Kołysałem się leniwie, trzymając w
ramionach mój największy skarb. „Czy mogłem chcieć czegoś więcej od życia?” Na pewno nie
w tej chwili. Teraz byłem najszczęśliwszym facetem na całej planecie. Właściwie, jeśli
miałbym być szczery, to ten stan utrzymywał się we mnie od dość dawna. „I
podobało mi się to” uśmiechnąłem się do swoich myśli. Jej cudowny zapach, połączenie owocowego żelu pod prysznic i mojego szamponu, nieustannie mnie zadziwiał. Nie potrzebowała żadnych perfum, by
zachwycać. „Aczkolwiek...” pewien pomysł pojawił mi się w głowie, wywołując
kolejny uśmiech. „Boże, tak bardzo cię
kocham, maleńka...” przytuliłem ją mocniej.
- Uwielbiam z tobą tańczyć... –
mruknąłem jej do ucha, przygryzając je delikatnie. – Wielkie dzięki temu, kto wpadł na pomysł zorganizowania
tej imprezy...
- Chyba Josh i Sandy maczali w
tym palce – uśmiechnęła się.
- Zdecydowanie zasługują na
podwyżkę – zaśmiałem się. – Albo przynajmniej na porządną premię.
- Nie omieszkam im tego
przekazać – zachichotała. – Na pewno się ucieszą...
- Uwielbiam cię taką... –
powiedziałem, muskając ustami jej skroń.
- Jaką? – uniosła głowę i mogłem
zatonąć w tych pięknych oczach. Niczego bardziej nie pragnąłem, jak widzieć
te wesołe błyski w jej „spojrzeniu”.
- Radosną...
- To dlatego, że ja też
uwielbiam z tobą tańczyć – uśmiechnęła się, gdy skradłem jej szybkiego całusa.
- Wiadomo – powiedziałem dumnie
wypinając pierś. – Jestem niesamowitym tancerzem. Wszystkie laski mi to
mówią...
- Naprawdę? – zaśmiała się
radośnie. – Przykro mi to mówić kochanie, ale Harry bije cię na głowę...
- Nie powiedziałaś tego! – udałem
obrażonego, ale moje serce topiło się ze szczęścia, widząc jej radość.
- Niestety... – szepnęła, a
potem dodała wesoło. – Ale zajmujesz miejsce zaraz za nim...
- Ta zniewaga krwi wymaga –
powiedziałem rozglądając się w poszukiwaniu przyjaciela. – Zaraz go dorwę i
połamię mu nogi, to wtedy zobaczymy, kto będzie na pierwszym miejscu.
Zauważyłem Nialla i Liama
spoglądających w naszą stronę z nieciekawymi minami. „Czyżby coś się stało?”
zdziwiłem się, a po chwili poczułem nieprzyjemne dreszcze wzdłuż kręgosłupa.
„Boże, tylko nie teraz. Nie, gdy wszystko jest idealnie...” Posłałem im
pytające spojrzenie, a widząc ich sztuczne uśmiechy, już wiedziałem. „Kolejna
tragedia...” westchnąłem ciężko.
- Czyżbyś właśnie się przekonał,
że jednak tańczy lepiej od ciebie? – wesoły głos Kate wyrwał mnie z zadumy.
- C-co? – zdziwiłem się.
- Wzdychasz, kochanie... –
pogłaskała mnie po plecach. – Czy coś nie tak?
- Nie, wszystko w porządku –
powiedziałem, znów skupiając całą uwagę na niej. – Wyrok odroczony, bo tchórza
gdzieś wywiało. Ma chłopak szczęście...
- To rzeczywiście szczęście –
uśmiechnęła się. – Nie wiem tylko dla kogo większe...
- Oficjalnie się obrażam – prychnąłem, przyciskając ją do siebie mocniej i zbliżając usta do jej ucha. –
Ale wiem, jak możesz mi wynagrodzić to drugie miejsce... – przygryzłem je
delikatnie. Uśmiechnąłem się czując, że zadrżała i gwałtownie wciągnęła
powietrze. – Uwielbiam to, jak reagujesz na mój dotyk – szepnąłem, dmuchając
lekko skórę na jej szyi i ciesząc się jak dziecko, gdy pojawiła się na niej
gęsia skórka. – Uwielbiam...
- Taaak... – powiedziała cicho.
– Tu zdecydowanie jest pan na pierwszym miejscu... Nikt inny nie ma takich
osiągnięć w tej dziedzinie.
- No, ja myślę – zaśmiałem się,
znów muskając jej słodkie wargi. Coś, co miało być delikatnym i niewinnym
pocałunkiem, przerodziło się w prawdziwy huragan uczuć. Dopiero głośne gwizdy i
dopingujące okrzyki sprawiły, że udało mi się od niej oderwać. – Co ty ze mną
robisz, maleńka? – wydyszałem, z trudem łapiąc oddech.
- To zdecydowanie twoja wina –
wysapała zdyszana jak po szaleńczym biegu. – Zróbmy przerwę...
- To, moja pani, jest naprawdę dobry pomysł –
przyznałem. – A jeszcze lepszym byłoby kontynuowanie tego w zaciszu naszej sypialni – szepnąłem jej do ucha, prowadząc w stronę przyjaciół. – Wiesz, że twój
rumieniec zdradza więcej niż milion słów?
- Lou! – delikatnie uderzyła
mnie w ramię i zaczerwieniła się jeszcze bardziej.
- Gdzie zgubiliście Harry’ego?
– zapytałem, gdy tylko podeszliśmy do stolika. Ich miny? Bezcenne. A
spojrzenia, które rzucali sobie nawzajem były aż nadto wymowne. „Raczej nie
dowiem się tu prawdy...” przeszło mi przez myśl.
- Musiał wyjść – odezwał się
Liam uważnie oglądając tarczę swojego zegarka.
- Tak, właśnie – dodał Niall,
spoglądając wszędzie, tylko nie na mnie. Ich rumieńce, były wystarczającym
dowodem ich winy.
- Coś się stało? – Kate
dosłownie wyjęła mi te słowa z ust. – Wydajecie się zdenerwowani? Coś z Harrym?
- Nie! Nie! – zapewnili obaj
jednocześnie. A zrobili to tak szybko i z takim zapałem, że równie dobrze mogli
wołać „tak”. – Dostał jakiś telefon i postanowił się zmyć – powiedział cicho
Niall i jakby kurczył się w sobie po każdym słowie. – Właściwie my też mieliśmy
taki zamiar, tylko czekaliśmy na was...
- Już? – zdziwiłem się. – Tak
wcześnie? – obaj wzruszyli ramionami i usilnie starali się na nas nie patrzeć.
Wiedziałem, że coś było nie tak i miało to związek z Harrym, ale w tym momencie
naprawdę nie chciałem kończyć imprezy. A do Stylesa zawsze mogłem zadzwonić i
wiedziałem, że powie mi prawdę. „I zaraz to zrobię, bo z tych dwóch agentów, to
raczej nic nie wyciągnę...”
- Właściwie to dobry pomysł... –
odezwała się cicho Kate i już wiedziałem, że decyzja zapadła. Chyba wyczula, że
jestem rozczarowany takim obrotem spraw, bo przytuliła się do mnie mocno, a gdy się pochyliłem, usłyszałem jej szept.
- Zawsze możemy kontynuować w
zaciszu sypialni... – powtórzyła moje wcześniejsze słowa z nieśmiałym uśmiechem. „Tak! Tak! Taaaak!”
Większej motywacji nie
potrzebowałem. Rozejrzałem się w poszukiwaniu Marka i kiwnąłem mu głową na
znak, że już wychodzimy. Poganiałem chłopaków tak, że Niall prawie buty zgubił,
ale już po kilku minutach byliśmy w windzie. Niestety na jej szybkość już nie
miałem żadnego wpływu i pozostało mi tylko nerwowe stukanie stopą w podłogę. Wyjąłem komórkę i wybrałem
numer Harry’ego. „Lepiej mieć to z głowy jak najszybciej...” postanowiłem.
- Gdzie dzwonisz? – odezwał się
Liam i chyba pierwszy raz na mnie spojrzał. „Czy powinienem się zmartwić, że w
oczach miał strach?”
- Do Stylesa – powiedziałem i
sam się przeraziłem widząc, że obaj pobledli. – Ewidentnie nie mówicie całej prawdy,
a on zaraz wszystko mi wyśpiewa jak na spowiedzi... – umilkłem, gdy w słuchawce rozległ się głos przyjaciela.
- Najwidoczniej mam coś
ciekawszego do roboty, niż odebranie telefonu – usłyszałem. – Powiedz, co cię
boli, oddzwonię. Albo i nie... – rozłączyłem się nim rozległ się sygnał,
oznajmiający, że można nagrać wiadomość.
- Dziwne... – mruknąłem. – Wyłączył
komórkę. Nigdy tego nie robi... – spojrzałem na chłopaków. Na ich twarzach malowała się właśnie
wielka ulga. „Co tu jest grane?”
- Wszystko dobrze? – Kate znów
wyczuła, że coś jest nie tak. Objąłem ją ramieniem i przytuliłem do siebie, nie spuszczając oczu z przyjaciół.
- Tak, skarbie – powiedziałem. –
Pewnie wyrwał jakąś dziewczynę i jest zbyt zajęty żeby odebrać. Albo bateria mu padła... – już w momencie,
gdy wypowiadałem te słowa wiedziałem, że nie mogą być prawdziwe. Chciałem
jeszcze coś dodać, ale właśnie w tym momencie winda zatrzymała się na naszym
piętrze i ci dwaj prawie z niej wypadli, tak im się spieszyło. Uściskali Kate,
życząc jej dobrej nocy i pognali do swoich sypialni. Pożegnaliśmy się z Markiem
i zostaliśmy sami we własnym pokoju, otoczeni wciąż tą dziwną atmosferą.
- Coś jest nie tak... – szepnęła
Kate, wbijając we mnie te swoje niesamowite oczy. – Czy zauważyłeś...
- Zauważyłem, kochanie – przerwałem jej. –
Ale ewidentnie nie chcieli o tym rozmawiać – powiedziałem podchodząc do niej i
zamykając ją w ramionach. – Jutro to z nich wyciągniemy. Cokolwiek to jest...
- A jeśli Harry’emu... – troska
wymalowana na jej twarzy, była wręcz urocza.
- Nic mu się nie stało – zapewniłem
ją, całując w czubek głowy. – W przeciwnym razie Liam bardziej by panikował.
Pewnie to znów jeden ze zwariowanych pomysłów Stylesa i spotkamy go skacowanego na śniadaniu... – próbowałem żartować. – Nie martw się...
Zatrzasnąłem drzwi i oparłem się
o nie ciężko. Spojrzałem na Nialla. Chodził nerwowo po mojej sypialni i prawie
rwał sobie włosy z głowy.
- O mało się nie wygadałem –
powiedział, wyglądając przy tym jak zbity szczeniak. – Nienawidzę okłamywać
Katy... A co będzie jeśli nas za to znienawidzi? – wyglądał na jeszcze bardziej
przerażonego, niż zaraz po telefonie w sprawie Alex. – Boże... Ona nie może mnie
znienawidzić. Musimy jej powiedzieć prawdę... – ruszył w stronę drzwi.
- Uspokój się stary – chwyciłem
go za ramiona i posadziłem w fotelu. – Powiemy im wszystko, jak tylko będziemy
wiedzieli, co dokładnie się stało... – próbowałem go przekonać do pomysłu, który
w sumie razem wymyśliliśmy jeszcze nie tak dawno temu. „Tylko dlaczego
wcześniej wydawał się być lepszy?” – Po co ich niepotrzebnie martwić? Poczekamy
na telefon od Hazzy i wtedy podejmiemy decyzję. Dobrze? – nie odrywałem od
niego wzroku. – Dobrze? – powtórzyłem z naciskiem.
- Ale Katy... – jęknął. – Ona
wie...
- Ona cię nie znienawidzi, Niall
– zapewniłem go. – To jest wręcz fizycznie niemożliwe. Za bardzo cię kocha. A w ogóle
czy ktoś kiedykolwiek cię znienawidził? Jesteś jak pluszak, a je można tylko
kochać...
- Sam jesteś jak pluszak – burknął, ale jednocześnie lekko się uśmiechnął. Westchnął, opierając się ciężko o
skórzane oparcie. – To co robimy?
- Czekamy... – opadłem na fotel obok. – Nic innego nie możemy zrobić w tym momencie...
- Wciąż nie odbiera? – Zayn posłał
mi pytające spojrzenie. – To nie musi znaczyć nic złego... Może po prostu
siedzi przy niej? Wiesz jak to jest w szpitalach...
- Wiem... – westchnąłem,
chowając telefon do kieszeni. – Ale mógłby chociaż dać znać. Przecież wie, że
się martwimy...
- Znasz Stylesa – wzruszył ramionami.
– Czasami myśli dupą zamiast użyć mózgu. Skopiemy mu ją za to później, a na
razie nie możemy nic zrobić oprócz czekania na wiadomość. Powinniśmy spróbować się trochę przespać. Jutro czeka nas wczesna pobudka... – spojrzałem na niego zdziwiony. Spanie było ostatnią rzeczą na którą miałem ochotę. „Ale miał
racje...” Zerknąłem na Nialla zwiniętego na fotelu. Oczy same mu się zamykały,
ale wciąż nie wypuszczał z dłoni komórki, czekając na jakikolwiek znak od Harry’ego.
- Masz rację... – westchnąłem. –
Nic nam nie da to siedzenie i zamartwianie się... – powiedziałem, choć byłem
pewien, że nie uda mi się zasnąć.
- Zobaczymy się na śniadaniu –
uściskał Nialla i podszedł, by i mnie objąć ramieniem. – Albo zgarnę was rano,
bo coś mi mówi, że nie od razu zaśniesz...
- Postaram się – uśmiechnąłem się
lekko, zamykając za nim drzwi i odwracając się w stronę Horana. – Też powinieneś iść się przespać, Niall. Masz zamiar spędzić noc w tym fotelu? –
wzruszył ramionami, wpatrując się w ekran telefonu czerwonymi ze zmęczenia
oczami. Doskonale go rozumiałem, ale nie mogłem na to pozwolić... – Dobra,
wystarczy – popatrzył na mnie zdziwiony. – Wypad pod prysznic – pociągnąłem go
w stronę łazienki. – Masz pięć minut – rzuciłem w niego czystymi bokserkami i
zabrałem komórkę. – Oddam ci jak skończysz.
Zamknął za sobą drzwi łazienki i
po chwili usłyszałem dźwięk odkręconej wody. Zerknąłem na trzymany w dłoni
telefon i postanowiłem spróbować jeszcze raz... I prawie roztrzaskałem go ze
złości, gdy znów odezwała się poczta Harry’ego. Zdążyłem już znienawidzić to jego głupie nagranie.
- Po chuj ci komórka skoro nie
raczysz jej odebrać? – warknąłem zły z tej całej bezsilności. Wpatrywałem się w
wyświetlacz nic nie widzącymi oczyma i dopiero po chwili do mnie dotarło, że
wpatruję się w zdjęcie mojej dziewczyny. „Trochę późno...” zerknąłem na
zegarek. „Nawet bardzo...” westchnąłem, wybierając jej numer. Uśmiechnąłem się,
gdy odebrała po drugim sygnale i usłyszałem jej zaspany głos...
- Liam? – widziałem w głowie jak
próbuje wygrzebać się z pościeli i zapalić lampkę. – Coś się stało, kochanie?
- Potrzebowałem cię usłyszeć... –
powiedziałem cicho. – Alex miała wypadek – dodałem po chwili. – Harry do niej
pojechał, ale...
- Co z nią? Jak się czuje? Wszystko dobrze? – zapytała szybko i usłyszałem w jej głosie szczere zmartwienie. – Boże, a co z Kate? Jak to
przyjęła? Pewnie się martwi, biedactwo...
- Nie powiedzieliśmy jej...
- C-co? Dlaczego?
- Jeszcze tak naprawdę nic nie
wiemy... – tłumaczyłem się, ale za każdym kolejnym razem, gdy to mówiłem, brzmiało to mniej przekonująco.
– Czekamy na wiadomość od Harry’ego, ale jak na złość nie dzwoni i nie odbiera
telefonu – warknąłem. – Nie chcieliśmy jej martwić...
- No nie wiem, skarbie... –
westchnęła i mogłem prawie usłyszeć jak pracują trybiki w jej głowie. – A co na
to Louis? – moja cisza była aż nadto wymowna. – On też nie wie...
- Nie... – przyznałem. – To wydawało
się dobrym pomysłem, ale teraz sam już nie wiem... – odwróciłem się na dźwięk
otwieranych drzwi. Niall spojrzał na mnie wyczekująco. – Danielle –
powiedziałem bezgłośnie i obserwowałem jak zmierza w kierunku fotela, wciąż
wycierając mokre włosy. – Przepraszam na chwilkę, kochanie... – rzuciłem w
słuchawkę. – Naprawdę? Masz zamiar tak spędzić noc? – wzruszył ramionami. –
Kładź się do łóżka, Niall... – powiedziałem, zbyt zmęczony na bezsensowne
dyskusje. Patrzyłem jak zrezygnowany rzucił się na pościel. Mogłem się założyć
o wszystko, że zaśnie nim skończę rozmawiać. – Już jestem – westchnąłem do
telefonu. – Trochę tu u nas nerwowo...
- Wcale się nie dziwię –
usłyszałem szelest pościeli. – Powinieneś skorzystać ze swojej rady, Liam.
Spróbuj się trochę przespać...
- Zobaczę co da się w tej
sprawie zrobić – próbowałem się uśmiechnąć, ale pewnie nikogo bym nie nabrał
moją sztuczną wesołością. – Przepraszam, że cię obudziłem...
- Nie przepraszaj... – powiedziała cicho. – Pewnie zasnę w mgnieniu oka. Teraz, gdy nikt mi nie
zabiera kołdry... Chociaż muszę przyznać, że łóżko wydaje się zbyt duże, gdy
ciebie tu nie ma...
- Też za tobą tęsknię... –
przyjemnie ciepło wypełniło moje serce. – Chociaż muszę ci się do czegoś przyznać... Na mnie w
łóżku czeka pewna blond osóbka... – zaśmiałem się widząc, jak Horan wywraca
oczami i pokazuje mi środkowy palec. – I w dodatku zadziorna...
- Ucałuj Nialla...
- Lepiej nie, bo jeszcze
pomyśli, że się do niego dobieram – roześmiałem się, gdy przyjaciel nakrył
głowę poduszką, najwyraźniej dość mając mojego głosu. – Dobranoc. Śpij dobrze...
- Dobranoc, Liam...
Zsuwałam z nóg czarne legginsy,
czując na sobie wzrok Louisa. Było mi tak nieznośnie gorąco, że mogłam założyć
się w ciemno, że moja twarz przypominała kolorem dorodnego pomidora.
- Uwielbiam, gdy się
rumienisz... – usłyszałam jego głos. Dziwnie zmieniony głos. Jakby mówił przez
ściśnięte gardło. Słyszałam jego przyspieszony oddech i to jak zaciskał dłonie
na oparciu skórzanego fotela. Stanęłam w samej sukience, która była
tak krótka, że pewnie nigdy nie odważyłabym się wyjść w niej bez legginsów pod
spodem. – Jesteś taka piękna... – westchnął, a rozkoszne ciepło rozlało się w
moim sercu. Uśmiechnęłam się nieśmiało. – Chodź do mnie... – powiedział cicho.
Zrobiłam ostrożnie kilka kroków
w jego stronę, aż poczułam gorące dłonie na moich biodrach. Przycisnął twarz do
mojego brzucha i wręcz rozpływałam się, czując jego oddech przez cieniutki
materiał. Zadrżałam, gdy poczułam jego dotyk na moich nagich udach i
wyżej, gdy badał delikatnie palcami moją rozpaloną skórę. Płonęłam, z
trudem łapiąc oddech. Zacisnął dłonie na moich pośladkach i po prostu
wiedziałam, że się uśmiecha. Powoli przesuwał dłońmi w górę, ciągnąc za sobą
delikatny materiał sukienki. Wplotłam palce w jego włosy. Wydawały się wręcz
stworzone do tego, by je tarmosić i przeczesywać. I naprawdę mogłabym to robić
godzinami bez przerwy. „Ale najwyraźniej nie teraz” uśmiechnęłam się, gdy uniósł moje ręce, by ściągnąć ze mnie sukienkę. Stałam przed nim zarumieniona,
w samej bieliźnie i czułam, że to moje miejsce... Przy nim...
- Kokardki... – mruknął pod
nosem, przenosząc dłonie na moje pośladki i ściskając je. Uniósł mnie i po
chwili siedziałam na nim oplatając go kolanami. – I więcej kokardek... –
mruczał i miałam wrażenie, że mówi to bardziej do siebie niż do mnie.
- Masz coś do mojej bielizny? –
zaśmiałam się, gdy przejechał palcami po moim boku. „Wszędzie tylko nie tu!”
pisnęłam, gdy z premedytacją ponowił ruch.
- Mam do niej wszystko –
westchnął. – Przez te diabelskie kokardki dostanę zawału przed trzydziestką.
- To jeszcze masz sporo czasu –
poprawiłam się na nim i po chwili zamarłam, gdy poczułam twarde wybrzuszenie w
jego spodniach. „O kurka...” momentalnie zrobiło mi się goręcej. „Czy to w ogóle możliwe?”
- Na twoim miejscu bym się tak
nie wiercił... – powiedział cicho, przygryzając płatek mojego ucha i sprawiając, że cała płonęłam w oczekiwaniu na więcej. Miałam wrażenie, że każdy skrawek mojej
skóry wręcz błaga o jego dotyk. Sama miałam ochotę błagać... Ujęłam w dłonie
jego twarz, by opuszkami badać każdy jej milimetr. Kochałam obraz, który
widziałam w głowie. Te cudowne kości policzkowe i zmarszczki wokół ust i oczu,
które uwydatniały się, gdy na jego twarzy gościł uśmiech. I te na czole, gdy o
czymś intensywnie myślał. Uwielbiałam jego usta, które potrafiły sprawić, że zapominałam o bożym świecie. „I uwielbiałam ten stan...” Przesunęłam kciukiem po tych
aksamitnych wargach, rozciągniętych teraz w delikatnym uśmiechu. Kochałam nawet
jego zarost, choć czasem naprawdę potrafił zadrapać. I jego tatuaże, które „widziałam”
jego oczami. I jego ciało. Zawsze przyjemnie gorące i silne. Nawet gdy spałam
miałam pewność, że jest obok mnie. Był jak bezpieczna przystań. Jak dom...
- Jesteś piękny... – wyszeptałam,
przesuwając palcami po jego brodzie, uśmiechając się, gdy wyczułam dłuższe
włoski.
- Nie mogę być piękny – zaśmiał się
cicho. – Ewentualnie nieziemsko przystojny – dodał po chwili.
- Wiem, że jesteś przystojny,
Lou – wplotłam place w jego włosy, ciągnąc je delikatnie. – Ale dla mnie jesteś piękny...
Nie pozwoliłam mu na żaden
komentarz, zamykając jego usta pocałunkiem. Rozkoszując się nim, gdy leniwie
badaliśmy swoje wargi. Do czasu... Nie wiem jak to się stało, ani co mnie
podkusiło, ale kolejny raz otarłam się o jego twardą męskość i tym razem
zrobiłam to z premedytacją. Czułam jak przez jego ciało przebiegł silny
dreszcz, a płuca łapczywie zagarnęły powietrze.
- Kochanie... – jęknął, przenosząc
dłonie na moje biodra. Próbował posadzić mnie inaczej, ale mi podobała się ta
pozycja, w której mogłam się rozkoszować jakąś dziwną władzą. Ponowiłam ruch,
który miał na niego taki wpływ i tym razem wynagrodził moje uszy gwałtownym
nabraniem powietrza i odrzuceniem głowy do tyłu. Wpiłam się w jego usta, nie
chcąc już ani sekundy więcej nie czuć ich na moich wargach. Podobała mi się
moja nowa władza i ani myślałam przestać z niej korzystać. Nasze przyspieszone
oddechy wypełniały pomieszczenie. Gorąco rozchodziło się po moim ciele. Miałam
wrażenie, że każdy jego dotyk zostawia za sobą płonący ślad. Próbowałam zdjąć
mu koszulkę, ale okazało się, że rozpięcie kilku guzików jest ponad moje siły.
Uśmiechnęłam się, gdy zerwał ją z siebie, urywając przy tym kilka z nich.
Przywarłam do niego mocniej, wciąż ocierając się o tą twardą wypukłość. Nie wiem
kiedy mój stanik dołączył do rzeczy znajdujących się na podłodze. Zdałam sobie
sprawę, że go nie mam, gdy zachłanne wargi Louisa wzięły w posiadanie moją
pierś.
- Lou... – wydyszałam zaciskając
palce na jego włosach. Czułam, że się uśmiecha, ssąc i kąsając, a przede
wszystkim sprawiając, że praktycznie szalałam z rozkoszy. Zacisnął dłonie na moich
pośladkach dociskając mnie do swojej męskości, jednocześnie zaciskając wargi na
moim sutku. Niepewnie sięgnęłam do jego spodni, ale nie potrafiłam nawet
rozpiąć głupiego guzika moimi trzęsącymi się palcami. Pewnie gdybym miała więcej
siły, z chęcią bym je rozerwała na strzępy. Warknęłam niezadowolona, wywołując
tym jego śmiech, który mogłam poczuć na swojej skórze. Pomógł mi i po chwili
nie czułam już szorstkich dżinsów pod sobą, a jedynie gorącą i gładką skórę
i doprowadzało mnie to do białej gorączki. Chciałam więcej. Czułam jego dumnie
sterczącą męskość, gdy powoli ocierałam się o nią, czerpiąc z tego tyle
przyjemności ile się dało i jedyne czego żałowałam w tym momencie to to, że
miałam na sobie o jeden koronkowy skrawek materiału za dużo.
- Dotknij mnie, skarbie –
usłyszałam cichą prośbę. Zamarłam z jedną dłonią na jego piersi, a drugą na
karku. „Przecież cię, kurka, dotykam...” Moja mina musiała mu powiedzieć więcej
niż milion słów, bo nic nie mówiąc, nakrył moją dłoń swoją i po prostu pokazał
mi o jaki dotyk mu chodzi. Oddech uwiązł mi w gardle, gdy zdałam sobie sprawę,
że nie zatrzyma się na brzuchu. „O ja cię kręcę” wewnątrz piszczałam niczym
małe dziecko. Czułam już delikatne włoski na jego brzuchu, gdy zatrzymał się i
uwolnił moją dłoń. – Nie bój się...
- Nie boję się – powiedziałam drżącym
głosem. „Czy to liczy się jako kłamstwo?” Kogo ja próbowałam oszukać, byłam
przerażona. Ale przecież to on. „Mój Louis.” – Nie boję się ciebie – dodałam pewniej
i momentalnie poczułam jego wagi na moich. Jego dłonie znów podsycały płomień. „Nie
boję się...” powtórzyłam w myślach i pozwoliłam ciekawości przejąć nade mną kontrolę. Gdy ujęłam jego męskość, jęknął prosto w moje usta, a ja miałam
wrażenie, że płonę w oczekiwaniu na więcej. Byłam gotowa na więcej. To było
niesamowite uczucie. „Jak coś może by jednocześnie tak twarde i miękkie?”
Czerwieniłam się pod wpływem swoich myśli. Gdy poruszył się w mojej dłoni
zadrżałam, a z ust Louisa wydobył się gardłowy jęk.
- Boże przenajświętszy... Kurwa... –
sapnął i ponownie wpił się zachłannie w moje drżące usta. Rozległ się dźwięk rozrywanej koronki i już nie musiałam się martwić zbędnym elementem garderoby.
Teraz pewnie nadawał się tylko do śmieci. Czekałam, by znów zaznać tego
cudownego wypełnienia, ale on nie wydawał się zmierzać w tym kierunku. Jego
dłonie wciąż pieściły moje ciało, a usta nie dawały moim ani chwili wytchnienia.
Znów poruszył się w mojej dłoni sprawiając, że coś zacisnęło się boleśnie
we mnie. „Nie mogę...” głośny jęk wydobył się z moich ust. „Boże...” Zacisnęłam wolną dłoń na jego ramieniu niecierpliwiąc
się coraz bardziej. „Dlaczego mi to robisz, Lou?” przygryzłam jego dolną wargę,
ale w odpowiedzi jedynie zrewanżował mi się tym samym i znów poruszył się
objęty ciasno moimi palcami. Bolesny ucisk w podbrzuszu jeszcze się wzmógł i miałam ochotę wręcz
rozkazać mu, by coś z tym zrobił. „Wszystko w twoich rękach...” głos w mojej
głowie rozbrzmiał niczym eureka. Uniosłam się trochę na kolanach, a uśmiech, w który
rozciągnęły się wargi Louisa, powiedział mi, że drań czekał na to od samego
początku. Chwyciłam jego włosy i odciągnęłam głowę do tyłu. Jego jęk sprawił mi
niewyobrażalną przyjemność. Niestety bolesne pragnienie wciąż kierowało całą
moją uwagę w jedną stronę. Uniosłam się wyżej i przesunęłam się tak, by znaleźć
się dokładnie nad jego dumnie sterczącą męskością. Już chciałam opaść na nią,
gdy jego place zacisnęły się na moich biodrach. – Zaczekaj... – jęknął, dysząc
jak po wyczerpującym biegu. Miałam ochotę wyć z rozpaczy. Albo przynajmniej
walić głową w ścianę. „Zależy co lepiej zadziała, na ten nieznośny ucisk w
podbrzuszu...” Usłyszałam, że sięgnął po spodnie, a po chwili szelest
rozrywanego opakowania powiedział mi wszystko. Pewnie spiekłabym raka, ale
znając życie już i tak byłam bardziej czerwona niż cokolwiek, co potrafiłabym
przytoczyć. Gdy ponownie poczułam jego gorące dłonie zaciskające się na moich
biodrach już mnie nie powstrzymywały, a pomagały osiągnąć cel. Pewnie wyczuł, że
ta przerwa rozwiała ostatnie pokłady odwagi we mnie. Oparłam głowę na jego
ramieniu i całą sobą skupiłam się na tym uczuciu, które rozchodziło się we mnie
wraz z każdym centymetrem zagłębiającym się w moje wnętrze. Miałam ochotę kląć
jak szewc i przeplatać to imionami wszystkich świętych, których akurat podesłałby mój umysł, zamiast tego wbiłam zęby w skórę na jego obojczyku pozwalając
sobie na głośny jęk rozkoszy, gdy cały znalazł się we mnie. – Wszystko w porządku? – zapytał głosem
zmienionym z pożądania. – Boli?
„Naprawdę? Teraz chce rozmawiać?”
rozległo się w mojej głowie. Poruszyłam się na nim, drżąc z powstrzymywanej
rozkoszy. Pozwolił mi nadawać tempo. „No cóż, przynajmniej na początku mi na to
pozwolił...” Dość szybko stało się jasne, że obojgu nam trochę za bardzo się śpieszy,
a moja nieudolność raczej nie pomagała. Z jego dłońmi zaciśniętymi na moich
biodrach i moimi palcami wbijającymi mu się w plecy podążaliśmy ku spełnieniu.
I zbliżaliśmy się tam niesamowicie szybko, oboje zbyt niecierpliwi, by zwolnić
choć na chwilę. Skóra przy skórze... Nasze ciała ocierały się o siebie, a mi przemknęło
przez myśl, że ten fotel może nie wytrzymać tej szaleńczej jazdy. Doszliśmy
niespodziewanie, oboje równie zaskoczeni, ale z rozkoszą rozlewającą się w
naszych ciałach. Uśmiechałam się zadowolona, przyciskając drżące wargi do szyi
Louisa i czując jego szaleńczy puls...
- Kurwa, nie możesz szybciej? –
warknąłem na Andy’ego sam już nie wiem, który to raz. – Wleczesz się jak stara baba...
- Obawiam się, że szybciej, to
mógłbym nas zawieść prosto do kostnicy – odpowiedział spokojnie i tym chyba
jeszcze bardziej mnie wkurzał. Ja wyłaziłem ze skóry, a on prezentował mi tu
pieprzony zen. – Zaraz będziemy na miejscu.
- Co to w ogóle znaczy zaraz?
Ile jeszcze?
- Z dwadzieścia minut –
odpowiedział, nie odrywając oczu od drogi. „Dwadzieścia pieprzonych, ciągnących się w nieskończoność minut...”
Waliłem głową w zagłówek. Naprawdę próbowałem nie wyżywać się na nim, ale nikogo innego w pobliżu nie
było, a gdybym gadał sam ze sobą, to pewnie odwiózł by mnie do zupełnie innego
szpitala.
Rozmowa z tą kobietą sprawiła, że dosłownie przestałem oddychać, a telefon wręcz parzył w mojej dłoni, wypalając w niej niewidzialny znak. Zaciskałem na nim palce i starałem się nie uronić ani jednego jej słowa, co nie było łatwe, gdy dookoła rozbrzmiewała głośna muzyka. Czułem, że to co powiedziała wyryło się w mojej głowie niczym wypisane żyletką. „Stan krytyczny... krwotok wewnętrzny... liczne złamania... problemy z oddychaniem...” Wszystko to z osobna brzmiało groźnie. Razem tworzyło śmiertelną kombinację. „Ona nie może umrzeć!” powiedziałem głośno i wyraźnie, ale tylko w mojej głowie. „Nie może. Kate tego nie przeżyje. Ja tego, kurwa, nie przeżyję.” Nie mogłem uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Jeszcze dziś rano się z nią przekomarzałem, próbując ją namówić, by wysłała mi zdjęcie swojego motylka... „Kiedy to było?” Wydawało się, że wieki temu, a tak naprawdę minęło tylko kilkanaście godzin. Z jednej strony byłem wdzięczny Paulowi, że wysłał Andy’ego ze mną, ale z drugiej może byłoby mi łatwiej znieść tą podróż, gdybym mógł prowadzić. „Ewentualnie wylądowałbym na pierwszym lepszym drzewie, albo złamał milion przepisów drogowych i skończył za kratkami.” Obie opcje najwyraźniej przyszły menadżerowi do głowy i postanowił przeciwdziałać zawczasu. Gdy patrzyłem na drogę, miałem ochotę wyć z rozpaczy, bo jedyne o czym wtedy myślałem, to że wleczemy się niemiłosiernie i przyjedziemy za późno. Gdy zamykałem oczy, wcale nie było lepiej. Od razu pojawiała się w mojej głowie. Kolorowa jak zawsze i roześmiana od ucha do ucha. I z kolejnym kpiącym tekstem posyłanym w moim kierunku. „Ona musi żyć” powtórzyłem kolejny raz licząc na to, że jeżeli powiem to wystarczającą ilość razy, stanie się to prawdą. „Boże, jestem taki głupi...”
Rozmowa z tą kobietą sprawiła, że dosłownie przestałem oddychać, a telefon wręcz parzył w mojej dłoni, wypalając w niej niewidzialny znak. Zaciskałem na nim palce i starałem się nie uronić ani jednego jej słowa, co nie było łatwe, gdy dookoła rozbrzmiewała głośna muzyka. Czułem, że to co powiedziała wyryło się w mojej głowie niczym wypisane żyletką. „Stan krytyczny... krwotok wewnętrzny... liczne złamania... problemy z oddychaniem...” Wszystko to z osobna brzmiało groźnie. Razem tworzyło śmiertelną kombinację. „Ona nie może umrzeć!” powiedziałem głośno i wyraźnie, ale tylko w mojej głowie. „Nie może. Kate tego nie przeżyje. Ja tego, kurwa, nie przeżyję.” Nie mogłem uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Jeszcze dziś rano się z nią przekomarzałem, próbując ją namówić, by wysłała mi zdjęcie swojego motylka... „Kiedy to było?” Wydawało się, że wieki temu, a tak naprawdę minęło tylko kilkanaście godzin. Z jednej strony byłem wdzięczny Paulowi, że wysłał Andy’ego ze mną, ale z drugiej może byłoby mi łatwiej znieść tą podróż, gdybym mógł prowadzić. „Ewentualnie wylądowałbym na pierwszym lepszym drzewie, albo złamał milion przepisów drogowych i skończył za kratkami.” Obie opcje najwyraźniej przyszły menadżerowi do głowy i postanowił przeciwdziałać zawczasu. Gdy patrzyłem na drogę, miałem ochotę wyć z rozpaczy, bo jedyne o czym wtedy myślałem, to że wleczemy się niemiłosiernie i przyjedziemy za późno. Gdy zamykałem oczy, wcale nie było lepiej. Od razu pojawiała się w mojej głowie. Kolorowa jak zawsze i roześmiana od ucha do ucha. I z kolejnym kpiącym tekstem posyłanym w moim kierunku. „Ona musi żyć” powtórzyłem kolejny raz licząc na to, że jeżeli powiem to wystarczającą ilość razy, stanie się to prawdą. „Boże, jestem taki głupi...”
Z daleka mignął mi rozświetlony budynek szpitala. Spojrzałem na Andy’ego, a on kiwnął głową potwierdzając, że to
nie chore urojenia mojego umysłu. Poprawiłem się nerwowo na fotelu, odpinając
pas. Z ręką na klamce czekałem tylko aż samochód się zatrzyma. To nic, że
mieliśmy jeszcze kilka minut jazdy przed sobą. Nie mogłem stracić już ani
sekundy więcej.
- Harry... – odezwał się po
chwili Andy parkując na pierwszym wolnym miejscu. Nie czekałem na ciąg dalszy.
Jak strzała wyskoczyłem z samochodu i pobiegłem w stronę głównego wejścia,
przeskakując po kilka schodów na raz. Nawet automatyczne drzwi nie rozsuwały
się wystarczająco szybko jak dla mnie i ledwo się przecisnąłem, gdy zaczęły się
otwierać. W panice rozejrzałem się dookoła. Utkwiłem wzrok w pielęgniarce za
ladą i prawie przeleciałem na drugą stronę, próbując wyhamować przed nią.
- Moja przyjaciółka miała
wypadek – pewnie wyglądałem jak obłąkany, krzycząc jej to prosto w twarz. –
Dzwoniliście do mnie. Bym przyjechał... Była operowana. Jakaś pielęgniarka do
mnie dzwoniła i powiedziała... – musiałem nabrać powietrza.
- Jak się pan nazywa? – powiedziała opanowanym głosem, pewnie przyzwyczajona do obcowania z takimi rozhisteryzowanymi wariatami jak ja.
- Harry Styles – odpowiedziałem szczęśliwy,
że nie zadała trudniejszego pytania. Nie odrywałem oczu od jej palców
poruszających się płynnie po klawiaturze. – Alex... Muszę ją zobaczyć. Ona była
operowana. Pani koleżanka mówiła... – kolejny wdech. – Wypadek... Muszę ją
zobaczyć. Gdzie leży? Dzwoniliście do...
- Ósme piętro. Pokój 814 –
uśmiechnęła się delikatnie. – Tam znajdzie pan... – dalej już nic mnie nie obchodziło. Musiałem znaleźć Alex. Wbiłem się do windy w ostatniej chwili,
nabijając sobie pewnie niezłego siniaka na łokciu. Czułem na sobie współczujący
wzrok osób stojących obok. Starsza pani posłała mi pokrzepiający uśmiech, ale
jedyne co mnie obchodziło to to, dlaczego ta kurewska winda się tak wlecze...
Gdy zatrzymała się na ósmym piętrze w moje uszy uderzyła cisza. „Grobowa cisza...” Zauważyłem drzwi z numerem 855. Pobiegłem przed siebie wypatrując odpowiedniego
pokoju, ale ten kto numerował to piętro musiał chyba być naćpany, bo nie miało
to dla mnie żadnego sensu. Zatrzymałem jakiegoś pielęgniarza, praktycznie
chwytając go za szmaty.
- 814 – wysapałem. – Gdzie... –
wskazał mi odpowiedni kierunek i mogłem kontynuować moje nerwowe poszukiwania.
Gdy stanąłem przed odpowiednimi drzwiami jedyne co czułem, to strach, co za nimi
zastanę. „Ona musi żyć” powtórzyłem sam nie wiem, który już raz. „Musisz żyć,
Alex...” położyłem dłoń na zimnej powierzchni, próbując uspokoić oddech. Pchnąłem drewniane drzwi, których chłód przeszył moje ciało
bardziej niż powinien. W środku było tylko jedno łóżko i kobieta, która akurat
zmieniała na nim pościel. Nikogo więcej. Zapomniałem jak się oddycha. Przerażenie ścisnęło moją pierś w bolesnym uścisku. Jeszcze
raz zerknąłem na numerek na drzwiach, ale wciąż uparcie wyglądał tak samo.
Kobieta zauważyła mnie, gdy wkładała brudne prześcieradło do worka na podłodze.
Miałem wrażenie, że widzę strach w jej oczach. „To już było nas dwoje, bo ja
też się bałem...”
- Mogę w czymś pomóc? – spytała
cicho, nie odrywając ode mnie wzroku.
- Gdzie... – głos uwiązł mi w
gardle i musiałem spróbować jeszcze raz. – Gdzie dziewczyna z tego pokoju? – Spojrzała
na mnie smutnymi oczami. Poczułem, że robi mi się słabo, a zawartość żołądka usilnie chce się wydostać. „To nie może być
prawda...” Patrzyłem na nią przerażony, czekając na odpowiedź. „Ona musi żyć...”
Do ostatniej chwili wmawiałem sobie, że nie widzę tego współczucia, które miała
wymalowane na twarzy...
- Odeszła...
Mam nadzieję, że nie zlinczujecie mnie w komentarzach... Za nami kolejny rozdział. Nie wiem, czy was czymś zaskoczyłam, czy może już powoli przynudzam, ale mam szczerą nadzieję, że jeszcze sprawiam wam przyjemność moim pisaniem...
OdpowiedzUsuńDziękuję wam za wszystkie cudowne komentarze pod poprzednim rozdziałem i za te miłe życzenia powrotu do zdrowia... Od razu czuję się lepiej :) Szkoda tylko, że lekarzom potrzeba innych dowodów... Nudzę się za wszystkie czasy i podszkalam swoje umiejętności dywersyjne ;) Siostra Martha wciąż mnie przeraża z tymi swoimi groźbami pozbawienia mnie telefonu... Może powinnam zasięgnąć porady jakiegoś prawnika, czy w ogóle ma do tego prawo? Przecież ja umrę bez komórki! I nie, wcale nie jestem uzależniona... W każdym bądź razie, za bardzo nie jestem ;)
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie miłe słowa i w razie jakichkolwiek pytań, zapraszam na aska ( http://ask.fm/KateStylees ).
Całuję xx
BOŻE BOŻE BOŻE! Alex nie mogła umrzeć. Jak? Kiedy? Dlaczego? Przecież Kate tego nie przeżyje! Harry tego nie przeżyje! Powiedz, że to jakiś sen czy coś. Ona nie mogła umrzeć. Rozdział świetny ;3 Ale na serio, Alex nie mogła umrzeć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
http://love-can-surprise.blogspot.com/
Coś mi się wydaje, że poniżej znajdę wiele podobnych komentarzy... Co ma być, to będzie... Cieszę się, że rozdział ci się spodobał i mam nadzieję, że mimo wszystko zajrzysz do kolejnego...
UsuńPozdrawiam xx
O jezuuu ! Popłakałam się ! Jak możesz... Jedna z najlepszych postaci w tym opowiadaniu zginęła ! Nie no ... ja nie mogę... Nie przeżyję tego, załamka. Ta jedyna w swoim rodzaju kolorowa osóbka wnosząca tyle szczęścia nie żyjeee ;( Nadal nie potrafię w to uwierzyć. Tak się związałam z tym opowiadaniem, że nic tylko płakać... Naprawdę.. Jezuu... Kate i Louis nareszcie nie mają swoich słynnych przerywanych scen erotycznych-nareszcie ;) Jak ona mogła zginąć... I co teraz oni wszyscy poczną bez niej... Co zrobi Harry ?? Ale ! Ratuję się jedną myślą ! Być może odeszła na jakieś badania albo coś.. No cóż. Trzeba się ratować do osattniej chwili ! Przepraszam, że tak chaotycznie-jestem na świeżo po przeczytaniu... Szybkiego powrotu do zdrowia ;) Z niecierpliwością czekam na następny, więc proszę dodaj go jak najszybciej !
OdpowiedzUsuńBędę się w piekle smażyć, za te wszystkie wylane łzy, które spowodowałam tym rozdziałem... Przepraszam...
UsuńNaprawdę ciepło się robi na sercu, gdy czytam, że komuś tak spodobała się wykreowana przeze mnie postać :) Ja też uwielbiam Alex. Czy może być inaczej, skoro jest tak podobna do mojego przyjaciela?
Louis w końcu nie musi korzystać z zimnych prysznicy ;) A przynajmniej nie tak często ;) Cieszę się, że to zauważyłaś. Ale musisz przyznać, że te ich przerywane sceny miały swój niepowtarzalny urok ;)
Badania? Kolejny pomysł trafia na moją listę ;) Zobaczymy, czy zgadniesz...
A komentarze zaraz po przeczytaniu, "na gorąco" są najszczersze... nigdy nie przepraszaj za szczerość, kochana :)
Dziękuję i pozdrawiam xx
Nienienienienienie, no po prostu NIE!!! nie ma w ogóle takiej opcji!! Alex musi żyć!! To musi być tylko jakiś sen albo coś, bo nikt tego nie przeżyje ze mną na czele... nie mogę uwierzyć w to, co przeczytałam.... jestem w szoku...
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny, a rozwinięcie akcji w sypialni to po prostu mistrzostwo :D
Nie wiem dlaczego, ale popieram chłopaków, że nie chcą im nic powiedzieć. Sami nic nie wiedzą, więc dobrze, że nie chcą ich martwić na zapas... mam nadzieję, że na prawdę ta ostatnia scena to tylko chora wyobraźnia Stylesa płata mu figla
Błagam Cię, pisz szybko kolejny, bo nie wiem, jak długo wytrzymam
Życzę weny i pozdrawiam
~misia8848 <3
Komentarz pisany "na gorąco"... I kolejny pomysł na wytłumaczenie tej całej sytuacji trafia na moja listę ;) Zobaczymy, czy któryś się sprawdzi... A może jednak nie ma wytłumaczenia i po prostu trzeba przyjąć tą smutną wiadomość "na klatę"...
UsuńCieszę się, ze sypialniana scena przypadła ci do gustu... Miała trochę odciągnąć waszą uwagę od tych mniej wesołych wydarzeń. Przynajmniej na chwilę ;)
Czy decyzja, którą podjęli chłopcy była słuszna, to się dopiero okaże... Może i chcą dobrze, ale czy mają prawą zatajać coś takiego?
Pozdrawiam xx
POWIEDZ ŻE ALEX ODESZŁA ALE DO DOMU, PROSZE! JA TEGO NIE PRZEŻYJE! KATE TEGO NIE PRZEŻYJE, PROSZE!
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE.
PŁACZE JAK DZIECKO.
Nie mogę tego powiedzieć... Przykro mi, że doprowadziłam cię do łez... Ale z drugiej strony cieszę się, bo one znaczą, że pokochałaś Alex równie mocno, jak ja...
UsuńPozdrawiam xx
Mowę mi odebrało. Chyba nie muszę już mówić jak mnie, i z resztą innych twoich czytelników, zszokowałaś tą końcówką. Mam nadzieję że odeszła nw. do domu, na inny oddział, ale nie do nieba! Taka barwna osoba nie może przecież umrzeć, jeszcze Katy, jak ona sobie by z tym poradziła? Jak ty to rozegrasz, to już twoja wola, wszystko zależy od ciebie. Ps. Piszesz świetnie, cudownie. Ah! Cód miód <3
OdpowiedzUsuńNie będę ukrywać, że na to poniekąd liczyłam... Chciałam zaskoczyć i zmusić do refleksji. Nie spodziewałam się takiego odzewu wielbicieli Alex i milionów pomysłów na to, jak inaczej można zrozumieć słowa salowej... Jak będzie? To dopiero muszę napisać...
UsuńCieszę się, że podoba ci się moja pisanina :) Dziękuję za miłe słowa...
Pozdrawiam xx
NIIIIIIIIIIIIIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńI W TYM MOMENCIE RYCZE JAK BÓBR I NIE MOGE SKLECIC JAKIEGOS NORMALNEGO KOMENTARZA. BOŻE PRZECIEZ TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA. ONA NIE MOGŁA TAK PO PROSTU UMRZEĆ. NIE TO SIE NIE DZIEJE NAPRAWDE. CZUJE W TYM SPISEK. MAM NADZIEJE ZE OKAŻE SIĘ TO GŁUPIM SNEM HAZZY ALBO CZEGOŚ W TYM RODZAJU. TO POPROSTU DO MNIE NIE DOCHODZI. PRZECIEŻ JEŻELI TO PRAWDA TO KATE SIE ZAŁAMIE. ONA TEGO NIE PRZEŻYJE PRZECIEŻ. O BOŻE CO JA GADAM. W OGÓLE TEN KOMENTARZ NIE MA JAKIEGOŚ SENSU BO PISZE GO W TAKIM STANIE ŻE NORMALNIE....MASKARA.
PS. ŻYCZĘ SZYBKIEGO POWROTU DO ZDROWIA I DUŻO DUŻO WENY :*
POZDRAWIAM xx :*
mylisz się, kochana... Ten komentarz ma dużo sensu i mówi wszystko, co powinien. A wręcz krzyczy ;) Cieszę się, że polubiłaś postać Alex. Sama ją uwielbiam. Czujesz spisek? Hmmm... Zobaczymy, czy masz dobrego nosa ;)
UsuńDziękuję za życzenia... Chyba zadziałały, bo podobno w poniedziałek w końcu mnie wypiszą do domu :)
Pozdrawiam xx
Umarłam... Kiedy zobaczyłam, że jest nowy rozdział z ekscytacji mało nie roztrzaskałam laptopa o podłogę i nie zawiodłam się... (zresztą czy ja się kiedykolwiek zawiodłam na Twoim opowiadaniu? Głupie pytanie...)
OdpowiedzUsuńZacznę od końca... dlaczego mi to robisz? Dlaczego skończyłaś w takim momencie? Krew odpłynęła mi z twarzy i straciłam oddech, biegnąc z Harry'm szpitalnymi korytarzami, ale przez końcówkę jestem pewna, że właśnie przeszłam niemały zawał serca... (zabrzmi to trochę głupio, ale z niecierpliwością czekam aż przyprawisz mnie o kolejny)
Jestem Ci jednak w stanie wybaczyć takie zakończenie ponieważ:
a) wiem jaka to pokusa, skończyć w najlepszym momencie
b) środkowa część rozdziału ratuje Ci tyłek ;p (jeśli pisało Ci się ją w połowie tak dobrze jak się czyta, to szczerze zazdroszczę)
Wiesz, że Cię kocham i z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój historii :)
Wracaj do zdrowia :*
Całuję :*
Jejku, ty uważaj na swojego laptopa... Jak go zepsujesz, to na czym będziesz pisać to swoje cudowne opowiadanie? A ja nie zgadzam się na odwyk od Aniołka...
UsuńCieszę się, że podołałam wyzwaniu i nie zawiodłam... Trochę brak pewności siebie w szpitalu. I wcale nie pomaga to, że sprawdzane na szybko...
Dziękuję za wybaczenie ;) Już tyle osób "zlinczowało" mnie w komentarzach, że pewnie będę się smażyć w piekle za te wszystkie łzy, do których doprowadziłam ;) Ale nie mogłam się oprzeć. Jestem tylko słabym człowiekiem ;)
A środek rozdziału (raczej nie chodzi ci o dylematy moralne chłopaków) pisało mi się całkiem przyjemnie ;) Czerwieniłam się i strzelałam oczami na boki i pewnie wyglądałam jak winna każdej zbrodni ;) Marzenie ławy przysięgłych. Ale spróbuj pisać takie coś w szpitalu, gdy ciągle ktoś zagląda do dali ;) I jeszcze te pytania ("A co piszesz?") co pięć minut...
Uważaj na swoje serce, bo z przyjemnością jeszcze nie raz je "nadwyrężę" ;)
Całuję xx
czekałam na ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńAle Alex ?! Dlaczego ?
i tak kocham ten blog <3
Z Alex tak wyszło niestety...
UsuńCieszę się, ze mimo wszystko podoba ci się moje opowiadanie :) Dziękuję, że czytasz...
Pozdrawiam xx
Nie!!! Proszę niech Alex nie umiera! Co sę stanie z Katy? Alex krejzolko żyj!!! xd
OdpowiedzUsuń"Krejzolko"? Muszę to sobie zapisać i gdzieś wykorzystać ;)
UsuńA co się stanie, to się dopiero okaże...
Pozdrawiam xx
Kurcze. Muszę przyznać, że jestem w szoku i cała poddenerwowana, bo dalej nie wiem co z Alex. Nie jestem pewna czy umarła. Odeszła można rozumieć na wiele sposobów. Matko Boska, specjalnie to zrobiłaś! Czekam z wielką, wielką niecierpliwością na kolejny.
OdpowiedzUsuńHug hug
No, oczywiście, że specjalnie ;) Z pełną premedytacją ;) I właśnie na to liczyłam - lekki szok, a może i inne emocje...
UsuńPozdrawiam xx
Naprawdę uśmierciłaś Alex, czy to tylko będzie jakiś koszmar Harrego? Bo wiesz jak jestem fanką związku Harrego i Lou, ale nie życzyłam jej śmierci. Mam nadzieję, że słowo Odeszła to nie znaczy śmierć.
OdpowiedzUsuńScena łóżkowa, a dokładniej krzesłowa, BOSKA, CUDNA, GENIALNA, SENSUALNA, ZMYSŁOWA, mogłabym tak długo :)
Słuchaj pielęgniarki żebyś wyzdrowiała i wróciła do domu. Jeśli mogę zapytać, a ty będziesz chciała odpowiedzieć, to co Ci jest?
Teraz to już w ogóle na kolejny rozdział będę czekała z takim niepokojem, jakbym siedziała na rozżarzonych węglach.
Hmmm... Cóż mogę powiedzieć? Akurat w tym rozdziale, to słowo właśnie dokładnie to oznacza... Ale czy to oznacza zielone światło dla Harry'ego i Louise?
UsuńCieszę się, że spodobała ci się "krzesłowa", a raczej "fotelowa" scena ;) Dziękuję za wszystkie miłe słowa :)
Staram się słuchać pielęgniarki i nawet lekarzy, ale czasami strasznie mnie wkurzają... Oczywiście, że możesz zapytać. Poszłam do lekarza po dwóch tygodniach z bólem głowy i skończyłam w szpitalu. To się nazywa pech. Już czuję się lepiej i był to jakiś stan zapalny, ale wciąż nie wiedzą co go wywołało. Ale przynajmniej niedługo będę w domu...
Pozdrawiam xx
NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE ! Tylko nie Alex ! :C Katy tego nie przeżyje, Harry tez nie wgl nienienieneieneieneienie i NIE ! O MATKO !
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
O jejku! O matko! Przepraszam... Oddychaj...
UsuńNo to tak.. Zacznę może od początku.
OdpowiedzUsuńWięc rozśmieszyła mnie sytuacja, gdy Louis popędzał wszystkich bo Kate mu powiedziała: Zawsze możemy kontynuować w zaciszu sypialni... Niecierpliwy to on jest ;D
Kocham ten tekst: Czasami myśli dupą zamiast użyć mózgu. ♥♥♥
Kurczę, ty tak wspaniale opisujesz ten sex...
Sorki, że to takie nie składne, ale miałam jakieś złe przeczucia i wolałam pisać komentarz od razu po przeczytaniu jakiegoś kawałka, więc sama rozumiesz....
Ogólnie to teraz siedzę i ryczę i nie chcę... Nie chcę żeby Alex umarła... Chciałam żeby była z Harrym.. Ona była taka kochana, taka młoda, taka pełna życia...
No ale...
Rozdział jak zwykle wspaniały i czekam na kolejny... Ciekawa jestem jak Kate zareaguje...
Pozdrawiam.
http://dwaswiaty-opowiadanie.blogspot.com/
Czyli te twoje przeczucia cię nie zawiodły... Sama nie wiem, czy to źle, czy dobrze?
UsuńCieszę się, że znalazłaś w rozdziale kilka zabawnych momentów. Starałam się, by nie był on cały pod wpływem tego wypadku... No i specjalnie napisałam kolejną scenę sypialnianą, by odwrócić waszą uwagę ;) A poza tym muszę ćwiczyć pisanie takich rzeczy ;)
Przykro mi, ze doprowadziłam cię do łez... Ale jednocześnie cieszę się, że udało mi się stworzyć postać, którą pokochało tyle osób :)
A co będzie dalej? Zobaczymy...
Całuję xx
Kate coś wymyśli i Alex będzie żyć...wierzę w to! Jestem tak zaaferowana tym rozdziałem że muszę ochłonąć i komentarz napisze później! ALE JEST CUDOWNY!!!! Potem coś jeszcze napisze :**
OdpowiedzUsuńJULKA ;**
Kate coś wymyśli... Zobaczymy, czy to, co trzeba...
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał :)
Pozdrawiam xx
CO?! NIE JEZU NIE! MATKO, CZEMU TY MI TO ROBISZ? ;'C CZEMU ROBISZ TO HARRY'EMU, CZEMU ROBISZ TO KATE...
OdpowiedzUsuńZrób teraz jakiś zwrot akcji, że to była jakas pomyłka... Prosze ;'c
Jezu, jak ja przeżywam...
Ale jeszcze chwilę temu płakałam ze śmiechu. Autentycznie! Ten kawałek jak Harry jechał z Andym do szpitala... Hahahha xd Normalnie nie mogłam się uspokoić :D
Cudownie piszesz i uwielbiam cię ♥ Twoje opowiadanie chyba nigdy mi sie nie znudzi *.*
Cieszę się, że znalazłaś w rozdziale i pozytywne momenty... Łzy ze śmiechu, to jeden z piękniejszych komplementów dla autora. Dziękuję.
UsuńNo a to zakończenie? Nie samym śmiechem życie jest wypełnione. Zdarzają się i te smutne momenty...
Czy będzie zwrot akcji? Hmmm... Na to niestety trzeba poczekać do kolejnego rozdziału...
Dziękuję za miłe słowa...
Pozdrawiam xx
boze dziewczyno ! predzej ja zejde na zawal przed 30 niz louis ! co ty ze mna robisz ! nie wiem co zrobie czekajac na kolejny rozdzial ! alex nie mmlze odejsc.....bo ona nie odejdzie prawda ? prosze....nie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zarówno ty, jak i Louis w zdrowiu dożyjecie później starości... Liczę, że wymyśliłaś coś ciekawego, by oczekiwanie było znośne. A co z Alex? Zobaczymy...
UsuńPozdrawiam xx
O nie! Alex nie żyje?! Nieeeee! Dlaczego?! Przecież Harry , Kate...ja! To niemożliwe! Nie wierzę! Naprawdę spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego!
OdpowiedzUsuńNo a tak wogóle to rozdział jak zwykle wspaniały! Piszesz poprostu nieziemsko! Każdy rozdział czytam z otwartą buzią i nie mogę się nadziwić twojej wyobraźni!
Już nie mogę doczekać się dalszego ciągu tej historii! :)
Wracaj szybko do zdrowia! :)
xx Jugis
( http://more-than-one-direction.blogspot.com/ )
Wszystkiego, tylko nie tego? To wspaniale! Udało mi się ciebie zaskoczyć! Hurra!
UsuńDziękuję ci za miłe słowa. Bardzo się cieszę, że rozdział ci się spodobał :) No i że w ogóle poświęcasz swój czas na moje opowiadanie...
Pozdrawiam xx
Nieeeee tylko nie ALEEEEX ! Jak mogłaś to zrobić :( A ja już miałam wyobrażenia na temat jej i Hazzy.... : [
OdpowiedzUsuńCiekawe jakie wyobrażenia...
UsuńPozdrawiam xx
To nie może być prawda. Ja, tak jak Harry też w to nie wierzę. Robisz sobie z nas wszystkich jakieś głupie żarty, to są po prostu jakieś jaja. Przepraszam, ale inne słowa nie przychodzą mi do głowy. Alex nie odeszła a to słowo- odeszła ma na pewno ma jakieś inne znaczenie, o którym jeszcze nie wiemy. Pewnie my pojmujemy to w jednoznaczny sposób a ty potem nam wyskoczysz, że to jest tylko słowo, które zostało użyte w tej strasznej sytuacji bez zastanowienia i w głupi sposób zważając na to gdzie dzieje się akcja . Pewnie okaże się , że Alex odeszła do domu po picie, nie wiem gdziekolwiek ale nie z tego świata. To naprawdę ciężko przeszło mi przez gardło, właściwie przez klawiaturę. To jest jakaś kpina i absolutnie nie ma takiej opcji, żeby jej zabrakło. Słyszysz? Nie ma takiej opcji. Koniec kropka nawet mnie nie denerwuj, bo naprawdę mam nadzieje że to jest nieprawda a to ma być kolejny element zaskoczenia z twojej strony.
OdpowiedzUsuńOdchodząc , nie powiedz, że nie użyłam tego słowa. Chciałam napisać odchodząc od powyższego tematu. Widzisz w ilu sytuacjach można użyć tego słowa? W każdym razie rozdział wydał mi się wyjątkowo krótki, czytało się go bardzo szybko i przeleciał nie wiadomo kiedy. Nie wiem czy po prostu dlatego, że rzeczywiście ma mniej słów niż pozostałe, czy po prostu to takie złudne i mylne wrażenie.
Muszę Ci powiedzieć, że opis scen erotycznych pomiędzy Louisem a Katy troszeczkę przypomina mi te opisywane przez E.L. James , która ostatnio , a właściwie której książki stały się bardzo popularne. Myślę, że wiesz o czym mówię i właśnie jestem po II części więc może to stąd to dziwne spostrzeżenie. Interakcje między twoimi bohaterami, są pełne napięcia, erotyzmu, gorąca. Nie tylko Katy ma rumieńce podczas tych scen uwierz mi ;)
Muszę w tym komentarzy wspomnieć o Liamie i Dan. Już wiesz, że ich uwielbiam, a dzisiaj gdy czytałam ich krótką rozmowę upewniłam się w tym jeszcze bardziej. Są tacy kochani i uroczy. Cieszę się, że mają siebie.
Ochh wyczuwam, że do mojego komentarza wkradł się chaos, duży chaos. Mam nadzieje, że nie jest tak niespójny jak mi się wydaje. Lepiej już kończę bo to może nie skończyć się dobrze. Napiszę jeszcze tylko że życzę Ci jak najszybszego powrotu do zdrowia :))
Pozdrawiam i życzę dużo weny!x
~Eirene
O matko! Strasznie cię przepraszam, że zdenerwowałam cię tą końcówką... Wprawdzie chciałam wprowadzić nią nieco zamieszana i emocji, ale sądząc po większości komentarzy, wywołałam niezłe tornado uczuć i powódź łez... Oczywiście nie zdradzę nic odnośnie Alex i kolejnego rozdziału, ale zapewniam cię, że salowa poprawnie użyła słowa i dokładnie w takim znaczeniu, jaki pierwsze przychodzi na myśl. Druga sprawa, to dopuścić je do świadomości...
UsuńSłynna trylogia Greya... Czytałam... Naprawdę moje pisanie trochę przypomina sceny z powieści? Hmmm... Jeśli tak się stało, to raczej nie było to zamierzone... Ale nie będę zaprzeczać, bo dość niedawno czytałam te książki i może coś tam w mojej głowie zostało. Chciałam ukazać, że związek Lou i Kate nie opiera się tylko na jego trosce o nią, ale ma i inny wymiar. Bardziej cielesny. I nie tylko Louis jest tym w gorącej wodzie kąpanym ;) A pisząc tą scenę rozglądałam się na boki i podskakiwałam przerażona za każdym razem, gdy ktoś przechodził obok mojego pokoju... To się nazywa pisanie w ekstremalnych warunkach ;) Ten szpital mnie wykończy psychicznie ;)
Ja też uwielbiam Danielle i Liama. Gdybym mogła, wplatałabym ich w każdy rozdział, ale wtedy szybko by się wam przejedli, a tego bym nie chciała...
Dziękuję za miłe słowa :)
Pozdrawiam xx
O KURWA ...
OdpowiedzUsuńUps ;)
UsuńOj! Tyle jestem wstanie wydusić z siebie po dzisiejszym rozdziale. Za napisanie komentarza do ostatniego zabrałam się, ale natłok zaległych spraw przytłoczył, mnie i na moje szczęście tudzież nie, dziś wieczór z chwilą wytchnienia natknęłam się na kolejny kawałek ciasta, który był wyjątkowo gorzki. Pewnie w normalnych okolicznościach siedziałabym zarumieniona przed laptopem, ale od początku lektury miałam złe przeczucia. W ostatnim (tym niepublikowanym) komentarzu chciałam napisać, że Harry wreszcie podejmie właściwą decyzję, i doceni magie uczucia, jakie go spotkało w pakiecie z Kate. Ale teraz… Boże popłakałam się. Dlatego, że stworzona przez ciebie postać kolorowej przyjaciółki była czymś dobrym, co spotkało Kate, czymś, co przełamywało szarość niedopowiedzianych historii. Alex stanowiła przeciwwagę przeciwieństw, które towarzyszyły wszystkim. Nie mogę uwierzyć….
OdpowiedzUsuńChyba nazbyt osobiście odbieram uczucia wszystkich chłopaków, i nabrałam wielkiej ochoty uściskania wszystkich, którzy 3 tygodnie temu zamartwiali się o nas czekając w szpitalu na jakiekolwiek wieści. Myślę, że Lou po raz pierwszy stanie przed prawdziwym karkołomnym zadaniem. Bo to chyba właśnie on będzie musiał wyjawić prawdę Kate?
Idąc za ciosem - chyba pierwszy raz znalazłam (właściwie przeczytałam) odpowiednie słowo opisujące Nialla - „Paluszak”, kolorowy, miękki, i oddany.
Na koniec (wybacz) życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia (i do domu!!). Siostra Martha? U mnie sierżantem „anty” była siostra Klementyna (to nie mogło być jej prawdziwe imię) która do dziś dnia omija mnie na oddziale szerokim łukiem;) A telefon w pierwszym tygodniu ukrywałam w zielonej doniczce sprytnie przemyconej przez mojego brata. Cóż ja nie mogłam chodzić, ale w szpitalach podobno (co bardzo prawdopodobne) odbywają się całkiem fajne imprezy wieczorne (na geriatrii również – fakt Maliku nie uświadczysz…ale trochę rozrywki ci przybędzie) Jak nie to zostają oddziałowe plotki (w tym siostra K. była mistrzynią) Pozdrawiam Cieplutko D.
Coś mi się zdaję, że tym rozdziałem doprowadziłam do prawdziwej powodzi łez... I cieszę się. Przede wszystkim z tego, że kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że słowa mają wielką moc... No i niesamowite jest wiedzieć, że udało mi się stworzyć postać, którą pokochało aż tyle osób. Ja też uwielbiam Alex i dlatego to wcale nie było łatwe...
UsuńNiall jako "pluszak"? Ok, brałabym go ze sobą do łóżka i przytulałabym bez końca... Wydaje się do tego stworzony ;)
Siostra Klementyna? Haha... Świetne imię :) W doniczce powiadasz? Ja trzymam zazwyczaj w poszewce poduszki ;) Oczywiście jak wypuszczam go z rąk, bo mój telefon czasami wydaje się przyrośnięty do dłoni ;) Niestety szpitalne imprezki i mnie minęły. Po tej punkcji musiałam leżeć plackiem, a i potem jedyne gdzie mogłam wstawać, to łazienka przy pokoju. Na dobrą sprawę, gdyby nie badania, to wcale nie opuszczałabym pokoju. Ale mam nadzieję zmienić to w poniedziałek :) Kierunek domek i pierwsze co zrobię, to wybiorę się na spacer. O ile oczywiście angielska pogoda nie pokrzyżuje mi planów... Siostra Martha niestety nie plotkuje, ale jest fajny stażysta i przynajmniej mogę się na jego tyłek pogapić ;) Trochę to wynagradza inne niedogodności ;)
Pozdrawiam xx
Kuuuurwa !! Słów mi brak ! Zajebiste !
OdpowiedzUsuńAle i tak kurwa mam ochotę Cię zabić ;P Jak mogłaś ?! To nie może być koniec Alex ! Przecież Katy się załamie , i miałam nadzieję na coś więcej z Harrym ..
Ale no cóż .. muszę uszanować twoją decyzję , bo gdybym cię zabiła nie skończyłabyś tej historii , a tego to ja bym nie przeżyła ;D
Rozdział po prostu zajebiście zajebisty ! Czekam z niecierpliwością na następny . Kiedy będzie ?
A prawie bym zapomniała ..
KOCHAM CIĘ ! <3
xx
WOW! Dziękuję za oszczędzenie mojego marnego życia ;) Nie ważne z jakiego powodu, ważne, że wyrok odroczony ;)
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał, pomimo takiej, a nie innej końcówki... Mam nadzieję, ze wybaczysz mi to, co zrobiłam w związku z Alex...
Jeszcze nie wiem kiedy kolejny rozdział. Chciałabym jutro go wstawić, ale nie wiem jak będzie z dostępem do komputera...
Pozdrawiam xx
Ryczę ;_;
OdpowiedzUsuńSorry ale nie jestem w stanie zdobyć się na napisanie dłuższego rozdziału. Mogę jedynie docenić te kokardki ;p
Oczywiście rozdział genialny, ale naprawdę nie dam rady napisać więcej bo ryczę ;_;
Wierzę że w recepcji się pomylili czy coś... Bo to nie może być prawda...
Czekam na następny. Trzymaj się jakoś w tym szpitalu i nie daj zabrać sobie komórki ;)
Jejku... Będę się smażyć w piekle, za to morze łez, które spowodowałam tym rozdziałem... Przepraszam...
UsuńCieszę się jednak, że udało mi się stworzyć postać, którą pokochało tyle osób :) To niewątpliwie wielki sukces. Zauważyłaś kokardki? Mam nadzieję, że jeszcze kilka rzeczy... Ale domyślam się, że zakończenie przyćmiło resztę rozdziału... Poniekąd taki był plan...
Pozdrawiam xx
Prosze zrób tak , że ta pielęgniarka pomyliła osoby ,bo ja chyba umre razem z Alex !!
OdpowiedzUsuńProszę, nie umieraj... Zobaczymy, co będzie...
UsuńPozdrawiam xx
NIEEE ! Alex nie może umrzeć! Ona musi żyć! Musi! Kate się załamie, Harry też i ja też! Ona musi żyć!!!!!!!! Powiedz, że to jakiś durny żart ! Ona napewno żyjee !!!
OdpowiedzUsuńUff... Spokój .Rozdział genialny, ale Ona musi żyć!!!!!! Błagam...
Czekam na następny. Pisz szybko. Muszę wiedzieć co dalej!
Alex! Żyj!
Pozdrawiam i życzę weny! Oraz zdrowia! \ Wiki S. xx
Ps. Jak wejdę na kompa to napiszę więcej. Dobrze?
Spokój... Tylko spokój nasz uratuje ;) A przynajmniej tak mawiała moja babcia, gdy mną targały emocje.
UsuńZobaczymy co to będzie... Bo z całą pewnością wstrząsnęło to wieloma osobami. Cieszę się, że postać Alex pokochało tyle osób... Ja też ją uwielbiam...
Pozdrawiam xx
Przepraszam, że będzie tu tak dużo przekleństw, ale chyba nue dam rady inaczej. To, że ryczę, już wiesz. Pewnie nie będę mogła dziś zasnąć, w dupę ze szkołą, cały dzień się uczyłam. Kurwa, chyba nie powinnam włączać tego Moments,bo przy każdej kwestii Harry'ego zatrzymuję się i wspominam. jak Lou po raz pierwszy rozmawiał z Alex. Jak opowiadała chłopakom to, co wie o Kate. Jak wkręcała Harry'ego. Jak razem nie mogli trafić w zamek. Jak usnęli na kanapie w dziwnej pozie. Jak wybierali walizkę dla Kate. Jak rozwalili łóżko. Jak rozmawiali przez telefon, skype, wypisywali miliony wiadomości. Jak się przedrzeźniali i gadali i tyłku Harry'ego. Jak dała Kate "prezent". Muzyka i płacz to to, co zawsze pozwala mi najlepiej wyładować emocje. Szkoda, że dziś nie widać Księżyca, bo on też mi pomaga. Kurde, to jest bohaterka literacka! Dla mnie chyba już nie tylko... Jestem z nią związana imieniem, podobnymi gadkami, dziwnymi pomysłami... Jednak to, że Alex jest bohaterką literacką daje mi, daje nam to, że zawsze będziemy mogli wrócić do rozdziału 1 i udawać, że nic się nie stało...
OdpowiedzUsuńI jestem jebanym prorokiem. Znowu. Po Twoich ostatnich odpowiedziach na komentarze wiedziałam, że coś musi być nie tak... Ja już tego czegoś nie chcę!
Podczas czytania miałam włożone do uszu słuchawki. Nic z nich nie płynęło. Za to słyszałam jak krew nadwyraz szybko huczy w głowie...
Harry, Harry, Harry - co ty teraz poczniesz!?
Kate, Kate, Kate - nawet wolę nie myśleć...
Wybacz, to nie będzie mój ulubiony rozdział...
Za dużo tu wielokropków!
Jedynym, co mi jeszcze przychodzi do zawalonej wszystkim głowy to, że mam pocztę głosową bardzo podobną do Harry'ego.
I ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz... Ale to już pod kolejnym rozdziałem.
Wracaj do zdrowia, kochana.
Całuję -
Skwarek i jego mokra poduszka.
Nie mogłam się powstrzymać przed dopisaniem czegoś, o czym zapomniałam w niedzielę.
UsuńRozmowa Liama i Danielle. Cudowna. Wspaniała. Mój ulubiony moment w tym rozdziale. Ja dalej nie mogę uwierzyć, że oni się rozstali, dlatego chciałabym o nich czytać po prostu 24/7. Ostatnio nawet miałam napisać, że dawno ich nie było, ale, jak widać, sama wiesz czego mi (nam?) najbardziej potrzeba. Tak uwielbiam Lanielle... Rozumiem, że czasem lepsze jest rozstanie, ale wciąż mi smutno. Nawet po przepłakaniu całego poprzedniego tygodnia z "Back For You" płynącym w słuchawkach. Scena, którą napisałaś bardzo do mnie przemawia. Dziękuję.
Jeszcze raz całuję i winszuję wyrwania się z tego szpitala -
Skwarek xx
Mam nadzieję, że otrząsnęłaś się po wrażeniach płynących z tego rozdziału... Wiedziałam, że gdy napiszę go właśnie tak, wywoła morze łez, bo wiele osób pokochało kolorową Alex. Jestem z tego niezwykle dumna, bo udało mi się stworzyć niezwykła postać i co więcej, dałam radę przelać tą jej niezwykłość na was. To takie moje małe zwycięstwo. Rozkleiłam się czytając twój komentarz, a zwłaszcza te wspomnienia związane z Alex... To niesamowite, ile tego zostało w pamięci... Czuję jakbym pisała to wszystko wczoraj, a przecież minęło już tak wiele czasu...
UsuńRozumiem, że ten rozdział nie będzie niczyim ulubionym... Sama do tego doprowadziłam. Ale czasami dzieją się straszne rzeczy i po prostu musimy nauczyć się z nimi żyć...
Ja też uwielbiam Liama i Danielle :) Mogłabym o nich pisać w każdym rozdziale, ale wtedy szybko by spowszechnieli, a tak te ich wspólne chwile są cenniejsze... Oni naprawdę potwierdzili to rozstanie? Boże, nie mogę w to uwierzyć... Dla mnie zawsze będą razem. Przynajmniej w moim opowiadaniu ;)
Całuję xx
Znów musiałam nadrabiać. Znów Cię przepraszam... Na szczęście udało mi się obydwa za jednym razem, bo jak mogłabym nie, prawda? Sytuacja pod koniec z wypadkiem daje dużo do myślenia i po pierwszym rozdziale układa się kilka (żeby nie powiedzieć kilkanaście) samodzielnych, amatorskich pomysłów.
OdpowiedzUsuńŚwietne spotkanie z Perrie. Mam nadzieję, że już się trochę bardziej polubiły. Co ja mówię... Lubią się. Intryguje mnie lekko ich kłótnia... Oby wszystko się ułożyło...
Alex... Alex... Alex nie może odejść... To ta pielęgniarka! Ona pomyliła pokoje! Proszę Cię... Ona nie może umrzeć, nie teraz, gdy wszystko jest idealnie... Zrób coś...
Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia, skarbie. x
Samodzielne, amatorskie pomysły? Uwielbiam, gdy po przeczytaniu rozdziału pojawiają się w mojej głowie możliwe scenariusze... To niesamowite uczucie wiedzieć, że moje słowa pobudzają nie tylko moją wyobraźnię :)
UsuńDzień z Perrie zdecydowanie był udany. Wprawdzie nie obyło się bez nerwowych sytuacji, ale w ogólnym rozrachunku koncert przebił wszystko :)
Rozmowa Zayna z Pres, która przerodziła się w kłótnię, a zakończyła wyjazdem dziewczyny... Może będzie początkiem końca ich związku, a może właśnie punktem zwrotnym i uświadomi im, że dzięki tej bolesnej szczerości stali się sobie bliżsi niż kiedykolwiek... Zobaczymy...
No i Alex... Co komentarz, to kolejny pomysł na wytłumaczenie słów salowej... Tylko co jeśli ona powiedziała dokładnie to, co zamierzała? Przecież w życiu nic nie jest idealnie...
Pozdrawiam xx
nie mów bo wcale nie przynudzasz rozdział super
OdpowiedzUsuńDziękuje :) Cieszę się, że ci się spodobał...
UsuńPozdrawiam xx
ej... No.. Alex odeszła?Ech ;( Mam nadzieję, że to jakaś pomyłka, czy coś, ale wszystkie rzeczy wskazują na to, że nie ;(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak dzisiaj krótko, ale kurcze nie mam czasu ;( Niedługo koniec roku szkolnego, a ja czuję się, jakby to był początek ;( Naprawdę. Ile jeszcze tych sprawdzianów będzie?
Świetny rozdział, naprawde nie przynudzasz ;) Mnie na przykład ciągle zaskakujesz ( oczywiście pozytywnie ) i nadal cieszę się, jak widzę u ciebie nowy rozdział ;)
Przepraszam, że tak krótko, ale naprawdę nie mam za bardzo czasu ;(
Sprawdziany to to, czego nauczycielom nigdy nie jest za wiele ;) A myślałby kto, że powinni ich unikać jak ognia. Przecież później muszą spędzić czas na ich sprawdzaniu... Za grosz nie mają wyobraźni ;) Mogliby przecież wstawiać oceny na piękne oczy ;)
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał i że wciąż udaje mi się sprawić, że czytasz z przyjemnością :)
Pozdrawiam xx
no okej... pierwsze co mi się rzuciło w oczy to... eeem... Liam i przeklinanie jakoś w moim mniemaniu nie idą w parze. jakoś mi się to nie klei. albo źle przeczytałam i to nie on... niemniej jednak to dziwne.
OdpowiedzUsuńa Alex.? mam wrażenie, że to nie słuchanie Stylesa i "odeszła" spowoduje jakieś nieporozumienie. bo... nie, nie Alex. daj spokój. pomimo mojego stosunku do jej osoby, nie życzyłam jej... tego. no bez przesady... Twoje opowiadanie.? to lekkie i przyjemne, z którego nieustannie potrafię się śmiać (oczywiście pomijając niewesołe momenty) i... TO.? nie, to mi się nie klei. przecież jak będzie po Alex to Kate się załamie. no proszę, chcesz to zrobić temu małemu Elfowi.? jakby trzeba było jakieś narządy, to nawet Rudą możesz do tego wykorzystać. ja nie będę miała nic przeciwko... eeem, nie, ja sobie tego nie wyobrażam. po prostu nie wyobrażam... ale wszystko jest w Twoich rękach. mam nadzieję, że jakoś łagodnie potraktujesz skołatane nerwy maturzystki... także ten... dodaj szybko nowy rozdział, bo ja chcę przeczytać, że z Alex wszystko gra.
bo gra, prawda....?
pozdrawiam.! ;*
Nie przeczytałaś źle... Nawet Liamowi czasami puszczają nerwy. On jest tylko człowiekiem i w dodatku bardzo młodym człowiekiem...
UsuńMoje opowiadanie i TO? Spodobały mi się twoje słowa :) Naprawdę uważasz, że przy tej całej dawce śmiechu i wzruszeń, nie potrafiłabym doprowadzić was do łez? Właściwie już to zrobiłam... A co z Alex? Wydawałoby się, że powinnaś się ucieszyć, że Louise nie będzie miała rywalki, a smutny Styles z pewnością będzie potrzebował pocieszenia...
A ty składasz nawet wiadomą postać na ołtarzu, by ratować Alex... Rację miał Niemen - dziwny jest ten świat ;)
Wszystko gra? Nie... Tego z pewnością nie mogę obiecać...
Pozdrawiam xx
nie! ona nie może umrzeć ! jak to wogóle możliwe ?! nie ! ta pielęgniarka pomyliła sie, Alex żyje,. musi żyć! Kate, Harry...jak sobie teraz dadzą rade? nie wyobrażam sobie jak cierpią i cierpiec będą. to ten facet co szuka Kate cos jej zrobił. jestem tego absolutnie pewna... niech ja go dorwe.~! i znowu Kate bedzie sie zadręczac. nie! Alex żyje, po prostu z kimś ją pomylili prawda ?
OdpowiedzUsuńalee mi smutno .. ;( a tak pieknie sie zapowiadało... miałam nadzieje. ale chyba nadal ją mam, że pomylili Alex z kims innym. jezeli naprawde odeszła, to ojejcia...
sex z perspektywy Kate jest hmm... bardzo interesujący ;) ale Louis to ma dopiero ! :D 'zawsze w sypialni...' :)
Niall, nie zadręczaj sie, Kate nie znienawidzi Cię, ona nie jest po prostu do tego zdolna.
jejcia, jak to oni przyjma, nie mam bladego pojęcia.. i Harry... te jego mysli, że nie moze bez niej życ. i co? czy teraz sie dowiedział że sie zakochał ?
nie przynudzasz, oj nie! rozdział jak zawsze rewelka, znowu wczoraj go po 22 godzinie czytałam, ale znowu nie chciało mi sie isc włączyc neta swojego, i od sąsiada xD ale komentarz zawsze napisze xx
Klaudia CityLondon
Ja też chcę takiego sąsiada ;) Biedak, nieświadomy tego, ile dobra rozsiewa swoim zaniedbaniem w tworzeniu hasła ;) Powinnaś mu kiedyś jakiś mały upominek pod drzwiami zostawić w podziękowaniu za jego hojność ;) Ciekawe, co za myśli miałby w głowie, gdyby znalazł paczkę pod drzwiami?
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał, mimo nieszczególnie dobrego zakończenia... No i że jeszcze nie masz dość mojego pisania :) To dobrze, bo polubiłam to uczucie, że mam dla kogo tworzyć nowe rozdziały...
Pomylili Alex z kimś innym? Prawda? Nie wiem... Prawie w każdym komentarzu padają podobne pytania i kolejne pomysły na to, jak wytłumaczyć słowa salowej... A co jeśli ona powiedziała dokładnie to, co zamierzała? Co jeśli za tym jednym wyrazem kryje się po prostu ludzka tragedia, z którą przyjdzie się zmierzyć? Alex... Kate... Harry... To wydaje się trudniejsze niż można się było spodziewać...
Dziękuję ci za to, że wciąż jesteś i znajdujesz czas na moje opowiadanie :)
Całuję xx
Niall: Wiem, że Katy nie potrafi nienawidzić... I tym bardzie boli mnie to, że nie powiedzieliśmy jej prawdy. Teraz już nie wydaje mi się, że to dobry pomysł... W końcu Alex jest dla niej jak rodzina...
ale ja nawet nie wiem od którego ja biore tego neta ! ;D
Usuńto jest bardzo trudne, a w najbliższym rozdziale wszystkiego sie dowiem, całuski xx
K.CL
Coo!!!!! to nie możliwe dlaczego mam nadzieje ze ona nie odeszła Kate tego nie przeżyje mam nadzieje ze to głupi zart !!!
OdpowiedzUsuńBłagam cie Harry miał być z Alex ;(
płakałam ;(
uwielbiam cię kocham normalnie!!1
Paula
Uwielbiam komentarze pisane "na gorąco" :) Jest w nich tyle emocji, że czuję jakbym dostała między oczy ;)
UsuńDziękuję za miłe słowa :) A co z Harrym i Kate, to się dopiero okaże...
Pozdrawiam xx
kochanie, zaczynajać od tego jak się czujesz? i przepraszając że znnowu nie skomentowałam ostatniego rozdzaiłu ale nie miałam Internetu przez tydzień -.- byłaś dzisiaj tematem tabu w mojej szkole, nawet nie wiesz ile osób ode mnie czyta Twój blog i opowiadanie, głównie dziewczyny xd no i nie wspomne że zaczeło się ode mnie ;/. ryczałyśmy płakałyśmy, za naszą kochaną Alex ;x strasznie przykre to jest, cały czas jak gadałyśy o niej i wgl to łzy w oczach momentalnie, jakby to ktoś prawdziwy był;/ no i tym faktem przyćmiłąś moją ulubioną scenę , czytaj erotyczną xd ale nawet nie chce tego komentować, ja chce ALEX <#33 ;(((
OdpowiedzUsuńTragedia Alex wszystko inne zepchnęła na dalszy plan... I cieszę się. Cieszę się z tego, że udało mi się stworzyć postać, którą pokochało tyle osób :) To niesamowite uczucie... A jeszcze bardziej niesamowity jest fakt, że byłam dzisiaj (a właściwie moje opowiadanie) jednym z tematów waszych rozmów ;) Ale fajnie :) Swoją droga, to cudownie, że masz z kogoś z kim możesz porozmawiać i wymienić spostrzeżenia odnośnie kolejnych rozdziałów. To zawsze jest niesamowite, gdy ludzi łączy coś tak błahego...
UsuńPewnie będę się smażyć w piekle za te morze łez, do którego doprowadziłam tym rozdziałem...
Pozdrawiam xx
Dziękuję za troskę :) Czuję się dużo lepiej i jak wszystko pójdzie dobrze, to w poniedziałek będę już w domu :) I zacznie się okupacja komputera...
UsuńNie... proszę nie! Tylko nie to! :(
OdpowiedzUsuńProszę, błagam, żeby okazało się, że pielęgniarka pomyliła pokoje... albo była tam więcej niż jedna Alex.. błagam....
ryczę, ryczę.... nic więcej nie mogę powiedzie.
Rozdział jest cudowny jak zawsze, ale dzisiaj... brak mi słów :(
Dziękuję że jesteś, Kocham Cię <3
@aania46
Przepraszam cię, kochana, że doprowadziłam cię do łez tym rozdziałem... Mam prażenie, że każdy kolejny komentarz to moja kara, bo wasze słowa chwilami rozdzierają mi serce. A sama do tego doprowadziłam i to jest najgorsze.
UsuńMimo wszystko cieszę się, że postać Alex pokochało tak wiele osób. I ja ją kocham :)
Dziękuję za miłe słowa...
Całuję xx
Cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNie wierze ,że uśmierciłaś Alex .
Przecież jak Kate sie o tym dowie to sie załamie :/
Eh . Kolejna gorąca scena z Lou i Kate ;p Heh .
Wspułczuje siedzenia w szpitalu .
Ja też mam częste bule głowy :/
Poszłam do lekarza to powoedział ,że nic mi nie jest .
Poszłam do innego to powiedział ,że mam migrene .
Szybkiego powrotu do domu :) Lepiej się czujesz ?
Czekam na nn :D
Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :) No i te gorące sceny Kate i Louisa w końcu przez nikogo nie przerywane ;) Trochę przyćmił to wszystko wypadek Alex, ale cóż... Takie życie...
UsuńCzuję się już zdecydowanie lepiej. Dziękuję za troskę. Ja też początkowo myślałam, że nic mi nie jest. Ot, zwykły ból głowy. Tylko żadne tabletki nie pomagały. Było mi głupio iść z bólem głowy do lekarza, a jak w końcu poszła, to wylądowałam w szpitalu... Ze zdrowiem nie ma żartów. Moja mama cierpi na migreny, więc nie zazdroszczę, bo wiem jakie to cierpienie...
Całuję xx
hmm.... powiem szczerze, że na początku czytając ten rozdział się przeraziłam i mialam myśli typu : ale oni mieli być razem, oni mieli mieć gromadkę dzieci, gadać do rana, robić to co robią Kat i Lou ....itd.) ale czytając ten rozdział drugi raz zagłębił am się w szczegóły i zauważyłam coś dzieki czemu nasz motylek może jeszcze żyć . A mianowicie słowa sekretarki ...
OdpowiedzUsuńGrunt to uspokoić emocje i spojrzeć na wszystko jeszcze raz... Czy tym razem sprawdzi się ta metoda? Zobaczymy...
UsuńPozdrawiam xx
Boże..Nie wierzę..Proszę powiedz,że to nie prawda! Alex nie mogła umrzeć..To nie może być prawda..
OdpowiedzUsuńPrzecież..Kate ona się załamie..A Harry? Boże..Proszę wszystko tylko nie to! Boże..
Jestem załamana..
Cóż..Do całej reszty na prawdę kawał dobrej roboty.Jesteś niesamowita.;)
xx
Z każdym kolejnym komentarzem coraz bardziej wierzę w to, że będę się smażyć na wolnym ogniu, za te wszystkie łzy przez was wylane... To, co się stało Alex ma na was większy wpływ niż myślałam. Z jednej strony się cieszę, bo to znaczy, że udało mi się stworzyć postać, którą pokochaliście... A co to będzie, to się dopiero okaże...
UsuńPozdrawiam xx
Kolejny wspaniały rozdział. Jetem pod wielkim wrażeniem Twojego talentu! ekhm... mam nadzieję, że z Alex będzie wszystko w porządku. Niall Kate na pewno Cię nie znienawidzi. Pozdrawiam gorąco :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :) Cieszę się, że rozdział ci się spodobał...
UsuńPozdrawiam xx
Niall: naprawdę mam wielką nadzieję, że masz rację. Ale nie powinniśmy zatajać tego przed nią...
Nie, tylko nie Alex.!
OdpowiedzUsuńBiedna Kate..
Ogólnie rozdział jak zawsze boski. ♥
Mam prośbę. Czy mogłabyś dodać jakieś zdjęcie Kate i Alex.? Chciałabym mniej więcej wiedzieć jak one wyglądają..
Zapraszam:
love-trouble-1d.blogspot.com
Już niedługo pojawią się bohaterowie.
~Olly.
Co do twojej prośby, to kiedyś podawałam linki do mojego instagrama, gdzie umieściłam rysunki Kate i Alex... Poniżej podam ci je jeszcze raz. Mam nadzieję, że ci się spodobają, ale to tylko to jak ja je widzę... No i Alex wyszła trochę szczuplejsza z buzi niż to było w mojej głowie ;)
Usuńhttp://instagram.com/p/UsYDNwHddK/#
http://instagram.com/p/UsXuLdHdc3/#
Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :)
Pozdrawiam xx
Wzięłam kartkę, aby zapisać wszystko po kolei, by niczego nie pominąć. Karta jest pusta. Biała, tak jakby nigdy nikt jej nie dotknął. Tak właśnie się czuję. Pusta.
OdpowiedzUsuńCzytam drugi raz ten rozdział. Wczoraj nie miałam odwagi go skomentować. Dzisiaj, gdy dotarłam do części o Harrym powiedziałam "nie przeżyje tego drugi raz". Gdybym tylko potrafiła płakać...
Liam i Niall. Sama nie wiem czy dobrze zrobili. Jakoś na początku wydawało to się sensowne, nie chcieli ich martwić na zapas, ale z każdym słowem miałam wątpliwości. Powinna raczej wiedzieć. Dowiedzieć się, bo ona zasługuję na to.
Danielle jak zawsze pomocna. Jeżeli ona jest taka w rzeczywistości jak w Twoim opowiadaniu, to po prostu jestem jej wielka fanką. Jest po prostu niesamowita.
Części drugiej pt. "Lou i Kate" nie będę komentować. Sama wiesz, że jesteś dobra w pisaniu, więc nie widzę sensu.
Nie wiem co napisać na zakończenie. Naprawdę nie przeczytałam drugi raz części o Harrym. Nie wiem jak to przyjąć.
"Odeszła..."
Szybkiego powrotu do zdrowia.
M.
xoxo
P.S.
Dodałam chyba ten sam komentarz pod rozdziałem 56, mogłabyś go usunąć?
Często mam tak samo... Biorę kartkę, by notować na niej swoje spostrzeżenie, by potem w komentarzu niczego nie zapomnieć, ale czasami rozdział po prostu nie pozwala na to, by coś zanotować...Tylko, że ja najczęściej mam wtedy za dużo wszystkiego... uczuć, myśli, wrażeń... Pustka pojawia się dopiero wtedy, gdy potrzebuję ubrać to wszystko w słowa...
UsuńMasz rację, że decyzja chłopców nie jest do końca trafiona... Kate zasługuje by znać prawdę. Zasługuje, by być teraz przy Alex... Jak ona się poczuje, gdy zda sobie sprawę, że podczas gdy jej przyjaciółka, siostra walczyła o życie, ona się bawiła? Zobaczymy...
Ja jestem wielką fanką Danielle i mam szczerą nadzieję, że w rzeczywistości jest równie wspaniała :)
"Odeszła..." Jedno słowo, a tyle wprowadziło zamętu... Miliony możliwości i przeróżne wytłumaczenia... A ono znaczy dokładnie to, co znaczy... Żadnych ukrytych informacji. Odeszła...
Pozdrawiam xx
Ja zazwyczaj mam milion słów do wypowiedzenia, ale nigdy nie wiem, które wybrać. To straszne być taką paplą jak ja. :D W każdym bądź razie nie polecam.
UsuńNie lubię tego uczucia pustki. Jest takie.. Och! przygnębiające? Sama nie wiem jak to nazwać.
Ale czasem trzeba się z nią pogodzić, aby móc zacząć zapełniać tą "pustkę".
Myślę, że na miejscy Kate upadłabym. Nie chciałabym już wstać. Mimo że kłócę się z bratem, wyzywam go, bije i szantażuje(to opis tego co on robi, ale wiesz..) oddałabym za niego wszystko. Dosłownie wszystko. Zginęłabym bez tak ważnej osoby, którą jest dla mnie brat, a dla Kate Alex. Tak strasznie Ci współczuję Maleńka..
To prawda, że L. i D. się rozstali? Ciągle to gdzieś widzę, ale nie mam nawet czasu szukać potwierdzenia tego. Może coś wiesz na ten temat?
Nawet nie próbuję Cię jakoś namawiać do tłumaczenia/zmienienia/kombinowania z słowem "odeszła..." Sama nie chciałabym tego, aby ktoś chciał, abym zmieniła bieg wydarzeń. To Twoja historia. Kiedy widziałam na "asku" te wszystkie kombinacje, aż mi się Ciebie żal zrobiło. Pewnie czułaś się okropnie czytając to, że ktoś nie akceptuję Twojej wyobraźni.
Zwykłe słowo "odeszła.." a daje tyle do myślenia.
Pozdrawiam.
M.
xoxo
Co do aska, to mi ostatnio zrobiło się przykro z innego powodu... Ale o tym już było nawet za dużo powiedziane. Przyzwyczaiłam się już do próśb związanych z fabułą i prawdę mówiąc nie przeszkadzają mi, dopóki są to tylko prośby lub sugestie... Zresztą czytelniczki często podsyłają mi fajne pomysły, które wykorzystuję od czasu do czasu ;)
UsuńCo do Danielle i Liama, to nie widziałam żadnego potwierdzenia. Tylko słowa fanów, więc wciąż w nich wierzę... Uwielbiam ich oboje i w sumie nie ważne - razem czy osobno...
Jakbym czytała o sobie i moich braciach ;) Chyba każde rodzeństwo jest takie samo ;)
Czy ciebie do końca pogrzalo? Dlaczego akurat ona? RozdZiał świetny, tylko trochę che mi sie płakać.. jednak mam nadzieję, ze Styles pomylił sale, albo cos w tym stylu i Alex żyje.. błagam, dodaj jak najszybciej następny ! Patrycja xx
OdpowiedzUsuńCzasami sama sobie zadaję to pytanie ;) Ale dzisiaj akurat pierwszy dzień obudziłam się bez gorączki, wiec jest dobrze...
UsuńStyles pomylił sale? To by nawet do niego pasowało, w końcu jest znany ze swojej gapowatości... Zobaczymy...
Pozdrawiam xx
Czyli mam rozumieć, że jednak są szanse z tą pomyloną salą? Oby... życzę szybkiego powrotu do zdrowia ;* mam tylko jeszcze jedno pytanie: Czy to jest twój jedyny blog, czy miałaś już kiedyś jeden lub teraz prowadzisz dwa? Piszesz świetnie i z chęcią przeczytałabym coś twojego ;) Pozdrawiam! Patrycja xx
UsuńTo jest mój pierwszy i jak na razie jedyny blog... Nie wyobrażam sobie prowadzenie dwóch. Ledwo na ten starcza mi czasu... Cieszę się, że podoba ci się moje pisanie...
UsuńA szansę zawsze są...
Genialny rozdział :D Ja w ogóle to obstawiam, że pielęgniarka pomyliła Alex z jakąś inną laską :D
OdpowiedzUsuńKolejny pomysł trafia na moją listę ;) Zobaczymy, czy miałaś rację ;)
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał :)
Pozdrawiam xx
Czy ja wczesiej mówiłam że nie wiem jak oddychać po przeczytaniu każdego kolejnego rozdziału? W takim razie ja już nie żyję, a w grobie, aż dziwne, niesamowicie dobry zasiąg wi-fi. Ale wracając do sedna, bo...NO NIE, JA SIĘ NIE ZGADZAM. Chodziło że odeszła do innego pokoju prawda? albo to wcale nie o Alex chodziło, tylko o jakąś inną, a nasz kolorowy Motylek jest jeszcze operowany. Powiedz że tak! Albo nie mów, bo moja wyobraźnia nie będzie miała nic do roboty. Z resztą wiem że i tak byś nie powiedziała...
OdpowiedzUsuńJestem tak zaszokowana ostatnimi słowami, że nawet już nie jaram się sceną podczas której moje shipperskie serce radowało się niesamowicie. I jeszcze był Niam ♥ Wolę Zialla, ale tamci dwaj też są świetni :3 O czym ja zaczęłam pisać? Przecież ja się tu martwię o Motylka... :( No cóż. Zdrowiej szybko, niech Siostra Martha nawet nie myśli o zabraniu Ci telefonu. Poza tym chyba na prawdę nie może tego zrobić, bo to by było dziwne.. No cóż...Jeszcze raz życzę szybkiego powrotu do zdrowia Kate. Pozdrawiam serdecznie ♥
Masz rację... I tak bym nie powiedziała ;) Mam nadzieję, że z twoją zdolnością oddychania wszystko w porządku i koniecznie nie sprawdzaj jeszcze, jak głęboko pod ziemią odbiera wi-fi ;)
UsuńCo ma być to będzie... Przecież mnie znacie. Ja mam wszystko obmyślone na wiele rozdziałów do przodu. I wprawdzie nie ukrywam, że często coś dopisuję, ale główne wydarzenia idą zgodnie z planem...
Cieszę się, że przynajmniej twoje shipperskie serce ma się dobrze ;) I zabiło mocniej dzięki rozdziałowi...
Dowiedziałam się, że niestety mogą mi zabrać telefon, jeżeli nie słucham zaleceń lekarza i używanie go jest szkodliwe dla mojego stanu zdrowia. Siostra Martha miała dziwnie zadowolony uśmieszek, gdy mi to mówiła ;) Ale nic takiego się nie stanie, bo już mi lepiej i w poniedziałek mam dostać wypis. Poudaję potulnego baranka przez weekend, a jak w poniedziałek dorwę się do laptopa, to wręcz go z rąk nie wypuszczę ;) I nie, wcale nie jestem uzależniona ;)
Pozdrawiam xx
super rozdział. smutny, ryczałam prawie ;(( szkoda że Alex nie żyje....
OdpowiedzUsuńczekam na następny
Cieszę się, że rozdział ci się spodobał... Rozumiem, ze słowo "smutny", tyczy się raczej końcówki. Bo przecież cały taki nie był :)
UsuńPozdrawiam xx
Twoje opowiadanie jest genialne ! Pełne emocji, wrażeń. Umiesz zbudować taki klimat i napięcie, uwielbiam Cię za to ! Nominowałam Cię do The Versatile Blogger :D
OdpowiedzUsuńSzczegóły u mnie :*
Dziękuję za miłe słowa... Bardzo się cieszę, że moje opowiadanie przypadło ci do gustu :)
UsuńDziękuję z całego serca za tą nominację... To niesamowite uczucie, gdy ktoś wyróżnia mój blog wśród tylu innych. Od razu przepraszam, ale nie mogę wziąć udziału w zabawie... Po prostu brak czasu. Pamiętam ile zajęło mi ostatnio odpowiadanie na pytania z Liebster Awards... Teraz musiałabym to zrobić kosztem nowych rozdziałów, a tego nie chcę... Tak więc, jeszcze raz z całego serca dziękuję i przepraszam...
Całuję xx
RYCZĘ JAK GŁUPIA. JAK ALEX MOGŁA UMRZEĆ :c CZEKAM NIECIERPLIWIE NA DALSZY CIĄG.. X
OdpowiedzUsuńPrzykro mi... Naprawdę nie chciałam takiego potoku łez...
UsuńPozdrawiam xx
Jak tego nie odkrecisz to sie powiesze .lenka horan
OdpowiedzUsuńNo, ja cię proszę! Co ty wygadujesz dziewczyno? Nie ładnie tak straszyć...
UsuńŚciskam xx
Ja nie strasze .. ja ostrzegam xd ale ty jesteś ! xx dawaj next bo ludzie tu się gorączkują.. no i ja też :) kocham xx Lenka Horan <3
UsuńNawet nie wiesz jak bardzo bym już chciała dodać rozdział, ale niestety jeszcze nie jest gotowy... Mam nadzieję, że dziś Alex przyniesie mi laptopa do szpitala i uda mi się go dokończyć. No, ale zobaczymy...
UsuńWitaj Katee :* Mam nadzieję, że to jakaś pomyłka. Może z wrodzonym Tobie poczuciem humoru Harry pomylił numerki, albo Alex odeszła, w sensie uciekła. Sama nie wiem co myśleć :P
OdpowiedzUsuńWiem jedno, nawet jeśli ją uśmiercisz, nie mam zamiaru zaprzestać czytać Twego opowiadania. Myślałaś może nad wydaniem książki ?
Co do rozdziału, to bez sensu byłoby, gdybym napisała, że świetny, że się nie nudzi, bo z Twoim opowiadaniem jest jak z "Romeo i Julia"-klasyk. Dla mnie to jak twórczość Shakespeare'a, Rej, Wyspiański, Leśmian..to ...DZIEŁO.
Przepraszam, jeśli zanudzam.I dziękuje za ostatnie miłe słowa po moim komentarzem:*
Całuję :)
Matko Boska! Zanudzasz? Ty chyba zwariowałaś dziewczyno! właśnie przyprawiłaś mnie o zawał serca, porównując moje opowiadanie do wielkich dzieł i stawiając mnie obok tych mistrzów! A teraz jeszcze zaczęły się problemy z oddychaniem ;) Dziękuję ci z całego serca za te cudowne słowa i wręcz nie potrafię opisać jak wielką radość mi sprawiłaś. Cieszę się, że moje opowiadanie przypadło ci do gustu :)
UsuńWydanie książki, to byłoby spełnienie marzeń... A gdyby jeszcze kupił ją ktoś więcej niż ja i moi przyjaciele, to już w ogóle latałabym ze szczęścia ;) Kto wie, może kiedyś się uda...
A co do rozdziału... To w każdym komentarzu znajduję kolejne pomysły na wyjaśnienie słów kobiety, a tymczasem one nie mają drugiego dna... Po prostu odeszła...
Całuję xx
Czyje komentarze zapamiętałaś i najbardziej ci sie podobaja ? szczerze
OdpowiedzUsuńSkoro szczerze odpowiedziałam ci już na asku, to tu nie będę się już powtarzać...
UsuńA tak swoją drogą, zastanawia mnie, skąd to pytanie?
Pozdrawiam xx
Ja pierdole! Kurwa! Dlaczego Alex? Mam nadzieje, ze Harry zasnal w aucie albo pomylił numery pokoi albo babka na recepcji sie pomyliła nie wiem, ale to nie moze być prawda, Alex musi żyć i musi być z Harrym. Jak Alex umarła to część Kate razem z nią, a tego nie przeżyje nikt. Proszę nie usmiercaj jej <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
another-world-tomlinsonowa.blogspot.com
Uwielbiam te wszystkie pomysły na wytłumaczenie tego, co powiedziała salowa... Normalnie zrobię sobie listę tych rzeczy ;) Będzie długa...
UsuńZobaczymy, co to będzie...
Pozdrawiam xx
Jak zwykle mnie zatkało. Teraz już nawet wow nie jest wystarczające.
OdpowiedzUsuńPerspektywa Harry'ego. Mam wrażenie, jakby to był jakiś głupi żart. Że może ta kobieta pomyliła pokoje. To musi być prawda.
Bo właściwie mam podobnie jak Harry. Też nie przyjmuję do wiadomości, że Alex mogła umrzeć. Taka wesoła osoba. Tęczowy motylek. Tacy ludzie nie umierają młodo.
Zdecydowanie ta kobieta w recepcji pomyliła pokoje.
No bo jak? To niemożliwe...
Przez kilka magicznych chwil, kiedy opisywałaś wspólne chwile Louisa i Kate, myślałam, że wszystko się ułoży. Że skoro oni robią coś takiego to okaże się, że Alex nic nie jest. Co z tego, że żaden z nich nie wiedział o wypadku? Radosne wydarzenia przyciągają inne radosne wydarzenia, nie?
I później taki cios. To takie... niewyobrażalne. Przecież Alex była jedną z tych osób, które żyją długo i szczęśliwie.
Nie wiem czemu, ale mam takie przeczucie, że ta kobieta na recepcji się pomyliła. Wiem, powtarzam się. Ale jetem w prawie stu procentach przekonana, ze ona musiała się pomylić.
Oby i teraz moje przeczucie się sprawdziło...
Tęczowy motylek nie może umrzeć. Przecież nie zostawi Kate.
Przepraszam, że komentarz taki krótki, ale po prostu nic więcej już nie mogę wydusić. Przepraszam.
W tym smutku ogarniającym mnie od przeczytania Twojego rozdziału przekazuję Ci wiadomość: zostałaś nominowana do Liebster Awards. Zdaję sobie sprawę, że pewnie i tak nie zrobisz o tym notki. Ale Twój blog jest taki cudowny, że musiałam go nominować, mimo, że nic to nie da. Jakbyś znalazła chwilkę to szczegóły w tej notce:
Usuńhttp://i-need-you-baby.blogspot.com/2013/05/liebster-awards.html
Strasznie spodobały mi się twoje słowa... "Radosne wydarzenia przyciągają inne radosne wydarzenia..." Tak powinno być w idealnym świecie. Ale to wszystko co nas otacza... Tak daleko temu do ideału...
UsuńNie jesteś sama ze swoim przeczuciem. Tak wiele osób tutaj zaciska kciuki, by to był tylko ludzki błąd. Zły numer pokoju... Przecież Harry nie od dziś jest totalną gapą, wiec może i tym razem... Ale przecież upewnił się z numerem pokoju... Ale może jednak... Czytam tak wiele takich słów w waszych komentarzach... Mam wrażenie, że będę się smażyć na wolnym ogniu za te wszystkie łzy, które wywołałam tym rozdziałem. A tymczasem, cóż mogę powiedzieć? Po prostu odeszła...
"Tęczowy motylek nie może umrzeć. Przecież nie zostawi Kate..." To też mi się podoba. Pasowałoby do Alex...
Z całego serca dziękuję ci za nominację. To zawsze ogromne wyróżnienie, gdy spośród tylu blogów, ktoś doceni mój... A przecież daleko mu do ideału... Poprzednim razem wzięłam udział w Liebster Awards i wiem ile czasu mi to zajęło. Dlatego przepraszam cię, ale tym razem po prostu nie dam rady. Musiałabym to zrobić kosztem nowych rozdziałów, a naprawdę bym tego nie chciała... Zresztą pamiętam, że gdy dodałam notkę o Liebster Awards, to tak naprawdę miała strasznie mało wejść... Tak więc jeszcze raz dziękuję i przepraszam...
Całuję xx
JEŚLI ALEX UMARŁA TO JA TEŻ.!
OdpowiedzUsuń*uwaga poniższy tekst będzie zawierał wulgaryzmy, za co z góry przepraszam. : (
TO BYŁA MOJA ULUBIONA BOHATERKA, NO.!
Lubię czytać o Kate, to słodkie,, ale prawda jest taka, że z każdym rozdziałem myślałam o jednym.. 'Co u Alex.? Co z nią i z Hazzą.?'
DLATEGO KURWA TO NIE MOŻĘ BYĆ PRAWDA.!
DOSTANE ZAŁAMANIA NERWOWEGO, ROZUMIESZ.?<3333
BOŻE BOŻE BOŻENKO.
ONI SIĘ MUSIELI POMYLIĆ. TO MUSIAŁ BYĆ JEDEN ZE SPOSOBÓW TRZYMANIA NAS W NAPIĘCIU. NIE WIEM CO JESZCZE. COKOLWIEK, BYLE NIE TO. MOŻE HAZZ MA UROJENIA.? BŁAGAM, POWIEDZ, ŻE TAK..!
Eh...
Kocham cię i twoją twórczość. Piszesz pięknie, a to co robisz to arcydzieło.
Ale bez Lexi to nie to samo :((
Prooooosze, zrób coś z tym.! ;(
Dziękuję ci za te wszystkie cudowne słowa i ten wspaniały komentarz... Praktycznie mogłam poczuć wszystkie emocje jakie tobą targały :) I cieszę się... Cieszę się, bo udało mi się stworzyć postać, którą pokochałaś i nie tylko ty. Jestem z tego niezwykle dumna, bo wyszło na to, ze nie tylko ja uwielbiałam Alex...
UsuńUwielbiam od czasu do czasu potrzymać was w napięciu... Przecież po tylu rozdziałach już naprawdę dobrze mnie znacie. A jak będzie tym razem? Czy skończy się na jednym smutniejszym rozdziale, czy też naprawdę doszło do tragedii? Jedno jest pewnie - ta kobieta nie kłamie...
Dziękuję ci za te wszystkie piękne słowa pod moim adresem, a także opowiadania... To naprawdę wiele dla mnie znaczy...
Całuję xx
Harry!!!! Nieeeee ta sala idioto!!!
OdpowiedzUsuńHarry: No przecież ta. Dwa razy sprawdzałem...
UsuńSprawdz trzeci!
UsuńHarry nie może odpowiedzieć, bo właśnie go z podłogi zbierają ;)
UsuńBoski kocham nie mogłam się doczekać tego rozdziału czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się spodobał :)
UsuńPozdrawiam xx
Nie. Tym razem się nie cieszę. Znając życie będzie jednak tak, że Alex przeżyje. Ja to wiem. A tak chcę Harrysie ;( Nie cieszę się za wcześnie bo będzie pewnie tak samo jak z Zaynem, kiedy powiedział, że kocha Katy, a w następnym rozdziale kochał się z Perrie. MOJE SERDUCHO TEGO NIE WYTRZYMA! Jestę Smutałkę. Mam nadzieję, że jednak uda się jakoś wcielić Zakaty albo Harrysie. Zakaty jest BARDZO mało prawdopodobne, ale Harry i Louise? No nie bądź taka. Życzę weny i pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńDobrze mieć jedną osoba, która otwiera mi oczy na inne możliwości ;) Dziękuje ci za to... Czyżbyś liczyła, że zrozpaczony Harry wpadnie w ramiona Louise? Hmmm... Nie da się ukryć, ze młoda Polka miałaby ułatwione zadanie. W końcu sklejanie złamanego serca bardzo zbliża...
UsuńZayn i Katy... Ta sytuacja jeszcze nie jest do końca wyjaśniona. Innymi słowy - sprawa uczuć Zayna jest wciąż otwarta. A po ostatniej kłótni i wyjeździe Perrie... Kto wie? No, ale przecież wiesz, że ja nie mogę nic powiedzieć i cokolwiek postanowię i tak złamię kilka serc ;)
Pozdrawiam xx
Awwwwwwww ♥ Tak liczyłabym na to ^^ Wiem, że nie możesz mi nic powiedzieć i nie naciskam. Zawsze polecam się na przyszłość :)
UsuńWlasnie skonczylam czytac calosc..
OdpowiedzUsuńDlaczego Alex? Ona jest za dobra, musi zyc!
Plakalam przez duzo rozdzialow, ale ten to mnie rozlozyl psychicznie calkowicie.
Btw. Piszesz swietnie wrecz rewelacyjnie. Masz talent i nie ukryjesz tego, nawet jakbys chcialabyc skromna.
Widac ze jestes kreatywna :)
Szczerze zycze ci zebys wydala ksiazke czy cos w tym rodzaju, nawet jak to nie jest twoje marzenie ;)
Zycze nie przerwanej weny, kreatywnosci i polamania palcow od pisania x
Uwielbiam o, wrecz kocham <3
~ Kleine holenderka xD
Dziękuję ci z całego serca, że poświęciłaś swój czas na moje opowiadanie... To cudowna wiadomość wiedzieć, że nie odstraszyła cię ilość rozdziałów. Mnie pewnie by przeraziła...
UsuńCieszę się, że udało mi się wzbudzić w tobie przeróżne emocje podczas lektury... Taki był plan i zawsze traktuję to jako sukces. Chciałam rozweselać ludzi swoimi słowami, ale nie samym śmiechem człowiek żyje. W życiu dzieją się też tragedie...
Dziękuję za te wszystkie piękne słowa pod moim adresem. I te cudowne życzenia... Chciałabym, by się spełniły. A wydanie książki, to byłoby spełnienie marzeń :) Kto wie, co przyniesie los... Może kiedyś się uda...
Całuję xx
Alex musi żyć! Musi! Inaczej się załamę ...
OdpowiedzUsuńZapraszam na : http://motylki-z-brzucha-hazzy.blogspot.com Poleć znajomym
Lena przyjechała do Londynu w konkretnym celu, chce połączyć swoją przyszłość z pasją-aktorstwem. Wypadek staje jej na drodze, ale czy może całkowicie skreślić jej plany? A może wręcz przeciwnie? Może poznane w szpitalu osoby odmienią całe jej życie?
Zobaczymy, co przyszłość przyniesie... A Alex... Hmmm...
UsuńDziękuję za zaproszenie :)
Pozdrawiam xx
Przeczytałam ten rozdział wcześniej, ale jak zwykle nie miałam pojęcia co napisać. Może to zabrzmieć dziwnie, ale wszystkie sceny między Louisem a Kate są moim zdaniem nie na miejscu, Liam z Niallem i Zaynem zachowują się beznadziejnie głupio i jedynie Harry zareagował tak ja bym zareagowała jeśli chodziłoby o kogoś dla mnie bliskiego. Na miejscu chłopaków przerwałabym sielankę Louisa i Kate i powiedziała wprost co się stało. Wychodzę z założenia, że nawet najgorsza prawda jest lepsza niż najlepsze kłamstwo. Rozumiem, że to może sprawić ból Kate, ale na miłość boską, tutaj chodzi o jej najlepszą przyjaciółkę. Najbliższą jej osobę, która zajmowała się nią, kiedy miała problem. Zasługuje by wiedzieć. Nawet jakby po tym miała wpaść w panikę.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko mam wrażenie, że nie uśmierciłaś Alex.
Wszystkiego dobrego, matrioszkaa.
[chocolattesmile]
Pewnie masz rację, co do tego, że pomysł chłopaków raczej nie jest najbardziej trafiony... Nawet Danielle nie była przekonana. No ale cóż zrobić? Ty, czy ja wolałybyśmy wiedzieć od razu... A jak zareaguje Kate, gdy się dowie, że podczas gdy ona się bawiła, jej przyjaciółka walczyła o życie? Może przejadą się na swojej decyzji bardziej niż im się wydaje? A może nie? Podobno głupi ma szczęście ;)
Usuńmniej więcej tak rozumiem twoje słowa "nie na miejscu..." Nie wiem, czy dobrze, czy też nie... Z jednej strony beztroska zabawa, a z drugiej olbrzymia tragedia. Więcej niż pewne jest, że Kate i Lou pojechaliby z Harrym. Ale nasi panowie mają wyjątkowy talent do wybierania najgorszych możliwych rozwiązań. Cóż... Teraz zostaje mi tylko dorwać komputer i napisać kolejny rozdział...
Czyżbyś znała mnie aż tak dobrze? Okaże się ;)
Całuję xx
Z każdym dniem i rozdziałem poznaję cię coraz bardziej. Tak właśnie tak to rozumie. Cieszę się, że mimo wszystko nie jest zła za taki komentarz. Miałam wyrzuty sumienia, że napisałam ci coś takiego. Ulżyło mi :)
UsuńNiepotrzebnie... Szczere słowa są cenniejsze od fałszywych diamentów...
UsuńMam nadzieje ze Alex nic sie nie stanie, a Kate jakoś spokojnie przyjmie to do wiadomosci ze jej najlepsza przyjaciółka jest w szpitalu.
OdpowiedzUsuńBleee szpital to okropne miejsce, byłam w nim 2 tygodnie i nie polecam nikomu, ale dzieki Tobie sie nie nudziałam bo czytałam wszystkie rozdziały twojego bloga :)
Jeszcze takie małe pytanko kiedy bedzie nastepny rozdział?
xoxo
Zobaczymy, co przyniosą kolejne rozdziały... Jak Kate przyjmie to, co się stało i fakt, że chłopcy zataili to przed nią? No i Alex...
UsuńJa też uczciwie mogę powiedzieć, że szpital to nie najlepsze miejsce... Pewnie moje słowa brzmiałyby inaczej, gdybym mogła normalnie korzystać z komputera. Wtedy nawet bym sobie chwaliła pobyt tutaj ;)
Naprawdę nie wiem kiedy kolejny rozdział. Chciałabym dodać go jutro, ale nie zależy to do końca ode mnie...
Pozdrawiam xx
Chwała Bogu w komentarzach nie ma ograniczonej ilości znaków.
OdpowiedzUsuńMiałam skomentować od razu pod pierwszym rozdziałem, ale stwierdziłam, że rozpiszę się raz a porządnie zamiast 57 razy... Tylko nie przypuszczałam wtedy, że po ostatnim rozdziale nie będę miała laptopa tylko telefon. No, ale dla Ciebie się z przyjemnością poświęcę ;)
Nie wiem w sumie od czego zacząć, tyle się tego nazbierało przez te ponad 50 rozdziałów. Może od tego, że przeczytałam to wszystko w dwa tygodnie, studiując dziennie inżynieryjny kierunek..? Tak mnie to niesamowicie wciągnęło, że poświęcałam na to każde okienko, każdy nudny wykład (najgorzej było wtedy, jak na sali było cicho, a ja nagle wybuchałam śmiechem, dzięki :P ), każdą wolna chwilę.
Muszę szczerze przyznać, że nie pamiętam, aby jakiekolwiek FF tak na mnie kiedyś działało - żeby śmiać się i płakać w trakcie jednego rozdziału. A uwierz mi, sporo tego było - siedzę w tym od ponad 8 lat ;)
Sporo się przez te lata naczytałam, więc od razu do gustu przypadł mi Twój styl. Już po pierwszym rozdziale wiedziałam, że nie będzie to nieprzemyślane, chaotycznie opowiadanie osoby, która ledwo nauczyła się pisać. Twój styl jest dojrzały, bardzo przyjemnie się to czyta. Chociaż były momenty, że miałam dość opisów gorących uczuć Louisa do Małego Elfa, które były wszędzie :P
Wielkie brawa również za orygianlny pomysł, tego jeszcze nie było ;) Dodatkowo podziwiam Cię, że umiesz każdą sytuację tak dobrze rozwinąć, rozciągnąć. Mi to zawsze słabo szło, dlatego jestem raczej specjalistką w tzw. "one part stories" :)
Widzę, jaką maz ogromną publiczność - Twoje opowiadanie trafia do tej młodszej jak i starszej publiczności, co wcale nie jest łatwe. Ciekawi mnie, ile dostajesz próśb, żeby kogoś włączyć do opowiadania :P Tutaj muszę sie zachować niczym prawdziwa fanka (i Twoja, i chłopaków) - jeśli nie masz nikogo dla Nialla, to tutaj sobie wyobraź scene z Igrzysk Śmierci jak glówna bohaterka krzyczy "I VOULONTEER!" ;D. Jestem identyczna jak on - leniwy żarłok, który troszczy się o innych, tleni sobie włosy i ma za dobrą przemianę materii :P
Za całokształt masz zdecydowanie A+ :) Przez 8 lat czytania FF nie natrafiłam na nic tak genialnego. Marzy mi się, żeby kiedyś pisać tak dobrze jak Ty, naprawdę.
Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Ci nieustającej weny, która czasami lubi zrobić sobie urlop na żądanie :)
A co do tego rozdziału... Coś mi się wydaje, że rola Alex nie zniknie tak łatwo z opowiadania, nie zrobiłabyś nam tego... :P Ale i tak nie mogłam wyjść z szoku przez kilka minut.
(to chyba najdluższy tekst jaki napisałam na telefonie...)
Witam moją imienniczkę :) Byłam w połowie pisania odpowiedzi na twój komentarz, gdy mój telefon postanowił się zresetować... Złośliwość rzeczy martwych nie zna granic.
UsuńDziękuję ci z całego serca, że postanowiłaś poświecić swój czas na moje opowiadanie. Fakt, iż uznałaś, że warto, to dla mnie najpiękniejszy komplement :) A napisanie takiego długiego komentarza na telefonie... Podziwiam. Dla mnie to jak zdobycie Mount Everest ;) Chciałam odwdzięczyć się równie wielkim poświęceniem, ale moja komórka zadecydowała inaczej, przypominając mi, dlaczego tego nie powinnam robić ;)
Dziękuję ci za wszystkie piękne słowa pod adresem mojego opowiadania, a także moim. To naprawdę niesamowite uczucie wiedzieć, że komuś podoba się to, co piszę. Rozśmieszanie cię podczas wykładów? Biorę winę na siebie ;) Jakby co, to wiesz na kogo zwalać... Ale to kolejny komplement, z którego jestem dumna... Uwielbiam bawić ludzi słowem... Zresztą nie tylko. Odkąd odważyłam się pokazać moje opowiadanie innym, każdego dnia utwierdzam się w przekonaniu, że słowa mają wielką moc i gdy czytam, że udało mi się sprawić, że ktoś się wzruszył, albo roześmiał, to... Po prostu brak mi słów...
Siedzisz w tym osiem lat? Matko! Przy tobie jestem noworodkiem, który jeszcze nic nie wie i próbuje cokolwiek zrozumieć z otaczającego go świata.
Ja chyba nie potrafiłabym napisać nic krótkiego. Musiałabym sprawdzić, ale zawsze miałam zbyt wiele do powiedzenia ;)
Wciąż nie wiem jakim cudem to się stało... Pamiętam pierwsze rozdziały, gdzie były dwa komentarze i tak strasznie się z nich cieszyłam... W zeszłym tygodniu spojrzałam na ilość obserwujących i nie mogłam w to wprost uwierzyć! Kiedy to się stało? Jak?
Ochotniczka dla Nialla? Jakbym miała tą scenę przed oczami... Pewnie dlatego, że niedawno oglądałam ten film ;) Zapamiętam sobie, gdy przyjdzie czas na naszego blondynka ;)
Z całego serca dziękuję za te wszystkie niesamowite komplementy. Zawstydzają mnie, ale i sprawiają ogromną radość...
Czyżbyś aż tak dobrze mnie poznała, czytając te 57 rozdziałów? Kto wie... W końcu przelewam tu całą siebie... Zobaczymy, czy przeczucia cie nie zwodzą...
Całuję xx
nie żyję.. normalnie nie żyję.. odeszłam..
OdpowiedzUsuńja pierdziele :(
nie wierzę w to, co przeczytałam.. powiedz, że chciałaś nas nastraszyć i ta kobieta nie dokończyła zdania. "- Odeszła do innego pokoju.."; "- Odeszła do innego szpitala..." nie, TO BEZ SENSU -,-
próbuję znaleźć jakieś wyjście... Alex nie mogła umrzeć. NIE MOGŁA NIE MOGŁA NIE MOGŁA NIE MOGŁA NIE MOGŁA NIE MOGŁA.. zachowuję się jak Harry..
ale kurde.. nie chce mi się wierzyć.. nawet jak to pisze, to mam łzy w oczach.. :(
mimo iż totalnie się załamałam, to rozdział jak zwykle cudowny, Kate. dziękuję Ci, że to piszesz. jesteś wielka <3
kocham Cię <3
całuję,
@musicGirl_xx
Dziękuję za cudowne słowa... Cieszę się, ze mimo wszystko rozdział ci się spodobał :) Pewnie będę się smażyć w piekle za te wszystkie wasze wylane łzy podczas czytania...
UsuńTyle osób próbuje znaleźć wytłumaczenie dla tego jednego słowa... a jeśli nie ma innego wytłumaczenia? I po prostu odeszła...
Pozdrawiam xx
O Boże... Alex nie żyje ;( Kate się załamie. Zresztą chyba nie tylko ona. Nie mogła poczekać chwilę z jej śmiercią? Chciałam przeczytać taki wzruszający koniec gdy Alex będzie umierać, a Harry powie jej wkońcu co do niej czuje. Mogę się założyć, że gdybyś ty to napisała, na pewno bym płakała jeszcze bardziej niż teraz. Ona odeszła... Czyli nie żyje. Na początku próbowałam wymyślić co innego mogło znaczyć to słowo. Że odeszła do innego pokoju. Albo że odeszła już do domu. Ale gdy weszłam na twojego asa, wszystko stało się jasne. Ona nie żyje... Najweselsza osoba w opowiadaniu bie żyje... Pisałaś też, że masz już cały plan na opowiadanie. Więc mam nadzieję, że ta śmierć Alex była do czegoś potrzebna, bo jeśli nie, to obiecuje, że wsiądę w pierwszy lepszy samolot i się z tobą policzek. Błachachachachacha...
OdpowiedzUsuńAle oprócz tej tragedii na końcu to było też coś...innego;D Kate i Louis... Powtórka z rozrywki?;D Tylko że tym razem Kate górowała... Strasznie podobał mi się też fragment. Podejrzewam jak mówiła czuć się Kate. Pewnie trochę się bała i wstydziła. Ciągle mnie zaskakujesz. Tylko szkoda że znowu było pisane to oczami Kate. Z niecierpliwością czekam na perspektywę Louisa. Mam nadzieję, że szybko to napiszesz.
Pozdrawiam;*
Ps. Przepraszam że tak późno komentuje ale nie miała wcześniej zbytnio czasu.
Nie musisz przepraszać, kochana :) Cieszę się, że znalazłaś czas, by przeczytać ten rozdział...
UsuńCóż mogę powiedzieć... Może i dałabym radę napisać wzruszającą scenę pożegnania i jednocześnie wyznania miłości... Chyba nad tym popracuję ;) Na pewno ją kiedyś wykorzystam...
A w samolot zawsze możesz wsiąść i przylecieć na kawę :) Zapraszam...
Cieszę się, że fotelowa scena Kate i Louisa ci się spodobała :) Czekasz na coś jego oczami? Hmmm... Pomyślę nad tym...
Pozdrawiam xx
O nie o nie nie nie nie nie nie nie !!!!! Alex nie może nie żyć ! Jak umrze , to Harry też ! I Kate , a tego nikt nie przeżyje i wszyscy umrą ! Nie rób nam tego !!!! ;c Popłacze się jeśli w następnym rozdziale się okaże , że ten Kolorowy Motylek jest w zaświatach ;(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będzie tak źle jak myślisz... Choć raczej nikt nie przyjąłby śmierci Alex na spokojnie...
UsuńZobaczymy, może kolejny rozdział rozjaśni nieco atmosferę...
Pozdrawiam xx
PRZECZYTAŁAM. NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ, ŻE UMRZE! MYŚLAŁAM TYLKO, ŻE BĘDZIE W CIĘŻKIM STANIE I TO NA TYLE, ŻE WYJDZIE Z TEGO! ŻE BĘDZIE DOBRZE. ALE NIE.. I CO DALEJ? I CO Z KATE? PRZECIEŻ TO BYŁA JEJ NAJLEPSZA PRZYJACIÓŁKA? ;( SMUTNE. DO TEGO HARRY SIĘ Z NIĄ TAK ZAPRZYJAŹNIŁ!
OdpowiedzUsuńA TAK W OGÓLE TO CO SIĘ JEJ STAŁO?! DOMYŚLAM SIĘ, ŻE TO TEN CHORY FACET KTÓRY TAK SKRZYWDZIŁ KATE...
CZKEAM NN!
Czy za tym wszystkim stoi ten okropny facet, to pewnie okaże się w najbliższych rozdziałach... Nie wiem, czy w kolejnym, ale raczej jeszcze będzie trzeba poczekać...
UsuńA jak tą straszna informację przyjmie Kate i chłopcy? Myślę, że tego dowiemy się już niedługo...
Pozdrawiam xx
Alex musi żyć !
OdpowiedzUsuńNie możesz jej uśmiercić !
Co będzie z biedną Kate ? Ma Lou, ale bez Alex, to już nie to sami ; ((
Czekam na nastepny ; ))
Bez Alex to już nie to samo... Masz rację. Bez niej, Kate pozostanie już tylko Lou. Albo aż Lou... Ale to i tak za mało...
UsuńPozdrawiam xx
Zaczęłam czytać tego bloga rok emu w wakacje u mojej współlokatorki bo ja nie miałam internetu.Potem się przeprowadziłam i teraz gdy rodzice podłączyli mi internet jestem.Szukałam cię długo ale się opłaciło. Rok czekania.Skończyłam na 51 a teraz czytam dalej. Wcześniejsze miałam zgrane na komputer i czytałam je chyba z 50 razy.Jesteś najcudowniejszą blogerką na świecie.Kocham Cię normalnie.Nie wiem ja ty to robisz. Sama też pisze opowiadanie ale twoje jest 200 razy lepsze .Te wszystkie szczegóły i to jak dobrze to sb wszystko organizujesz. Jesteś wspaniała.Oby tak dalej. Cąłuję :****
OdpowiedzUsuńDziękuję ci za te wszystkie przemiłe słowa i komplementy. Bardzo się cieszę, że moja pisanina ci się spodobała i mam nadzieję, że nie zmieni się to wraz z kolejnymi rozdziałami :)
UsuńŻyczę ci przyjemnej lektury i mam nadzieję, że podzielisz się wrażeniami, gdy już doczytasz do końca.
Pozdrawiam xx