Tak jak poprzednim razem, pod liczbą określającą rok w każdej dacie, ukryte są informacje o wieku osób w poszczególnych akapitach.
Londyn
- Na dzisiaj wystarczy, panowie. Widzimy się w środę o dziesiątej –
usłyszałem jakże upragnione słowa i w ekspresowym tempie
znalazłem się przy drzwiach. Wcale mnie nie zdziwiło, że Louis
był przy nich pierwszy. On w końcu zawsze spieszył się do Kate.
„Nie ma tak dobrze” przegoniłem go na schodach, by jednak poddać się na ostatniej prostej przez parking. Wzruszyłem ramionami zadowolony, że nie zabiłem się o własne nogi, a Lou i tak musiał czekać na mnie, skoro robiłem dziś za
jego szofera.
- Dlaczego ty zawsze musisz przestawiać
mi radio? – pokręciłem tylko głową, gdy Lou ledwo wsiadł do
samochodu, a już dobrał się do mojego odtwarzacza. Zatrąbiłem na
pożegnanie ociągającym się chłopakom i wyjechałem z parkingu.
Czasami te próby naprawdę dawały mi w kość. Próbowałem rozruszać zesztywniałe mięśnie karku.
- We are the... – wydzierał się
Lou wraz z wokalistą Queen, grając przy okazji na wyimaginowanej gitarze i
popisując się miną, niczym srający kot na pustyni. „Jakkolwiek taka mina wygląda...” Uśmiechnąłem
się pod nosem, bo z tego idioty przecież nie można było się nie
śmiać. – Co się tak szczerzysz, Styles? – Louis oparł się o
drzwiczki i skierował na mnie całą swoją uwagę, co nie zdarzało się zbyt często. „Niedobrze...” – Spowiadaj się – rozkazał, popisując się uzębieniem. – Kogo
bzyknąłeś, że chodzisz od rana taki rozpalony i szczęśliwy
jakby ci ktoś co najmniej mózg wyssał przez fiuta?
- Jakbyś nie wiedział –
przewróciłem oczami, poprawiając się na siedzeniu, bo jego słowa
przywołały wspomnienia bardzo gorącego budzenia, które
zaserwowała mi dziś Alex. „Jej usta na moim... Stop! Lepiej nie
iść tą drogą” upomniałem się, kręcąc się na fotelu i
próbując skoncentrować się na drodze, choć pewnie mógłbym
zamknąć oczy, bo znałem ją już na pamięć. W końcu
przemierzałem ją po kilka razy dziennie w ostatnim czasie. –
Zapytałbym dlaczego ty się tak szczerzysz, ale to raczej oczywiste
– prychnąłem. – A powód twojej radości dotrzymuje właśnie
towarzystwa mojej pani.
- Nie inaczej – Lou wywalił nogi na
deskę rozdzielczą przed sobą. Pokręciłem tylko głową, wznosząc oczy do nieba, bo
przecież proszenie go, by tego nie robił zadziała. A owszem. Na
jakieś pięć minut. Czyli dokładnie tyle, ile zajmie mu zapomnienie o naszej rozmowie. Chwilami było to naprawdę denerwujące, ale dziś miałem już wystarczająco powodów do zdenerwowania, więc postanowiłem przymknąć oko na jego zachowanie. – Może zabierzemy je na jakieś jedzonko na
miasto, co?
- Jasne. Aaa... Nie, dziś jednak nie mogę –
powiedziałem, gdy przypomniało mi się, co mnie czekało tego dnia. „Jednak nie tylko Lou potrafi szybko zapominać o różnych rzeczach.” – Jedziemy z Alex do Holmes Chapel... – dodałem cicho, przewidując reakcję przyjaciela.
- To już dziś? – Louis usiadł prosto. Co
pewnie zmieni się za jakieś trzy sekundy, bo ten człowiek nie
wiercił się chyba tylko wtedy, gdy siedział, trzymając na kolanach tulącą się do niego Kate. – Nareszcie! – poklepał mnie po ramieniu. – Twoja mama się ucieszy. A potem cię zabije. I to tylko najłagodniejsza z opcji.
- Dzięki, przyjacielu – westchnąłem, gdy powiedział dokładnie to, czego się obawiałem. – Właśnie to chciałem usłyszeć...
- Ej – Lou rozłożył ręce w geście niewiniątka. – Do
mnie nie miej pretensji. To ty zwlekałeś tyle czasu. Który to już
miesiąc? Trzeci?
- Prawie czwarty – mruknąłem pod
nosem, zdając sobie sprawę, że miał rację i rzeczywiście trochę zbyt długo
odkładałem rozmowę z rodziną. „No, ale przecież byliśmy
zajęci” usprawiedliwiałem się jak wiele razy wcześniej.
- Nieźle – zaśmiał się Lou, znów dobierając się do mojego radia. – Czy
wobec tego mogę dostać w spadku twoją kolekcję winyli,
magiczny notes z numerami do tych wszystkich salonów tatuaży i
czarną gitarę?
- Hiena... – pchnąłem go na drzwi,
śmiejąc się. – A ja cię miałem za przyjaciela, gnojku...
Holmes Chapel
Uwielbiałem swój rodzinny dom i
naprawdę kochałem do niego wracać. Zwłaszcza odkąd większość
czasu spędzałem z dala od niego i od rodziny. Gdy byłem mały wydawał mi się ogromną budowlą, której niegroźna żadna zawierucha i w której zawsze mogłem znaleźć milion miejsc do zabawy. Dziś jednak kuchnia wydawała mi
się dziwnie mała i mama, siedząca przy stole naprzeciw mnie,
była zdecydowanie zbyt blisko. W milczeniu przysłuchiwałem się Alex, prowadzącej wesołą rozmowę z
Gemmą i Robinem. Chyba żadne z nich nie zauważyło, że od dobrej godziny ani
ja, ani moja mama, nie braliśmy w niej czynnego udziału. Toczyliśmy jakąś dziwną wojnę na spojrzenia. Obserwując się i badając nastrój. Kolejny raz
poczułem na sobie wzrok rodzicielki i po jej minie łatwo mogłem odczytać,
że naprawdę niewiele cierpliwości jej już pozostało.
- Tak więc... – usłyszałem ton,
który przybierała już tyle razy wcześniej. „A nie mówiłem? Zero cierpliwości...”
Spojrzenie siostry świadczyło, że i ona wyłapała ostrzegawcze
nuty. – Myślę, że już wystarczy tego grania na czas, Harry – skupiła na mnie całą swoją uwagę. – Czemu zawdzięczamy tę wspaniałą niespodziankę? Nie
zrozumcie mnie źle – uśmiechnęła się ciepło do mojej dziewczyny. – Bardzo cieszymy się, że w końcu mogliśmy cię
poznać, Alex. Gemma tyle nam o tobie opowiadała, że mam wrażenie, iż znamy się już
od dawna. Jednak Harry – kolejne ostrzegawcze nuty w jej głosie – nie ma w zwyczaju robić nam takich
niezapowiedzianych wizyt, a do tego cała jego postać aż krzyczy, że
coś zmajstrował... – wbiła we mnie swoje przeszywające
spojrzenie. „Wykrywacz kłamstw aktywowany.” Chwyciłem pod
stołem dłoń Alex, niczym tonący koło ratunkowe. „Raz kozie
śmierć” podjąłem decyzję, biorąc głęboki oddech. „Jestem facetem. Wezmę to prosto na klatę. Przecież nic mi nie zrobi” motywowałem sam siebie. „Prawda?”
- Będziemy mieli dziecko –
powiedziałem, prostując się na krześle i patrząc w oczy matki. –
Alex jest w ciąży – uśmiechnąłem się do dziewczyny, która
milcząco wspierała mnie swoją obecnością. Wiedziałem, że denerwowała się tą wizytą o wiele bardziej niż ja. – W czwartym miesiącu
– dodałem na zakończenie, by już wyznać wszystkie „grzechy”.
Moja mama przeskakiwała wzrokiem za
mnie na Alex i z powrotem. Pewnie próbowała przyswoić bombę,
którą na nią zrzuciłem. Zauważyłem wesołe błyski w spojrzeniu
Robina, a Gemma prawie dusiła się, próbując powstrzymać śmiech.
- Ale... – zaczęła, a na jej twarzy mogłem podziwiać istny kalejdoskop uczuć. Zaskoczenie, radość, niepewność, znów radość, skupienie, szok i... złość? – W czwartym miesiącu?!? – wykrzyknęła
nagle, zrywając się z krzesła i wpatrując we mnie i w Alex. – Jak to w czwartym miesiącu? Dlaczego ja dowiaduję się
dopiero teraz? – trzepnęła mnie w głowę, jednocześnie przytulając. Trwało to ułamek sekundy, bo następnie rzuciła się
w stronę Alex i porwała ją w objęcia. – Gratuluję! O mój
Boże... Dzieci... Co z zespołem? A co... Ty idioto... Jak wy sobie... Co Paul powiedział?
Boziu... Co wy... Co teraz? – nagle złapała się za serce, a oczy to jej prawie wyszły na wierzch. „No, pięknie. Przyprawiłem matkę o zawał.” – Boże, zostanę babcią! – mama zaserwowała nam
prawdziwą huśtawkę nastrojów. „A pomyśleć, że to Alex jest w
ciąży.” – Czwarty miesiąc... – spojrzała na mnie z wyrzutem.
- No, przepraszam... – wzruszyłem
ramionami, czując się jakbym znów miał pięć lat i został wysłany do kąta. – Tyle się działo... Nie było kiedy... – ledwo słowa
opuściły moje usta, wiedziałem, że nie powinienem tego mówić.
- Nie było kiedy? Własnej matce? –
strzeliła mnie serwetką po głowie. – O czym ty myślisz, synku?
- Może lepiej nie wiedzieć –
usłyszałem cichy komentarz Gemmy. Delikatny uśmiech na twarzy Alex sprawił,
że i mi ulżyło. No, bo w końcu nie było tak źle, choć doskonale wiedziałem,
że mama jeszcze nie raz mi wypomni te cztery miesiące.
Londyn
- Na pewno wszystko w porządku? –
zmartwienie w głosie Kate było bardzo wyraźnie słyszalne. Ta dziewczyna nadal za bardzo się wszystkim martwiła, zapominając, że my także potrafimy się o siebie zatroszczyć.
- Jak najbardziej – uśmiechnęłam
się, zapraszając gości do domu. – Muszę tylko zmyć z siebie ten
cukier i będę jak nowo narodzona. – rzuciłam torbę na stolik, stojący pod ścianą. – Dacie mi chwilkę? Chyba nie
muszę wam przypominać, byście czuli się jak u siebie, prawda?
Skierowałam się w stronę schodów,
uśmiechając się szeroko i starając nie patrzeć na przyjaciółkę.
Zawsze była spostrzegawcza, ale kiedyś miałam jeszcze jakieś
szanse, gdy chciałam ukryć swoje troski, by jej nie martwić. Teraz
było to wręcz niemożliwe. Czułam się jak uciekinier z miejsca
zbrodni. Niby nic nie zrobiłam, ale mimo wszystko miałam wrażenie, że byłam winna. Odetchnęłam z ulgą
dopiero wtedy, gdy zamknęłam za sobą drzwi sypialni. Od razu otoczył mnie zapach Harry'ego, którym pokój był przesiąknięty.
Rozebrałam się w drodze pod prysznic,
rzucając ciuchy na zimne kafle. „W końcu trochę ochłody...”
westchnęłam z ulgą, gdy uderzył we mnie strumień letniej wody.
Wystawiłam twarz na działanie zbawczych kropel. Tutaj nie musiałam
się uśmiechać. Nie musiałam nikogo zapewniać, że nie ranią
mnie słowa niedojrzałych dzieci, którym sprawiało przyjemność
gnojenie innych. To było miejsce, gdzie miałam swoje pięć minut,
by poużalać się nad sobą oraz aby zebrać siły, by nadal się
uśmiechać. Tu mogłam nawet uronić te kilka łez, bo przecież i
tak zginą pod silnym strumieniem wody.
Nigdy bym się nie określiła jako
kogoś, kto przejmuje się zdaniem innych. Wręcz przeciwnie. Zawsze
miałam ich w głębokim poważaniu. Obcych. Wiedziałam, jaka jestem i przede
wszystkim doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, kim jestem.
Dlaczego więc teraz nie umiałam wyrzucić z głowy słów bezmyślnej nastolatki, której nawet nie znałam? Wycierałam się,
zastanawiając, czy moja mała, mokra przygoda znalazła już odzwierciedlenie w
sieci. Kiedyś nigdy bym nie pomyślała, że można znienawidzić internet. Teraz ogarniało mnie przerażeniem każde uruchomienie przeglądarki. I mimo iż wciąż śledziłam wpisy przyjaciół, uparcie starałam się ignorować wszystko inne. „Ale czasami się nie udawało” westchnęłam, przypominając sobie zdjęcia i komentarze, które pojawiły się zaraz po tym, gdy zaczęliśmy z Harrym pokazywać się razem.
Stojąc nago przed lustrem, jak zawsze w
ostatnich tygodniach, mój wzrok powędrował do zaokrąglonego
brzucha. Przy mojej figurze i gdy byłam ubrana łatwo było go przeoczyć, zrzucając
wszystko na karb dodatkowych kilogramów, czy źle dobranego stroju. Ale ja znałam swoje ciało.
Czułam pod palcami twardy brzuch i w końcu mogłam się uśmiechnąć.
Miałam ochotę się uśmiechnąć, bo było coś... ktoś... dla kogo warto było walczyć.
- Masz już cztery miesiące –
pogłaskałam się delikatnie, wyobrażając sobie, że moje
maleństwo czuje mój dotyk.
- Całkiem słuszny wiek – zaskoczył mnie rozbawiony głos przyjaciółki.
- Kate! – owinęłam się ręcznikiem. – Zdajesz sobie sprawę, że czasy kiedy mogłaś wchodzić ludziom
do łazienek pod pretekstem, że nic nie widzisz, minęły bezpowrotnie?
- Tak, jest to pewien minus –
przyznała, uśmiechając się do mnie. Jej oczy skanowały moją
twarz, szukając odpowiedzi. „A więc nie dała się nabrać...” – Choć Louisowi wydaje się to nie przeszkadzać.
- Wyobrażam sobie – parsknęłam,
zakładając sukienkę na ramiączkach. Westchnęłam, widząc, że
ona również nie była już zbyt luźna w pasie. – Naprawdę nic mi
nie jest – powiedziałam, czując, że przyjaciółka postanowiła poczekać, aż będę
gotowa, by z nią szczerze porozmawiać. – Potrzebowałam zmyć z siebie tę
przygodę. Naprawdę nie wiem, jak ty wytrzymujesz z tymi wszystkimi
wariatkami – westchnęłam, opadając obok niej na łóżko. Moje dłonie automatycznie rozpoczęły głaskanie brzucha. – Mam
ochotę przetrzepać skórę co drugiej. A co to będzie, gdy
dowiedzą się o dziecku? Zlinczują mnie...
- A może właśnie wtedy będzie
lepiej? – Kate uśmiechnęła się do mnie wyrozumiale. – Większość
tych fanek jest całkiem sympatyczna. – spojrzałam na nią z powątpiewaniem. – A co do tych pozostałych... –
wzruszyła ramionami, przybierając niewyraźną minę. – Trzeba
nauczyć się je ignorować. Musisz zacząć się stosować do tych
wszystkich mądrych rad, które zaserwowałaś mi, gdy bałam się być z
Louisem. Wszystko sprowadza się do jednego – powiedziała,
ściskając moja dłoń i kolejny raz uświadamiając mi, jak silną jest osobą. – Ty i Harry. No i maleństwo –
uśmiechnęła się. – Rodzina. Tylko to jest ważne. Tylko zdaniem
ludzi, których kochasz, powinnaś się przejmować. Z resztą sobie
poradzimy – wstała, ciągnąc mnie za sobą. – Zobaczysz, jeszcze
ich w sobie rozkochasz. A już połączenie genów twoich i Harry'ego roztopi każde serce. Nawet te twarde niczym głaz. A teraz chodźmy, bo zaraz będzie jedzonko –
zauważyłam wesoły błysk w jej oczach. – Danielle wysłała Marka
po pizze. I zanim zapytasz... Tak. Zamówiła dla ciebie z anchois.
Poczułam jak ślina napływa mi do ust. „Mniam...”
Poczułam jak ślina napływa mi do ust. „Mniam...”
- Muszę do niego zadzwonić, żeby kupił
mi po drodze nutellę – powiedziałam, próbując sobie
przypomnieć, gdzie rzuciłam torebkę.
- Łeee... Litości – jęknęła
Kate, tracąc odrobinę kolory z policzków. – Ja cię proszę, nie
przypominaj mi... Ostatnio naprawdę ciężko zniosłam ten widok.
Holmes Chapel
- Czy ty masz pojęcie jak trudno cię
znaleźć, braciszku? – Gemma wbiła mi łokieć w żebra, w dość bolesnej
próbie zwrócenia na siebie mojej uwagi.
- Nie – wzruszyłem ramionami,
masując bolące miejsce. – Ja zawsze wiem, gdzie jestem –
wyszczerzyłem się w uśmiechu. Jeszcze bardziej rozbawiony jej
przewracaniem oczami.
- Z wyjątkiem, gdy nie wiesz,
głupolu... – dla odmiany trzepnęła mnie w ramię.
- Co jest z kobietami w tej rodzinie? –
jęknąłem, odsuwając się od niej, by zachować bezpieczną dla mojego zdrowia odległość. – Wszystkie mnie biją.
- Powinieneś więc być już do tego
przyzwyczajony – powiedziała, odwracając się i uśmiechając pod nosem. Chyba w końcu
zdała sobie sprawę, na czym skupiona była moja uwaga zanim mi
przerwała. „A raczej na kim.” Mama zawzięcie dyskutowała o czymś z Alex, przeglądając rodzinne albumy. Sądząc po
tym, jak obie co chwilę wybuchały śmiechem i zerkały w moją stronę, jak nic byłem głównym
tematem tych rozmów. I mogłem sobie dać rękę uciąć, że moja
dziewczyna właśnie poznawała wszystkie brudne sekrety mojego dzieciństwa. „Przynajmniej przestała się już obawiać mojej mamy” zadrżałem, gdy nasze spojrzenia się spotkały. – A co
z nią?
- A co ma być? – spiąłem się,
słysząc dziwny ton siostry. Spojrzałem na nią uważnie, sondując skąd takie jej nietypowe zachowanie. „Przecież lubią się z Alex...”
- Masz zamiar wprowadzić ją do
rodziny? – Gem uniosła wymownie brwi. „Co?” zdziwiłem się.
- Alex już do niej należy. Tak samo
jak moja córka – powiedziałem, przyglądając się siostrze i
zastanawiając do czego zmierza. „Dlaczego kobiety muszą tak kluczyć dookoła tematu?”
- Córka? – uśmiechnęła się szczerze. Zdecydowanie wysyłała sprzeczne sygnały. – A
jednak? Byliście na kolejnym USG?
- Nie – przyznałem uczciwie. – Ale mówię
ci, że to będzie dziewczynka.
- Żebyś się nie zdziwił –
parsknęła. – Ale z pewnością ma twoje geny, skoro jest tak bardzo
uparta, że nie chce się ustawić do badania. Myślisz, że dowiecie
się przed porodem?
- Nabijaj się ile wlezie –
powiedziałem, zakładając ręce na piersi. – Ja tam wiem swoje. Czuję, że to będzie dziewczynka – popukałem się w pierś, w miejscu, gdzie biło moje serce. – Wspomnisz moje słowa. Zresztą wszystkie wspomnicie. Niedowiarki...
- Z pewnością, panie wszystkowiedzący
– spojrzała na mnie, a wyraz jej twarzy zmienił się z
rozbawionego na poważny. – Widzę, że muszę prosto z mostu, bo
jesteś tępy, jak każdy facet – nie zdążyłem się oburzyć, gdy znokautowała mnie kolejnymi słowami. – Masz zamiar ożenić się z matką twojego dziecka?
- Co? – spojrzałem na nią zdziwiony. „Zszokowany” to chyba bardziej pasowało, by opisać mój stan. – Co? – powtórzyłem.
- Słyszałeś – była
nieprzejednana, a do mnie właśnie dotarło, że nie byłem
przygotowany na tę rozmowę. Do tej pory ani razu nie pomyślałem o
ślubie. Alex również nie podjęła tego tematu. „Właściwie dlaczego nie?” – Chyba nie chcesz, by twoje dziecko było nazywane bęk...
- Nawet tego nie mów – warknąłem,
gdy w końcu dotarło do mnie, do czego tak naprawdę zmierzała od samego początku ta
rozmowa. – To moja córka i nie pozwolę nikomu myśleć inaczej.
- Nie bądź naiwny, braciszku. Jesteś
cholernym Harrym Stylesem z One Direction – spojrzała na mnie, jakby
rzucając mi wyzwanie. – Twoje dziecko, a także Alex, będą na
językach wszystkich. Dziennikarze będą się zabijać, by znaleźć
jakiś szokujący temat, a gdy już go znajdą, nie muszę ci chyba
mówić, co się stanie... Nie twierdzę, że macie zaraz urządzać
wystawne wesele, choć pewnie mama by się ucieszyła – uśmiechnęła
się, spoglądając na rozmawiające kobiety, nieświadome tego, iż
są przez nas obgadywane. „Cóż... przynajmniej jedna z nich.” – Ale twoje
nazwisko ochroni je przed wieloma nieprzyjemnościami i powinieneś o tym pomyśleć...
Londyn
Przeszywający ból wyrwał mnie ze snu,
sprawiając, że naprawdę trudno było nie krzyczeć. Zagryzłam zęby z całej siły. Moje dłonie
natychmiast odnalazły drogę do brzucha, głaszcząc go w ostatniej,
naiwnej próbie sprawienia, by dziecko dało mi jeszcze pospać.
Dopiero po chwili mój zamroczony umysł zarejestrował wilgoć
prześcieradeł. „O mój Boże! Za wcześnie! To za wcześnie...” to była moja jedyna chwila
paniki. Na więcej nie mogłam sobie pozwolić. „Wszystko będzie
dobrze” zapewniam siebie, odganiając strach i sięgając na oślep
w stronę leżącego obok mnie chłopaka.
- Harry – szturchnęłam go, ale
jedyne co udało mi się osiągnąć, to jego ciche mruczenie. –
Harry, musisz się obudzić. Proszę... – jęknęłam, czując ruchy dziecka.
- Jeszcze pięć minut – usłyszałam
jego zaspany głos. Zegar na stoliku nocnym po jego stronie wskazywał
trzecią. Chłopcy wrócili grubo po północy. Ale jakkolwiek było mi go szkoda, to nie mogłam pozwolić mu spać dalej. Westchnęłam,
by po chwili z trudem zdusić szloch wywołany kolejnym skurczem.
- Styles! – warknęłam, połykając
łzy i z trudem siadając. – Twoje dziecko się rodzi, idioto!
Gdybym wiedziała, że te słowa
podziałają na niego lepiej niż kubeł lodowatej wody, już dawno bym je zaczęła stosować. Harry wyskoczył z łóżka i stał, patrząc na mnie z
najprawdziwszym przerażeniem w oczach.
- Jak to się rodzi? – wydukał,
przeskakując wzrokiem między brzuchem, a moimi załzawionymi oczami. – Nie może
się jeszcze rodzić. Za wcześnie – przez chwilę wydawało mi
się, że się rozchoruje. Jego twarz zrobiła się trupio blada. –
Nie możesz przestać?
- Jak cię pier... Ałaaa!!! – kolejny
skurcz przerwał moją uprzejmą wypowiedź. „Tylko spokojnie...”
- Boże! Ty naprawdę rodzisz! –
zawołał. Miałam ochotę wywrócić oczami, ale w tym momencie
przeszywający ból wystarczająco mnie zajmował. – Co mam robić?
Nic nie pamiętam? Co mam robić? – rozglądał się dookoła, jakby
w czterech ścianach sypialni szukał podpowiedzi. „Spanikowany
facet. Typowe...” jęknęłam, by po chwili odetchnąć z ulgą.
- Harry, spójrz na mnie –
powiedziałam, sięgając po wczorajszą sukienkę. – Musimy jechać
do szpitala.
- Tak! Właśnie! Szpital! – zawołał i rzucił
się w stronę drzwi. Sekundę później wpadł z powrotem. – Torba! – chwycił czerwoną torbę, przyszykowaną właśnie na taką
okazję. I znów wybiegł.
- Styles, ty idioto! – jęknęłam,
próbując go zatrzymać.
- Co? – usłyszałam jak coś z hukiem
spada po schodach. Po chwili w sypialni pojawił się pewien
spanikowany facet.
- Załóż chociaż spodnieee...
Jezuuu... – zwinęłam się pod naporem kolejnego bólu. „O mój
Boże. O mój Boże...” powtarzałam w głowie, próbując
przeczekać skurcz. Na szczęście do mojego pana chyba dotarło, że
raczej nie powinien jechać do szpitala w samych bokserkach. Wciągnął
na siebie dresowe spodnie i wsunął stopy w trampki. Przy okazji
pobił chyba jakiś rekord świata w ubieraniu się, bo nim zdążyłam
ponownie się odezwać jego już nie było. – Jak to się skończy,
to chyba cię zabiję – warknęłam pod nosem, przeklinając w
myślach tego, kto umieścił sypialnie na drugim pietrze. –
Pieprzeni bogacze – komentowałam przez zaciśnięte zęby,
podnosząc się z łóżka. Nie zdążyłam nawet dojść do drzwi,
gdy wpadł przez nie Harry z bardzo dziwna miną. – Już myślałam,
że pojechałeś beze mnie – próbowałam się uśmiechnąć, ale
musiało to wyglądać przerażająco, bo jak inaczej wyjaśnić
bladość mężczyzny przede mną. Objął mnie ramieniem, a kolejny
skurcz, który mnie dopadł na schodach był bardzo bolesny. Dla nas obojga.
- Po prostu trzymaj się ode mnie z
daleka, do cholery! To wszystko twoja wina! – wykrzyczała Alex, kolejny raz
zwijając się z bólu. Znałem te słowa już na pamięć.
Powtarzała je od ponad dwóch godzin, czasami tylko zmieniając szyk zdania. Dokładnie od chwili, gdy przyjechaliśmy
do szpitala, łamiąc po drodze chyba wszystkie możliwe przepisy drogowe. Dzięki
miłej i dobrze przewidującej pielęgniarce, która ostrzegła mnie uczciwie, jakie atrakcje nas czekają, starałem się puszczać wszystko mimo
uszu, nieprzerwanie masując plecy dziewczyny. Podobno miało to ją
uspokajać, ale jako spokojnej raczej bym jej nie określił. Jednak w trosce o swoje zdrowie, trzymałem te przemyślenia dla siebie. Już
i tak Alex nie pozostawiła na mnie suchej nitki, przeklinając mnie
dokładnie czterdzieści dwa razy i to tylko przez ostatnie pół godziny.
- Skarbie... – odruchowo odgarnąłem
jej włosy, które przykleiły się do spoconego czoła.
- Co ja ci powiedziałam? Nie dotykaj mnie! Trzymaj się
ode mnie z daleka, ty draniu! Przysięgam na wszystko, dotknij mnie
jeszcze kiedykolwiek, a odetnę ci go! Nigdy więcej mnie nie
dotkniesz, ty dupku! – zawyła. To chyba powinienem doliczyć jeszcze
dwa „epitety” do poprzedniego wyniku. Patrząc na
cierpienia dziewczyny wcale jej się nie dziwiłem. Jednak aż na
takie jej wystąpienie również nie byłem przygotowany. Wszystkie kobiety dookoła próbowały opowiedzieć mi, co mnie czeka i jakoś przygotować na ten
dzień. Na czele z moją matką, która nieźle mnie nastraszyła. Jednak żadne z tamtych opowieści nie były nawet zbliżone, do tego, co działo się tu i teraz. Wiedziałem, że Alex lubiła seks.
Zresztą tak jak i ja. Ale gdybym miał tak cierpieć, będąc na jej
miejscu, zrezygnowałbym z niego do końca życia, zostając
pieprzonym mnichem. – Nienawidzę cię!!! – załkała, gdy przyszedł kolejny skurcz.
- Kochanie, bądź rozsądna –
odezwała się pielęgniarka, która nie odstępowała nas na krok,
obdarowując nas swoim doświadczeniem i zawodowym spokojem. Gdyby
nie ona pewnie panikowałbym zwinięty na łóżku obok. – Przecież
tak naprawdę bardzo go kochasz, a on ciebie. Czy nie znosi od kilku godzin
wszystkiego z anielską cierpliwością? Mało który mężczyzna
jest gotowy na takie poświecenie. Większość siedziałaby teraz na
zewnątrz, czekając razem z waszą rodziną i przyjaciółmi.
Słowa kobiety musiały trafić do
Alex, bo przez chwilę żadne kolejne przekleństwo nie opuściło
jej ust. Sięgnęła po moją dłoń, ściskając ją mocno.
- Jeśli znów zrobisz mi coś takiego
– spojrzała mi głęboko w oczy, a ja od razu zacząłem kręcić przecząco
głową. Jej palce zaciskały się coraz bardziej. Zbliżał się
kolejny skurcz. – Zabiję cię – zawyła, zaciskając powieki i
walcząc z bólem. Pozwoliłem sobie łamać palce, obserwując
pielęgniarkę, która wyprostowała się i z szerokim uśmiechem
spojrzała na nas.
- Już czas – powiedziała zadowolona. Nie wiem
dlaczego, ale te słowa i jej uśmiech przeraziły mnie nie na żarty.
Próbowałem trzymać się w ryzach, ale gdzieś tam z tyłu mojej
głowy, cały czas kołatały dwa słowa. „Za wcześnie.” – Idę
zawołać pana doktora.
Jakiś czas później, który wydawał
się być wiecznością podniesioną do kwadratu i złożoną z krzyków, ciężkich oddechów oraz pokrzepiających słów, w sali rozległ się płacz dziecka. I to nie
żadne ciche kwilenie, ale prawie ogłuszający ryk. Patrzyłem jak
zaczarowany na różowe maleństwo, które pojawiło się w dłoniach lekarza.
- Moje gratulacje – uśmiechnął się. „To dziewczynka” pomyślałem, jakby miało to teraz
jakiekolwiek znaczenie. – Mają państwo piękną córkę.
Po kilku szybkich zabiegach i przecięciu przez mnie pępowiny, które to prawie doprowadziło mnie do omdlenia, mogłem wreszcie potrzymać moje dziecko. Pielęgniarka podała mi maleńki tobołek, uśmiechając się do porządnie zmordowanej, ale przeszczęśliwej Alex.
Po kilku szybkich zabiegach i przecięciu przez mnie pępowiny, które to prawie doprowadziło mnie do omdlenia, mogłem wreszcie potrzymać moje dziecko. Pielęgniarka podała mi maleńki tobołek, uśmiechając się do porządnie zmordowanej, ale przeszczęśliwej Alex.
Pożerałem wzrokiem córeczkę, która
prawie nic nie ważyła w moich dłoniach. W tym momencie zdałem
sobie sprawę, że to naprawdę się stało. Już. Tak po prostu.
Zakochałem się w tej małej osóbce, która z krzykiem pojawiła się
na tym świecie. W tamtej chwili zostałem ojcem. I nie mogłem
wyobrazić sobie niczego, co dałoby radę przebić to niesamowite uczucie. „Witaj, maleńka.”
- Jest idealna – wyszeptałem, nie
odrywając od niej wzroku. „Moja córka.” Przepełniała mnie
duma, gdy patrzyłem na ten mały cud w moich rękach. W tym momencie
mój mały aniołek postanowił o sobie przypomnieć i zrobił to
wyjątkowo głośno. – Płuca to ma chyba po tobie, kochanie –
uśmiechnąłem się. Poczułem palce Alex splatające się z moimi.
To był jeden z tych magicznych momentów, gdy po prostu nie można
było powstrzymać łez. – Kocham was...
Congleton, Cheshire
Kolejny raz rozejrzałam się dookoła.
Nie pozostawało mi nic innego jak patrzyć z zachwytem i wzdychać z rezygnacją. Wśród
tych wszystkich pięknych ludzi wyglądałam niczym puzzel z zupełnie
innej układanki. Annie i Robin, idealni, szczęśliwi i cudownie zakochani, rozdawali
uśmiechy na prawo i lewo. Nie mogli wymarzyć piękniejszego
dnia, by powiedzieć sobie sakramentalne „tak”. Ten dzień był jakby stworzony do wielkich obietnic.
Uśmiechnęłam się do Harry'ego,
który świecił zębami do kolejnego zdjęcia. On, Gemma i nasi
nowożeńcy. „Rodzinny portret...” Radość aż od nich biła. Cała czwórka prezentowała się zachwycająco. Aż dziw, że aparat wytrzymał taką dawkę piękna. „Mam nadzieję, że wdasz się w tatusia” delikatnie musnęłam policzek Elli. „Z urody” dodałam, uśmiechając się do śpiącego dziecka.
- To ta gruba – usłyszałam wcale
nie tak dyskretny szept. Z trudem udało mi się udawać, że nie słyszę tych słów. – Ta w tej tęczowej sukience.
- Nie wierzę...
- Mówię ci. Annie przedstawiła ją
jako swoją synową...
- Musiałaś się przesłyszeć.
Moi rodzice mówili, że są tylko przyjaciółmi...
- A dziecko wzięło im się z
księżyca? – zakpiła dziewczyna, która najwyraźniej wzięła sobie za punkt honoru, by przekonać koleżankę. – Czytałam w gazecie, że
mieszkają razem i że to jest bachor Stylesa... – zadrżałam,
słysząc jak nazwane zostało moje dziecko. Przytuliłam śpiącą
Ellę do piersi, zastanawiając się, gdzie się podziała dawna ja,
która pewnie wstałaby i przyjebałaby tym kretynkom między oczy.
Zamiast tego siedziałam, milcząc i jedyne na co mogłam się
zdobyć, to trzymanie głowy prosto w przepełnionym dumą geście. „Uroki życia
w blasku gwiazd...” westchnęłam, skupiając się na drobnej
osóbce, śpiącej w moich ramionach. „Ostatnie czego potrzebowałam, to wywołać skandal na weselu Annie i Robina.”
- O czym tak dumasz, mamuśka? –
przewróciłam oczami, słysząc ostatnio ulubione słowa Nialla. Opadł z głośnym
jękiem na fotel obok mnie. Gdy podeszli do nas pozostali, mogłam w
końcu wyrzucić z głowy słowa zawistnych panienek. Wprawdzie
wiedziałam, że to tylko chwilowa ulga, bo w końcu słyszałam to
dziś przez cały czas i pewnie jeszcze nie raz uda mi się
„podsłuchać” podobną konwersację.
- O czym tak rozmyślasz? – zapytała Katie,
sadowiąc się na kościstych kolanach swojego chłopaka.
Zdecydowanie powinna dostać jakąś nagrodę za zrobienie tego tak
elegancko. Jej króciutka sukienka nie podwinęła się ani o
milimetr. „To już jakiś wyższy poziom wtajemniczenia”
uśmiechnęłam się do niej. „Zawodowstwo.” Choć pewnie zaraz
Horan „naprawi” ten stan rzeczy.
- Podziwiam widoki – odpowiedziałam.
W końcu to nie miejsce i pora na wylewanie swoich żali. – Cudowne
miejsce wybrali na ślub...
- To prawda – odezwała się Kate,
przyglądając mi się uważnie. Ona pewnie wiedziała, że właśnie
grzecznie ominęłam prawdziwą odpowiedź.
- Tu jesteś! – Danielle spojrzała na
mnie, robiąc tą swoją popisową minę biednego szczeniaczka, którą
musiała podłapać od Liama. Przewróciłam oczami, uśmiechając
się i podając jej Ellę. Ta dziewczyna była niezmordowana i zawsze
gotowa do zabawy w nianię. Odprowadziłam ją wzrokiem, patrząc jak podchodzi do Liama i zajmuje miejsce obok niego, praktycznie pożerając
wzrokiem moje dziecko. Zresztą jej chłopak wcale nie był lepszy.
- Coś czuję Payne, że teraz wasza kolej, by zmajstrować dzidziusia – powiedział Niall w przerwie
między pochłanianiem kolejnych smakołyków. „Kiedy on zdążył
sobie załadować ten talerz?” Widząc jak Danielle i Liam
spojrzeli sobie głęboko w oczy po słowach blondyna, można było
przeczuwać, że nie jest im straszny taki pomysł. „Interesujące...”
- A gdzie Styles? – Louis rozejrzał
się dookoła. Od razu przeniosłam wzrok w miejsce, gdzie jeszcze
przed chwilą Harry pozował do kolejnych zdjęć, ale nie było już
po nim ani śladu. Para młoda wciąż uśmiechała się pod obstrzałem
fotografa, ale już w innym towarzystwie. Gemmy również nie było
widać.
- Pewnie wdzięczy się do kolejnych
fotografii – parsknął Zayn, który jako jedyny przybył bez pary.
Perrie wraz z zespołem koncertowała w Stanach. – Dziwne, że
zostawił was same – spojrzał na mnie, sięgając po drinka. –
Zrobił się strasznie opiekuńczy. Odniosłem wrażenie, że przykuł
cię do siebie kajdankami.
- Chciałby – parsknęłam, a gorące
sceny przeleciały mi przed oczami. „Oj, nie raz i nie dwa by
chciał...” – Musiałam nakarmić małą i zdecydowanie nie miałam
zamiaru robić tego pod obstrzałem aparatów. Jeśli kiedykolwiek
moje cycki ukażą się na ramach prasy, to zrobię to w pełni
świadomie i przynajmniej zgarnę za to niezłą sumkę.
- Lepiej nie mów o tym Stylesowi –
zaśmiał się Lou. – Może tego dobrze nie znieść.
- Dokładnie – potwierdził Niall,
głośno przełykając. – Od dawna nam powtarza, że od twoich cycków
mamy się trzymać z daleka...
- Niall! – krzyknęła Katie, patrząc
na niego w szoku.
- No co? Przecież prawdę mówię... –
rozejrzał się dookoła szukając pomocy. – Co nie, chłopaki?
Roześmiałam się, widząc rozbawione
twarze przyjaciół. Z tymi wariatami naprawdę nie sposób było się
nudzić, czy też oddawać smutnym rozmyślaniom. Liam co chwilę
próbował uciszyć głośne śmiechy, czy okrzyki, przypominając o
śpiącym dziecku, ale ja wiedziałam, że Elli nie trzeba było
lepszej kołysanki. To dziecko zdecydowanie miało coś po tatusiu.
Potrafiło zasnąć zawsze i wszędzie, a orkiestra dęta, grająca
pod oknem pewnie byłaby idealną melodią do snu.
- Czy on jest ślepy? – usłyszałam
gdzieś za plecami. Może i byłam przewrażliwiona, ale od jakiegoś
czasu miałam wrażenie, że wszystkie takie rozmowy kręcą się
wokół mnie i mojej rodziny.
- Na pewno na bachora go złapała –
odezwał się inny głos. – Widzisz to dziecko, które trzyma
Danielle?
- To ich? Masakra... – „Jak miło...”
westchnęłam, zaciskając zęby i starając się nie zwracać uwago na to, że dziewczyna znalazła kolejną osobę do plotkowania. Skupiłam wzrok na Elli, wiedząc, że ona pomoże mi się
uspokoić. – Żeby chociaż ładna była, ale taki wieloryb?
- Ej, ty! – zawołał Niall, odkładając talerz, odsuwając
Katie i podnosząc się z fotela. – Tak, ty, rudy wieszaku. Do ciebie
mówię. Jeszcze jeden taki komentarz, a zapomnę, że jestem
dżentelmenem i tak ci przyjebię, że się w lustrze nie poznasz. –
„Horan, wybawca niewiast...” Dałabym wszystko, by ujrzeć
twarz tej dziewczyny, ale musiały wystarczyć mi zszokowane twarze
przyjaciółek, bo panowie najwyraźniej stanęli za Niallem. – Alex
jest więcej warta niż wy wszystkie, paniusie, razem wzięte, a już z
pewnością więcej niż takie coś jak ty. Za kogo wy się macie?
- Co tu się dzieje? – Harry znalazł
idealny moment, by się pojawić. Rozejrzał się dookoła, najwyraźniej
główkując, czego właśnie był świadkiem.
- Te dwie idiotki właśnie obraziły
Alex i nazwały Elle...
- Niall – Katie uznała, że czas, by
jej chłopak trochę ochłonął, zanim powie za dużo. Pewnie miała
rację. Zresztą już i tak zwróciliśmy na siebie uwagę wszystkich
gości.
- Na was już czas – warknął Harry
przez zaciśnięte zęby, gromiąc dziewczyny wzrokiem. Bez słowa
odeszły w stronę wyjścia, odprowadzane spojrzeniami oraz szeptami wszystkich dookoła.
„Najprawdziwszy marsz wstydu...” uśmiechnęłam się pod nosem, zadowolona z tej małej sprawiedliwości.
Po chwili poczułam gorące dłonie na moich, podciągające mnie do
góry tylko po to, bym mogła usiąść na kolanach Harry'ego. –
Przepraszam, że tyle to trwało – powiedział cicho, obejmując
mnie ramionami. – Kocham cię, Motylku...
Salt Lake City
W mój piękny i bardzo obrazowy sen
wtargnął dźwięk, który nijak pasował do rozgrywających się
erotycznych fantazji. „Nie chcę...” jęknąłem, czując, że
piękne i co ważniejsze nagie ciało rozmywa się bezpowrotnie. Otworzyłem oczy.
Na pocieszenie miałem obok siebie dokładnie to samo nagie ciało, a
jedyną różnicą było to, że Alex leżąca obok mnie spała sobie
smacznie z tyłkiem kusząco wypiętym w moją stronę. Nim
zapragnąłem urzeczywistnić swój sen, płacz Elli przeszył ciszę
nocy. Spojrzałem w stronę przenośnego łóżeczka, czując jak
moje podniecenie odpływa w niepamięć.
- Alex – przytuliłem się do pleców
dziewczyny, gryząc ją delikatnie w ramię. – Twoja córka płacze...
- O tak nieludzkiej godzinie, to jest twoja
córka – mruknęła, ściskając krótko moją dłoń i nakrywając głowę
poduszką.
Wiedząc, że tu nie wygram,
wygramoliłem się z łóżka. Z każdym moim krokiem płacz cichł.
Gdy pochyliłem się nad łóżeczkiem, Ella uśmiechała się wesoło,
machając rączkami i nóżkami.
- Co ja mam z tymi kobietami? –
mruknąłem pod nosem, wyciągając ręce do dziecka, które teraz
gaworzyło do mnie radośnie. – Masz szczęście, że bardzo cię
kocham, motylku – powiedziałem cicho, składając całusa na
rumianym policzku. W nagrodę zarobiłem z przysłowiowego „liścia”. – Tatusia bijesz? Ładnie to tak? – obejrzałem się na Alex i
by dać jej jeszcze pospać, postanowiłem ewakuować się z sypialni do salonu. Chciałbym
powiedzieć, że moja córka pachniała w tym momencie tak słodko i
pięknie jak może pachnieć tylko niemowlę, ale byłoby to dość
pokaźnych rozmiarów kłamstwo. Westchnąłem, zdając sobie sprawę,
że w pieluszce zdecydowanie czeka na mnie niezbyt miła
„niespodzianka”. – Skąd wiedziałaś, że to będzie moja kolej,
by wstać? Czy wy macie z mamą jakąś umowę, że „strzelasz
kupola” zawsze, gdy jest moja kolej na przewijanie? – nawijałem do
dziecka z uśmiechem na ustach. Mina niezbyt pasująca do czekającego
mnie obowiązku, ale wesołe machanie rączkami zdecydowanie wszystko
mi wynagradzało. Rozpiąłem body w zielone motylki i przygotowałem
się na najgorsze. – Jezus Maria, dziecko! – na taką niespodziankę
zdecydowanie nie byłem gotowy. – Nasrałaś gorzej niż Niall, a
trzeba ci wiedzieć, że to jest nie lada wyczyn... – okrzyki radości
i bezzębny uśmiech sprawiły, że miało się wrażenie, iż
prowadzimy naprawdę zajmującą konwersację. Po chwili zapinałem
czystą pieluszkę, rzucając ciasno zwiniętą, zużytą, na fotel. Byle jak
najdalej ode mnie. – Niech któryś wujek też ma niespodziankę z rana,
co nie? – zagruchałem do córki. – Najlepiej Horan, bo to na pewno
on uczy cię takich rzeczy. – Podałem dziecku gumowego motylka,
który ostatnio był ulubioną zabawką do gryzienia. Najlepszy znak,
że zbliża się okres ząbkowania, o czym ostrzegała mnie mama.
Podobno będzie to czas, kiedy się nie wyśpimy. Tylko jak nazwać ten teraz? Zerknąłem na zegarek, jęcząc w duchu na niesprawiedliwości tego
świata. – Chodźmy zrobić nalot na lodówkę. Myślisz, że tym
razem wujek nie wypił twojej flachy? Ja nadal nie wierzę, że on
był tak pijany, że nie wiedział, co robi. Moim zdaniem chciał
zaliczyć cyca twojej mamy, choćby w taki sposób. A ty jak uważasz?
Wesołe dźwięki były jak dla mnie
potwierdzeniem tego, że córka zgadza się ze mną w stu procentach.
Czyści i najedzeni rozłożyliśmy
się na kanapie. Tylko na kilka minut. Jednak słysząc prowadzoną
gdzieś obok mnie rozmowę, zdałem sobie sprawę, że najwyraźniej
przysnęło mi się na dłużej. Czułem słodki ciężar na swojej piersi i
maleńkie ciałko pod moją dłonią.
- Słodko razem wyglądają –
rozpoznałem Kate.
- To prawda – usłyszałem milion
uczuć w głosie Alex. – Choć nie wiem, czy pomyślałabyś tak
samo, gdybyś przyszła tu chwilę wcześniej – parsknęła.
- Dlaczego?
- Bo Styles jak zwykle świecił gołym
ptakiem – roześmiał się Niall. „Ups...” Chyba powinienem
odetchnąć z ulgą, skoro to Alex pierwsza mnie znalazła. – Co to?
Fuuuj... Kto tu położył pieluchę? – uśmiechnąłem się pod
nosem, zadowolony z tak skutecznie przeprowadzonej akcji. – O Boże! Ona jest zużyta! – słysząc przerażenia w głosie
Horana mentalnie przybiłem sobie piątkę. – Muszę się odkazić –
jęknął i szybkie kroki oraz trzaśnięcie drzwi były najlepszym
dowodem na to, że uciekł do łazienki. „Mięczak...”
Londyn
- Styles, gnojku, jak zwykle jesteś
spóźniony – Niall oczywiście musiał wydzierać się przez całą
salę. Teraz to już na pewno nikt nie przegapił naszego wejścia. „Idiota.” Po chwili ściskał moją dłoń, by szybko o mnie zapomnieć
na widok moich dziewczyn. – Cześć, Ella – wyciągnął ręce, a
moja cygańska córka rzuciła się w nie ze śmiechem. – Jaka ty
jesteś już duża... – podrzucił ją kilka razy do góry, wywołując
głośne piski. – Cześć, Alex. Cudownie wyglądacie, moje damy. Dzięki że przyszliście.
- Jakże mogłoby nas zabraknąć?
Jesteśmy ostatni, tak? – moja pani objęła mnie ramieniem w pasie. – Przepraszamy. Ktoś tu, nie będę wskazywać palcem – co
oczywiście i tak zrobiła. – Powiedział, że zna świetny skrót, by
ominąć korki w centrum. Chyba nie muszę ci mówić jak to się
skończyło...
- Utknęliście w najgorszym z
możliwych? – zaśmiał się Horan, ale oczywiście trafił w
dziesiątkę. „Tylko skąd ja mogłem wiedzieć, że akurat dziś postanowią zablokować dwa pasy na tej trasie” westchnąłem, ale na wszelki wypadek wolałem się nie odzywać. „Starczy tych zabaw moim kosztem.” – Porywam Ellę – powiedział Niall, prowadząc nas do
stolika. – Jak pójdę z nią do kuchni, to Katie na pewno da nam coś
dobrego. Umieram z głodu, a ona strzela do każdego, kto próbuje
tam wejść – kiwnął głową w kierunku dwuskrzydłowych drzwi. – A myślałem, że jak będę miał restaurację, to już nigdy nie będę głodny...
- Więc masz zamiar wykazać się
odwagą i puścić moją córkę przodem? – zapytałem.
- Jak się domyśliłeś? – wyszczerzył
się w uśmiechu i pognał w stronę kuchni. Głośny śmiech Elli jeszcze długo rozbrzmiewał mi w uszach.
Przy długim stole siedziało już
całkiem sporo gości. Cala nasza mała rodzinka, plus kilkanaście
innych osób. Przywitaliśmy się ze wszystkimi, zajmując wolne
miejsca między Kate, a bratem Katie, którego miałem niedawno okazję poznać. Dziewczyny od razu musiały
nadrobić ostatnie ploteczki, bo przecież nie widziały się aż od
przedwczoraj. „A potem się zarzekają, że one nigdy nie plotkują...”
Dziś spełniało się jedno z marzeń Katie.
I przy okazji Nialla również, choć Nando's to to nie jest. Własna restauracja. Oto idealny sposób na to, żeby za jednym razem uszczęśliwić kilka osób. Katie ma swoją wymarzoną restaurację, która zaplanowała z wielką dbałością o każdy szczegół, Niall kuchnie
pełną żarcia, a my miejsce wolne od dziennikarzy, gdzie zawsze
będzie czekał na nas stolik w prywatnej części lokalu. „Dlaczego wcześniej nie wpadliśmy na takie rozwiązanie naszych żywieniowych problemów?” To będzie miła odmiana po tych wszystkich posiłkach, przerywanych przez fanów oraz dziennikarzy.
Omiotłem spojrzeniem gości, którzy
wydawali się znać wszystkich doskonale. W sumie nic w tym dziwnego,
skoro spotykaliśmy się w takim lub trochę mniejszym gronie wiele
razy. Mamy Katie i Nialla zawzięcie o czymś dyskutowały, notując
coś na serwetkach. Nie trzeba było mieć doskonałego słuchu Kate,
by wiedzieć, że omawiają sprawy związane ze zbliżającym się
ślubem naszych dzisiejszych gospodarzy. Jeszcze kilka miesięcy do ustalonej daty, ale te panie szykowały się do tego wydarzenia niczym
generałowie do wojny. Wcale nie zdziwiło mnie, że Danielle i Liam
również brali udział w tej dyskusji. W końcu ich ślub będzie w pierwszej kolejności. Wciąż nie mogłem uwierzyć, że Payne w końcu wziął się w garść i się
oświadczył. I to bez żadnych mini zawałów po drodze. „Cuda się zdarzają.”
- Prawda, Harry? – Alex ścisnęła
moje kolano, najwyraźniej oczekując odpowiedzi. Jednak jej dłoń na mojej nodze zdecydowanie nie sprzyjała pracy szarych komórek. Za to co innego nieźle pobudzała.
- Przepraszam, zamyśliłem się –
nakryłem jej dłoń swoją, skupiając całą uwagę na Kate i
Louisie. To jedyny sposób, bym sobie nie narobił wstydu przed tymi wszystkimi ludźmi, którzy wprawdzie są moimi przyjaciółmi, ale byłem pewien, że nie daliby mi o czymś takim zapomnieć do końca życia. - Ale zgadzam się z tobą, kochanie. Wiem, czym grozi
sprzeciw – pociłem jej oczko.
- Embargo na seks? – parsknął Lou. –
A może Ella nadal skutecznie zajmuje wam czas, wpadając do
łóżka w najlepszych momentach?
- Dupek – mruknąłem, starając się
nie zauważać rumieńca Kate. – Poczekaj aż wy będziecie mieli
dziecko. Przypomnę ci każdy twój wredny komentarz. A z twoimi genami, to
musisz uważać, przyjacielu, bo może wam się trafić podwójne embargo –
wyszczerzyłem się w uśmiechu, myśląc o kolejnych bliźniakach,
które urodziły się jego mamie.
- Ale wiesz, że to co drugie pokolenie
tylko trafia? – Lou spojrzał na mnie, zadowolony ze swojej wiedzy.
- Zakład o stówę, że pierwsze
pojawią się wam bliźniaki – wyciągnąłem dłoń, którą on od
razu uścisnął. – Przegrasz Tomlinson. Pamiętacie jak mówiłem,
że urodzi nam się dziewczynka? Nikt mi nie wierzył i co? A teraz
mówię, że będziesz miał parkę i lepiej już oszczędzaj na
pampersy. Wróżę wam dużą rodzinę.
- Zaczynam się bać – zaśmiała się
Kate. – Może ty lepiej już nic nie wróż, bo jeszcze ucieknę z
krzykiem.
- Proszę cię, Mała – ucieszyłem
się, widząc jak mruży oczy w odpowiedzi na to znienawidzone słówko. – Przecież ty marzysz, by mieć z nim całą drużynę dzieciaków.
Nie wiem na co czekacie. My – cmoknąłem Alex w policzek –
jesteśmy najlepszym dowodem na to, że dzieci i kariera mogą iść
ze sobą w parze. Plus – spojrzałem na Kate – niedługo kończysz
studia. Pierwszą książkę masz już na swoim koncie i o dziwo jest
całkiem niezła...
- Przeczytałeś? – zdziwiła się.
- Oczywiście –
powiedziałem uczciwie. – Alex mnie zmusiła, ale naprawdę mi się
spodobała. Przeczytałem ją w rekordowym tempie. Może nie będę
mówił, co mi obiecała za jej przeczytanie – wyszczerzyłem
się, by następnie zrobić wielce wymowny gest językiem. Skończyło
się to oplutą brodą Louisa, rumieńcem Kate i siniakiem, którego
niewątpliwie nabiła mi Alex, wbijając łokieć pod moje żebra.
- Ja również ją przeczytałam –
wtrąciła się Perrie. – Wprawdzie mi nikt takiej nagrody nie
obiecał, ale naprawdę mi się spodobała. Masz wielki talent. Już się nie mogę
doczekać kolejnej. Zayn wspominał, że już prawie jest gotowa...
Dziewczyny zagłębiły się w rozmowie
o kolejnym dziele Kate, a ja mogłem bliżej przyjrzeć się Pers,
której prawdę mówiąc dziś się nie spodziewałem zastać przy
stole. To już rok odkąd dzielnie walczyła z chorobą i widząc w jakim była stanie nikt by mi chyba nie wmówił, że to była równa walka.
Miałem wrażenie, że za każdym razem, gdy się spotykaliśmy, ona
zanikała... Było jej coraz mniej i mniej. Gasła, a żadne pieniądze
świata nie mogły tu pomóc. Wszyscy modliliśmy się o cud, ale ten
nie nadchodził. Jedyne co nam pozostało, to wspierać ją i Zayna,
pomagać im i modlić się jeszcze bardziej. W końcu kto jak kto,
ale my wszyscy wiedzieliśmy, że cuda się zdarzają. Perrie
uśmiechnęła się do mnie, zauważając mój wzrok. Puściłem jej
oczko, próbując nie okazywać smutku, ale za każdym razem, gdy
patrzyłem w jej zmęczone oczy, przychodziło mi to z większym
trudem.
Madryt
Stanęłam w drzwiach łazienki,
wycierając włosy. Powietrze w pokoju od razu uderzyło we mnie
swoim gorącem. Spojrzałam na szeroko otwarte drzwi na taras,
wzdychając z rezygnacją. Najwidoczniej tylko mi temperatura dawała się we
znaki.
- Lepiej? – Harry uśmiechał się do
mnie z kanapy, zapraszająco klepiąc miejsce obok siebie.
- Jeszcze chwilę temu powiedziałabym,
że w końcu czuję się jak człowiek, ale to było zanim weszłam
do pokoju – usiadłam obok i z radością przyjęłam wysoką
szklankę, w której cicho pobrzękiwały kostki lodu. – Dokładnie
tego mi było trzeba. Dziękuję... – odetchnęłam z ulgą po pierwszym łyku
orzeźwiającego napoju. – Co tam malujesz skarbie? – zapytałam,
widząc wielkie skupienie na twarzy córki. Ella siedziała na
podłodze, tworząc kolejne arcydzieło. Wyglądała uroczo z
wywalonym językiem, przygryzionym w wyniku koncentracji. To musiał
być jakiś ważny rysunek.
- List – odpowiedziała, nie odrywając
wzroku od kartki. Była taka jak Harry. Zawsze całkowicie pochłonięta
wykonywaną czynnością.
- List? – zdziwiłam się. Niestety
wyglądało na to, że nie dowiem się niczego więcej. Zerknęłam
na Harry'ego z pytaniem w oczach.
- Na mnie nie patrz – przyciągnął
mnie do siebie. Mimo iż raczej nie sprzyjało to ochłodzie,
przytulanek z nim nie zamieniłabym na nic innego. „Choć pewnie
musiałabym ze sobą walczyć, gdyby ktoś proponował mi
klimatyzację...” – Może to jakaś laurka? Pewnie dowiemy się jak
skończy.
- Twoja córka ma przed tobą
tajemnice? – uśmiechnęłam się, opierając się wygodnie o jego
półnagie ciało. – Nie sądziłam, że dożyję takiej chwili.
- A tam, od razu tajemnice –
najwyraźniej ktoś tu nie mógł się pogodzić z zaistniałą
sytuacją. Byłam strasznie ciekawa, co jeszcze zamierza powiedzieć,
ale chyba prawdą jest stwierdzenie, że głupi ma szczęście, bo w
momencie, gdy już miał się ponownie odezwać, rozległo się
energiczne pukanie i w uchylonych drzwiach pojawiła się głowa
menadżera.
- Wujek! – Ella natychmiast porzuciła
kredki i rzuciła się mężczyźnie na szyję. – Wiesz że tata
zabrał nas na „wodowe” narty? I robiliśmy tatuaż. Mam kolczyki! – moje dziecko zdecydowanie nie nadawało się na powiernika tajemnic. – Nie płakałam, bo nic nie bolało. Ładne?
- Piękne – Paul udawał zachwyconego oraz szczerze zdumionego i gdyby nie to, że to właśnie on pomógł zorganizować nasz poranek, to
może i bym uwierzyła w te jego zdziwienie. – Właśnie przyszedłem
sprawdzić, czy połamany nie wrócił – roześmiałam się,
słysząc oburzone mruczenie. – Ale widzę, że wszystkie kończyny w
całości. A jednak cuda się zdarzają – spojrzał wymownie w
górę, dziękując niebiosom. Trzęsłam się ze śmiechu i właśnie
rozważałam, czy nie wyprowadzić menadżera z błędu. Zerknęłam
na opuchnięty nadgarstek Harry'ego. Paul podrzucił Ellę do góry,
wywołując tym jej niezmienną radość, przyprószoną piskami i
postawił ją na podłodze. Od razu wróciła do swojego listu. – O
piątej musimy być na stadionie. Przyślę po was Andy'ego. Zawiezie
was na miejsce.
- A pozostali? - zainteresował się
Harry.
- Lou i Niall już tam są i pewnie
popisują się swoimi umiejętnościami przed piłkarzami Realu –
Paul przewrócił oczami. Ta dwójka nigdy nie miała dość biegania za piłką. – A Zayn dojedzie prosto z lotniska. Miejmy
nadzieję, że się nie spóźni.
- A Li...
- Jeszcze nie wiem – menadżer
przerwał mu, sięgając po dzwoniący telefon. Czasami naprawdę
odnosiłam wrażenie, że powinien go sobie przykleić do ucha. –
Najpierw muszę go znaleźć – westchnął. – To na razie –
rzucił zamykając za sobą drzwi.
- Liam pewnie znów się zaszył w
jakimś barze i zalewa smutki – dało się słyszeć napięcie w
głosie Harry'ego. – Całe szczęście, że wraz z Danielle nie
stracił tej swojej odpowiedzialnej części i na pewno pojawi się
na czas.
- To już drugi miesiąc –
zauważyłam, przesuwając się, by móc spojrzeć na jego twarz. –
Byłam pewna, że wrócą do siebie po kilku dniach...
- Nie tylko ty tak uważałaś –
westchnął. – Może ta rozłąka dobrze im zrobi? – powiedział,
choć w głosie nie było słychać jego zwykłej pewności siebie. –
Raczej nie można powiedzieć, że Payne cieszy się wolnością.
Wręcz przeciwnie. Tęskni za nią jak cholera...
- Brzydkie słowo! – zawołała Ella,
wpatrując się w Harry'ego wielkimi oczami, które były idealną
kopią jego oczu. Zaśmiałam się, widząc rumieniec wstydu na jego policzkach.
- Przepraszam. Przypomnij mi później
bym wrzucił pieniążek do słoika – posłał córce spojrzenie
tak przepełnione miłością, że można się było zakochać od
samego patrzenia na nich. Ona zadowolona z takiego obrotu spraw, wróciła do malowania
swojego listu.
- No cóż... – westchnęłam. –
Pożyjemy. Zobaczymy. Choć mam nadzieję, że jakoś pokonają te
problemy i nie zdecydują się na ten rozwód – ostatnie słowo
powiedziałam ciszej, by Ella nie usłyszała. – Oni od zawsze
wydawali się dla siebie stworzeni.
- Czasami to nie wystarczy – Harry
wzruszył ramionami, choć doskonale wiedziałam, że przejmował się
życiem przyjaciół. – Miałaś sprawdzić, czy Kate coś pisała o
Perrie – powiedział, pieszcząc kciukiem najnowszego motylka,
który pojawił się na mojej piersi niedługo po narodzinach Elli.
- Jeszcze nic nie wiadomo –
zapatrzyłam się w zieleń jego oczu, czując jak tętno mi
przyspiesza. Potrafił tego dokonać samym tylko dotykiem. Nawet
takim najbardziej niewinnym. „Jeżeli oczywiście można mówić o
takim w przypadku Stylesa.” – Wciąż czekają na ostateczne
wyniki. Podobno lekarz kazał powtórzyć badania – dodałam,
dziwnie się czując, gdy ogarniało mnie podniecenie podczas rozmowy
na taki poważny temat.
- Tatusiu? – Ella wdrapała się na
kanapę i wcisnęła między nas. – Możesz to wysłać listonoszem? – uśmiechnęłam się, słysząc jej jakże ciekawie skonstruowaną
wypowiedź.
- A co to jest? – Harry przyglądał
się zamalowanej kartce z wielką uwagą. Przechylił ją trochę bym
i ja mogła dojrzeć dzieło córki.
- List do bociana – odpowiedziała
Ella, uśmiechając się dumnie. – Chcę dzidziusia – chwilowy
wyraz przerażenia w oczach Harry'ego był przekomiczny. Spojrzał na
mnie szukając pomocy.
- Chodzi ci o taką lalkę, skarbie? –
pogłaskałam czarne loki, czując pod palcami pozostałości ze
słonej kąpieli.
- Nie – pokręciła głową. – Chcę
dzidziusia. Tak jak ciocia Kate i wujek Niall. Możemy mieć takiego? – jej błagalne spojrzenie mówiło wszystko. – Będę cię głaskała po brzuszku, a dzidziuś będzie kopał, tak samo jak Alice i Seth. Ale może być tylko jeden – zgodziła się łaskawie, układając cały scenariusz. – Będę go nosić na rękach i karmić butelką...
Tym razem spojrzeliśmy na siebie z
Harrym równie przerażeni pomysłem córki. Podróżowanie z nią
nie było łatwe. Udawało się, głównie dzięki pomocy wszystkich
dookoła. Kolejne dziecko prawdopodobnie uziemiło by mnie w domu.
Chyba nie byliśmy na to jeszcze gotowi. „A może to ja nie byłam?”
Londyn
Myślałem, że już żaden hałas mnie
w życiu nie zdziwi. Jak bardzo się myliłem. Dom wypełniały piski
i krzyki dzieciaków. „Istne zoo” pokręciłem głową w
zdumieniu, próbując dojrzeć chłopaków, by się ukryć w ich
towarzystwie. Gdybym wiedział, że tak wyglądają przyjęcia urodzinowe sześciolatków, zawczasu zaopatrzyłbym się w zatyczki do uszu. To co dobiegało teraz z salonu, przypominało dzikie jęki zarzynanego wieloryba i naprawdę nie miałem ochoty sprawdzać, co
tam się działo. „Jeszcze mi życie miłe...”
- Boże! Ile jedzenia! – nie musiałem
się odwracać, by wiedzieć, kto właśnie pojawił się w drzwiach. Niall chyba nigdy się nie zmieni. Jego miłość do jedzenia była legendarna.
- Wujek! – Ella pewnie tylko dlatego
nie rzuciła mu się w ramiona, bo trzymał na rękach syna. „Już
niedługo” zauważyłem jak podaje go Liamowi, który najwyraźniej
przyjechał razem z nimi.
- Jak się ma moja ulubiona pani
doktor? – Horan zdecydowanie nie miał bieżących informacji. -
Wszystkiego najlepszego, kochanie – powiedział, wręczając jej ogromne
pudełko. Aż się bałem zgadywać co mogło być w środku. Pozostawało mi tylko mieć nadzieję, że Katie miała znaczący wpływ na zakup tego prezentu. Nie wiem, czy zniósłbym kolejny instrument w rękach mojej córki. Wciąż jeszcze miałem koszmary, po tym jak rok temu dostała od tego idioty najprawdziwszą perkusję.
- Dziękuję, ale już nie chcę być
lekarzem – powiedziała Ella. – Będę pracować w cyrku –
uśmiechnęła się dumnie.
- Po dzisiejszym dniu, doświadczenie w
zawodzie będziesz już miała – wtrąciłem się, podchodząc do
nich. – A gdzie Katie? Puściła cię samego z dzieckiem? Czy ona oszalała?
- W tym celu jestem tu ja – wtrącił się Payne.
- W tym celu jestem tu ja – wtrącił się Payne.
- Mała jest chora, więc dzisiaj mamy
męski wypad, ale na pewno jakoś was odwiedzi na dniach –
powiedział, rozglądając się dookoła i patrząc na mnie z
politowaniem. Ten gest zdecydowanie skopiował od stojącego obok
Liama.
- Tak, wiem – westchnąłem. – Sam
sobie współczuję...
Dzieci zniknęły nie wiadomo kiedy.
Mogłem mieć tylko nadzieję, że ktoś naprawdę panuje nad tym
wszystkim i że wieczorem, mój dom nadal będzie stał i nie
zostanie mi żadne dodatkowe dziecko.
Horan od razu zaatakował bufet i chyba
tylko cudem żaden sześciolatek nie ucierpiał, stając mu na
drodze. Odnaleźliśmy pozostałych, którzy sprytnie ukryli się w
cieniu garażu i rozkoszowali się zimnym piwkiem. „Może jakoś to przetrwamy” pomyślałem. W tym
samym momencie wpadł na mnie dzieciak, który potknął się na
jakiejś piszczącej zabawce. Widząc jego oczy zbitego psiaka i to
jak zaczynają drżeć mu usta, ostatnie o czym myślałem, to wielka
plama soku na moich spodniach. „Błagam, tylko nie becz.” Zostałem uratowany pojawieniem się
Lux, która robiła dziś za starszą siostrę i szybko poprawiła humor małemu beksie, obiecując mu wielkie lody. „Spryciula” uśmiechnąłem się, oddychając z ulgą. Jak szybko pojawiło się moje dobre samopoczucie, tak szybko zniknęło. Mokre spodnie oraz docinki przyjaciół, odwaliły tutaj kawał roboty.
Wieczność, dwóch wymiotujących dzieciaków i jeden ogromny tort później
wszystko powoli się uspokajało. Z każdą chwilą ubywało
gości i nasze panie najwyraźniej rozpoczęły akcję odkopywania
domu po tej inwazji. „Przydałoby się jeszcze odkażanie”
spojrzałem na białą ścianę, na której ktoś namalował
skrzyżowanie kota ze świnią.
- Nosorożec? – Niall przyglądał się
temu pod różnymi kątami. „Może zostawmy to bez komentarza.”
Zauważyłem, że Ella z wielkim
uśmiechem na ustach pomagała w sprzątaniu. Maszerowała teraz obok
Lux i obie niosły siatki wypełnione brudnymi papierowymi
talerzykami i kubkami. Poczułem dziwną dumę na myśl, że córka
dotrzymała słowa i zamiast zaszyć się gdzieś z górą nowych
zabawek, grzecznie pomagała posprzątać po swoich gościach. Widząc
jak machała siatką wcale się nie zdziwiłem, że po kilku krokach
śmieci znalazły się na ziemi, a dziurawy worek świecił pustką.
- Tak – Horan poklepał mnie po
ramieniu, szczerząc się jak nienormalny. – To niepodważalny dowód, że ona jest twoją
córką, Styles.
Necker Island
- To możesz mi jeszcze raz wyjaśnić,
dlaczego nie możesz ubrać tych butów, które ci przyniosłem? –
starałem się ignorować kpiące spojrzenie Alex, a skupić raczej
na zrozumieniu słów córki. Tylko, że zdecydowanie ktoś powinien
mi dać instrukcję obsługi tej upartej dziesięciolatki.
- Są w paski – powiedziała jakby to
wszystko wyjaśniło.
- No i? – „Boże, dlaczego ona
dorasta?” – Są w kolorowe paski i w ogóle są bardzo ładne. Przecież
sama chciałaś, by mama ci je kupiła.
- Ale nie żeby nosić do sukienki w
kwiatki – Ella uśmiechała się do mnie, pewnie w głowie kpiąc z
mojej modowej niekompetencji. Alice wpatrywała się w kuzynkę jak w
obrazek. Spojrzałem na Setha, który urządzał właśnie wyścigi
swoimi resorakami. „Przynajmniej jeden normalny” westchnąłem.
- A nie możesz...
- Nie – Ella splotła ręce na
piersi. – Ciocia Danielle powiedziała, że pasków nie nosi się z
kwiatkami.
- I z pewnością jej za to podziękuję
– mruknąłem pod nosem, próbując znaleźć takie rozwiązanie,
by nie zawierało w sobie powrotu do naszego bungalowu. Już ja tam
dobrze wiedziałem, jak Lou zamierzał wykorzystać czas bez
dzieciaków. „Lepiej oszczędzić im takich przeżyć w tak młodym
wieku” spojrzałem na córkę. „A najlepiej w ogóle.” –
Ella...
- Nie – pokręciła głową.
- Co za rozpuszczony bachor –
mruknąłem pod nosem.
- Ciekawe czyja to wina? – usłyszałem
rozbawiony głos córki. Alex mało skutecznie próbowała ukryć
wesołość.
- Co? – mierzyłem się z dzieckiem na
spojrzenia. Kopia moich oczu spoglądała na mnie z radosnym
błyskiem. „Już wie, że wygrała, mała bestia.”
- No raczej sama się nie rozpuściłam,
co nie? – Alex już otwarcie się śmiała i mi też niedużo
brakowało, choć jeszcze starałem się walczyć.
- Och, ty... – brakło mi odpowiednich
epitetów. – Cała matka.
- Co proszę? – „Uważaj Styles, bo
nici będą z wieczornego seksu...” szybko przywołałem się do
porządku.
- Yyy... Co tam kochanie? Baw się
dobrze w spa – posłałem jej najbardziej czarujący z moich
uśmiechów. – Wygląda na to, że jednak cię nie odprowadzimy.
Muszę zadbać o to, by nasza córka nie znalazła się na liście
modowych porażek.
- Wujek – Seth postanowił się
wtrącić. „Przynajmniej z tej strony można było liczyć na
męskie wsparcie.” – Muszę kupę. – „Albo i nie” westchnąłem,
zastanawiając się, czy Louis miał na tyle przyzwoitości, by
zamknąć się z Kate w sypialni. „Zawsze mogę puścić dzieciaki
przodem” uśmiechnąłem się, opracowując swój niecny plan.
„Przecież to nie moja wina, że dzieciak musi do kibla, prawda?”
- To na razie, kochanie – nachyliłem
się, by musnąć ustami jej wargi. – I pamiętaj. Dziesiąta.
Będziemy czekać w jacuzzi.
- My? – otworzyła szerzej zdziwione
oczy.
- Ja i mój penis – odpowiedziałem,
szepcąc niskim głosem do ucha. Ucieszyłem się, gdy gwałtownie
wciągnęła powietrze. „Ma się jeszcze to coś...” Odwróciłem
się na pięcie i pogoniłem dzieciaki do wynajmowanego przez nas
domku. Gdy zerknąłem przez ramię z radością zauważyłem, że
mój kolorowy Motylek nadal stoi w miejscu i wpatruje się we mnie.
„Lub po prostu pożera wzrokiem mój seksowny tyłek...”
Otworzyłam cicho drzwi. Na wypadek,
gdyby któreś z dzieci jeszcze nie spało. Przez tego idiotę jedyne
o czym mogłam myśleć przez ostatnie godziny, to on i jego tyłek w
wannie bulgoczącej, aromatycznej wody. „I tyle było z mojej
relaksującej wizyty w spa...”
Zamarłam w pół kroku, widząc
Harry'ego rozwalonego na kanapie i bawiącego się telefonem. „Będzie
trzeba później sprawdzić Instagram.”
- Muszę przyznać, że nie na taki
widok liczyłam – oparłam się o ścianę, stawiając torbę na
podłodze. Głód w jego spojrzeniu dobitnie świadczył o tym, że
nie tylko ja cieszyłam się na ten wieczór. Uśmiechnęłam się
zachęcająco, kiwając w stronę ogrodu, gdzie ukryte przed okiem
ciekawskich sąsiadów stało ogromne jacuzzi. Harry poderwał się z
lekkością, o jaką podejrzewałabym wszystkich, tylko nie jego.
Znalazł się przy mnie w dosłownie dwóch krokach, przyszpilając
mnie do ściany. Objął mnie w pasie i delikatnie dotknął wargami
moich ust. Nie potrzebowałam żadnej zachęty, by pogłębić
pocałunek.
- Jesteś wcześniej – powiedział,
gdy w końcu brak powietrza zmusił nas, by przerwać pocałunek. –
Ale to bardzo dobrze – dodał, ocierając się o mnie twardym
przyjacielem. – Już nie mogliśmy się doczekać – szepnął mi do
ucha, by następnie przygryźć jego płatek. Doskonale wiedział jak
sprawić, by zmiękły mi kolana. – Marzę, by zerwać z ciebie tę
sukienkę...
- Teraz masz szansę, by to zrobić –
spojrzałam mu w oczy, wiedząc, że w moich dojrzy dokładnie ten
sam ogień, który ja widziałam w jego.
- Miałem nadzieję, że to powiesz –
powiedział, uśmiechając się tym swoim popisowym uśmiechem. Jego
usta znów znalazły się na moich, tym razem bardziej wygłodniałe
i zaborcze. Moje westchnienie szybko przerodziło się w drżący
jęk, gdy zerwał ze mnie cienki sweterek i uwięził ręce. - Pragnę
cię jak cholera. Dzień i noc. Na okrągło...
- Doskonale się składa, bo ja też
pragnę cię jak cholera – powiedziałam, z trudem rozpoznając mój
głos, który przepełniony był rosnącym podnieceniem.
Pożądanie, mroczne i niebezpieczne,
czaiło się w jego oczach. Jego wygłodniały wzrok powędrował w
dół, by potem znów skupić się na mojej twarzy. Drżałam pod tym
spojrzeniem. Serce dudniło mi w piersi, gdy jego palec obrysowywał
brzeg dekoltu. Miałam ochotę kląć na czym świat stoi, że byłam
na tyle głupia i założyłam sukienkę z milionem guzików. Chwilę
później część z nich rozsypała się po podłodze, gdy Harry
jednym szarpnięciem rozdarł sukienkę do pasa. Patrzyłam na niego
wstrząśnięta. Oraz podniecona do granic możliwości. Patrzył na
mnie jakby czekając, czy podoba mi się gra, którą rozpoczął. A
ja byłam nią zachwycona. Drżałam na samą myśl, co jeszcze mnie
dziś czeka z jego rąk.
- Czego pragniesz, Alex? – zapytał,
uśmiechając się z zadowoleniem, bo przecież doskonale wiedział,
co robił ze mną ten jego przepełniony pożądaniem głos.
- Wszystkiego – wyszeptałam, tracąc
oddech na widok jego reakcji na moją odpowiedź.
Krew pulsowała we mnie jak szalona. Co
najmniej jakby brała udział w jakimś wyścigu. Spalałam się pod
dotykiem ukochanego mężczyzny. Chciałam więcej, mocniej, a on jak
na złość, dotykał mnie bardzo delikatnie, wręcz drażniąco.
Przesuwał powoli dłonią nad gładkim czarnym materiałem stanika,
by po chwili wsunąć palce pod śliską satynę i potrzeć
stwardniały sutek. Za każdym razem, gdy przeciągał opuszkami po
twardej brodawce, rozpalał mnie do czerwoności. Miałam wrażenie,
że powietrze dookoła nas zgęstniało.
Harry powoli przyparł mnie do ściany,
której chłód pieścił moje rozgrzane ciało. I ani na sekundę
nie przestawał patrzeć mi w oczy.
- Wszystkiego? – mruknął, uśmiechając
się. – Podoba mi se twoja odpowiedź – szepnął, po czym włożył
rękę pod moją sukienkę i zerwał koronkowy skrawek materiału,
który miałam pod spodem. Zaczęłam ciężko oddychać i prawie się
roześmiałam, przypominając sobie z jaką uwagą wybierałam ten
element garderoby, który on podarł na strzępy nawet na niego nie
patrząc. Drżałam na całym ciele, gdy ogień pożądania wypełniał
każdą moją komórkę i czułam, że potrzeba już bardzo niewiele,
bym się w nim spaliła. I wtedy Harry wsunął we mnie palce,
wyzwalając gwałtowną lawinę przyjemności, która przeszyła mnie
całą. Orgazm opróżnił mój umysł i pozbawił tchu. Nie mogłam
utrzymać się na nogach. W tym momencie tylko to, że Harry całym
sobą przyciskał mnie do ściany, zapobiegło mojemu upadkowi.
Czułam na sobie jego wzrok. Miałam
wrażenie, że pieści mnie samym spojrzeniem, a jednocześnie napawa
się tą falą orgazmu, która tak szybko wzięła mnie w posiadanie.
Zauważyłam, jak jego boskie oczy zachodzą dziką mgłą. Czułam
się oszołomiona i dziwnie bezbronna. Serce mi waliło i cała się
trzęsłam. Chciałam wypowiedzieć jego imię, ale skończyło się
to tylko na marnej próbie, która przeszła w jęk, gdy Harry
odwrócił mnie gwałtownie. Oparłam wilgotne dłonie na ścianie.
Mocne szepnięcie i kolejne guziki
poleciały w rożne strony, kończąc na podłodze. Tak samo jak moja
sukienka, która teraz swobodnie zsunęła się z bioder i opadła.
Poczułam jego dłonie na piersiach. Pieściły je, ugniatały. Raz
po raz przesuwając się to na ciało, to na satynę. Po chwili i
stanik został rozdarty, a ja napawałam się dźwiękiem pękającej
tkaniny.
Poczułam jego zęby na moim ramieniu,
wbijające się w nie z bolesną przyjemnością. Oraz ręce, które
wędrowały wszędzie, gdzie mogły sięgnąć, doprowadzając mnie
tym do szaleństwa i jeszcze dalej. Pociemniało mi w oczach, jakby
nagle przygasło światło. Atmosfera zgęstniała od rozkoszy.
Miałam wrażenie, że zapadłam się w jakiś erotyczny świat, gdzie tylko zmysły i doznania miały znaczenie. Gdzie liczył się tylko
dotyk. I to by czuć...
Gładkość i chłód ściany boleśnie
kontrastował z gorącymi i szorstkimi dłońmi. To działało na
mnie podniecająco. Zresztą teraz wszystko działało na mnie
podniecająco. Równie dobrze mógłby czytać mi książkę telefoniczną. Byłam jednym, wielkim pieprzonym podnieceniem i miałam
wrażenie, że jeśli zaraz nie poczuję go w sobie, to wybuchnę.
Odwrócił mnie i zdałam sobie sprawę,
że stoję przed nim naga, podczas gdy on nadal był kompletnie
ubrany. „Cholernie podniecające...” Uniósł powoli moje ręce
nad głowę, chwytając nadgarstki jedną ręką. Nie spuszczał ze
mnie wzroku, napawając się tym, co ze mną robił. Wierzchem dłoni
musnął mój policzek. Pociągnął delikatnie za kolorowe pasmo
włosów.
- Chcę ciebie. Teraz – powiedział,
prawie pozbawiając mnie tym zmysłów. Przywarł do mnie ciałem,
ocierając wilgotną skórę bawełną podkoszulki i szorstkim
dżinsem spodni. Jego pocałunek sprawił, że zakręciło mi się w
głowie. Jego usta wędrowały po moim drżącym ciele, co najmniej
jakby pragnęły poznać je na nowo. Usta, piersi, brzuch, uda...
Zapłonęłam najprawdziwszym ogniem, gdy poczułam jego język
pomiędzy udami. Szczytując, zacisnęłam palce na jego bujnej
czuprynie. Mój krzyk wypełnił pomieszczenie i gdzieś przez jakiś
milionowy ułamek sekundy pomyślałam o tym, że mógł obudzić
dzieci. Harry uwolnił się z uchwytu moich palców. – Chcę znaleźć
się w tobie – wydyszał, zrywając z siebie koszulkę i rozpinając
spodnie. – I chcę, żebyś patrzyła, kiedy będę to robił.
Wszedł we mnie gwałtownie i po chwili
powietrze przeszył nasz zgodny jęk.
Londyn
Pomogłem Alex wdrapać się na łóżko,
uśmiechając się, gdy ułożyła się na nim wygodnie, eksponując
łagodnie zaokrąglony brzuch. Nie mogłem się powstrzymać, by nie
musnąć go palcami. Westchnąłem zadowolony, czując jak drży
pod moim dotykiem. Wciąż niezmiennie mnie zachwycało to, jak
wrażliwa...
- Gotowi? – pojawienie się doktora
Robertsa przerwało moje sny na jawie. Usiadłem na stołku obok
łóżka i wziąłem Ellę na kolana. – Widzę, że dzisiaj w pełnym
składzie – uśmiechnął się, podając mi dłoń, a Ellę
głaszcząc po głowie. – No to zaczynamy...
Cholernie się cieszyłem, że tym
razem udało nam się wrócić na czas. Nie było mnie na pierwszym
badaniu i za nic nie chciałem dać ciała po raz drugi. Ella
zacisnęła dłonie na moich, splecionych na jej brzuchu i
przyglądała się poczynaniom lekarza z szeroko otwartymi oczami,
wychylając się lekko do przodu. Ucałowałem ją w czubek głowy,
przypominając sobie czas, gdy czekałem, by ujrzeć ją po raz
pierwszy.
Ekran zamigotał, sprawiając, że
oprócz lekarza, wszyscy zamarliśmy w oczekiwaniu. Potrzebowałem
pomocy, by dojrzeć coś wśród tych jasnych i ciemnych plamek.
- To gdzie ten dzidziuś? – Ella
niespecjalnie grzeszyła cierpliwością, co najlepiej udowodniła,
gdy razem z Sethem prawie rozniosła poczekalnię. A uporządkowania
ściany z ulotkami nie życzyłbym wrogowi po tym, jak ta dwójka się
do niej dorwała.
- Tutaj – doktor Roberts opisywał
nam na jaką część ciała akurat patrzymy. – Piękne i zdrowe
maleństwo – stwierdził, gdy już wsłuchał się w bicie
serduszka mojego dziecka. – I tym razem zdecydowanie mniej uparte niż
ty – uśmiechnął się do Elli, która zachichotała, rozbawiona jego słowami. – Nie mogło się lepiej ustawić
do badania.
- Może pan określić płeć? – nie
wiem dlaczego byłem tym taki zdumiony. Przecież to, że Ella przez
całą ciąże bawiła się z nami w chowanego wcale nie znaczył, że
z kolejnym dzieckiem będzie tak samo.
- Z całą pewnością – uśmiechnął
się lekarz. – O ile sobie państwo tego życzycie – spojrzałem na
Alex. Widziałem w jej oczach pytanie, które sam sobie zadawałem.
„Jak to się stało, że nie przeprowadziliśmy tej rozmowy
wcześniej?”
- No? – Ella postanowiła podjąć decyzję za nas. – Ja chcę wiedzieć...
Alex kiwnęła głową, wyciągając
dłoń w stronę Elli i łapiąc między palce jej warkoczyka.
„Czyżby chciała kolejnej dziewczynki?”
- Wygląda na to, że będziesz miała
braciszka – powiedział lekarz, przyciskając jakieś guziki na tej
swojej skomplikowanej maszynerii. Miałem nadzieję, że właśnie
zrobił mnóstwo zdjęć, bo zamierzałem chwalić się nimi każdej
napotkanej osobie. „Będę miał syna” odetchnąłem kilka razy
głęboko, wpatrując się w ekran. „Boże...”
Poczułem palce Alex na policzku i
zdałem sobie sprawę, że najzwyczajniej w świecie się popłakałem.
Szybko otarłem łzy.
- Tatusiu? – zmartwienie w głosie Elli
jeszcze bardziej chwyciło mnie za serce. Czułem, że zaraz się tu
rozpłaczę jak baba.
- Nie martw się kochanie. Gdy tata ciebie
pierwszy raz zobaczył też się popłakał. To ze szczęścia –
Alex wyjaśniła moje dziwne zachowanie, posyłając mi przepełnione
miłością spojrzenie. „Boże, czym sobie zasłużyłem na tyle
szczęścia?”
- Zaraz przyniosę państwu zdjęcia
maleństwa – powiedział lekarz, wyłączając aparaturę. Podał
Alex pudełko chusteczek. – Może się pani ubrać.
- To już koniec? – Ella przyglądała
się poczynaniom mamy.
- Na dziś tak – Alex zajęła się
wycieraniem brzucha. Miałem ogromną ochotę ją w tym wyręczyć,
ale obiecałem sobie, że będę się zachowywał, a naprawdę nie
wiem, do czego to mogłoby doprowadzić.
- Super! – ucieszyła się Ella,
zsuwając się z moich kolan i biegnąc do drzwi. – Idę się
pochwalić Alice i Sethowi.
Wymieniliśmy z Alex pełne miłości
spojrzenia. Przepełniało nas szczęście.
- Ja też mam ochotę się pochwalić –
powiedziałem, odbierając od niej zużyte chusteczki i czekając aż
skończy. Wyjąłem z kieszeni telefon i po prostu musiałem
podzielić się swoją radością ze światem. Otworzyłem Twittera i
napisałem krótką wiadomość.
„To chłopiec!!!”
Londyn
Zatrzymałam samochód przed domem przyjaciół i Jon wyskoczył
z niego jeszcze nim silnik na dobre umilkł. „Ten dzieciak ma zdecydowanie zbyt wiele energii, by za nim nadążyć.”
- Jonathan! – krzyknęłam, wysiadając z auta. – Chociaż udawaj, że masz w sobie choć trochę
ogłady i przynajmniej zapu... – nim zdążyłam skończyć, Jon wbiegł
do środka, głośno zatrzaskując za sobą drzwi.
- Właściwie można by uznać, że to było
pukanie – Ella spojrzała na mnie rozbawiona. Zabrała swój plecak z tylnego siedzenia
i poszła za bratem.
- Czym ja się tak przejmuję? –
westchnęłam, wrzucając kluczyki do torebki. – Wychodzi bezstresowe
wychowie tatusia...
Wpuściłam się do domu Tomlinsonów i
już od progu powitały mnie krzyki i piski. Na szczęście
zdecydowanie były to oznaki radości. Jon i Ryan właśnie zbiegali
po schodach, robiąc przy tym więcej hałasu niż stado słoni. W
ślad za nimi biegł Daniel i wyglądało na to, że Kate gościła tu
dzisiaj całkiem sporą gromadkę. „A podobno to my prowadzimy otwarty dom” parsknęłam rozbawiona.
Zajrzałam do kuchni, uśmiechając się
na widok blond czupryny najstarszego Horana, który był nieodrodnym
synem swoich rodziców i pewnie właśnie zamierzał zaspokoić
pierwszy głód. Ewentualnie drugi lub dziesiąty.
- Cześć, Bobby – skrzywiłam się,
gdy grzmotnął o półkę w lodówce. Odwrócił się z parówką w
buzi, masując głowę i jeszcze bardziej strosząc swoje niesforne włosy. – Smacznego. Gdzie ciocia? – Chłopak coś tam
wymamrotał w odpowiedzi, wskazując palcem w górę. – Dzięki.
- Mamooo – zawył Jon, stojąc u
podnóża schodów. Jego obstawa, tak jak i on, wpatrywała się w
górę. Daniel pierwszy zauważył moją skromna osobę, szczerzącą się do nich zza ich pleców.
- Ciocia, możemy popływać w basenie? – zapytał, błagając mnie tymi błękitnymi oczkami. Dodajmy do
tego komplet czarnych oraz piwnych i czyż mogłabym powiedzieć „nie”. – Pod warunkiem, że...
- Seth nas przypilnuje – syn od razu
mnie rozgryzł.
- I Bobby – dodał Ryan. – O ile
oderwiemy go od lodówki.
- Poproście Elle – powiedziałam na
wszelki wypadek. – Zawsze może się rozsiąść z dziewczynkami obok
basenu. – I żadnego podtapiania się – popisałam się swoim
najgroźniejszym spojrzeniem. – Bo zabiorę konsole – zagroziłam,
a widząc współczujące spojrzenia Ryana i Daniela, posyłane mojemu synowi, dodałam. – Wam wszystkim.
Teraz mogłam iść na górę bez
żadnych obaw, dumna z własnej przebiegłości. Chichotałam pod nosem z przerażonych min chłopców. Piski i krzyki na
dole, tak więc góra musiała świecić pustkami. Sypialnia stała otworem, a gdy znalazłam się w środku zza drzwi łazienki
dobiegł mnie niezbyt zachęcający dźwięk.
- Kate? – zapukałam, a słysząc
spuszczaną wodę, wprosiłam się do środka. – Jesteś chora? –
spojrzałam na bladą przyjaciółkę, pochylającą się nad
umywalką. Trzęsły jej się dłonie, a oczy były niezdrowo przekrwione.
- Najwyraźniej – jęknęła,
sięgając po szczoteczkę do zębów. – Tylko ja mogłam złapać
grypę, gdy za oknem upały. Mam tutaj dziś istny dom wariatów, a
głowa mi dosłownie pęka. Chciałabym tylko związać ich wszystkich i
zakneblować, by choć na chwilę było cicho, a potem mam ochotę
się rozpłakać, bo jaką okropną matką i ciotką jestem – sprzyjała
na mnie zmęczonymi oczyma. – To wszystko przez nową książkę. Ta
cała promocja wykańcza mnie nerwowo... – patrzyłam uważnie jak
odkręca pastę do zębów tylko po to, by natychmiast ją odłożyć
i rzucić się w stronę toalety. „Niesamowite...” uśmiechnęłam
się do swoich myśli, choć pewnie bardziej zrozumiałe byłoby skrzywienie się na te widoki przede mną.
- Od jak dawna to trwa? – zapytałam, próbując przypomnieć sobie zachowanie przyjaciółki w ostatnich dniach.
- Jakiś tydzień – jęknęła, opadając na kafelki. – Ale dzisiaj... – rozłożyła ręce zrezygnowana.
- Od jak dawna to trwa? – zapytałam, próbując przypomnieć sobie zachowanie przyjaciółki w ostatnich dniach.
- Jakiś tydzień – jęknęła, opadając na kafelki. – Ale dzisiaj... – rozłożyła ręce zrezygnowana.
- Nie ma nic gorszego niż poranne
nudności, które trwają cały dzień – powiedziałam, obserwując
jak trybiki w głowie przyjaciółki przetwarzają moje słowa.
- Zwariowałaś? – Kate spojrzała na
mnie wielkimi oczami. Przestraszonymi oczami. – Nie mogę być w
ciąży – zniżyła głos do szeptu. – Przecież biorę tabletki. Dzieciaki są już duże i... Na miłość boską, mam
trzydzieści pięć lat! Jestem za stara na kolejne dziecko.
- Co ty nie powiesz... A ile ja miałam, gdy rodziłam Jona? Wtedy jakoś nie wytykałaś mi wieku – siłowałyśmy
się na spojrzenia. Nie miałam zamiaru tego przegrać.
- T-to na pewno tylko stres związany z
promocją tej książki – powiedziała, prostując się. Po czym
spojrzała na nieszczęsną pastę do zębów, która ostatecznie skończyła na
podłodze. Wpatrywała się w nią dobrą chwilę. – Nie mogę być w
ciąży... – opadła na kafelki i rozpłakała się.
- Hej, hej – rzuciłam się w jej
stronę. – Nie płacz, słońce. Jeszcze nie wiemy, czy to ciąża.
Może złapałaś coś od dzieciaków? A nawet jeśli jesteś, to jeszcze nie
koniec świata. Trzydzieści pięć lat to całkiem fajny wiek, by
znów zostać mamą – pocieszałam ją, głaskając uspokajająco
po plecach. – Powiem ci co zrobimy. Skoczę do sklepu i kupię kilka
testów oraz wielkie wiadro lodów, a potem przekupię nim dzieciaki, a
my zamkniemy się tutaj i sprawdzimy, co trzeba.
- Boże, co ja powiem Louisowi? – Kate
spojrzała na mnie mokrymi od płaczu oczyma. – Przecież większość
roku będzie w trasie... Co...
- Nie wiem, czym tak się martwisz...
Czy to nie on planował mieć całą drużynę piłkarską? Poza tym
wpadka to jeszcze nie koniec świata. Ale zanim będziemy obmyślać
taktykę na najbliższe miesiące, zajmijmy się realizacją tej na
najbliższą godzinę – podniosłam się i podałam jej kubek wody. –
Połóż się na razie. Ja pojadę do sklepu, a po drodze powiem
dzieciakom, że pod groźbą... jeszcze nie wiem czego... mają ci
nie przeszkadzać – zaprowadziłam ją do sypialni i zmusiłam do
wgramolenia się na łóżko. – Zaraz wracam. I masz mi się nie
martwić na zapas – rzuciłam znikając za drzwiami. – Jeśli bym
miała zgadywać, to takie huśtawki nastrojów widziałam u ciebie
tylko w czasie ciąży – mruknęłam pod nosem, schodząc po schodach.
Londyn
Kolejny dzień spędzałem na snuciu
się po domu i gapieniu w cztery ściany. Powinienem pracować.
Obiecałem napisać kilka piosenek, a jedyne o czym póki co mogłem
myśleć, to zbliżające się przyjęcie urodzinowe Elli. „Na
którym wszystko może się zdarzyć...” Wiedziałem, że chłopaki mnie podpuszczali swoimi głupimi tekstami, ale nie byłbym szczery sam ze sobą, gdybym nie przyznał, że martwiłem się tą imprezą. „W końcu ja też miałem szesnaście lat i na niejednej takiej byłem.”
- Już ja wiem, co chodzi po głowie
napalonym nastolatkom – warknąłem pod nosem, przypominając sobie niejedną sytuacje, której byłem świadkiem w młodości. I choć chciałem wierzyć, że Ella jest o wiele mądrzejsza niż tamte dziewczyny, to nie potrafiłem przestać myśleć o tym, że jakiś śmierdzący i pryszczaty gnojek mógłby ją skrzywdzić. Kolejny dzień
zbierałem się na odwagę, by porozmawiać z córką, ale jak na razie
nie mogłem się przemóc. Jakby to, że odwlekałem tę rozmowę miał
sprawić, że ona nie dorośnie i na dłużej pozostanie moja małą
córeczką. „Jestem beznadziejny” westchnąłem, nerwowo
przeczesując palcami włosy. Zerknąłem w stronę barku. „Może
powinienem strzelić sobie kielicha na odwagę?”
Usłyszałem kroki na schodach.
Wiedząc, że Alex wciąż jest w galerii, a potem miała jechać do
Kate trochę pomóc jej przy bliźniakach, no i że nie brzmiało to
jak stado słoni, spiąłem się cały.
- Cześć tatusiu – Ella uśmiechnęła
się do mnie promiennie, ukazując dołeczki w policzkach, które
pewnie nie raz będą powodem przemożnej chęci, bym sprawił sobie
strzelbę. Cmoknęła mnie w policzek, siadając obok i przytulając
się do mnie. – Fajnie mieć cię w domu.
- Ja też się cieszę –
powiedziałem, zastanawiając się jak najlepiej rozpocząć rozmowę
o tym, co w tej chwili uważałem za naprawdę ważne. – Jak tam
przygotowania do imprezy stulecia? – moje pytanie sprawiło, że blask
radości zagościł w jej zielonych oczach.
- Wszystko jest już gotowe – z
szerokim uśmiechem odwróciła się w moją stronę, siadając
bokiem na kanapie. – Sala, jedzenie, ciuchy. Wszystko. Lux obiecała, że
przyjdzie wcześniej i pomoże mi się przyszykować. Wiesz, że mama
pozwoliła mi zafarbować sobie grzywkę na jaki tylko chcę kolor? Wspaniale, prawda? – „Boże! To chyba za wiele...”
- Cudownie – przykleiłem do twarzy
firmowy uśmiech. „Dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział, że
to takie cholerne uczucie, gdy twoje dziecko dorasta?” jęknąłem
w duchu. „Jezu! A co to będzie jak zacznie się spotykać z
facetami?” zimny pot oblał mnie całego. „Muszę kupić
strzelbę” postanowiłem. „I powiesić ją w widocznym miejscu,
żeby robiła odpowiednie wrażenie.”
- A widziałeś buty, które mama z
ciocią pomogły mi wybrać? I sukienkę? Jest przepiękna – nie dało się nie zauważyć, że
była zachwycona każdym detalem. – To będą najlepsze urodziny w
moim życiu!
- Jestem tego pewien – próbowałem wykrzesać w sobie odpowiednie pokłady zadowolenia. „Misja prawie niemożliwa.” – Już
nie mogę się doczekać tej imprezy – powiedziałem, przełykając
gorycz kłamstwa. Najchętniej zatrzymałbym czas, gdy Ella miała
kilka latek i niechby tak zostało na zawsze. Nasza mała rodzina.
Ja, Alex, Ella i Jon. Żadnego dorastania. Żadnych pryszczatych nastolatków próbujących dobrać się do mojej małej córeczki.
- Ja też! Będzie tyle osób... –
rozmarzyła się. – I przyjdzie cała moja klasa. I w ogóle wszyscy.
Dziewczyny już się dopytywały, czy zaśpiewacie – spojrzała na
mnie figlarnie. – Chłopcy też, choć oni akurat starali się
udawać, że nie rusza ich wasza obecność – zaśmiała się
głośno, a mi na wzmiankę o chłopcach przypomniał się powód
mojego zestresowania w ostatnich dniach.
- A propos chłopców – zacząłem,
czując, że wolałbym smaganie batem niż tę rozmowę. – To
chciałem z tobą o czymś... Tak jakby... Pomyślałem sobie... –
„Że powinienem strzelić sobie w łeb” dokończyłem w myślach,
unikając wzroku córki. – Na takich imprezach różnie bywa... Ktoś
przemyci alkohol i w ogóle cała ta atmosfera... No i koledzy...
- Czy ty właśnie próbujesz
porozmawiać ze mną na jeden z tych trudnych tematów? – Ella chyba
pomyślała, że swoim pytaniem mi pomoże. Efekt był zgoła
przeciwny. Byłem przerażony. – O seksie?
- O bezpiecznym seksie – wypaliłem,
ale na szczęście szybko się zreflektowałem. – Nie! Żadnego
seksu! – spojrzałem na nią, a ona siedziała tam, uśmiechnięta i
wpatrywała się we mnie ufnie. – Ale wiesz... Czasami różnie może
być... – „Boże, niech ktoś mnie zastrzeli.” – Więc
powinnaś... Absolutnie cię nie namawiam! – dodałem szybko, żeby nie było żadnych wątpliwości. – Ale
zawsze lepiej być przygotowanym. Żeby... – przełknąłem ślinę,
czując że gardło miałem wyschnięte na wiór. – Żeby no wiesz...
potem nie żałować... – wyjąłem z kieszeni małe pudełeczko, które niedawno kupiłem i walcząc
ze sobą, wyciągnąłem dłoń w jej stronę. – Tylko na wszelki
wypadek – powtórzyłem, czując, że teraz naprawdę potrzebowałem
drinka. „A najlepiej od razu całej butelki.”
- Dziękuję, tatusiu – Ella nie
wydawała się nawet w połowie tak zakłopotana jak ja. – Ale ja...
- A no tak! – prawie trzepnąłem się
w głowę, przypominając sobie, że dać prezerwatywy to nie
wszystko. Trzeba jeszcze zaprezentować jak ich używać na wypadek,
gdyby chłopak okazał się kretynem. „Proszę, dziecko, bądź
mądrzejsza niż ja w twoim wieku...” Wyjąłem foliowy pakiecik z
portfela i sięgnąłem do miski z owocami. – Każdy porządny facet
wie, jak się je zakłada, ale ty... – westchnąłem ciężko. – Ty
też powinnaś. Na wszelki wypadek – powtarzałem te trzy słowa
jak jakąś mantrę.
- Ale...
- Pokażę ci, a potem spróbujesz sama
– chciałem to jak najszybciej mieć za sobą, by potem zaszyć się
w zaciszu własnej sypialni i poużalać się nad sobą i niesprawiedliwościami tego świata. Może powinienem napisać o tym
piosenkę? Wątpię, czy kiedykolwiek wcześniej przechodziłem takie
piekło. Szybko zaprezentowałem tę wielce skomplikowaną czynność
i podałem owoc oraz nowy pakiecik Elli. Obserwowałem poczynania
córki z każdą sekundą bardziej wstrząśnięty. – Czy powinienem
być przerażony twoja wprawą? – „A może raczej dumny, że tak
szybko się uczy?”
- Mama już odbyła ze mną tę rozmowę
– w tym momencie chciałem jednocześnie ucałować Alex i trzepnąć
ją. W końcu dotarło do mnie skąd u niej ten rozbawiony wzrok, gdy
patrzyła jak motałem się po domu. – Rok temu. – „Rok temu?”
byłem w szoku. „Moja piętnastoletnia wówczas córeczka zgłębiała
wiedzę o seksie? Zabijcie mnie...”
- To... – „Okropnie, strasznie, wręcz
przerażająco.” – Dobrze. No... Ten... Gdybyś miała jakieś
pytania, albo... No wiesz...
- Właściwie to mam jedno –
powiedziała, uśmiechając się do mnie niewinnie i trzepocząc rzęsami. – Jak się robi
loda?
- Co?!? – zamarłem. Ella zerwała się ze
śmiechem z kanapy.
- Żartowałam, tatusiu – cmoknęła
mnie w policzek.
- Dzięki Bogu... – odetchnąłem z
ulgą. Chyba właśnie postarzałem się o kilka lat.
- Już to wiem – dodała i uciekła z
salonu, śmiejąc się głośno. „Nie wierzę...”
- Boże... Nie jestem na to gotowy –
jęknąłem, rzucając się w stronę barku. – Zdecydowanie muszę
się napić. A najlepiej zalać w trupa – mruczałem pod nosem, nalewając sobie drinka.
Od strony schodów rozległo się
głośne dudnienie. Z taką gracją poruszał się w tym domu tylko
jeden osobnik.
- Tatooo... – przysiadł na oparciu
kanapy i sięgnął po nieszczęsnego banana, którego Ella zdążyła odłożyć
do misy. Od razu wpakował sobie połowę do ust. – Zawieziesz mnie
do Ryana?
„A więc drink będzie musiał
zaczekać” westchnąłem, kiwając głową i zastanawiając się,
czy przeprowadzenie rozmowy z synem, gdy nadejdzie odpowiedni czas,
będzie łatwiejsze. Na szczęście miał dopiero sześć lat, a więc
na razie mogłem spać spokojnie.
Londyn
„To rozumiem...” rozsiadłem się
wygodnie na kanapie z zimnym piwkiem w ręku i z laptopem na
kolanach. Dziesięć dni przerwy pomiędzy europejską częścią
trasy, a amerykańską, to było zdecydowanie to, czego w tym
momencie potrzebowałem. Nic tak nie podładowywało mi akumulatorów,
jak czas spędzony z rodziną.
- Nawet jeżeli ta rodzina była akurat bardzo
zajęta swoimi sprawami – mruczałem pod nosem, sprawdzając i
odpisując na kolejne wiadomości. Pukanie do drzwi, które nagle się
rozległo zdecydowanie nie pasowało do mojego planu na najbliższą godzinę. Z kilku
powodów. Ale najważniejszy z nich brzmiał: jak u licha ten ktoś
przeszedł przez bramę? Zły, że musiałem zwlec swoje szanowne cztery
litery z kanapy, powlokłem się do drzwi i otworzyłem je gwałtownie.
Widok nastolatka z szopą blond włosów zdecydowanie nie poprawił
mi humoru. Koszulka z napisem „Dawca spermy ;P”, którą miał na
sobie też nie zadziałała na jego korzyść. – Czego? – wyrzuciłem
z siebie, walcząc z chęcią zatrzaśnięcia mu drzwi na twarzy.
Chłopak wyszczerzył zęby w uśmiechu, świecąc przy okazji
aparatem.
- Dzień dobry, panie Styles. Jestem Gary –
przedstawił się, a ja cały czas żałowałem, że nie mam strzelby
w pobliżu. – Przyszedłem do Elli.
- Jakże by inaczej – mruknąłem,
gromiąc go spojrzeniem i zaciskając dłoń, którą wciąż
trzymałem na klamce. „Zaraz ci naprostuję te zęby”
uśmiechnąłem się do swoich myśli.
- O, cześć Gary – Alex pojawiła
się za moimi plecami. – Wejdź. Ella jest nad basenem. – Chłopak
wyszczerzył się do nas, świecąc aparatem i przeciskając się
między mną a futryną, wszedł do środka i od razu skierował się
w odpowiednim kierunku. Wyglądało na to, że był tu dość częstym
bywalcem. – Zachowuj się – Alex spojrzała na mnie rozbawiona. –
Wiem, co ci chodzi po głowie. Mam spotkanie na mieście. Może uda mi się zdobyć kilka skarbów do galerii – cmoknęła mnie w usta. – Wrócę za
jakieś dwie godziny. A ty... – spojrzała mi w oczy. – Masz się
trzymać od nich z daleka. Zrozumiałeś?
- To jakiś dupek – mruknąłem, zakładając ręce na piersi. –
Widziałaś jak był ubrany?
- Widziałam i pamiętam niejedną
podobną koszulkę w twojej szafie – spojrzała, rzucając mi
wyzwanie.
- To nie to samo – bąknąłem pod
nosem.
- Oczywiście, że nie – potarła
kciukiem mój policzek w delikatnej pieszczocie. – To tylko jej
kolega. Masz się do nich nie zbliżać – zagroziła. – I na miłość
boską, nie warcz w jego stronę. Jak wrócę, to możemy sprawdzić,
czy nadal masz w szafie tę niebieską koszulkę z napisem „Super-orgazm-man”
i czy wciąż potrafisz sprostać wyzwaniu.
Poczułem się przekupiony, gdy
obserwowałem jak Alex wsiada do samochodu i powoli znika za bramą.
Stary, rozklekotany Ford stał przy moim Mustangu, wyglądając jakby
właśnie wyjechał ze złomowiska. Poczułem się trochę lepiej.
Przynajmniej dopóki nie doszły mnie wesołe piski od strony basenu.
- Mam się nie zbliżać? Niech będzie
– powiedziałem, wspinając się po schodach i od razu kierując do pokoju Elli, by wyjść na taras. „Idealny punkt obserwacyjny”
stwierdziłem, ukryty za bujnymi kwiatami, którymi Alex udekorowała prawie każdą wolną powierzchnię w domu i dookoła niego. Moja córka wygrzewała się na leżaku w skąpym, zielonym bikini. –
Matko boska, kto jej kupił taki strój?
- Strzelam, że mama – usłyszałem
za plecami rozbawiony głos Jona. Może powinienem się zawstydzić, że syn właśnie przyłapał mnie na szpiegowaniu, ale w tej chwili miałem większe problemy. – Jakaś akcja?
- Jak pilnujesz siostry pod moją nieobecność? Co to za koleś? – patrzyłem jak
dzieciak popisuje się swoimi umiejętnościami pływackimi.
„Beznadziejnymi na dodatek” zauważyłem z przyjemnością.
- Jej kolega z kursu – usłyszałem. – Gary Jakiś-tam Siódmy. Totalny palant – w tym momencie mogłem
sobie przybić piątkę z synem. – Ale ma samochód i wozi ją na
zajęcia.
- Lepiej żeby nic więcej, poza rolą
szofera, nie chodziło mu po głowie – mruknąłem, nadal obserwując
chłopaka z ukrycia.
- Przecież to gej – parsknął Jon,
zwracając tym moją uwagę.
- Serio? – spojrzałem na syna z nadzieją w sercu. – Skąd
wiesz?
- No, widać – wzruszył ramionami.
Mnie to jednak niespecjalnie przekonywało. – Poza tym, jaki normalny
facet spędza wakacje chodząc na kursy o modzie?
- Fakt – powiedziałem. Ten argument
już bardziej do mnie przemawiał. – Gej, powiadasz? – uśmiechnąłem
się do syna, a gdy ten pokiwał głową, czułem, że ogromny ciężar
spadł z moich ramion. – To bardzo dobrze... Geje mogą być...
Los Angeles
Siedziałam na tarasie i wygrzewałam
się w porannym słońcu. Chyba w końcu na stare lata zaczęłam
doceniać zalety posiadania domu w Los Angeles. Przyjemnie było
opuścić deszczowy Londyn na te kilka dni i naładować baterie w
słonecznej Kalifornii. Gdzie okiem sięgnąć mieniła się błękitna
woda, zachęcając wszystkich do kąpieli.
- Tej dwójki zdecydowanie nie trzeba
było do niczego zachęcać – uśmiechnęłam się obserwując
wygłupy Jona i Ryana. Ci dwoje byli nierozłączni właściwie od
urodzenia i patrząc na nich, często widziałam siebie i Kate oraz
naszą przyjaźń, która przetrwała te wszystkie lata. W Ryanie nie
dało się nie zauważyć delikatnych rysów mojej najlepszej
przyjaciółki, choć było z niego niezłe ziółko i to
zdecydowanie musiał być wpływ genów Louisa. Chciałam wierzyć, że
przyjaźń między naszymi dziećmi przetrwa lata, tak jak i nasza
przetrwała.
- Ciocia, patrz! – zawołał Ryan,
próbując zrobić gwiazdę na brzegu. Skończyło się jednak tym,
że wylądował głową w wodzie. – Nic mi nie jest! – zapewnił od
razu i rzucił się na Jona, który śmiał się z jego „wyczynu”.
- Czy wy nawet w wakacje nie macie
spania? – Harry z jękiem opadł na krzesło obok mnie, mrużąc
zaspane oczy.
- Nie każdy potrafi wylegiwać się do południa, kochanie
– nachyliłam się do pocałunku. – Za to twoja córka potrafiłaby
przespać pół życia, gdyby jej pozwolić.
- Moja krew – uśmiechał się i
dumnie wypiął pierś. – Ale obawiam się, że niechcący ją
obudziłem, gdy wpadłem na rolki któregoś z chłopaków.
- Wiązanka, którą zaserwowałeś,
tatusiu, była warta tego, by wstać wcześniej – odwróciłam się
na widok córki, tak bardzo przypominającej teraz swojego ojca.
Oboje rozczochrani i uroczo rozespani. I ze śladami po poduszce,
odbitymi na policzkach. – Boże, czy oni nie mają spania? – jęknęła
na widok chłopców, w prawie idealnej kopii wypowiedzi ojca sprzed
kilku chwil.
- Jak tam wczorajsza randka z tym
barmanem? – zapytałam, ciesząc się w duchu na widok skrzywionej
miny Harry'ego. – Chyba udana skoro wróciłaś nad ranem.
- Jak to nad ranem? Mówiłaś, że...
- Było całkiem fajnie, ale byłam z
Paulem – powiedziała, sięgając po rogalika i udając, że nie słyszała słów ojca. – Tym ratownikiem –
dodała, na szczęście nie widząc jak Harry łapie się za
serce i udaje, że strzela sobie w łeb. – Pływaliśmy trochę... –
w tym momencie przerwała, skupiając swój wzrok na mijających nasz
dom dwóch dziewczynach, odzianych w najmniejsze bikini jakie można sobie wyobrazić. Jedna z nich pomachała Elli, uśmiechając się zachęcająco. W oczach Harry'ego zauważyłam najprawdziwszą panikę.
Znając go, pewnie właśnie wyobrażał sobie, że jego córka postanowiła zostać lesbijką. „Pomyślałby kto, że powinien się ucieszyć z
takiej wiadomości” przewróciłam oczami, kopiąc go pod stołem. – Właściwie to zastanawiałam się, czy mielibyście coś
przeciwko, gdybym została tu trochę dłużej niż początkowo
planowaliśmy. Może z tydzień?
- Nie ma sprawy – powiedziałam. –
Choć może... – wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie z Harrym.
- Mieliśmy z mamą zabrać was na
uroczystą kolacje i dopiero ci powiedzieć, ale skoro tak wyszło...
Chcieliśmy ci powiedzieć, że bardzo jesteśmy z ciebie dumni –
uśmiechnęłam się czulę do mężczyzny mojego życia. Wiedziałam,
że dla niego wypuszczenie Elli z domu jest nie lada wyzwaniem i
bardzo to przeżywa. – Ukończyłaś studia i pomagasz mamie w
galerii. I w ogóle...
- No powiedz to wreszcie, kochanie –
ujęłam jego dłoń, ściskając ją lekko.
- Udało nam się załatwić ci ten
staż w Mediolanie, o którym tak marzyłaś – powiedział na
wydechu. – Samolot masz w przyszłym tygodniu.
Pisk radości jaki wydobył się z ust Elli zaalarmował nawet chłopców na plaży. Przybiegli, by
przekonać się co się dzieje. Córka rzuciła się nam na szyje,
całując i ściskając na przemian i zapewniając o tym, jak bardzo
nas kocha.
- O mój Boże... O mój Boże... –
powtarzała w kółko, patrząc na nas jakby wciąż nie wierzyła,
ze to wszystko dzieje się naprawdę.
- No i stało się. W końcu jej odbiło – podsumował
zachowanie siostry Jon i zaciągnął Ryana z powrotem do wody, przy
okazji robiąc z tego kolejny wyścig.
- Muszę zadzwonić do dziewczyn! –
Ella zerwała się od stołu i rzuciła w stronę szklanych drzwi. –
normalnie posikają się z radości!
- Chyba spodobał jej się prezent –
Harry przerwał ciszę, jaka zapadła, gdy zostaliśmy tylko we
dwoje. Ścisnął moją dłoń i uniósł ją do ust, składając na
niej czuły pocałunek i posyłając mi uśmiech pełen miłości. –
Nareszcie sami...
Dodatek numer dwa :) Wyszedł równie długi co poprzedni, a może nawet dłuższy... Mam nadzieję, że jakoś przebrnęliście przez te kilometry słów i że efekt końcowy choć trochę się wam spodobał...
OdpowiedzUsuńCzy tak wyobrażaliście sobie przyszłość Alex i Harry'ego? A może ułożyliście dla nich zupełnie odmienny scenariusz?
Czy będzie kolejny dodatek? Tak jak poprzednio, to zależy głównie od was i tego, czy jeszcze nie macie dość mojej pisaniny oraz czy taka jej forma w ogóle wam odpowiada. Czekam z niecierpliwością na wasze opinie :)
Dziękuję wam z całego serca za te wszystkie cudowne słowa, którymi tak szczodrze obdarzacie mnie w komentarzach. Sprawiacie, że nieodmiennie mam ochotę szczerzyć się do monitora, gdy je czytam, co też czynię, ku przerażeniu kolegów w pracy ;)
W razie jakichkolwiek pytań zapraszam na ask lub Twitter :) A póki co, życzę wam wspaniałych ostatnich dni lata, a tym, co niedługo wracają do szkoły – wspaniałego roku pełnego sukcesów :)
Całuję xx
Hey.
OdpowiedzUsuńOczywiście,że chcę więcej dodatków.Jak dla mnie możesz pisać o głupotach,a ja tak będę je czytać z zapartym tchem.
Czy tak wyobrażałam sobie losy Harry'ego i Alex ? Szczerze to myślałam,ze będą mieć więcej dzieci,skoro nie potrafią oderwać od siebie rąk. Bardzo podobało mi się jak opisałaś poród Elli...Strasznie było mi szkoda Alex,gdy słuchała tych wszystkich nieprzyjemnych słów na swój temat,a przecież jest cudowną,kochaną i szaloną dziewczyną. Zachwyciła mnie reakcja Horan'a,gdy te dwie dziewczyny ją obrażały. Świetny moment. Harry i jego rozmowy o seksie. Popłakałam się ze śmiechu. To cudownie w stać rano przeczytać twój dodatek i mieć od razu lepszy humor.Ja z niecierpliwością czekam na kolejny dodatek,a tym bardziej,że muszę znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania....
Ściskam i Całuję
Kasia xx
O głupotach, powiadasz? Ciekawe, czy rzeczywiście miałabyś siłę pisać, gdybym porwała się na coś takiego ;) Ale strasznie miło jest myśleć, że tak by było :D
UsuńDziękuję ci za ten komentarz i te przemiłe słowa. Cieszę się, że dodatek o Alex i Harrym ci się spodobał i że jeszcze masz ochotę na kolejny :)
Jesteś również kolejną osobą, która myślała, że Alex i Harry będą mieli więcej dzieci... Dlaczego? Może i nie mogą oderwać od siebie rąk, ale w końcu Styles ma całkiem niezły zestaw zabezpieczeń ;) Mała Ella pewnie też była niezłym środkiem antykoncepcyjnym ;)
Ach te nurtujące nas pytania... Pewnie trzeba będzie coś z nimi zrobić ;)
Całuję xx
OMG. Kocham Elle .. i jej rozmowe z tatą w sprawie sexu :) Kocham Cie i mam nadzieje że dodasz jeszcze kilka takich dodatków z życia reszty chłopców.. ale cały czas męczy mnie sprawa Perrie .. na co ona jest chora? Na raka? że tak znika w oczach? Smutne..
OdpowiedzUsuńW życiu różnie się układa, więc i trochę smutku często jest w nie wplecione... Być może już niedługo dowiesz się, co dzieje się z Perrie.
UsuńA póki co... Bardzo się cieszę, że dodatek ci się spodobał :) No i jego bohaterka ;) Ella to całkiem niezłe połączenie Alex i Harry'ego.
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam xx
Najlepsza była rozmowa o seksie no po prostu nie mogłam ze śmiech :) W sumie Harry i Alex to była moja ulubiona para od samego początku :) <3 <3 Kocham ~Tori Vega~
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ten dodatek ci się spodobał i wywołał tyle pozytywnych emocji :)
UsuńA rozmowy o seksie w wykonaniu Harry'ego, to zawsze były niezłe chwile ;)
Pozdrawiam xx
Nie mogłam się już doczekać kolejnego dodatku, a tu taka niespodzianka i dodałaś go akurat wtedy, gdy miałam tyle spraw do załatwienia poza domem. To chyba moje ostatnue szczęście się tak do mnie odzywa.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że jak będzie dodatek o Alex i Harrym to na pewno nie będzie nudno. Ta para zawsze sprawiała, że nie dało się nie uśmiechać i wciąż tak jest. Chodź najbardziej rozbawia mnie chyba Harry i jego nadopiekuńczość o córkę. Ohh gdyby tylko ona wiedziała co jej ojciec robił w jej wieku...
Mówiąc o kolejnym dodatku.. ja zdecydowanie jestem na tak. Gdy już nadejdzie ten czas i skończysz pisać całkiem to opowiadanie, zdecydowanie będzie mi go brakować. Już mi go brakuje, a wciąż jeszcze liczę na dodatki. :)
Liczę na to, że będziesz miała czas i chęci żeby napisać kolejny dodatek. Jestem bardzo ciekawa co takiego działo się w życiu pozostałej trójki i ich rodzin.
Pozdrawiam.
Patricia. x
Miałaś dużo spraw do załatwienia i cieszysz się, że dodałam rozdział? Hmmm... Czyżbyś, tak jak i ja, lubiła czytać w rozjazdach?
UsuńCieszę się, że dodatek ci się spodobał :) Jak jest o Harrym i Alex, to wiadomo, że musi i być trochę śmiechu :) Ella zdecydowanie im się udała... A z tatusiami tak to ju bywa, że jak za młodu rozrabiali, to później się o córki boją. Bo przecież mogą spotkać takiego 'łobuza' jakimi oni byli w przeszłości ;)
Myślę, że wezmę się za jeszcze kolejny dodatek, choć muszę przyznać, że biorąc pod uwagę to, iż pisanie tych dodatków zajmuje więcej czasu i pracy niż rozdziałów, to mają raczej mało czytelników. Tak wiec może się okazać, że kolejny - O Katie i Niallu - będzie ostatnim. Mam jednak nadzieję, że również ci się spodoba :)
Całuję xx
Dodatek genialny! Sądzę, że Harry w rzeczywistości też może być zaborczy w przypadku swojej córki nawet barrrrdzo. Świetnie napisane, uwielbiam dialogi Harrego i Alex. A straszenie Harrego przez jego własne pociechy boskie. Pod ostatnim rozdziałem opowiadania wspomniałaś, że trzecim bonusem ma być K&N. Uwielbiam tą parę i mam nadzieje, że wybierzesz ich już nie mogę się doczekać. I bardzo cie proszę nie trzymaj nas długo w niepewności.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Cieszę się, że dodatek ci się spodobał i że jeszcze nie masz dość tej mojej pisaniny :)
UsuńHarry jako bardzo opiekuńczy tatuś? Cóż... Gdy się rozrabiało w młodości, to wie się doskonale, co czyha na niewinne dziewczęta. Choć Ella wydaje się być bardzo zaradną osóbką ;)
Rzeczywiście kolejny dodatek miał być o Katie i Niallu i chyba tak będzie. Nie wiem tylko, czy nie będzie on ostatnim, a wtedy będzie musiał być również o pozostałych parach. Ale to się jeszcze okaże...
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam xx
To jest po prostu genialne! Błagam nigdy nie kończ tego opowiadania. Uwielbiam twój sposób pisania. Przysięgam,że jesli kiedykolwiek z tym skończysz to pojadę do tej cholernej Anglii,znajdę cię i zmusze,żebyś pisala opowiadania tylko i wyłącznie dla mnie.. :)
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc to opowiadanie jest już skończone, a te dodatki to tylko taki mały bonus, który jakiś czas temu obiecałam czytelnikom.
UsuńCieszę się bardzo, że dodatki ci się spodobały i mam nadzieję, że nie zmieni się to wraz z dodaniem kolejnego :)
Pozdrawiam xx
Tak wgl ostatnio oglądając telewizję,zobaczyłam reklame Skittles.. Na koncu tej reklamy jest tekst " OSWÓJ TĘCZĘ, SPRÓBUJ TĘCZY! "..moje pierwsze skojarzenie to twoje opowiadanie- Harry i Alex :D
OdpowiedzUsuńHaha :) To mógłby być slogan reklamowy Harry'ego, bo w końcu całkiem nieźle 'oswoił' swoją ukochaną Tęczę ;)
UsuńPozdrawiam xx
jedno słowo !ZAJEBISTY! Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się losy Nialla , Louisa I Liama ♥
OdpowiedzUsuńNialla , Zayna I Liama* xD lol
UsuńCieszę się, że dodatek ci się spodobał :) A co do losów pozostałych bohaterów, to być może już niedługo będziesz mogła je poznać :) Mam nadzieję, że jutro uda mi się rozpocząć pracę nad kolejnym dodatkiem.
UsuńPozdrawiam xx
Mam pytanie.. Harry oświadczył się w końcu Alex?
OdpowiedzUsuńJeżeli niczego nie pominęłam, to nie było zaręczyn czy ślubu..
Niczego nie pominęłaś. Właściwie specjalnie o tym nie wspomniałam. Napisałam tę rozmowę Gemmy i Harry'ego z pełną premedytacją i zostawiłam was z domysłami ;) Ale być może coś się wyda w kolejnym dodatku...
UsuńPozdrawiam xx
Super :) uwielbiam te twoje dodatki. Skończyłam właśnie całe ff i jest genialne ;D pisz pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńAle chyba te dodatki nie są jakąś formą epilogu? Nie kończysz jeszcze tego ff nie? ;)
Czekam z niecierpliwością na kolejny dodatek tym razem o Niallu i Katie tak?
Dzięki za napisanie tak cudownego ff, życzę weny xxx
Bardzo się cieszę, że moja pisanina ci się spodobała :) Dziękuję iż poświęciłaś swój czas na czytanie tych moich wypocin.
UsuńCóż mogę powiedzieć... Zakończyłam już pisanie tego opowiadania. 100 rozdziałów. Myślę, że to całkiem niezły wynik. Dodatki są tylko takim małym bonusem, który kiedyś obiecałam czytelnikom.
Kolejny dodatek planowałam o Katie i Niallu, aczkolwiek nie wiem, czy nie będzie jednego wspólnego z pozostałymi panami. Wciąż nad tym dumam.
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam xx
Jako, że robi się coraz zimniej i w moim mieszkanku też temperatura mnie nie zadowala to otwierając stronę z Twoim blogiem, od razu wyjęłam swój ulubiony cieplutki kocyk i zaparzyłam sobie dwa duże kubki herbaty – moja kochana cynamonowa i karmelowa <3
OdpowiedzUsuńZ takim zestawem od razu lepiej czyta się takie cuda stworzone przez Ciebie :)
Od pierwszych linijek już zaczęłam się śmiać! Boże stęskniłam się za Harrym! <3 Ten jego tekst o srającym kocie? Jakbym siebie słyszała! I ta jego myśl - „Jakkolwiek taka mina wygląda...”! Dokładnie Styles! Zgadzam się w 100% :) I te jego zboczone myśli! Oj Panie Styles jak ja pana uwielbiam :)
Jejku jak ja dawno się tak nie uśmiałam! Poprawiłaś mi mój dzisiejszy nienajlepszy humor kochana, dziękuje Ci za to z całego serca! Banan na twarzy przez większość rozdziału <3 Do tego ta rozmowa Alex i Kate w łazience <3 To takie cudowne, że Kate, nasza mała Kate, daje rady Alex odnośnie fanek. Jeszcze pamiętam jak to ona chodziła przybita z ich powodu i jak Louis pocieszał ją, a dziś to ona cytuje jego słowa! Coś pięknego :’)
Poród był po prostu magiczny. Wiem, że może nie powinnam użyć tego określenia, biorąc pod uwagę ilość epitetów Alex użytych w kierunku Harrego, ale to było po prostu cudowne. Najpiękniejszy moment, gdy Harry dostał swoją małą córeczkę na ręce. Jejku.. I te jego słowa, że jest idealna i że kocha je obie. MAGIA :D
Te wszystkie momenty ojcostwa Harrego przejdą do historii. Oj ciężko być ojcem dziewczyny jak widzę :D Już w poprzednim dodatku udowodnił to Louis, a teraz Hazza tylko to potwierdził. Haha. Jeny dzięki Tobie co chwila całe moje mieszkanie wypełniał mój przerażająco głośny śmiech :D Aż mnie policzki bolą. Najcudowniejsze w tym wszystkim jest to, że ukazałaś tę wspaniałą, słodką codzienność. Niezwykłe, że w swoim życiu nie zauważa się niektórych elementów i spraw, bo ma się wrażenie, że one są wszędzie obecne, że już nie traktuje się ich jakoś wyjątkowo. A u Ciebie ta codzienność była tak wspaniale ukazana. Każdy element mnie zachwycał i pochłaniałam każde kolejne słowa (albo kilometry słów, jak to ujęłaś xd) z coraz większą zachłannością. Ewidentnie powinnam leczyć się z uzależnienia, ale wątpię żeby coś było w stanie mi pomóc. Piszesz tak cudownie, ze nie można się od tego oderwać i wiesz co? KOCHAM TE UZALEŻNIENIE OD TWOJEGO WSPANIAŁEGO OPOWIADANIA! Taki nałóg jak najbardziej mi odpowiada i czuję, że nigdy nie będę wstanie się wyleczyć <33
Co do trzeciego dodatku – oczywiście, że jestem ZA! Po raz kolejny zostawiłaś parę niewiadomych i nie będę mogła długo usiedzieć w niewiedzy. Ta restauracja Horanów, choroba Perrie i rozstanie Lianielle… Oj kochana nie możesz tego mi robić! Musisz pisać, bo jak już mówiłam, uzależniłam się i chyba nie pozwolisz mi długo cierpieć z powodu mojego nałogu... ;** c:
A teraz kochana zasłużyłaś na wielką porcję pysznych lodów, ogromny kubek ukochanej herbaty i kilkunastogodzinny sen! <3
Dziękuje Ci przeogromnie za to, że piszesz dla nas takie cuda!! <3
Przesyłam rozgrzane herbatką całuski <33
PS. Pozdrowienia dla chłopaka ;) Niech się nie martwi, nie zapomniałam o nim :) Dla niego też znajdź wolną chwilę ;)
Dziękuję ci za ten wspaniały komentarz, pełen po brzegi przemiłych słów. Cieszę się, że wciąż masz siłę i chęci na czytanie tych moich wypocin :) A gdy tak wspomniałaś o dwóch kubkach herbaty, to sobie pomyślałam, że dobrze zrobiłaś, że nie poprzestałaś na jednym. Zaszalałam z długością tego dodatku, więc jedna herbatka, to stanowczo za mało ;)
UsuńOch, jak ja uwielbiam czytać twoje komentarze. Sprawiasz, że zawsze szczerze się uśmiecham i z dumą myślę o tym, co napisałam. Dodatek o Harrym i Alex, a więc i spora dawka śmiechu. Obowiązkowo ;) Cieszę się, że udaje mi się jeszcze czymś rozbawić oddanych czytelników :)
Nie wiem, co na to Minister Zdrowia (nie mam pojęcia kto nim jest), ale mi się bardzo podoba twoje uzależnienie :D Uwielbiam sprawiać przyjemność swoim pisaniem i czuję się szczęśliwa i spełniona, czytając twoje słowa. Dziękuję...
Ostatnio trochę zastanawiałam się nad tymi dodatkami, które dopiero miały powstać i chwilami nachodziła mnie myśl, że może jeszcze jeden i koniec... O dziwo, pisanie ich i pilnowanie się z datami, zajmuje mi o wiele więcej czasu, niż prace nad rozdziałami, A do tego jeszcze te obrazki... No i pomyślałam sobie, że skoro tak niewiele osób czyta... Ale potem pojawiasz się ty i twój wspaniały komentarz i znów mam ochotę wziąć się do pracy :)
Kolejny dodatek ukaże się na pewno. Planowo miał być o Katie i Niallu. Być może jednak połączę go z pozostałymi panami. Jeszcze nie wiem... Wciąż nad tym dumam, choć dużo czasu mi na te rozmyślania nie pozostało. Jutro zabieram się do pracy :)
Adam również pozdrawia i dziękuje za pamięć :) Muszę powiedzieć, że był miło zaskoczony, gdy mu przekazałam twoje pozdrowienia :)
Trzymaj się ciepło i życzę wielu przyjemnych wieczorów z herbatką i kocykiem :)
Całuję xx
Pocieszna ta rodzinka Harrego:) Szantaż Alex odnośnie zabrania konsoli – samo życie (sama taki stosuję na bratankach i faktycznie zawsze działa:D)
OdpowiedzUsuńHarry, jako głowa rodziny (ujdzie),
Harry, jako „stateczny” ojciec (no to mi jakoś nie pasuje. Nawet przeskakując po datach mam go przed oczami, jako ciacho z kremem i wisienką, a nie, jako dojrzałego mężczyznę:))
Harry, który jąka się mówiąc o sprawach łóżkowych (to przecież największy sekspert tego opowiadania!!) mógł zmajstrować dwie pociechy na trzeźwo, a po takiej krótkiej rozmowie myślał o czymś mocniejszym? (co ten wiek robi z ludźmi)
Najbardziej ze wszystkich pozostałych dodatków ciekawi mnie - Malik. Największy pechowiec i poszkodowany osobnik ever.
Pozdrawiam cieplutko D.
Jejku, jak ja się ucieszyłam, widząc twoją ikonkę :) Zawsze miałam dobrą pamięć do obrazków... Co tam u ciebie? Mam nadzieję, że wszystko dobrze i nie pracujesz zbyt ciężko. W końcu trzeba coś zostawić dla współpracowników ;)
UsuńGroźby z konsolą w roli głównej - to zawsze się sprawdza :D Choć mój przyjaciel twierdzi, że to jak cios poniżej pasa.
Stateczny ojciec? Harry? Mi jakoś też nie bardzo udaje się go obsadzić w takiej roli. Dla mnie chyba cały czas był tym rozczochranym ciachem i nie ważne ile latek przybywało. A co do tej rozmowy o seksie... Ja tu nie detronizuję Stylesa, ale zdecydowanie inaczej rozmawia się z kumplami przy piwie, a inaczej z córką. Zwłaszcza, gdy zna się z własnego doświadczenia te wszystkie metody stosowane przez nastolatków, by dobrać się do dziewczyny ;) Może właśnie dlatego, iż taki z niego 'sexspert', wyobraźnia ponosi go, gdy chodzi o jego ukochaną córeczkę...
Poznęcałam się trochę nad Zaynem i pamiętam, że nawet obiecałam, że już więcej nie będę... Właściwie to teraz planuję poznęcać się na Perrie, więc chyba można powiedzieć, że dotrzymałam słowa ;)
Pozdrawiam xx
Super dodatek. Kochają się mimo upływu lat. Elle jako dziecko przesłodka, póżnij rozsądna i szczęśliwa dziewczyna. Jon z Sethem fajnie sie bawią i są szczęśliwi. Wszyscy są szczęśli i jest świetnie. Harry i Alex w tych sprawach się chyba nie zmienią Ale żeby Alex uprzedziła Harrego w rozmowie z Eli o rok, tego się nie spodziewałam. Kojejny dotatek wyszedł ci super. Pisz kolejne jeśli sprawia to ze jesteś szczęśliwa bo ja także jestem gdy je czytam. Przepraszam ze taki krótki ten komentarz, ale mam teraz troche na głowie.
OdpowiedzUsuńKocham, Bożena!
Dziękuję ci za komentarz i te wszystkie przemiłe słowa. Cieszę się, że dodatek ci się spodobał :)
UsuńFajnie było stworzyć postać Elle i połączyć w niej cechy obojga rodziców. Jona było zdecydowanie mniej, ale najbardziej zależało mi by pokazać jego przyjaźń z Ryanem. Może przetrwa, tak jak przyjaźń Kate i Alex :)
Mnie tam wcale nie dziwi, że Alex wyprzedziła Harry'ego w rozmowie o seksie :D W końcu Styles potrzebował więcej czasy, by uwierzyć, że jego mała córeczka dorosła...
Mam nadzieję, że u ciebie wszystko w porządku i że już za tobą te rzeczy, które zaprzątały ci myśli...
Całuję xx
Całe opowiadanie przeczytałam w nie całe 5 dni. Jest cudowne. Ja nie umiem sie nawet konstruktywnie wypowiedziec bo przeczytaniu tego xd Te wszystkie emocje i w ogóle wątek super. Popłakałam się prawie gdy czytałam 100 rozdział i te dodatki c; Masz jakiegoś nowego bloga? Z przyjemnością zaczne czytac. Masz do tego talent dziewczyno :) Mam nadzieje ze nie skonczy sie twoja historia z opowiadaniami na tej. Normalnie cudowne *.*
OdpowiedzUsuńPięć dni?!? WOW O.O To pewnie jakiś rekord jest :) Dziękuję ci bardzo, iż zechciałaś poświęcić swój czas na czytanie tych moich wypocin. Cieszę się niezmiernie, że ci się podobało i że wywołało u ciebie takie emocje :)
UsuńCo do nowego bloga, to na razie jeszcze nie zdecydowałam, czy go założę. Podejmę tę decyzję, gdy już całkiem pożegnam się z tą historią. Czyli, gdy napiszę ostatni dodatek.
Dziękuję za miłe słowa :)
Pozdrawiam xx
Jesteś wspaniala nawet nie umiem wyrazić ile emocji daję mi czytanie tego opowiadania a dodam ze przeczytalam całe 2 razy i te dodatki sa mistrzowskie smialam się jak głupia i z niecierpliwoscia czekam na kolejne...mam nadzieję że będziesz pisać jeszcze jakiegoś innego bloga bo masz taki talent ze szkoda go marnowac i czekam na kolejne części pzdr Kinga
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moje opowiadanie spodobało ci się na tyle, że poświęciłaś swój czas, by je przeczytać :) I to w dodatku DWA razy O.O
UsuńZ ręką na sercu mogę obiecać, że będę pisać kolejne opowiadania. Zresztą nawet teraz pracuję nad kilkoma :) Jednak nie podjęłam jeszcze decyzji o założeniu kolejnego bloga. Zobaczę, gdy już ostatecznie pożegnam się z tą historią...
Pozdrawiam xx
Hahahahahahahahaha... to chyba najbardziej odpowiednie "słowo", które określa ten dodatek :D Gdy to czytałam nie mogłam skończyć ... XD chodzi mi o to, ze kilka razy czytałam w kółko ten sam tekst, w różnych momentach, bo były one tak idealne do sytuacji :D Naprawdę czasem się zastanawiam czy piszesz to tylko ty, czy może dzwonisz i telefonicznie dogadujesz się z bohaterami :P
OdpowiedzUsuńPierwszy wybuch śmiechu spowodował ten tekst:
„– Co się tak szczerzysz, Styles? – Louis oparł się o drzwiczki i skierował na mnie całą swoją uwagę, co nie zdarzało się zbyt często. „Niedobrze...” – Spowiadaj się – rozkazał, popisując się uzębieniem. – Kogo bzyknąłeś, że chodzisz od rana taki rozpalony i szczęśliwy jakby ci ktoś co najmniej mózg wyssał przez fiuta?”
Ale nie chodzi tu o znaczenie a raczej o to, ze jest on idealnie dopasowany do sytuacji i osoby, która to wypowiadała. Tekst perfekcyjny :P
Kolejny:
„- Hiena... – pchnąłem go na drzwi, śmiejąc się. – A ja cię miałem za przyjaciela, gnojku...”
Przypomniało mi to pewną sytuację z mojego życia i wtedy wypowiedziałam identyczne słowa XD
„ - Jak to się rodzi? – wydukał, przeskakując wzrokiem między brzuchem, a moimi załzawionymi oczami. – Nie może się jeszcze rodzić. Za wcześnie – przez chwilę wydawało mi się, że się rozchoruje. Jego twarz zrobiła się trupio blada. – Nie możesz przestać?”
To tak idealnie pasuje do Harrego XD Ja na prawdę mam wrażenie, że to wszystko działo się w realnym świecie !
„Ale gdybym miał tak cierpieć, będąc na jej miejscu, zrezygnowałbym z niego do końca życia, zostając pieprzonym mnichem.(…)
- Jeśli znów zrobisz mi coś takiego – spojrzała mi głęboko w oczy, a ja od razu zacząłem kręcić przecząco głową. Jej palce zaciskały się coraz bardziej. Zbliżał się kolejny skurcz. – Zabiję cię – zawyła, zaciskając powieki i walcząc z bólem. Pozwoliłem sobie łamać palce, obserwując pielęgniarkę, która wyprostowała się i z szerokim uśmiechem spojrzała na nas.”
Alex, Hazz… powodzenia :P Skąd Ty w ogóle bierzesz te pomysły na teksty i sytuacje ?!
„- Ej, ty! – zawołał Niall, odkładając talerz, odsuwając Katie i podnosząc się z fotela. – Tak, ty, rudy wieszaku. Do ciebie mówię. Jeszcze jeden taki komentarz, a zapomnę, że jestem dżentelmenem i tak ci przyjebię, że się w lustrze nie poznasz. – „Horan, wybawca niewiast...”
Końcówka jego wypowiedzi jest boska… zaraz zobaczyłam przed oczami blondyna jak naprawdę wywrzaskuje coś takiego… 100 punktów dla Horana :P
„– Jezus Maria, dziecko! – na taką niespodziankę zdecydowanie nie byłem gotowy. – Nasrałaś gorzej niż Niall, a trzeba ci wiedzieć, że to jest nie lada wyczyn... – okrzyki radości i bezzębny uśmiech sprawiły, że miało się wrażenie, iż prowadzimy naprawdę zajmującą konwersację. – Niech któryś wujek też ma niespodziankę z rana, co nie? – zagruchałem do córki. – Najlepiej Horan, bo to na pewno on uczy cię takich rzeczy. –”
I znów mam wychwalać geniusz autorki tak ? … jejku… czy naprawdę tylko ja mam wrażenie, że to dzieje się w realnym świecie ? XD
Usuń„- Zakład o stówę, że pierwsze pojawią się wam bliźniaki – wyciągnąłem dłoń, którą on od razu uścisnął. – Przegrasz Tomlinson. Pamiętacie jak mówiłem, że urodzi nam się dziewczynka? Nikt mi nie wierzył i co? A teraz mówię, że będziesz miał parkę i lepiej już oszczędzaj na pampersy. Wróżę wam dużą rodzinę.”
Ty się Styles ciesz, że to nie Tobie trafiły, jeden pożeracz pieluch na raz Ci wystarczy tatuśku :P
„- Nie – pokręciła głową. – Chcę dzidziusia. Tak jak ciocia Kate i wujek Niall. Możemy mieć takiego? – jej błagalne spojrzenie mówiło wszystko. – Będę cię głaskała po brzuszku, a dzidziuś będzie kopał, tak samo jak Alice i Seth. Ale może być tylko jeden – zgodziła się łaskawie, układając cały scenariusz. – Będę go nosić na rękach i karmić butelką...
Tym razem spojrzeliśmy na siebie z Harrym równie przerażeni pomysłem córki.”
Ciekawe po kim to dziecko jest takie inteligentne :D Naprawdę… Twój geniusz mnie rozwala, jak Ty to robisz, że wymyślasz takie teksty i ona brzmią w tym wszystkim tak, cholernie naturalnie ?!?!?!?
„ - Czy ty właśnie próbujesz porozmawiać ze mną na jeden z tych trudnych tematów? – Ella chyba pomyślała, że swoim pytaniem mi pomoże. Efekt był zgoła przeciwny. Byłem przerażony. – O seksie?
- O bezpiecznym seksie – wypaliłem, ale na szczęście szybko się zreflektowałem. – Nie! Żadnego seksu! – spojrzałem na nią, a ona siedziała tam, uśmiechnięta i wpatrywała się we mnie ufnie. – Ale wiesz... Czasami różnie może być... – „Boże, niech ktoś mnie zastrzeli.”
I gdy to czytałam oplułam sobie kawą cały telefon… jeżeli chodzi o Hazze to naprawdę … to jest Hazz, którego wyobrażam sobie za kilkanaście lat. Idealnie mi tu pasuje ta wypowiedź, która podkreśla idealnie, jakże skupiony na jednym, tok jego myślenia :D Ale demonstracja użycia oczywiście najważniejszych przedmiotów w życiu była genialna … aż miło było sobie „popatrzeć” jak się nasz chłopak męczy… ja własnym dzieciom bym nie życzyła żeby, ich potencjalny tatuś z takim „zapałem” tłumaczył niektóre rzeczy XD
„- Przecież to gej – parsknął Jon, zwracając tym moją uwagę.
- Serio? – spojrzałem na syna z nadzieją w sercu. – Skąd wiesz?
- No, widać – wzruszył ramionami. Mnie to jednak niespecjalnie przekonywało. – Poza tym, jaki normalny facet spędza wakacje chodząc na kursy o modzie?
- Fakt – powiedziałem. Ten argument już bardziej do mnie przemawiał. – Gej, powiadasz? – uśmiechnąłem się do syna, a gdy ten pokiwał głową, czułem, że ogromny ciężar spadł z moich ramion. – To bardzo dobrze... Geje mogą być...”
Ta rozmowa ojca z synem XD
Ogólnie sam fakt, że Harry chce sobie kupić strzelbę i powiesić ją w widocznym miejscu jest dobry. Może Ela nauczyła by się strzelać ? A powiem sama, ze takową umiejętność posiadam i jest ona bardzo użyteczna, a chwalenie się nią w obecności osób, których chciała bym się pozbyć to jej największy atut XD Czyli tatuśku taka inwestycja to bardzo dobry pomysł :P
UsuńJesteś wielka !!! Nie spodziewałam się, że ten dodatek będzie taki jaki jest… zdecydowanie jestem zaskoczona na plus :P Ilość zabawnych sytuacji i tekstów, które tu wplotłaś jest przerażająco doża ( i bardzo dobrze) skąd Ty masz na to wszystko pomysły !?!?!?!
Czy ty aby na prawdę nie kontaktujesz się bohaterami ?! Bo to naprawdę wygląd atak jakbyś opisywała czyjeś realne życie!
Genialnie dobrane dialogi. Każda postać ma swój styl wypowiedzi, ulubione słowa i przyzwyczajenia. Nic nie jest wymuszone i tak naturalne… naprawdę mas ogromny talent i nie mogę się doczekać kolejnego dodatku ! A i takie pytanko: Która para będzie następna ?
To naprawdę jest niesamowite i nie bardzo wiem jak opisać Twój talent ni powtarzając swoich wypowiedzi z komentarzy pod innymi rozdziałami. Z resztą Ty już cię o tym tyle pewno naczytałaś, że sama wiesz o co mi chodzi :P
Na cześć naszej kochanej autorki trzy razy:
„hip hip … „
A i tak swoją drogą … jak będziesz miała czas to zdaj mi szczegółową relację z Twojej przygody z „czasem Honoru”. Jak Ci się podobał i czy było warto poświęcić ten czas :)
Twoja Czarodziejka :*
PS. To się kurcze rozpisałam ... musiałam podzielić to wszystko na 3 raty !
Bardzo się cieszę, że ten dodatek wywołał u ciebie tyle pozytywnych emocji. Skoro było o Alex i Harrym, to oczywiście nie mogło zabraknąć sporej porcji śmiechu :D I nawet sobie nie wyobrażasz jaka radość sprawia mi to, że śmieszą was moje głupie teksty :)
UsuńUwielbiam, gdy mogę przeczytać cytowane moje słowa, opatrzone twoimi komentarzami, To niesamowite uczucie i okazja, by spojrzeć na to z innej strony.
Cieszę się, że udało mi się napisać ten dodatek tak, by zarówno postacie, jak i sytuacje wyszły naturalnie. Z tym konsultowaniem się, to oczywiście, że to robię - non stop prowadzę dyskusje w swojej głowie ;)
Harry i jego ukochana córeczka, która niestety, a może 'stety' - dorasta i to ku wielkiemu przerażeniu ojca. No, ale nie ma się co dziwić. Ma Harry bogatą przeszłość i różne gorące numerki na swoim koncie, to i wie, co grozi jego ukochanej córeczce ;) Choć wydaje mi się, że Ella, jako połączenie cech Alex i Harry'ego, poradzi sobie ze wszystkim śpiewająco ;)
A co do kolejnego dodatku... Planowo powinien być o Katie i Niallu, aczkolwiek ostatnio zastanawiam się, czy nie połączyć wszystkich pozostałych par w jednym dodatku... Jeszcze o tym rozmyślam i myślę, że jak jutro siądę do układania punktów wydarzeń, to dopiero zobaczę jak to w końcu będzie. O dziwo pisanie dodatków z dbałością o te wszystkie daty i w dodatku robienie tych obrazków zajmuje mi o wiele więcej czasu niż kiedykolwiek pisanie rozdziałów. A zainteresowanie nimi jest dużo mniejsze niż było rozdziałami... No, ale cóż... Zobaczymy, co z tego wyjdzie...
Dziękuję ci za ten cudowny komentarz i te wszystkie piękne słowa, a przede wszystkim za to, że nadal znajdujesz czas i chęci, by czytać te moje wypociny :)
Co do "Czasu Honoru" to jestem na 67 odcinku. Czyli pierwszy z ostatniej serii już za mną. Dziś go obejrzałam. Wciąż wkurzam się po tym, jak zginał Janek. Właściwie trochę w tym było i jego winy. Zamiast spierniczać z mieszkania tego palanta, on się z Leną na kanapie obściskiwał, a Bronek z dzieckiem w aucie czekał. A potem ta cała Lena zamiast ruszyć dupę i pozwolić mu wsiąść szybko do auta, to dziecko tuliła, bo w czasie jazdy nie mogłaby tego zrobić, prawda? Idioci, wszędzie idioci! Przyznam ci się, że zawzięłam się i mam zamiar obejrzeć serial do końca, a u mnie to raczej wyjątkowa sytuacja. Zazwyczaj szybko się poddaję w oglądaniu seriali. Jest bardzo dużo rzeczy, które mnie denerwują i nie wiem, czy oglądałabym ten serial, gdybym miała w telewizji czekać na kolejne odcinki. Pewnie uznałabym, że nie warto. Cala ja ;) Pochwalę się wrażeniami, gdy już obejrzę ostatni odcinek :)
Jeszcze raz dziękuję za komentarz i pozdrawiam xx
Postaram się zbytnio nie rozpisywać, bo wyjdzie z tego paplanina.
OdpowiedzUsuńNa początku chciałam Ci pogratulować talentu pisania tak świetnego opowiadania. Jest to najlepsze opowaidanie o Lou, choć czytałam ich chyba tylko 3, to i tak wiem, że jest najlepsze ;D
Jestem pod wrażeniem, jak wcielasz się w te wszystkie postacie:
spanikowany Styles podczas rozmowy z córką, (myślałam, że się popłaczę ze śmiechu) albo rozkojażony Harry wyrwany ze snów przez wczesny poród Alex, po prostu mistżostwo świata xDD
Do tego wybuchowy charakter Alex na sali porodowej ;p
Ella pisząca do bociana lub, gdy sprzątała po swoich 6 urodzinach, też "wyszła" Ci genialnie.(Przypomniało mi się wtedy, jak Harremu rozlatywały się reklamówki, dgy wracali z zakupów, wtedy jak Kate zaczęła z nimi mieszkać w hotelu) :D
Zachwyca
Przepraszam, przez przypadek nacisnęłam opublikuj i mi ucięł :(
UsuńWracając do komentarza.
Zachwycała bym się jeszcze dłużej, ale nie chcę przedłużać. Wtrące jeszcze kilka zdań :))
Podczas czytania ostatniego akapitu, gdy Alex mówi o swojej przyjaźni z Kate to się popłakałam, bo chciałabym, żeby przyjaźń chłopców (prawych 1D) też takprzetrwała,żeby załoźyli rodziny, mieli najcudowniejsze dzieci na świecie, wspieralisiebie nawzajem i byli szczęśliwi, jak nikt na Ziemi, bo na to zasługują. Przypomniało mi się zdanie wypowiedziane przez Stylesa, podczas USG: „Boże, czym sobie zasłużyłem na tyle szczęścia?” Pomyślałam, że zasługują na wszystko co najlepsze, za to jacy są wspaniali <3
Mam jeszcze kilka pytań:
1. Czyim synem jest Daniel? Chyba mi coś umknęło we wcześniejszym dodatku o Lou i Kate ;p
2. I w końcu nie wiem. Styles jest mężem, czy nie?
3. O kim masz zamiar napisać kolejny dodatek?
Miałam jeszcze kilka, ale wypadły mi z głowy. Jak sobie przypomnę to może jeszczę Ci pozawracam głowę ;DD
Jeszcze takie prywatne z ciekawości:
Ile masz lat i czym się zajmujesz, uczysz się pracujesz?
Jednak wyszło dłużej niź się spodziewałąm, za co przepraszam, bo pewnie popełniłam milion błędów, ale ja tak już mam :)
Moc buziaczków ;**
Monikaaxx
Dziękuję ci z całego serca za ten cudowny komentarz i te wszystkie przemiłe słowa. Bardzo się cieszę, że moja pisanina ci się podoba oraz że stworzone przeze mnie postacie przypadły ci do gustu :) Zawsze staram się ubierać w słowa wiele emocji i przekazywać je jak najlepiej i niezmiernie się cieszę, gdy ta sztuka mi się udaje...
UsuńCo do twoich pytań, to już chyba odpowiedziałam na nie na asku, prawda? Według wszystkich Sherlocków, którzy się wypowiedzieli, Daniel powinien być synem Nialla. Cóż, przekonamy się w kolejnym dodatku ;) Najprawdopodobniej :D A co do tego, czy był ślub, czy też nie było, to przyznam ci się, że specjalnie nic na ten temat nie wspomniałam. Może o tym też dowiemy się w kolejnym rozdziale?
Jeszcze raz dziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam xx
Wiesz, kiedy dodałaś ostatni rozdział, to przez parę dni chodziłam przybita, ale mimo wszystko uwielbiam to opowiadanie i chętnie do niego wracam, a jednego razu zobaczyłam dodatek o Kate i Lou i po prostu byłam w siódmym niebie, ale później pomyślałam, że to na serio jest już koniec i znowu złapałam doła. Kiedy zobaczyłam ten dodatek, aż zapiszczałam z radości. Wyszło ci to świetnie i nie mogłabym sobie lepiej wyobrazić ich przyszłości. A to "- Dokładnie – potwierdził Niall, głośno przełykając. – Od dawna nam powtarza, że od twoich cycków mamy się trzymać z daleka..." jest zdecydowanie mój ulubiony fragment. Męczy mnie ta cała choroba Pezz i liczę na to, że jednak wyzdrowieje. Liczę na to, że dodasz kolejny dodatek i mam cichą nadzieję, że będzie z Katie i Niall'em, bo oni są taką słodką parą :D
OdpowiedzUsuńTak to już jest, że wszystko kiedyś się kończy i nie zważa na to, że wcale nie mamy ochoty, by tak się stało... Ja również jakoś ciężko przyszło się przyznać do tego, że ten setny rozdział miał być ostatnim. Gdy go napisałam i już nie musiałam zastanawiać się, co dodać za tydzień, poczułam się osamotniona...Wygląda na to, że zżyłam się z tą historią i jej czytelnikami. Humor trochę poprawiała mi perspektywa dodatków, które obiecałam kiedyś napisać. Cieszę się, że one się wam podobają, bo całkiem nieźle się bawię, pisząc je :)
UsuńWedług planu kolejny powinien być o Katie i Niallu. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jutro mam zamiar zabrać się do pracy i miejmy nadzieję, że to co powstanie również się wam spodoba :)
Dziękuję za komentarz i wszystkie przemiłe słowa :)
Pozdrawiam xx
Myslałam, ze będzie jeszcze dłuższe niż poprzedni dodatek ale w sumie oba są równie ciekawe. Trochę się rozczarowalam, ze to jednak nie Zayn i Perry ale ten tez mi pasuje. Harry jest taki śmieszny z tą swoja zaborczością:) (chyba mu to juz nigdy nie przejdzie) do tego dodajmy Alex, która robi wszystko żeby tylko pomóc córce i wkużyc Harrego:) Juz nie mogą się doczekać kolejnego dodatku to takie ciekawe i śmieszne zarazem:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że długość tych dodatków nie przeraziła cię za bardzo i dałaś radę je przeczytać :) Mam nadzieję, że to nie było wielkie rozczarowanie, gdy zobaczyłaś, że to nie o Zaynie. Przyznam ci się, że jego akurat chciałam zostawić sobie na koniec ;)
UsuńHarry zaborczy wobec córki? Trochę nadopiekuńczy? Nic dziwnego, skoro doskonale wie, co chłopcom w jej wieku chodzi po głowie. Przecież sam był takim nastolatkiem z szalejącymi hormonami ;)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam xx
Jak nie wyjaśnisz mi sprawy Zayna i Perrie to ja chyba umrę, tak samo tego czemu Liam z Dani mieli takie problemy. Wiec lepiej nie przestawaj pisac, chyba ze chcesz miec mnie na sumieniu ; ) pozdrawiam ; )
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie chcę mieć nikogo na sumieniu. Nie wiem, czy ono by zniosło kolejne obciążenie ;)
UsuńPoczątkowo byłam pewna, że napiszę pięć dodatków, ale teraz widzę, że jest na nie o wiele mniej wejść niż było w przypadku rozdziałów, a trzeba ci wiedzieć, że dodatki pochłaniają mi o wiele więcej czasu i w ogóle samych przygotowań niż pisanie rozdziałów. Na pewno nie zostawię spraw niewyjaśnionych, ale nie wiem, czy będzie to w osobnych dodatkach, czy nie napiszę teraz jednego wspólnego. Właśnie nad pracuję. Zobaczymy, co z tego wyjdzie...
Pozdrawiam xx
Pisz więcej dodatków, bardzo ładnie Cię proszę! Może jest mniej wejść, ale jednak są osoby, który ze zniecierpliwieniem czekają na dalsze losy ich ukochanych bohaterów. Ja osobiście nie mogę się doczekać Nialla i Kate i chyba nie przeżyłabym, gdybyś tego nie napisała...
OdpowiedzUsuńPiszę... Właśnie pracuję nad kolejnym. Tym razem kolej Katie i Nialla :) Chciałabym skończyć do niedzieli, ale zobaczymy, co wyjdzie mi z tych chęci.
UsuńPozdrawiam xx
Po prostu cudowny
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny dodatek x
Cieszę się, że ci się spodobało :) Kolejny już się pisze...
UsuńPozdrawiam xx
Kocham kocham kocham! Ja osobiście chciałabym Liama i Danielle :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie pracuję nad kolejnym. Tym razem Katie i Niall. Dani i Liam będą następni.
UsuńPozdrawiam xx
Czekam z niecierpliwością na kolejny dodatek. Mam nadzieje ze Będzie jeszcze co najmniej trzy. Całuje kochana.
OdpowiedzUsuńPodpowiesz chociaż mniej więcej kiedy next?
:*
Właśnie pracuję nad kolejnym. Mam już cale 16 stron, a to trochę ponad połowa... Wyjdzie niezły tasiemiec ;)
UsuńChciałabym skończyć do niedzieli, ale nie wiem, czy mi się to uda, bo mam zepsuty laptop i piszę głównie w pracu.
Pozdrawiam xx
czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńtwój blog został nominowany do Liebster Award :D więcej na: http://falszywa-milosc-jb.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html
Z całego serca dziękuję ci za to ogromne wyróżnienie. Cieszę się, iż uznałaś, że warto nagrodzić mój blog wśród tylu innych.
UsuńPozdrawiam xx
Proszę, pisz dalej, bo mam mnóstwo pytań bez odpowiedzi!
OdpowiedzUsuńPiszę... Mam już całe 16 stron...
UsuńLove! <3
OdpowiedzUsuń❤️
UsuńTO jest cudowne czekam na kolejny dodatek c:
OdpowiedzUsuńMaddie
Cieszę się, że dodatek ci się spodobał :)
UsuńPozdrawiam xx
Informuję, że ten blog został wybrany do udziału w konkursie na Blog Miesiąca organizowanym przez internetowy-spis.blogspot.com. Zasady konkursu znajdują się w Dziale Blogu Roku na podanej wyżej stronie. W imieniu całej załogi życzę miłej zabawy i zajęcia jak najwyższego miejsca.
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń❤
UsuńHej Kate:)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Przepraszam Przepraszam! Jak zwykle jestem spóźnione. Zaczęła się szkoła a w dodatku 3 gimnazjum a ja nie mam ani chwili wolnego. Gdy wracam ze szkoły robię zadnie + nauka, a to zajmuje mi cały dzień. Musze ci się pochwalić. Wesele mojej siostry było CUDOWNE, wszystko wyszło super. Choć strasznie się wszyscy stresowaliśmy :) Drugiego dnia tańczyła z kolega pana młodego który był mega pijany i zdjął koszulkę, kiedy z nim tańczyłam, masakra moja mama później mu 'groziła' (dodam że miał 30 na karku i miał zonę i córeczkę ) Wogule wybawiłam się i wytańczyłam za wszystkie czasy. A drugiego dnia miałam tak krótka sukienkę, że jak się schylałam (bez kucania) to było źle. Na szczęście się nie unosiła podczas tańca. Dobra koniec o mnie teraz skomentuje ten dodatek a w najbliższym czasie postaram się (nie obiecuje) skomentować już 3 który dodałaś. Kochana jesteś wielka!
Przechodzę do dodatku:
Harry jesteś szybki, ale Lou zawsze będzie pierwszy w drodze do ukochanej :-) Alex ty mu TAKIE pobudki urządzasz?! On się później na pracy skupić nie może! Dopiero pod koniec 3 miesiąca mówisz swojej rodzonej matce, że będziesz ojcem?! Nie dziwie się, że się stresowałeś i że twoja mama była wściekła :) Alex jesteś silna dasz rade. Nie przejmuj się one nic nie wiedzą nie znają was! Sama jako fanka chłopaków staram się nie oceniać ich dziewczyn, bo wiem jak można się przez to czuć (oczywiście nie doświadczyłam tego dokładnie, ale o obgadywaniu i obrażaniu wiem dość dużo, z własnego doświadczenia). Oj Kate, już nie masz pretekstów, nie. Kobiety w ciąży maja apetyt do mieszania różnych rzeczy. Szczerze ja gdy mam TE dni tez mam tak, np nie mam ochoty na coś lub na odwrót. Cóż organizm kobiety jest nieprzewidywalny. Oj, Harry przemyśl to przemyśl.
OMG! Akcja porodowa Alex to było COŚ. I jeszcze te wszystkie wyzwiska w stronę Harrego. Ale on był dzielny, chciałabym by kiedyś mój maź się tak zachował.
Ślub Annie i Robina był z pewnością piękna uroczystością. Szkoda tylko że te kobiety tak obgadywały Alex i Harrego, a przede wszystkim piękna małą Elle.
Wstawanie wcześnie rano dla młodego ojca nieraz jest ciężkie, ale Harry wywiązał się z tego obowiązku świetnie. Musiał trochę pogadać przy tym z córka, ale zrobił to. A potem mu się przysnęło z córka. I został znaleziony nagi na fotelu przez przyjaciół myślałam, że się ze śmiechu posikam. Reakcja Nialla na niespodziankę bezcenna! Spóźnienie w wykonaniu Stylsów to już tradycja. Kiedy przeczytałam, że to restauracja Katie i Nialla bardzo się ucieszyłam! A że ślub Dan i Liama to już kompletnie szok! Harry ty wróżbito jeden! Wykraczesz to! Biedna Perrie. Paul jako informator i wujek. Szukanie Liama. Biedny, kłótnie z Danielle na pewno dobrze na niego nie działają. A potem ta sytuacja z BRZYDKIE SŁOWO. Harry serio tak nauczyłeś dziecko? No nie powiem pomysłowy sposób. Uuuu. Ella che rodzeństwo. To słodkie. Dlaczego Alex i Harry byli przerażeni, tego nie wiem. Mam nadzieje że spełnia prośbę córki.
6 urodziny Elli musiały być huczne. Payne w roli opiekuna. Sprzątająca Ella musiała wyglądać dojrzalej niż na swój wiek. Ale kiedy ten worek pękną ryłam śmiechem. I ten komentarz Nialla to już wogule! Harry jak się nie znasz na modzie to się nie wtrącaj! Sprośne teksty to się nigdy Harremu nie znudzą, szczególnie w stosunku do żony :). A to że się kochają tak na prawdę i w pełni to wykorzystują świadczy sama Ella. No i następny dzidziusia. Wreszcie spełnili prośbę Eli z przed 5 lat! I to jeszcze chłopca. Oj, Harry nie płacz wszystko będzie dobrze. Każdy facet marzy o tym by urodził mu się chłopiec, i Harry dokładnie to przezywa. Jezu, jak ja się ciesze! Alex nie oduczyła się grozić to z pewnością:). Katy również będzie miała kolejne maleństwo! Harry ty się nie martw, 16 to nic, osiemnastka będzie wielka, a wesele to jeszcze bardziej. Nigdy bym nie podejrzewała, że Harry będzie się bał porozmawiać z własną córka o tych sprawach hahah. Jego dokończenia zdań w myślach mnie rozwalały! A potem nie dał jej dojść do słowa.
Jak przeczytałam, że Alex rozmawiała z nią na ten temat rok temu to po prostu ryłam niepohamowywanym śmiechem! Dziewczyno ty mnie rozwalasz swoją twórczością. A potem to pytanie Elli myślałam, że zaraz umrę po prostu tak mnie brzuch bolał. A w następnym akapicie przyszedł chłopak do Elli! Harry nie warcz na niego! Boże Harry jesteś strasznie nerwowy. Harry no nie podglądaj! Gdy okazało się, że to gej myślałam że zaraz umrę ze śmiechu.
UsuńDom w Los Angeles jest bardzo przydatny. Chłopaki szaleją. Rodzice zrobili Elli super niespodziankę! Nawet chłopców odciągną pisk jej radość! Komentarz jon na temat siostry, po prostu wtedy, ale jak to młodszego brata. Alex i Harry doczekali się dwójki dzieci i nadal się kochają tak długo. Ich miłość jest po prostu wieczna.
Dziękuje Ci za ten dodatek bardzo!
I jeszcze raz przepraszam za spóźnienie.
Pozdrawiam Marzena ze Śląska
Ja też zacznę od przeprosin... Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale niestety nadal mam zepsuty laptop i prawdę mówiąc ze względu na to całe zamieszanie związane z przeprowadzką nie miałam czasu zanieść go do naprawy. Wprawdzie znajomy coś tam próbował zdziałać, ale nic z tego nie wyszło i muszę zanieść do serwisu. Pisanie odpowiedzi na komórce odstrasza mnie już na samym starcie, więc nawet nie zaczynam. No, chyba, że ma to być odpowiedź na jakiś króciutki komentarz ;)
UsuńBardzo się cieszę, że wesele okazalo się wielkim sukcesem i że wybawiłaś się za wszystkie czasy. I naprawdę bardzo próbuję nie skręcać się z zazdrości ;) Ale jak tak sobie myślę o tych wszystkich parach, wirujących na parkiecie... Oj, chyba muszę wyciągnąć swojego pana na jakieś tańce :)
Cieszę się, że dodatek o Alex i Harrym ci się spodobał i że przede wszystkim wywołał u ciebie tyle uśmiechu :) O to chodziło! miedzy innymi ;) Mam nadzieję, że znajdziesz czas również na kolejne dodatki. Teraz powinnam pisać ten o Danielle i Liamie, ale awaria laptopa i przeprowadzka sprawiły, że wszystko wlecze się w czasie. Może w końcu trochę sie uspokoi i będę mogła zająć się pisaniem...
Trzymaj się ciepło :)
Całuję xx
Nie musisz się spieszyć Kate. Ja na razie przeczytałam ten dodatek który 'ostatnio' dodałaś i jakoś nie mam czasu go skomentować, mam nadzieje że znajdę czas w ten weekend :). więc spokojnie nic nas nie goni.
UsuńMarzena ze Śląska
Mam "małe" tyły w komentowaniu. Ale nadrobię. Przed skomentowaniem postanowiłam jeszcze raz przeczytać wszystkie dodatki, Harry i Alex na początku bardzo mi nie pasowali do siebie jednak z czasem oswoiłam się z nimi.Uwielbiam Stylesa w Twoim wydaniu. W kilku momentach znów poplułam monitor, ale to mnie nawet nie zdziwiło.
OdpowiedzUsuńCudnie wymyśliłaś te części z perspektywy poszczególnych chłopków :)
Cieszę się, że Alex i Harry ostatecznie przekonali cię do siebie :) Jestem pewna, że było więcej takich osób, które potrzebowały czasy, by oswoić się z tą parą.
UsuńMam nadzieję, że spędziłaś przyjemnie czas, czytając dodatki i że ten ostatni, nad którym właśnie zaczynam pracować, również przypadnie ci do gustu.
Pozdrawiam xx
Już nie mogę się doczekać tym bardziej, że będzie o moim ulubieńcu :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy Ci wspominałam, że na samym początku całej historii sądziłam raczej, że Alex najbliżej jest z Niallem i miałam wrażenie, że oni będą razem. Miałam niezłą... niespodziankę, gdy jednak okazało się, że sparowałaś ją z Harrym. Ale jak to się mówi - kto się czubi ten się lubi, czy jakoś tak :) Także nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Oni pasują do siebie wyśmienicie (czy to jest dobre sformułowanie na parę?). Są jak ogień i woda, ale w końcu przeciwieństwa się przyciągają, więc... ;) Pamiętałam, że byłam w małym szoku, gdy wyszło na jaw, że Alex jest w ciąży i Harry zostanie tatusiem. Z jednej strony strasznie się z tego śmiałam, bo w końcu oboje tak strasznie kochają seks, a tutaj się okazuje, że przez jakiś czas nie będą mogli tego robić, a z drugiej już wyobrażałam go sobie jak trzyma noworodka na rękach i uśmiecha się do niego z czułością. W ogóle wszystkie sceny z chłopakami, jak trzymają albo bawią się ze swoimi pociechami są świetne. Kocham je! Opisałaś je po mistrzowsku, gratuluję, Kaś! Ponadto bardzo się cieszę, że Alex definitywnie pożegnała swoją przeszłość, okropnego byłego chłopaka, wstrętną pracę i otworzyła własny interes. I mimo tego, że oboje się kochają, są szczęśliwi, mają dzieci, oraz są dorośli, nadal uwielbiają się przedrzeźniać. To jest chyba najlepsze w związku. Że mimo tęczy, serduszek i innych słodkich rzeczy, momentami traktują siebie jak kumpli, z którymi można pożartować. Uwielbiam takie pary jak i momenty z nimi, a Ty to wszystko opisywałaś naprawdę świetnie. Również, jak w przypadku w Kate i Louisa, cudownie podsumowanie wszystkich chwil między tą dwójką :)
OdpowiedzUsuńKażdy mój komentarz pod dodatkiem będzie chaotyczny, przepraszam!
- matrioszkaa! xxxx