Jechaliśmy windą na ostatnie piętro. Niby nic takiego. Normalna codzienność. Ale tym razem było inaczej. Czułem się
jakbym był co najmniej na jakimś ringu bokserskim. Powietrze było tak przesiąknięte emocjami, że
ciężko było oddychać. Louis nie odezwał się ani słowem odkąd wsiedliśmy do taksówki. „Czy powinienem się martwić?” zerkałem na niego co chwilę. Teraz
stał obok mnie i cały czas mocno zaciskał pięści, nie spuszczając wściekłego wzroku z
Malika. Jakby tylko czekał na odpowiedni moment, by zaatakować. „Coś mi się
widzi, że plan Liama raczej nie dojdzie do skutku...” Zayn za to wyglądał jak siedem
nieszczęść i jeżeli szybko czegoś nie wymyślimy, to Louis go zmasakruje... Ledwo
trzymał się na nogach. Gdyby nie pomoc przyjaciół, pewnie już dawno zaliczyłby bliskie spotkanie z podłogą. Stał z opuszczoną głową.
Sam już nie wiem, czy to z powodu tego co się stało, czy też najzwyczajniej w
świecie nie miał siły jej podnieść.
Zauważyłem zmartwione spojrzenie Nialla, połączone z
nerwowym przygryzaniem wargi i przypomniała mi się nasza nie tak dawna
rozmowa. „Czy już wtedy wiedział o uczuciach Zayna?” zastanawiałem się. A potem
pojawiła się w mojej głowie kolejna myśl. „Czy o to właśnie Malik pokłócił się z Pers?”
Wpatrywałem się w niego, jakby nagle miała mu na czole zaświecić się odpowiedź. „To
by nawet było logiczne...” stwierdziłem, wspominając ich ostrą wymianę zdań.
Drgnąłem, gdy winda z głośnym dźwiękiem oznajmiła, że
jesteśmy na miejscu. Lou wyskoczył z niej jak oparzony. Ruszyłem za nim, na
wszelki wypadek odgradzając go od pozostałej trójki. Liam sięgnął po telefon i
dopiero słysząc Danielle, uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Naprawdę? – zdziwił się. „Jak ja nienawidzę słyszeć tylko części
rozmowy...” – Tylko nie róbcie mu za mocnego tego makijażu, bo on naprawdę
gotów rzucić pracę... – zaśmiał się Payne. – To bawcie się dobrze... – Zayn
zatoczył się na niego, prawie wytrącając mu telefon z dłoni. – Muszę kończyć, skarbie... –
rozłączył się i schował komórkę do kieszeni. – Trzymaj go mocniej, Niall! –
warknął.
- Staram się... – jęknął blondyn, ale prawdę mówiąc, to nie
była jego wina. Zayn niczego im nie ułatwiał, wiercąc się niespokojnie. „Czyżby
czuł co się święci?”
- Są w waszym pokoju, Lou – odezwał się Liam. – Może w
takim razie chodźmy do Zayna?
Louis bez słowa odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku
najbardziej oddalonych drzwi. Miałem wrażenie, że z każdą minuta nakręcał się
coraz bardziej. Zapowiadała się istna masakra.
- Gdzie masz klucz, Zayn? – jęknął Niall, obmacując mu
kieszenie. – No, stary... Mógłbyś trochę współpraco... Jest! – ucieszył się, znajdując
znajomo wyglądający prostokącik i wyciągając go w moją stronę. Lou wyrwał mu go
z dłoni, jeszcze zanim zdążyłem wykonać jakikolwiek ruch. „To się nie uda...” kolejny raz pomyślałem o planie Liama, by na spokojnie wszystko wyjaśnić, ale
najpierw doprowadzić Malika do w miarę trzeźwego stanu.
Gdy drzwi stanęły otworem, odwróciłem się, by podążyć za
przyjacielem, ale najwyraźniej on miał inny plan. Sam nie wiem jak to się stało, ale dosłownie sekundę później stałem z rozdziawioną gębą i wraz z nie
mniej zdziwionymi Niallem i Liamem, wpatrywaliśmy się w zatrzaskujące się nam przed nosem drzwi.
Dopiero szczęk zamka nas otrzeźwił. „On go zabije...” wyłapałem przerażone spojrzenia przyjaciół.
Opierałem się ciężko o drzwi i w dupie miałem dobijanie
się chłopaków. Patrzyłem jak Zayn wolno podnosi się z podłogi. Jeszcze nawet go
nie tknąłem. Jedynie wciągnąłem ze sobą do pokoju. „Ale Bóg mi świadkiem, że
żywy z niego nie wyjdzie...”
- Lou, otwórz! – Liam nie przestawał szarpać za klamkę. –
Nie rób głupstw, słyszysz? Będziesz tego później żałował... Louis! Daj mu
wytrzeźwieć i się wytłumaczyć... Może to jakieś nieporozumienie... – parsknąłem
pod nosem, słysząc jego słowa. „Nieporozumieniem jest to, że ten zboczeniec
jeszcze oddycha...”
- No dalej, Lou... – odezwał się cicho Zayn. Nawet na mnie
nie spojrzał. Po prostu stał przede mną ze spuszczoną głową i ramionami
opuszczonymi wzdłuż tułowia. „Raczej nie jest to pozycja obronna...” moje drugie
ja popisywało się spostrzegawczością. – Na co czekasz?
- Dlaczego? – warknąłem, zaciskając pięści tak, że aż
strzelały kości.
- Nie wiem... – wzruszył ramionami, wciąż na mnie nie
patrząc. – To był błąd...
- Błąd? – prychnąłem. – Ten błąd będzie cię kurewsko drogo
kosztować... – kolejne wzruszenie ramionami. „Czy on nie ma za grosz instynktu
samozachowawczego?” Jego bierność jeszcze bardziej mnie wkurwiała.
- Wiem, że spieprzyłem... – powiedział cicho.
- Żebyś, kurwa, wiedział... – podszedłem do niego, a on
nawet nie drgnął. Po prostu stał i czekał na cios. Byłem zdezorientowany. –
Masz zamiar tak stać i gapić się w dywan?
- Nie będę się bronił, Lou... – w końcu na mnie spojrzał.
– Masz prawo być wściekły, a ja zasłużyłem, by mi skopać dupę... – prychnąłem,
słysząc jego słowa. Mimo iż język trochę mu się plątał, wydawał się być w pełni świadomy tego co mówi.
- Jak to nie będziesz się bronił? – chwyciłem go za poły
kurtki. „Chuj z nim, lej!” wewnętrzny głos dopingował mnie do walki. „Przecież
nie mogę tak... To by było...” – Kurwa! – pchnąłem go na kanapę, która aż przesunęła się z głośnym piskiem po podłodze sprawiając, że nowe siły wstąpiły
w trojkę za drzwiami. – Miałem cię za przyjaciela... – powiedziałem cicho. –
Ona ma cię za przyjaciela...
- Wiem... – westchnął, a grymas bólu przetoczył się przez
jego twarz. – Wiem, że to spieprzyłem...
- Zrobiłeś o wiele więcej, Zayn – spojrzałem mu w oczy, bo
w końcu na mnie spojrzał. – Pomyślałeś choć przez sekundę o tym, jak Kate się
poczuje, gdy się dowie? Ona nie potrzebuje takiego gówna w swoim życiu.
Potrzebuje przyjaciół. Rodziny. Nie tego szajsu... – obserwowałem jak bladł
wraz z każdym moim słowem.
- Nie musi wiedzieć... – powiedział drżącym głosem. – Nikt
się nie dowie...
- Tak jak ja miałem się nie dowiedzieć? – parsknąłem. – Mam
ją okłamać i czekać, aż znowu ktoś się wygada? Czy ty czasami używasz mózgu?
- Nie... Ja... Nie... – przeczesywał nerwowo włosy,
usilnie starając się coś wymyślić. „Boże, jak ja jej to powiem?” Miałem ochotę usiąść i się rozpłakać. Dosłownie
skręcało mi wnętrzności. „Ze strachu?” – Kłamałem... – „Co?!?” patrzyłem na niego z
niedowierzaniem. – Kłamałem! – stanął przede mną i wpatrywał się w moje oczy z
determinacją. – Powiem, że kłamałem! Jezu! Powiem, że mi się to przyśniło! Że
byłem naćpany! Powiem im co chcesz, a potem o tym zapomnimy. Nikt jej nic nie powtórzy. Nie możemy jej powiedzieć! Louis, wiesz, że nie możemy... – naprawdę
miałem ochotę chwycić linę, którą mi podawał. „To się nie uda... Wyda się w
najmniej oczekiwanym momencie... Obiecałem...” biłem się z myślami. – Nawet się
do niej nie zbliżę. Nic nie powiem. Lou, nie możemy jej tego powiedzieć! Nie po
tym, co przeszła...
- I dopiero teraz o tym pomyślałeś, debilu? – warknąłem. –
Jeżeli zobaczę cię z nią sam na sam, wpieprzę ci tak, że rodzona matka cię nie
pozna... A jeżeli zbliżysz się do niej choć po jednym piwie, to nie przeżyjesz
tego. Rozumiemy się? – spojrzałem na niego z całą wściekłością wymalowaną na
twarzy. Pokiwał głową.
- Tak... – potwierdził cicho. – Przepraszam... Naprawdę...
Nigdy nie chciałem jej skrzywdzić, Lou... – „Uratował ją...” odezwało się moje
drugie ja i w tej chwili nienawidziłem go bardziej niż chłopaka przede mną.
„Zamknij się, kurwa!”
- Wiem... – warknąłem, wciąż gotując się ze złości. –
Uratowałeś jej życie i nigdy ci tego nie zapomnę – powiedziałem przez zęby. –
Ale w tym momencie naprawdę mam ochotę tego nie pamiętać... – wziąłem głęboki wdech, by choć
trochę się uspokoić. Nie zadziałało. Walenie w drzwi tylko bardziej mnie wkurwiało. Odwróciłem się w ich stronę, by wpuścić przyjaciół. „No i nie
będzie rozlewu krwi...” jakaś część mnie była tym faktem bardzo rozczarowana.
- Lou... – głos Zayna zatrzymał mnie w pół kroku. – Dziękuję...
- Nie dziękuj mi... – warknąłem wciąż wściekły jak nigdy.
– Wcale nie jesteśmy kwita... – zawiesiłem wzrok na wciąż poruszającej się
klamce. Przymknąłem oczy, starając się uspokoić, ale nic nie działało.
- Wiem, ale... – sam nie wiem, co mną kierowało, gdy
odwróciłem się gwałtownie, a moja pięść pognała na spotkanie z jego twarzą. Po
prostu nie mogłem się powstrzymać. Zresztą miałem wrażenie, że obserwuję to
wszystko stojąc z boku. I rozkoszowałem się każdą sekundą... Do czasu, kiedy
coś chrupnęło w mojej dłoni...
„Pozwólcie mi umrzeć...” To była moja pierwsza myśl, gdy
się ocknąłem. Raczej spaniem nie można nazwać leżenia w kurewsko niewygodnej
pozycji na zimnej podłodze, z nogami Stylesa na plecach. „Też sobie, kurwa,
znalazł podnóżek...” westchnąłem i próbowałem uwolnić się spod tego ciężaru.
Skończyło się to jednak na bolesnym spotkaniu mojej głowy z nogą krzesła.
- Ja pierdolę... – jęknąłem. – Za jakie grzechy?
- Też się nad tym zastanawiam, Niall – usłyszałem
rozbawiony głos Danielle. – Czy wy nie macie dzisiaj koncertu? – mruknąłem coś
w odpowiedzi, ostrożnie masując skroń.
- Musiała być niezła imprezka... – zaśmiała się Perrie.
„Boże, każ im się zamknąć...” Miałem wrażenie, że każdy dźwięk jest wzmacniany stukrotnie, nim trafia do mojej głowy.
- Liam? – parsknęła Dan. – Boziu, ty też w takim stanie?
Co wyście tak oblewali?
- Cichooo... – jęknął przyjaciel, a w jego głosie było
słychać ogromny ból. Uniosłem jedną powiekę i zauważyłem Danielle kucającą przy
chłopaku, który leżał zwinięty przy drzwiach do łazienki.
- Wygodnie ci? – zaśmiała się. – Cuchnie tu gorzej niż w
gorzelni...
- Kochanie, błagam... – jęknął Liam. – Nie teraz... Teraz
cicho... Później pogadamy... – naciągnął bluzę na głowę i ewidentnie skończył
rozmowę. Danielle spojrzał na mnie rozbawiona.
- Żyjesz, Niall?
- Jeszcze nie wiem... – powiedziałem, krzywiąc się na
każdy dźwięk.
- I oto wódki zgubne skutki... – Dan nawet nie starała się
ukryć swojego rozbawienia. – To będzie naprawdę interesujący dzień...
- A gdzie Louis? – usłyszałem równie rozbawiony głos Katy.
Spojrzałem w jej kierunku. Nawet mój zapity umysł zarejestrował, jak cholernie
gorąco dzisiaj wyglądała.
- Gdzieś tu... – zamachałem ręką w powietrzu. – Wybieracie
się gdzieś?
- Chciałyśmy zabrać was na śniadanie, ale gdy tak na was
patrzę, to jednak pójdziemy same... – Danielle posłała mi wesołe spojrzenie. –
Nie wiem, czy nadajecie się do przebywania między ludźmi...
- Są nasi panowie – odezwała się Perrie, chichocząc. – I
nie chcę cię martwić, Kate... – pociągnęła dziewczynę w stronę kanapy – ale
wygląda na to, że woleli spać wtuleni w siebie niż w nas...
Obróciłem się na plecy, uwalniając się nareszcie od kończyn
Stylesa. Usiadłem ostrożnie i spojrzałem w stronę kanapy. „O matko...”
zaśmiałem się, mając tylko nadzieję, że moja głowa to przetrzyma. Zayn
praktycznie leżał na Louisie. Byli tak ciasno ze sobą spleceni, że gdyby nie
to, że obaj byli kompletnie ubrani, to pomyślałbym, że właśnie dogłębnie się poznają...
„Boże, jestem nienormalny” śmiałem się ze swoich zboczonych myśli.
- Zostaw... – mruknął Zayn, gdy Perrie próbowała go
obudzić. Zamachnął się ręką i tylko bardziej wtulił w Louisa. „Boże, niech ktoś
zrobi zdjęcie!” Usłyszałem charakterystyczny trzask migawki i zauważyłem diabelski uśmiech na ustach Dani. – Co jest? – warknął. – Pers?
- Ooo... – zaśmiała się. – Jeszcze mnie pamiętasz... –
powiedziała rozbawiona. – Czyli dzisiejszy numerek z Louisem, to jednorazowa
sprawa? Nie muszę się martwić?
- Jaki numerek? – zdziwił się, a po chwili najwyraźniej
zauważył w kogo się wtula i próbując się odsunąć, spadł z głośnym jękiem na
podłogę. – Kurwa...
- Kurwa, Malik! – Harry zawył z bólu, gdy przyjaciel wbił
mu łokieć w żebra.
- Jezu... – jęknął Lou. – Zamknij się, Styles...
- Louis... – odezwała się cicho Katy. Gdyby nie to, że
każde słowo obijało mój mózg, to naprawdę wybuchłbym śmiechem. Ta sytuacja była
lepsza od niejednej komedii.
- Kate? – Lou usiadł gwałtownie i przez chwilę wyglądał
jakby miał puścić pawia, ale najwyraźniej udało mu się nad tym zapanować. –
Która godzina?
- Śniadaniowa – zaśmiała się Danielle. Patrzyłem jak
przyjaciel przyciąga do siebie swoją dziewczynę i sadza ją sobie na kolanach.
Wtulił twarz w jej szyję.
- Mam ochotę cię pocałować, ale w moich ustach
najwyraźniej coś umarło... – jęknął. – Muszę je najpierw odkazić... – pogłaskał
ja po policzku. – Wychodzicie gdzieś? – w końcu zauważył jej strój. Od razu
wyglądał na rozbudzonego. „Albo pobudzonego...” zaśmiałem się w duchu.
- Na śniadanie – Katy posłała mu delikatny uśmiech. Aż sam
nie mogłem się powstrzymać, by się nie uśmiechnąć na ten widok.
- A potem z nami na zakupy – dodała Dan i tym razem cichy
jęk wydobył się z ust Katy.
- A potem na zakupy... – westchnęła.
- Ale żadnych sklepów z erotyczną bielizną – Louis posłał dziewczynom rozbawione spojrzenie. – Chciałbym dożyć do momentu, gdy nasze
dzieci będą miały dzieci...
- Awww... – zagruchała Perrie. – Jakie to słodkie...
- Już nie udawaj, że prezent ci się nie podobał... –
parsknęła Danielle, a Katy po prostu siedziała wtulona w swojego chłopaka i czerwieniła się aż po końcówki uszu. Rozległo się pukanie do drzwi i stanął w
nich Mark. Na nasz widok, tylko śmiał się pod nosem. – To my idziemy... –
Perrie sięgnęła po dłoń Katy i pociągnęła ja w stronę drzwi.
- Mark... – głos Lou zatrzymał go w ostatniej chwili. –
Uważaj na nią, proszę...
- Jasna sprawa... – odpowiedział i głośno zamknął za sobą
drzwi. Zewsząd rozległy się oznaki niezadowolenia.
- Zabijcie mnie... – jęknąłem, gdy trzask wypełnił moją
biedną głowę.
„Jak można lubić to całe bieganie po sklepach?” sama już nie
wiem, który raz zadawałam sobie to pytanie. Może i sprawia to przyjemność, gdy
można oglądać się w lustrze, przymierzając coraz to inne ubrania, ale w moim
przypadku wszystko było do siebie podobne. Jedyną różnicą było to, że czasami
bluzka była przyjemna w dotyku, a sweterek mięciutki, by innym razem
nieprzyjemnie drapały czy uwierały... Uśmiechałam się, słuchając wesołego
szczebiotania dziewczyn, bo one ewidentnie były w swoim żywiole. Za to jęki
pełne cierpienia, jakie wydostawały się z ust Marka mówiły mi, że on podziela
raczej moje zdanie.
- Koniecznie musisz to przymierzyć, Kate – Perrie wpadła
jak burza do przymierzalni i wcisnęła mi w dłonie kolejny wieszak. Materiał był
gładki i przyjemny w dotyku, ale coś mi się tu nie zgadzało...
- To sukienka?
- Tak – dziewczyna prawie pourywała guziki, pomagając mi
zdjąć bluzkę, którą też „koniecznie musiałam przymierzyć...” – Jest śliczna...
Jakby szyta specjalnie dla ciebie...
- Ale ja nie chodzę w sukienkach – broniłam się cicho. –
Mam poobijane całe nogi, nie mogę ich pokazywać... – naiwnie myślałam, że taki
argument wystarczy.
- Ona jest za kolana – odezwała się Danielle, która nagle
pojawiła się obok nas. – Nic nie będzie widać... A zresztą, przymierz i
wtedy zobaczymy... – zabrała mi z dłoni wieszak i po chwili pomagała założyć
sukienkę. A raczej odwalała całą robotę, bo ja nie mogłam się ruszyć.
„Sukienka... Też coś... Będę wyglądać jak 'paralita', która potyka się o
wszystko, a na dowód na pokaźną kolekcję siniaków i zadrapań...” westchnęłam.
- I jak? – zapytałam nieśmiało, czekając na krytykę.
- Wyglądasz cudnie, ale w innym kolorze będzie lepsza... –
odezwała się podekscytowana Perrie i wybiegła z przymierzalni. Próbowałam
sprawdzić jak długa jest ta sukienka, ale nie chciała ze mną współpracować.
Wydłużała się wraz z moim pochylaniem się.
- Sięga dotąd... – odezwała się Dani, dotykając palcami skóry pod kolanem. – I zasłania wszystkie te otarcia, więc się nie
martw.
- Staram się, ale ja naprawdę nie noszę sukienek... – powiedziałam cicho.
- Mam! – Perrie wręcz wpadła do środka. – Ta będzie
idealna. Mam przeczucie, mówię wam... Louis będzie nas po nogach całował...
- Nie jestem pewna... – mruknęłam, ale nie dane mi było
dokończyć. Obie nie dały mi dojść do słowa, tak były zajęte zachwycaniem się
swoją pomysłowością. Dosłownie zdarły ze mnie poprzednią kreację i pomogły
założyć nową.
- O, kurka... – pisnęła Danielle.
- To dobrze, czy źle? – ostrożnie gładziłam delikatny
materiał.
- Wyglądasz pięknie... – Perrie obracała mnie dookoła. –
Musimy tylko dobrać dodatki i będziesz wyglądała jak modelka...
- Wyjątkowo malutka modelka... – zachichotała Danielle i przytuliła mnie do siebie. – Ale Pers ma racje. W niebieskim wyglądasz
zjawiskowo... Już widzę jak Louis zbiera szczękę z podłogi...
Stałam pośrodku przebieralni żałując, że nie mogę się
zobaczyć... Tak naprawdę to nie pamiętam się w sukience, choć pewnie musiałam
je nosić, jak byłam mała... Wyłączyłam się zupełnie, dając się porwać
wspomnieniom. Dziewczyny były wniebowzięte tym całym dobieraniem pasków,
sweterków, żakietów i Bóg wie czego jeszcze... Miałam wrażenie, że mogą tak bez
końca...
- Ja naprawdę powinienem zażądać podwyżki – westchnął
Mark, pomagając mi zająć miejsce przy stoliku i opadając na fotel obok. – Albo przynajmniej jakiego dodatku za pracę w szkodliwych warunkach... Czy
one coś brały? Nikt normalny nie wytrzymałby takiego tempa...
- Wierz mi... – uśmiechnęłam się, poprawiając bluzkę i
bawiąc się serduszkiem zawieszonym na mojej szyi. – Łączę się z tobą w bólu...
Ty przynajmniej nie musiałeś przymierzać tych wszystkich ciuchów...
- Wtedy już na pewno bym się zwolnił – zaśmiał się cicho.
– Ale ta niebieska sukienka rzeczywiście była świetna.
- Dzięki – powiedziałam cicho, czując ciepło na
policzkach. – Louis dał ci kartę i kazał za mnie płacić? – w końcu zapytałam o
to, co nie dawało mi spokoju, odkąd wyszliśmy ze sklepu. Z jednej strony
cieszyłam się, że to nie Danielle znowu traciła na mnie pieniądze, ale z
drugiej... „Przecież ja nie potrzebuję aż tylu ciuchów...”
- Niezupełnie... – zaczął się nerwowo kręcić na siedzeniu.
– Właściwie to twoja karta... Dał mi ją i powiedział, że mam jej użyć za każdym razem, gdy będziesz
chciała coś kupić...
- Czy mogłabym zapłacić za tą kawę i ciastka? – zapytałam
cicho. – Tak żeby dziewczyny nie musiały?
- Oczywiście – odpowiedział. – Zajmę się tym...
- Dziękuję...
- Normalnie jaram się niczym znicz na Igrzyskach
Olimpijskich! – rzuciła radośnie Danielle, opadając na fotel na przeciw mnie. –
Normalnie mam zamiar nagrać reakcję Louisa, gdy cię zobaczy w tej sukience...
To będzie godne Oskara, mówię wam – cieszyła się jak dziecko. – Gdy Perrie cię
uczesze, a ja zrobię makijaż, to on normalnie zejdzie na zawał...
- Kto zejdzie na zawał? – odezwała się moja
fryzjerka-ochotniczka.
- Lou, a któż by inny? – zaśmiała się Dan.
- No nie wiem... – Perrie postanowiła przyłączyć się do
przyjaciółki i obie chichotały z własnego planu. – Tak sobie myślę, że może się
skończyć na tym, że nie tylko on będzie zbierał szczękę z podłogi...
Po prostu wiedziałem, że coś knuły... Już kiedy napisały, że nią zdążą wrócić przed naszym wyjściem na próbę. „Po prostu
wiedziałem...” Byłem przekonany, że znów wcisną moją dziewczynę w jakieś nieprzyzwoicie
obcisłe dżinsy, a ja będę się podniecał jak jakiś zboczeniec... „Którym zresztą
jesteś” podsumowało mnie moje drugie ja. Miałem tylko nadzieję, że w związku z
tym, że przecież wiem, czego się po nich spodziewać, tym razem już nie zrobię z
siebie ostatniego idioty na scenie. „Marne szanse” usłyszałem rozbawione
parsknięcie. „Boże, czy ja cierpię na jakieś rozdwojenie jaźni, czy coś w tym
stylu?” jęknąłem, zwracając na siebie uwagę przyjaciela.
- Co tam, Lou? – Harry opadł na kanapę i rozłożył się na
całej jej długości, kładąc mi głowę na kolanach. Moje palce momentalnie
powędrowały do jego włosów. – Jak zepsujesz mi fryzurę, to Lou mnie zabije...
- Nie zabije... – uśmiechnąłem się. – Ona uwielbia
zajmować się twoją czupryną...
- Jasne... – parsknął, ale nie ciągnął tematu. – Co tak
wzdychasz?
- Zastanawiam się, czy dziewczyny zdążą przed koncertem...
– wzruszyłem ramionami, próbując wyglądać na wyluzowanego.
- Dzwoniłeś do Kate? – spojrzał na mnie i wiedziałem, że znał odpowiedź.
- Tak... – westchnąłem. – Akurat były w kawiarni... Nie
zanosiło się, że miały już wracać...
- Na pewno zdążą na czas – zapewnił mnie. – W końcu chcą
zobaczyć jak znów ci staje na scenie – zaśmiał się głośno.
- Nawet mi nie przypominaj – jęknąłem i odniosłem
wrażenie, że moje policzki płoną. A przynajmniej tak sobie tłumaczyłem to
ciepło, które poczułem na twarzy.
- A jak tam ręka? – zerknąłem szybko w stronę Malika,
który dziś był wyjątkowo mało rozmowny. „Szkoda, że wcześniej nie umiał się zamknąć.” Nawet gruba warstwa makijażu nie zdołała całkiem ukryć rozciętej skóry
na jego kości policzkowej. – Wciąż nie mogę uwierzyć, że ją złamałeś –
zachichotał.
- Ciebie to bawi?
- Jasne – wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Żałuję tylko, że
tego nie widziałem...
- Ty naprawdę jesteś nienormalny – zaśmiałem się. – I dla
twojej informacji, nie złamałem ręki.
- Nie... wcale... – przewrócił oczami, nie przestając się
ze mnie nabijać. Już miałem mu coś odpowiedzieć, gdy otworzyły się drzwi i
pojawił się w nich Paul. Od razu zrobiło się cicho, jak makiem zasiał. Po
awanturze jaką nam dziś urządził, wciąż jeszcze dudniło mi w uszach. „Całe
szczęście, że Kate przy tym nie było... Tylko by ją wystraszył tym swoim
atakiem furii.”
- Lou, łap! – rzucił w moją stronę jakimś pudełkiem, które
Harry sprawnie złapał. – Tabletki przeciwbólowe. Masz wziąć dwie. I w celu
przypomnienia... – spojrzał na mnie wymownie. – Nie radzę ich łączyć z alkoholem.
- Spoko – grzecznie połknąłem dwie pastylki. – Mam dość picia na
następne kilka lat...
- Ile razy ja już to słyszałem? – mruknął mężczyzna. –
Liam, wszystko w porządku?
- Tak... – westchnął ciężko Payne. – Wyplułem już chyba
cały żołądek, ale może lepiej miej wiadro za sceną...
- Jak przeżyjemy ten koncert bez żadnej wpadki, to zamknę
was na cztery spusty w hotelu, a sam pójdę się napić ze szczęścia – powiedział
kręcąc głową i wychodząc. Ledwo drzwi się za nim zamknęły, gdy Liam zerwał się
z fotela i kolejny raz pognał do łazienki.
- Jezu... – jęknął Niall, podnosząc się ze swojego
miejsca i idąc za przyjacielem do łazienki. – To będzie ciekawe
doświadczenie...
Koncert trwał w najlepsze, a ja wciąż nie widziałem mojej
dziewczyny i nie dawało mi to spokoju. Nim zacząłem panikować, Paul
poinformował nas, że nasze panie są w sali dla vipów i stamtąd oglądają występ.
Zdziwiłem się trochę, bo myślałem, że skoro ostatnim razem tak dobrze się
bawiły, to zechcą to powtórzyć i pojawią się na widowni...
- Louis, pospiesz się – Harry stał przede mną z czystą
koszulką w ręce. Szybko się przebrałem i poszedłem do reszty. Czekaliśmy tylko
aż muzyka da nam znać, że już czas wrócić na scenę.
- Gdzie Liam? – usłyszałem zdenerwowany głos Paula.
- Modli się... – mruknął Malik, któremu Lou właśnie
poprawiała tapetę na twarzy.
- Co robi? – menadżer spojrzał na niego zdezorientowany.
- Rzyga... – Niall postanowił nazwać rzeczy po imieniu
sprawiając, że wszyscy się skrzywiliśmy zniesmaczeni.
- Boże...
- Jestem... – usłyszałem wymordowany głos przyjaciela,
który był prawie zielony na twarzy. – Sorry, ale...
W tym momencie zmieniła się muzyka i Josh dał nam znać, że
już czas, przerywając tym samym tłumaczenie Liama. „Zresztą wszyscy dobrze
wiemy, co on tam robił...” wzdrygnąłem się na samą myśl. Jakimś cudem czułem się względnie dobrze. Prawdopodobnie dlatego, że byłem nafaszerowany środkami
przeciwbólowymi... Względnie, bo mimo wszystko czułem ból w dłoni. Ale lepsze
to, niż pękająca głowa, czy żołądek wywrócony na druga stronę.
Zająłem swoje miejsce na scenie i zaczęliśmy śpiewać
piosenkę promującą nowy album. Z uśmiechami przyklejonymi do twarzy.
Przebiegałem wzrokiem po widowni, nie zatrzymując się na dłużej na nikim
konkretnym. Do czasu... „O, w mordę...” dałem sobie w myślach w twarz, by nie
zapomnieć, co ja tu robię. Pożerałem wzrokiem moją dziewczynę, która wyglądała
jak marzenie. „Lepiej...” zagwizdało z podziwem moje drugie ja. Nie moglem
oderwać od niej wzroku. „Jakim cudem udało im się namówić ją na sukienkę?” Zauważyłem, że Danielle pochyla się w stronę Kate i coś jej mówi do ucha.
Widziałem cudowny rumieniec, który zakwitł na jej policzkach. Miałem wrażenie,
że „patrzy” prosto na mnie. Gubiłem się w jej pięknych oczach. A gdy przygryzła dolną
wargę... „Boże...” Mógłbym przysiąc, że mój przyjaciel zaczął żyć własnym
życiem. Odwróciłem się gwałtownie tyłem do widowni, próbując się uspokoić. Usłyszałem śmiech Harry’ego i spojrzałem na niego z mordem w oczach. Tylko
bardziej go to rozbawiło. „Kurwa, co się ze mną dzieje? Nie mam przecież
kilkunastu lat, do chuja pana...” Poczułem łokieć Stylesa boleśnie zwracający
moją uwagę na niego. Wskazał głowa w kierunku wzmacniaczy, na których mogłem
sobie usiąść i schować mój wstydliwy problem. Chwyciłem się tego pomysłu,
niczym deski ratunkowej. „Może powinienem się przebadać?” przemknęło mi przez myśl. Jakby to, że staje mi na widok mojej dziewczyny, miało być oznaką choroby... „Po prostu jesteś napalony...” odezwał się głos w mojej głowie. „Jakbym nie wiedział...”
Gdy już sprytnie ukryłem stan w jaki wprawił mnie widok
mojej dziewczyny, mogłem się wreszcie na nią bezkarnie gapić. Właściwie to dosłownie rozbierałem ją wzrokiem, zastanawiając się, co też ma pod spodem...
„Boże, ja naprawdę jestem zboczony...” zaśmiałem się w duchu, gdy poczułem wiele mówiące ciepło w podbrzuszu. „Tylko tak dalej, idioto...” komplementowałem
sam siebie. „Jeszcze musisz jakoś zejść z tej sceny...”
To była katorga... Pierwszy raz miałem ochotę pokazać
wszystkim moje dobre wychowanie i zejść ze sceny bez żadnych bisów. „Pierwszy
raz?” zakpiło moje „lepsze” ja. „No dobra, może drugi...” przyznałem mając w
pamięci poprzedni koncert.
Czekałem zwarty i gotowy przy samochodzie, a dziewczyn jak
nie było, tak nie ma. Starałem się nie reagować na zaczepki Stylesa i ignorować
rozbawione spojrzenia pozostałych. Chciałem tylko swojej dziewczyny. „Czy o tak
wiele proszę?” westchnąłem sfrustrowany. „Raczej napalony...” poprawił mnie ten
wredny głos. „Jak zwał, tak zwał... Ile jeszcze?” I wtedy ją usłyszałem. Ten najpiękniejszy głos w całym wszechświecie. Śmiała się tak radośnie, że i ja się
uśmiechnąłem. Po chwili ją ujrzałem i wyglądała jeszcze piękniej niż to
zapamiętałem z koncertu. Skoczyłem w jej stronę i dosłownie wpiłem się w jej
usta. Nie zważałem na śmiechy i gwizdy dookoła nas.
- Chodź... – powiedziałem cicho, gdy tylko udało mi się od
niej oderwać. Pociągnąłem ją w stronę samochodu i nie czekając na innych,
kazałem nas zawieść do hotelu. Gdyby nie kierowca i Mark, naprawdę byłem gotów
kochać się z nią w samochodzie. Zamiast tego musiałem zadowolić się smakowaniem
jej ust, które jeszcze nie tak dawno były pokryte delikatną szminką.
W hotelu byliśmy zarazem za szybko, jak i strasznie
późno... Chwała temu, kto postanowił podjechać pod tylne wejście. Wyskoczyłem
z samochodu, ciągnąc za sobą milczącą dziewczynę. Zauważyłem otwartą windę.
Wpadliśmy do środka dosłownie w ostatniej chwili.
- A Mark? – odezwała się cicho Kate i dopiero teraz zdałem
sobie sprawę, że ochroniarz nie zdążył wśliznąć się za nami do środka.
- Pewnie jedzie drugą – powiedziałem, przyciskając
dziewczynę do ściany, dając jej poczuć jak na mnie działa i ponownie wpijając
się w jej usta. – Co ty ze mną robisz, maleńka? – zamiast odpowiedzieć, tylko
przywarła do mnie mocniej. – Czy ty wiesz, jak cholernie gorąco wyglądasz w tej
sukience? – pokręciła głową, czerwieniąc się, jak zawsze w reakcji na
komplement. Chwyciłem ją za pośladki, unosząc do góry i przyciskając do
drewnianej powierzchni. – Muszę się przekonać... – westchnąłem prosto w jej
usta, próbując wśliznąć się dłońmi pod niebieski materiał.
- Lou! – pisnęła, gdy moje palce zahaczyły o koronkowy
skrawek, który był moim celem. Niestety by go zdjąć, musiałem postawić ją na podłodze. Drżała, gdy zsuwałem je z jej nóg, a jej twarz była dosłownie czerwona.
Ale miałem je! Zerknąłem na wyjątkowo maleńkie majteczki i krew dosłownie we
mnie zawrzała. Rzuciłem się na nią niczym jakieś wygłodzone zwierzę, kolejny
raz unosząc ją do góry i przyciskając do mojego boleśnie nabrzmiałego problemu.
- Chcę cię... – wyszeptałem, kąsając skórę na jej szyi i
ocierając się o nią. – Ter... – zacząłem, ale przerwało mi szarpnięcie windy.
„Kurwa mać!” miałem ochotę rozstrzelać każdego, kto pojawi się w drzwiach. Postawiłem dziewczynę szybko na ziemi i przytuliłem do siebie mocno.
„Najwidoczniej nie wystarczająco szybko...” zauważyłem zdziwione spojrzenie
starszej pary. Uśmiechnąłem się przyjaźnie, udając niewiniątko. Przyciskałem do
siebie Kate, z całej siły ignorując ich obecność i spojrzenia, które rzucali w
naszą stronę. Dosłownie minutę później winda zatrzymała się na naszym piętrze.
Wypadłem z niej szybko, nie wypuszczając dziewczyny z objęć. Zauważyłem
niezadowolone spojrzenie Marka, ale naprawdę miałem to gdzieś. Chciałem tylko
dostać się do pokoju i kochać z moją ukochaną przez całą noc.
- Chłopcze? – usłyszałem głos mężczyzny. Obejrzałem się za
siebie i zauważyłem jego rozbawione spojrzenie. W wyciągniętej w moją stronę
dłoni trzymał kawałek koronki. Chwyciłem go szybko, upychając w kieszeni.
- Dziękuję – wydukałem zawstydzony. „O matko...” rechotał
głos w mojej głowie. „To wcale kurwa nie jest śmieszne.” Czułem, że rumienię
się prawie tak jak to Kate ma w zwyczaju. „Nie, wcale nie jest śmieszne...” moje drugie ja
najwyraźniej miało dziś zamiar się nade mną poznęcać. Dopadłem drzwi i
otworzyłem je szybko, pozwalając Kate wejść do środka pierwszej. – Do jutra,
Mark – powiedziałem, zatrzaskując mu drzwi praktycznie przed nosem i rzucając
się na moją dziewczynę.
„Matko!” pisnęłam głośno, gdy znów poczułam silne dłonie,
unoszące mnie go góry. W tym samym momencie gorące wargi opadły zachłannie na
moje, pochłaniając zadowolone westchnienie, które się z nich wydostało. „I to
wszystko tylko dlatego, bo założyłam sukienkę?” Czułam jak to znajome gorąco rozlewa się po
moim wnętrzu. „Muszę to zapamiętać....” zaśmiałam się do swoich myśli.
Lou opadł na łóżko, wciąż nie wypuszczając mnie z objęć.
Klęczałam z nogami po obu stronach jego ud, a on tylko mocniej przyciskał mnie
do swojej piersi, nie przestając całować. Czułam go dosłownie każdą komórką
swojego ciała, a gorąco w moim podbrzuszu sprawiało, że byłam równie
niecierpliwa co i on. Zadrżałam na dotyk jego dłoni na moich nagich udach.
Pieścił moją skórę, by ostatecznie zacisnąć palce na moich pośladkach i kolejny
raz przycisnąć do twardej męskości. Sapnęłam prosto w jego usta, gdy poczułam jak bardzo jestem gotowa na niego...
- Jesteś taka... – westchnął, kąsając moją szyję i
doprowadzając mnie swoimi palcami do szaleństwa. Jęczałam z rozkoszy jaką
sprawiał mi jego dotyk. I chciałam więcej. Potrzebowałam więcej.
- Lou... – przywarłam do jego dłoni, ocierając się o nią i
sprawiając, że mocniej przygryzł moją szyję. Ale nie czułam bólu, jedynie
rozkosz. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk rozsuwanego rozporka. Uniosłam się
na kolanach, by ułatwić mu sprawę. Oblałam się rumieńcem, słysząc jak się
przygotowuje, a potem znów poczułam jego dłonie wślizgujące się pod moją
sukienkę.
- Kate... – westchnął przyciskając mnie do siebie i
powracając do pieszczenia mnie palcami. Myślałam, że zwariuję od nadmiaru
doznań. Spalałam się pod jego dotykiem, modląc się o więcej, a on wciąż
zwlekał... Sapnęłam zaskoczona, gdy zamiast jego nabrzmiałej męskości poczułam
jak wsuwa we mnie palec i nie przestaje pieścić. – Jesteś tak cholernie
ciasna... – jęknął. – Za każdym, kurwa, razem...
- T-to źle? – zapytałam drżącym z pożądania głosem,
odchylając głowę do tyłu, gdy przeszedł mnie kolejny silny dreszcz rozkoszy.
- Źle? – jęknął ściskając mnie za pośladki. – Boże,
kochanie... – zagarnął moje usta w kolejnym pocałunku, prawie wysysając ze mnie
całe powietrze. Poczułam jak jego męskość ociera się o mnie, ale wciąż się ze
mną drażnił. Sprawiał, że miałam ochotę błagać...
- Louuuuuaaaaa!!! – moja próba ponaglenia go
przekształciła się w głośny krzyk rozkoszy, gdy wtargnął gwałtownie w moje
wnętrze. Nie mogłam uwierzyć, że wciąż jeszcze miałam na sobie sukienkę.
Poruszał się we mnie szybko, gwałtownie i z każdym pchnięciem wyrywając z moich
ust głośne jęki. Przywarłam wargami do skóry na jego szyi, by powstrzymać słowa
cisnące mi się do ust. Czułam w jak szaleńczym tempie bije jego serce.
- Chcę cię słyszeć, Kate – wysapał między kolejnymi
pchnięciami. – Nie wstydź się... Brzmisz tak cholernie seksownie... – czułam
jak jego ciało drży pode mną, a jego ruchy stają się coraz bardziej gwałtowne.
– Boże... Maleńka... Ja zaraz... Boże... Kateee!!! – okrzyk rozkoszy wypełnił
moje uszy wraz z ostatnim gwałtownym pchnięciem i poczułam gorąco wypełniające
mnie od środka. Jego ciało wciąż drżało od przeżywanego orgazmu. Oparł głowę na
moim ramieniu. – Przepraszam cię, skarbie... – powiedział, głosem wciąż
zmienionym z pożądania. – Ja...
- Ciii... – nakryłam mu wargi palcem, przerywając te
niepotrzebne przeprosiny. – Jest dobrze, Lou
- pocałowałam go delikatnie, wciąż czując go w sobie.
- Boże... Jesteś tak cholernie... Tak... – oddychał
ciężko, wciąż przytulając mnie do swojego ciała. Uśmiechnęłam się i drżącymi
rękoma zdjęłam mu koszulkę, wywołując tym jego radosny śmiech. Poczułam, że rozpina mi pasek. – Lepiej późno
niż wcale, co? – zaśmiał się i momentalnie pozbawił mnie sukienki. – Ta twoja
bielizna kiedyś mnie wykończy... – jęknął rzucając stanik, śladem za sukienką.
Położył mnie ostrożnie na łóżku, moszcząc się między moimi nogami. Leżałam
przed nim naga, odsłonięta i nie czułam skrępowania, a jedynie wciąż
wypełniającą moje żyły rozkosz. – Teraz twoja kolej... – powiedział cicho,
przywierając do mojej piersi. – Mam zamiar wycałować całe twoje ciało – mruknął, trącając językiem boleśnie twardego sutka. – Aż
będziesz się wić z rozkoszy... – zagroził. „A co ja niby teraz robię?”
przemknęło mi przez głowę.
Jego usta błądziły po moim ciele doprowadzając mnie do
szaleństwa. „Czy można umrzeć z rozkoszy?” Wiłam się pod jego dotykiem, jęcząc
i błagając o więcej. Znów czułam to gorąco w moim podbrzuszu, ale tym razem
wiedziałam, że dane mi będzie osiągnąć spełnienie. Zresztą zbliżałam się do
niego w zatrważającym tempie. Przygryzłam wargę, tłumiąc krzyk.
- Pozwól mi cię słyszeć, Kate – usłyszałam głos przepełniony
pożądaniem.
- Lou!!! – pisnęłam czując jego język w tym wciąż
pulsującym miejscu. Uniosłam biodra, ale przytrzymał mnie w miejscu. Zacisnęłam
więc moje dłonie w jego włosach sprawiając, że poczułam go jeszcze bardziej. –
O Boże... Louis! – krzyknęłam czując, że już nie wytrzymam dłużej. Jedynie
przyspieszył, a ja wiłam się z rozkoszy, by po chwili dosłownie rozpaść się na
kawałki, gdy zalała mnie fala przyjemności tak wielka, że mogłabym nią obdzielić pół
kontynentu.
- Właśnie tak... – wyszeptał, nakrywając mnie swoim ciałem.
– Pozwól sobie to czuć... – „Boże...” Miałam wrażenie, że miłość płynie w moich
żyłach. Drżałam na całym ciele z powodu niedawnej rozkoszy. – Otwórz oczy, Kate
– usłyszałam i owionął mnie jego oddech. Uniosłam powieki. Nawet nie zdawałam
sobie sprawy, że je zaciskałam. – Właśnie tak... – powiedział drżącym głosem. –
Chcę w nie patrzeć, kiedy... – poczułam jak powoli mnie wypełnia – znów będziesz
krzyczeć z rozkoszy.
- Lou! – pchnął we mnie mocno, udowadniając swoją rację.
Wysuwał się powoli, by potem każdym pchnięciem sprawiać, że krzyczałam, błagając o więcej. Nie mam pojęcia, jakim
cudem to gorąco rozlewające się w moim podbrzuszu jeszcze mnie nie spaliło. –
Louis! Ja... Tak! Tak... – każde jego pchnięcie sprawiało, że powoli rozpadałam
się na kawałki. – Już nie mogę... – załkałam, wbijając paznokcie w jego umięśnione plecy.
- Poddaj się temu, skarbie... – szepnął drżącym głosem. –
Po prostu czuj... – zamknął mi usta pocałunkiem, tłumiąc kolejne westchnienia.
„Zobaczyłam” eksplodujące niebo, a on tylko przyspieszył, przeciągając to
niesamowite uczucie w nieskończoność...
Gdy później leżałam wtulona w gorące ciało Louisa, byłam
chyba najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. „I najbardziej leniwą” uśmiechnęłam
się, gładząc jego pokrytą potem pierś. „Żadna siła nie wyciągnęłaby mnie teraz z
tego łóżka.” Moje palce natrafiły na opatrunek na jego dłoni...
- Jak to się stało? – zapytałam. Poczułem jak jego ciało
napina się pode mną. – Tylko pytam... – dodałam szybko. Myślałam, że już mi nie
odpowie, bo cisza przeciągała się w nieskończoność.
- Uderzyłem Zayna... – powiedział cicho.
- Co? – usiadłam gwałtownie, krzywiąc się, gdy moje ciało boleśnie zaprotestowało na ten ruch.. – Dlaczego? – tym razem znów odpowiedzią było jego przeciągające
się milczenie. W końcu westchnął ciężko i przyciągnął mnie do siebie.
- Bo zasłużył...
Naprawdę nie wiem, co dzisiaj tu napisać... Wprawdzie to, że rozdział pojawił się dopiero dzisiaj, nie było moją winą, ale i tak posypały się na moją głowę niemiłe oskarżenia... Chyba was za bardzo rozpieściłam tym, że dodawałam rozdziały tak regularnie i tak długie...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że rozdział się wam choć trochę spodobał i że warto było na niego czekać. Nie mogłam „zabić” Zayna. Wybaczcie. Wiem, że wiele osób na to czekało...
Czy powinnam wysłać Louisa do lekarza? Nie dość, że kłóci się sam ze sobą, to jeszcze nie potrafi zapanować nad swoim przyjacielem ;)
Ktoś zapytał mnie, czy nie mogłabym dodawać bardziej realistycznych strojów Kate... Niestety ja jestem beztalenciem w tej dziedzinie. Czy istnieje jakiś sposób, by „ubrać” modelkę w to co chcemy? Po prostu chciałabym, by było widać, jak postać wygląda. Nie lubię zdjęć, gdzie po prostu są poszczególne elementy garderoby i tak naprawdę nie wiemy, jaki jest efekt końcowy... Jeżeli mogłybyście mnie dokształcić w tej dziedzinie, to byłabym zobowiązana...
Póki co, wciąż „rysunkowa” Kate i jej stroje z tego rozdziału:
http://instagram.com/p/beiiNdndQJ/#
http://instagram.com/p/beir4CHdQg/#
Zapożyczyłam dwa powiedzonka od czytelniczek... Jedno już kilka razy pojawiło się w komentarzu pewnej wspaniałej dziewczyny, a drugie wzięłam z cudownego bloga, który czytam. Jestem ciekawa, czy rozpoznacie swoje słowa. Mam nadzieję, że się nie obrazicie, bo zrobiłam to bez pytania... Dziękuję wam :)
I na końcu... PRZEPRASZAM... Bardzo przepraszam, że nie odpowiedziałam na komentarze pod poprzednim rozdziałem. Zrobię to w pierwszej, wolnej chwili i jak tylko oddadzą mi internet. Po prostu ten tydzień był naprawdę szalony i na nic nie miałam czasu... Próbowałam odpisywać z komórki, ale szybko się poddałam...
Kocham was. Dziękuję za wszystko. Zwłaszcza za zrozumienie i wyrozumiałość...
Całuję xx
Jezu, Jezu, Jezu jak ja kocham ten blog!!
OdpowiedzUsuńPiszesz fenomenalnie i ciągle się powtarzam to to prawda!
Uwielbiam Lou i Kate. Oni są tacy słoooodcy. Normalnie już czasami rzygam tęczą i skittlesami.
Ale nie zabij przypadkowo Lou. Bo wiesz musi jeszcze pożyć i musi "brać z życia garściami" :D
Akcja Lou - Zayn mistrzowska. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Myślałam, że wyląduje co najmniej w szpitalu. Ach... jaka szkoda....
Rozwaliła mnie na łopatki akcja w hotelu jak chłopaki spali. Myślałam, że spadnę z krzesła. :>
Dziewczyny nie mają litości dla Mark'a! Biedny chłopak. Aż szkoda mi go było.
Scena Lou i Kate + winda - hahahahahhahahahahahahahahahahahahaha xD
No to taka moja opinia :D
Pozdrawiam i Całuję
Marzena :*
Dziękuję ci z całego serca za te wszystkie miłe słowa... Cieszę się, że mój blog ci się podoba :) To niesamowite, ile radości potrafi sprawić taki komentarz...
UsuńJak na razie, to nie planuję uśmiercania Louisa ;) Dałam mu się teraz trochę nacieszyć Kate, bo kto wie, może coś się niedługo zmieni...
Chciałaś bym umieściła Zayna w szpitalu? On ledwo doszedł do siebie po tej zabawie w bohatera!
Uwielbiam się znęcać nad pijakami ;) A poranek po takiej libacji, zawsze jest świetną okazją do śmiechu ;)
Dziękuję, bo i ty podarowałaś mi uśmiech ❤
Pozdrawiam xx
Czyli jednak Zayn dostał po pysku :) Należało mu się, nie powiem, ale mimo wszystko cieszę się, że Lou go nie zabił ;) I muszę przyznać, że "nasz bohater" wcale nie umie się bić... Bo żeby tak od razu uszkodzić sobie rękę przy zwykłym ciosie w twarz? ;p
OdpowiedzUsuńUśmiałam się jak głupia, czytając perspektywę Niall'a :) Jakbym widziała swoich przyjaciół po imprezie ;)
Jednak Danielle i Perrie chcą wpędzić Lou do grobu... A już zaczynałam je lubić... Nie no, tak naprawdę dalej je uwielbiam i te ich "szatańskie" pomysły ;) Tak naprawdę to tylko szkoda mi Marka... Co on się namęczy ;)
Nie wiem czy jestem w stanie napisać coś o tym co się działo po koncercie, bo moje palce drżą niepewnie nad klawiaturą, więc ograniczę się tylko do: TO BYŁO BOSKIE! :)
Dziękuję za kolejną porcję wrażeń i choć obawiam się co wymyśliłaś dalej (bo wciąż czuję na plecach oddech znienawidzonego i potwornie przerażającego Sama-Wiesz-Kogo) z niecierpliwością czekam na kontynuację :)
Kocham :*
No, wprawdzie nie miałam w planach zabicia Zayna, ale przecież musiałam dać Louisowi tą chwilę satysfakcji ;) A że oferma z niego, to inna sprawa... Chociaż... Może to Malik ma wyjątkowo twardą głowę?
UsuńCzyżbyśmy miały wspólnych przyjaciół? Moi dokładnie tak samo kończą imprezy ;)
"Szatańskie" pomysły dziewczyn są dokładnie tym, co potrzeba, by rozproszyć Louisa ;) I najwyraźniej rozruszać Kate (jeżeli mogę tak powiedzieć). A o Marka się nie bój. Najwyżej poprosi o podwyżkę ;)
A po koncercie... Mogę tylko powiedzieć, że to wszystko "wina" dziewczyn ;)
A co dalej? Mogę tylko powiedzieć, że Sama-Wiesz-Kto jest bliżej niż ktokolwiek by się spodziewał...
Dziękuję. Za wszystko. Uwielbiam cię i wciąż nie wierzę, że tak późno do ciebie trafiłam ❤
Ściskam xx
Matko i córko! Czy ty chcesz mmnie zabić?! To jest świetne! Mama wchodzi do pokoju i się pyta, dlaczego ja się tak śmieję do tego telefonu, a ja tylko w większy śmiech wpadłam. Niall-"zabijcie mnie". To mnie rozwaliło! A i Danielle i Liam pod drzwiami od łazienki. Czy ja ci kiedyś mówiłam, że cię kocham? Ja sobie nie przypominam dlategp powtórzę-KOCHAM CIĘ! Co z tym psychopatą co chce znowu katować Kate? Boję się o nią... Ale ty jej nic nie zrobisz prawda? Bo wiesz, ja wtedy tobie coś zrobię ^^
OdpowiedzUsuńPisz dalej nexta :D
Normalnie nie wiem, mam się bać? Ten psychopata nie śpi i kto wie, kiedy uderzy... Jest bliżej niż myślisz.
UsuńA co do twojego pytania, to oczywiście, że nie chcę cię zabić :) Kto mi potem będzie rozdział czytał i komentował?
Cieszę się, że udało mi się ciebie rozbawić :) W końcu nie samymi dramatami człowiek żyje.
Pozdrawiam xx
Uwielbiam pijanych chłopaków - zwłaszcza Liam'a ;) nie wiem dlaczego...
OdpowiedzUsuńUwielbiam znęcającą się nad nim Dan i jego reakcje z bluzą.
Uwielbiam narzekania Marka. Są bajeczne :D A i możesz mu powiedzieć, że łączę się z nim w bólu, tak samo jak z Kate.
Uwielbiam dziewczyny za to, że "znęcają" się nad Lou :) A tak swoją drogą, to mają wyczucie... Żeby tak na koncertach?
Uwielbiam napalonego Tomlinson'a i jego wewnętrzne rozmowy.
Uwielbiam akcje w windzie i starszego pana, podającego majtki Katy - podziękuj mu ode mnie za ogromną fale śmiechu, jaką mi dostarczył.
Ale nie będę pisała, jak Ciebie uwielbiam, co to wiesz :) Miłości tez już nie będę Ci wyznawać ;P
Kocham Cię!!!
A jednak, nie obyło się bez ;)
Na rozdziały ZAWSZE WARTO CZEKAĆ! Zwłaszcza na Twoje... Nie przejmuj się tymi oskarżeniami, bo blogiem nie żyjesz (chociaż dla mnie byś mogła ;p) i masz inne zajęcia, a nie tylko pisanie... Cóż, niektórzy tego nie rozumieją...
Dziękuję ci za te wszystkie cudowne słowa i tą ogromną wyrozumiałość :) Zawsze kiedy spotykam się z jakimiś niemiłymi pretensjami przypominam sobie, że jest dużo więcej czytelników takich jak ty...
UsuńCieszę się podobają ci się wykreowanie przeze mnie bohaterowie, a jak jeszcze uwielbiam niektóre ich wybryki, to już w ogóle jestem zachwycona ;)
Całuję xx
Uwielbiam Twoje rozdziały <3 Twój blog jest najlepszy jaki dotychczas czytałam. Jesteś fenomenalna dziewczyno. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJesteś kochana ❤ Dziękuję ci za te piękne słowa i za to, iż sprawiłaś, że się uśmiecham :)
UsuńPozdrawiam xx
Ooo kurwa ..
OdpowiedzUsuńZajebiste !!
Miałam nadzieją na małą bijatykę Lou z Zaynem , ale i tak świetnie wyszło .
Ta akcja jak wszyscy się budzili mnie dobiła , ale w pozytywny sposób ;D Jak Malik i Louis razem na dobie spali .. W mojej wyobraźni wyglądało to komicznie ;]
Ta sukienka Katy śliczna <3 I fajnie , że Pers jest taka miła dla Katy . To dobrze , że dała jej szanse . Trochę się boję , że ktoś wygada , że Zayn ją pocałował i znowu się pokłócą , ale mam nadzieję , że szybko to się nie stanie ..
Sweetaśna była ta scena z Larrym <3 Albo jak Hazza nabijał się z Lou ;P
Potem to w windzie .. Umarłam i doszłam razem z nimi ! ;>
Rozdział świetny ! Czekam na następny .
Kocham Cię :*
xx
Bardzo się cieszę, że znalazłaś w rozdziale coś, co ci się spodobało :) Dziękuję ci za te wszystkie miłe słowa...
UsuńNie mogłam za bardzo uszkodzić Zayna, bo przecież za uczucia nie powinno się karać... A zresztą już Louis da mu popalić ;)
Wierz mi, w mojej głowie Zouis zawsze wygląda "interesująco" i dwuznacznie ;) No i ta moja słabość do Larry'ego...
Scena w windzie, to jedna z moich ulubionych ;) A zwłaszcza ten moment, gdy starszy pan oddaje Louisowi zgubę ;)
Pozdrawiam xx
Umrę śmiercią tragiczną... Naprawdę... Jest mi tak słabo, że chyba zaraz zemdleję po raz pierwszy w życiu...
OdpowiedzUsuńNapisałam taaaaaaaaaaaaaki długi komentarz, zawarłam w nim wszystkie myśli, no wszystko co chciałam i co? Usunął się... Rozumiesz? Bo ja chyba nadal nie :'[ Boże, czemu mi to robisz? Tyle czasu go pisałam... Nie no, nie wytrzymam... No i rycze, pięknie, jeszcze tego brakowało... Po prostu już nie mam do tego siły. Mam już dość tych wszystkich sprzeciwności losu. Zawsze gdy się bardzo satrm nic z tego nie wychodzi. Dobra, naprawdę bardzo Cię przepraszam, ale napisze póżniej... Teraz nie jestem w stanie, naprawdę...
Dobra. Musze się w końcu wziąść w garść. Postaram się odtworzyć tamten komentarz. Ok, napiszę tak, jakbym pisała go po raz pierwszy. Nie wiem czy to mi się uda, ale postaram się. Niby trzeba być dobrej myśli...
UsuńHej Kate ♥
Zabiłaś mnie tym rozdziałem. Ja tak nie chcę nic mówić, ale JARAM SIĘ NIM JAK POCHODNIA! ♥♥♥ Nie powiem, że jest najlepszy, bo wtedy obraziłabym wszystkie poprzednie, a cały ten blog razem ze wszystkimi wpisami jest najwspanialszy! Kocham go całą sobą i chyba nigdy nie przestanę! Naprawdę nie wiem jak to robisz, że znajdujesz jeszcze czas na prowadzenie go. Podziwiam Cię za to i jestem wdzięczna. Wychodzisz z dobrym sercem, dodajesz często i to jeszcze jakie długie! Nie rozumiem tych wszystkich ludzi, który rzucają jakieś bezpodstawne oskarżenia w Twoją stronę. Nie przejmuj sie nimi. To naprawdę nie ma najmniejszego sensu. Mi sie wszystko podoba i rozumiem takie rzeczy jak brak internetu. Przecież to nawet nie jest w najmniejszym stopniu Twoja wina. Tak samo jak stroje Kate. Moim zdaniem są wspaniałe i nie chciałabym, aby były inne. Nie przeszkadza mi to i mam takie samo zdanie na ten temat jak Ty. Kolejny problem to to, że niektórzy tylko narzekają, zamiast troszeczkę pomyśleć i chociaż próbować Cię zrozumieć i sytuację w jakiej się znajdujesz. Ja szczerze mówiąc pewnie zajęłabym się bratem, ale ty nie chcesz nikogo zawieść i piszesz. Za to Ci dziękuję. Każdy ma uczucia i pewnie tacy ludzie nie wiedzą do końca co robią swoimi słowami. Ja już dawno straciłabym ochotę na pisanie czegokolwiek, gdyby non stop ktoś coś miał do mnie i do bloga. Na szczęście jest więcej ludzi, którzy nie narzekają i co ważniejsze, podoba im się to co piszesz ♥ Nie mam zielonego pojęcia, czy to wszystko w ogóle trzyma się kupy i a jakikolwiek sens, ale musiałam to napisać :] Tak juz niestety mam. Wyrażam zdanie nawet jeżeli mnie nikt nie prosi, haha ♥
Loui i Zayn. Szczerze mówiąc muszę się przyznać, że się popłakałam. Tak bardzo nie chciałam, aby Tomlinson go uderzył... Serio? ktoś chciał, abyś go zabiła? Nie przeżyłabym tego nawet jeśli to tylko opowiadanie. Cieszę się, że jednak tego nie zrobiłaś. W sumie pierwsze perspektywy czytałam w strasznym napięciu i z takim strachem... Przecież Lou mógł mu przywalić w każdej chwili... Gdy już emocje opadły, przynajmniej moje, i myślałam, że już wszystko ok, czytam fragment:
Do czasu, kiedy coś chrupnęło w mojej dłoni...
A potem:
„Pozwólcie mi umrzeć...”
Aż dech mi zaparło. Myślałam, że złamał Malikowi odcinek szyjny w kręgosłupie, czy coś w tym stylu... Teraz już wiem, że to chodziło o rękę Lou, ale wtedy... No to było przeraźliwe... Czy powinnam aż tak reagować? Sądzę, że to bardzo duży komplement dla Ciebie, bo dzięki Tobie tak bardzo utożsamiłam się z tym opowiadaniem, że czuję prawie to samo co bohaterowie :D No może bez kilku fragmentów. Co ja mówię? Na pewno! Tak mi się teraz przypomniało o tych końcowych perspektywach. Tylko mówię, żeby potem nie było... Dobra, pogrążam się jeszcze bardziej... :D
Zaskoczyłaś mnie tym, że Zayn sie poddał, że był gotowy na cios... niby nie powinnam trzymać jego strony, ale mam do niego wewnętrzną słabość... Co on za to może, że ją kocha? Może ja to nie do końca rozumiem, ale uważam, iż nie powinni tak na niego naskakiwać... Należało mu się dostać, nie mówię, że nie, ale... Sądzę, że mu też nie jest łatwo. Ba! Jest mu teraz cholernie ciężko, bo dokładnie wie co zrobił... Kocha Kate i myślę, że długo jeszcze tak zostanie. Co jak co, ale miłości nie idzie tak od razu pokonać, zwłaszcza, że Katy widzi codziennie... Mam takie wrażenie, że on musiał to zrobić, że nad tym nie panował... Nie wiem czy jest w ogóle jakiś sensowny powód, który by go tłumaczył. Ja je widzę, ale nie mam pojęcia czy są słuszne...
Coś widzę, że chłopakom nie służą imprezki. Te kace i jak to powiedział Niall: rzyganie nie jest pewnie zbytnio przyjemne… Co jak co, ale Horan jest strasznie bezpośredni :) Śmieszy mnie to ich całe zapewnianie, że to już ostatni raz. Na kacu chyba każdy tak mówi, a przecież wszyscy doskonale wiedzą, że to jest wręcz niewykonalne. No ale jak widać to jest nieodłączne stwierdzenie w takich chwilach. XD
UsuńDanielle i Perrie na zakupach czują się normalnie jak ryby w wodzie. Za to Kate i Marka jakoś nie za bardzo cieszą… Coś czuję, że ten facet dużo jeszcze nie zniesie. Jakieś babskie wieczory ostatnio, a teraz znowu zakupy. Wykończą go. : ) Sądzę, że teraz Kate będzie przy najbliższej okazji chętniej kupowała sukienki.
Ach ten napalony Lou. Zaczynam się o niego poważnie martwić. No i te jeszcze głosy w głowie… Hmmm… Zdecydowanie powinien się skonsultować z terapeutą :D Nie mogłam z tego, że chciał ją „brać” w aucie. Hahah : ) Od razu przypomina mi się ta piosenka: Będę brał Cię! –gdzie? – w aucie! –mnie? –Cie! Ehe! Boże… Co ja tu w ogóle piszę? O,o A wracając. Podobała mi się akcja w windzie. Przeczytałam na asku, że ona jest z życia Alexa. No cóż, ostatnią rzeczą jakiej nie mogę powiedzieć, to że jego życie jest nieciekawe. : ) A jak jeszcze Lou zapomniał tych majtek… Ja to bym się pewnie ze wstydu spaliła. Ciekawe co teraz myśli ta starsza para… No a co się działo za drzwiami sypialni… Tego to chyba nie musze komentować :D
Chyba niczego nie pominęłam… Mam przynajmniej taka nadzieję…
Trudno mi jest stwierdzić, który komentarz jest lepszy, ten czy poprzedni, który niestety się usunął… Niektóre momenty w tamtym, niektóre w tym… no, ale tamtego już nie przywrócę. Cieszę się, że jakoś udało mi się napisać ten komentarz. Lubię się z Tobą dzielić moimi przemyśleniami :D Co jak co, ale ja to naprawdę na to wszystko patrzę trochę inaczej, przynajmniej tak mi się zdaje. Czasami, a raczej notorycznie, zapominam wiele rzeczy i wtedy wychodzą niezłe rzeczy… Wtedy pozostaje mi śmiać się jedynie ze swojej głupoty :D
Podsumowując, kocham ten blog ♥ Nie wyobrażam sobie, żeby go nie było. Dziękuję Ci, ze nadal go prowadzisz i znosisz niektóre osoby no i mnie. Czasami jestem nie do wytrzymania. Ale taka moja natura. Lubię marudzić XD
Życzę Ci, aby już więcej nikt nie miał żadnych pretensji do Ciebie i do tego co robisz, a starasz się bardzo wszystkich zadowolić, lecz jak widać, jeszcze taki się nie narodził co by wszystkim dogodził, więc nie martw się : )
Pozdrawiam i żebyś tam miała troszeczkę więcej czasu żeby spędzić go z bratem ;D
Całuję ♥
Jejku, kochanie ❤ Po prostu rozłożyło mnie na łopatki to, że się popłakałaś, gdy nie powiodło się dodanie komentarza... Tak bardzo chciałabym móc naprawiać takie rzeczy... Nie powinnaś płakać, no chyba że ze śmiechu, albo wzruszenia. Nigdy ze smutku... No i jak widać jesteś upartą osóbką, bo jednak napisałaś go od nowa :) Dziękuję ci z całego serca za to, że jesteś ❤
UsuńJesteś wspaniała... Mam nadzieję, że wiesz, iż cię uwielbiam... Chciałabym, by wszyscy myśleli tak jak ty. Wystarczyłoby tylko trochę zrozumienia... Ale po co, przecież można kogoś dobić kilkoma niemiłymi słowami... Cieszę się, że wciąż jest zdecydowanie więcej osób myślących podobnie do ciebie. Pełnych wyrozumiałości. Ja nie lubię nawalać. Nienawidzę nie dotrzymywać słowa. Gdy nie daję rady dodać rozdziału tak, jak obiecywałam, jest mi z tym źle i pewnie dlatego wtedy łatwiej ranią mnie niektóre słowa... Niby wiem, że nie powinnam się przejmować, ale nie potrafię nad tym zapanować...
Wprawdzie ja trochę znęcam się nad Zaynem, ale przecież nie mogłabym go poważnie uszkodzić. Koniec końców, Lou ucierpiał bardziej w tym starciu ;) Twoje słowa o tym, jak bardzo mocno wczuwasz się w opowiadanie, to dla mnie ogromny komplement... Normalnie mam ochotę wycałować cię za każde zdanie, które napisałaś ❤ Masz rację, za miłość nie można karać... Przecież on nie jest winny temu, że Kate tak łatwo pokochać...
Imprezki zakrapiane alkoholem są całkiem fajne i nawet może i bym je bardzo polubiła, gdyby nie ten syndrom dnia kolejnego ;) Za każdym razem umieram i za każdym mówię sobie, że to był ostatni raz...
Dziewczyny i zakupy... Chyba Danielle spodobała się rola osobistej stylistki Kate ;) A jak jeszcze można przy okazji pomęczyć Louisa, to już w ogóle idealnie... Oby tylko Kate i Mark jakoś to przetrzymali ;)
Louis i jego "przyjaciel" ostatnio mają niemałe problemy ;) Ale myślę, że wynagradzają je sobie z nawiązką ;) Wszystko jednak do czasu... Przecież nie będzie tak non stop...
Jestem pewna, że każdy twój komentarz jest wspaniały... Dziękuję ci jeszcze raz za wszystkie piękne słowa i za to, że mnie wspierasz w tym moim pisaniu... Czasami kilka miłych słów wystarczy, by rozwiać chmury, a ty zawsze obsypujesz mnie nimi bardzo szczodrze :)
Kocham cię ❤ i wręcz nie potrafię opisać jak bardzo się cieszę, że mogłam cię poznać...
Całuję xx
Jezuuuu ,czyli jednak Louis uderzył Zayna :/
OdpowiedzUsuńDowiedział się Louis ,a Kate sie dowie ?
I znów "napalony" Louis ;p
Nie rozumiem ludzi którzy cie oskarżają o to ,że rozdział pojawił
się póżniej :/ Przecież ty nie jesteś maszyną do pisania rozdziałów .
Równie dobrze możesz nie pisać tego opowiadania . (Czego bym nie przeżyła)
Rozdział jak zawsze cudowny :) I czekam na kolejny .
Jak widzisz, musiałam pozwolić Louisowi trochę odreagować. Ostatecznie i tak on bardziej ucierpiał ;) Wygląda na to, że Zayn ma bardzo twardą głowę ;)
UsuńCzy Kate się dowie? Tego nie mogę zdradzić. Ale być może niedługo się dowiesz...
Dziękuję ci za miłe słowa i wyrozumiałość :) Takie wsparcie naprawdę wiele dla mnie znaczy...
Pozdrawiam xx
Po pierwsze: na twoje rozdziały zawsze warto czekać! Co prawda trochę byłam zdziwiona i zaskoczona gdy jak weszłam wczoraj to nie zastałam nowego rozdziału, ale wiedziałam, że w tym tygodniu miałaś bardzo mało czasu, więc myślałam, że po prostu nie zdążyłaś i przecież masz do tego prawo :) Co prawda okazało się że to wina braku internetu, ale ja i tak bym zrozumiała ;) Zwłaszcza że są wakacje i na wielu blogach w ogóle sa przerwy. Po prostu nie przejmuj sie oskarżeniami, bo przeciez piszesz to dla przyjemnosci, a nie na jakieś zlecenie czy coś, że musisz dokładnie wywiazywac się z terminów ;p Oczywiście fajnie jest wiedzieć, że rozdział powinnien się pojawić danego dnia i wyczekiwac go niczym ulubionego serialu w telewizji każdego tygodnia, ale przecież nic się nie stanie jesli czasem nie dasz rady i dodasz później, a jeśli to jest jeszcze tak jak tym razem nie z twojej winy to kompletnie nie można ci nic zarzucić ;)
OdpowiedzUsuńUch rozpisałam się XD Ale po prostu chciałam, żebyś wiedziała że ja nie mam do ciebie absolutnie żalu czy pretensji ;)
A więc konfrontacja Lou - Zayn. W sumie to całkiem spokojnie się potoczyło ;p Naprawdę bałam się o życie Malika i modliłam się żeby mimo swojej winy doznał litości i jak widać moje prośby zostały wysłuchane :) W prawdzie gdy czytałam to miałam już nawet wrażenie, że obędzie się bez żadnych obrażeń, ale Lou jednak nie wytrzymał, co zresztą nie wyszło mu zbytnio na dobre ;p Ale nawet nie wiesz jak jestem szczęśliwa, że wszystko to zostanie między nimi i ani Kate ani Pers się nie dowie (chociaż po przeczytaniu końcówki nie jestem pewna ile Lou powie Kate, czy zdoła zataić przed nią prawdę, ale miejmy nadzeję że tak ;). Ciesze się, bo po pierwsze Kate nie bedzie musiała przez to cierpieć a po drugie Malik może jednak odbuduje swój związek z Pers. Bardzo bym tego chciała i wciąż mam nadzieję, że wszystko między nimi bedzie dobrze :)
Scena z rana XD haha Zayn i Lou śpiący na sobie XD Jeszcze po tych myślach Niall'a to już całkiem skojarzyło mi się to z sexem na zgodę XD Wiem, że jestem zboczona, ale co ja poradzę XD
Szkoda mi Liam'a. Biedak cały dzień sie męczył :(
Wypad dziewczyn na zakupy :D I tu pojawia się mój ukochany Mark ;p Ja mu naprawdę współczuję, ale mimo wszystko jest to przezabawne i ostatnio naprawdę jestem jego ogramną fanką :D
Kate w sukience ^^ Biedny Lou, dziewczyny ze swoimi szatańskimi planami kiedys naprawdę go wykończa ;p
"Normalnie jaram się niczym znicz na Igrzyskach Olimpijskich!" to jeden z moich ulubionych cytatów z tego rozdziału :D haha genialne ;p
A ten pan podający Lou zgube XD Po prostu smiałam sie jak głupia ;D
Troszkę bałam się, że ten psychopata jeszcze wykorzysta szansę gdy Lou i Kate jechali sami windą i nawet nie wiesz jak się przeraziłam, gdy ktoś miał wsiąść do windy, a potem jeszcze zatrzymał ich ten jakiś mężczyzna. Na szczeście szybko okazało się że to tylko moje chore urojenia, ale naprawdę nie wiesz co ja wtedy przezywałam. Wiem, jestem już nienormalna, ale ten psychopata nie daje mi spokoju i cały czas sie boję.
Ja jak to ja i tam mam wrażenie, że o czyms zapomniałam napisać, ale i tak nieźle się rozpisałam, więc starczy ;)
Jak zwykle niecierpliwie czekam na nastepny i pozdrawiam serdecznie xoxo
Dziękuję ci za wyrozumiałość... Strasznie się cieszę, że osób z pretensjami było zaledwie kilka, bo ta cała reszta czytelniczek, tak jak ty, zasypała mnie miłymi słowami, po których dosłownie serce się raduje... Ja nie lubię zawalać terminów i sama czuję się źle, gdy nie mogę dotrzymać danego słowa i wtedy nie ważne jest dla mnie z czyjej to winy... Tym razem wyszło, jak wyszło, ale mam nadzieję, że nie stanie się to regułą.
UsuńNie mogłam uszkodzić Zayna... W końcu chłopak dopiero doszedł do siebie po tym wypadku samochodowym. Wprawdzie zobaczymy jak to będzie z tymi zakazami Louisa i ich przyjaźnią, ale przynajmniej obyło się bez rozlewu krwi ;)
A jak to będzie z Kate i Perrie, to się dopiero okaże... Może rzeczywiście nigdy się o tym nie dowiedzą...
Nie mogłam się powstrzymać, by nie dodać sceny Zouisa, podczas porannego budzenia ;) Seks na zgodę, powiadasz? Hmmm... Dobrze, że nie tylko ja jestem zboczona ;)
Ten twój ulubiony cytat podkradłam Matrioszce z jej opowiadania ;) Też bardzo mi się spodobał, więc nie mogłam się oprzeć...
Niewiele jest osób, które pamiętają o TYM facecie... A on jest bardzo blisko... W końcu sławny zespół łatwo jest śledzić...
Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa :)
Pozdrawiam xx
Uwielbiam Ciebie i tego bloga. Każdy rozdział jest wspaniały ;) Lou i Kate to wspaniała para :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i bardzo się cieszę, że blog ci się podoba :)
UsuńPozdrawiam xx
Ojaojaojaojaojaojaojaojaojaojaojaoja! Tyle zboczeństw w jednym rozdziale, tak bardzo to lubię <3 Aż mi zasłoniło obraz reszty rozdziału i nie wiem, co o tamtym napisać.
OdpowiedzUsuńAle nie, no przecież... Długo już nie czytałam tak genialnego pijackiego poranku. I jeszcze Zayn wtulony w Louisa? Brilliant. Naprawdę, przez tę dawkę śmiechu chyba zawdzięczam Ci kilka dodatkowy lat życia ;)
Tylko jedynie troszkę się zawiodłam w akcji Louis-Zayn. Jasne, nie miał go zabijać. No ale chociaż tak lekko poturbować? Tak tyci tyci? Ale nie aż tak tyci jak to zrobił... Wiesz, o co chodzi ;D
I mówiłam Ci, do kogo masz się zgłaszać, jak ktoś jest niemiły. Zaraz zbiorę jakąś ekipę i pokażemy mu, że Louis przy nas to słaby leszcz ;D
Buziaki, Katie :*
Tyle zboczeństw w jednym rozdziale? Naprawdę nie miałam na to żadnego wpływu. To moje drugie ja pisało te fragmenty i nawet nie dało mi słowa wykasować ;)
UsuńCieszę się, że udało mi się ciebie rozbawić tymi cierpieniami chłopców ;) Dodatkowe lata życia? Hmmm... Szykuj się na więcej śmiechu ;)
Przepraszam... Ale ja po prostu nie mogłam ukarać Zayna za to, że kocha Kate. Przecież ją tak łatwo kochać... A zresztą on już szpital zaliczył i dopiero doszedł do siebie.
No widzisz, zapomniałam, pani manager :) Następnym razem zawczasu się do ciebie zgłoszę na skargę ;)
Całuję xx
ale czekanie na Twoje rozdziały to prawdziwa przyjemność. :)
OdpowiedzUsuńZayn żyje. :c ale tak na prawdę się cieszę ,że jednak nie postanowiłaś go zabić.
świetny rozdział. :)
ściskam!
Dziękuję ci za miłe słowa i za to, że rozumiesz, że jestem tylko człowiekiem...
UsuńPozdrawiam xx
Boze jak mi goraco ! Widzac Kate w tych ciuchach wszystkich ,Louis naprawde musi dostawac codziennie orgazmu xD ( i Twoje ciuchy czy kogos kto dla Cb robi,te co od zawsze byly,sa cudowne,nie wiem czemu sie komus nie podobaja ).
OdpowiedzUsuńNajpierw Zayn i Louis... Jesli Lou zlamal reke,to Malik ma twardy leb :D ale to dobrze ze go nie 'zabilas' ,i tak ze ma te rozciecie tylko ze Lou skrzywdzona reke :/ jejcia,ja sie modle zeby dziewczyny - Perrie i Kate- sie nie dowiedzialy.. ale normalnie chlopaki rozmawiali,skoro sie smiali,zartowali z siebie .czy to klamstwo i udaja przed wszystkimi??
Liam naprawde musi malo alkoholu pic skoro az tak reagowal na niego xD oj biedactwo xx
nie wiem co jeszcze napisac... Naprawde nas rozpieszczasz, ale i tak dobrze ze udaje Ci sie co tydzien dodawac,przeciez kiedys co pare dni dodawalas (ja nie mam Ci oczywiscie za zle kochanie xx). Stroje cudowne,rozdzial tez - jak zawsze i to wszyscy wiemy :) no a Kate jak zwykle doprowadza Louisa do "erotycznego szalu" xD jestes niewyzyty Lou i te slowa kierowe do niej gdy sie kochacie ! :D jest z Toba zle :D ale niech Wasze szczescie trwa jak nadluzej + jak jestes taki napalowy to i smieszniejszy,juz innego chyba nie dam rady wyobrazic sobie :D
Pozdrawiam xx
Klaudia CityLondon
Mi też gorąco... Kto to widział, żeby w Anglii były takie upały ;) Czasami zastanawiam się, czy przypadkiem na Majorce nie jestem ;)
UsuńOstatnio rzeczywiście trochę wynagradzam Louisa za te wszystkie wcześniejsze lodowate prysznice ;) Należy się chłopakowi, a i Kate w końcu coś się od życia należy ;)
Cieszę się, że podobają ci się stroje Kate. Od niedawna robię je już sama. A przynajmniej większość, bo Sara też czasami mi jakiś podrzuci :)
Nie mogłam przecież poważnie uszkodzić Zayna. Chłopak dopiero doszedł do siebie po ostatniej wizycie w szpitalu. Ale zobaczymy, co będzie z jego przyjaźnią z Louisem i czy rzeczywiście uda im się zatrzymać wszystko między sobą...
Wiem, że kiedyś dodawałam częściej rozdziału. Nawet co cztery dni. Działo się tak dlatego, że miałam napisane pierwsze kilka rozdziałów opowiadania, gdy zakładałam bloga i pisząc kolejne, zawsze byłam z kilkoma do przodu. W końcu się skończyły, a mi doszło obowiązków i tak jakoś wyszło... Dziękuję ci za wyrozumiałość...
Pozdrawiam xx
no ja tez sie wiele razy zastanawiam czy niektóre osoby to przypadkiem tropiki za soba nie niosa xD
Usuńoj i to bardzo ich wynagradzasz, ale bardzo dobrze, oby tak dalej prosze :D
no masz dziewczyno -jedna i druga- talent. dajcie mi choc w połowie go :( xx
no Zayn troche teraz pocierpie biedak.. widzisz , ja zawsze jestem wyrozumiała i staram sie zrozumiec :), i moja skromna osobe :D ale sama dobrze wiem co to znaczy miec obowiązek, jak wiekszośc tutejszych czytelników.
kocham xx
K.CL
W zasadzie żałuję, że Louis mocniej nie obił mu mordki. To mogłoby być ciekawe. Naprawdę ciekawe i interesujące. Chciałabym później przeczytać o ich reakcji i wybuchnąć śmiechem. Ale Twoja wersja też jest do przyjęcia ^^ Kaca im nie zazdroszczę, ale pozycje, w których się obudzili były zabawne! Louis z Zaynem najlepsi. Najpierw młodszy powiedział mu prawdę, potem starszy mu przywalił, a na końcu obaj wylądowali w łóżku. Jakkolwiek dziwnie i nieprzyzwoicie to brzmi ^^ Danielle i ta jej moc przekonywania, by ludzie zakładali ubrania, które dla nich wybiera. A jak dorzucimy do niej jeszcze Perrie, to uciekajcie gdzie pieprz rośnie! Haha! :D Podziwiam zarówno Kate i Marka. Na ich miejscu już dawno bym stamtąd uciekła, ale oni dzielnie dawali sobie radę.
OdpowiedzUsuńOstatnią scenę zostawię bez komentarza... Napisałaś ją naprawdę cudownie i lekko. Podziwiam Cię! :*
Nie wiem, czy to o mnie chodzi, ale tekst z "jaram się jak znicz na Igrzyskach Olimpijskich" brzmi znajomo! xD
Kocham Cię, Kaś! I życzę Ci mnóstwo weny, oraz cierpliwości do tych mniej cierpliwych czytelników! Xx
matrioszkaa! :)
Oczywiście, że o ciebie chodzi! Tak mi się spodobał ten tekst, że nie mogłam się powstrzymać i musiałam go podkraść ;) Mam nadzieję, że się nie gniewasz...
UsuńWłaściwie nie miałam w planach pobicia Zayna, bo chłopak ledwo doszedł do siebie po ostatnim bliskim spotkaniu z samochodem... Wprawdzie podczas pisania poprzedniego rozdziału przez chwilę zastanawiałam się, czy by nie pokusić się o zmianę planów i po raz pierwszy opisać porządną bijatykę, ale jak widzisz, ostatecznie na dumaniu się skończyło...
Nie opisałam ich świętowania, po tym, jak Louis w końcu otworzył drzwi pozostałym, ale łatwo się domyślić, że wszyscy się bardzo ucieszyli, widząc Malika przy życiu. Pewnie rano już nie pamiętali tej radości ;) No i nie mogłam się powstrzymać, by nie wcisnąć tam Zouisa i komentarzy Nialla ;) Taki wiesz... "seks" na zgodę ;)
Czyżbyś nie była fanką włóczenia się po sklepach? To już jest nas dwie :) Ja nie wytrzymałabym z Danielle i Perrie ani minuty. A i one ze mną. Pewnie bym tak marudziła, że zepsułabym im całą zabawę ;)
Ostatnia scena, to próba wynagrodzenia Louisa za te wszystkie chwile, gdy musiał się ratować lodowatymi prysznicami ;) Kto wie, ile jeszcze potrwa taka sielanka...
Dziękuję ci za miłe słowa... Zdecydowanie przyda mi się cierpliwość do tych niektórych czytelników. Uwielbiam cię ❤
Całuję xx
Nie chcę się rozpisywać, ale czy nie sądzisz, że "ta" scena co rozdział to trochę za wiele? Niedługo nasz Louis będzie wykończony. ;d
OdpowiedzUsuńCieszę się, że skończyło się jedynie na rozciętym poliku i połamanej ręce. Przecież mogło być gorzej, prawda?
Kocham Cię.
@i_luvmylou
Rzeczywiście mogło być gorzej, ale przecież nie uszkodziłabym Zayna za bardzo. Zwłaszcza, że dopiero doszedł do siebie po bolesnym spotkaniu z samochodem ;)
UsuńNawet nie zwróciłam uwagi, że "takie" sceny są co rozdział... W końcu Lou może sobie odbić tamte wszystkie zimne prysznice ;) A poza tym on nie ma 40-tu lat, by być wykończonym ;) Trochę "ćwiczeń" jest nawet wskazane ;)
Pozdrawiam xx
Jezu maria co ty ze mną robisz to jest boskie. nie mogę przestać czytać kiedy zaczynam kocham cię i wiec że masz wielki i to wielki wielki talent już widzę reakcje louisa <3 kocham
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał :) I dziękuję za miłe słowa...
UsuńPozdrawiam xx
Hey.
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie zaczynam kochać poniedziałki,a to tylko dlatego,że mogę przeczytać nowy rozdział Twojego opowiadania.
Nie powiem spodziewałam się zupełnie innego przebiegu spotkania Louis'a i Zayn'a. Myślałam,że będzie trochę więcej krwi. No cóż czytając dwa pierwsze akapity zastanawiałam się czy ze mną jest wszystko w porządku. Dlaczego? Otóż ta cała sytuacja zamiast mnie przerazić to mnie rozbawiła,choć obawiam się tylko jednego jak na to zareaguje Kate.
Oj chłopcy trochę poszaleli,nawet Liam. Nie masz pojęcia jak im współczułam. Ból głowy,żołądka i ręki jest nie do zniesienia. Kiedy Pers budziła Zayn'a,bałam się,że ten idiota powie Katy zamiast Perrie.U nie go wszystko jest możliwe,o czym przekonałam się w poprzednim rozdziale.
Danielle moja cudowna wróżka.Nie wiem co ona ma w sobie,ale dzięki niej każdy rozdział jest taki magiczny. Zakupy,mówiłam Ci już,że strasznie współczuje Markowi.Biedak musi z nimi łazić po sklepach.Zdecydowanie powinien dostać podwyżkę. Choć trzeba przyznać,że ta sukienka to był w strzał w dziesiątkę(powiedziałabym inaczej,ale nie wypada).
Louis mnie nie zawiódł. Wiedziałam,że będzie miał spory problem jak zobaczy Katy w sukience,ale nie ma co się dziwić,ta dziewczyna we wszystkim wygląda zjawiskowo. Muszę Ci powiedzieć,że po raz kolejny zrobiło mi strasznie gorąco czytając jakże pikantne szczegóły z ich sypialni. Miałam ogromne rumieńce na twarzy. Dzięki bogu,że mnie nikt w tym czasie nie widział. Jest wręcz zmuszona,że ja kocham takie sceny w twoim opowiadaniu. Sama nie wiem dlaczego :).
Jak zawsze rozdział był fantastyczny. I nawet gdybym miała na niego czekać miesiąc wiem,że bym się nie zawiodła. Masz ogromny talent.
Stroje Katy jak zawsze rewelacyjne. Ja będę cierpliwie czekać na krótszą sukienkę i oczywiście na reakcje Louis'a.
Smuci mnie fakt,że posypały się oskarżenia.Czasami ciekawi mnie czy ludzie myślą,ze ty tylko piszesz opowiadanie i nie masz nic innego do pracy. Mogę Ci tylko powiedzieć,że byś się tym nie przejmowała,bo nie ma sensu ludzie po prostu tego nie rozumieją,że masz własne życie.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział Twojego autorstwa.
P.S. zabieram się za czytanie gazetki.
Ściskam
Kasia xx
Dziękuję ci, kochana, za te wszystkie miłe słowa, a przede wszystkim za wyrozumiałość... Niby staram się nie przejmować, ale wiesz jak to jest... Czasami po prostu się nie da...
UsuńCieszę się, że poniedziałki ci się miło kojarzą...
Nie mogłam uszkodzić Malika... wiem, że wiele osób na to czekało, ale przecież on dopiero doszedł do siebie po ostatnim pobycie w szpitalu.
Ten wyjątkowo "ciężki" poranek świadczy o tym, że chłopcy łyknęli ich wymówkę i postanowili uczcić zażegnanie katastrofy. Ale czy na pewno już po wszystkim?
Wprawdzie zakupy to ewidentnie nie jest dla Marka przyjemność, ale cóż on może zrobić, biedny? W końcu taka praca... I tak znosi to wyjątkowo dobrze ;)
Długo czekał Louis, by zobaczyć Kate w sukience... Czy doczeka się krótszej? Jestem pewna, że Danielle nie oprze się, by jeszcze trochę go potorturować ;) Byle tylko poobijane nogi Kate na to pozwoliły...
Mam nadzieję, ze gazetka również przypadnie ci do gustu :)
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie przemiłe słowa...
Całuję xx
Jesteś genialna... czytam to opowiadanie już 3 raz, a wciąż robi na mnie takie wrażenie. Naprawdę wow. ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie komentowałam, ale chyba zacznę, bo Twoja praca jest warta 100 razy więcej komentarzy niż masz pod każdym rozdziałem. :)
Buziaki <3
Dziękuję ci za te miłe słowa... Cieszę się, że tym razem postanowiłaś napisać :) Fajnie wiedzieć, że czytasz... Trzeci raz od początku? A ja nie mogę się zabrać, by choć raz sobie przeczytać...
UsuńPozdrawiam xx
Boooski <3333333
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚwietny rozdział! Ciekawe czy Kate będzie się dopytywać tego czym zasłóżył Zayn by Lou go uderzył? Naprawde świetny rozdział podoba mi się ta sukienka Kate. Jak tak dziewczyny będą ciongle chodzić na zakupy itp. to Mark chyba się zwolnii. I jak będą kupować Kate takie ciuchy to Louis w końcu nie wytszyma i zbiegnie ze sceny przed końcem koncertu albo dostanie zawału albo dojdzie na scenie haha.... Ta scena jak wrucili do hotelu po prostu boska (wiem jestem dziwna) ale Lou nie wytrzymał i mu przywalił...
OdpowiedzUsuńPiszesz f a n t a s t y c z n i e ! ! ! Kochana masz wielki talent, naprawde!
Życze Ci dużo dużo weny! Wiem ta moja wypowiedź troche chaotyczna ale nic na to nie poradze. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!
Kocham 1D, twojego bloga i Ciebie!
Pozdrawiam, Marzena ze Śląska
Louis dochodzący na scenie? Zdecydowanie mam za bujną wyobraźnię, bo teraz nie mogę przestać się śmiać ;) Chciałabym być na takim koncercie ;)
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał i z całego serca dziękuję za miłe słowa :)
Zakupy to wprawdzie nie jest dla Marka przyjemność, ale co zrobić, taka praca... Przynajmniej nie jest osamotniony w swoim cierpieniu. Kate dzielnie mu towarzyszy...
Wprawdzie nie chciałam "zabić" Malika, ale przecież musiałam pozwolić, by Lou sobie ulżył (jakoś dziwnie to brzmi teraz) ;)
Pozdrawiam xx
W O W ! Brak mi słów.Jesteś genialna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję... Cieszę się, że ci się podoba :)
UsuńPozdrawiam xx
Jasna cholera...
OdpowiedzUsuńNie wiem, co powiedzieć...
Po prostu... cholera... przeidealne!
Czy coś w ogóle może być przeidealne?
Chyba tak, bo to było...
Kurwa, nie wiem, co powiedzieć.
PERFEKCJA!
@Anniie_Poland
uwannasaygoodnight.blogspot.com --> epilog ;)
youbringmesadness.blogspot.com
Cieszę się, że ci się podoba :) Dziękuję za te przemiłe słowa...
UsuńPozdrawiam xx
Och Kate!
OdpowiedzUsuńPrzysięgam, że ja umrę wraz z Lou jak tak dalej będzie. ;)
Bardzo się cieszę, że sprawa Zayn'a tak a nie inaczej się wyjaśniła. Przyznam się szczerze, że kamień spadł mi z serca. Louis podjął słuszna decyzję, chociaż.. Kolejne kłamstwo. Oby TA prawda nie wyszła na jaw.
Widok ich skacowanych może mieć realistyczne odzwierciedlenie, bo Liam coś dzisiaj pisał na tt o bólu głowy.. :D
Sama nienawidzę zakupów. Wszystko kupuję albo przez internet, albo mówię mamię, aby mi kupiła, więc wiem Co Mark i Kate przeżywają z Danielle i Perrie. ;)
Kolejny namiocik na scenie. Nasz biedny Lou.. :D Wcale mi go nie jest szkoda. Ciekawi mnie ta reakcja. Sukienka musiała być naprawdę wystrzałowa.
Scena z majtkami. Mój komentarz do niej Awwwwwwwwwww! :D
No i Ty zboczeńcu! Normalnie ja nie mogę spać przez Ciebie, bo co zamknę oczy, to widzę te sceny.. :D Gorąco!
Oby tak dalej Kate. Czekam na pojawienie się Elenor i 'Dyrektora'.
Ściskam!
M.
xoxo
Nikt tutaj nie umrze! Zarówno ty, jak i Lou jesteście młodzi, więc nic wam nie będzie. A jeszcze trochę "sportu" nikomu nie zaszkodziło ;)
UsuńPrzecież muszę mu wynagrodzić te jego wszystkie lodowate prysznice...
Kolejne kłamstwo... To nigdy nie jest dobra decyzja. Ale oby tym razem nie wyszło na jaw...
Liama naprawdę bolała głowa? O kurka! Muszę napisać teraz o nim, dzwoniącym do mnie. Może też zadziała ;)
Witam w Klubie Nie Lubiących Włóczyć Się Po Sklepach ;) Wprawdzie za mnie nikt nie zrobi zakupów, a przez internet nie zawsze się da, ale zawsze załatwiam to tak szybko i bezboleśnie, jak tylko się da :)
Sukienka była niezła, to prawda. Plus pierwszy raz Kate założyła kieckę. Ale to nie zmienia faktu, że napalona z niego bestia ;) To chyba po tych wszystkich lodowatych prysznicach ;)
Strasznie mi przykro, że nie możesz spać przeze mnie... Ale lepsze takie sceny, niż żadne ;)
Pozdrawiam xx
Całkiem nieźle to ubrałaś w słowo "sport". Taki sport, to sport ciekawy. :D No i ile kalorii się spala.. ;)
UsuńJeżeli tak to tłumaczysz, to ok. Ale potem kto mi będzie wynagradzał te wszystkie zimne prysznice po Twoim opowiadaniu? :D
Lepsza gorzka prawda niż najsłodsze kłamstwo. Oby to nie wyszło na jaw, bo Kate.. Och, Kate..
Tak, coś tam pisał, że go boli głowa i spać nie może. Musisz sprawdzić. Dopóki tego nie zrobisz, to się nie dowiesz. :P
No to piąteczka kochana! :) Szybko i bezboleśnie? Brzmi prawie jak wizyta u dentysty. ;) Ale taki sposób jest najlepszy.
Liczę, że Kate rozgości się w sukienkach i będzie tak jak ja, prawie codziennie w nich chodzić. :D Bo ja chce więcej 'namiotów' na scenie! :) Wybacz, Lou. Kobieca solidarność.
Nic nie szkodzi, w sumie to nawet przyjemne. ;)
Ściskam!
M.
xoxo
P.S.
Proszę nie przejmuj się hejtami. Wiem, że one wpływają na psychikę, ale Ty akurat nie masz czym się martwić. Mnie to opowiadanie nie znudzi i nie jest brazylijską telenowelą. ;)
Boze Kate napisze wiecej kiedy juz wroce z londynu, ale na razie musi starczyc awwwww i wooow!!!! Maryann
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobało ;) Miłego pobytu w Londynie...
UsuńPozdrawiam xx
*o* świetny
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWitaj Katee:*
OdpowiedzUsuńNie było mnie ostatnio, choć nie wiem czy zauważyłaś - Twój blog ma bardzo wielu czytelników :)
Przyznaję przeczytałam zaległy rozdział i ten również i nadal ubolewam nad tym, ze się skończyły.
No tak, zakupy z Dan i Pers mogą być trochę meczące, ale czego się nie robi dla miny Louisa :)Jednak to Zayn zrobił na mnie ogromne wrażenie. Przyznał się, że zdradził przyjaciela i nie szukał wymówek.
Przepraszam, pierwszy raz się tak rozpisałam na temat treści rozdziału. Sama dobrze wiesz, co tam zamieściłaś.
Sprawiłaś mi ogromną frajdę, ponieważ nie ma nic bardziej odprężającego, niż ciepły wieczór z miłą lekturą.
Pozdrawiam :]
Dziękuję za miłe słowa pod poprzednim komentarzem :)
UsuńTo ja ci dziękuję :) Za to, że wciąż jeszcze czytanie mojej pisaniny sprawia ci przyjemność...
UsuńCzyżbyś nie była wielką fanką zakupów? Przyznam się, że dla mnie byłaby to katorga - nawet z tymi dwiema zakupoholiczkami ;)
Masz rację, co do tego, że wiem, co było w rozdziale, ale uwielbiam, gdy wspominacie w komentarzach fragmenty, które zwróciły z jakiegoś powodu waszą uwagę...
Pozdrawiam xx
Witaj ;*
OdpowiedzUsuńTen rozdział jakiś taki gorący..? Hm.. Myślę, że to dobre określenie.. ^ ^
Lou i Zayn.. Dobrze, że to się tylko tak skończyło. Ale coś przeczuwam, że ta sprawa w niedalekiej, bądź dalekiej przyszłości ujrzy światło dzienne.. :D Mam rację ? ^ ^ No cóż pozostało mi tylko czekać na dalszy ciąg wydarzeń. :>
A scena Kate i Lou ? O.o
łoooo boże, to w jaki sposób to opisałaś było magiczne.. Aaaa.. Normalnie brak mi słów, tak dopracowałaś każdy szczegół, moment. Po prostu jedno wielkie ŁAŁ ! :D
Powtarzam to pod każdym rozdziałem, ale po prostu kocham Twoich bohaterów. I przy każdej perspektywie się z nimi utożsamiam. :) Genialnie opisujesz ich uczucia i obecny stan psychiczny, i tego można ci pozazdrościć :)
Ściskam i czekam na więcej,
Aleksandra :)
Gorący rozdział? Może to przez te upały za oknem tak mnie natchnęło ;)
UsuńMyślę, że niedługo sama się przekonasz jak tam działa twój szósty zmysł...
Cieszę się, że podoba ci się mój sposób opisywania zdarzeń... Dziękuję za te miłe słowa :)
Sprawiłaś mi ogromną radość swoim komentarzem :) to niesamowite, że komuś się podobają wykreowane przeze mnie postacie...
Całuję xx
Kolejny zajebisty rozdział... Bez kitu - ja nad swoim siedzę godzinami i co z tego jak napisze dwie strony lub nawet kilka zdań. Fakt, że pisze o czym innym nie lubię takich rzeczy tego typu ale twoje opowiadanie jest najlepsze. Szukałam jeszcze czegoś tego typu ale nic mi się nie spodobało. To natomiast mnie od początku wciągnęło... Za to zaczęły mi się podobać książki o treści bardziej realistycznej - chyba właśnie przez ciebie. :p
OdpowiedzUsuńPewnie napisałam tu to samo co we wcześniejszym komentarzu ale trudno może mi wybaczysz. ;)
Powodzenia w dalszym pisaniu i z niecierpliwością czekam na 65.
Weronkaa
Zapomniałam napisać:
UsuńZatkało mnie jak przeczytałam, że są osoby, które Cię krytykują za to, że dodałaś później rozdział. Nie przejmuj się co nie??? ( daje rady ale sama się przejmuje np. ostatnio zerwał mi się koń i by mi spieprzył przeze mnie dodam - jeszcze to przeżywam. ) Więc wiesz nie bierz ze mnie przykładu i się nie zadręczaj. Jeżeli są osoby którym się tu coś nie podoba to niech się walą ale jest na pewno większa ilość osób wyrozumiałych, które to rozumieją no i wiesz na pewno będą Ci towarzyszyć w dalszym pisaniu.
TAKIE JEST PRZYNAJMIEJ MOJE ZDANIE.
Pozdrawiammm
Dziękuję ci, kochana, za ten wspaniały komentarz... Bardzo się cieszę, że moja pisanina przypadła ci do gustu :) A fakt, że być może niejako dzięki mnie, zainteresowałaś się innymi książkami... Wow! Brak mi słów, by wyrazić natłok myśli w mojej głowie.
UsuńDziękuje ci za wyrozumiałość... Wiem, że nie powinnam się przejmować, bo przecież mam tylu wspaniałych czytelników, ale... po prostu czasami są takie dni, że się nie da nie przejąć...
Jeszcze raz dziękuję za wszystko...
Pozdrawiam xx
Wróciłam z Angli wczoraj, ale jakoś dopiero dziś mam okazję dorwać komputer. Ogólnie rozdział był tak powalający, że kiedy zaczęłam go czytać na stojąco, po niecałej minucie siedziałam na podłodze...no może minęło trochę więcej czasu, ale po co o tym rozprawiać.
OdpowiedzUsuńCzytałam rozdział razem z moją koleżanką, która po przeczytaniu go wpadła w głęboki podziw dla twojej twórczości, z resztą chyba jak kaŻdy po przeczytaniu choćby jednego akapitu twojego opowiadania :) Tak więc masz nową fankę ;D
Och biedny Lou, ten ma problemy z tymi dziewczynami...Jeśli zamierzają coś wymyślić, to już się boję. Tym razem Tomlinson może tego nie przeżyć.
Tak trochę błądze po tym rozdizale, ale jakoś piszę to co ślina na język przyniesie...chociaż nie wiem czy można tak powiedzieć w tym przypadku...oo czym to ja chciałam? A tak! O Zaynie. Jak już pewnei wspominałam uważam że zachował się jak debil i na serio nie żal mi go przez to że Lou go uderzył, ale przez to, że Kate na pewno prędzej czy óźniej się o tym dowie, bo jak to mówiłą kłamstwo ma krótkie nogi. Ale nie wybiegajmy za daleko w przyszłość.
Tak na koniec jeszcze powiem że akcja 'wstawanie' była świetna. uśmiałam się do łez :)
Całuję xx
Cieszę się, że rozdział ci się spodobał i dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa :) A normalnie mam ochotę skakać z radości na wieść o nowej czytelniczce ❤
UsuńBiedny Lou... Chociaż pamiętam czasy, gdy tak się o nim mówiło, bo za często wysyłałam go pod zimne prysznice ;) Myślę, że on raczej nie narzeka :D
Ja też uważam, że Zayn zasłużył na ten jeden cios. W końcu faceci powinni sobie czasami dać po mordzie w celu pokazania, kto tu rządzi (a przynajmniej tak mówi mój przyjaciel) ;)
Czy ten ich plan utrzymania wszystkiego w tajemnicy wypali, to się dopiero okaże...
Cieszę się, że udało mi się ciebie rozbawić skacowanymi chłopakami ;) Tak trochę liczyłam, że ten akapit rozluźni atmosferę...
Pozdrawiam xx
Cześć <3
OdpowiedzUsuńOd czego by tu zacząć, może od tego, że przepraszam za to, że wcześniej nie skomentowałam. Ale tak jakoś wyszło, mam nadzieję, że chociaż teraz mój marny komentarz spodoba Ci się.
Oczywiście, pozwalam Ci "zapożyczyć" określenie z poprzedniego komentarza, jeżeli kiedykolwiek go użyjesz moje serduszko zacznie się radować :)
Szczerze myślałam, że Lou zabije Malika, ale nie. Ten jednak był stanowczo wyrozumiały. Czy powinnam się cieszyć? Czy to dopiero początek jakiejś grubszej afery?
Jestem ciekawa jakie wrażenie by było Kate, gdyby mogła zobaczyć swojego chłopaka i przyjaciół ledwo żywych.
Wspólne zakupy dziewczyn? Nie wiem, czemu ale do postawy Pers mam dwa obrazy. Jedna z opcji to, że Perrie nie jest do końca szczera z Kate i Dan. Tam mi coś się nie podoba a mianowicie to, że Pers przyjaźniła się z Elką. Tam musi być jakieś powiązanie. Czuję to. :) A drugie wyjście to, po prostu stara się być miła, i zacząć od nowa? No nie wiem. Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni i moje pierwsze spostrzeżenia będą mylne, a drugie będą dobre. OBY ! :)
Koncert chłopców na kacu? Szczerze, chciałabym to zobaczyć, przecież oni nie nadawali się do życia, a co dopiero do koncertowania. Chociaż muszę przyznać, że zastanawiał mnie fakt, czy osoby zebrane na koncercie zaczęły coś podejrzewać. Przecież nie od dziś wiadomo, że na scenie One Direction jest szał, a wtedy musiało być znacznie spokojniej.
Czy ty chcesz, wykończyć Louisa? W najbardziej niespodziewanym momencie jego przyjaciel zaczyna tętnić i żyć własnym tempem i życiem. Scena którą opisałaś +18 normalnie Wow, wszystko dopracowanie. Pierwsze opowiadanie, w którym pojawiają się sceny +18 i są one tak jakoś bardziej dopracowane.
Ostatnio stwierdziłam, że przez to opowiadanie w jakimś stopniu zgarszam się, ale co się dziwić. To co dobrze jest napisane, chce się czytać :) !
Nie wiem czemu, ale ostatnie słowa w rozdziale : Bo zasłużył ..., nie wróży chyba nic dobrego, ponieważ Kate będzie chcieć się dowiedzieć. < Tak mi się wydaje>
Jezu znowu się rozpisałam. Wybacz.
Pozdrawiam. :)
Dziękuję ci za ten cudowny komentarz, z którego bardzo się cieszę i który sprawił mi wiele radości... Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :)
UsuńCo do tych twoich słów, które chciałam pożyczyć... Już to zrobiłam i o ile nic się nie zmieni, to znajdziesz je w kolejnym rozdziale :) Mam nadzieję, że spodoba ci się moje wykorzystanie ich...
Jak to będzie z tym całym nowym kłamstwem i czy to dopiero początek większej afery, to być może się niedługo okaże...
Co do Perrie, to na razie nie mogę zdradzić nic konkretnego. Zdecydowanie przyjaźń z Eleanor stawia ją w gronie osób podejrzanych, ale z drugiej strony, dziewczyna naprawdę się stara i wydaje się, że szczerze polubiła Kate...
1D na scenie po wielkim imprezowaniu? Jestem pewna, że jak na profesjonalistów przystało, dali z siebie więcej niż byli w stanie, by fani nie odczuli różnicy...
Normalnie nie rozumiem... Gdy wysyłałam chłopaka pod zimne prysznice, słyszałam dokładnie takie same słowa ;) Wcale nie chcę go wykończyć... Myślę, że gdyby go zapytać, to by nie narzekał ;)
Pamiętam pierwszą taką scenę, którą napisałam... Ten stres, jak ją odbierzecie... A teraz? Sama już nie wiem ile ich było, ale cieszę się, że nie są najgorsze. Nie wiem tylko, czy powinnam, skoro jestem przyczyną twojego "zgorszenia" ;)
Ostatnie słowa... Czy Kate jest na tyle ciekawską osoba, by wszcząć dochodzenie?
Pozdrawiam xx
Oczywiście, już nie mogę się doczekać nowego rozdziału, aby ocenić wykorzystanie ich. :)
UsuńMoże masz rację do Pers. Ale i tak więcej plusów, ma na tą negatywną stronę. :)
Jak to się mówi, zgorszonego już nie da się bardziej zgorszyć, więc na moje możesz pisać w każdym rozdziale, takie sceny, a na pewno na mojej twarzy pojawi się uśmiech. :)
UPS wyszło, że jestem zboczona xd
Kocham cię wiesz. Jesteś fenomenalna.Jednym słowem talentt.Pijani chłopcy są naprawde śmieszni. Niedawno przeczytałam cały twój blo, a teraz czekam n rozwój wypadków. Naprawde masz talent. Podziwiam cię. Podoba mi się również to że odpowiadasz na komentarze. Czekam na następny i zdrawiam wszystkich.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz powturze KOCHAM CIĘ i twój blog jest najlepszy z najlepszych, a czytam ich naprawdę dużo.
Kocham i pozdrawiam
Bożenka.
Jejku! Masz na imię tak, jak moja przyjaciółka z Polski :)
UsuńJa też cię kocham ❤ Dziękuję ci z całego serca za wszystkie miłe słowa i za to, że poświęciłaś swój czas na to moje opowiadanie...
Cieszę się, że moja pisanina tak bardzo ci się spodobała :)
Co do komentarzy, to uwielbiam na nie odpowiadać, bo mam wtedy wrażenie, jakbym sobie z wami rozmawiała i chcę byście wiedzieli, że uważnie czytam każde słowo, które zdecydujecie się do mnie napisać :)
Całuję xx
Po raz kolejny zasługuję na baty za ociąganie się przy dodawaniu komentarza. Czytam rozdział, jestem podekscytowana. Myślę " skomentuję później". Nienawidzę tego później!
OdpowiedzUsuńWłaściwie sama nie wiem jak to rozstrzygnąć. Po przeczytaniu poprzedniego rozdziału spodziewałam się istnych płomieni. Burzy ognia wydobywającej się z Louisa niczym ze smoka. Nie można powiedzieć, że nie był smokiem. Jego gniew był wręcz namacalny. Szczerze mówiąc, troszeczkę czekałam na jakąś bijatykę, porządną awanturę. Obawiałam się tego, ale jednak mimo wszystko stawiałam na to, że będzie parę 'strzałów' po mordce. Teraz po przemyśleniu wszystkiego stwierdzam, że to chyba byłoby niemożliwe. Postawa Zayna, była do przewidzenia. Przed czym miał się bronić? Przed Louisem? Miał stanąć z nim w szranki? W imię czego? Za co Louis miałby ponieść chociaż najmniejszy cios? Za to, że jest z Katy?
O ile Louis miał wyraźny powód do tego by być wściekłym, to Zayn go nie posiadał. Gdyby nawet zaczęli się bić, nie wiem jaki cel, miałby mieć w tym Malik. Chłopak miał chociaż na tyle honoru, by przyznać się do błędu i przyjąć ewentualne ciosy na klatę. W tym momencie, współczuje świerzbiącej ręce Tomlinsona. Wochoho…świerzbiąca ręka? Z czymś mi się to kojarzy.^^
Mój umysł czasami zbacza na ciemną, niegrzeczną, stronę. W każdym razie. Louis mimo swojego gniewu trzeźwo myślał, można powiedzieć jak mężczyzna. Bo, który facet będzie stał i okładał kogoś, kto nie chce się bronić? Dodatkowo tym kimś jest jego przyjaciel.
Mam wrażenie, a raczej jestem pewna, że to nie będzie koniec. Co z tego, że Zayn dostał jednego prawego sierpowego. Sytuacja nie jest rozwiązana. Pozostaje wciąż za dużo, niesmaku, złości, obaw i niepewności. Ciekawa jestem co powiedzie Katy gdy się dowie, że jej usta nie były dotykane tylko przez Louisa. Pewnie ta informacja, wyjdzie na światło dzienne w najmniej odpowiednim momencie. Zapewne przyniesie to wiele szkód. Pytanie tylko jak dużych…
Zastanawiam się jak Malik rozwiąże sytuacje z Perrie. Dziewczyna jeszcze nie wie o pocałunku, ale nie zmienia to faktu, że jest nieustannie oszukiwana. Teraz gdy wszyscy , a nie tylko Niall wiedzą co kryje się w sercu Zayna w stosunku do Katy, chłopak powinien poważnie porozmawiać z swoją dziewczyną, którą podobno kocha, żeby przypadkiem nie usłyszała nic z cudzych ust. Nie podejrzewam, żeby któryś z chłopaków miałby specjalnie powiedzieć Perrie co się stało. Nie posądzam ich o zdradę, ale wszyscy wiemy jak to bywa. Ktoś przypadkiem zasłyszy kogoś rozmowę, nawet tą prowadzoną szeptem w cztery oczy i potem wychodzą z tego niemiłe incydenty. Taki obrót sprawy, zabolałby dziewczynę Zayna jeszcze bardziej. Nikt nie lubi się dowiadywać czegoś takiego z cudzych ust. Dziewczyna już i tak wiele przeszła.
Jednak gdyby odwrócić kartkę i spojrzeć na to z innej perspektywy, gdy Malik zdecyduje się na rozmowę z Perrie, wszystko także może trafić do Katy, a przecież ona nie miała się niczego dowiedzieć. Ciężki orzech do zgryzienia, ale panie Malik, jeśli naważyłeś sobie piwa, teraz musisz je wypić. To nie tak, że jestem krytyczna wobec Zayna. Szkoda mi go, jednak trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów, mimo że nie jest to łatwe…
Hmm widzę, że ostatnio wkradło się dużo erotyzmu i pikanterii w twoje wersy. Ochh ten napalony Louis oraz jego przyjaciel. Chyba ostatnio nie dogadują się najlepiej, ponieważ jego kolega nie potrafi się pohamować i można powiedzieć, że czasami żyje własnym życie. Z kolei Katy to już nie ta sama cichą, cnotliwą dziewczyna co kiedyś. Przypominają mi się pewne słowa „Prawdziwa kobieta jest damą w salonie, kucharką w kuchni, a dziwką w łóżku”. Podobno faceci to uwielbiają. Katy chyba musiała gdzieś to usłyszeć ;)
Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na kolejny rozdział!
~Eirene
Dobrze, że za to ociąganie jednak nie dają batów, bo u mnie słowo "później" pada równie często, jak "gdzie moje okulary?", a wierz mi, szukam ich non stop.
UsuńWiele osób spodziewało się, że wściekły Louis rozniesie Zayna w pył... Ale ty mnie rozgryzłaś i naprawdę nie wiem, czy powinnam się z tego cieszyć ;) Wszystko, co pisałam innym, ty zawarłaś już w swoim komentarzu. Czy Lou mógł pobić swojego przyjaciela, który stał przed nim i deklarował, że nie będzie się bronił i należy mu się?
Zobaczymy, czy ten ich pomysł na kolejne kłamstwo w ogóle zda egzamin. Jakoś do tej pory nie za dobrze im wychodziło dotrzymywanie sekretów...
No i jak słusznie zauważyłaś Perrie należy się prawda. Ale przecież dopiero się pogodzili... Ile ona jeszcze zniesie w imię miłości do Malika? No i czy wtedy nie dojdzie to do uszu Kate?
Rzeczywiście ostatnie rozdziały powinny być opatrzone etykietą +18... I pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno stresowałam się pierwszą sceną Kate i Louisa ;) Sama nie wiem, jak to się stało... Ale nie zawsze będzie tak gorąco ;) A właściwie może i będzie, ale z innego powodu...
Dziękuję za cudowny komentarz :)
Pozdrawiam xx
Cześć Kate. xo
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga naprawdę, naprawdę bardzo długo i zawsze jak dodajesz nowy rozdział to wypełnia mnie szczęście i za każdym razem przed przeczytaniem muszę trochę ochłonąć... no cóż, tak to już ze mną jest. Może nie będę się rozpływać nad tym, jak to cudownie piszesz, bo to powie Ci każdy normalny człowiek. Jesteś dla mnie autentycznym wzorem i podziwiam Cię strasznie, nie tylko dlatego, że piszesz tak świetnie, ale też z Twojej sumienności i wywiązywania się z obowiązków. Jeszcze nigdy nie spotkałam kogoś, kto dodaje rozdziały tak regularnie jak Ty, a wiem też, że masz dużo innych obowiązków. Podziwiam Cię za to i przypuszczam, że jakbym spotkała Cię na ulicy poprosiłabym Cię o autograf i o zdjęcie.
Nawet nie wyobrażasz sobie jak uwielbiam Alex i Harry'ego, no po prosty się nad nimi rozpływam i z każdym kolejnym rozdziałem mam coraz większą nadzieję, że będzie jakiś wątek im poświęcony.
Czasami aż ryczę ze śmiechu jak czytam, naprawdę. Z tych śmiesznym sytuacji najbardziej rozwaliła mnie ta, kiedy Harry i Niall kupowali podpaski dla Kate albo wtedy, kiedy rozwalili dwa wózki hotelowe. No tak, to chyba były wózki, przepraszam, jeżeli się mylę, ale z moją pamięcią nie jest dobrze.
Co do scen erotycznych, na ogół omijam takie szerokim łukiem. Nie lubię ich, niekiedy są napisane okropnie. I kiedy pierwszy raz zaczęłam czytać taką u Ciebie już miałam przewinąć w dół, ale pomyślałam cobie „co tam, niech stracę”, no i zakochałam się. Taaak, zaczęłam je czytać i szczerze Ci powiem, że są cudne! *.*
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :D
http://whispers-and-love.blogspot.com/
Evil. xx
Jejku... Sprawiłaś mi wiele radości swoimi słowami... Strasznie się cieszę, że moje opowiadanie przypadło ci do gustu :) A te wszystkie komplementy... Z całego serca ci dziękuję ❤
UsuńKolejna wielbicielka Alex i Harry'ego? Hmmm... To może ucieszy cię pewien fragment w kolejnym rozdziale ;) Ale póki co, cicho sza...
Zawsze, gdy czytam, iż moje opowiadanie wzbudziło w kimś pewnie emocje, jestem wniebowzięta :) Bo to właśnie o nie mi chodziło... Na nich chciałam się skupić. Wszystko inne było tylko "przy okazji"...
Cieszę się, że sceny erotycznie cię nie odrzuciły. Starałam się je opisać ze smakiem i wyczuciem, ale nie miałam dużego doświadczenia w ich pisaniu. Rozwijałam się wraz z tym opowiadaniem...
Jeszcze raz dziękuję za wszystko :)
Całuję xx
O Boże! Normalnie brakuje mi słów, za każdym nowym rozdziałem, sama nie wiem co mam Ci napisać, żeby to chociaż miało jaki kolwiek sens.
OdpowiedzUsuńKażdy nowy rozdział jest jak miód na moje serce (:...Nie wiem czy już to pisałam, ale jestem normalnie zakochana w tym opowiadaniu, i Ty też jesteś niesamowita mimo, że Cię nie znam...
A co do samego rozdziału to, Zaynowi się nawet upiekło w porównaniu z tym co mógł by zrobić Lou...No ciekawa też jestem jak pan NAPALONY, wytłumaczy sie Kate...?
Jeszcze chłopcy na kacu i Lou z Zaynem w jednym łóżku normalnie mistrzostwo świata :D
Dziewczyny, a w szczególności Dan, ona naprawdę chce wykończyć biednego, napalonego Lou XD (ale przynajmniej ma niezłą zabawę)
A na koniec biedny menadżer, jak zwykle musi użerać się, z bandą dzieci w ciele dorosłych...Może kiedyś będzie też perspektywa Paula?
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam Cichusiaaa®
Cieszę się, że moje opowiadanie ci się spodobało :) Dziękuję za wszystkie przemiłe słowa... Ty też lejesz miód na moje serce ❤
UsuńRzeczywiście Zayn miał trochę szczęścia... Ale przecież Louis nie mógł go wsadzić do szpitala. Przecież on dopiero niedawno z niego wyszedł ;)
Myślisz, że Lou powinien powiedzieć Kate prawdę? A może raczej będzie trzymał się kłamstwa, które wymyślił wspólnie z Zaynem...
Uwielbiam Danielle :) Ona jest dobrą wróżką mojego opowiadania ;) A że przy okazji pomęczy trochę Louisa? Jestem pewna, że on nie narzeka ;)
Perspektywa Paula? To mogłoby być całkiem ciekawe... Kto wie, co przyszłość przyniesie...
Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa :)
Pozdrawiam xx
Boże, komentarze mają chyba po ponad 30 linijek, ale ja napiszę tylko:
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, z resztą jak zawsze. Piszesz, tak.... no tak zajebiście!!! Mogłabym czytać, czytać i czytać całymi dniami(jedynie robiłabym przerwy na ubikację i lodówkę :D) Nie mogę doczekać się kolejnego, z pewnością równie cudownego rozdziału. Mam nadzieję, że wena będzie cię "odwiedzała" i nie zniknie, bo chyba się załamię :_____:
Przecież nie jest ważna długość komentarza, a to co w sobie zawiera :)
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał :) Dziękuję za miłe słowa i za to, że poświęciłaś swój czas na moje opowiadanie ❤
Pozdrawiam xx
Cieszę się, że nie zdenerwowałaś się za mój poprzedni komentarz :) spróbowałam spojrzeć na to z Twojej perspektywy (miła odmiana, zawsze perspektywa Kate, Louisa, Nialla i pozostałych, a teraz przenoszę się do Twojej głowy, huh)i faktycznie, w przelewaniu uczuć i emocji na papier (tudzież do Worda) jesteś prawdziwą mistrzynią. to juz kwestia indywidualna jeśli ktoś woli więcej akcji, a ktoś więcej wzruszeń. u mnie to zależy od nastroju, od sytuacji, która rozgrywa się u bohaterów. jeśli chodzi o obecny rozdział no to wrażeń nie brakuje. Louis dojrzał na przestrzeni tych kilkudziesięciu rozdziałów, a mimo to wiedziałam, że trzepnie Zayna. pewnie dla obiektywnego czytelnika, Zaynowi się należało, ale ja (przyszła żona Zayna, rozumiesz :3) sądzę, że należało mu się coś innego, a mianowicie pocałunek z Kate. a mało tego, uważam, że pocałunek OD Kate też mu się należy. będę cierpliwa... Chyba faktycznie musisz "ubierać" modelki w sieci w te ubrania, które widzisz na Kate, bo, pomimo bujnej wyobraźni i zamiłowania do mody, za cholerę nie umiem wyobrazić sobie sukienki, która wywołałaby takie... ekhm... emocje? chociaż w przypadku Lou to za mało powiedziane. no i oczywiście to, że zrobiłaś na końcu "malutkie" sex-story. no ja jestem za. chociaż na początku powiem szczerze, że byłam lekko zszokowana, że AŻ tak to wszystko ujęłaś, miałam wrażenie, że agresywniej niż zazwyczaj, ale po chwili, no cóż, marzyłam, żeby być Kate, nie powiem że nie. pewnie to dlatego, że mam 16 lat, nie czułam się "zaznajomiona" z tą sceną, ale trudno się dziwić. także generalnie rozdział bardzo mi się podobał, być moze zbyt pochopnie oceniłam poprzednio, że "piszesz na kolanie", ale nie wiem, czy to znowuż siła sugestii, ale teraz czytało mi się dużo lepiej, czułam większą dbałość o szczegóły. może w zeszłym tygodniu to bylo jednorazowe zaślepienie negatywną mgiełką? :) jejku, a to, że na scenie się zrobiło dość... sztywno, to w ogóle się uśmiałam przy tym. skloniło mnie to do refleksji - a co jeśli chłopcom (zwłaszcza Harry'emu) coś takiego się przydarzy na scenie? to musi być dla nich masakra. za jakieś 22 h zacznę namiętnie odświeżać stronę, ciekawa jestem co szykujesz w następnym rozdziale. wiem tylko, że z niecierpliwością czekam na wątek związany z naszym psycholem i oprawcą Kate... czy to nie dziwne, że te najdziwniejsze, najbardziej zagmatwane i brutalne wątki interesują mnie najbardziej? cóż, każdy ma swoich faworytów, moimi są Zayn i pan psycholek. zobaczymy co z tego wyniknie. pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńMagdalena
Tak jak już nie raz wspomniałam, zawsze cieszę się na uczciwą i rzetelną krytykę i z taką się spotkałam w poprzednim komentarzu. Przemyślałam wszystko i zobaczymy jak to będzie. Cieszę się też, że miałam szansę ci odpowiedzieć i że w ogóle przeczytałaś moją odpowiedź. Czasami mam wrażenie, że w sumie piszę te odpowiedzi, ale mało kto je czyta... Dziękuję, że utwierdzasz mnie w przekonaniu, że jednak nie jest tak jak myślę ❤
UsuńMam nadzieję, że spojrzenie z mojej perspektywy nie pozostawiło u ciebie żadnej traumy na całe życie ;) Ja uwielbiam opisywać emocje, a akcja, która czasami się pojawia, to bardziej "skutek uboczny" ;) Niezbędny do trwania historii...
Mam nadzieję, że wciąż będziesz się szczerze dzieliła ze mną swoimi spostrzeżeniami, bo takie komentarze są wiele warte...
No i zobaczymy, czy kolejny rozdział sprosta twoim wymaganiom...
Pozdrawiam xx
Od tygodnia zabierałam się do czytania tego rozdziału, ale bałam się bo nie wiedziałam co Ty tam zgotowałaś Malikowi. Bałam się. No ale w końcu gdy zobaczyłam kolejny rozdział postanowiłam być prawdziwym "mężczyzną" z jajami i przeczytać ten rozdział.
OdpowiedzUsuńZaczynając go miałam serce w gardle - dosłownie.
Ten Tomlinson nie mógł się powstrzymać, musiał mu walnąć, biedny Zayn, chyba powinnam go przytulić, nie powinnam a MUSZĘ to zrobić ;)
No widzę że winda opanowana i uruchomiona. Moja wyobraźnia zaczęła działać, tu ... nowi towarzysze podróży :)
No ale akcja w pokoju, cudna. Potrafisz, jak nikt, opisywać sceny +18 ze smakiem i wyczuciem. Uwielbiam je, a zboczona nie jestem :)
To z moich pomysłów został jeszcze taras, scena, a może na łonie natury. To by było coś :)
Bardzo się cieszę, że podeszłaś do rozdziału "jak prawdziwy mężczyzna" ;) Choć prawdę mówiąc nie każdy facet to potrafi ;)
UsuńMyślałam, że raczej mnie pochwalisz... Przecież Louis tylko raz przywalił Malikowi i jak się okazało ten ma twardszą głowę, niż Lou rękę ;)
Mam nadzieje, że misja "przytulanie Malika" zakończyła się pomyślnie ;)
Ach te twoje pomysły... I teraz mi to łono natury chodzi po głowie... Cieszę się, że podobają ci się TE sceny, bo naprawdę nigdy do końca nie wiem jak będzie...
A teraz zostało mi już tylko czekać, co powiesz po kolejnym rozdziale...
Dziękuję za wszystkie miłe słowa :)
Pozdrawiam xx
Hejka. Nie wiem w ogóle od czego zacząć. Zaczęłam czytać tego bloga dopiero kilka dni temu i jestem zachwycona. To jest moje ulubione opowiadanie, najlepsze jakie kiedykolwiek czytałam a uwierz mi było tego naprawdę mnóstwo. Piszesz cudownie, nieprzewidywalnie,fenomenalnie,bosko, po prostu brakuje mi słów żeby opisać moje odczucia odnośnie twojego dzieła. Powinnaś wydać książkę a na pewno zarobiłabyś na niej nie złą fortunę :)
OdpowiedzUsuń~ twoja nowa wierna fanka
Julia
Przepraszam, że dopiero teraz piszę odpowiedź... Cieszę się, że moje opowiadanie ci się podoba i mam szczerą nadzieję, że tak będzie do końca... Dziękuję za piękne słowa :)
UsuńPozdrawiam xx
SIemka :) Jakiś miesiąc temu znalazłam Twoje opowiadanie na Oficjalnym Polskim Blog o One Direction i jak zobaczyłam ilość rozdziąłów to trochę się przeraziłam i dodałam do ulubionych na później. Wróciłam do niego tydzień temu i powiem Ci że jesteś niesamowita! Mimo tylu rozdziałów opowiadanie nie jest nudne i uzależnia. Przede wszystkim masz wyjątkową fabułę. CZytam dużo opowiadań z 1D i jeszcze niegdy nie spotkałam się z tak oryginalnym pomysłem. Mam nadzieję, że będziesz jeszcze długo pisać bo uwierz mi masz talent. Już teraz będę regularnie komentować. Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńŻyczę duuuuuużo weny ;)
Hanikkk
PS w wolnej chwili zapraszam ----> motylki-z-brzucha-hazzy.blogspot.com
Dziękuję ci z całego serca za to, że znalazłaś czas na przeczytanie mojego opowiadania. Przepraszam, że dopiero dziś zauważyłam twój komentarz. Wiedz, że każde twoje słowo sprawiło mi radość i strasznie mi wstyd, że tyle czasu minęło od kiedy je napisałaś...
UsuńPozdrawiam xx
Zostałaś nominowana do "The Versatile Blogger". Więcej informacji u mnie na http://sweet-war-camille.blogspot.com/ ;p
OdpowiedzUsuńZ całego serca dziękuję ci za to ogromne wyróżnienie... Jakiś czas temu podjęłam decyzję, że nie wezmę więcej razy udziału w takich zabawach, bo po prostu nie mam na to czasu... Trochę to zajmuje, a ja teraz ledwo daję radę dodawać rozdziały w miarę regularnie.
UsuńTak więc jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam xx