Wcale nie chciałem się budzić... Robiłem co w mojej mocy, by
przedłużyć ten cudowny sen, który rozgrywał się jeszcze przed sekundą w mojej głowie. Niestety... Zniknął bezpowrotnie, zostawiając mnie z ledwo zauważalnym
uśmiechem na ustach. Słońce przedzierało się przez zasłony, zwiastując kolejny
upalny dzień. Otworzyłem oczy, próbując skupić wzrok na czymkolwiek. Sufit nadawał
się tu równie dobrze, jak coś innego... „Kolejny poranek w kolejnym obcym miejscu...” westchnąłem jak zawsze z rana, pozwalając sobie zatęsknić za domem. Pokój, w którym się znajdowałem, był
tylko jednym z wielu podczas tej trasy. Już nawet ich nie rozróżniałem. Dla mnie wszystkie były takie same. Bezosobowe... Telefon
wibrował nieprzerwanie na szafce obok łóżka, ale jeszcze nie byłem na tym
etapie, na którym chciałoby mi się ruszyć. Czułem przyjemne ciepło rozchodzące
się po moim brzuchu i czułem, że niewiele mi brakuje, by odpłynąć ponownie w objęcia
Morfeusza. „W końcu i tak ktoś mnie obudzi...” Obróciłem się plecami do
natarczywego telefonu i zamarłem, wpatrując się w piękne oczy mojej dziewczyny.
„Więc to nie był sen...”
- Dzień dobry – powiedziała cicho, uśmiechając się sennie.
Wyglądała rozkosznie z włosami w nieładzie i śladami poduszki odbitej na policzku. Wtedy też zdałem sobie sprawę, że to
przyjemne ciepło, które czułem, to była jej dłoń. Teraz spoczęła delikatnie na moim boku.
- Dzień dobry – mruknąłem, wciąż jeszcze rozważając małą
drzemkę. „Z moją dziewczyną w ramionach...” Przyciągnąłem ją do siebie, wtulając twarz w tak znajomo pachnące włosy. Teraz dla odmiany jej dłoń kreśliła jakieś znaki na moich plecach. – Śpij
jeszcze...
- O której masz samolot? – zapytała, przypominając mi tym
samym o czekającej gdzieś tam rzeczywistości i obowiązkach. Oraz o tym, że to
jest jej pokój i do swojego musiałem przejechać pół miasta. „Boże...”
- Nie wiem... – jęknąłem, chowając twarz w jej szyi i przy
okazji muskając ustami delikatną skórę. W tym momencie rozdzwonił się jej
telefon. – Jeszcze nie... – przyciągnąłem ją bliżej, chcąc skraść jeszcze kilka
chwil.
- Cześć, Niall – usłyszałem jej wesoły głos. – Czy ty coś...
– zaczęła, ale jak znam Horana, to pewnie nie pozwolił jej skończyć. – Dobrze.
Jak go zobaczę, to na pewno mu powiem. Pa...
- Nie chcę wiedzieć... – mruknąłem, przytulając ją do
siebie mocniej.
- Paul już cię szuka – powiedziała, wiedząc równie dobrze co
i ja, co to znaczy. – Za jakąś godzinę musicie być na lotnisku...
Westchnąłem ciężko i wbiłem w nią spojrzenie. Uśmiechnęła się
do mnie tak, jak to tylko ona potrafi. I wciąż gładziła delikatnie moje plecy. Przy niej mogłem poczuć się jak w domu.
„Jak udało mi się wytrzymać tak długo bez niej?”
- Jedź ze mną...
- Wiesz, że bardzo bym chciała... Niestety jeszcze nie
skończyliśmy kręcić... – powiedziała cicho. – Ale do lunchu jestem wolna, wiec mogę
pojechać z tobą do hotelu i na lotnisko. Jeżeli oczywiście chcesz... – lustrowała mnie spojrzeniem, szukając odpowiedzi w mojej twarzy.
- Bardzo chcę – przyciągnąłem ją do pocałunku, nic sobie nie
robiąc z naszych porannych oddechów. – Ale to dopiero za chwilę. Teraz chcę
ciebie...
Stałem obok Alex, opierając głowę na jej ramieniu i trzymając
w dłoniach nasze torby. Choć pewnie bliższe prawdy było to, że stało tam tylko moje ciało, bo reszta mnie jeszcze smacznie spała. „Jak ja nienawidzę wstawać o takiej kurewsko wczesnej porze...” Czekaliśmy aż to diabelskie urządzenie w końcu
nadjedzie. „Przysięgam, jeszcze jedno głupie pytanie z rana, a wyjdę z siebie i
stanę obok” westchnąłem, słysząc że ktoś się do nas zbliża.
- Czekacie na windę? – usłyszałem gdzieś za plecami i miałem
wielką ochotę walić głową w ścianę. „Nie,
kurwa, czekam aż parter sam do mnie na górę przyjedzie...” Chichotanie Alex
tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że dziewczyna doskonale wiedziała, co się
działo w mojej głowie.
- Tak – odpowiedziała, widząc, że ja nie mam najmniejszego zamiaru się
odezwać.
- Fajnie, bo ja też. – „Trzymajcie mnie, bo zaraz nie
wytrzymam...” Koleś nadawał jak jakiś nienormalny, a mnie powoli szlag trafiał.
O tej godzinie nikt nie miał prawa być taki pełny energii. „Jest na prochach, czy jak?” Winda otworzyła się
bezszelestnie i chłopak przecisnął się szybko obok nas, o mały włos nie przewracając Alex.
Rzuciłem torby, pomagając jej utrzymać równowagę i spojrzałem wściekle na tego
kretyna. – Ups... Jedziecie?
- Nie – warknąłem, mordując go wzrokiem i podając upuszczoną kulę dziewczynie. – Bezpieczniej
będzie jak pojedziemy kolejną – dodałem przez zaciśnięte zęby.
- Bezpieczniej? – wyglądał na zdziwionego.
- Dla ciebie z pewnością – parsknęła Alex i odwróciła się w moją stronę, obdarzając
szerokim uśmiechem i uspokajająco gładząc po ramieniu.
Kolejna winda już nie obfitowała w bonusy w postaci
dwunożnych idiotów. „Na szczęście...” westchnąłem. Kilka minut później
wchodziliśmy do hotelowej restauracji, gdzie jak można było przewidzieć,
wszyscy już na nas czekali. Nie mogłem nie zauważyć niewyraźnej miny Paula i
tego, że robił co mógł, by tylko na nas nie spojrzeć. „Będzie ciekawie...” uśmiechnąłem się pod nosem. „Przynajmniej się nie czepia za spóźnienie...”
- Co żeście zrobili biednemu Paulowi, że wyglądał jakby
dostał zatwardzenia i uciekł stąd tak szybko, że prawie się kurzyło? – Louis
przeskakiwał spojrzeniem ze mnie na Alex i z powrotem. – Dajesz, stary. To
musiało być coś wielkiego...
- Z pewnością... – mruknęła Alex i nie mogła przestać się
śmiać. – Niczym księżyc w pełni.
- Co? – przyjaciel wpatrywał się w nas nic nie rozumiejąc.
- Wcale nie mam takiej dużej dupy! – oburzyłem się. – Co ty
tyłka Louisa nie widziałaś?
- No, ja mam nadzieję, że nie widziała – zachichotała Kate,
zwracając na siebie moją uwagę.
- Czyżbyś była zazdrosna, kochanie? Awww... – Lou zagruchał jej do ucha,
bardziej niż zadowolony z przebiegu tej rozmowy. Może nawet odpuści sprawę z
Paulem.
- Całkiem możliwe... – dziewczyna zarumieniła się aż po
dekolt.
- Co za pies ogrodnika – parsknęła Alex. – Sama nie może,
a innym nie da popatrzeć...
- Czy wy naprawdę rozmawiacie o dupie Tomlinsona? – Niall
zastygł nad swoim śniadaniem, gapiąc się, jakby widział nas pierwszy raz w życiu. – I to niby ja jestem nienormalny... – spojrzał
wymownie na Liama, który tylko wzruszył ramionami.
- Do nich to rzeczywiście nie ma co się porównywać – uśmiechnął się Payne. – Są zdecydowanie poza skalą.
- Dzień dobry – znajomygłos uciszył nasze
śniadaniowe rozważania. „Takiego Zayna mi brakowało...” Spoglądałem na uśmiechniętego przyjaciela, który właśnie zajmował ostatnie wolne miejsce, sadzając sobie
Perrie na kolanach. Od obojga aż biła radość i miłość. Niby siedzieli
razem z nami, ale jakby znajdowali się w swoim własnym świecie. Wymieniali delikatne
muśnięcia, pocałunki i mówili coś do siebie bezgłośnie. Alex ścisnęła moją
dłoń, posyłając mi wesołe spojrzenie i ściągając moją uwagę w całości na swoją
osobę. „Ja tam mam swój własny świat...” pochyliłem się, by skraść jej buziaka. I jak zwykle trochę mnie poniosło. Dopiero znaczące chrząknięcie oderwało mnie od ust mojej dziewczyny.
- Cześć, Perrie – menadżer pojawił się jak zwykle w najlepszym momencie. Ku mojemu rozbawieniu nadal unikał choćby zerknięcia w naszą stronę i
był w tym tak beznadziejnie oczywisty, że po chwili nawet Zayn patrzył się podejrzliwie na
mnie i Alex. – Za dziesięć minut wychodzimy... – powiedział, nie odrywając wzroku od swojego
magicznego terminarza. – Czeka nas trzy godziny lotu... – usłyszałem ciche
jęknięcie i uśmiechnąłem się pod nosem, widząc jak Kate chowa twarz w koszuli Louisa. – Przykro mi Katy... Prosto z lotniska
pojedziemy na konferencję prasową i potem na podpisywanie płyt. Później
będzie spotkanie z dziećmi z fundacji „Mam marzenie...” Macie się na nim zachowywać... –
przypomniał, jak zawsze w takich momentach. – Potem jeszcze krótka sesja i będziecie wolni do rana. – „Na tą część cieszyłem się najbardziej.” – Chociaż... – I już wiedziałem, że nie będzie tak kolorowo... – Dostaliście
zaproszenie na kolację. Od burmistrza i jego rodziny...
- Naprawdę? – Liam nie ukrywał swojego zdziwienia. „Czy ten
koleś by kimś znanym, czy coś?” zastanawiałem się, obserwując zdumionego
przyjaciela.
- Jeszcze nic nie potwierdziłem, bo wiadomość dotarła
dopiero przed chwilą, ale raczej nie wypada się nie pojawić, skoro i tak nie
macie innych planów na wieczór... – „Kiedy ja właśnie miałem inne plany...” zerknąłem na Alex, która była pochłonięta rozmową z Kate i Louisem.
Dalej, było jak zawsze. Paul szybko streścił nam plany na
najbliższe dni i tak naprawdę słuchał go tylko Liam. Reszta jedynie sprawiała wrażenie zainteresowanych słowami menadżera. „Przecież i tak jutro przy
śniadaniu powtórzy nam dokładnie to samo...”
- Kate, możemy porozmawiać? – usłyszałem głos Perrie, tym
razem zupełnie nie z tej strony, gdzie bym się jej spodziewał. Stała obok naszych
„zakochańców” i czekała na jakąkolwiek reakcję dziewczyny. Louis posłał ostrzegawcze
spojrzenie w kierunku blondynki, gdy Kate ufnie wyciągnęła rękę w jej stronę i
dała się zaprowadzić w stronę okien. Dopiero teraz ujrzałem dzisiejszy stój
Kate. Znów postawiła na spodnie, ale jak na razie temperatura nie zabijała,
wiec może to i dobry pomysł z jej strony. W kusej bluzeczce na pewno nie
groziło jej przegrzanie. Miałem wrażenie, że wszyscy przy stole wstrzymali
oddech i tak jak ja, próbowali coś usłyszeć poprzez gwar panujący w sali.
„Przydałby się teraz taki super-słuch...”
- Przepraszam cię, Kate... – Perrie nadal ściskała moją
dłoń, jakby w obawie, że obrócę się na pięcie i odejdę w przeciwnym kierunku. –
Za wszystko... Tak bardzo mi przykro, że...
- Nie musisz mnie przepraszać – uśmiechnęłam się szczęśliwa, że mój przyjaciel w końcu podjął tą jakże ważną dla nich decyzję. – Naprawdę nie ma takiej
potrzeby...
- Jest – powiedziała od razu. – Ja...
- W takim razie i ja cię powinnam przeprosić – ścisnęłam jej
palce. – Za to, że moje pojawienie się tyle namieszało w waszym życiu...
- Ostatecznie wyszło nam to na dobre... – powiedziała cicho. Miałam wrażenie, że
się uśmiecha. – Teraz jesteśmy silniejsi – dodała. – Kocham go z całego serca, Kate – zapewniła mnie o tym kolejny już raz, ale ja nie potrzebowałam żadnych słów więcej. Wiedziałam, co do niego czuje. – Zrobiłabym dla niego wszystko... Jeśli miłość nie wystarczy...
- Wystarczy... – zapewniłam ją szybko. W końcu i ja musiałam
w to uwierzyć. Co innego miałam do zaoferowania Louisowi?
Chciałabym móc powiedzieć, że lot z Lizbony do Rzymu minął
mi niepostrzeżenie, ale byłoby to jednym wielkim kłamstwem. Prawda była taka,
że czułam każdą upływającą minutę i nawet kojący dotyk i głos Louisa nie
potrafiły całkiem mnie zrelaksować. I raczej nie pomagały mi słowa
Harry’ego, że więcej wypadków jest na drogach, niż w powietrzu...
Całe szczęście już po wylądowaniu wszystko szło jak z płatka
i nawet Paul był zadowolony, że przynajmniej raz na jakiś czas udało się nam
być gdzieś punktualnie.
Konferencję prasową przegadałam z Alex i Markiem, siedząc wygodnie w prywatnym pokoju. Z dala od błysku fleszy i ciekawskich dziennikarzy. Choć nie
wiem, czy można zaliczyć moją przyjaciółkę w poczet osób biorących aktywny
udział w rozmowie. „Czy chrapanie się liczy?” uśmiechnęłam się pod nosem.
„Cóż... Zagłuszała nas wyjątkowo skutecznie, więc może...”
Wszyscy zachodziliśmy w głowę, co takiego się stało, że
menadżer omijał dziś wielkim łukiem moją przyjaciółkę i jej chłopaka. Niestety
ani jedno, ani drugie nie uraczyło nas odpowiedzią. „Do czasu...”
- Nie czuję palców... – usłyszałam przeciągły jęk Louisa. Po chwili wsiadł do samochodu i zajął miejsce obok mnie. Podpisywanie płyt w końcu dobiegło końca.
„A nie da się ukryć, że trochę trwało...”
- Masz Kate, chwilowo nie będzie ci potrzebna ta ręka – Harry
jak zwykle musiał wtrącić swoje zdanie, śmiejąc się głośno i przy okazji zawstydzając mnie tym okropnie. – Ałaaa... – jęknął i po prostu wiedziałam, że moja
przyjaciółka stoi na straży. – Teraz pocałuj, bo boli... I tutaj też... I...
- Ja ci zaraz... – zachichotałam, słysząc ich przekomarzanie.
- Z dziećmi z fundacji spotkacie się w hotelu – odezwał się
Paul, ledwo samochód ruszył. – Pewnie też się przeciągnie, więc będziemy mogli się
na miejscu przebrać na kolację...
- Ja zostanę w hotelu, jeśli można... – odezwała się Alex.
Słyszałam ciche protesty Harry’ego, ale dał sobie spokój, gdy powiedziała mu, że noga ją boli i naprawdę potrzebuje odpocząć.
- Może...
- Nawet o tym nie myśl, Słońce – przyjaciółka nie dała mi
nawet dokończyć zdania. – Ja potrzebuję się wyspać. Nie będziesz przecież nade mną
siedzieć...
- Ani z nią spać – dodał Harry. – To wolno tylko mnie.
- Poza tym – Paul wydawał się nie zwracać na nich uwagi. – Wydaje mi się, że poniekąd
tobie zawdzięczamy to zaproszenie na kolację...
- Ale jak to? – zdziwiłam się.
- Właściwie to nie wiem, ale byłaś w nim szczególnie wymieniona.
- Może burmistrzowi wpadła w oko – zaśmiał się Harry i wcale mnie
nie zdziwiło to, że silne ramię Louisa od razu zagarnęło mnie i przytuliło do
jego piersi.
- Taaa... To o czym to ja...
- Jezu, Paul! – Harry oparł się o nasze siedzenia. – Daj już
spokój z tymi cichymi dniami... Przecież nie pierwszy raz widziałeś moją dupę...
- Co? – okrzyki zdziwienia rozległy się z każdej strony. „Co???”
- Poza tym... – dodał jeszcze Harry. – Puka się...
Pewnie jak wszyscy czekałam na jakąś reakcję ze strony
Paula, ale odpowiedzią było tylko przeciągające się milczenie. A po chwili
Niall wybuchnął niepohamowanym śmiechem, rozładowując atmosferę.
- Normalnie nie wierzę... Nie mogę! – ledwo łapał oddech, ale
nie przestawał się śmiać. – Nie mów, że nakryłeś ich w łóżku... Jezu, zaraz się
posikam...
- Jak już to na kanapie – usłyszałam jeszcze jak Harry mruczy pod
nosem i naprawdę nie potrzebowałam tego wiedzieć. Poczułam jak zdradliwy rumieniec
rozkwita na moich policzkach. „Zawsze przekręcać zamki” obiecałam sobie
natychmiast, a moje bezwstydne ja cmoknęło z uznaniem.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o fundacji takiej jak ta i
nawet do głowy by mi nie przyszło, że coś takiego jest możliwe. Ale byłam
tutaj. Poznałam te dzieci i ich rodziców, a także pracowników fundacji i mogłam
uczciwie zaświadczyć, że marzenia się spełniają. „Przynajmniej niektóre...”
dodałam smutno, choć w sali z pewnością panowała raczej radosna atmosfera. Chłopcy
śpiewali piosenki wybrane przez dzieci, a Niall przygrywał na gitarze i przypominało to beztroską zabawę przy ognisku... „Czasami tak niewiele trzeba, by ziściło się marzenie dziecka...”
- Modliłam się, by Sam zdążyła ich spotkać – usłyszałam głos
jednej z matek, która siedziała obok mnie i Marka. – Nie wierzę, że naprawdę się
udało... Ma fioła na ich punkcie – zaśmiała się, choć jej gardło było ściśnięte
przez łzy, które prawdopodobnie spływały po jej twarzy. – To było jej największe marzenie... Już tak dawno nie słyszałam, by
śmiała się tak głośno i od serca...
- Wspaniale się bawi... – odezwałam się cicho. „Co można
powiedzieć kobiecie, której dziecko umiera? Raczej nie wypada rzucić
zdawkowego: będzie dobrze...” Odetchnęłam głęboko, próbujac zapanować nad łzami. – Zresztą dla nich też jest prawdziwą
przyjemnością poznać taką wielką fankę...
- Opowiadała mi o tobie... – poczułam zimne palce,
zaciskające się na mojej dłoni. „O mnie?” zdziwiłam się. – Jesteś Kate, prawda? – skinęłam głową, zastanawiając się do czego to zmierza. –
Sammy uważa, że jesteś bardzo dzielna... Jednego dnia próbowała chodzić z zasłoniętymi
oczyma, ale skończyło się to guzem na czole po jakiś dwóch minutach. Musisz być
niesamowicie odważna, kochanie, radząc sobie z tym wszystkim, co się dzieje wokół
zespołu...
- Nie jestem odważna – powiedziałam od razu. – Po prostu mam
przy sobie cudownych ludzi, którzy dbają, bym była bezpieczna – wskazałam na Marka, który nie odstępował mnie na krok. –
Gdyby nie oni siedziałabym pewnie w kącie, zbyt przerażona, by się poruszyć...
Odważna? Jestem pewna, że to słowo bardziej opisuje panią i pani córkę... Nie
potrafię sobie nawet wyobrazić, jak silnym trzeba być, by mimo wszystko się
uśmiechać...
- Ja też się boję, Kate – usłyszałam drżący głos kobiety.
„Nawet nie pamiętałam jej imienia...” przygryzłam wargę, zawstydzona tym odkryciem. – Jestem przerażona. Rodzice nie powinni
chować swoich dzieci... – szepnęła. Pociągnęła nosem i mocniej ścisnęła moją dłoń. Czułam,
jak moje oczy wypełniają się łzami. – Ale nie można pozwolić, by rządził nami
strach – powiedziała z całym przekonaniem, na jakie było ją stać. – Trzeba walczyć, dopóki starczy sił i jeszcze trochę – miałam wrażenie,
że jej słowa trafiają prosto do mojego serca i zapisują się w nim już na dobre.
„Jakim musiałam być tchórzem ze swoim marnym strachem przed operacją, wobec
kogoś, kto każdego dnia budzi się przerażony, czy jego dziecku dane będzie
ujrzeć kolejny zachód słońca?” – Mam wspaniałą córkę i mimo tej okropnej
choroby, tak cudowne życie, na ile mogłam jej i sobie zapewnić. Dziś rano
powiedziała, że to będzie najpiękniejszy dzień w jej życiu, bo spełni się jej
największe marzenie – już nie walczyłam ze łzami, płakałam razem z nią. – To moje nigdy
się nie spełni, ale przecież to marzenia dziecka są najważniejsze...
Tej kobiecie zdecydowanie należał się medal za odwagę i cud, by mogła
spełnić również swoje największe marzenie... Ona pewnie nie wahałaby się ani minuty, gdyby ktoś zaofiarował jej choć jeden procent szans na uratowanie córki. I choć zdawałam sobie sprawę, że nasze sytuacje nie są nawet do siebie zbliżone, to jej słowa przemawiały do mnie jasno i wyraźnie. „Jestem takim tchórzem...”
- Mamuś, mamuś, zobacz! – radosny głos dziewczynki wypełnił
moje uszy. – Zayn mi narysował motylka na ręce. Już nigdy, przenigdy jej nie
umyję...
- Nie wiem, kochanie, czy będę w stanie znieść te stado
much, które będziesz przyciągać... – zaśmiała się kobieta. – Może poprosimy go ładnie,
by jednak narysował ci tego motylka na którymś z plakatów... Co ty na to? Pójść
z tobą?
Sama już nie wiem, ile tak siedziałam zatopiona w swoich
myślach, ocierając łzy, które nie chciały przestać płynąć. Schowałam się za Markiem, jak tchórz, którym naprawdę byłam. „Płakałam nad sobą, czy nad bezbronnym dzieckiem, które śmiało się teraz radośnie, żartując z Niallem?”
- Skarbie? – usłyszałam pełen troski głos Louisa i
momentalnie rzuciłam się w jego ramiona pewna, że w nich mogłam ukryć się przed
całym światem. – Co się stało? – pokręciłam głową, nie potrafiąc wydobyć z
siebie ani słowa. Schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi i czekałam aż jego
magiczny dotyk odpędzi smutek. – Wiem, że ciężko jest słuchać historii tych
dzieci... – powiedział cicho. – Ale dzisiaj... teraz... żadne z nich nie jest
smutne, wiec i ty nie powinnaś...
- Niall nie ma racji... – wyszeptałam po chwili łamiącym się
głosem. – Jesteś o wiele mądrzejszy ode mnie...
- Tak daleko idących wniosków to bym nie wysuwał – zaśmiał się, całując mnie w nos. – Ale zdarza mi się zabłysnąć czymś od czasu do czasu – ujął mnie pod
brodę i starł łzy z twarzy. – Uśmiechniesz się choć troszkę? Dla mnie?
- Dla ciebie – powiedziałam cicho, próbując rozciągnąć usta
w uśmiechu. Wzięłam głęboki oddech, by
dodać sobie odwagi przed tym, co chciałam jeszcze powiedzieć. – Chcę tej
operacji, Lou – wyszeptałam i natychmiast poczułam jak zesztywniał w reakcji na
te moje słowa. – Chcę spróbować...
Opierałem się o drewnianą framugę i przyglądałem mojej
dziewczynie. I tak już od kilku minut. Po prostu nie mogłem zmusić się, by jej
przerwać, a obserwowanie jej, to przecież od jakiegoś czasu moje ulubione
zajęcie. „I jeszcze kilka innych ulubionych 'zajęć' mógłbym wymienić...” odezwała się ta mniej grzeczna część mnie.
W głowie wciąż szumiały mi jej słowa. „Chcę spróbować...
Chcę tej operacji...” Strach ściskał moje serce. Byłem przerażony jej decyzją.
Wiem, że powinienem ją uszanować i tak z pewnością zrobię, ale nic nie poradzę na to, że duszę
się na samą myśl o tym, co może się stać. „Nie mogę cię stracić, kochanie...”
Zauważyłem jak jej usta rozciągnęły się w rozmarzonym
uśmiechu. Siedziała na łóżku i z zamkniętymi oczami słuchała muzyki z
discmana, którego odziedziczyła po Niallu. Może i nie był to najnowszy szczyt
techniki, ale miał tak bardzo potrzebne przyciski i opanowanie obsługi zajęło
mojej zdolnej dziewczynie jakieś pięć sekund. Uśmiechnąłem się, widząc jak
porusza ustami, niemo śpiewając z wykonawcą, kimkolwiek szczęściarz był. Siedziała
po turecku, a bose stopy wybijały rytm. Obok leżała jej jakże
skromna kolekcja płyt. Widząc pomarańczowe pudełko na wierzchu śmiało mogłem
stwierdzić, że dzisiejszym szczęściarzem był nie kto inny, tylko Ed. Chyba już nawet wiedziałem, która piosenka wywołała ten rozmarzony uśmiech.
Zrobiłem krok do przodu, cicho zamykając za sobą drzwi i
przekręcając zamek. To jednak wystarczyło, by uśmiech Kate powiększył się, a
słuchawki znalazły się w jej dłoniach.
- Wróciłeś! – wykrzyknęła radośnie, odkładając swoje skarby
do zielonego etui, również sprezentowanego przez Nialla. Przewróciła się na brzuch i położyła wszystko na nocnej
szafce. Biała bluzka podwinęła się, ukazując kawałek pleców, na których tylko
dobrze poinformowany potrafiłby odnaleźć blizny. „Jeszcze tylko zabieg lub
dwa...” pomyślałem, rzucając się na łóżko obok niej, wywołując salwę śmiechu.
Przyciągnąłem ją do siebie, kładąc dłoń na okrytym niebieskimi spodniami
pośladku.
- Tęskniłaś? – skradłem całusa, wsuwając jej ramię pod głowę,
by mogła wygodnie się ułożyć.
- Całkiem możliwe – przyłożyła swoją drobną dłoń w miejscu, gdzie
spodziewała się wyczuć bicie mego serca. – A może po prostu jestem głodna?
- Bidulka... – nachyliłem się po kolejnego buziaka. – Nie chcieli
ci dać jeść? Kogo mam zwolnić? Powiedz...
- Trudno mi powiedzieć, bo w życiu go na oczy nie widziałam... – Roześmiałem się, a po chwili i jej śmiech rozległ się w sypialni. Tylko ten dźwięk potrafił zagłuszyć strach w mojej głowie. Przytuliła się do mnie mocno. – Nie musimy się szykować? – zapytała z ustami przy mojej szyi. Jej ciepły oddech pieścił moją skórę.
- Jeszcze mamy z godzinkę – powiedziałem, wsuwając dłoń pod
jej bluzkę i odnajdując zapięcie stanika. – Lou kazała ci przekazać, że
przyjdzie pomóc ci się wyszykować...
- Och – tak uwielbiany przeze mnie rumieniec zakwitł na jej
policzkach, gdy rozpiąłem haftki. – Dobrze... – wyszeptała, „wpatrując” się we
mnie szeroko otwartymi oczyma. – C-co robisz? – wyszeptała, gdy moja dłoń przesunęła się na jej piersi, uwalniając je z koronki. Tylko cienki materiał
bluzki skrywał to, czego tak bardzo pragnąłem w tej chwili posmakować. Twarde
sutki odznaczały się na tkaninie zdradzając, że doskonale wiedziała, co zaraz się
stanie.
- Co robię? – ułożyłem ją na plecach, powolnym ruchem
zdejmując z niej bluzkę i stanik. – Próbuje dobrze spożytkować tę godzinę...
Uwielbiałem jej ciało. Było idealne. Kochałem każdy jego
centymetr i jeżeli tylko mógłbym je pieścić, to byłbym szczęśliwy. „To tyyylko
godzina” odezwało się moje drugie ja, przypominając mi o tykającym zegarze. Pozostałe elementy garderoby znalazły swoje miejsce na podłodze.
- Lou... – Kate wiła się pod moim dotykiem, sama nie będąc
mi dłużna. Jej palce, które teraz błądziły po moim ciele, dość sprawnie
poradziły sobie z pozbyciem się mojego ubrania. Leżała pode mną
rozpalona pożądaniem, niecierpliwie prosząca o więcej... I choćbym nie wiem jak
bardzo chciał ją jeszcze podręczyć niekończącymi się pieszczotami, to moje zdradzieckie
ciało przypominało mi boleśnie, że nie pragnie niczego innego, jak wznieść się
z nią do nieba. Wyciągnąłem rękę w kierunku spodni, które walały się gdzieś na
podłodze, ale Kate zatrzymała mnie, gdy tylko poczuła, że się odsuwam. – Nie musisz...
– powiedziała cicho, nieśmiało przygryzając wargę. „Nie robiłbym tego na twoim
miejscu, kotku...” zamruczało moje drugie ja, a rozkoszny dreszcz przetoczył się
przez moje ciało. Niezmiennie widok jej białych ząbków maltretujących tą dolną
wargę sprawiał, że wychodziłem z siebie. Przywarłem do jej ust i dla odmiany
teraz to ja miałem je we władaniu. Zassałem lekko jej wargę, by po chwili
przejechać po niej językiem. – Louis... – jęknęła prosto w moje usta, unosząc
biodra i ocierając się o mnie w niecierpliwym ponagleniu. „Dama w potrzebie” zaśmiało się moje wredne
ja, przy okazji przypominając mi jak cudownie jest się znaleźć w jej gorącym
wnętrzu. Przytuliłem ją do siebie mocno i przetoczyłem się na plecy. – Lou? – wysapała, uginając kolana i siadając na moich udach. „Zdecydowanie nie tam
powinna siedzieć...” wyjątkowo musiałem się zgodzić ze spostrzeżeniami mojego
zboczonego ja. Ująłem dziewczynę za biodra i uniosłem ją do góry, by po chwili
pozwolić jej się opuścić na mojego bolącego w oczekiwaniu, twardego
przyjaciela. Jak na kogoś, kto od jakiegoś czasu non stop mnie pospieszał,
poruszała się teraz w iście ślimaczym tempie i jak tak dalej pójdzie, skończę
szybciej niż bym chciał.
- Kateee – jęknąłem, gdy to ślamazarne tempo było już nie do
zniesienia. Jej ciasne wnętrze było torturą samą w sobie, ale zdecydowanie
mogła mnie tak torturować przez następne pięćdziesiąt lat. – Proszę...
- Och... – ciche skomlenie wydostało się spomiędzy jej warg,
gdy opadła gwałtownie ostatnie kilka centymetrów. Sięgnąłem po jej dłonie, splatając nasze palce razem, tym samym dając jej podparcie. Uniosła się powoli,
by opaść jeszcze wolniej, a ja mogłem podziwiać każdą emocję wymalowaną na jej
twarzy, sam spalając się z rozkoszy. Pozwoliłem na to przez chwilę, ale w końcu
nie mogłem już w milczeniu znosić tych tortur. Gdy kolejny raz opadała na mnie
powoli, zaskoczyłem ją, gwałtownie wychodząc jej na spotkanie. – Aaa!!! – jęk zdumienia zabrzmiał w pomieszczeniu, a po chwili dołączyły do niego kolejne i wyglądało
na to, że mój przebiegły plan okazał się strzałem w dziesiątkę. „Dalej, mała...” moje drugie ja
miało używanie. „Jazda! Szybciej! O, taak! Szybciej... O...”
- Taaak!!! – zawyłem z rozkoszy, czując budujące się w podbrzuszu gorąco, które niczym tsunami, rozprzestrzeniało się we mnie. – O,
tak... Kate... Boże... Tak cudownie... Tak... Kurwa mać! Tak!!!
I nagle wszystko wybuchło. Zalała mnie rozkosz tak wielka,
że chyba przez moment nawet moje serce zgubiło rytm, a oczy zaszły białą mgłą.
Po chwili z ust mojej dziewczyny wydobył się jęk przyjemności połączony z moim
imieniem i opadła na mnie, owiewając moją pierś swoim urywanym oddechem. Czułem
jak dudni jej serce i miałem wrażenie, że ono już dawno znalazło wspólny rytm z
moim własnym. Chwyciłem brzeg narzuty, na której leżeliśmy, próbując nią okryć nasze spocone ciała. Wciąż czułem gorące pulsowanie na moim przyjacielu i uśmiechnąłem się na samą
myśl o niedawnej rozkoszy. Ucałowałem czoło Kate, obejmując ją ramionami, wciąż nie zdolny do wydobycia z siebie głosu. „Jesteś
całym moim życiem, maleńka...”
„Trzeba przyznać, że chata robi wrażenie” aż zagwizdałem z
podziwu, gdy zatrzymaliśmy się na podjeździe.
- Koleś mieszka w pieprzonym pałacu – mruknął Harry,
wyskakując z samochodu. Humor niespecjalnie mu dopisywał, odkąd zostawił Alex w hotelu. – Ciekawe ile ma tu sypialni?
- Już jesteś zmęczony? – zdziwił się Liam.
- Raczej myśli ile by trwało zanim zaliczyłby z Alex małe
bzykanko w każdej jednej – parsknął Lou, pomagając Katy wysiąść z auta. Moja
mała siostrzyczka zarumieniła się na te słowa. Wyglądała jak marzenie w sukience,
którą Gemma i Louise kupiły dzisiaj specjalnie na tę okazję. Louis nie
odstępował jej na krok, odkąd tylko pozbierał szczękę, gdy ją ujrzał taką
wystrojoną. „Zresztą już wcześniej nie odstępował jej na krok...” sprostowałem,
przypominając sobie odgłosy zza ściany, które wygnały mnie z pokoju. „Czerwieniącego
się jak panienka” dodałem uczciwie. Jedyne co mnie zastanawiało, to ten trudny
do opisania smutek w spojrzeniu przyjaciela. „A może tylko mi się wydaje”
- Proszę was... – jęknął Paul, dając znak ochronie, by
zaczekała. – Zachowujcie się... Choć spróbujcie pokazać, że wpojono wam jakieś maniery...
W progu już czekała na nas para w podeszłym wieku,
uśmiechając się przyjaźnie. Modliłem się, by znali angielski, bo inaczej może
to być bardzo długa kolacja. „Choć w sumie i tak najważniejsze, by jedzonko było
zjadliwe.” Przywitałem się z gospodarzami i dałem się zaprowadzić do
przestronnego salonu, wypełnionego antykami.
- Bardzo się cieszymy, że zaszczyciliście nas swoją
obecnością – odezwał się mężczyzna, gdy tylko jego żona zniknęła w pomieszczeniu
obok. – My już raczej jesteśmy za starzy na taką muzykę, jaką tworzycie, ale
nie możemy nie docenić waszej ciężkiej pracy włożonej w odniesiony sukces. Za
to nasza córka wręcz was uwielbia – uśmiechnął się na wspomnienie o dziecku. –
Normalnie Marina unika takich spotkań, ale tym razem wręcz błagała, by je
zorganizować. I to nie tylko dlatego, iż szaleje za waszymi piosenkami...
W tym momencie otworzyły się drzwi, ukazując żonę
burmistrza, prowadzącą za rękę może czternastoletnią dziewczynkę. Otworzyłem
oczy ze zdziwienie, widząc białą laskę w jej dłoni. Liam pierwszy doszedł do
siebie i pospieszył się przywitać. Gdy przyszła kolej na moją siostrzyczkę, obie wyciągnęły
do siebie ręce, niestety mijając się w powietrzu. Louis szepnął coś Katy na ucho
i dziewczyna z jego pomocą odnalazła małą dłoń, ale zamiast
zwykłego przywitania, zamknęła ją w mocnym uścisku. „Moja krew...” uśmiechnąłem się na ten widok.
- Zbiorowe tulenie! – zarządziłem, rzucając się by objąć je
obie. „I kto by pomyślał, że nawet pan burmistrz z żoną się przyłączą?”
Nie wiem dlaczego obawialiśmy się, że kolacja będzie sztywna
i że wynudzimy się na całego. Było wesoło, głośno i zdecydowanie trudno byłoby
wskazać kogoś, kto by się źle bawił. Choć chwilami wydawało mi się, że Lou ma
coś takiego w twarzy... „Zdecydowanie trzeba z nim pogadać” postanowiłem. „Albo
zapytać Katy” uśmiechnąłem się, spoglądając na moją małą siostrzyczkę. „Ona na
pewno będzie wiedziała, co mu leży na wątrobie...”
Pełen podziwu patrzyłem na Marinę i Katy, które siedziały obok
siebie, zawzięcie o czymś dyskutując. Zresztą mała nie odstępowała na krok nowej przyjaciółki. „Tak, tutaj
szybko zawiązała się przyjaźń...” Odnajdywałem w dziewczynce niektóre gesty,
które znałem w wykonaniu Katy, ale zdecydowanie nie potrafiła być tak
samodzielna. I musiałem tu przyznać, że Louis wspaniale dopełniał Katy, tam gdzie potrzebowała jego pomocy. Za to mama dziewczynki starała się wszystko za nią zrobić
i może właśnie w tym tkwił problem braku samodzielności? Choć pewnie byłem
niesprawiedliwy. „W końcu to jeszcze dziecko...”
Cóż, musieliśmy się pogodzić z tym, że Marina tak naprawdę
bardziej marzyła o poznaniu Katy, niż nas. Choć jej nieśmiałe tłumaczenie, że
Katy nie napawała jej takim przerażeniem jak my, iż zrobi z siebie ofermę, było
całkiem zadowalające. Pewnie zachowałbym się tak samo na jej miejscu.
Telefon wibrował delikatnie w mojej kieszeni i choćbym nie
wiem jak bardzo chciał, nie wypadało mi po niego sięgnąć. Miałem wielką
nadzieję, że gdy wrócę do hotelu, będę mógł opowiedzieć Katie przebieg tego
niesamowitego wieczoru. Zaśmiałem się z kolejnego żartu Harry’ego, dziwiąc się
jednocześnie, że nie rozbawił on Louisa. „Coś zdecydowanie było na rzeczy...”
stwierdziłem. „Oby tylko nic złego...”
Czas płynął nieubłaganie i choćbym nie wiem jak pragnął, by było inaczej, ten dzień w końcu nadszedł, a wraz z nim wszystkie moje obawy
jeszcze wzrosły. Operacja. To słowo niezmiennie robiło spustoszenie w mojej głowie. Starałem się uśmiechać, by niepotrzebnie nie denerwować Kate, ale moje kochanie jak zawsze potrafiło przejrzeć mnie lepiej,
niż najprawdziwszy wykrywacz kłamstw.
- Wszystko będzie dobrze, Lou – wyciągnęła do mnie dłoń,
którą natychmiast ująłem. Pielęgniarki skończyły się wokół niej kręcić. Była
gotowa do operacji. Leżała na białym prześcieradle i uśmiechała się do mnie
uspokajająco. „A przecież to powinna być moja rola...” – Widzimy się za kilka godzin – zażartowała, ale mi wcale nie
było do śmiechu.
- Wciąż kradniesz moje teksty... – próbowała się uśmiechnąć. – Naprawdę tego chcesz, skarbie? – zapytałem ostatni raz, z
góry wiedząc jaka będzie odpowiedź. Kiwnęła głową i przyciągnęła mnie do
siebie. – W takim razie do zobaczenia za kilka godzin – powiedziałem,
pochylając się nad nią. – Kocham cię, maleńka...
- Ja ciebie też kocham, Lou... – złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku, niechętnie się od niej odrywając, gdy ciche chrząknięcie
zza moich pleców uzmysłowiło mi, że już czas. „Błagam, niech wszystko będzie
dobrze...”
Czas... Nienawidziłem drania. Ciągnął się niemiłosiernie,
kpiąc sobie z mojego cierpienia. Katował mnie każdą wlekącą się sekundą. Siedziałem na niewygodnym krześle, nerwowo
stukając podeszwami, by już po chwili przemierzać korytarz ze wzrokiem utkwionym w
zielonych drzwiach, za którymi lekarz próbował dokonać cudu.
- Dlaczego to tyle trwa? – jęknąłem, opadając na siedzenie
obok Alex. Dziewczyna posłała mi zmęczone spojrzenie. Była równie zdenerwowana
co i ja. „My wszyscy...” sprostowałem w głowie, ciesząc się, że nasi bliscy byli tu z nami. – Ile... – przerwałem, słysząc podniesione głosy zza
drzwi. Zerwałem się z krzesła w momencie, gdy rozległ się przerażający pisk
aparatury. Nie rozumiałem wykrzykiwanych słów, ale byłem wręcz sparaliżowany
strachem i zarazem zdesperowany, by dowiedzieć się, co dzieje się za ścianą. Chyba by jeszcze mnie podręczyć w mojej głowie pojawiły się sceny
wszystkich szpitalnych scen, które kiedykolwiek obejrzałem w telewizji.
Wiedziałem, że nie wolno mi tam wejść, ale nie kontrolowałem już siebie. Po
prostu musiałem wiedzieć. Moja dłoń pchnęła delikatnie zieloną powierzchnię.
Myślałem, że już bardziej nic mnie nie przerazi, ale widok lekarza opuszczającego ręce, w których trzymał elektrody, był gorszy od najgorszego
horroru.
I nagle wszystko ucichło. Jeden przycisk i już nie słyszałem
pisku aparatury. Jeden przycisk i jeszcze niedawno lśniący światełkami ekran
pokrył się czernią. Jeden przycisk i...
- Czas zgonu... – usłyszałem słowa lekarza, osuwając się na
ziemię. „Nie...” Przyjaciele rzucili się, by mnie podnieść. Czułem, że brakuję
mi powietrza. „Nie.” Zewsząd posypały się pytania. Płuca paliły żywym ogniem. „Nie!”
krzyczało wszystko wewnątrz mnie. Miałem wrażenie, że w piersi mam pustą
dziurę, bo ktoś właśnie wydarł z niej serce. Rozpadałem się, tak jak właśnie rozpadł się cały mój świat.
- Nieee – próbowałem się wyrwać z silnego uścisku
przyjaciół. Zayn otoczył mnie ramionami i opadł razem ze mną na zimną podłogę. Płakał, tak jak i ja płakałem... – Nie!!!
Poniedziałek 13-tego... Wprawdzie to nie piątek, ale i tak brzmi jak tytuł jakiegoś horroru ;) Mam nadzieję, że rozdział aż tak bardzo was nie przeraził, choć może trochę... W każdym bądź razie dajcie znać, co myślicie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za cudowne komentarze pod ostatnim rozdziałem i wszystkie pomysły na to, co też Niall mógłby zażądać od Katie w ramach przegranego przez nią zakładu ;) Na pewno coś z waszych pomysłów wykorzystam! Jeśli coś wam przyjdzie do głowy, to jeszcze możecie napisać :)
Strój Kate z tego dnia:
http://instagram.com/p/jHdg2EHdfs/#
Kreacja Kate na kolację:
http://instagram.com/p/jHdmaMHdf1/#
Jeszcze raz dziękuję wam za wszystko... Przede wszystkim za to, że niezmiennie sprawiacie, iż się uśmiecham :) Kocham was wszystkich ♡❤♡
Życzę wspaniałego tygodnia :)
Całuję xx
PS.
Przy okazji przypominam, że wciąż nie zgłosiła się osoba, która zajęła trzecie miejsce w konkursie pisarskim. Nagroda czeka tylko do końca miesiąca!!!
Coś nam tu kręcisz, Kate musi żyć, bo gdyby umarła... to nawet nie wiem co by było z Lou. On by tego nie przeżył ;o
UsuńPozdrawiam <3
To by z pewnością był zaskakujący koniec tej historii, ale może nie będzie tak źle ;)
Usuńnie nie nie nie ONA MUSI ŻYĆ
OdpowiedzUsuńczekam na next'a
aga
Ona musi żyć? Masz rację. Tak byłoby sprawiedliwie...
UsuńAle jednocześnie niezbyt miło z mojej strony ;)
Pozdrawiam xx
czekam i czekam na walizkach na nowy rozdział
Usuńah ta przeprowadzka nie ma to jak wyprowadzać się na drugi koniec świata zdala od przyjaciół i chlopaka jak ja kocham mojego ojca (przez niegowyemigrowuje już z kraju po raz 8 a ma 15 lat pocieszysz mnie i przywrócisz kate do życia czekam na rozdział i samolot
aga
Mam nadzieję, że udało mi się poprawić ci humor nowym rozdziałem...
UsuńTrzymaj się, Aguś. Nie jest łatwo zostawiać bliskie ci osoby, ale czasami życie takie już jest. Po prostu musimy pamiętać, co jest ważne i nie zapominać o przyjaciołach. Na odległość też można się przyjaźnić. Gorzej z chłopakiem, ale nie ma rzeczy niemożliwych...
NieeeeeeeeeeeeeeeeeNieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!!!!!!!!! To nie może być prawda,Kate musi żyć !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! To nie może się tak skończyć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kate musi żyć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie mów,że to koniec!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kate musi żyć !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNie mówię, że to koniec ;) Właściwie, to jeszcze kilka rozdziałów przed nami... Czy będą wypełnione żałobą?
Usuńona musi żyć! zrób coś! nie wiem niech nagle otworzy oczy albo cokolwiek!
OdpowiedzUsuńto nie może się tak skonczyć! :(
Postaram się coś zrobić, choć nie wiem, czy mam do tego uprawnienia ;) Mogę jedynie napisać kolejny rozdział... A przynajmniej spróbuję ;)
UsuńOMG!!! Oby to byl tylko sen, tylko sen!!! Blagam!!!
OdpowiedzUsuńPrzez ta koncowke zapomnialam o reszcie rozdzialu. Byl cudowny!Jak zwykle smieszny, wesoly, ciekawy. Uwielbiam Cie, ale ten koniec...
UsuńNie. Kate, ja wiem ze ty tylko zartujesz! To nie moze byc prawda I koniec, kropka!
Pozdrawiam, Lena xx
Cieszę się, że pomimo tej końcówki rozdział ci się spodobał i że odnalazłaś w nim tak wiele różnych emocji :)
UsuńNie wiem, czy żartuję, ale może rzeczywiście to wszystko okaże się tylko kolejnym snem... Tylko, czy to nie byłoby zbyt przewidywalne?
Pozdrawiam xx
Kate musi żyć !!! powiedz że to ktoś inny tam leżał !!!
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nastepny *_*
Mówię, że to ktoś inny tam leżał... Nie, tak naprawdę, to nie mogę tego powiedzieć, bo to byłoby kłamstwo. Przykro mi...
UsuńMam nadzieję, że kolejny rozdział cię nie zawiedzie.
Pozdrawiam xx
Nie ty żartujesz Kate żyje to nie byla ona!!!! Nie zrobisz mi tego...nam nie uśmiercisz jej! Nieeeeeeee O.O
UsuńTo była ona, ale może jeszcze nie wszystko stracone...
UsuńSerio? Serio? Za kogo ty mnie masz...
OdpowiedzUsuńTo jest sen, albo coś podobnego. Na pewno nie rzeczywistość.
Ty nigdy nie robisz takich przeskoków w czasie, że się tak wyrażę, "z dupy". Akcja jest jasna i klarowna. A tu nagle w jednym akapicie są na imprezie, a w drugim w szpitalu. Poza tym, nie zabiłabyś głównej bohaterki. Nie e. To nie jest ostatni rozdział, tylko akapit :P
Nie, zdecydowanie robisz nas w konia :P
Wzruszyłam się wcześniej. Z tą matką i z tą córką burmistrza. Ale to u mnie normalne... Wczoraj się poryczałam oglądając w Faktach reportaż z WOŚPu :P
Ale, jako że równowaga w przyrodzie musi być, to wybuchnęłam wtedy śmiechem razem z Niallem, wyobrażając sobie tamtą sytuację.
Coś ostatnio nie mogę się rozpisać... Eh.
Wracam do poprzedniego rozdziału czytać, co ja mam robić za ten przegrany zakład :D
Buziaki!
TAK ZGADZAM SIE TO NA PEWNO SEN ! BOZE RYCZALAM OD MOMENTU W FUNDACJI ! KOCHAM CIE ZA TO ZE POTRAFISZ TAK DOSKONALE WZIAC W OBIEG MOJE JUZ SLABE SERDUSZKO MAM NADZIEJE ZE NIE SKOŃCZY SIE TO DLA MNIE ZAWALEM NASTEPNYM RAZEM HAHA ! BOZE MOZE WYKRZESZE Z SIEBIE COS WIECEJ ALE WYBACZ SLONCE TRUDNO SIE PISZE JEDNICZESNIE RYCZAC JAK BOBR ! KATY NIE MOGLA UMRZEC JA SIE NIE DAM NABRAC ! ZA DOBRZE CIE ZNAM KATE ! <3 BUZIAKI JESTES WSPANIALA NA PRAWDE ! TWOJE OPOWIADANIE POWINNO BYC TLUMACZONE NA WSZYSTKIE JEZYKI SWIATA xxxxxxxxx @believein_dream
UsuńAle, że serio? Wow... Wiesz, myślałam, że zjedziesz mnie z góry na dół za tą końcówkę, ale nawet mnie oszczędziłaś... Pewnie wiedziałaś, że inni mi dowalą ;)
UsuńCóż mogę powiedzieć - uważny czytelnik zawsze znajdzie ukryte wskazówki... Może to, co wymieniłaś, to właśnie one ;) Masz rację, staram się nie przenosić akcji 'z dupy' (fajne wyrażenie)...
Cóż... Nie będę tu ściemniać i trzymać w niepewności, skoro wszystko już wiesz... Mogę tylko mieć nadzieję, że kolejny rozdział ci się spodoba i nie wzbudzi żadnych morderczych emocji ;)
Dziękuję za komentarz :) A odnośnie listy żądań Nialla, to mam przeczucie, że w kolejnym rozdziale zacznie je przedstawiać i może już egzekwować ;)
Ściskam xx
To: @believein_dream
UsuńDziękuję ci, kochanie, za te cudowne słowa... Cieszę się, że moja pisanina nadal wzbudza w tobie tyle emocji :) Nie nabierzesz się? I dobrze. Przecież ja nie od dziś powtarzam, że uważny czytelnik zawsze znajdzie odpowiednie wskazówki w tekście... Czy przeskoczyłabym aż tyle wydarzeń, by opisać nieudaną operację? Chyba, że właśnie tak chciałam was zaskoczyć ;) Hmmm...
Pozdrawiam xx
faktycznie, przecież Ty nigdy nie robisz takich przeskoków. tylko proszę niech ona żyje po tej operacji i niech będą z Lou szczęśliwi ;)
OdpowiedzUsuńrozdział jak zawsze świetny ;*
Rzeczywiście nie mam w zwyczaju robić takich przeskoków... Ach ta spostrzegawczość niektórych ;)
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał :)
Pozdrawiam xx
Nie chce być niegrzeczna ale jak ona serio umrze to znajdę cie i zabije... ;*
OdpowiedzUsuńSerio mowie :))
Cóż... grożenie komuś śmiercią raczej nie jest zbyt grzeczne ;) Zwłaszcza na serio ;)
UsuńKate przeżyje. Na pewno. Ja to wiem. No bo przeżyje, nie?
OdpowiedzUsuńSkoro to wiesz i w dodatku na pewno, to pewnie przeżyje ;)
UsuńMam nadzieje, że udało mi się Cię przejrzeć i ten ostatni akapit to tylko jakiś sen albo coś w tym rodzaju. No bo przecież Kate nie może umrzeć!
OdpowiedzUsuńWywołałaś tym rozdziałem u mnie tyle emocji.. Śmiałam się, płakałam, a pod koniec przeraziłam. Czyżby to był Twój cel? Jeśli tak, to zdecydowanie Ci się udało.
Zachowanie Paul'a było zabawne. Chodź nie dziwię mu się trochę. Przyłapać tą dwójkę to nie do końca coś, co mu się śniło. O ile można to tak powiedzieć.
Rozmowa Kate z tą mamą tak mnie wzruszyła. Ale cieszę się, że dziewczyna zdecydowała się na operację. Miejmy nadzieję, że zakończy się ona w taki sposób jakby wszyscy chcieli.
I tu po raz kolejny Cię przejrzałam, bo pierwsze co mi przyszło do głowy gdy Paul mówił o tej kolacji i tym, że Kate została szczególnie ujęta w zaproszeniu to było to, że ten burmistrz ma kogoś niewidomego kto bardzo chcę poznać naszą Katy.
Zayn i Perrie pogodzeni! Tak, na to zdecydowanie czekałam. I to jak dziewczyna przepraszała Kate było cudowne. Chyba wreszcie zrozumiała co zrobiła źle. A właściwie to zrozumiała to chyba w chwili gdy straciła Zayn'a. Ale ciekawi mnie czy chłopak wykorzystał jednak zawartość tego pudełeczka..
Nie wierzę, że musimy czekać tydzień, żeby dowiedzieć się co dalej. Zdecydowanie to będzie trudne.. No ale mam nadzieję, że uda Ci się przez ten tydzień napisać rozdział. ;)
Całuję.
Patricia.
Wyjątkowa i ja mam nadzieję, że mnie przejrzałaś ;) Zwłaszcza, że zbytnio się nie kryłam i zostawiłam kilka wskazówek (ale ciii...).
UsuńZdecydowanie to był mój cel :) W końcu nie od dziś powtarzam, że najważniejsze są emocje i po prostu uwielbiam je u was wywoływać :)
Kochana, oficjalnie stwierdzam, że znasz już mnie na tyle dobrze, że potrafisz czytać między wierszami. Podpowiedzi są praktycznie zawsze, ale nie każdy zwraca na nie uwagę ;)
Masz też racje co do Perrie. Chyba nie wzięła pod uwagę, że może stracić Zayna, gdy 'pomagała' Eleanor. Na szczęście wydaje się, że to już za nimi. Teraz może być tylko lepiej. Prawda?
Oby tylko tydzień ;) Czekanie to nic przyjemnego, wiem... Ale przynajmniej nie uwierzyłaś, że zabiłam Kate, więc nie powinno być aż tak ciężko wytrwać ;)
Całuję xx
Ja nie mogę, jejku, jak jej to zrobisz to tam do Ciebie przyjadę i normalnie nie wiem co Ci zrobię. xdd
OdpowiedzUsuńJak można tak brutalnie przerwać w takim momencie? No jak?!
A poza tym nadal czekam aż Zayn oświadczy się Pezz. ; >
Poza tym cały czas musiałam się chować za laptopem, żeby moja rodzinka nie uznała mnie za idiotkę. No bo kto normalny szczerzy się do monitora?
– Ciekawe ile ma tu sypialni?
- Już jesteś zmęczony? – zdziwił się Liam.
- Raczej myśli ile by trwało zanim zaliczyłby z Alex małe bzykanko w każdej jednej – parsknął Lou, pomagając Katy wysiąść z auta.
– Ałaaa... – jęknął i po prostu wiedziałam, że moja przyjaciółka stoi na straży. – Teraz pocałuj, bo boli... I tutaj też... I...
- Jezu, Paul! – Harry oparł się o nasze siedzenia. – Daj już spokój z tymi cichymi dniami... Przecież nie pierwszy raz widziałeś moją dupę...
- Co? – okrzyki zdziwienia rozległy się z każdej strony. „Co???”
- Poza tym... – dodał jeszcze Harry. – Puka się...
[...] A po chwili Niall wybuchnął niepohamowanym śmiechem, rozładowując atmosferę.
- Normalnie nie wierzę... Nie mogę! – ledwo łapał oddech, ale nie przestawał się śmiać. – Nie mów, że nakryłeś ich w łóżku... Jezu, zaraz się posikam...
- Czekacie na windę? – usłyszałem gdzieś za plecami i miałem wielką ochotę walić głową w ścianę. „Nie, kurwa, czekam aż parter sam do mnie na górę przyjedzie...” Chichotanie Alex tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że dziewczyna doskonale wiedziała, co się działo w mojej głowie.
- Tak – odpowiedziała, widząc, że ja nie mam najmniejszego zamiaru się odezwać.
- Fajnie, bo ja też. – „Trzymajcie mnie, bo zaraz nie wytrzymam...” Koleś nadawał jak jakiś nienormalny, a mnie powoli szlag trafiał. O tej godzinie nikt nie miał prawa być taki pełny energii. „Jest na prochach, czy jak?” Winda otworzyła się bezszelestnie i chłopak przecisnął się szybko obok nas, o mały włos nie przewracając Alex. Rzuciłem torby, pomagając jej utrzymać równowagę i spojrzałem wściekle na tego kretyna. – Ups... Jedziecie?
- Nie – warknąłem, mordując go wzrokiem i podając upuszczoną kulę dziewczynie. – Bezpieczniej będzie jak pojedziemy kolejną – dodałem przez zaciśnięte zęby.
- Bezpieczniej? – wyglądał na zdziwionego.
- Dla ciebie z pewnością – parsknęła Alex i odwróciła się w moją stronę, obdarzając szerokim uśmiechem i uspokajająco gładząc po ramieniu.
Mówiłam już, że kocham Halex?
Na razie więcej nie napiszę, bo musze się uspokoić... xd
Kto normalny szczerzy się do komputera? Ja! Choć po zastanowieniu, to nie wiem, czy jestem tak do końca normalna, w końcu wymyślam te dziwne sceny z opowiadania ;) Cieszę się jednak, że udaje mi się ciebie rozbawić :)
UsuńNiedobra jestem, wiem... Znów przerwałam w takim momencie...Ale moment równie dobry, jak każdy inny ;)
Pamiętam, że był czas, gdy bałam się, że nikt nie zaakceptuje związku Alex z Harrym, a teraz jest to często ulubiona para :)
Niestety będziesz musiała zaczekać tydzień, by się przekonać, co dalej. W najgorszym wypadku zapukasz do moich drzwi uzbrojona po zęby ;)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam xx
No bez kitu...
OdpowiedzUsuńJak?
Zabrakło mi słów.
Teraz.
Nie.
To będzie sen, prawda? Tak jak było z Zaynem, że nie żyje.Jesteś nieprzewidywalna, po Tobie można się wszystkiego spodziewać, to będzie sen. No proszę Cię, Kate musi żyć. To nie może być koniec. Nie teraz... Jeśli To nie będzie fikcja/sen/cokolwiek, jeśli ona na serio zginie to się na Ciebie obrażę. Obiecuje Ci to. Tak nie można! I uwierz mi, gdy się obrażam to jestem jak Niall któremu zabrano ciastka. Nie będzie łatwo mnie później udobruchać ;)!
Ale to i tak nie jest naprawdę. To nie jest w Twoim stylu.
Nie wierzę w to...
Co do całego rozdziału to jak zawsze mega a już przy tej matce chorej dziewczynki, która jest w tej fundacji to miałam świeczki w oczach...
Paul który był ciągle zniesmaczony po wczorajszych widokach, haha.
Najlepszy tekst Katy:
A może po prostu jestem głodna?
- Bidulka... – nachyliłem się po kolejnego buziaka. – Nie chcieli ci dać jeść? Kogo mam zwolnić? Powiedz...
- Trudno mi powiedzieć, bo w życiu go na oczy nie widziałam...
Hahaha, nie mogę z tego, haha. To właśnie najbardziej w niej lubie. Pomimo swojej niepełnosprawności potrafi się z siebie śmiać... To jest piękne.
Strój Kat. z rozdziału przepiękny, a szczególnie sukienka mnie oczarowała :).
Do następnego rozdziału!
Pozdrawiam, Pomarańcza xxx
Naprawdę nie wiem, jak ja będę spać przez najbliższe noce. Sumienie mi raczej nie pozwoli... I strach przed tymi wszystkimi groźbami ;) Jak zwykle skończyłam w najgorszym z możliwych momencie i powinnam się wstydzić. Wstydzę się ;) A czy to okaże się tylko snem Louisa, przekonasz się być może za tydzień...
UsuńCieszę się, że mimo wszystko rozdział ci się spodobał i wywołał u ciebie tyle emocji... Nie będę ukrywać, że właśnie o nie najbardziej mi chodziło...
Sztuką jest śmiać się z samego siebie. Niewielu to potrafi... To tylko kolejna rzecz, świadcząca o tym, że Kate jest wyjątkowa...
Dziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam xx
Jezu zajebisty. Ona musi żyć !!!! Normalnie się popłakałam. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńOby to byl sen! i jak mam ogarniac fizykę i matme gdy tak zakonczylas ten rozdzial ? to będzie dluuugi tydzień :(
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za to zakończenie, ale hej... przecież to może być tylko sen ;)
UsuńŻyczę ci wspaniałego tygodnia :)
Pozdrawiam xx
Dziewczyno ty mnie masz serca
OdpowiedzUsuńPrzerywać w takim momencie? Toż to istny grzech.
A tak serio
Uważam że to powiadanie jest najlepszym z polskich opowiadań i dzień jego zakończenia dla mnie dość trudny.
Rozdział piękny i bardzo emocjonalny, a że ja łatwo się zruszam przy takich scenach jak ostatnia to nie obyło się bez łez.
Co ci jeszcze napisać?
Chyba nic kreatywnego nie wymyślę więc do zobaczenia za tydzień
Pozdrawiam
Valerie
Ktoś mi już zarzucił brak serca, więc może coś w tym jest ;) Nie mi to oceniać...
UsuńDziękuję ci za te przemiłe słowa i bardzo się cieszę, że moja pisanina ci się podoba :)
To, że udało mi się wzbudzić w tobie emocje, to dla mnie najpiękniejszy komplement. W końcu to o emocje zawsze chodziło w moim opowiadaniu.
Pozdrawiam xx
Cześć :)
OdpowiedzUsuńChyba pierwszy raz komentuję tego bloga, ale chcę żebyś wiedziała, że czytam go od dawna!
Na początku muszę stwierdzić, że kocham Twoje opowiadanie! Dlaczego? Może właśnie dlatego, że jest takie... ludzkie? Nie wiem, ale coś w tym jest...
Uwielbiam Kate i Lou- są tacy niesamowicie słodcy i uroczy. Widać, że oboje się kochają, jednak moje serce oddałam Alex i Harry'emu- wiem, że się dziwiłaś, kiedy tak ktoś tak stwierdzał, bo to w końcu opowiadanie o Kate, ale cóż, nic na to nie poradzę :) Jestem za, jeśli chodzi o osobną historię naszej zwariowanej dwójki. Nie ukrywam, że z wyczekiwaniem śledziłam losy Zayn'a i Perrie. I bardzo się cieszę, że nareszcie ktoś pojawił się w życiu naszego blondaska :) Teraz jego kolej na szczęście! Może trochę brakuje mi Liam'a, ale cóż... Nie wszystkich da się zadowolić!
Co do tego rozdziału- jestem pewna, że to jakaś pomyłka... Albo sen, a właściwie koszmar! WŁAŚNIE! No bo jaki byłby sens opowiadanie o Kate bez Kate? :D
Powtórzę jeszcze raz: kocham Alex i Loczka, a szczególnie ich dialogi :D a Zayn i Perrie byli tacy uroczy!!! Tak się cieszę, że wszystko się im ułożyło!
Pozdrawiam i życzę dalszej weny! :*
Bardzo mi miło, że znalazłaś czas i chęci, by napisać ten komentarz... Cieszę się, że moje opowiadanie ci się spodobało i że znalazłaś w nim te przesłania, które starałam się przekazać... Ono właśnie miało być takie zwyczajne, ludzkie,emocjonujące...
UsuńWłaściwie to wcale mnie nie dziwi, że ktoś uwielbia Alex i Harry'ego, bo sama zaliczam się do tej grupy ;) Zawsze wspaniale się bawię, opisując akapity z tą dwójką w roli głównej. Dobry humor zapewniony :) Opowiadanie z tą dwójką w roli głównej, to byłaby niezła komedia ;)
Kate i Louis z kolei są dla mnie niezłym wyzwaniem. Staram się przedstawić ich uczucie za pomocą małych gestów i cieszę się, gdy ktoś to zauważa a nie tylko wysuwa żądania: za mało Louisa, za dużo Louisa ;)
Zdecydowanie niemożliwym jest, by każdego z bohaterów było po równo w opowiadaniu... Wiem, że Liam jest pokrzywdzony, ale może wynagrodzę mu to w kolejnym opowiadaniu ;)
Opowiadanie o Kate bez Kate? To by dopiero było wyzwanie ;) A ja tak lubię wyzwania... Ale kto wie, może ty tylko kolejny koszmar...
Dziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam xx
Hej:)
OdpowiedzUsuńNa samym początku chciałabym Cię niezmiernie mocno przeprosić, za to, że (odniosłam takie wrażenie) odrobinę Cie zdenerwowałam, przepraszam! Po prostu już nie wyrabiam. Szkoła mnie dobija, nie dosz, że mamy w tym tygodniu każdego dnia jakąś kartkówkę, (lub kilka) i sprawdzian to jeszcze mam totalny mętlik w głowie. Raz ON wciąga się w złe towarzystwo, a raz dla odmiany podajmy przykład dziś mieliśmy przerwę między dwoma w-fami, gdy już wychodziliśmy z szatni ukrył się w rogu i mnie nastraszył, kiedy byłam zajęta rozmową z przyjaciółką, o mało bym zawału nie dostała! I jeszcze dziś mi się śniło, że się zeszliśmy, bo koleżanki, na zbliżającej się wycieczce trzydniowej wpadły na pomysł zagrania w butelkę i wypadło na niego i miał mnie pocałować, a potem poszliśmy pogadać. Po siedmiu miesiącach rzucił mnie, a ja sobie nie mogłam poradzić i wtedy się obudziłam z takim pulsem, ze myślałam, że za chwile umrę! Tak jak mówiłam mam mętlik w głowie, szczególe, że nie wiem co myśleć o jeszcze jednej sytuacji: siostra grała z koleżanką w turniej badmintona (mieliśmy na w-fie), koleżanka mówi mu, że moja siostra ma nawet ładne oczy do niego, a ten, że widział ładniejsze i mi (kiedy mi to powiedziała) i jej przyszło do głowy, że to u mnie widział ładniejsze (choć mamy takie same). Cóż mimo to dziękuje Ci za wsparcie i rady!
Przechodząc do rozdziału:
Zacznę od początku, choć mam ochotę od końca, ale ten mój komentarz musi mieć ręce i nogi:)
Biedny Zayn! Musi znów się rozstać z Perrie, a dopiero co się zeszli:(.
Harry nie denerwuj się, a przede wszystkim obudź i słuchaj się Alex. Dobrze, że obroniła tego biednego, niewinnego (nie do końca, ale dobra) człowieka.
Nie ma to jak rozmawiać o tyłku Louisa o poranku. Biedny Paul, pewnie wciąż ma przed sobą ten obraz tyłka Szanownego Pana Stylsa.
Ciesze się, że Perrie odważyła się na tą rozmowę z Katy, choć nie musiała. Ona jest po prostu kochana!
Faktyczne podpisywanie płyt pewnie więcej niż 100 jak nie więcej fanek musi zostawić za sobą pewne skutki bolącej ręki współczuje im. Ja mam biedę jak mam przepisać dwie strony rozprawki:)
I potem to wytłumaczenie. Współczuje Niall.
Katy ma za dobre serce, obwinia się za to, że znalazła się w podobnej sytuacji i się boi choć jak ona twierdzi jest tchórzem (nie uważam tak), bo każdy się boi śmierci chociażby to były te 2%.
Na początku myślałam, ze Lou nie potrzebnie się boi o Kate, ale.. o tym trochę później.
Cisze się że Kate znalazła nową przyjaciółkę, i że ta kolacja upłynęła im wszystkim w dobrym, a nawet bardzo dobrym humorze.
Lou się bardzo denerwował, Kate próbowała mu jakoś pomóc, pocieszyć. Właśnie w takich momentach widać jak bardzo się kochają!
A potem akcja potoczyła się tak szybko, a mi puls coraz bardziej przyspieszał. Kiedy Lou usłyszał jakieś podniesione głosy na sali operacyjnej i wszedł tam dosłownie serce mi stanęło! I potem hasło " Czas zgonu"... NIE! NIE! NIE! NIE! NIE! NIE! NIE! NIE! NIE! NIE! NIE! NIE! NIE! ONA NIE MOŻE UMRZEĆ! NIE!NIE! NIE MOŻNE UMRZEĆ! ROZUMIESZ?! ONA NIE MOŻE UMRZEĆ!!!!!!!!!!!!!!!
To opowiadanie nie może się tak skończyć! Ona musi żyć! Bez Kate to opowiadanie nie będzie takie samo! NIE! NIE! NIE! NIE! NIE! Nie może umrzeć rozumiesz?! Proszę nie rób mi tego! Nawet nie wiesz z jaką niecierpliwością i strachem, teraz będę oczekiwać kolejnego rozdziału!! Nadal nie mogę się uspokoić!
Dziękuje Ci za ten rozdział! Nadal nie mogę się nadziwisz jak Ty cudownie umiesz opisać uczucia bohaterów! Przeżywam to równie mocno jak oni! Popłakałam się!
Kocham i oczekuje z napięciem na następny rozdział
Marzena ze Śląska
Naprawdę nie musisz mnie przepraszać, kochanie... Po prostu już tak mam, że czasami za bardzo się wczuwam w tym moim wsparciu i 'dobrych' radach... Chciałabym sprawić, by świat był idealny, a wszyscy szczęśliwi, a potem stresuję się, gdy jest to niemożliwe... Uważam, że marnujesz czas, wzdychając do chłopaka, którego masz na wyciągnięcie ręki... Ale tak sobie myślę, że może tak naprawdę nie jesteś jeszcze gotowa na związek i na wszystko przyjdzie czas... Cóż... Nie ode mnie to zależy niestety... Ale z całego serca życzę ci byś była szczęśliwa, jakkolwiek potoczy się dalej twoje życie...
UsuńZdecydowanie nie zazdroszczę Zaynowi, ale tak to już jest, gdy zarówno on jak i Perrie spełniają się zawodowo. Z pewnością będzie miał wsparcie w Liamie, który jest chyba mistrzem w radzeniu sobie w związku na odległość ;) Najważniejsze, że zarówno jeden, jak i drugi jest szczęśliwy...
Nie od dziś wiadomo, że niewyspany Harry, to drażliwy Harry. I tak nie było źle ;) Obecność Alex zdecydowanie dobrze na niego działa...
Perrie już wie, że Kate jest ważna dla Zayna i nie wyprze się on przyjaciółki, nawet dla ukochanej. Pozostało jej tylko przeprosić i mieć nadzieję, że i dla niej znajdzie się miejsce w sercu Katy...
Miłość Louisa i Kate może góry przenosić, więc może i poradzi sobie z decyzją dziewczyny i strachem Lou...
Katy nie może umrzeć... Zrozumiałam ;) To nie może się tak skończyć... Cóż... Zważywszy na to, iż to nie jest ostatni rozdział, to wcale tak się nie skończy ;)
Cieszę się, że udało mi się wlać w ten rozdział te wszystkie emocje, które czułam, pisząc go. To, że mogłaś je odebrać, to dla mnie cudowny komplement...
Dziękuję za wspaniały komentarz :)
Pozdrawiam xx
Moje życie właśnie straciło sęs :, (
OdpowiedzUsuńNie może być aż tak źle...
UsuńWiesz co? Nie lubię Cię za to co zrobiłaś Kate ;c Jak mogłaś? Co ona Ci zrobiła? Przecież jest wspaniała! Jesteś dla niej okropna! Jak się teraz czuje Lou? Pomyślałaś o tym? On nie da sobie rady bez niej!
OdpowiedzUsuńWczorajszy komentarz był pod wpływem silnych emocji związanych z tym dramatycznym zakończeniem rozdziału.
UsuńDzisiaj co bym mogła Ci dopisać? Ciszę się niezmiernie, że między Zaynem a Parrie jesst już okey. Są cudowną parą i nie da się ich nie kochać :) Myślę, że Lou też zdoła wybaczyć jej to co zrobiła naszej kochanej Kate, tak jak ona to uczyniła ;)
PS. Mam nadzieję, że to wszystko był zł sen, koszmar.
Pozdrawiam Hanikk ♥
Przecież ja nic nikomu nie zrobiłam!!! Przynajmniej na razie ;) a sądząc po niektórych komentarzach, to już nie zrobię, bo mogę nie dożyć ;)
UsuńWiem, że ta końcówka tara trochę wzbudzająca emocje, ale nie będę przepraszać, bo przecież właśnie o emocje chodzi w tym opowiadaniu...
Czy winy Perrie zostaną wybaczone? Myślę, że w końcu tak... Skoro nawet Zayn jej potrafił przebaczyć :)
Pozdrawiam xx
Jak mogłaś!? No jak!? W takim momencie skończyć! Teraz będę przeżywać cały tydzień co to będzie dalej! :)
OdpowiedzUsuńGdybyś mnie widziała, kiedy skończyłam czytać: siedziałam z otwartą buzią, oczy szeroko otwarte 5 cm od ekranu laptopa i nie wierzyłam, że rozdział się skończył w takim momencie :)
Dziękuję za ten rozdział jak i wszystkie 88 poprzednich :) Masz dziewczyno talent! Zazdroszczę :)
Mam dziwne przeczucie, że ten ostatni akapit to czyjś sen. Bo to nie jest możliwe, aby na serio chodziło o Kate! To jest po prostu nierealne!
Pierwszy raz komentuje Twojego bloga (tak przynajmniej pamiętam - wiesz starość nie radość i pamięć już nie ta sama xD) ale jestem z Tobą już od dawna :) I z rozdziału na rozdział zakochuje się w nim coraz bardziej :)
Zayn i Perrie - cieszę się, że między nimi jest już wszystko dobrze ( i oby tak zostało )
Wracając do momentu z poprzedniego rozdziału - chciałabym widzieć Paula wkraczającego do pokoju Alex i Harry'ego xD Baaa, chciałabym być na jego miejscu i zobaczyć cztery litery Styles'a :D To byłby widok xD
Louis i Kate - tutaj nie ma co mówić - uwielbiam ich :)
Niall - czekam na pierwsze spotkanie w realu z Katie (mam nadzieję, ze już niedługo)
Liam - mam nadzieję, ze mimo rozłąki nadal będzie między nim a Danielle tak silne uczucie jak teraz (oczywiście chodzi mi opowiadanie) albo i większe :)
Troszkę się rozpisałam :) Dziękuję bardzo za rozdział, emocje w trakcie czytania i teraz w czasie czekania na następną część :)
Życzę weny i czasu :)
Pozdrawiam
Marta :)
Dziękuję ci, kochana, że znalazłaś czas i przede wszystkim chęci na przeczytanie mojego opowiadania i zostawienie komentarza... Cieszę się, że moja pisanina przypadła ci do gustu :) Mam nadzieję, że nie zmieni się to do końca...
UsuńTak sobie czasami myślę, że każdy moment jest równie dobry, albo równie zły... Chyba jeszcze nie udało mi się napisać rozdziału, po którym nie padłoby pytanie: 'Dlaczego w takim momencie?'
Haha :) Cztery litery Stylesa, to i ja bym sobie chętnie pooglądała ;) Paula taki zaszczyt kopnął i jeszcze marudzi ;)
Zayn i Perrie w końcu razem :) Trochę to trwało, ale chyba chłopak przemyślał już wszystko, co miał do przemyślenia i podjął dobrą decyzję. Tutaj może być już tylko lepiej.
Cieszę się, że podobają ci się wykreowani przeze mnie bohaterowie :)
Niall i Katie? Kto wie, może już niedługo blondyn sprawi jej niespodziankę i pojawi się u jej drzwi...
Liam i Danielle są w moim rozdziale przykładem idealnej pary. Dojrzałej emocjonalnie i pewnej swoich uczuć. To chyba jest powodem, dla którego jest ich tak mało - po prostu nie ma u nich żadnych dramatów... Ale to przecież dobrze?
Jeszcze raz dziękuje za cudowny komentarz i mam nadzieję, że kolejny rozdział cię nie rozczaruje...
Pozdrawiam xx
Super rozdział. Stroje Kate z tego rozdziału są jak zwykle przepiękne. Sytuacja między Zaynem a Perrie wróciła w końcu do normy albo nawet jest w lepszym stanie niż wcześniej. Mam nadzieje ze ten facet szturchnął Alex przez przypadek. Poranna pogawentka menagera o obowiążkach najbliższyc dni. Ale, dlaczego Liam ma słuchać i zapamientywać wszystko za wszystkich? To nie fer. To fajnie, że Perrie wyjaśniła Kate sprawe chociaż Kate jest dobrze poinformowana. Biedna Kate. Następny lot samolotem. Znowu zapracowan dzień chłopców. No i wyjaśniła się sprawa z cichymi dniami menagera i Harrego. Wizyta chłopców w fundacii była dla tych dzieci odpoczynkiem i radościom. Rozmowa Kate z mamą umierającej dziewczynki spowodowała podjęcie przez nią decyzji w sprawie operacjii. Przyglądanie się Kate słuchającej muzyki musi być interesujące. W godzine można zrobić dużo. Kolacja z chłopakami musi być zabawna i przyjemna. Kate dogadała się z niewidomą dziewczynką. Przecież mają ten sam problem. Konsekwęcje decycji: operacja. Lou martwi się gorzej od Kate. Oczekiwanie przed salą operacyjną zawsz jes nie przyjemna, człokiek się wtedy dnerwuje, chodzi w tę i spowrotem itd. Niestety nie zawsze kończy się szczęśliwie. To nie może być fajny widok widzieć lekarza z elektrodami nad ciałem ukochanej i jeszcze słyszeć słowa: czas zgony. Dobra do tej pry byłam spokojna, ale już nie wytrzymam. Kate musi żyć. Przecież zaskoczysz nas jak zawsze i to będzie tylko sen. Przecież miała być taka szczéśliwa ze swoją wielką rodziną, z Lou. No ona zasługuje na to zeby zyć. Przecież tak dożo wycierpiała i taką miała wielką chęć pomocy wszystkim w okoła. Wierze, że będzie żyła, musi.
OdpowiedzUsuńKocham, Bożena.
Dziękuję ci z całego serca za ten wspaniały komentarz i za to, że znajdujesz czas, by czytać moje opowiadanie. Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :)
UsuńMuszę powiedzieć, że nie jestem tak do końca pewna, czy cię zaskoczę, bo co jeśli to będzie sen? Raczej się nie zdziwisz, skoro poniekąd to przepowiedziałaś ;) No, ale zobaczymy za tydzień, a może szybciej...
Chyba masz rację co do tego, że między Zaynem a Perrie może być teraz nawet lepiej niż było. W końcu mają za sobą długą rozłąkę, podczas której oboje sobie wszystko przemyśleli i teraz wiedzą, że są dla siebie najważniejsi...
Pozdrawiam xx
Cóż...
OdpowiedzUsuńAlex i Harry niereformowalni. xd Kocham ich.♥ Ale to już chyba wiesz. ;p
Świetny jest dystans Kate do tego, że jest niewidoma. Jej teksty wbijają mnie w fotel. ;d
Cieszy mnie,że u Zayna jest już okej. Bardzo miły gest ze strony Perrie, że przeprosiła Kate. ;)
Kurczę, ta wizyta u burmistrza i akcja z mamą... Ach... Chwyta za serce, jeśli je ktoś ma.;)
Cóż, zakończenie bardzo by mnie usatysfakcjonowało, ale pewnie nie ma tak dobrze. :)
Można poznać Cie przez 89 rozdziałów,więc jestem niemal pewna, że to tylko sen, czy coś.;)
Lece się uczyć, a Tobie życzę duużo weny.;):
Pozdrawiam.;)
Alex i Harry niereformowalni? Z całą pewnością ;) Ale czyż nie takich ich kochamy?
UsuńKate zdecydowanie potrafi cieszyć się życiem i nie zważać na swoją niepełnosprawność, a nawet się z niej śmiać. Dzięki temu szybko zjednuje sobie ludzi...
Czy ty pijesz do tego, że nie masz serca, czy jak? Przecież każdy je ma... Czasami tylko chowamy je przed światem w obawie przed zranieniem...
Dlaczego usatysfakcjonowałaby cie śmierć Kate? Bo nikt się jej nie spodziewa? Cóż... Po 45 rozdziale obiecałam coś czytelnikom i myślę, że gdyby ktoś to pamiętał, to nie byłoby tego lamentu, że Kate musi żyć... Ale na szczęście dla mnie, pamięć ludzka jest zawodna ;)
Cieszę się, że należysz do tych czytelników, którzy zadali sobie trud poznania mnie choć trochę. Mnie i mojego pisania... Może i trudno was czymś zaskoczyć, ale przynajmniej wiem, że czytacie i robicie to ze zrozumieniem :)
Dziękuję za miłe słowa...
Pozdrawiam xx
Ja ich z pewnością wielbię.♥ Ta para zawsze poprawia mi humor. ;))
UsuńPamiętam, że obiecywałaś, ale mam ciągle nadzieję, że może chirurgowi się ręka poruszy podczas operacji, piorun w szpital trzaśnie... Whatever...
Może powinnaś nam robić testy co dziesięć rozdziałów, czy coś?xd
Czytelnicy zadali sobie trud? ;> Jeśli to jest trud, to ja się mogę trudzić tym całą wieczność. ;))
xx.
Cieszę się, że nie tylko na mnie Alex i Harry działają rozweselająco ;)
UsuńPiorun w szpital trzaśnie? Mogę to zrobić (oryginalny pomysł)! Tylko obawiam się, że szpitale mają zapasowe generatory i to nic nie zmieni...
Testy? To jest myśl ;) Choć pewnie wtedy miałabym może z dwóch czytelników ;) W końcu nikt nie lubi testów...
Dziękuję za miłe słowa...
Jak najbardziej rozweselająco.. ;))
UsuńNo mają generatory, dlatego podałam również opcję z piorunem. :)) xd
Taka jestem sprytna. ;p
No niby nikt nie lubi testów, ale skoro i tak to się czyta i uwielbia, to czemu nie ? ;>>
Chociaż raz w życiu piąteczkę bym dostała. xdd
xx
Jesteś kochana i taaaka pomysłowa, że dzięki tobie zawsze coś mi wpadnie do głowy, co koniecznie muszę wykorzystać w jednym moich opowiadań :) Dziękuje...
UsuńMyślę, że wiele osób nie czyta na tyle uważnie, by poradzić sobie z takim testem ;) Przynajmniej tak mi się wydaję na podstawie pytań, które często zadają mi czytelnicy... A piąteczkę to ode mnie masz na starcie ;)
Przez ten ostatni akapit to wstrzymałam oddech z dobrą minutę! Kompletnie zapomniałam co było w poprzedniej części, bo na mojej twarzy zawitał tylko szok i przerażenie. Teraz już lekko odetchnęłam i mam nadzieje, że napiszę coś w miarę normalnego. Matko, ale Ty nas lubisz torturować takimi akcjami ;p Mimo to muszę przyznać, że coś mi tu nie gra... Ty kochana nigdy nie robiłaś takich przerw czasowych. Kocham Twój styl za to, że zawsze jest wszystko płynnie, jasno i klarownie, a tutaj kompletny szok. Sama nie wiem czy to był sen. Mam taką cichą nadzieje, ale znając Ciebie to i tak możesz nas czymś zaskoczyć ;) Jejku mimo tego, że no opisana sytuacja w tej części nie była pozytywna to sam akapit wyszedł Ci genialnie. Emocje, które ukryłaś w swoich opisach i dialogach są niesamowite i czułam wszystko to co Twoi bohaterowie. Przez Ciebie, choć w sumie dzięki Tobie, będę żyła w niepewności przez cały najbliższy tydzień. Nie wiem jak ja wytrzymam do następnego poniedziałku, chyba znienawidzę czas tak jak Tommo ;)
OdpowiedzUsuńZaczęłam w sumie komentarz od samego końca, ale chyba sama rozumiesz ;) Ten rozdział jest genialny! Tyle wymieszanych emocji! Od radości, śmiechu i tego ciepła na sercu, aż do strachu, przerażenia i niepewności. Jesteś niezwykła i masz talent! Udowadniasz to na każdym kroku!
Jejku te słodkie Zerrie moments są cudowne! Uwielbiam tę dwójkę. Tak bardzo brakowało mi ich bliskości. Jednak znasz mnie już trochę i nadal jestem wierną fanką moich kochanych Kate i Lou <3 Ten rozdział też zawiera sporo wspaniałych momentów między nimi za co ogromnie Ci dziękuje! Ta scena w fundacji była niezwykle wzruszająca. Sprawiłaś, że w moje oczy się zaszkliły. To smutne, że jest na świecie tyle matek, które muszą chować swoje własne dzieci. Te maleństwa zawsze uczą mnie aby żyć chwilą i doceniać każdą minutę naszego życia. Niestety większość z nas coraz bardziej o tym zapomina... Podziwiam Kate, że podjęła ostateczną decyzję i liczę na to, że ta jej operacja jednak jakimś cudem się powiedzie, bo nie wyobrażam sobie co oni by bez niej zrobili.
Kolacja u burmistrza była genialna. Nasza wspaniała Kate jak zwykle nieświadomie urzekła wszystkich i nie dziwię się, że znalazła wspólny język z tą czternastoletnią dziewczynką. To niesamowite, ale fakt w jaki pokazałaś to, że Niall dostrzegł jak Kate jest samodzielna i ile daje jej Louis był uroczy. Nasz braciszek uczy się każdego dnia ;)
Harry mnie rozwalił z tą reakcją na biednego Paula ;) Jak zawsze śmiałam się jak głupia do monitora i mogę całkowicie oficjalnie ogłosić, że moja rodzina ma mnie za nienormalną ;p Uwielbiam Twoje poczucie humoru!
No to co kochana robisz nas w balona z tą śmiercią głównej bohaterki co? ;p Mam nadzieje! :D
Trzymaj się kochana! Całuski ;***
Teraz ja wstrzymuje oddech i walczę ze łzami... Dziękuję ci z całego serca za to, że nadal jesteś ze mną i znajdujesz czas, by czytać nowe rozdziały, a do tego jeszcze piszesz te wspaniałe komentarze... Jesteś niesamowita. I cieszę się, że wciąż podoba ci się to, co moja chora wyobraźnia produkuje :) Poza tym wiem, że jesteś jednym z tych czytelników, którzy widzą między słowami... Zauważasz każdą małą rzecz w opowiadaniu i po prostu wiem, że już dawno rozgryzłaś moją pisaninę i naprawdę mogę powiedzieć, że na wskroś mnie poznałaś. Nie starałam się zaskoczyć tą końcówką, a raczej zwrócić uwagę na emocje. Wyszło jak wyszło...
UsuńZdecydowanie powinniśmy doceniać każdą minutę naszego życia i przestać użalać się nad sobą (choć podobno to nasza cecha narodowa). Zawsze staram się wpleść w opowiadanie jakieś mądrości i mam nadzieję, że chociaż jedna osoba zwróci na nie uwagę...
Samodzielność dla osób niepełnosprawnych to wolność... Ostatnio poznałam niewidomych znajomych mojej przyjaciółki i mogłam na własne oczy zobaczyć tą samodzielność, a także jej brak... oraz to, jak wielki ma znaczenie osoba-przewodnik. Louisowi przyszło to wszystko niejako naturalnie. Dopełnia Kate i nawet nie zdaje sobie sprawy, jak wiele jego gesty znaczą i jak wielką niezależność jej daje na przykład dokładnie opisując hotelowy pokój, czy łazienkę...
Cieszę się, że znalazłaś w rozdziale również wesołe momenty :)
Czy robię was w balona? Sama mi powiedz, w końcu trochę już mnie znasz ;)
Całuję xx
stwierdzam że to sen Louisa z tą śmiercią Kate a jak nie to sie tam do cb wybiorę !!!! ROZDZIAŁ ZAJEBISTY
OdpowiedzUsuńnie mam konta ale się podpiszę Justyna :)
To znaczy, że jeżeli chcę mieć gości, to mam uśmiercić Kate? Hmmm... Nie kuś ;) Ale kto wie, możliwe, że masz rację z tym snem, czy raczej z koszmarem...
UsuńPozdrawiam xx
Kate musi żyć. Ona nie może umrzeć, NIE MOŻE !!! Co do całego rozdziału to jest cudowny, jak zawsze ;) Zayn i Perry znowu razem TAK, jak ja długo na to czekałam. Po przeczytaniu poprzedniego rozdziału spodziewałam się dziwnego zachowania Paula, ale w mojej głowie nie było ono tak barwne jak u ciebie. Powodzenia przy pisaniu kolejnego rozdziału. Pozdrawiam Asia
OdpowiedzUsuńPS: KATE MUSI ŻYĆ !!!
Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :) Dziwne zachowanie Paula? Cóż... Musiałam trochę wszystko ubarwić, by rozdział miał w sobie też jakieś śmieszne elementy ;)
UsuńKate musi żyć! Zrozumiałam :) Może przeżyje...
Pozdrawiam xx
Jezus , nie rób tego , nie rób .Ona musi żyć , jest takim cudownym człowiekiem .
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi se to, że napisałaś o Kate tak, jakby była prawdziwą osobą... Cieszę się, że udało mi się ją tak wykreować, że ją pokochałaś :)
UsuńCóż... Może wszystko okaże się snem?
hahahahaha ... A ja mam znów swoja teorię co do końcówki :) Ale zacznijmy od początku :)
OdpowiedzUsuńMniej więcej w połowie doszłam do wniosku, że jeżeli było by to kolejne opowiadanie z serii " Piszę, choć nie mam pomysłu i nie umiem" już dawno była bym pewna, że Kate odzyska wzrok w operacji, lub straci podczas niej życie. Ale ...
Właśnie ... "ale" ... piszesz w taki sposób, że każda z opcji ( odzyskanie wzroku, śmierć, lub po prostu "życie po staremu", bo operacja się nie udała) wydaje się być tak samo prawdopodobna!
Piszesz w tak genialny sposób, że nigdy nie można przewidzieć w stu procentach, jaka przyszłość czeka bohaterów!
Czasem dajesz nam małe podpowiedzi (dla tych co czytają uważnie i kojarzą fakty), ale i tak nie do końca wiadomo co się wydarzy ...
Jesteś niesamowita !!! <3
"Panie i Panowie ... oto prawdziwy talent" - wyobraź sobie, że krzyczę to do tłumu wskazując na Ciebie palcem :)
A co do końcówki :)
ha ... ha ... ha ... podejrzewam jak zacznie się kolejny rozdział i podejrzewam, też że .... albo nie, zostawię to dal siebie ... lub ewentualnie przegadamy to prywatnie :D ( wiesz gdzie mnie szukać :D )
Powiem tylko, że lubię doszukiwać się w "podejrzanych" scenach drugiego dna :D I znam już trochę styl Twojego pisania :)
"I wyobrażam sobie teraz Ciebie, siedzącą przed kompem / telefonem i myślącą coś w stylu - "Jak zaskoczyć tę WREDNĄ MAŁPĘ ? " - piękny widok".
Wiesz, że Cię kocham ? :)
Świetnie rozegrana sytuacja z Paulem :) Takie to wszystko w stylu Harrego :D Powinnaś dostać za to Oskara :D
Jesteś po prostu niesamowita :) Chciała bym Cię poznać osobiście i powiedzieć prosto w oczy, wszystko to co o tym wszystkim myślę ! ( obawiam się, ze to spotkanie by się szybko nie skończyło) :D
Całuję xoxoxo
Czarodziejka :*
Dziękuję ci za te przemiłe słowa i komplementy... Niezmiennie cieszy mnie fakt, że nadal znajdujesz czas na moje opowiadanie. Zwłaszcza że dobrze wiem jak potrafisz być zajęta...
UsuńMasz rację co to tego, że zawsze staram się ukryć w tekście jakieś wskazówki i niektórzy czytelnicy potrafią je całkiem sprawnie odnaleźć ;) Poza tym, gdyby ktokolwiek pamiętał, co obiecałam po zakończeniu pierwszego sezonu, to raczej nie byłoby teraz zbiorowego dramatu ;) Ale całe szczęście/nie szczęście dla mnie, pamięć ludzka bywa zawodna ;)
Zdradzę ci coś... Wcale NIE chcę nikogo zaskoczyć tą końcówką, anie tym, co będzie dalej... Potrzebowałam tego ostatniego akapitu by ukazać strach i emocje Louisa, to co ma w głowie. Przecież mnie znasz. Wiesz, co będzie w kolejnym akapicie... I myślę, że większość wie, a pozostali mają taką nadzieję ;) Czasami po prostu łatwiej opisać czyjeś uczucia, przemyślenia, obawy w ten sposób. Dialogi nie zawsze oddają wszystko, co byśmy chcieli...
Oskara? Wyobrażasz sobie mnie na takiej gali? Pewnie zaliczyłabym popisowy upadek ze schodów w drodze na podium, a potem zjechałabym z nich na tyłku, wracając na miejsce ;) I pewnie skwitowałabym to jeszcze głośnym 'kur...', a zarejestrowałyby to wszystkie kamery. W HD!
Jejku... Chciałabym poznać tyle osób, które na razie 'znam' tylko przez internet, że chyba jak przyjadę do Polski, to wynajmę jakiś lokal i zorganizuję wielką imprezkę. Wstęp za okazaniem swojego aska, bloga, konta na Twitterze, czy też nazwy z Bloggera ;) to jest myśl... Może przyjmiesz zlecenie na wykonanie zaproszeń?
Całuję xx
Nieee, ona nie może umrzeć.
OdpowiedzUsuńPowiedź, że na sali była jeszcze jedna sala i to tam ktoś umarł, a nie ta dzielna osóbka.
Przecież tak się nie może skończyć.
To jeszcze nie jest koniec... Jeszcze kilka rozdziałów przed nami...
UsuńNie, ona nie ma prawa umierać, nie po prostu nie. A tak ogólnie to mam taką podiarkę że Zayn i Perrie są razem. I to miło ze strony Pezz że przeprosiła Kate. Nie moge doczekać się nexta.
OdpowiedzUsuńJeżeli nie ma prawa umrzeć, to pewnie nie umrze... No, chyba, że będzie działać poza prawem ;)
UsuńCieszę się, że udało mi się sprawić ci radość tym, że Zayn i Perrie do siebie wrócili :) Perrie chyba już zdała sobie sprawę, że Kate jest ważna dla Zayna i może tymi przeprosinami próbuje naprawić, co zepsuła... Zobaczymy...
Pozdrawiam xx
Podejrzewałam, że tak się skończy, ale tak bardzo nie chce!!! Nie uśmiercaj jej!!! ;-; A tak wgl super ten rozdział ;D (chce mi się przez to płakać... ;-; )
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał :) Podejrzewałaś, że tak się skończy? Cóż... Jeszcze kilka rozdziałów przed nami, więc może koniec będzie inny?
UsuńHej, hej, hej. Coś trochę za szybko przeskoczyłaś do tej operacji i za szybko ją opisałaś. I nie miałaś wyrzutów sumienia w komentarzu/notce pod spodem. To mu się tylko przyśniło, albo jakiś scenariusz w jego głowie, prawda? ;)
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak, dobry rozdział, niecierpliwie czekam na kolejny ;)
A.
Czasami sobie myślę, że albo znacie mnie już tak dobrze, albo po prostu zamontowaliście mi jakąś pluskwę w laptopie ;) Ale w końcu dla kogoś zostawiam te wskazówki i zawsze się cieszę, gdy uważny czytelnik je znajduje ;)
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał :)
Pozdrawiam xx
Wow, coś niesamowitego, mega rozdział! Boję się co stanie się z Kate<3 Mam nadzieję, że wszystko bd ok!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział przypadł ci do gustu :) Starałam się...
UsuńPozdrawiam xx
Ona nie może umrzeć.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny <3
Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :)
UsuńA jak to będzie z Kate, to być może niedługo się dowiesz...
Pozdrawiam xx
nie zrobiłabyś mi tego w moje urodziny test szóstoklasistów wystarczająco dobił ;]
OdpowiedzUsuńPrzyjmij spóźnione życzenia, kochanie... Wszystkiego najlepszego!!! Nie martw się testem i myśl pozytywnie, a wszystko będzie dobrze :)
UsuńŚciskam xx
Rozdział no po prostu WOW!!! najpierw płakałam potem śmiałam jak głupia a później to ryczałam tak że nawet literek nie widziałam :) co ty że mną robisz kobieto? Zdecydowanie powinnaś dostać medal za ten rozdział zresztą za wszystkie jesteś GENIALNA!!!
OdpowiedzUsuńAch i ja nie wierze w śmierć Kate po prostu nie chcę wierzyć i wypieram to z mojej głowy licząc że to tylko koszmar Lou <3
Kocham i całuje :* Twoja fanka xx
ps. Ta akcja z windą to mistrzostwo świata <3
Dziękuję ci z całego serca za te miłe słowa i komplementy... Cieszę się, że moja pisanina przypadła ci do gustu, al przede wszystkim jestem wręcz przeszczęśliwa, iż udało mi sie nią wywołać u ciebie tyle przeróżnych emocji :) To właśnie one od początku są najważniejsze w tym opowiadaniu i to nad tym, by dobrze je ubrać w słowa, trudzę się najbardziej...
UsuńTylko koszmar Louisa? Czemu nie? To w sumie pierwsze i najprostsze wytłumaczenie...
Pozdrawiam xx
rozdzial wspanialaly a co do tej operacj to pewnie tylko sen bo przeciez nawet kate i lou nie powiedzieli o niej reszcie
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał :) Gratuluję spostrzegawczości ;)
Usuńnieeeeeeeeee! nie nie nie nie
OdpowiedzUsuńoby ta ostatnia scena okazała się snem....
jak zwykle świetnie piszesz i czekam na nn xx
Może spełnią się twoje słowa... bo czemu nie?
UsuńCieszę się, że podoba ci się moja pisanina :)
Pozdrawiam xx
NIEEEEEEEEEEEEEEE NIEEEEEEEEEEEEEEE NIEEEEEEEEEEEEEEE NIEEEEEEEEEEEEEEE TYLKO NIE TO !!!
OdpowiedzUsuńCo za emocje... Może jeszcze nie wszystko stracone...
UsuńBoze nie!!! Niech to jest tylko ten pieprzony koszmar Louisa, blagam! Albo zrob, ze Lou przysnal w poczekalni i mu to sie przysnilo, lunatykowal cokolwiek, tylko zeby Kate zyla!!
OdpowiedzUsuńKoszmar, sen, lunatykowanie... Jednym słowem wszystko, tylko nie śmierć Kate. Zobaczę, co da się zrobić w tej sprawie ;)
UsuńPoniedziałek wieczorem i zamiast się uczyć na kolokwium na jutro to przypomina mi się że powinien być nowy rozdział i nie zawiodłam się ;) krótka chwila przerwy zawsze się przyda. A rozdział jak zawsze mieści różne uczucia- radość miłość po strach o ukochaną osobę. Robisz to fantastycznie. Można się czuć jakby przebywało się tam razem z Nimi ;) Kate tylko jedna prośba- nie usmiercaj tej Malutkiej kochanej osobki. Niech przynosi nam dalej śmiech i łzy wzruszenia ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
~Madzieekk xx
Dziękuję ci za miłe słowa i bardzo się ciesze, że rozdział ci się spodobał i umilił ci przerwę w nauce :) Mam nadzieję, że kolokwium zaliczone :)
UsuńZawsze bardzo się cieszę, gdy udaje mi się przekazać te wszystkie emocje, na których mi zależało... W końcu w tym opowiadaniu to głównie o nie chodzi.
A jak to będzie z Kate? Cóż... niedługo się dowiemy...
Pozdrawiam xx
Wiesz, że ostatni kawałek doprowadził mnie do łez.
OdpowiedzUsuńONA MUSI ŻYĆ.
Rozdział świetny czekam na dalszy ciąg zdarzeń.
Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :) A ostatni akapit rzeczywiście może doprowadzić do łez... Ale kto wie, może to tylko koszmar Louisa?
UsuńPowiem tak, że nie widzę co piszę, bo ten ostatni akapit przepłakałam i płaczę do teraz. I liczę, że to tylko sen lub coś takiego... Umarłabym gdyby ona nie przeżyła, bo powiem ci że mimo że jest tylko albo aż bohaterką tego opowiadania, to jej postać dodaje mi mocy żeby radzić sobie z problemami, że są ludzie którzy mają gorzej niż ja.
OdpowiedzUsuńCo do reszty rozdziału to świetny, kiedy Horan wybucha śmiechem wyobrażam to sobie i po prostu sama nie mogę się opanować. Poza tym Alex i Harry są tak słodcy, ze ja nie wyrabiam za ach, och i awwww <3
Dziękuje Ci, za to, że to dla nas piszesz... i mam nadzieje, ze szybko nie przestaniesz.
Pozdrawiam :*
Dziękuję ci za te wszystkie przemiłe słowa. Bardzo się cieszę, że moja pisanina ci się podoba, a przede wszystkim, że udaje mi się poprzez nią przekazać ci te wszystkie emocje...
UsuńTrochę łez się polało przeze mnie, ale może nie będzie tak źle... W końcu jeszcze kilka rozdziałów przed nami...
Dziękuję, że znajdujesz czas, by czytać to moje opowiadanie...
Pozdrawiam xx
Czy ty chcesz żebym umarła!? Czas zgonu 23:49... ONA MUSI ŻYĆ I KONIEC! To taki żarcik na koniec prawda? Jezu co za emocje!!! Okaże się, że to nie ta sala i to inna osoba umarła albo... WIEM Lou ją pocałuje i ona ożyje! O! To będzie idealne...
OdpowiedzUsuńZmieniając temat..
Harry i Alex są poprostu boscy! Kocham ich! A jak się kłócą to śmieję się jak głupi do sera..
Mam prośbę, która w sumie nie jest prośbą, ale wybacz... nie myślę trzeźwo przez końcówkę... Wracając
JEŚLI NIE CHCESZ ŻEBYM DOSTAŁA ZAWAŁU to proszę dodaj next jak najszybciej... prooooszę :'(((
Lou ją pocałuje, a ona ożyje? To jest genialny pomysł! Może powinnam go wykorzystać? Hmmm... Zdecydowanie mi się podoba ;)
UsuńCieszę się, że moja para komików przypadła ci do gustu i że dobrze wypełniają powierzone im zadanie ;)
Oczywiście, że nie chcę by coś ci się stało. I naprawdę mam ochotę wykorzystać twój pomysł ;) Uwierz mi, że staram się dodawać rozdziały co tydzień i czasami ledwo mi się to udaje. Wątpię by udało się jeszcze prędzej...
Dziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam xx
nie należę do osób na które dwa razy działa ten sam trick więc jeśli to kolejny sen, to będę bardzo zawiedziona. :) dobrze piszesz, ale chyba powoli kończą Ci się pomysły. :3
OdpowiedzUsuńDobrze, że już przywykłam do tego, że wszystkich nie zadowolę... Nawet się nie staram, wybacz. Piszę co chcę i jak chcę tak, by nie zawieść siebie samej.
UsuńCałe szczęście, że to już prawie koniec opowiadania... I nie musisz się martwić - pomysłów ci u mnie dostatek.
A swoją drogą, jeżeli to okaże się snem, to wycięłam taki numer więcej niż raz do tej pory, wiec najwyraźniej przynajmniej dwa razy zadziałało ;)
Pozdrawiam xx
chyba trochę za bardzo bierzesz do siebie krytykę (Twoja odpowiedź wygląda nieco jak atak) ;)
Usuńprzyjemnie mi się czytało Twoje opowiadanie, każdy rozdział. ale jak mi się coś nie podoba to wyrażam swoje zdanie a Ty pisząc w internecie powinnaś być przygotowana na to, że ktoś się może do czegoś przyczepić :) też prowadziłam kiedyś opowiadanie internetowe i do tej pory mam kontakt z częścią komentujących - z tymi, którzy krytykowali a nie wychwalali pod niebiosa, bo dzięki nim wiedziałam, co mogę poprawić.
no widzisz, może i wycięłaś ten numer więcej niż raz ale ja tylko raz się na niego nabrałam :)
również pozdrawiam, nie przestawaj się rozwijać ;)
Oczywiście masz prawo do wyrażenia swojego zdania, czy też krytyki. Zresztą jak wszyscy. Jednak słowa, iż "kończą mi się pomysły" odebrałam nie jako konstruktywną krytykę, a raczej właśnie atak, który to niby mi zarzucasz... Bo gdzie w nich konstrukcja? Życie składa się z podobnych sytuacji i nie sposób ich uniknąć. Wydaje mi się, że ważniejsze jest to, bym umiała je ciekawie opisać. Może chciałam coś przekazać tym akapitem? A może to będzie wstęp do kolejnego?
UsuńNie chcę się tu wdawać w niepotrzebne dyskusje, bo to przecież bez sensu. Obie mamy swoje racje i przekonania i powinnyśmy je szanować. Przyjęłam do wiadomości twoje słowa i rozumiem, że mogę cię rozczarować, ale przecież nie powieszę się z tego powodu, prawda? ;)
Dziękuję iż podzieliłaś się ze mną swoim zdaniem i przepraszam, jeżeli odebrałaś moją odpowiedź jako atak, bo nie tak miała zabrzmieć.
ale dyskusje prowadzone na poziomie są przyjemne :)
Usuńpoza tym zaznaczam, że napisałam "CHYBA kończą Ci się pomysły", więc dopuszczam możliwość że wcale tak nie jest. po prostu niektóre zabiegi mające na celu zaskoczyć czytelnika dają wręcz odwrotny skutek i przez to akcja staje się przewidywalna. może źle się wyraziłam mówiąc o tych pomysłach, może nie tyle zaczyna Ci ich brakować tylko są do siebie zbyt podobne, ale to wszystko przypuszczenia bo przecież jeszcze nie wiem jak to się potoczy (wybacz nieco nieskładne pisanie, zmęczenie daje się we znaki).
no nic, pozostaje mi niecierpliwe czekanie na następny rozdział. może i lżej byłoby Ci bez tak krytycznej czytelniczki jak ja, ale łatwo się mnie nie pozbędziesz :))
na koniec dodam, że nie miałam zamiaru w żaden sposób Cię urazić, przykro mi, że tak to odebrałaś.
peace, love & empathy :)
Zgadzam się z Adrianną.
UsuńPiszesz pięknie. Jestem naprawdę dumna, że urodziła się w naszym kraju, tak uzdolniona dziewczyna jak Ty pod względem literackim.
Twoje opowiadanie jest... niepowtarzalne. Gdy zaczęłam go czytać, nigdy nie mogłam usiedzieć spokojnie. Były smutne chwile i te bardzo zabawne. Miłosne wątki i te zapierające dech w piersi. To prawda, kilka razy zdarzyło się coś, co okazało się snem czy tylko wspomnieniem i właśnie o te kilka razy za dużo. Później wiedziałam, że nic nikomu nie będzie i wszyscy się uratują. Musisz pamiętać, że Twoje opowiadanie to nie film, to lektura.
Dodam jeszcze, że wątek Miłosny Kate i Lou jest piękny. Każdy by tak chciał. No ale właśnie... tak nie jest. Nie jest tak pięknie, więc ich Miłość, MOIM ZDANIEM, jest już... mdła. Nawet czasem omijam momenty Kate i Lou bo nic w nich się nie dzieje. Non stop to samo tylko ubrane inaczej w słowa.
Może i masz milion pomysłów (i bardzo dobrze, czekam na ich realizację) ale już nie w tej historii. Ta, moim zdaniem powinna się dawno skończyć. I wiem, że teraz odbierzecie wszyscy to źle, po prostu... Kate powinna umrzeć. Nie będę na pewno zawiedziona innym zakończeniem, ale po prostu mnie takie zakończenie najbardziej odpowiada.
Jeżeli odebrałaś moją wypowiedź za obrazę - proszę Cię, nie rób tego i nie odbieraj tego tak. Nigdy nie miałam tego na celu, chciałam się tylko z Tobą podzielić, co ja bym chciała w tym opowiadaniu i co sądzę, ale ono należy do Ciebie i zawsze, jakkolwiek by było napisane, będę czerpać przyjemność.
Życzę Ci weny i wspaniałych dalszych czytelników. (:
Mvh
Omijasz niektóre momenty? W takim razie nic dziwnego, że nie potrafisz dojrzeć tego, co większość tak pokochała w tym opowiadaniu. A osładzanie kompletnie bezpodstawnej krytyki jest bez sensu. Właściwie to mam nadzieję, że Kate bardziej weźmie sobie do serca słowa wiernych czytelników, którzy komentują regularnie, dzieląc się z nią swoimi wrażeniami i przemyśleniami, niż kogoś, kto pojawia się raz na pięćdziesiąt rozdziałów tylko po to, by sobie z dupy pokrytykować. Dla mnie nie ma znaczenia, czy to będzie piąty, czy dziesiąty sen - każdy był inny i pięknie napisany. Jedyny w swoim rodzaju. Kate jest przewidywalna, bo wiadomo, że wszystko dobrze się skończy? Szkoda, że nie było wiadomo, że Potter zawsze wygrywa. To, że tobie nie udało się znaleźć takiej miłość jaka połączyła bohaterów tego opowiadania, nie znaczy jeszcze, że taka nie istnieje.
UsuńLexy
hue hue widzę, że tu się niezła dyskusja wywiązała, więc i ja się wypowiem, bo lubię się wtrącać XD
UsuńMdła miłość Lou i Kate? Jasne, że masz prawo tak uważać i nie zamierzam cię na siłę przekonywać czy coś ;p ale mimo to stanę w obronie Kasi ;) Osobiście znam parę, która jest ze sobą prawie dwa lata i ich miłość jest wręcz identyczna jak ta Kate i Lou. Spędzają ze sobą praktycznie każdy dzień i też można powiedzieć, że nic się u nich nie dzieje. Wciąż to samo. Jeszcze nigdy nie widziałam jak się kłócą czy coś, wspólnie przechodzą swoje wzloty i upadki, wspierają się wzajemnie. Czy to jest nudne? Nie, zdecydowanie nie. To jest właśnie prawdziwa miłość, nie musi się dziać nic wyjątkowego by oni wciąż potrafili trwać razem i być ze sobą mega szczęśliwi. Uwierz mi, że cudownie się na nich patrzy i na te wszystkie drobne gesty pomiędzy nimi. Kasia świetnie opisuje właśnie taką miłość i jak dla mnie nie jest to ani trochę mdłe, bo wiem że jest prawdziwe. Rozumiem, że może ci się wydawać, że takie rzeczy to tylko w filmach czy książkach, ale uwierz mi, że w prawdziwym życiu też może być tak pięknie ;) Nie mówię, że nie mają żadnych problemów, bo tak jak Kate i Lou muszą się z wieloma zmagać, ale razem zawsze dają radę :)
Co do tego, że opowiadanie staje się przewidywalne... cóż, jak dla mnie pomimo tak dużej ilości rozdziałów Kaś wciąż czymś nas (przynajmniej mnie ;p) potrafi zaskoczyć. Jasne, było już kilka snów, ale nawet jeśli to będzie kolejny to co? ;D Tal długo jak wciąż będzie to świetnie opisywane tak długo ja nie mam nic przeciwko ;p Poza tym w życiu tak już jest, że niektóre rzeczy się powtarzają i może i wiadomo czego w jakimś tam stopniu można się spodziewać, ale nigdy nie odgadniesz do końca co tak naprawdę się wydarzy ;)
Dodam jeszcze, że jestem niezrażoną (jak do tej pory przynajmniej XD) optymistką i happy end to zdecydowanie coś w moim stylu, więc mam nadzieję, że Kasia mimo wszystko nie uśmierci Kate ;)
Oczywiście to tylko moja opinia, ktoś inny może przecież lubić smutne zakończenia, każdy z nas jest przecież inny ;)
Więc... podsumowując, każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie (o ile zrobi to w kulturalny sposób oczywiście), ale ja nie mam nic do zarzucenia Kasi, bo to że wszystko kończy się szczęśliwie wcale mi nie przeszkadza i nie chcę żeby to się zmieniło ;)
Ok, to by było na tyle ;)
Pozdrawiam wszystkich xoxo
Boze, Czlowiek wyrazi swoje zdanie, grzecznie i kulturalnie i to jeszcze do osoby piszacej to opowiadanie i tak sie trafi ten typowy polaczek, ktory musi zjechac kogos albo urazic (Tak, czuje sie bardzo urazona, zwlaszcza ze poruszylas temat moich kontaktw miedzyludzkich, a o czym nie masz pojecia i prawa, do tego to niekulturalne). Bo jakby to bylo, ze ktos inny ma swoje zdanie, prawda? Wszyscy powinnismy mysec tak samo i byc szara masa. Wiec wiedz, ze nie... nie jestem szara masa. Roznimy sie wygladem, pochodzeniem wiec i rowniez opinia na jakis temat. Przyczepisz sie do mnie za to, ze mam blond lub brazowe wlosy? Nie. Ale za to, ze mam inne na dany temat zdanie, to juz tak.
UsuńI czytaj Cie prosze uwaznie, poniewaz napisalam, ze uwielbiam to opowiadanie, wiec skad ten pomysl, ze 'nie dojrzalam' tego co inni w tym opowiadaniu? Skoro je lubie i ogolnie to chyba znaczy, ze jednak cos dojrzalam polaczku...
I nie, Potter nie byl pewny. Potter nigdy nie byl pewny... wedlug mnie.
(komentarz kierowany do posta pod moim)
Just_a_Girl - dziekuje, za odpowiedz. Wlasnie o to mi chodzilo. O zrozumienie mojego zdania i o wyrazenie swojego pogladu. Lubie taka wymiane komentarz, poniewaz uwielbiam poznawac opinie kogos innego, zwlaszcza jezeli mowimy o czym co bardzo lubie.
Nie ma sprawy ;) Polecam się na przyszłość ;p
Usuńxoxo
Ja tam właśnie lubię to jak Kate opisuje uczucie między Louisem i Katy
UsuńDziękuję wam wszystkim, że znajdujecie czas, by czytać moje opowiadanie i w dodatku dzielicie się ze mną swoimi przemyśleniami...
UsuńCieszę się, że udało się wam w nim znaleźć coś, co was zaciekawiło, co się wam spodobało... Pewnie każdemu co innego, ale najpiękniejsze w otaczającym nas świecie jest to, iż jest różnorodny... Szanujmy się nawzajem, a wszystko będzie dobrze...
Pozdrawiam xx
PS.
Uwielbiam Pottera, ale ja też uważam, że od początku było wiadomo, iż zawsze się wywinie. W końcu wiadomo było, że powstaną kolejne tomy, więc raczej nie byłoby ich bez niego ;)
akurat Potter to jest dobre porównanie. no i powiem że tam też mnie denerwował fakt, że główny bohater był nieco idealizowany (a jestem zagorzałą fanką). z tym że nie mam możliwości zadzwonić do pani Rowling i powiedzieć jej o tym co mi się nie podobało, ale mam prawo do własnego zdania. no i przede wszystkim to, że krytykuję nie znaczy że całość mi się nie podoba. ludzie, miejcie nieco dystansu :)
Usuńpostanowiłam napisać ten komentarz bo uważam, że dla autora zdanie KAŻDEGO czytelnika powinno być cenne (oczywiście przekazane w kulturalny sposób)
Nie nie nie ona zyje !!!!
OdpowiedzUsuńOna musi żyć!
Kobieto chcesz abym tu na zawał zeszła ? :)
Rozdział jak zwykle świetny ;*
Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :) I zdecydowanie nie chcę, by coś się stało twojemu sercu ;)
UsuńPozdrawiam xx
Ty chyba zachorowałaś, albo coś!! Jak mogłaś ją zabić?!
OdpowiedzUsuńPowiedz, że to tylko durny sen ;(
Nie przeżyję!!!
;(
Piernicek
Właściwie to jestem trochę przeziębiona, więc chyba trafiłaś w dziesiątkę z tą chorobą ;)
UsuńPozdrawiam xx
Super rozdział ♥
OdpowiedzUsuńKiedy przeczytałam : " - Czas zgonu... "
Moją pierwszą reakcją było : Co ? Co ?? Co?! CO ?!! Nie. Nie ! Nie!!!! NIE !!!!!!!!!!
Mam nadzieję, że to tylko zły sen Louisa...
Życzę miłego dnia i weny :)
Czekam na nn :)
Zdecydowanie za dobrze mnie znacie... a także moje pisanie ;) Wszyscy chcą, by to był tylko sen... No, prawie wszyscy ;)
UsuńDziękuję za miłe słowa i mam nadzieję, że twój dzień będzie równie udany :)
Pozdrawiam xx
Nieeeee!! Ona musi żyć dla Lou !! Ona musi go zobaczyć!!! Nie niech die obudzi albo niech jako duch przyjdzie do niego cokolwiek!! Nie błagam mi uśmiercaj jej !! Pisz szybko nn bo juz nie mige sie doczekac!!
OdpowiedzUsuńKate jako duch? Hmmm... To by było ciekawe rozwiązanie... Może powinnam się nad nim bardziej zastanowić?
UsuńPostaram się jak tylko mogę, ale i tak będę miała dużo szczęścia jeśli uda mi się skończyć na poniedziałek...
Pozdrawiam xx
Myślałam "Och wszystko będzie okej, Katy będzie widzieć i razem z Lou będą mieli małych Tomlinsonów"..........
OdpowiedzUsuńA...
TU...
TAKIE...
COŚ...
NO JA PO PROSTU NIE WYTRZYMAM! Teraz w mojej głowie pojawiają się na zmianę sceny: jak Louis ubrany w czarny garnitur stoi nad trumną i drugie jak z sali wywożą okryte białą płachtą ciało. Boże nie mogę!
Katy musi żyć, nie może nas pozostawić w takiej niepewności!!!
Katy natychmiast ożyj!! Migusiem, nie obijać mi się tu!
A tak na prawdę, to po prostu do następnego rozdziału będę żyła tylko tą sceną. Katy, nie zostawiaj Louisa!
Cóż mogę powiedzieć? Prawdopodobnie będzie w kolejnym rozdziale scena, gdzie "Louis ubrany w czarny garnitur stoi nad...", ale może nie uprzedzajmy faktów ;)
UsuńMiejmy nadzieję, że Kate 'migusiem. cię posłucha i zastosuje się do twoich poleceń ;)
Dziękuję za komentarz...
Pozdrawiam xx
mysle iz to byl sen a moze koszmar Lou..
OdpowiedzUsuńTo by wiele wyjaśniło...
UsuńOk. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Kurde nie pomaga! Wciąż nie jestem spokojna! Ale dobrze, mimo to wytłumaczę ci teraz jasno i dokładnie (no może nie do końca, bo pewnie mi się to nie uda, ale nieważne ;p), że to był sen. To był tylko sen. Bardzo zły sen. Dlaczego? To proste. Ty nigdy nie przeskakujesz tak dużego okresu czasu. Przecież nawet nie przeprowadzili ostatecznej rozmowy na temat tej operacji, nie powiedzieli reszcie, nie zadzwonili do kliniki i nie umówili terminu... Po prostu jeszcze nie zrobili tak wielu rzeczy! To wszystko działo się tam zbyt szybko. Wzięli się na tej sali operacyjnej nie wiadomo skąd no i po prostu to nie pasuje do całej reszty. To był tylko sen. Koniec kropka.
OdpowiedzUsuńI tylko nie próbuj mi w następnym rozdziale udowodnić, że nie mam racji, i że to zdarzyło się naprawdę. Już i tak będę umierać przez cały tydzień czekając w niepewności co ty wymyślisz (bo tak naprawdę nie jestem przekonana, czy mam rację i strasznie się boję, ale ciiii muszę mieć rację, bo to po prostu nie może być prawda!).
A teraz spróbujmy przestać myśleć o tej końcówce (BTW ty kiedyś doprowadzisz mnie do zawału tymi końcówkami, serce mi tak wali, jakbym normalnie przebiegła maraton).
Zerrie ♥ Ten ich poranek był taki cudowny i później jak przyszli razem na śniadanie awww ^^ Przepraszam, ale nie potrafię tego inaczej określić ;D
HaHaHarry XD Alex musiała mieć faktycznie niezły ubaw z jego wyśmienitego humoru ;p
Ciche dni Paula XD Biedaczysko, taki 'księżyc w pełni' to zdecydowanie wstrząsający widok :D
Spotkanie zorganizowane przez fundację i znów możemy zobaczyć jak ogromne serce ma Kate, tylko że... pod wpływem tej wizyty podjęła swoją decyzję... Nie, nie, nie, nie wracajmy do tego, postarajmy się jakoś przeczekać ten tydzień będąc dobrej myśli. Ja na razie w to nie wierzę i może i to nic nie zmieni, ale nie chcę wierzyć jak najdłużej, najlepiej, żebym nigdy nie musiała w to uwierzyć.
Lou wpatrujący się w Kate słucającą muzyki :) To takie kochane i cudowne :) Oni się tak bardzo, bardzo kochają i niech tak pozostanie ;)
Spotkanie z córką burmistrza musiało być szczególnie wyjątkowe dla Kate ;) A troska Niall'a o Lou była niesamowita, tylko prawdziwy przyjaciel potrafi zauważyć, że coś jest nie tak.
CYTATY ROZDZIAŁU:
„- Czekacie na windę? – usłyszałem gdzieś za plecami i miałem wielką ochotę walić głową w ścianę. „Nie, kurwa, czekam aż parter sam do mnie na górę przyjedzie...” Chichotanie Alex tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że dziewczyna doskonale wiedziała, co się działo w mojej głowie.
- Tak – odpowiedziała, widząc, że ja nie mam najmniejszego zamiaru się odezwać.
- Fajnie, bo ja też. – „Trzymajcie mnie, bo zaraz nie wytrzymam...”
„Kolejna winda już nie obfitowała w bonusy w postaci dwunożnych idiotów” (hue hue)
„– Dajesz, stary. To musiało być coś wielkiego...
- Z pewnością... – mruknęła Alex i nie mogła przestać się śmiać. – Niczym księżyc w pełni”
„- Trudno mi powiedzieć, bo w życiu go na oczy nie widziałam...„ (dystans do siebie jaki posiada Kate jest wręcz niesamowity ;)
Stroje Kate jak zawsze są niesamowite :)
Jejć, nie wiem co mam jeszcze pisać, bo kompletnie nie mogę się skupić. No wiesz musiałam się trochę uspokoić, więc puściłam sobie muzykę i przyniosłam jedzonko i aktualnie piszę ten komentarz, śpiewam wszystkie piosenki po kolei, jem jabłko i marchewkę jednocześnie i do tego obieram jeszcze mandarynkę XD haha przynajmniej obżeram się zdrowo ;D a teraz chyba właśnie dostałam głupawki XD Muszę się ogarnąć ;p
4!!!! Dzisiaj pan oddawał i ja już tak czekam przygotowana, że będzie jakieś 2, może szczęściem trafi się 3, no i pan czyta mnie i coś mi nie pasuje, bo ani śladu u niego żadnego zawodu, wyrzutu czy też jego nerwowego śmiechu z naszej głupoty (bo generalnie rzecz biorąc to moja najgorsza ocena z majcy w tym roku to było -4 a i tak się wtedy rzucał, że narobiłam głupich błędów i mogłabym spokojnie napisać lepiej tralalala ;p). Patrzę się na sprawdzian i prawie mi oczy z orbit wyszły XD Normalnie przez jakieś pół minuty gapiłam się w kratkę i aż kazałam koledze przeczytać mi co dostałam XD Wyobraź sobie, że robiąc tylko 3 zadania na 5 dostałam 4 haha Mistrz ja XD Bo to co napisłam napisałam bezbłędnie. To się jeszcze nigdy w historii moich sprawdzianów z matematyki nie zdarzyło, żebym napisała coś tak totalnie bezbłędnie! No i te 3 zadania co zrobiłam były na dużo punktów i się udało ;D
UsuńJeju, ale się o tym rozpisałam... ale po prostu wciąż to do mnie nie dociera. To wszystko dzięki Tobie, bo we mnie wierzyłaś :) ♥
Kocham cię bardzo, bardzo, bardzo i to się chyba nie zmieni nawet niezależnie od tego co się okaże w następnym rozdziale...
Nie mogę się już doczekać
Ach i przepraszam za ten komentarz, bo pisałam go przez dwie godziny po kawałku, więc raczej jest dość nieogarnięty XD
Całuję xoxo
P.S. Wyłapałam literówkę: „Z dale (*dala) od błysku fleszy” (akapit z perspektywy Kate na konferencji prasowej) ;p
haha dopiero teraz się zorientowałam, że wcięło mi kawałek komentarza XD Więc fragment na początku 'drugiej części' komentarza brzmiał mniej więcej tak: "Chciałam Ci powiedzieć, że ty chyba zawsze masz rację, bo mówiłaś, że może wcale nie zawaliłam tego sprawdzianu z matematyki i naprawdę tak było! :) Dostałam 4!!!"
UsuńTeraz to wszystko ma może jakiś większy sens ;p
Całuski xoxo
No widzisz? Może ja mam jakieś paranormalne zdolności? Strasznie się cieszę, że udało ci się dobrze napisać ten sprawdzian :) A nie mówiłam? Tak coś czułam... Jesteś wielka! Wiedziałaś chyba które zadania będą bardziej punktowane, co? Albo po prostu też masz niezłego nosa ;)
UsuńDziękuję za tą literówkę - już poprawiłam :) Uwielbiam spostrzegawczych czytelników. Są lepsi niż słownik ortograficzny ;)
Dziękuję ci, kochanie, z całego serca za ten przewspaniały komentarz i za to, że wciąż znajdujesz czas, by napisać te kilka/-naście/-dziesiąt/-set słów tutaj, czy na Twitterze. Zawsze niezmiennie sprawiasz, że się uśmiecham i za to ci serdecznie dziękuję...
"To był tylko sen. Koniec kropka." Na ile procent jesteś o tym przekonana? Przyznam ci się, że wcale nie chciałam nikogo zaskoczyć tym ostatnim akapitem, ani jego rozwinięciem w kolejnym rozdziale... Dawno temu (około 45 rozdziału) coś obiecałam i już tak mam, że staram się dotrzymywać słowa. Tak więc ci, którzy pamiętają, wiedzą co będzie... Poza tym - jak zauważyłaś, bo jesteś jednym z tych czytelników, którzy zadali sobie trud poznania mnie i mojej pisaniny - zamieściłam kilka wskazówek w tekście ;) Tak więc bez obaw... Tutaj chodziło tylko o to, by przekazać emocje Louisa i jego strach przed tym, co najgorsze...
I z ręką na sercu mogę obiecać, że nie będę nikomu nic udowadniać... Mam plan rozpisany do końca i jego się trzymam. Już raczej nie będzie żadnych drastycznych zmian...
Chciałam, by ta pobudka Zayna i Perrie była taka spokojna... Żadnych wielkich rozmów, po prostu dobrze im ze sobą... kochają się... miłość zwyciężyła...
Prawdę powiedziałaś o Niallu... Tylko prawdziwy przyjaciel potrafi w nas dojrzeć smutek podczas uśmiechu...
Uwielbiam w tobie to, że naprawdę czytasz moje opowiadanie... Nigdy nie odnoszę wrażenia, że robisz to na 'odwal się', bo po prostu chcesz być miła, czy też chcesz coś w zamian... Dziękuję... Dzięki tobie idę spać z uśmiechem na twarzy :) Może mi się przyśnisz?
Całuję xx
Nie do końca pamiętałam jaka to była ta obietnica i wróciłam się do tego 45 rozdziału i przy okazji coś mnie tknęło i tak jakoś pomyślałam sobie: Od kiedy ja tak właściwie czytam już tego bloga? Przejrzałam więc moje favourites na twitterze i wyobraź sobie, że moja przygoda z tym opowiadaniem rozpoczęła się właśnie wtedy gdy było 45 rozdziałów XD Haha pamiętam gdy pisałam z koleżanką na tt i ona nagle przestała odpisywać i dopiero po chwili, gdy już myślałam, że nie żyje czy coś ;p odpowiedziała: "zamuliłam się... wczytałam się w to cudo" i podała mi linka do tego bloga. Gdy weszłam tu w życiu nie myślałam, że pokocham to opowiadanie tak bardzo ;)
UsuńNo, ale to taka dygresja była ;p
Cieszę się, że dotrzymasz tej obietnicy :D
Ja jako bohater twojego snu? Hmmm... miejmy nadzieję, że to nie będzie koszmar ;p
Zawsze gdy czytam Twoje odpowiedzi, czy też piszę z Tobą, bolą mnie wszystkie mięśnie twarzy od ciągłego szczerzenia się XD Dzięki Tobie będzie mi się teraz zdecydowanie przyjemniej uczyło o tych wszystkich mięczakach i ślęczało nad trygonometrią...
Całuję serdecznie ♥
xoxo
Jak ten czas leci, prawda? Jeszcze trochę i będę mogła powiedzieć, że mam przyjemność znać cię od roku ;)
UsuńWłaśnie dlatego, że praktycznie nikt nie przywiązywał wagi do moich słów lub po prostu wyleciały wszystkim z głowy, teraz mamy tu takie poruszenie ;) Cóż... skoro już wiesz, to możesz spać spokojnie ;)
Koszmarów nie miałam, a wręcz przeciwnie - spałam jak dziecko. Nie wiem, czy coś mi się śniło, bo mój budzik rano jest tak głośny, że kasuje mi się pamięć ;)
Mięczaki? Hmmm... Biologia bleee... Ale trygonometrią bym nie pogardziła.
Nie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Tylko niech Kate nie umiera! Dlaczego? Och mam nadzieję, że coś wymyślisz i to okaże się np. kolejnym złym snem tak jak w przypadku Zayna parę rozdziałów wcześniej. Końcówka dość smutna i przygnębiająca, ale ogólnie cały rozdział mi się bardzo podobał. Czekam z niecierpliwością na nexta. Pzdr i weny :)
OdpowiedzUsuńByły sny Zayna i koszmary Kate, czyżby teraz przyszła kolej na Louisa? Już za kilka dni prawdopodobnie się przekonamy...
UsuńCieszę się, że mimo tej smutnej końcówki, rozdział ci się spodobał :)
Pozdrawiam xx
Nie, nie , nie , nie , nie, nie ! To nie może być prawda!oh, Ona nie może umrzeć. Rozdział niesamowity *.* mimo, iż końcówka dość smutna. Pozdrawiam i życzę weny. xx
OdpowiedzUsuńDziękuję ci za komentarz i bardzo się cieszę, że pomimo smutnej końcówki rozdział ci się spodobał :)
UsuńPozdrawiam xx
Witam!:)
OdpowiedzUsuńTen rozdział uważam za jeden z najlepszych. I nie chodzi mi o to, co napisałaś, ale jak to napisałaś.
Widzę, że większość czytelników skupia się raczej na ostatnim przedstawionym tutaj epizodzie (oczywiście, rozumiem, że taki był zamysł - wzbudzić mieszane uczucia, skłonić do główkowania, jak to dalej się potoczy), ale powinni raczej zauważyć, zwłaszcza Ci, którzy obserwują ten blog od dłuższego czasu, jakim rzemiosłem operuje autorka.
Czytelnicy! Styl pisania w tym rozdziale to przecież istna perełka!
Błyskotliwe, humorystyczne, a niekiedy wzruszające dialogi, do tego dokładnie przemyślane refleksje bohaterów, którzy notabene są wykreowani w sposób koherentny.
No i oczywiście sama forma budowania zdań, która właśnie skłoniła mnie do wychwalania autorki, sprawia, że serce mi rośnie widząc tak smakowity kąsek dla mych zmysłów-tych od czytania.
Kurna, nie wiem co gadam, ale to dlatego, że jestem na razie owiana czarem powyższego tekstu.
No cóż, pozdrawiam i fajnie, że jesteś i tworzysz takie coś;)
Ciao!;)
Dziękuję ci, kochana, za ten wspaniały komentarz i te cudowne komplementy... Cieszę się, że należysz do tych czytelników, którzy potrafią dojrzeć więcej niż tylko główny wątek tej historii :) Każde miłe zdanie cieszy, komentarze sprawiają oczywiście niewątpliwą przyjemność, ale słowa takie jak twoje sprawiają, że człowiekowi serce rośnie i choć przez moment może poczuć się dumny... Dziękuję...
UsuńNie chciałam jakoś specjalnie zaskoczyć tą końcówką, bo większość stałych czytelników domyśla się, co będzie dalej... Chodziło mi jak zawsze o ukazanie pewnych emocji, a nie zawsze można to zrobić dialogiem. Czasami łatwiej/ciekawiej/dobitniej wejść komuś do głowy ;)
Szczerzę się teraz jak głupia do monitora i w tym momencie nic mi więcej do szczęścia nie trzeba... no, może jedynie twojego imienia ;) Szkoda, że się nie podpisałaś. Nawet jeżeli to twój pierwszy i ostatni komentarz, to sprawiłaś mi nim wielką przyjemność w tym jak na razie niezbyt udanym dniu... Dziękuję :)
Pozdrawiam xx
Nawet nie wiesz, jaką radość sprawiło mi to, że tak małym gestem, jakim jest komentarz, wprowadziłam odrobinę przyjemności do Twojego dnia, zwłaszcza, jeśli był nieudany!
UsuńCzytam Twojego bloga od dłuższego czasu i niestety komentowałam go wcześniej tylko raz (zła, niedobra ja! ), a powinnam była to częściej robić, bo zawsze mam dużo refleksji po przeczytaniu każdego rozdziału. Hm... nie mam pojęcia dlaczego tego nie robiłam, ale właśnie teraz postanawiam komentować! Rychło w czas, nie ma co, zwłaszcza, że chyba już niedługo zakończy się ta przygoda z Kate i ekipą...;( przynajmniej tak wynika z Twoich różnych wypowiedzi pod komentarzami, ale jak to będzie, to już oczywiście Twoja inwencja;)
Właściwie niepodpisanie się, to mój kolejny błąd. Jak gbur jaki, łajdak i ignorant ohydny zaniechałam przestrzegania nie tyle netykiety, co po prostu dobrego wychowania! Taka Martka niedobra ze mnie ;) Już się naprawiam
Pozdrawiam, Marta xx
Miło mi, że mogłam poznać twoje imię :) Zdecydowanie
Usuńpokolorowałaś swoimi słowami mój bury i niezbyt udany dzień... Potem było już tylko lepiej :)
Nie, nie, nie !!!! To nie może być prawda ! Na pewno pomylił sobie sale , albo to faktycznie był sen... To się nie może tak skończyć.
OdpowiedzUsuńPo takich twoich końcówkach zapominam co chciałam jeszcze napisać xd. xxxx
To jeszcze nie jest ostatni rozdział, wiec jest bardzo duża szansa, że tak to się nie skończy ;)
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam xx
1) "„Nie...” Przyjaciele rzucili się, by mnie podnieść. Czułem, że brakuję mi powietrza. „Nie.” Zewsząd posypały się pytania. Płuca paliły żywym ogniem. „Nie!” krzyczało wszystko wewnątrz mnie. Miałem wrażenie, że w piersi mam pustą dziurę, bo ktoś właśnie wydarł z niej serce. Rozpadałem się, tak jak właśnie rozpadł się cały mój świat."
OdpowiedzUsuń2) "Czas... Nienawidziłem drania. Ciągnął się niemiłosiernie, kpiąc sobie z mojego cierpienia. Katował mnie każdą wlekącą się sekundą."
~~ te dwa cytaty napewno zapamiętam do końca zycia.. juz nie raz widziałam w tym opowiadaniu świetne cytaty, ale te idealnie mnie odzwierciedlają ? troche tak..
ale wracajać do opowiadania.. JA CIĘ KIEDYŚ ZŁAPIE, ZAMORDUJE, ZAKOPIE !! ale najpierw DOKOŃCZYSZ TE OPOWIADANIE :D
no i co sie stanie sie z Katy ? nie wierze że ona nie żyje.. napewno tak nie jest.. tak nie moze być.. Louis, trzymaj sie tam, ona nie moze nie żyć, to tylko sen, to tylko zły sen.. i nie próbuj mi tutaj pisac że może to sen, że sie dowiemy następnym rozdziale, nie nie.. nie pisz mi czegos tutaj takiego bo tak nie moze byc ! :D KATE MUSI ŻYĆ !! bo Cię naprawde zamorduje :D
ale kochana plusujesz mi tu plusujesz ;) dziękuje za początek , za ten moment - choc krótki - Liam & Danielle. Ci kochani zasługują na wszystko. xx
dziekuje że Perrie wkońcu zebrała sie na odwage i przeprosiła Kate
( i widzisz jaka Kate była wobec niej cudowna ! ona nie może umrzec :) )
a może to tylko smierc kliniczna ??
TO MUSI BYĆ ŚMIERĆ KLINICZNA ! :)
ja Harrego juz nie będę komentowała , juz tyle sie o nim wyprodukowałam, ... :D
no cudowne ciuchy, czekam na dalsze, nie ma pogrzeb ;P
całuski xx
Klaudia CityLondon
Cieszę się, że znajdujesz w moim opowiadaniu zdania warte tego, by je zapamiętać :) Jestem przeszczęśliwa, że podoba ci się ta moja pisanina...
UsuńCzy ty mi próbujesz dać do zrozumienia, że jeżeli chcę przeżyć, to raczej nie powinnam kończyć tej historii? Nie wiem, czy mogę się zgodzić na złapanie, zamordowanie, a już zakopanie to w ogóle - źle się czuję w zamkniętych przestrzeniach ;)
Zgodnie z twoimi nakazami nie będę ci tutaj pisać, że to 'może' sen (ups, właśnie to napisałam), ale gdyby wykreślić to słówko 'może'...
Trochę jestem skołowana... Liam i Danielle? Chodzi ci o pierwszą perspektywę? Tam był Zayn i Perrie. Danielle dopiero za jakiś czas do nich dołączy...
Śmierć kliniczna? Ja dopiero spędziłam dwa tygodnie dokształcając się w dziedzinie chorób oczu i przeróżnych sposobów ich leczenia. Nie wiem, czy chcę zgłębiać kolejny medyczny przypadek ;)
Ale że nie będzie pogrzebu, to nie mogę obiecać... Tylko czy to w ogóle możliwe by był, a jednocześnie go nie było? Hmmm...
Mam nadzieję, że jednak darujesz mi winy i jeszcze trochę będę mogła pożyć ;)
Całuję xx
przepraszam Cie. zamiast własnie napisac Perrie i Zayn.. myslalam cały czas o Danielle wybacz..
Usuńja nie probuje dac Ci cos tam do zrozumienia, ja Cię tylko ładnie prosze :D
ja sie nie znam na medycynie, z bioli ledwo sobie daje rade :D, więc ten przypadek pozostawiam Tobie :D spokojnie, to tylko jak zwykle moje przemyslenia xD
ja moge Ci wszystko kochana darowac xx
K.CL
Och, tak myślałam, że to tylko małe zagapienie z tą Danielle :)
UsuńBiologia to był jeden z tych przedmiotów, których naprawdę nie lubiłam. Ale gdy piszę, zawsze wszystko dokładnie sprawdzam, by nie karmić was głupotami wyssanymi z paca. Dlatego też chwilowo jestem specjalistą od długotrwałych chorób oczu, ślepoty, a nawet trochę neurochirurgii ;) Pomyślałby ktoś, że pisanie tak dokształca w innych dziedzinach...
Buziaczki xx
no widzisz, przynajmniej sie czegos dowiedziałas ;) ale serio, zagapiłam sie, uwierz mi ( z tą Danielle )..
Usuńbuziaki xx
K.CL
Dobra, a więc tak. Niech to będzie sen, albo niech on pomyli sale, albo cokolwiek ale wiedz dziewczyno (ganialna), że nie MOŻNA zabijać! To grzech! Nie no, ale serio będę płakać. NIE, NIE, NIE! Mówiłam, już NIE?
OdpowiedzUsuńCo do reszty rozdziału to świetny, kurde zresztą jak zawsze. Cieszę się, że Perrie i Zayn wszystko sobie wyjaśnili. A więc ten czekam na następny i NIE zabijaj Kate :)
Lubię Cię :) Musiałam tak zacząć, bo po prostu twoja nazwa sama sprawia, że się uśmiecham :D
UsuńDziękuję za miłe słowa i muszę powiedzieć, że przyjęłam do wiadomości, iż NIE WOLNO zabijać ;) Hmmm... Tylko co ja teraz innego zrobię?
Cieszę się, że znajdujesz chwilę na czytanie mojego opowiadania :)
Pozdrawiam xx
Cześć Kate ! ♥
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że Zayn jest szczęśliwy u boku Perrie :> Od razu cieplej się robi na sercu ze świadomością, że u Malika wszystko OK :))
Scena przy windzie i teksty Harrego? Mistrzostwo! hahahah ! boże śmiałam się jak nienormalna :D Uwielbiam Stylesowe komentarze :D
Cieszę się, że Perrie wyjaśniła sobie wszystko z Kate. Taka krótka rozmowa była im potrzebna :))
Oj Paul Paul.. Trochę niezręcznie było przebywać z Harrym i Alex..? haha jak sobie przypomnę tą scenę to leżę! Nigdy tego nie zapomnę :> Już widzę miny pozostałych jak dowiedzieli się na czym to Paul przyłapał Stylesa i Alex. haha ^ ^
Bardzo piękna scena w fundacji, i ta rozmowa Kate z tą mamą dziewczynki. Kurczę to przykre, że takie małe aniołki powoli umierają :C Ale dzięki tej rozmowie Kate uświadomiła sobie, że chce operacji.. (:
No i kolacja u burmistrza.. Kto by się spodziewał, że Kate zawrze tam przyjaźń i pozna osobę podobną do siebie. ?
No i końcówka po prostu mnie powaliła! o.o boże.. Powiedz, że z Kate wszystko okej, i to o czym usłyszał Lou, tyczyło się innego pacjenta, który również był operowany.. Albo to był jakiś koszmar..?
Przecież to by nie mogło się skończyć w taki sposób. No bo kto jak nie Kate zasługuje, by żyć i być szczęśliwą..?! Mam nadzieję, że Kate wkrótce zobaczy Lou.. *___*
Naprawdę rozdział genialny. Wzbudza wiele emocji, ale o to chodzi, prawda? :>
Pozdrawiam ciepło. ♥
@blue_eyes_9
Trochę wycierpiał się Zayn na przełomie tego opowiadanie, więc chyba już najwyższy czas, by u niego zaczęło się układać...
UsuńNiewyspany Harry, to marudny Harry, ale teksty wciąż ma bezbłędne (sama sobie komplementy walę).
Myślę, że nie tylko za Zaynem spore przemyślenia i podjęte decyzje. Perrie pewnie nie miała inaczej. Musiało do niej w końcu trafić, że Kate jest ważna dla Zayna i nie może kazać mu wybierać. Zostało tylko przeprosić Katy i mieć nadzieję, że ta jej wybaczy...
Na świecie jest wiele niesprawiedliwości... Przecież dzieci nie powinny cierpieć i umierać... Może i ta scena nie należy do najłatwiejszych, ale zawsze chciałam poruszać w moim opowiadaniu takie tematy, które na co dzień spychamy gdzieś daleko, bo inaczej się po prostu nie potrafimy... A właśnie od tych dzieci i ich rodzin powinniśmy się uczyć jak cieszyć się każdym dniem...
Kolacja u burmistrza... Niall jak to na przyjaciela przystało potrafi dojrzeć wszystko, również to, że niewidome osoby potrzebują tylko wskazówek, a nie kogoś, kto by robił wszystko za nich...
Prawda :) Właśnie o te emocje chodzi. Nie o to, by kolejny raz was zaskoczyć, bo to już raczej niemożliwe na tym etapie opowiadania, ale wciąż mogę próbować 'pograć' wam na nerwach ;)
Dziękuję za cudowny komentarz...
Pozdrawiam xx
O rany... Ta końcówka... Powalająca ;) Prawdę mówiąc miałam wrażenie że operacja będzie dopiero w kolejnym rozdziale. No cóż, z pewnością lubisz trzymać nas w napięciu! Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję że Louis pomylił sale operacyjne...
OdpowiedzUsuńPrzyznam się ci, że wprawdzie liczyłam na to, że wywołam sporo przeróżnych emocji tym rozdziałem, ale nie sądziłam, że taka będzie reakcja na ten ostatni akapit. Tym razem to wy zaskoczyliście mnie ;)
UsuńNie nie nie nie :( ej to nie może być kate :( hyhy a może to ktos inny na tej sali :( załamałam sie ? P.s kiedy można liczyć na następny ? :((((((
OdpowiedzUsuńGłowa do góry ;) Dopóki nic nie jest jasno i wyraźnie powiedziane, zawsze jest nadzieja...
UsuńJeżeli wszystko pójdzie dobrze, to kolejny rozdział ukaże się w poniedziałek popołudniu lub wieczorem.
Zajebisty rozdział, ale bardzo smutny. Nie, nie, nie to nie może być Kate. Tylko nie ona. Do następnego:(:(
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał :) Rzeczywiście druga jego część była raczej smutna, ale przecież nie cały...
UsuńPozdrawiam xx
Ja ,ja tak naprawdę to nw co mam napisać.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze wspaniały .
Reakcja Paula wcale mnie nie zdziwiła . Chłopina zapewne przeżył nie mały szok , oglądając ich w takiej "romantycznej" pozycji .
Cieszę się również ,że Zayn jest szczęśliwy .
Niall jak zawsze tylko o jedzeniu .
Zabrakło mi w tym opowiadaniu Liama ale tak po za tym jest OK . Nawet bardziej niż OK .
Co do końcówki to ryczałam dosłownie łzy mi skapywały , ale co się dziwić jestem związana z tym opowiadaniem i nie wyobrażałam sobie że Kate umrze . Ja , ja mam nadzieję ,że to okaże się snem , albo że to nie będzie ona . Ale nadzieja to zazwyczaj matka głupich .
Więc dziewczyno życzę ci weny , jeszcze raz przemyśl sobie aspekt o Kate , bo dziewczyny wyżej tak jak ja chcą żeby żyła . Wszystko w twoich rękach .
Życzę weny i dodaj szybko next :)
Dziękuję ci za miłe słowa i bardzo się cieszę, że mimo końcówki, rozdział ci się spodobał...
UsuńNa miejscu Paula pewnie wstydziłabym się rano na oczy pokazać, a on twardo pracował ;) Odważny...
Trochę wymęczyłam Zayna w tym opowiadaniu i w końcu nadszedł dla niego ten dobry czas...
Liam jest rzeczywiście najbardziej poszkodowany moim pisaniem... Ale to tylko dlatego, że między nim i Danielle nie ma żadnych dramatów...
Rzeczywiście nadzieja matka głupich... ale podobno bardzo kocha swoje dzieci ;) Dopóki nic nie wiadomo na pewno, wszystko jest możliwe... A poza tym zastanów się, już trochę mnie znasz i moje pisanie, czy uśmierciłabym Kate... I jak?
Pozdrawiam xx
Nieee!!!!! No Kate nie mogła umrzeć!!!!!! ;-;
OdpowiedzUsuńMogła... Nie mogła... Na dwoje babka wróżyła...
UsuńRozdzial swietny. Jestes wspaniala pisarka ;) powinnas zajac sie tym na powaznie ;) ( chociaz nie mam pojecia gdzie pracujesz w tym Londynie ;) ) a co do koncowki to nie wiem co napisac...
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego , ale wydaje mi sie ze to tylko sen Lou , on sie tak martwil wiec wszystko mozliwe ;)
Perrie i Zayn - jestem bardzo szczesliwa ze oni sa znowu razem. Oboje zasluguja na szczescie ;d
Nie moge doczekac sie kiedy poznamy ksiezniczke Nialla- Katie ;)
Pozdrawiam
@AlexClare18 ;*
Bardzo się cieszę, że rozdział ci się spodobał :) Dziękuję za wszystkie miłe słowa i komplementy i za to, że znajdujesz czas, by czytać moje opowiadanie...
UsuńNie powiem, że pisanie książek nie jest moim marzeniem, ale jak na razie mam nudna pracę i studia do skończenia. I mieszkam w Telford, a nie w Londynie :)
Może dlatego tak ci się wydaje, że to prawda? Albo po prostu to byłoby najłatwiejsze wyjaśnienie tego, co się stało. W końcu nie od dziś wiadomo, że sny są odzwierciedleniem naszych emocji... A w tym momencie Louis najbardziej się boi, że straci Kate...
Po tym całym moim 'znęcaniu' się nad Zaynem, w końcu u niego zapanował spokój... Oby jak najdłużej.
Kiedy poznamy Katie? Może w kolejnym rozdziale? Zobaczymy...
Pozdrawiam xx
Wspaniały rozdział. Bardzo się cieszę, że Zayn i Perrie są szczęśliwi (tak wiem, masło maślane :p). A co do Kate to to jest jakiś głupi sen, z dziewczyną wszystko jest dobrze, ona żyje i zaraz Lou będzie mógł się z nią zobaczyć. Nie rób mi tego!!! Nie uśmiercaj tego słoneczka. Ona tyle przeszła w życiu i sobie z tym poradziła. Jej historia nie może się tak zakończyć.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że okaże się, iż to jakaś inna osoba a nie nasza Kate tam była.
Pozdrawiam <33
Dziękuję za miłe słowa i bardzo się cieszę, że rozdział ci się spodobał :)
UsuńU Zayna w końcu zaczęło się układać po tych wszystkich rozdziałach kiedy się nad nim 'znęcałam' psychicznie i fizycznie ;)
To jeszcze nie jest ostatni rozdział, więc jej historia na pewno tak się nie skończy... Głowa do góry. Dopóki nie wiadomo nic na pewno, zawsze jest szansa na happy end...
Pozdrawiam xx
wiedziałam, że coś się stanie, nie wiedziałam że to ;c normalnie ryczałam. rozdział jest piękny jak i cholernie smutny.
OdpowiedzUsuńmam tylko nadzieję, że jakimś cudem jej serce znowu zacznie bić i wszyscy bd szczęśliwi. :) jeśli nie, to i tak będzie to najlepszy blog, który czytałam. nawet jeżeli ona umrze, a louis zrobi coś głupiego; będę czytać to opowiadanie od nowa, nawet 30 razy, jest takie piękne *__*
pozdrawiam xx
Dziękuję ci z całego serca za te miłe słowa i komplementy. Bardzo się cieszę, że moja pisanina przypadła ci do gustu :)
UsuńTen rozdział miał wzbudzić emocje i może - choć niekoniecznie - trochę niektórych zaskoczyć... Chyba się udało, sądząc po tych wszystkich komentarzach i wylanych łzach... A jak będzie dalej? Cóż... To się dopiero okaże ;)
Pozdrawiam xx
wiem, że późno znowu, ale cóż...
OdpowiedzUsuńnie wiem co napisać...
zatkało mnie...
miało być świetnie...
KATE MASZ ŻYĆ !!!!!!!!
Masz przeżyć i opowiedzieć chłopakom jak to świetnie wyglądają!
Zobaczyć wszystkie możliwe miejsca na świecie z Louis'em!
i kochać, kochać nadal Lou i Zayn'a i Niall'a i patrzeć na miłość ich wszystkich!
nie wierze że to się źle skończy!
nie mogłabyś być aż taka podła dla nas i wywołać tylu wodospadu łez..
w sumie juz to zrobiłaś...
ehh, kocham Cie za te Twoje szokujące pomysły! xx
czekam na next'a!
@xforxyoux
Dziękuję ci za ten pełen emocji komentarz i naprawdę nie musisz przepraszać... Czy to ważne, kiedy podzielisz się ze mną swoimi odczuciami? Ja jestem przeszczęśliwa, że w ogóle znajdujesz cza, by czytać i komentować moje opowiadanie :)
UsuńCzy jestem wystarczająco wredna, by uśmiercić Kate? Pewnie dziś jeszcze się okaże ;)
Pozdrawiam xx
Już 13.01. zobaczyłam nowy rozdział. I znowu górę wzięła moja dziwna mania czytania, czyli od końca. No i zawała na miejscu. Naprawdę, w żołądku poczułam gulę, zakręciła mi się łezka. Zamknęłam stronę Twojego bloga i dopiero dzisiaj postanowiłam stawić czoło temu rozdziałowi, bo jutro nowy. Prawda?
OdpowiedzUsuńWydaję mi się, że trochę Cię znam Katy Stylees, na ile to było możliwe. Po dogłębnym przeanalizowaniu tego rozdziału doszłam do następujących wniosków.
Otóż, no Kate nie może umrzeć, bo to jak dla mnie koniec historii. Dlatego jest kilka możliwości:
1. Ostatni akapit to kolejny koszmar, który śni któryś z bohaterów. Osobiście obstawiam, że to Louis, w końcu tak martwił się tą operacją. W sumie to logiczne bo akapit pisany z jego perspektywy. Wydaje mi się, iż kolejny raz nie zastosowałabyś takiego rozwiązania.
2. Ewentualnie dopuszczam do siebie myśl, że ta operacja faktycznie trwa, a Louis po prostu wtargnął do Sali, na której nie była operowana Kate. W tym całym szale nie patrzył gdzie wbiegł, a sama nie piszesz nic o tym, iż widział ciało Kate na łóżku, iż to ona jest w tej Sali.
Po tym rozdziale jeszcze z większą niecierpliwością oczekuje na kolejny rozdział.
No i nie mogę zapomnieć o mojej ulubionej ostatnio parze HALEX. Hasło Harrego: „Nie, kurwa, czekam aż parter sam do mnie na górę przyjedzie...”
I tym optymistycznym akcentem chciałabym zakończyć moje wypociny :) Do następnego :)
Rzeczywiście w tym przypadku przeczytanie końcówki mogło nie być najtrafniejszym pomysłem ;) Ale muszę powiedzieć, że podziwiam cię. Ja chyba nie dałabym rady zamknąć bloga i poczekać tydzień, by dopiero dowiedzieć się, co taka końcówka znaczy, ale z drugiej strony teraz masz mniej czekania na kolejny rozdział, więc może to nie taki zły pomysł ;)
UsuńWyjątkowo tym razem nie chciałam nikogo zaskoczyć końcówką, choć chyba tak się stało... Chodziło tylko o emocje i o "mocny" wstęp do kolejnego rozdziału ;)
Wiem, że już poznaliście mnie na tyle, że domyślacie się co będzie, a może po prostu pamiętacie, co obiecałam po pierwszym sezonie... Cóż... Niedługo wszystko będzie jasne :)
Harry i te jego teksty ;) Jeszcze trochę i mi ich braknie ;) Cieszę się bardzo, że moi bohaterowie przekonali cię do siebie :)
Z całego serca dziękuję, że znajdujesz czas by czytać i komentować te moje wypociny :)
Całuję xx
czy dzisiaj dodasz rozdzial?
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu dodaję rozdziały w poniedziałki i raczej się to już nie zmieni... Zamiast w niedzielę siedzieć do późna i spieszyć się ze sprawdzaniem, wygodniej mi jednak na spokojnie poprawiać błędy na drugi dzień.
UsuńPozdrawiam xx
Dzień dobry, Kaś. Ugh, naprawdę nie mogę uwierzyć w to, że znowu komentuję tak późno. Z pewnością niedługo dostanę powiadomienie o nowym rozdziale, a ja dopiero ten komentuję. Jestem tak bardzo niedobra. Przepraszam.
OdpowiedzUsuńPierwsza część, z Zaynem i Perrie jest jak najbardziej wspaniała. I urocza. I jest takim miłym wstępem do nowego rozdziału. Czytając go, chce się zatrzymać przy nim na dłużej, popatrzeć na słowa, które tworzą beztroską scenę, ze wspólnego poranka. Parę luźnych słów, parę uśmiechów. Coś co jest najważniejsze w odbudowanej na nowo relacji. Mam nadzieje, że zostanie ona już na zawsze.
Kolejna część, tylko wzmocniła tą beztroskę, śmiechy i luźną atmosferę, w czasie której nie zostały podjęte żadne męczące ich tematy. "Czy wy naprawdę rozmawiacie o dupie Tomlinsona?' Niall jest naprawdę uroczy, kiedy gubi się w tym, co mówią czy robią jego znajomi. Cieszę się także, że to w pewnym sensie za jego sprawą, Zayn i Perrie znowu są razem. Irlandczyk z całą pewnością jest dobrym duszkiem i pomoże każdemu, kto tej pomocy będzie potrzebował. Takiego przyjaciela ze świecą szukać. Wspaniale, że dziewczyny wszystko sobie wyjaśniły, a Kate mimo wszystko nie gniewa się na Perrie. To naprawdę dobra osoba, która w każdym widzi wielkie dobro. Czasami, zbyt wielkie, jednak nie można mieć do niej o to pretensji, taki już jej urok.
No i wyszło na jaw, co takiego "wydarzyło się" pomiędzy Harrym, a Paulem. Chciałabym tam być i na własne oczy zobaczyć minę menadżera, kiedy wszystko się wyjaśniło. Po Twoim opisie wnioskuję, że to musiał być naprawdę komiczny widok.
Opis ze spotkania z dzieciakami z fundacji, jest jak najbardziej trafiony. Ilekroć pojawiają się zdjęcia z takich wydarzeń, mam niesamowicie wielki uśmiech, bo to co oni dla nich robią, jest niesamowite. Nikogo nie udają, uśmiechają się szczerze, śmieją się, rozmawiają z nimi i robią mnóstwo zdjęć. Jednym słowem są wspaniali, spełniając marzenia chorych dzieciaków, którzy przed śmiercią marzą tylko o jednym: o spotkaniu z nimi. Są wyjątkowi. Cieszę się, że w pewnym sensie historia mamy Sammy, przekonała Kate do zaryzykowania i podjęcia typowo męskiej decyzji.
Wieczorna kolacja wcale nie wyszła tak źle, jak się wszyscy spodziewali. A co najważniejsze Kate poznała koleżankę, która znajduje się w podobnej sytuacji, co ona. Która jest niemalże taka sama, co ona, chociaż ma koło siebie nadopiekuńczą rodzicielkę. Mimo to miały tematy to rozmów i to było piękne, bo obie zasługują na to, by mieć koło siebie osobę, podobnych do siebie.
Ostatnia część, zdecydowanie jest... koszmarem. Ty, nigdy nie przeskakujesz, tak bardzo w akcji. Więc pozwól, że na tym skończę swój komentarz.
Życzę Ci dużo zdrówka, Kaś :*
Ściskam, matrioszkaa! x
Tak szybko to tego powiadomienia o nowym rozdziale nie dostaniesz ;) Dopiero zaczęłam go poprawiać, a że robię to, kryjąc się przed szefem, to trochę to potrwa. Dlaczego 'dopieszczanie' rozdziału zajmuje więcej czasu niż jego napisanie?
UsuńZayn i Perrie... W końcu trochę spokoju po tych wszystkich przejściach i zawirowaniach... Zdecydowanie im się należy. Zwłaszcza Zaynowi, nad którym trochę się poznęcałam w tym opowiadaniu ;) Ale taka już rola bohaterów...
To, iż Kate potrafi wybaczać, nikogo nie dziwi... Zresztą ona, tak jak i Niall, od początku widzieli wiele łagodzących powodów w postępowaniu Perrie... Ale czy będzie mogło być między nimi tak, jak przedtem?
Mina Paula była iście niezapomniana... Przynajmniej w mojej głowie i z moją chorą wyobraźnią ;)
Mam dokładnie takie same odczucia, gdy oglądam zdjęcia chłopaków z dziećmi z przeróżnych fundacji, czy też czytam o tym, jak pomagają takim instytucjom... Jestem dumna, że potrafią się tak zachowywać, a nie tylko rzucają czekiem na odczepnego, jak wiele znanych osobistości...
Przyznam się, że tą kolację dopisałam trochę pod wpływem chwili. Niedawno poznałam koleżankę mojej niewidomej przyjaciółki i mogłam na własne oczy zobaczyć jak dwie osoby, o takiej samej niepełnosprawności i z takim samym stażem (nie wiem, jak inaczej nazwać czas, od kiedy nie widzą) mogą być na takim skrajnie odległym poziomie samodzielności. Podczas, gdy moja znajoma ogrywa mnie w kręgle i szaleje z chłopakiem na dyskotece, jej koleżanka nie potrafi samodzielnie zjeść kawałka tortu... Wtedy do mnie dotarło, że bliscy czasami mogą zrobić krzywdę swoją troską... Chyba, że oczywiście ktoś lubi być taką bezwładną lalką...
Wiedziałam, że nikogo nie zaskoczę ostatnią częścią i nawet do tego nie aspirowałam. W końcu znacie mnie już całkiem dobrze, a i obiecałam coś po 45 rozdziale (na szczęście nikt nie pamięta o tej obietnicy). Chodziło po prostu o emocje i dobry wstęp do kolejnego rozdziału...
Dziękuję ci za cudowny komentarz :)
Całuję xx
To był tylko sen Lou, to był tylko sen Lou... Proszę powiedz,że to był tylko sen Lou !!!
OdpowiedzUsuńTak nie może się skończyć ta historia !! Ona miała żyć długo i szczęśliwie razem z Lou, Alex i resztą chłopaków !! ;___;
Jak dobrze, że nie było mnie tu trochę dłużej i mogę przeczytać odrazu następny rozdział.. No właśnie ! Następny rozdział ! Lecę go czytać !
@enough_strong__
Myślę, że już znasz odpowiedź na to najważniejsze pytanie ;)
Usuń