał prosić. Staliśmy za nim
murem i nie zamierzaliśmy nic w tej sprawie zmieniać. „Jeden za
wszystkich, wszyscy za jednego...” uśmiechnąłem się pod nosem.
„To chyba znaczy, że zostanę wujkiem...”
Smutna wiadomość, którą przekazał
nam Paul przez chwilę spotęgowała nasz strach. Patrzyliśmy na
menadżera i nie mogliśmy uwierzyć, że dziewczynka nie żyje. Z
jednej strony starałem się spojrzeć na całą sytuację
obiektywnie, w końcu wiedzieliśmy, że było z nią źle... że czas
ucieka... Powinniśmy spodziewać się takiego zakończenia, skoro nawet jej matka to robiła... Ale potem
musieliśmy się zmierzyć z drugą stroną medalu. „Jak mieliśmy
to powiedzieć Kate?” Przerażenie, które ujrzałem w oczach
Louisa, gdy zdał sobie sprawę z tego, że będzie musiał przekazać
tą smutną wiadomość, było tak ogromne, że sam je poczułem. I
zdecydowanie nie chciałbym być na jego miejscu. Wiedziałem, że
Kate jest silna i że z tym również sobie poradzi. Ale nic nie mogłem zrobić z tym, że zastanawiałem się, ile jeszcze razy ta dziewczyna oberwie od życia, nim będzie
jej dane zaznać niczym nie zmąconego szczęścia?
Louis gwałtownie oderwał się od okna, wyrywając
mnie tym samym z niezbyt wesołych rozmyślań i znów zaczął przemierzać
pokój nerwowym krokiem. „Aż dziw, że jeszcze ścieżki nie wydeptał.” Wymieniłem z Liamem porozumiewawcze
spojrzenia. Trzymał się. Lepiej niż ktokolwiek z nas się
spodziewał. Nie wiem wprawdzie, co działo się w jego głowie, ale
faktem było, że robił co w jego mocy, by się nie załamać.
Czekał. A my z nim. „Zresztą co innego moglibyśmy zrobić?”
Pukanie do drzwi zabrzmiało wyjątkowo
głośno w pomieszczeniu wypełnionym ciszą i strachem. Wszyscy
zamarliśmy, gdy do pokoju wszedł lekarz Kate. Uśmiechał się.
Widać było, że był bardzo zmęczony, ale jego twarz nie wyrażała
żadnych negatywnych emocji. Jego wzrok od razu powędrował do
Louisa. Wydawało się, że przyjaciel nawet nie oddychał. Tylko
patrzył się w mężczyznę oczami pełnymi obaw. I nadziei. „Przede wszystkim nadziei...”
- Operacja przebiegła pomyślnie – z
każdym słowem lekarza moje serca biło mocniej, a strach, który
ściskał je w garści, powoli popuszczał uścisk. - Wszytko
przebiegło zgodnie z planem. Żadnych nieprzewidzianych
komplikacji...
Lou wpatrywał się w mężczyznę w
milczeniu. Jakby potrzebował chwili, by znaczenie słów do niego
dotarło. Widziałem jak milion emocji przebiega przez jego twarz.
Harry również zauważył, bo momentalnie znalazł się przy
przyjacielu i zamknął go w silnym uścisku. Po chwili jedyne, co
było słychać, to szloch Louisa. Rozbrzmiewał ogromną ulgą i
radością. Już nie było strachu. Znów mógł oddychać...
- T-To znaczy, że będzie widzieć? -
odezwał się Niall, a oczy nas wszystkich spoczęły na lekarzu.
- Niestety na to pytanie nie potrafię
jeszcze odpowiedzieć – mężczyzna uśmiechnął się
przepraszająco. - Potrzeba czasu, by organizm przyzwyczaił się do zmian,
które w nim wprowadziliśmy. Miejmy nadzieję, że je zaakceptuje...
- Kiedy będzie wiadomo? - zapytałem,
widząc, że nikt inny nie kwapi się zadać tego pytania, choć
wszyscy chcemy znać na nie odpowiedź.
- Najprawdopodobniej za kilka tygodni –
spojrzał na Louisa, który kiwnął głową na znak, że zrozumiał.
„A może wiedział o tym już wcześniej?” - Do tego czasu pana
narzeczona będzie musiała nosić opaskę, by nie wystawiać oczu na
działanie światła.
- Czy mogę do niej iść?
- Myślę, że za chwilę będzie to
możliwe – lekarz uśmiechnął się ze zrozumieniem. -
Pielęgniarka przyjdzie po pana, gdy już przeniosą narzeczoną do
jej pokoju. Zajrzę do niej wieczorem. Do tego czasu powinna spać.
Oczywiście nie muszę przypominać, że potrzeba jej teraz spokoju?
Ostrożnie zamknąłem za sobą drzwi,
by nie narobić żadnego hałasu. Pielęgniarka, krzątająca się
przy łóżku, spojrzała na mnie z ciepłym uśmiechem. Ona również wyglądała na zmęczoną. To było
wszystko, co zauważyłem, bo potem moje oczy spoczęły na Kate i
nie widziałem już niczego poza nią. Zbliżyłem się do niej jak w transie,
siadając na krześle, które jakimś cudem znalazło się obok mnie.
- Maleńka... - powiedziałem
bezgłośnie, ujmując drobną dłoń. Wsunąłem jej na palec
pierścionek, który dała mi na przechowanie, a który pomógł mi wytrwać te godziny oczekiwania. Splotłem nasze palce
razem tak, by nie zahaczyć o tkwiący w dłoni wenflon. - Już po
wszystkim, skarbie... - nachyliłem się, by szepnąć jej do ucha.
Wydawała się taka drobna w tym wielkim łóżku. Niesamowicie
blada. Biały bandaż sprawiał, że jej bladość była jeszcze
bardziej zauważalna. Jedynym kolorem na jej twarzy były ciemne
sińce, wystające spod opatrunku. - Teraz już wszystko będzie
dobrze – odważyłem się powiedzieć te słowa, które do tej pory
powtarzałem jak mantrę, ale tylko w mojej głowie. Wiedziałem, że
przed nami tygodnie oczekiwań na ostateczne wyniki operacji, ale dla
mnie najważniejsze było to, że jej nie straciłem. Była tu ze
mną. Spała. A na jej ustach błąkał się delikatny uśmiech.
Coś było nie tak. Coś było
zdecydowanie nie tak. Głowa pękała mi, jakby ktoś okładał ją
kijem bejsbolowym. Ewentualnie urządził sobie na niej zawody w stepowaniu. W uszach mi szumiało i to jeszcze potęgowało ten ból. I te głosy docierające do mnie jakby z oddali.
Starałam się na nich skupić, mając nadzieję, że jeden z nich
należy do Louisa, ale nie byłam w stanie się skoncentrować. Moje
starania doprowadziły tylko do tego, że bolesna błyskawica
przetoczyła się przez moją głowę, wyrywając z moich ust głośny jęk.
Śmiech. Chciałam prosić, by
przestali, ale z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk.
Chwyciłam głowę w dłonie, mając chyba nadzieję, że ten ucisk
choć trochę zmniejszy cierpienia. Nie podziałało. Za to pod palcami
wyczulam coś, czego nie powinno tu być. „Bandaż?” zdziwiłam
się. „Dlaczego...” nerwowo zaczęłam odwijać opatrunek, pod
nim szukając wyjaśnienia mojego stanu. Z każdą ubywającą
warstwą rozpływała się ciemność. Z oddali wciąż dochodziły
dźwięki radosnej zabawy. „Co tu się dzieje?” Zerwałam
opatrunek. Za każde uniesienie powiek płaciłam bolesną cenę.
Ale udało mi się dojrzeć sypialnię skąpaną w świetle lampy, stojącej w rogu pokoju. Wesoła rozmowa toczyła się za drzwiami.
- Lou? - zapytałam, ale nie było
szans, by mój głos przebił się przez te śmiechy dobiegające z
salonu. Ostrożnie wstałam z łózka. Zdziwionym spojrzeniem
obrzuciłam wściekle różową piżamę. „Kto mi założył takie
obrzydlistwo?” Zacisnęłam zęby i pokonując chęć padnięcia na
łóżko, skierowałam się ku drzwiom. Nadal nie rozpoznawałam głosów,
ale przecież jeden z nich musiał należeć do Louisa. - Lou? -
odezwałam się, wychodząc z sypialni, ale osoby siedzące na
kanapie wybrały sobie akurat ten moment, by roześmiać się głośno.
Mrużąc oczy, próbowałam dojrzeć twarze w ciemnym pokoju. Jedynie
poświata telewizora rozpraszała mrok. Głowa mi pulsowała
niemiłosiernie, nogi trzęsły się tak bardzo, że bałam się
poruszyć, w obawie przed upadkiem.
I w tym momencie ich ujrzałam. Telewizor rozbłysł jasnym blaskiem i w tej poświacie zobaczyłam dwie uśmiechające się do
siebie twarze. „To niemożliwe...” wciągnęłam gwałtownie
powietrze, osuwając się na drzwi. W ostatniej chwili zdążłyam się
uchwycić framugi. Narobiłam przy tym trochę hałasu. Wystarczająco, by dwójka na kanapie zwróciła na mnie uwagę.
- Proszę, proszę, kogo my tu mamy? -
dziewczyna spojrzała na mnie, posyłając mi zadowolony z siebie
uśmiech. Tak wyglądał zwycięzca. - Nareszcie raczyłaś się obudzić...
- Daj jej spokój, El – patrzyłam na
zbliżającego się do mnie Louisa i mimo iż wiedziałam, że to on,
nie rozpoznawałam w nim chłopaka, w którym się zakochałam.
- Lou? - potrzebowałam wyjaśnień.
Chciałam zrozumieć, co się tu działo. Co ona tu robiła? Dlaczego
siedział z nią i dobrze się bawił, podczas gdy moja głowa rozpadała się
na kawałki? „I dlaczego jego uśmiech wygląda tak obco?” -
Co...
- Miałeś rację. Niezbyt rozgarnięta
– usłyszałam głos dziewczyny, a ku mojemu przerażeniu Louis
pokiwał jej głową, jakby potwierdzając jej słowa. „A może to
były jego słowa?” El podeszła do nas i uwiesiła się na
ramieniu chłopaka. Byłam pewna, że ją odepchnie. „Powinien to
zrobić, prawda? Prawda?” Nie wiem, co bardziej mnie przeraziło,
to, że objął ją ramieniem i przyciągnął bliżej, czy to, gdy
jej spojrzenie zatrzymało się na mnie, jedyne co w nim widziałam,
to zwycięstwo.
- Nie... - szepnęłam, a strach
wypełniał mnie całą. - Nie – załkałam.
- Już nie dramatyzuj – parsknęła
dziewczyna. - Nie ma potrzeby urządzania zbędnych scen. Masz,
co chciałaś. Dopięłaś swego.
- Nie rozumiem... - wbiłam wzrok w
mojego narzeczonego. „A może te całe zaręczyny były tylko
wymysłem mojej chorej wyobraźni?” Już niczego nie byłam pewna.
- Już mnie nie potrzebujesz – jego
wzruszenie ramionami zabolało bardziej, niż ugodzenie nożem. - Teraz już
sobie poradzisz...
- Potrzebuję cię – byłam więcej
niż pewna, że bez niego po prostu umrę. - Jak w ogóle możesz myśleć, że
jest inaczej?
- Oj, proszę cię... - Eleanor znów
się wtrąciła. Chciałabym zetrzeć jej ten uśmieszek z twarzy, ale jk na razie cała moja energia szła na to, by utrzymać się w pionie - Chyba nie myślałaś, że to było na zawsze, co?
- w mojej twarzy musiała dojrzeć odpowiedź. - Tak myślałaś? -
roześmiała się głośno, a on... On też się śmiał... A z
każdym tym dźwiękiem coś we mnie umierało. „To moja wina”
pomyślałam, próbując powstrzymać łzy. „Uwierzyłam w bajkę,
choć doskonale wiedziałam, że w moim życiu nie było na nią
miejsca...”
- Imprezujecie beze mnie? - usłyszałam
męski głos, który jako jedyny wydawał mi się znajomy. Odwróciłam się w stronę z której nadchodził i
zamarłam. Serce załomotało mi w piersi. W gardle uwiązł krzyk.
„To niemożliwe! To nie może być on! Nie!” Wszystko we mnie
wołało, że powinnam uciekać, ale wiedziałam, że nie mam tej możliwości. Już nie. Nie miałam dokąd uciekać. - Witaj, Kate...
- Nie... - szarpnęłam się, próbując
schronić się w sypialni, ale coś chwyciło mnie za dłoń i nie
pozwoliło odejść. Zadrżałam. Czułam się jakby moje żyły
wypełniał lód. - Nie...
- Kate? - głos Louis przebijał się
przez okowa bólu spowijające moją głowę. Próbowałam się mu
wyrwać, choć przez moment chciałam rzucić się mu w ramiona. Miałam wrażenie, że znów brzmiał tak, jak to pamiętałam.
„Tylko, czy cokolwiek z tego było prawdą?” - Kate? Skarbie? -
czułam ciepło jego dłoni. Rozprzestrzeniało się we mnie, powoli
przeganiając lód. Ściskał moje palce, przyciągając do siebie.
Czułam dotyk jego dłoni na policzku. Próbowałam spojrzeć mu w
oczy, ale obraz przed moimi oczami rozmywał się, aż w końcu
otoczyła mnie tak znajoma ciemność. „Byłam w domu...” - To
tylko sen...
- Lou? - spróbowałam ponownie, ale
tym razem, to mojego głosu nie rozpoznawałam.
- Jestem tu, skarbie – poczułam, że
się porusza, a po chwili jego oddech owionął moją twarz. -
Wszystko dobrze. To był tylko sen...
- Tylko sen... - powtórzyłam.
Wspomnienia powoli do mnie wracały i tym razem wiedziałam, że są
prawdziwe. Czułam, że moje wargi drżą, jakby z zimna. Ale to nie
było to. A wręcz coś przeciwnego. To wracało do mnie ciepło. W
postaci ust Louisa muskających moje w najdelikatniejszym z
pocałunków. - To już nie jest sen, prawda? - musiałam się upewnić. Usłyszałam czyjeś
prychnięcie i wiedziałam, że moja rodzina jest przy mnie.
- Nie, nie jest – powiedział cicho i
ponownie nakrył moje wargi swoimi.
Wiem, że nie lubicie, gdy przypominam o zbliżającym się końcu opowiadania, ale co zrobić, jakiś uprzedzić was trzeba, by potem nikt nie zszedł na zawał ;) Za nami kolejny rozdział z tych pożegnalnych.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że znów tyle to trwało, nim udało mi się dodać rozdział. Usprawiedliwienie wciąż mam takie samo - brak czasu. Nienawidzę drania ;)
Z całego serca wam dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem. Cieszę się, że nadal macie siłę, by czytać te moje wypociny :) Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do samego końca (ups, znowu o nim wspomniałam).
A teraz taka maleńka prośba z mojej strony. Proszę, nie pytajcie non stop kiedy będzie kolejny rozdział, bo naprawdę już nie mam siły odpowiadać kilkanaście razy dziennie na to samo pytanie. Nigdy nie obiecywałam, że rozdziały będą ukazywać się co tydzień. Jedyne, co zadeklarowałam, to to, że będą się ukazywać jak najszybciej to będzie możliwe. Kiedyś było to kilka dni, potem tydzień, a teraz nawet dwa... Proszę, zrozumcie, że po prostu nie mam tyle czasu, co kiedyś. Studiuję dziennie, w pracy mam teraz nocki i naprawdę chciałabym od czasu do czasu spotkać się z chłopakiem, czy przyjaciółmi. Często tłumaczycie się w komentarzach, że nie macie czasu.. Rozumiem to. Proszę, byście zrozumieli mnie.
Miało być krótko, a wyszło jak zawsze ;) Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał i że nie macie mi za złe tej mojej małej/wielkiej prośby.
Życzę wszystkim wspaniałego tygodnia i niech moc będzie z wami ;)
Całuję xx
Ja nie chcę końca, zbyt dobrze piszesz i ja jestem za bardzo uzależniona... rozdział jest świetny, po prostu nie do opisania :) x
UsuńJak czytam o tym że to już końcówka to czuję jak by mi ktoś umarł :( Rozdział jest wspaniały ale tak bardzo nie chce się pogodzić z tym że to ma być koniec. No po prostu się nie zgadzam ty za dobrze piszesz. My wierni czytelnicy błagamy z miłości do ciebie i twojej twórczości nie odbieraj nam tego. Xoxo
UsuńMój kochany Anonimie...
UsuńDziękuję ci za te przemiłe słowa i bardzo się cieszę, że moja pisanina ci się podoba :)
Droga Monu Idea...
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał i że moje opowiadanie spodobało ci się na tyle, że chciałabyś jeszcze przez jaki czas je czytać :)
Niestety na wszystko kiedyś przychodzi koniec. Może pocieszy się fakt, że oprócz ostatniego rozdziału, zastanawiam się nad kilkoma dodatkami...
Pieeerwszaaa <3 Cudowny rozdział. Kocham to opowiadanie <3 Rozumiem twój brak czasu i cierpliwie czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńZ. xx <3
Cieszę się, że rozdział ci się spodobał i w ogóle całe opowiadanie :)
UsuńDziękuję za wyrozumiałość i miłe słowa...
Pozdrawiam xx
OMG OMG OMG takie cudo *.*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚwietny, jak zawsze. Szkoda Lily :< Gratuluję wygranej! Pozdrawiam, Weronika :) x
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Cieszę się, że rozdział przypadł ci do gustu :)
UsuńPozdrawiam xx
moje gratulacje zasłużyłaś na wygraną;-) rozdział świetny już nie mogę doczekać się kolejnego;-)
OdpowiedzUsuńtrzymaj się ciepło i dbaj o siebie;-)
pozdrawiam NATA
Dziękuję ci za przemiłe słowa i bardzo się cieszę, że rozdział ci się spodobał :)
UsuńPozdrawiam xx
Genialny rozdział :D
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest wspaniałe i wielka szkoda, że niedługo będzie koniec.
Dziękuję. Cieszę się, że moje opowiadanie przypadło ci do gustu :)
UsuńPozdrawiam xx
Wow, mega rozdział! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńrozdział cudowny.Mam nadzieje że Kate będzie widzieć i wszystko będzie dobrze <3 szkoda, że Lily odeszła ;c Kate będzie to przeżywać ;/ te wszystkie emocje jakie zawarłaś w tym rozdziale to bożee... aż sama czułam ten strach, stres i smutek ! ;/ mało kto umie wywoływać takie emocje na czytelnikach a ty robisz to zawodowo ;D
OdpowiedzUsuńczekam cierpliwie na kolejny rozdział bo doskonale cię rozumiem, że nie masz teraz zbyt dużo czasu <3
Powodzenia i pozdrawiam ! xx
Bardzo się cieszę, że rozdział ci się spodobał i że odnalazłaś w nim te wszystkie emocje, które w niego wlałam :) W końcu to emocje są najważniejsze w tej historii...
UsuńDziękuję za wyrozumiałość i mam ogromną nadzieję, że kolejny rozdział również ci się spodoba.
Pozdrawiam xx
Jezu... przez chwilę naprawdę myślałam że ten sen był prawdą.... All potem przypomniałam sobie że Lou ją kocha! Świetny rozdział, rozumiem cię, przecież ty też masz swoje życie.
OdpowiedzUsuńCzekam na next, nieważne kiedy się pojawi <333
Ach te sny... Lou ją kocha, bez dwóch zdań. I jeszcze coś - w tym śnie Kate widziała... - taka mała podpowiedź, że to nie dzieje się naprawdę ;)
UsuńDziękuję za wyrozumiałość i mam nadzieję, że kolejny rozdział przypadnie ci do gustu :)
Pozdrawiam xx
Więc tak:
OdpowiedzUsuńpo pierwsze, GRATULACJE!!! Z całego serca gratuluję tych wszystkich wygranych, w pełni na nie zasłużyłaś :* :*
po drugie, rozdział wspaniały... Kocham, uwielbiam <3 popłakałam się jak usłyszałam o śmierci Lily i łkałam razem z Louisem, gdy udała się operacja ;) :D
po trzecie, wprost nie mogę się doczekać chwili, kiedy Styles będzie ojcem! Coś czuję, że będzie naprawdę dobrze się zajmował Alex i ich dzieckiem =) liczy na dziewczynkę... czy pojawi się mała Darcy? ;))
i po czwarte i najważniejsze, czekam na nexxxt :*
Zapraszam też na mojego bloga, ale on nie jest nawet w połowie tak dobry jak twój:
onedirection1d-pain-and-payne.blogspot.com
Dziękuję ci za wszystkie miłe słowa. Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :) A co do tych wygranych... Nie byłoby ich, gdyby nie wy, więc jeszcze raz dziękuję.
UsuńOperacja się udała, a więc gorzej nie będzie. Louis nadal będzie mógł tonąć w pięknych oczach Kate. Ale czy po zdjęciu opatrunków ona będzie mogła w końcu go ujrzeć?
Co do Harry'ego i jego małej rodzinki, to się dopiero okaże...
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam xx
Chyba nie pogodzę się z tym, że już niedługo koniec tego opowiadania. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to najlepsze opowiadanie, jakie kiedykolwiek przeczytałam. Pamiętam jak siedziałam całymi dniami nawet w szkole na telefonie, żeby nadrobić te 60 rozdziałów. Chciałabym drugie tyle, a nie koniec, ale mam nadzieję, nawet jestem przekonana bo wydaje mi się, że już wspominałaś o tym, że wrócisz do nas w postaci drugiego opowiadania :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za to pytanie na asku, nie wiedziałam, że w taki sposób mogę cię urazić czy zdenerwować, po prostu już nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału, jeszcze raz przepraszam i obiecuję poprawę:D
Potrafisz trzymać w napięciu, to na pewno. Miałam wrażenie jakbym tam siedziała z nimi i czuła cały ten strach. Sama cały czas powtarzałam sobie w głowie, że ona przecież nie może umrzeć, jej śmierć oznaczałaby śmierć dwóch osób, jeśli nie więcej, bo przecież zabrałaby ze sobą połówkę każdego przyjaciela.
Również mam nadzieję, że Kate odzyska wzrok, bardzo na to liczę, jednak jestem pewna, że nawet bez tego Louis będzie kochał ją tak samo mocno.
Serce mi stanęło jak przeczytałam, że Lily umarła...nie spodziewałam się tego, przecież zrobili tak wiele, żeby jej pomóc, wszystko co mogli, a jednak za mało. Okazuje się, że dziewczynce nie dało się pomóc, nie znaleziono dawcy na czas, a miałam ogromną nadzieję, że się uda. Dobrze napisałaś, Kate znowu dostaje od życia, chociaż zasługuje na wszystko co najlepsze. Dziewczyna przeszła już wystarczająco dużo, teraz powinna w końcu być po prostu szczęśliwa.
Strasznie się cieszę, że Alex jest w ciąży. Też po cichu liczę, że będzie to dziewczynka. Mogę sobie wyobrazić tą radość Harry'ego. Proszę cię, daj nam chwilę nacieszyć się Małym Stylesem. Mam nadzieję, że nie masz zamiaru skończyć opowiadania na 100 :o
Czekam na kolejny genialny rozdział:D
W ogóle podziwiam cię, jak ty studiując i pracując potrafisz dodawać rozdziały tak często jak na taką długość. Oczywiście rozumiem, każdy ma prawo do odpoczynku, spotkań ze znajomymi i ogólnie swoich spraw. I tak bardzo cię podziwiam i cieszę się, że jesteś tutaj z nami.
Życzę bardzo dużo weny ♥
Ściskam i całuję - Lilly <3
Prawdę mówiąc mi też ciężko przyzwyczaić się do myśli, że to już niedługo koniec i będę musiała się pożegnać z tymi bohaterami. Naprawdę ich pokochałam i zżyłam się z nimi na tyle, że nawet gdy nie mogłam akurat pisać, to w głowie wymyślałam kolejne sytuacje z nimi w rolach głównych. O czym ja teraz będę myśleć w bezsenne noce?
UsuńDziękuję ci za przemiłe słowa i komplementy. Bardzo się cieszę, że moje opowiadanie ci się spodobało i że w ogóle postanowiłaś dać mu szansę. Wielu by odstraszyło te 60 rozdziałów, które musiałaś nadrobić.
Zazwyczaj dość ciężko mnie urazić i zdecydowanie nie da się tego zrobić pytaniem na asku. Właściwie w tej całej askowej sprawie chodziło mi tylko o to, że dziennie dostawałam do dwudziestu prawie identycznych pytań i mimo iż odpowiadałam na jedno, czy dwa, to nikt nie czytał tych odpowiedzi i zadawano dalej te same pytania. Ale bardzo się cieszę, że moja pisanina podoba się na tyle, że niektórzy nie mogą się doczekać kolejnych rozdziałów :) Nigdy nawet nie marzyłam o czymś takim...
Odkąd tylko zaczęłam pisać wiedziałam, że tak naprawdę chcę przekazywać emocje. Ubierać w słowa uczucia i sprawiać byście i wy je poczuli. Czytając takie komentarze jak twój wiem, że się udało i jestem przeszczęśliwa i dumna :)
Chciałam również opisywać prawdziwe życie z jego wzlotami i upadkami... Szczęśliwe chwile, przeplatane tragediami. Ale żyć trzeba, więc i z każdej tragedii musimy się jakoś podnieść. W przypadku Kate, Louis dodaje jej sił, więc powinno być dobrze...
Jeśli już przeczytałaś kolejny rozdział (przepraszam, że tak późno odpowiadam na komentarz) to już wiesz, że właśnie na 100 chcę zakończyć. Jednak w spawie małego Stylesa... Planuję napisanie kilku dodatków, ale od was będzie zależeć, czy je napiszę i o kim będą. Więc pod setnym rozdziałem pojawią się szczegóły w tej sprawie :)
Jeszcze raz ci dziękuję za ogromną wyrozumiałość i wszystkie przemiłe słowa.
Całuję xx
jezus Marjia jak ja tu dawno nie byłam a tlyle sie zmnieniło alex i harry zostaną rodzicami matko .Alan zakazał mi przytania tego ale po prośbach blaganiach i placzu wymiekł :-) i bardzo dobrze choc zaraz tego porzałował !
OdpowiedzUsuńserdzecznie pozdrawiam z juz nieco chłodniejszego Rio de janeiro
aga
Wszystko powoli idzie do przodu. Opowiadanie jak widać również ;)
UsuńA swoją drogą, to nie chcę nic mówić, ale żeby chłopak zakazywał ci czytania czegokolwiek? Czyżby kolejny 'Edward'? Powodzenia ci z nim życzę.
Pozdrawiam xx
Uuuullllliiiii..... nareszcie po operacjiiii..... superrrrr :D
OdpowiedzUsuńTeraz tylko trzeba poczekać na jej wyniki...
UsuńAch kochana jak ja Cię dobrze rozumiem. Czas to najgorszy drań z jakim muszę się zmagać w swoim mało znaczącym życiu. Co prawda ja jeszcze nie studiuje i nie pracuje, ale nauka i tak pochłania mnie całkowicie. Czasem aż nie mam czasu i siły podrapać się w przysłowiowy tyłek. Dlatego jeszcze bardziej Cię podziwiam, bo mimo swoich obowiązków, nauki, pracy i chłopaka (a jemu też te pięć minut dziennie trzeba poświęcić ;p), znajdujesz czas i piszesz dla nas takie cuda :) To jest po prostu piękne i uwierz, że ja na Twoje, jak Ty to nazywasz, wypociny mogę czekać wieczność i jeden dzień dłużej :)
OdpowiedzUsuńTa świadomość, że z każdym kolejnym rozdziałem czy zdaniem zbliżamy się nieubłaganie do końca, sprawia, że w oczach mam łzy. Kurcze minęło tyle czasu (znowu o nim..) odkąd pierwszy raz zagłębiłam się w Twoją twórczość i wciąż zatracam się w niej na nowo z każdym rozdziałem. Nie wiem czy uda mi się doprowadzić do swojej świadomości, wiadomość, ze to pomału koniec.. Myślę, że jakoś dam sobie radę, a jeśli nie to wrócę tu i zacznę czytać od początku :)
Rozdział jest taki.. Kurde nawet nie wiem jak ubrać w słowa to co czuję. Wywołałaś u mnie tyle emocji, że aż nie potrafię usiedzieć w miejscu i nawet teraz, gdy piszę ten komentarz to co chwila wstaje żeby coś zrobić, przestawić w pokoju, cokolwiek.
Przez cały rozdział siedziałam jak zahipnotyzowana i wpatrywałam się w każde pojedyncze słowo. Czułam dokładnie wszystko to co Twoi cudowni bohaterowie. Tak pięknie i niezwykle ubrałaś w słowo, każdą najmniejszą emocje, każdy najdrobniejszy szczegół, że byłam tam razem z nimi. Czułam się jak takie oko kamery szpitalnej i patrzyłam na wszystko i na wszystkich. Rozbudziłaś w mojej głowie tak niezwykle obrazy, że nawet szpitalne korytarze pobudzały we mnie ciekawość.
Kiedy czytałam perspektywę Louisa albo widziałam oczami innych bohaterów jakim kłębkiem nerwów jest to jedyne na co miałam ochotę, to podejść do niego i mocno go przytulić. Szepnąć cicho do ucha te wkurwiające w takich sytuacjach 'będzie dobrze' i być z nim w tym ciężkim okresie. Czekanie w takich sytuacjach jest najgorszą rzeczą na świecie. Mając świadomość, że ktoś ci bliski leży w szpitalnej sali operacyjnej, a ty nie możesz zrobić kompletnie nic, prócz czekania. Z każdą, kolejną, ciągnącą się w nieskończoność minutą, zaczynasz tworzyć w głowie scenariusze, które coraz bardziej odpierają zdrowy rozsądek, a jedyną normalnością są twoi bliscy. Niestety w ich oczach też dostrzegasz strach i niepewność.
Dobrze, że Louis miał u swojego boku przyjaciół, bo nawet zwykłe milczenie nabiera innego wymiaru, gdy milczysz z kimś ci bliskim. Sposób w jaki Harry przytulił do siebie Louisa sprawił, ze w moich oczach pojawiły się łzy. Ten drobny gest pokazał ich niesamowitą przyjaźń i dodał Louisowi niesamowicie ważnego wsparcia.
Mimo całej tej szpitalnej atmosfery udało Ci się wpleść też trochę humoru i uśmiechu. Za to Cię właśnie kocham. Za każdym razem pobudzasz cały wachlarz różnorakich emocji. Harry jako przyszły tatuś na razie jest nieoceniony. Liczy na córeczkę tatusia, no nieźle. Choć sama muszę przyznać, że jego scenariusz na synka Kate i Louisa też mi się podoba :) A pomysł połączenia rodzin - Och Styles genialny! Lepiej nie mógł wymyślić :) Jestem tylko ciekawa co na ten pomysł powiedziałaby nasza cudowna Kate :)
Co do naszego Elfa to ogromnie mi ulżyło, gdy przeczytałam słowa lekarza. Gdzieś tam w głębi czułam, że jej nie uśmiercisz ;p Mimo to w mojej głowie kłębiły się niepewności, bo napięcie jakie stworzyłaś w tym rozdziale i rosnąca niecierpliwość sprawiły, że ja zaczęłam wątpić w swoje przypuszczenia, ale właśnie o to Ci chodziło :) Już nawet nie myślę nad rezultatami całej operacji, ale cieszę się, że z tego wyszła i się udało :) Moment w którym Louis ponownie włożył pierścionek na palec Kate jest moim ulubionym z całego rozdziału. Bo to, że miał go dla niej przechować było czymś w roli zadania, które się udało i które zakończył pomyślnie. A to pokazuje tylko tyle, że przetrwali kolejną ciężką próbę. Jestem z nich dumna :)
UsuńNo to kochana teraz czekam na 99. rozdział (Czy tylko mnie te liczby uszczęśliwiają i jednocześnie przerażają? :D). Nie śpiesz się słońce, my poczekamy tyle ile będzie trzeba. Nie mogłabym mieć na sumieniu, ze zawaliłaś coś w szkole albo zaspałaś do pracy. Choć w przypadku nocek to chyba ciężkie zadanie ;) Trzymaj się kochana :**
Całuję ;***
Ps. Gratuluje wygranych w sondach, głosowaniach :) Zasłużyłaś na te wyróżnienia :)
Postanowiłam zabrać się za zaległe komentarze i proszę, co za niespodziewana przyjemność! Nie dość, że wcale nie tak dawno przeczytałam (i nawet odpisałam) twój wspaniały komentarz pod rozdziałem 99, to jeszcze teraz mogłam sobie przypomnieć ten poprzedni. Już mi nic więcej dziś nie potrzeba, by szczerzyć się do wszystkich dookoła :D
UsuńDziękuję ci z całego serca za te wszystkie cudowne słowa, którymi tak szczodrze mnie obdarzasz. Czytanie twoich komentarzy zawsze sprawia mi niesamowitą radość :) Co ja zrobię, gdy już nie będzie kolejnych rozdziałów, pod którymi mogłabyś je pisać?
Jak zawsze podarowałaś mi solidną porcję pozytywnych emocji i wielkiego zrozumienia. Takie osoby jak ty sprawiają, że człowiekowi po prostu chcę się bardziej starać :)
Dziwnie się czuję ze świadomością, że to już prawie koniec... Może nareszcie znajdę chwilę, by przeczytać całą historię od początku? Pewnie przy okazji znajdę mnóstwo błędów i rzeczy, które chciałabym napisać inaczej ;)
Cieszę cię bardzo, że udało mi się przelać w ten rozdział te wszystkie emocje, które mną targały, gdy go pisałam... Chciałam byście mieli możliwość poczucia tego strachu i niepewności Louisa. A także obaw pozostałych. Emocje. Zawsze powtarzam, że to one są najważniejsze. To one świadczą o tym, czy książka jest tylko zbiorem słów, czy też czymś magicznym, co przenosi nas w inny wymiar, gdzie możemy poczuć i zobaczyć to, co bohaterowie...
Pewnie się powtórzę, ale naprawdę uwielbiam w tobie to, że widzisz więcej. Potrafisz dojrzeć w moim opowiadaniu dosłownie wszystko. Tacy czytelnicy sprawiają, że praktycznie płaczę ze szczęścia. Przyjaźń Harry'ego i Louisa. Czy wiesz ile osób wspomniało o niej w komentarzach? Na palcach jednej dłoni można policzyć. I to nie tylko pod tym rozdziałem. Czasami myślę, że jako czytelnicy staliśmy się zbyt leniwi. Chcemy mieć wszystko podane na tacy i nie zwracamy uwagi na te małe gesty, które tworzą tak naprawdę to, co najistotniejsze. Tak sobie chwilami myślę... A potem zjawiasz się ty ze swoim komentarzem i przywracasz mi wiarę w ludzi. Dziękuję :)
Płakałam... A to chyba nigdy mi się nie zdarzyło podczas czytania... I jeszcze, kiedy przebiegałam wzrokiem po literkach to też słuchałam
OdpowiedzUsuń"Mirrors" i po prostu moje emocje nie wytrzymały...
Na prawdę nie wiem co powiedzieć.... Jestem jednocześnie taka szczęśliwa, że już Kate jest po operacji i tak strasznie chce mi się płakać... To słodko-gorzkie ;3
Podobno słodko-gorzkie smakuje najlepiej :) Jak w prawdziwym życiu - nie ma niczym nie zmąconego szczęścia. Zawsze jest trochę bólu, smutku...
UsuńCieszę się, że ten rozdział wywołał w tobie tyle emocji :) W końcu one są najważniejsze w moim opowiadaniu...
Pozdrawiam xx
Zapraszam do mnie!
OdpowiedzUsuńAdres: http://hey-im-a-witch.blogspot.com/
Zwiastun: https://www.youtube.com/watch?v=c1BPtrsFtNI
Dzięki za zaproszenie.
UsuńPozdrawiam xx
Super rozdział. Rozumiem, że nmiemasz czasu, każdy go czasem nie ma, zależy od natężenia obowiążków, twoich jak widać jest duże. Spokojnie, zawsze warto czekać na twoe piękne, pełne emocji rozdziały.
OdpowiedzUsuńPorzegnanie przed operacją. Zawsze jest ciężko, Lou sobie poradził.
Samotne czekanie Lou jest przerazające. Naszczęście chłopcy przybyl z pomocą i od razu lepiej. Oni także nmie mogli się doczekać zeby go wesprzeć. Wszyscy byli przerazeni, ale razem dali radę. To super, że Harry choć na chwile zajął towarzystwo rozmową o dziecku. Lily zmarł. Niemożliwe. Kolejna zła wiadomość dla Kate i chłopców. Trzeba będzie jej powiedzieć. Za kilka miesięcy Kat moż będzie widzieć. To cudowne, ze operacja się udała. Lou wyrażnie odczuł ulgę, że znowu zobaczył narzeczoną. Czemu musiał przyśnić się jej taki zły i realistyczny sen. Naszczęście Lou jest przy nmiej. Nic ich nie pokona.
Dziękuje ze poświęcasz nam swój cenny czas. Kocham Ciebie i twoje opowiadanie odrywające od codzieności. Na Taki długi super rozdział warto czekać nawet dwa tygodnie. Inne blogerki których opowiadania czytam dodają krótkie rozdziały raz na 2 tygodnie, a nawet więcej. Nie przejmuj się, czekam cierpliwie na każdy rozdział który dodajesz.
Kocham, Bożena.
Zapomnmiałam: gratulacje z okazji wygranych nominacji.
UsuńKocham, Bożena
Dziękuję ci za te wszystkie przemiłe słowa i komplementy, a także za ogromną wyrozumiałość dla mojego - ostatnio nagminnego - braku czasu. Cieszę się niezmiernie, że moja pisanina nadal ci się podoba i wciąż wywołuje w tobie tyle emocji :) Mam nadzieję, że to się nie zmieni aż do ostatniego rozdziału, który... już niedługo.
UsuńJeszcze raz dziękuję i życzę wszystkiego dobrego.
Pozdrawiam xx
super czekam na nexta Dominika :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał :)
UsuńPozdrawiam xx
Heej! ♥
OdpowiedzUsuńKurczę rewelacyjny rozdział! *______*
Niepokój i lęk Louisa było czuć na kilometr. Ah.. To przykre, że on i Kate muszą tyle w życiu przechodzić i żyć w ciągłym niepokoju.. No i mam nadzieję, że operacja się uda i Kate będzie mogła w końcu zobaczyć Lou i resztę jej rodzinki.. :) Jeszcze gdyby Kate miała za mało problemów i zmartwień, zmarła Lily.. :C Mały aniołek odszedł, ale może to lepiej, bo nie będzie się już męczyć..? Ahh :c
Dumny ojciec - Harry.. To nieprawdopodobne, że Styles tak dorósł i dojrzał a wszystko za sprawą Alex.. Na pewno będą tworzyć idealną rodzinę, a maleństwo mając tylu wujków i cioć wokół będzie rozpieszczane :>>
Cieszę się, że Niall jest szczęśliwy i mógł spędzić te kilka dni z Katie.. Wszystko zmierza ku dobremu :))
No i nie wierzę, że historia zmierza ku końcowi, A tak bardzo się zżyłam z Twoimi bohaterami. :) Nawet nie wiem kiedy zleciał ten czas i dodałaś już 98 rozdział, łooo. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy.. ; )
No i gratuluję wygranej, kochana ♥ W pełni zasłużone zwycięstwa! ♥ Masz wielki talent.
Życzę udanego tygodnia i więcej wolnego czasu na przyjemności ♥
Całuję x
@blue_eyes_9
Dziękuję ci za ten wspaniały komentarz. Bardzo się cieszę, że rozdział ci się spodobał i że udało mi się przekazać ci emocje bohaterów. W końcu one liczą się najbardziej. Bez nich byłby to tylko zbiór pustych słów. To emocje nadają głębię...
UsuńStrach Louise jest jak najbardziej na miejscu. Chyba nie ma nic gorszego, niż obawa o kogoś, kogo kochamy... Na szczęście operacja się powiodła i teraz pozostaje tylko mieć nadzieję, że wszystko skończy się pełnym sukcesem.
Harry jako dumny i odpowiedzialny tatuś? To naprawdę interesujący widok ;)
A że w życiu nie występuje coś takiego, jak niczym nie zmącone szczęście... Śmierć Lily. Coś po czym naprawdę ciężko się podnieść...
Masz całkowitą rację, wszystko się kiedyś kończy... Ale to nie zmienia faktu, że czasami trudno w to uwierzyć. Kto by pomyślał, że dojdę do setki ;)
Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam xx
Wiesz... czasami się zastanawiam jak to jest możliwe, że najbardziej lubię te Twoje "powolne" rozdziały kiedy coś takiego jak akcja prawie nie występuje, a ja tylko siedzę i zaczytuję się w emocjach i uczuciach. Musi to niewątpliwie świadczyć o tym jak zdolną autorką jesteś i jak sprawnie posługujesz się językiem. I strasznie zazdroszczę Ci tej umiejętności, ale jednocześnie gratuluję ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem jakie słowa mogą opisać ten rozdział czy w zasadzie całe opowiadanie, skoro tak nas ciągle przygotowujesz na jego zakończenie... Piękne? Tak. Wzruszające? Niewątpliwie. Dające nadzieję na lepsze jutro? Bez dwóch zdań. I chociaż mogłabym Ci wypisać całą listę pozytywów, to wydaje mi się, że to właśnie te trzy cechy sprawiają, że trwam tu z Tobą i będę jeszcze długo po zakończeniu tej historii.
Bardzo się cieszę, że operacja się udała i mam nadzieję, że pokarzesz nam w kolejnym rozdziale jak to jest widzieć. Jestem bardzo ciekawa jak byś to opisała i szczerze powiedziawszy nie wiem z czyjej perspektywy najbardziej chciałabym o tym usłyszeć. Pierwszym instynktem była oczywiście Kate, ale myślę, że jeżeli pokazałabyś to ze strony którego z chłopaków, i chyba też niekoniecznie Lou, mogłoby być jeszcze ciekawiej... Zresztą to i tak Twoja decyzja, a mi pozostaje jedynie czekać aby się przekonać co znów fantastycznego wymyślisz :)
Życzę Ci udanego tygodnia i do usłyszenia w kolejnym rozdziale :)
Lots of love ♥
Xx.
Jej :D Strasznie się cieszę, że nadal znajdujesz czas na czytanie tych moich wypocin, a na widok twojego komentarza, pewnie oczy mi się zaświeciły z tej całej radości ;)
UsuńDziękuję ci za wszystkie przemiłe słowa i komplementy... Zawsze są one dla mnie bezcenne. Zwłaszcza od osób, których twórczość sama podziwiam i w której się zaczytuję.
Tak sobie zaplanowałam, że te ostatnie kilka rozdziałów, to będzie takie jedno wielkie zakończenie. Musiałam to rozłożyć w czasie, bo przecież nie mogłam wyjaśnić wszystkiego w ostatnim rozdziale, prawda? Choć wtedy mogłabym konkurować z większością kryminałów na rynku ;)
W kolejnym rozdziale jeszcze nie, ale kto wie, może w tym ostatnim doczekamy się tej wielkiej chwili i ostatecznego sukcesu operacji ;) A z czyjej perspektywy to opisać? Prawdę mówiąc sama się nad tym zastanawiam :)
Jeszcze raz dziękuję ci za to, że jesteś i czytasz...
Całuję xx
OMG!!!
OdpowiedzUsuńCudownie, wg. piękne to jest tak, że zaraz chyba się zesram i zejdę i Ajdscahnkknxgycbrnxml!!!
Już się ogarnęłam . Boże, ciekawe czy Kate odzyska wzrok. Było by jedwabiście (takie nowe powiedzonko gdzieś wyczytałam XD).
Ja wiedziałam, że to sen. Lou by tego nie zrobił. Prawda?
A wg. to umieram z ciekawości ! Kiedy Next?
A jeszcze co z tym blogiem? Zaczniesz nowego? Błagam!!!!!!!!!!
Życzę weny! Buźka ;*****
http://1d-one-little-thing.blogspot.com/
Horanowaxxx:*
Bardzo się cieszę, że opowiadanie ci się podoba i wywołuje u ciebie tyle emocji :)
UsuńCo do kolejnego, to jeszcze nie wiem. Na razie chcę się skupić na zakończeniu tego, a potem trochę odpocząć od blogowych zobowiązań. I może w międzyczasie napiszę kilka dodatków, o które proszą czytelnicy? Zobaczymy...
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam xx
Zaczęłam czytać ten rozdział z myślą, że będę musiała Cię zabić, jeśli zaserwujesz nam coś w stylu: Kate umiera po operacji i zostawiasz nam z tą informacją, a w kolejnym rozdziale dowiadujemy się, że był to przykładowo sen Zayna.
OdpowiedzUsuńSerio zaczęłam się tego obawiać! Podejrzewam, że w takim przypadku mogłoby to się skończyć moim zawałem, albo wybuchem rozpaczy.
Co prawda zaserwowałaś nam sen, ale był to sen Kate i nie wystraszył mnie on zanadto, bo NIC, ale to absolutnie nic na tym świecie nie przekonałoby mnie że Louis nie kocha Kate i zostawiłby ją dla jakiejś tam Elenour! Phi! :D
Oj było emocjonalnie! Muszę przyznać, że stresowałam się razem z nimi wszystkimi! Mało nie zaczęłam obgryzać paznokci ze zdenerwowania! No i tak mi przykro z powodu Lily... Ale coś czułam że niestety, ale jej historia nie skończy się dobrze.
Jestem dumna z Harrego! Cieszę się, że on się cieszy z tego malucha! :) To jest takie budujące! I pięknie Zayn, bodajże, zauważył, że nasz Styles wydoroślał!
Cudowny był ten rozdział i bardzo Ci za niego dziękuję.
Mam nadzieję, że wszyscy ustosunkują się do Twojej prośby i dadzą spokój z pytaniami o kolejne rozdziały. Piszesz je tak doskonałe, długie, dopracowane i wypieszczone, że nawet jeden na dwa miesiące powinien być dla wszystkich satysfakcjonujący. (I broń boże, nie namawiam Cię żebyś zaczęła tak robić ;P) Próbuję tylko powiedzieć, że dziwią mnie tacy ludzie, bo pisanie, na dodatek TAKIE pisanie wymaga ogromnego nakładu pracy! I podziwiam Cię, że dajesz radę! Jesteś Mistrzem!
Ludzie czasem nie zostawią nawet krótkiego komentarza i tłumaczą się brakiem czasu. A cóż tu dopiero mówić o czasie jaki potrzeba by napisać cały rozdział!
Nie mogę się doczekać momentu kiedy Kate zacznie widzieć. Mój boże, to będzie coś cudownego! Jestem podekscytowana! Jeeej! :))
Serdecznie pozdrawiam i życzę mnóstwa pozytywnej energii!
Obawiałaś się, że zaserwuję wam TAKI sen w tym rozdziale? Może i czasami wykorzystuję kilka razy te same sytuacje, ale nigdy dokładnie ich nie powielam, a taki sen już był, więc martwiłaś się zupełnie niepotrzebnie :)
UsuńChyba nikogo nie nabrałam tym snem Kate i właściwie nie miałam takiego zamiaru. Dlatego od razu napisałam, że to tylko kolejny koszmar. Bardziej zależało mi na tym, by ukazać obawy Kate. To, że mimo całej tej miłości do Louisa, ona wciąż gdzieś tam w środku obawia się, że nie jest dla niego wystarczająco dobra...
Cieszę się, że rozdział ci się podobał i że było ci dane poczuć emocje, które starałam się w nim zawrzeć...
Dziękuję ci za ogromną wyrozumiałość i za docenienie ogromu pracy, jaką wkładam w każdy rozdział. Niektórzy chyba naprawdę myślą, że piszę je na kolanie i w dodatku w piętnaście minut... Ale niestety na takie osoby raczej nie ma rady...
Jeszcze raz dziękuje - za cudowny komentarz, pełen pięknych słów...
Pozdrawiam xx
Rozdział cudowny jak zawsze :3 Jakoś ciężko mi uwierzyć, że niedługo koniec... :( No cóż...
OdpowiedzUsuńGratuluję wygranych! Życzę weny i z utęsknieniem czekam na następny rozdział :)
Pozdrawiam xx
Dziękuję za miłe słowa i bardzo się cieszę, że rozdział ci się spodobał :)
UsuńPozdrawiam xx
Hey kochana :)
OdpowiedzUsuńJak widzisz czas pozwala mi od razu po przeczytaniu zostawić po sobie komentarz,czym dotrzymuje obietnicy.
Na samym początku serdecznie Ci gratuluje wszystkich zwycięstw. W pełni na nie zasłużyłaś.
A teraz do rzeczy !
Masz szczęście,że operacja się udała. Nie wybaczyłabym Ci gdyby Katy nie przeżyła operacji.Teraz tylko czekać czy Kate będzie widzieć i czy jej oczy dalej będą takie 'magiczne' jak do tej pory. Przeraziłam się tym całym koszmarem,który przyśnił się Kate. Na całe szczęście były to tylko sen. I dzięki Bogu !
Louis on jest po prostu przesłodki,gdy tak się troszczy o Kate. Jego nerwy w końcu i mi się udzieliły. Wcale mu się nie dziwię,przecież elf jest całym jego światem. Na szczęście miał koło siebie przyjaciół,którzy go bardzo wspierali.
Cieszę się,że reszta ekipy 1D pozytywnie przyjęła wesołą nowiną Harry'ego i Alex. Nie spodziewałam się,że to będzie już 9 tydzień...myślałam,że najwyżej 6,ale że 9. Tym mnie zaskoczyłaś,ale pozytywnie.
Jest mi bardzo przykro,że nie znalazł się dawca dla Lily. Szkoda tej małej dziewczynki.
Dziś się popłakałam czytając rozdział.A już całkowicie się rozkleiłam,kiedy do sali wszedł lekarz i powiedział,że operacja się udała.
Rozdział jak zawsze dopracowany do perfekcji.Był pełen emocji,które tak fantastycznie opisujesz...Jesteś w tym najlepsza !
Jak zawsze z wielką niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
P.S. Mam do Ciebie nie typowe pytanie (mam nadzieję,że mnie nie zlinczujesz),otóż czy mogłabym sobie wydrukować Twoje opowiadanie ? Od razu mówię tylko do użytku domowego,ponieważ mojej mamie strasznie spodobała się Twoja historia,gdy jej opowiadałam. A moja mama nie cierpi komputerów. Czekam na Twoją odpowiedź.
Ściskam i Całuję
Kasia xx
Dziękuję ci, kochanie, za ten wspaniały komentarz i wszystkie miłe słowa oraz komplementy. Cieszę się, że lektura mojego opowiadania nadal sprawia ci przyjemność :) A co do tych nagród, to DZIĘKUJĘ, bo przecież to wszystko tylko dzięki WAM :)
UsuńOperacja za nami i wygląda na to, że wszystkie tortury, którymi mi grożono, pójdą w zapomnienie ;) Musiało się udać! Choćby w trosce o moje zdrowie ;)
Sen Kate... Nie miałam w planach trzymania was w niepewności, tak jak to najczęściej robiłam. Tym snem chciałam raczej ukazać, ze pomimo tego ogromnego uczucia między Kate i Louisem, ona nadal - może gdzieś głęboko w sobie - myśli, iż nie jest dla niego wystarczająco dobra...
Cieszę się, że udzieliły ci się emocje z rozdziału :) Zawsze sprawia mi radość, gdy wiem, że udało mi się je dobrze ubrać w słowa.
A co do ciąży Alex i tego dziewiątego tygodnia... Poszperałam w mądrych książkach i w internecie i dowiedziałam się, że właśnie wtedy najczęściej pojawiają się poranne mdłości. Policzyłam dni, które minęły w opowiadaniu i okazało się, że idealnie pasuje ;)
Jak to w życiu bywa, większość szczęśliwych zakończeń, niesie ze sobą smutne wydarzenia. Śmierć Lily była właśnie taką tragiczną chwilą na mapie życia bohaterów...
Wciąż nie mogę uwierzyć, że naprawdę chciałoby ci się to wszystko wydrukować. Całkiem sporo tego... No i obawiam się reakcji twojej mamy na lekturę ;) Mam nadzieję, że dobrze ją zniesie ;)
Całuję xx
Naprawdę kocham to opoeiadanie ^^
OdpowiedzUsuńWiem że jeszcze nie komentowałam tu ale jestem leniem xD
Ten rozdział był naprawdę uroczy, oprócz śmierci kuzynki Kate ...
A Harry ekscytujący się 2cm płodem, nie wiem czemu ale to tak realna sytuacja ;)
Smuci mnie zbliżający się koniec, ale z drugiej strony jestem ciekawa końca, mam nadzieję, że po tym ff, mimo braku czasu napiszesz coś jeszcze :)
A tak z czysto ludzkiej ciekawości co studiujesz? (Ja biologię)
@maraxxxo (ig oraz tt)
Och, lenistwo w końcu dotyka każdego z nas, więc doskonale cię rozumiem ;)
UsuńCieszę się, że moje opowiadanie ci się spodobało i że nie możesz doczekać się kolejnych rozdziałów :)
Co będzie, gdy już zakończę tę historię, jeszcze nie wiem. Z pewnością teraz nad tym nie rozmyślam. Jeszcze przyjdzie na to czas...
A odnośnie twojego pytania, to studiuję sztukę z fotografią.
Pozdrawiam xx
Powoli brakuje mi słów, aby opisywać te wszystkie wspaniałe rozdziały :] Nasza kochana Kate jest już po operacji, która całe szczęście się udała :D Nie mogło być inaczej :D
OdpowiedzUsuńCieszę się z twojej wygranej, a jeszcze bardziej z tego, że wsadziłam do twojego zwycięstwa cegiełkę :D Tak jak pewnie każdy czytelnik twego opowiadania :)
Nie bardzo wiem, co tutaj mogę jeszcze napisać...
Będę czekać na rozdział tak długo jak będzie trzeba :]
Do napisania,
Hit Girl
Dziękuję ci bardzo za ten komentarz i te wszystkie przemiłe słowa. No i za głosy, które oddałaś na moje opowiadanie :) Dziękuję. Naprawdę bardzo się cieszę, że ci się ono spodobało :)
UsuńPozdrawiam xx
Za każdym razem jak zaczynam pisać tutaj komentarz to myślę czego jeszcze Ci nie napisałam, jakich jeszcze nie użyłam słów by chociaż po części opisać Twój talent i zdolności. Powoli już mi brakuje określeń :D Wiesz już, że piszesz genialnie, tak wiernie oddajesz emocje, które towarzyszą bohaterom. No i oczywiście uwielbiam to jak tworzysz tą historię. Za każdym razem chcesz zaskoczyć swoich czytelników ;) I udaje Ci się! To świadczy o Twoim ogromnym talencie :) Po prostu Kate jesteś fenomenalna ! ;)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to w końcu nadszedł czas operacji. Dało się odczuć ogromne napięcie i zdenerwowanie zarówno Kate i Lou. To jak mały Elf poprosiła ukochanego, aby zaopiekował się pierścionkiem to było takie słodkie i urocze. Świadczy o ogromie uczucia, które Ich łączy :) Dobrze, że chłopaki byli razem z Nimi w tak ważnym momencie. Każdy z nich bardzo bał się o małą siostrzyczkę. Ale niezawodny Harry oderwał chociaż na chwilę myśli od operacji. Mała fasolka ma 2 centymetry ! :) A rodzice są przeszczęśliwi ;) Wierzę, że sobie poradzą :) A z taką bandą wujków i cioć to już na pewno ;)
Dobrze, że operacja Kate przebiegła zgodnie z planem ;) Teraz będzie mogła zobaczyć wszystkich kochających ją ludzi :) Oby się tylko nie zawiodła :D Szkoda tylko małej Emily.... Ciężko jest znaleźć dawcę. Nie wiem jak tą wiadomość przyjmie Kate.
Ostatnia scena... Aż zadrżałam... To tylko sen. Uff. Ale przecież wiadomo, że Lou by jej nie zostawił :) To Kate jest kobietą jego życia. Podsumowując rozdział jak zawsze cudowny, pełen emocji.
Gratulacje wygranych Kate ! W pełni na nie zasłużyłaś ;) A my tylko trochę Ci pomogliśmy w ich zdobyciu :) Taki malutki wyraz wdzięczności ;)
Udanego tygodnia !
Całusy xx
~Madzieeekk
Dzień dobry, Maluszku! :*
OdpowiedzUsuńW pierwszej kolejności gratuluję Ci każdej wygranej, jaką zgarnęłaś swoją cudowną historią. W 100% na nie zasłużyłaś. Jeśli można być dumnym z takich osiągnięć, to ja jak najbardziej jestem :*
Przechodząc do rozdziału, to widać, że jest on całkowicie poświęcony Kate i Louisowi i operacji, na którą ja osobiście czekałam, od rozdziału, w którym się okazało, że jest ona możliwa. Bardzo się cieszę, że w końcu to nastąpiło. Czytanie kolejnych akapitów, w których przeważała niepewność, niecierpliwość, strach, trochę mnie dołowała. Rozumiem, że takie rzeczy naprawdę się zdarzają, ale w pewnych momentach miałam wrażenie, że Kate walczy życie, które jest całkowicie zagrożone, a nie, że ma "tylko" operację wzroku. Nie zrozum mnie źle, po prostu niektóre momenty były dla mnie odrobinę ciężkie do zniesienia (mam nadzieje, że zrozumiesz, o co mi chodzi).
Bardzo mi przykro z powodu śmierci Lily. Dziewczynka nawet nie zdążyła nacieszyć się życiem, a już musiała się z nim pożegnać. Czytając, czy przeżywając naprawdę takie chwile, człowiek jakoś bardziej zaczyna się cieszyć życiem, które ma. Zmienia się, dostrzega małe rzeczy, które wcześniej gdzieś pominął.
Wciąż nie wierzę, że Harry będzie miał dziecko. Najmłodszy z zespołu, dorósł najszybciej. Teraz tylko czekać, aż oświadczy się Alex, będą mieli piękny ślub i długie i szczęśliwe życie.
Wychwyciłam tyci-tyci moment Niama, kiedy Liam szturchnął Nialla w ramię. Niby nic, a dla mnie... Okej, już nic nie mówię. Sen Kate był nie na miejscu! Zdecydowanie nie! Louis nigdy by jej czegoś takiego w życiu nie zrobił. On ją za bardzo, za mocno i całym sobą, kocha. Tak bardzo się cieszę, że w końcu się obudziła, dzięki czemu Tomlinson mógł odetchnąć pełną piersią.
Jeszcze raz gratuluję! Wysyłam moc uścisków i do zobaczenia, Kaś! :*
-matrioszkaa! xx
Awww a tak ogólnie to ile będzie wszystkich rozdziałów?
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału > Kurczę NIe wiem co napisać . BRAK SŁÓW . Boski . Dziękuję , że piszesz tego bloga . Dzięki niemu patrze inaczej na świat którym patrzy główna bohaterka "Kate " . Podziwiam ją bo ona radzi sobie i mimo , że nie widzi umie żyć z tym. Ja bym zabiła się o pierwsze lepsze drzwi . Ale nie Kate , ona jest silna i mądra . Mam nadzieje , że Kate odzyska wzrok i będzie szczęśliwa z Lou . Chciałbym , żeby Kate zobaczyła jeszcze świat taki jaki widziała gdy jeszcze nie była niewidoma . Boże nie wiem co piszę . Jestem tak zafascynowana w ten blog , że jak zobaczyłam nowy rozdział to wyplułam sok który naprawdę chciałam wypić. :p Kocham Cię i jeszcze raz dziękuję , że go piszesz. :***
Świetny rozdział. Jak dobrze, że Kate nic się nie stało w czasie operacji. Oby jeszcze jej się udało odzyskać wzrok. Mam taką nadzieje. Pozdrawiam i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Award. Info u mnie: destiny-rebekah-1d.blogspot.com
UsuńBardzo się cieszę, że rozdział ci się spodobał i z całego serca dziękuję za nominację. Brak czasu niestety nie pozwoli mi wziąć udziału w tej zabawie. Rok temu dałam się w nią wciągnąć i pamiętając, ile wymagało to ode mnie wolnego czasu, którego niestety nie mam, tym razem muszę podziękować.
UsuńJeszcze raz dziękuję i pozdrawiam xx
Taaaaki piekny rozdział *.* normalnie już od początku ryczałam :') takie śliczne. Nie mogę uwierzyć że to już praktycznie koniec tego pięknego opowiadania. I co ja teraz zrobie? Wchodzę tu po kilka razy i sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału. Jak to opowiadanie się skończy to co ja będę czytać? Jak tylko pojawi się epilog masz myśleć nad nową historią!!! xdddd oczywiście jeżeli coś przyjdzie ci do głowy. W co nie wątpię, bo TO opowiadanie jest zajebiste.! Boshe... Chyba bym nasrała w gacie, gdybyś wymyśliła nowe opowiadanie xd
OdpowiedzUsuńKaaaaate będzie zdrowa, ja to pięknie czuje i wieeeem. Nie mogę się doczekać momentu, w którym zobaczy chłopaków, a już zwłaszcza Louisa. Tylko na to czekam;) no i jeszcze na ich ślub <33333
Życzę weny :*** i liczę na kolejny piękny rozdział, pewnie będzie dużo piękniejszy niż ten i pewnie będę ryczeć jak bóbr ;))
Rozdział genialny, a całe opowiadanie jest cudowne :) Tak się cieszę, że zostało mi pokazane :) Z niecierpliwością czekam na każdy rozdział. Każdy z bohaterow jest pokazany indywidualnie i to mi się bardzo podoba :) Gdy słyszę piosenkę Feels like home to od razu myślę o Kate i Lou. To uczucie między nimi <33 :) Strasznie zżyłam się z tym opowiadaniem :)
OdpowiedzUsuńte rozdziały, opowiadanie są cudowne
OdpowiedzUsuńjuż po prostu brakuje mi słów żeby to opisać haha
ale ja chyba nie wytrzymam końca tego opowiadania ;c
będzie mi go strasznie brakować
Jestem uzależniona od tego opowiadania. Będę czytać na nowo aż nie zaczniesz pisać nowego. Zaczniesz pisać nowe prawda?
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdziału cudowny jak zawsze :)
Niektóre teksty mnie rozwalały nie powiem.
Do następnego. xoxo
Cześć kochanie :)
OdpowiedzUsuńTen rozdział mogę opisać jako pełen emocji i trzymający w napięciu. Niby wiem, że już dawno obiecałaś, że nic złego Kate nie zrobisz, ale kobieto, ty po prostu zbyt dobrze to wszystko opisujesz, żeby mimo wszystko czytając to nie być do granic możliwości przepełnionym tym lękiem, który wręcz przenosi się z bohaterów na czytelnika. Pochłaniałam ten rozdział olbrzymimi haustami, żeby jak najszybciej przekonać się, że wszystko na pewno skończy się dobrze. Jakoś pod koniec czytania już, brat przyniósł mi jedzenie i do końca rozdziału siedziałam trzymając talerz w dłoni nad klawiaturą laptopa zbyt zaabsorbowana by przerwać czytanie i zabrać się za jedzenie. Musiałam przedstawiać iście komiczny obrazek siedząc wgapiona w laptop, totalnie skupiona na tym co czytam, wpół kontaktująca ze światem i trzymająca ten talerz praktycznie nie zdając sobie z tego sprawy XD
Początek był taki uroczy :) Oni są taką cudowną parą ^^ Wiem, że już to mówiłam, ale trudno ;p
Ten strach Lou, ten olbrzymi strach. Szczerze mówiąc to trochę jakby wcieliłam się w niego bo czułam praktycznie to co on. Opisałaś to tak świetnie, że doskonale czułam co przeżywa on i reszta chłopaków... i jeszcze ta wiadomość o Lily... Gdy czytałam tę scenę z rozmową Paula wiedziałam, że pewnie chodzi o Lily, ale myślałam bardziej, że może jej stan się krytycznie pogorszył, czy coś, ale nie że zmarła...To naprawdę smutne. W sumie trochę można się było tego spodziewać, ale mimo wszystko wierzyłam, że uda się znaleźć dawcę, że zdążą na czas... Niestety życie nie zawsze kończy się happy endami...
Sen Kate był okropny. Nawet mimo że praktycznie od początku wiedziałam, że jest to sen, to i tak było to przerażające. Uwielbiam jak właśnie w snach wyrażasz uczucia bohaterów, których na zewnątrz nie ukazują, a czasami wręcz sami nie są ich świadomi.
Co ja ci mogę jeszcze napisać... Może podziękuje ci za to, że nie zakończyłaś tego rozdziału w sposób przez który nie mogłabym funkcjonować, aż do następnego rozdziału żyjąc w niepewności ;)
Ach, oczywiście jeszcze zapomniałam ;p Tak bardzo cudownie byłby gdyby Kate widziała :)
CYTATY ROZDZIAŁU:
„Fajnie byłoby przespać wszystkie problemy.” (oj, jakie to by było cudowne rozwiązanie...)
„Wcale nie musimy tego robić... Nie potrzebujemy tego... Nie ryzykujmy...” (czytając tę scenę czułam zupełnie to samo, wręcz wydawało mi się, ze jestem Lou, rozumiałam go całkowicie)
„- Będę ojcem... - powiedziałem i nie mogłem się nie uśmiechnąć, słysząc rozbawione prychnięcie Alex. Miłość w jej spojrzeniu dodawała mi sił.” (mimo, że wciąż byłam zestresowana to na to oświadczenie Stylesa prychnęłam niczym Alex i trochę się rozluźniłam, Harry to jednak wie, jak rozładować atmosferę :)
„- Ja będę miał dziewczynkę. Louis chłopca. Chajtniemy ich ze sobą i wszystko zostanie w rodzinie. Plan idealny – wyszczerzyłem zęby w uśmiechu, dumny ze swoich przemyśleń. „No, powiedzmy, że nad tym myślałem...”
- Idiota... - usłyszałem westchnienie Alex.
- Nie obrażaj ojca swoich dzieci, Motylku...”
(no i jak tu ich nie kochać jak nawet w takiej sytuacji potrafią człowieka rozśmieszyć ;D)
A teraz tradycyjnie pomęczę cię trochę mówiąc o sobie ;p
UsuńCóż... w sumie nic ciekawego się od poprzedniego razu nie zdarzyło... a już na pewno nic co przebije mój ostatni 'list' do ciebie ;) Ale to to zdecydowanie ciężko będzie przebić XD
Tak naprawdę, jedyne co u mnie słychać to zwykła, szara rzeczywistość ;) Sobotę całą przebalowałam nic nie robiąc i przepłaciłam to ślęczeniem całą niedzielę nad chemią. A że właściwie wszystkie notatki z chemii mam na komputerze to pod wieczór z trudem już mogłam patrzyć na swojego laptopa i myślałam, że oczy to mi normalnie wypłynął XD No ale przynajmniej co nieco ogarnęłam ;)
Jutro znów wcielam się w rolę kamerzysty w związku z programem na zakończenie roku, no a potem będę to wszystko sklejać... Ostatnio to się kompletnie nie rozstaję z programem do montowania filmików i przy okazji co i rusz odkrywam jakieś nowe jego funkcje ;p Może jak zmontuje już te wszystkie filmiki to będę już całkiem dobrze sobie z nim radzić i to jedna z rzeczy, które mnie motywują do nie poddawania się mimo olbrzymiej ilości czasu jaką to pochłania.
Eh... ty ciągle z tym końcem... Nie wiem co ja będę robić jak to się skończy (może z tej desperacji wreszcie zacznę wypożyczać lektury na czas i je czytać XD), bo teraz to jedyne opowiadanie, które czytam na bieżąco i wyczekuje na następny rozdział :)
Miało być krótko, a wyszło jak zwykle... (To mój tekst! :D)
Tobie również życzę dobrego tygodnia i niech moc będzie i z tobą by walczyć z tym natłokiem zajęć ;)
Przesyłam moc pocałunków i dużo miłości ♥
xoxo
P.S. „Menadżer opadł ciężko na siedzenie obok Andy'ego i chyba pierwszy raz wadziłem* na jego twarzy taki grymas.” (*widziałem ;p )
Jak dobrze, że operacja się powiodła :")
OdpowiedzUsuńChociaż nie mogło być innego wyjścia to i tak się cieszę :D
Lou serio odchodził od zmysłów czekając aż się skończy.. Ale całe szczęście byli przy nim przyjaciele i oczywiście kochana Alex <3
Co on by bez nich zrobił... ^^
Jest tak późno, a ja czytam Twój rozdział.. To tylko dowodzi, że jesteś niesamowitą pisarką i dla ciebie można nawet noce zarywać ♥
duuużo weny i całusów :3
@enough_strong__
ojejcia , przeraził mnie ten rozdział, juz który to raz z kolei? :)
OdpowiedzUsuńzacznijmy od początku... ja równiez strasznie sie denerwowałam tej operacji. chyba jak kazdy tutaj :) jeszcze gorsze przerażenie nadeszło, gdy wszystko zaczęło sie powtarzac tak jak w śnie Louisa.. juz mnie wszystko zaczeło zastanawiac. bo przeciez kiedys tam podobnie było u Zayna, to było takie realistyczne.. na szczęscie wtedy wszystko skończyło sie dobrze, nikt nie umarł. i tutaj chyba tez sie tak nie stanie :)
ale później nadszedł sen Kate, a jeszcze wczesniej śmierć jej kuzynki. :/ miałam nadziejen że jeszcze ją zobaczy, że jednak uda sie ją uratowac, niestety, wszystko nie może być takie piekne.. ten sen tez mnie zastanowił. pojawi sie znowu Eleanor w ich zyciu ? niech wkońcu zostawi ich w spokoju, nie raz przez nią wycierpieli ? eehh...
i na koniec cos śmiesznego :D Harry naprawde mógłby z Lou zrobic druzyne piłkarską :D ale to mnie chyba nie przeraziło jak wszystko :D słodko by było zobaczyc córeczke tatusia Stylesa, i syneczka Tomlinsona :) kolejny pomysł udał sie Harremu :D
całuski xx
Klaudia CityLondon
Chyba nie musze mówić, że rozdział jest genialny ;)
OdpowiedzUsuńPopłakałam się na koniec mimo iż przypuszczałam że to tylko sen.
Nie mogę pogodzić się z faktem, że opowiadanie się powoli kończy, na serio to do mnie jeszcze nie dociera ;ccc
Ale koniec smentów, czekam na nastepny i zycze weny xxx
P.S przepraszam za błędy bo pisze z fona ;/
Super opowiadanie !!!
OdpowiedzUsuńHej, Kochana! :)
OdpowiedzUsuńTrochę trwało zanim nadrobiłam tę stertę nowych rozdziałów, które przegapiłam przez dosyć nieudolnie radzenie sobie ze swoimi problemami, ale już jestem! W końcu wszystko przeczytałam i... jestem jak zawsze pod niemałym wrażeniem :)
Ta, a co do braku czasu, współczuję, gdyż ja go nazbyt wiele też nie mam niestety... Ale jakoś zawsze idzie się ogarnąć i żyć myślą, że co się odwlecze to nie uciecze, także spokojnie, bez nerwów, wszystko się zrobi, najwyżej w trochę innym czasie :)
Naprawdę dużo się wydarzyło od czasu, kiedy zostawiłam tu swój ostatni komentarz. Aż nie wiem od czego mam zacząć i czy w ogóle warto :)
Wiesz już o tym, że jesteś w cholerę zajebista i piszesz wspaniale. Wiesz także, że Twoje opowiadanie jest numerem jeden spośród tych, które kiedykolwiek czytałam bądź nadal czytam.
Słowa nie opiszą tego, jak pięknie potrafisz oddawać emocje i opisywać sytuację, jak przedstawiasz i przybliżasz nam bohaterów, jakie wartości nam przekazujesz...
To opowiadanie uczy, jeśli ktoś tylko chce, może wyciągnąć mnóstwo przydatnych wniosków. Powinnam Ci za to podziękować, bo ja to już od samego początku uczyłam się na tej historii.
Cieczę się niezmiernie, że operacja Kate się udała, bo do samej tej informacji nie byłam pewna, czy czasem nie postanowisz znów nas wszystkich dobić informacją, że coś jest nie tak z jej oczami lub po prostu, że nie żyje, jednak nie zrobiłaś tego i Bogu dzięki, bo nie wiem, jak bardzo by to mnie dobiło, ale na pewno nie byłoby pięknie :)
Szkoda tylko, że Lily się nie udało... Żyłam nadzieją, że jednak w ostatniej chwili ktoś się znajdzie... Kate jak i reszta dali jej tyle radości i szczęścia oraz spełnili kilka jej marzeń, że mam nadzieję, iż odeszła w pewnym spokoju i spełnieniu... Tak, wiem, że to tylko opowiadanie i Lily tak naprawdę nie istniała, ale ... zżyłam się strasznie z nimi wszystkimi. To jest tak rzeczywiste i realne, że nie dopuszczam do siebie nawet takiej myśli, że to wszystko się kiedyś nie wydarzyło :)
Przyjaźń, dozgonna miłość, wzajemna pomoc i niezwykłe wsparcie... nad wyraz cenne wartości :) Każdy powinien tego doświadczyć, jak oczywiście nie będzie, gdyż świat nie jest ani trochę sprawiedliwy, ale cóż, tak też bywa :)
A! I jeszcze Styles Junior mały będzie :) Jejku, jak ja się ucieszyłam na tą wiadomość! Fajnie, że to oni będą pierwszymi rodzicami w 1D :)
Powinnam już zakończyć, bo czas nieubłagalnie ucieka, a ma jeszcze kilka spraw do załatwienia także nie porozpisuję się tu bardziej, a nie ukrywam, że chciałabym poruszyć jeszcze kilka kwestii. Te najważniejsze są i to się liczy!
Także kochana życzę Ci więcej czasu przede wszystkim no i nadal tak cudownego pisania! :))
Postaram się, żeby być tu za kolejnym razem, także moge powiedzieć, że do następnego! :*
Hey ;) cudne opowiadanie. nie przeczytałam do końca. zatrzymałam się na tym że katy miała zpotkać się z joshem i resztą wiesz moze który to jest rozdział ? historia mi się usuneła a tutaj tego tyle jest...
OdpowiedzUsuńHejj jestem nowa opowiadanie zajebiste =D zapraszam http://27tattos.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKurde, nawet nie masz pojęcia jak mnie to twoje opowiadanie wciągnęło, następnego dnia miałam mieć kartkówkę z chemii, a ja zamiast spać to czytałam twojego bloga do 3 nad ranem. Z reguły czytam same blogi o Niall'u, bo tak jakoś wyszło, ale ta historia mnie tak wciągnęła, że masakra. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńPrzestraszyłaś mnie... Cholernie mnie przestraszyłaś...
OdpowiedzUsuńLou, El i ten... Ten... Wrrr... Nawet nie wiem jak go nazwać żeby nie było brzydko... Same najgorsze rzeczy przychodzą mi teraz do głowy :/
To jest najlepsze opowiadanie jakie do tej pory czytałam ...
Nie chcę żeby już się kończyło :'( Proszę nie rób mi tego :'CCCC
Masz taki wielki talent, że po prostu nie potrafię się wypowiedzieć...
Bardzo dobrze cię rozumiem, że teraz nie masz po prostu kiedy pisać. Natłok obowiązków - też tak miałam, więc doskonale wiem o co chodzi. Teraz akurat mam czas, żeby nadrobić komentowanie blogów, pisanie postów itp. Skręciłam kostkę, a z gipsem strasznie trudno się porusza więc praktycznie cały czas siedzę w jednym miejscu. Szczerze ci tego nie życzę. Jak uporasz się z wszystkim wtedy napiszesz coś dla nas. Ja zawsze będę czekać ;)
Nie będę ci truła, że twoje opowiadanie jest zajebiste ( jest lepsze niż tylko zajebiste) bo ciągle to słyszysz i bardzo dobrze o tym wiesz <3! Twój talent do pisania jest OGROMY! Jak wydasz już swoją pierwszą książkę to mnie poinformuj. Na pewno ja kupię :D
No to nic...
Nie mogę się doczekać kolejnego cudownego rozdziału ;*
JESTEŚ WIELKA <3!
Buziaki - Nat <3
Jejku jakie to jest cudowne <3 Może wpadniesz do mnie --->
OdpowiedzUsuńOpowiadanie-o-one-direction69.blogspot.com ~ Zapraszam!
Hej:)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, wiem znów się spóźniam z komentowaniem, ale się nie wyrabiam z nauką i jeszcze projekty, występ w telewizji, bez mojej zgody, cytuje słowa moje nauczycielki z polskiego: "Już was zapisałam dziewczynki". Szlag mnie tafia, każe mi napisać charakterystykę, poprawić legendę, i niedługo będzie szalenie trudny sprawdzian TAKŻE z polskiego, a ta mi jeszcze to wali, dobrze, że niedługo święta, bo chyba do końca roku, bez tej przerwy bym nie wytrzymała psychicznie. I jeszcze projekty, po co ja zapisałam się na 2 projekty? Sama nie wiem, plus nauka z innych przedmiotów i ciągłe komplikacje sprawy związanej z NIM, coraz bardziej żałuje, że nie zrobiłam czegoś wcześniej, nie był by jeszcze tak bardzo zagłębiony w takie złe towarzystwo, ale czasu nie cofnę, po za tym nie wiem czy on nadal coś do mnie czuje, szkoda gadać (pisać), może powinnam się pogodzić, że nic z tego nie wyjdzie i skupić się na nauce, a nie dołować. Musze dać radę. Kochana rozumiem cie doskonale że masz swoje życie, każdy je ma, nie musisz nam się usprawiedliwiać czemu 'spóźniasz' się z dodaniem rozdziału, czy z komentowaniem, naszych komentarzy, rozumiem, przynajmniej większość( to nie hejt)
Sorry, że się tak rozpisałam, chyba musiałam się komuś wygadać (wypisać)
Przechodząc do rozdziału:
Budzenie Katy w szpitalu przez Lou, było przeurocze, zresztą ich miłość jest cała przeurocza i oni na wzajem o siebie tak dbają i martwią się o siebie, że mam wrażenie, że ich miłość jest wieczna i niezwykle silna! Ucieszyłam się, że wyniki Katy są dobre, to chyba zwiększa jej szanse, prawda? Louis bardzo boi się o Katy, ja też. Bardzo to przeżywa! I jeszcze ten koszmar, na pewno mu nie pomagał w tamtej chwili. Czas w takich sytuacjach jest strasznie wolny i strasznie wkurzający! Nie wiesz gdzie się podziać, żeby o tym nie myśleć. Wszyscy się denerwowali, ale z pewnością z przybyciem chłopków Lou było raźniej. Zawsze lepiej czekać z kimś niż samemu. Temat ojcostwa Harrego, na chwile ich oderwał od operacji Katy. Ale ta informacja pod koniec akapitu... Chłopaki bardzo się starali znaleźć dawce dla Lily, uratowali przy tm sporo ludzkich żyć, ale jej nie zdołali uratować. To bardzo smutne, oby sytuacja z Katy nie była taka sama proszę! Dobrze że ten lekarz wszedł, bo miałam wrażenie, że Lou zaraz dosłownie zwariuje. Na wejście lekarza Katy, przestał oddychać, ja również. Wiadomość o powodzeniu się operacji, bardzo mnie ucieszyła i nie tylko mnie. Lou zareagował wzruszenie, łzami szczęścia, kocha Katy i to widać. Będzie wiadomo, czy będzie widzieć dopiero za kilka tygodni, to trochę długo, ale może wystarczy mi cierpliwości, bo moja ciekawość jest duża, wiesz to. Słodko Lou przywitał się z narzeczoną, razem są bardzo szczęśliwi i nikt nie może im tego odebrać, dlatego operacja Katy się powiodła, przynajmniej ja tak myślę. Potem ten mega dziwny sen Katy, ale Louis umie pocieszyć i wesprzeć ukochaną tak jak ona jego. Ich miłość jest piękna! Z niecierpiętliwością i wielką ciekawością czekam na następny rozdział, niestety kolejny z serii 'ostatnich'. Jednak cieszę się, że będziesz kontynuowała przygodę z pisaniem, choćby po małej przerwie, Dziękuje.
Pozdrawiam i Kocham
Marzena ze Śląska
PS. Wielkie gratulacje wygranych! Zasłużyłaś na to!
UsuńMarzena ze Śląska
Przepraszam, że się nie rozpisuje, ale cierpię na deficyt czasu i to taki OGROMNY. Chce tylko zaznaczyć, przeczytałam, jak zwykle rozdział świetny. Do następnego, mam nadzieję, że już będę bardziej ogarnięta :)
OdpowiedzUsuńGratuluje wygranej, zasłużona :) nie chcąc się chwalić, głosowałam kilkakrotnie :)
jestem taka nieogarnięta! dopiero znalazłam Twojego bloga i muszę przyznać, że od pierwszego zdania zakochałam się w nim. Z ogromną przyjemnością nadrobię wszystkie rozdziały. strasznie się cieszę, że tu trafiłam. ;)
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili i pod wpływem chęci zapraszam do siebie. ;) vertigofanfiction.blogspot.com
buziaczki.
zżyłam się tak z tym blogiem że jest on częścią mojego życia. Na prawdę nowy rozdział dodaj kiedy chcesz tylko błagam cię niech te wyniki operacji będą jak najlepsze. ONA MUSI WIDZIEĆ!! należy jej się to. słyszałam że niedługo kończysz pisać i nie wiem jaj ja mentalnie sobie z tym poradzę ! :( no i czekam na to jak się powiodą losy Horana no i baa !!! Harry i Alex no kurwaaa. ( przepraszam xd) to takie słodkie że ona jest w ciąży i mam nadzieję że zamieścisz jakieś reakcje fanek! ja nie mogę ten blog jest taki fhdoffhdsofh i tylko wyczekiwać ślubów i wgl happy endingu. aaa no i jeszcze jedno Zayn i Pezz. ja ich strasznie kocham i mam nadzieję że Zayn się opamięta !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. <3
tt: @olciiiia97
P>S> szkoda że uśmierciłaś Lily bo to smutne. tyle żyć się udało uratować a jej nie. Katy będzie załamana. kurcze tak płakałam :(
UsuńZnalazłam Twoje opowiadanie przez zupełny przypadek, ale po przeczytaniu śmiem twierdzić, że nie żałuję. Nie żałuję czasu, który poświęciłam na czytanie, a może jedynie tylko tego, że nie mam co więcej czytać i że wkrótce koniec. Chyba awansowałaś tym opowiadaniem na miejsce pierwsze wśród moich ulubionych, a wierz mi, że miałaś konkurencję - zdetronizowałaś to, które jest na nim od trzech lat. Nie wiem czy byłabym w stanie opisać te wszystkie emocje, które odczuwałam czytając. Chyba powinnam Cię "nie lubić" za te wszystkie emocje mną targające, ale to chyba tylko świadczy o tym, że piszesz to naprawdę świetnie. Wiesz, że czytając, czułam się momentami jak Lou? Kiedy jeszcze nie był z Kate? Bo choć początkowo liczba rozdziałów mnie przerażała, to postanowiłam sobie je przeczytać. I kiedy obiecywałam sobie koniec, że przeczytam następnego dnia, że 3 w nocy to pora by iść spać a nie czytać. Zdecydowanie pod tym względem mogłabym się jednoczyć z Lousiem, zimne prysznice z nadmiaru tych emocji też były. Przepraszam za takie bez ładu i składu słowa, lecz piszę tuż po przeczytaniu i po wyjściu z wprawy w pisaniu komentarzy. Co mogłabym Ci przekazać? Na pewno to, że opowiadanie jest świetne, choć to słowo jest za małe. Może genialne? Stworzyłaś naprawdę świetne postacie, a na pewno świetnego Harrego. No i mój ulubieniec tutaj - Lou. Podziwiam tutaj Twoją Kate. Jej siłę, upór i odwagę. Świetnie pokazałaś jej przemianę, jej jakby narodziny. Bo ona przy Tommym odżyła. A może narodziła się na nowo? Zayn ze wszystkimi swoimi rozterkami jest taki prawdziwy. Taki pełny sprzeczności. Niby jest przyjacielem i cieszy się ich szczęściem, ale ma momenty zazdrości. Niby chce być z Perrie i ją kocha, ale nie jest tego do końca pewny. Taki bliski człowiekowi. Skoro jestem przy Zaynie, to może Perrie. Wiedziałam, że jak tylko ona się "pojawiła" żywa, nie w ich opowieściach, to namiesza. Nawet miałam ochotę krzyknąć "a nie mówiłam?" kiedy dowiedziałam się o jej intrygach z Eleanor. Jednak świetnie (wybacz, że nadużywam tego słowa) pokazałaś jej zagubienie, naiwność. Jak u Malika. Niall. Jego miłość do jedzenia ti jest już tutaj legendarna. Taki wrażliwy chłopak, który w swoim życiu ma pewne zasady. Rozbawiający do łez i będący poważnym gdy trzeba. Choć to drugie, to u niego chyba bardzo rzadko. Taki prawdziwy przyjaciel - szczery i oddany. Liam z Danielle. Nie potrafię tu chyba ich oddzielić. Oni się wzajemnie uzupełniają, jak Kate&Lou. Ale nie powiem, Liam w roli "tatuśka" jest rozbrajający. Chyba mógłby przebić Harrego :D.
OdpowiedzUsuńB.
Paul, jest genialny. Człowiek pracy, widać, że to kocha. I że chłopacy są mu szczególnie bliscy. Szkoda tylko, że nie opisałaś jego scen jakie im robi z jego perspektywy, na pewno musiałoby to "brzmieć" komicznie. Harry z Alex. Chyba idealnie się tutaj uzupełniają. To samo poczucie humoru, podejście do niektórych spraw. Choć może ich różniło tylko na początku podejście do znajomości ze sobą. Ale pościągali dla siebie swoje maski i będą z tego małe "niewiniątka". Ich rozmowy ze sobą są niezawodne na poprawę humoru. No i Lou z Kate. Twojego Louisa tutaj nie da się nie uwielbiać. Chyba nie dało się lepiej go "zrobić". Bez nadęcia pokazałaś jego opiekuńczą stronę (a może raczej ją wydobyłaś?), nie zapominając, że on gdzieś tam w środku pozostał tym samym Louisem, tylko dbającym dodatkowo o Kate. Nie będę Ci tutaj pisać peanów na jego cześć, ale wiedz, że uwielbiam go tutaj takiego, jakiego go "stworzyłaś". Kate.. Jest taka inna od większości bohaterek opowiadań. Nie tylko ze względu na to, że jest niewidoma. Choć po tym rozdziale mam nadzieję, że wynagrodzisz jej wszystkie cierpienia, które przeszła. Jest tak realna, że aż mam wrażenie, że znam kilka takich Kate. Wielkie brawa dla Ciebie za to. Każdy bohater opisany przez Ciebie jest uzupełnieniem całości. Choćby brał udział tylko w jednej ze scen, to dopełnia resztę. Masz talent, naprawdę. Opowiadań o One Direction z reguły nie czytam (ich jakąś fanką nie jestem), bo przeważnie nie da się czytać tego, co piszą niektóre napalone nastki. Twoje się na tym tle naprawdę wyróżnia. Dojrzałością, stylem i widać, że to taka Twoja pasja. Podziwiam Ciebie za długość tych rozdziałów, ich ilość. Zdecydowanie należą Ci się te wszystkie wyróżnienia, gratuluję. I dziękuję, że mogłam czytać coś tak dobrego. Coś w rodzaju dobrej książki. A ponieważ jeszcze nie kończysz, choć jak piszesz, że jest to coraz bliżej, to wiedz, że masz kolejną wierną czytelniczkę. :)
OdpowiedzUsuńWybacz za te wszystkie bez ładu i składu zdania, za chaotyczne słowa, ale inaczej bym chyba nie umiała napisać. I za to, że się rozpisałam tak, aż brakło dopuszczalnych znaków. Pewnie i tak coś Ci zapomniałam przekazać.
Baja
Na wstępie-Zdrowych i radosnych świą Wielkanocnych,dużo uśmiechu i miłości ;* Przepraszam za komentarz dopiero teraz,ale nie miałam ostatnio siły. Jeszcze nawiązując do poprzedniego rozdziału-moje przypuszczenia się potwierdziły-Alex i Harry zostaną rodzicami-Gratuluję ! Muszę przyznać,że powyższy rozdział czytałam z niepokojem-bałam się o Kate,ale jak przeczytałam ostatnie zdania,to już naprawdę byłąm spokojna :) Louis tak wiernie czekał na ukochaną,miałam ochotę do Niego podejść i go przytulic i dodać mu otuchy,ale na szczęście ma przyjaciół, którzy wspomagają jego i Kate <3 Braterski uścisk Lou i Harry'ego to jeden z piękniejszych momentów tego rozdziału(poza oczywiście pocałunkiem Tomlinsona z Kate <3 No i nie można zapomnieć o obecności rodzinki
OdpowiedzUsuń-1D,Alex,Dani,Perrrie :)
Płaczę,szkoda Lily tyle jeszcze miała przed sobą,ale spełniła marzenie,takie niestety jest życie...
I na koniec-GRATULUJĘ!! W pełni zasłużyłaś na te wyróżnienia <3 Pozdrawiam, Herbaciara ;)
Kate! <3 Jeju.. Lou ją naprawdę kocha.. Kocham twojego bloga i dziękuje, że piszesz. Gratulacje <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
Adres: http://hey-im-a-witch.blogspot.com/
Zwiastun: https://www.youtube.com/watch?v=c1BPtrsFtNI
Neeeeext <3 Wspaniałe!
OdpowiedzUsuńKiedy następna cześć ??? ❤️😘❤️❤️❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńOmg kocham te fanfiction Harry jest tu cudowny nie IDEALNY :) kocham jego i Alex a jak zaczął mówić o ich dziecku i o tym ze to dziewczynka itp to .... Powiem tyle ze przez cały rozdział ryczalam <33 proooooosze wstaw już kolejny rozdział bo już na serio nie mogę się doczekać I jeszcze na koniec najlepszy cytat
OdpowiedzUsuń" jeszcze zobaczysz(...) to będzie córeczka tatusia " jedno wielkie Oooooooo
Więc jestem nową czyteliczką tego bloga i nie zaluje. Przeczytałam o 1 rozdziału trochę mi to zajęło nie powiem, ale czy zaluje? Skad.
OdpowiedzUsuńPowiem że na prawde jest mało blogow gdzie pisza takie długie rozdziały umiesz opisać ich uczucia czy jakies emocje co jest wielkim plusem. Przyznam Ci sie ze nie raz płakałam ze śmiechu. Masz na prawde dobre teksty.
Mam nadzieje ze Kate bedzie widziec zasluguj na to. Czulam sie czasami jak to bym ja byla tak dobrze to opisujesz. Na prawde moge tylko pozazdroscic ci takiego talentu.
Troche poslodzilam wiec teraz sie przyczepie do czego. Czasami nie wiem z kogo perspektywy piszesz. Troszeczke mnie to gubi. Nie wiem np. Mozesz pisac kogo oczami czy cos takiego. Bylo by jeszcze lepiej niz jest. Nie hejce bron boze tylko pisze ze czasami trudno odgadnac.
Tak na podsumowanie to stwierdzam ze ti chyba najdluzyszy komentarz jaki kiedykolwiek pisalam. Kiedy pojawi sie next? Obserwuj oczywiscie twojego bloga. Od teraz bede czytelniczka :D
Co ro rozdzialu to swiety jejku Harry tak sie cieszy ze zostanie ojcem to na prawde slodkie :') Bardzo, ale to bardzo mi sie podoba ten rozdzial.
Czkam na kolejny xx
Zapraszam na moje blogi.
http://oppositessattract.blogspot.com/?m=1
http://alwaytogethe.blogspot.com/?m=1
http://in-dreams-you-believe.blogspot.com/?m=1
Pozdrawiam xx.
W związku ze zbliżającym się końcem mam parę pytań :) Za ile rozdziałów planujesz skończyć? I czy planujesz rozpocząć nowe opowiadanie? :)
OdpowiedzUsuńPoza tym kilka komplementòw co do całego opowiadania, które zaczęłam czytać niedawno ;) Piszesz długie i sensowne rozdziały, ktòre szybko i przyjemnie się czyta. Potrafisz zbudować napięcie,doprowadzić do łez i do śmiechu. Moim zdaniem piszesz po prostu świetnie :D
Wow, dopiero co znalazłam to opowiadanie. Bardzo mi się podoba. Masz talent :) Zapraszam do mnie: Zayn Malik jako nauczyciel angielskiego https://firstforbiddenlove.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNIE!!!
OdpowiedzUsuńTo na prawdę nie może być koniec, nie chcę. Zżyłam się z tym opowiadaniem nawet pomimo tego, że ja, głupia nie komentowałam. Komputer nie działał przez cały tydzień, z resztą... Teraz też nie, jestem tylko gościnnie na laptopie - nie moim. Cały czas siedziałam przed komórką, a kiedy napisałam komentarz, to pisało, że nie mogę wysłać... ;c
Serio, to nie może się tak skończyć. Co będzie z Harry'm i Alex? Z ich dzieckiem i w ogóle? Nie no, ryczę, to jest głupie! Czas jest głupi. Jedno z najlepszych ff jakie czytałam kończy się, a ja mam jeszcze tak wiele pytań...
Z resztą, co ze mnie za czytelniczka, co prawie w ogóle nie komentowała, a jak już, to parę linijek.
Czas... Tu masz całkowitą rację. Drań - biegnie jak szalony. I co ja zrobię? Jest tyle świetnych opowiadań, które się kończą... Szybko się kończą. Za szybko... Ten ff był niesamowity. W każdym rozdziale miałam z czego się pośmiać. W innych rozkleić. W jaszcze innych byłam nienasycona, a czasem podekscytowana. Ten fanfiction był moją odskocznią, a teraz się kończy... Tak szybko. Mimo iż czytałam od niedawna, to na prawdę krótko. Inni byli z Tobą już od 2012r.! Dla nich może czas się dłużył, może nie, ale wiem coś na pewno. Czytając to, poświęcali jedne z lepszych minut swojego życia.
Na prawdę mam tyle pytań... A zero odpowiedzi.
Czy nadal będziesz pisać? Zaczniesz nowego ff, czy będziesz pisać Sequel? Nie wiem. A to jest znikoma ilość pytań, które mam w tej swojej głowie. Twoja twórczość mnie powaliła i chcę jej więcej i więcej.