❤
!!! Konkurs !!!
BLOG MIESIĄCA WRZEŚNIA
❤
„Coś było nie tak... Coś było bardzo nie tak...” Palenie w płucach wybudziło mnie z głębokiego snu, wywołanego lekami. Czułam się ociężała, mój umysł chyba wciąż
jeszcze był pod działaniem środków nasennych, ale nawet pomimo tego, krzyczał
alarmująco. Nie mogłam oddychać. Rozpaczliwie usiłowałam nabrać powietrza, ale
coś zasłaniało mi usta i nos. Dłonie wystrzeliły z prędkością światła, by
zerwać to coś z mojej twarzy, ale gdy natrafiły na ludzką rękę, już
wiedziałam... I dopiero wtedy zaczęłam naprawdę panikować. Płuca bolały. Paliły żywym ogniem. Wołały
o choćby odrobinę tlenu. Próbowałam zapanować nad swoim strachem, ale to naprawdę nie łatwe, gdy walczysz o życie. „Pomoc!
Pielęgniarka! PRZYCISK!”
- Jesteś taka piękna, gdy się boisz... – usłyszałam przy
uchu ten przerażający głos. „Boże...” – Mówiłem, że zawsze cię znajdę...
Krew dudniła mi w uszach, serce biło jak oszalałe, a
wszystko we mnie wołało powietrza. Rzucałam się na łóżku na tyle, na ile
pozwalały mi jego dłonie. Próbowałam oderwać jego palce od mojej twarzy, ale równie dobrze mogłam od razu się poddać. Wiedziałam, że tylko sobie szkodzę. Panika
tylko szybciej mnie zabija. „Boże, nie daj mi tak umrzeć... Proszę...” Zrobiło
mi się niedobrze. Oczy wypełniły mi się łzami, a w ustach czułam smak krwi. „Louis!!!” Miałam ochotę wrzeszczeć i wołać o pomoc, ale jak na razie działało to tylko w mojej głowie.
- To byłoby za proste, czyż nie? – jego znienawidzony głos ledwo
docierał do mojego przerażonego umysłu. – W końcu coś mi się należy, za te
wszystkie niedogodności, które musiałem przez ciebie znosić... – zaśmiał się złowieszczo,
ale jego uścisk jakby zmalał i nagle wręcz zachłysnęłam się nabieranym
powietrzem. Łapczywie łapałam oddech, krztusząc się własnymi łzami. „Pomocy!!!”
Ledwo ta myśl zaświtała w mojej głowie, ponownie poczułam jego szorstką dłoń
zasłaniającą mi usta. – Myślisz, że jesteś taka sprytna? Jeden, najmniejszy
dźwięk, a skończysz jak ten pożal się Boże ochroniarz, którego ci postawili
przed drzwiami... – „Mark?!? O nie... Mark...” – I on niby miał mnie
powstrzymać? – roześmiał się szyderczo i po chwili zniżył się na tyle, że moje
wierzgające dłonie dosięgnęły jego twarzy. Krzyknął zaskoczony. – Ty dziwko! Zadrapałaś
mnie! – próbował uwięzić moje ręce, ale nie było to takie proste, skoro jedną
dłonią wciąż zakrywał mi usta. „Nie poddam się bez walki” obiecałam sobie. Moja
podświadomość pokazała mi obraz Louisa, takiego jakim go widziałam w mojej
głowie. „W końcu mam o co walczyć...” – Dość! – powiedział i poczułam
uderzenie, które wyrwało mi to jakże niedawno wywalczone powietrze z płuc.
Zatkał mi nos i znów musiałam walczyć o oddech. Napawał się swoją władzą. Zacisnęłam palce na jego dłoni, próbując oderwać ją od mojej twarzy, ale była jak przyspawana. Ani drgnęła. Za
to on wykorzystał ten moment, by uwięzić moje ręce. – Wiesz, że bardzo lubię, gdy
jesteś taka waleczna, ale coś mi się zdaje, że zaraz ci przejdzie... – łaskawie
pozwolił zaczerpnąć mi powietrza. Nachylił się nade mną tak, że czułam jego
śmierdzący oddech. Jego ciało napierało na mnie, wciskając w materac. –
Opowiedzieć ci, co mnie dziś spotkało? – „Idź się utop...” Usiłowałam się
uwolnić, ale jak zwykle miał nade mną przewagę. Mimo to nie zamierzałam leżeć
spokojnie i czekać, aż kolejny raz da się ponieść swoim chorym fantazjom. –
Zadziorna się zrobiłaś – zaśmiał się. – Już prawie zapomniałem, jaką mi tym
sprawiałaś przyjemność... – poczułam jego obrzydliwy język na twarzy. „Gdybym
mogła, to przysięgam, zwymiotowałabym teraz prosto na niego...” – Ładny ten
wasz domek... Prawdziwy pałacyk, prawda? A czego to w nim nie ma... Basen... Bilard...
Fortepian... – zadrżałam ze strachu, gdy zdałam sobie sprawę, że on naprawdę
opisuje mój dom. Od wewnątrz. Zrobiło mi się przeraźliwie zimno. Moje serce zamarło. „Boże, Louis!” – Nie powiem, nie było łatwo się
dostać do środka, ale za to jaka nagroda mnie czekała, gdy już mi się udało...
Prawdziwe luksusy... A ta sypialnia... – nachylił się jeszcze bardziej. Czułam ciepło bijące od jego ciała. –
Powiedz, Kate, pieprzyłaś się z nim w tym wielkim łóżku? Krzyczałaś, gdy cię
posuwał do nieprzytomności? Nie... – szepnął, gdy nie doczekał się odpowiedzi. – Tylko ja potrafię sprawić, że
tak krzyczysz... – poczułam jak wgryza mi się w ramię tak mocno, że mimowolnie
jęknęłam z bólu. – Tylko ja tak potrafię... – przesuwał swoim językiem po
miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą były jego zęby. – Postanowiłem sobie na was
zaczekać. Skoro już i tak tam byłem... – zaśmiał się z moich nieskutecznych
prób uwolnienia się. – A wiesz jaka mnie spotkała nagroda za cierpliwość? –
„Nabawiłeś się hemoroidów?” odpowiedziałam mu w myślach, zbyt przerażona tym,
co miałam zaraz usłyszeć. „Boże, proszę... Wszystko, tylko nie on... Błagam...” zaklinałam drżąc z przerażenia. –
Widzę w twoich oczach, że już wiesz kogo spotkałem... – „Nieee!!!” wierzgałam
jak szalona, ale on tylko śmiał się i zacieśniał uścisk na moich ustach. Prawie
na mnie leżał, uniemożliwiając jakikolwiek znaczący ruch. – Wyobraź sobie moją
radość, gdy ujrzałem tego twojego niewydarzonego chłopaczka... A jak on się zdziwił? –
zarechotał złowieszczo i w tym momencie brzmiał jak najprawdziwszy wariat, którym zresztą jest. –
Wprawdzie byłem trochę rozczarowany, że ciebie z nim nie było, ale doszedłem do
wniosku, że to tylko więcej zabawy dla mnie... – moje oczy wypełniły się łzami,
które po chwili moczyły włosy i poduszkę. – Początkowo się stawiał, ale
przecież taki kogucik to dla mnie pestka... – „Nie! Nie! Kłamiesz!” krzyczałam
w głowie, a w każdym słowie była okropna rozpacz. „To nie może być prawda!” – Powiedz...Szczerze myślałaś, że takie nic cię przede mną ochroni? – i znów poczułam jego
śmierdzący oddech, a po chwili jego język zlizywał łzy z mojej skroni. – Powiedzieć ci coś w
tajemnicy? – zniżył głos do szeptu. – To ty go zabiłaś... – „Nie! Louis żyje!
To nie może być prawda!” kręciłam głową na boki, próbując uwolnić się od nacisku jego dłoni, ale na nic się to zdało. – Gdyby nie ty, żyłby dalej w tym
swoim pięknym domu... A tak? – umilkł na
chwilę, ale tylko po to, by znów wyszeptać mi coś do ucha. – Myślisz, że ten
pedalski zespół zastąpi go kimś innym? – „Nie!!! Louis!!! Nie...” łkałam z
rozpaczy, a on rozkoszował się każdą moją łzą, gdy opisywał mi ze szczegółami
sposób, w jaki zabił chłopaka, którego kochałam ponad życie. „Boże... Dlaczego?
Dlaczego...” łkałam wiedząc, że nie powinnam okazywać słabości. „Ale czy to
jeszcze miało jakieś znaczenie? Bez Louisa...” Moje serce rozpadało się na
kawałki, wraz z każdym słowem opisującym to, jak gasło życie w oczach Lou. – A
wiesz, co było w tym wszystkim największą nagrodą? On wiedział, że pójdę prosto
po ciebie i umierał ze świadomością, że nic nie może zrobić, by ci pomóc... –
„Nieee!!! Boże! Nie Louis!!!” Miałam wrażenie, że ja też już nie żyję... że
zabił mnie tą swoją przerażającą opowieścią. Tylko najwyraźniej mój mózg
jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy. Ciało już wiedziało. Opuściła mnie cała wola walki.
„Bez Louisa nie miałam już nic...” – Grzeczna dziewczynka... A teraz pójdziesz
ze mną – powiedział, szarpiąc mnie do góry. – Jeden dźwięk i gorzko tego
pożałujesz. Nie zmuszaj mnie, bym przez ciebie zabił kogoś jeszcze... – zniknął
uścisk na moich ustach i ponownie mogłam swobodnie oddychać. „Tylko po co?”
Akurat teraz nie miałabym nic przeciwko temu, by już nie potrzebować
powietrza... – Ubieraj się! – coś się ode mnie odbiło i wylądowało na podłodze
u moich stóp. Nawet nie zareagowałam. Było mi wszystko jedno. Przecież i tak byłam już martwa. „Bez Louisa...” Mocne szarpniecie
za włosy do tylu, prawie złamało mi kark. Jego oddech owionął moją twarz. – Nie
chcesz mnie bardziej zdenerwować, Kate – wysapał, a w jego głosie słychać było prawdziwą groźbę. – Wiesz przecież, co się
wtedy dzieje... – zadrżałam na wspomnienie, gdy ostatnio błagałam go o to, by
pozwolił mi umrzeć. Wtedy też go „zdenerwowałam”. I w tym momencie coś się we
mnie obudziło.
- Nie... – wyszeptałam, próbując opanować przerażenie. Odepchnęłam go z całej siły, ciesząc się, że zaskoczyłam go tym na tyle, iż
musiał mnie puścić. Rzuciłam się w stronę, gdzie powinny
znajdować się drzwi, ale jedyne co osiągnęłam, to zderzenie z jakimś wózkiem. Kilka
przedmiotów z hukiem pospadało na podłogę. Miałam wielką nadzieję, że hałas kogoś
zaalarmuje. Gdy poczułam ciągnięcie za włosy już wiedziałam, że jest za późno
na ucieczkę...
- Co tu, kurwa, robisz? – patrzyłem na postać stojącą przy
oknie i najnormalniej w świecie nie wierzyłem, że miała czelność tu przyjść. Po
tym wszystkim, co ostatnio odstawiała... – Jak tu weszłaś?
- Dałeś mi klucz, głuptasie – uśmiechnęła się, posyłając mi jeden z tych swoich firmowych uśmiechów, a mi zrobiło
się wręcz niedobrze na ten widok. „Jak mogłem być taki ślepy?” Miałem ochotę zdzielić się po głowie. – Nie pamiętasz?
- Zmieniłem alarm... – wciąż nie spuszczałem z niej wzroku,
zastanawiając się, czy jeśli zepchnę ją ze schodów, sąd uzna to za
nieszczęśliwy wypadek. „Przez okno będzie bliżej, stary.” Moje drugie ja, jak
zwykle miało ciekawe pomysły.
- Zadzwoniłam do nich i powiedziałam, że zapomniałam
kombinacji i niechcący go uruchomiłam – wzruszyła ramionami, a ja właśnie
zdałem sobie sprawę, że sam ją uczyłem, co się robi w takim przypadku. „Jak
mogłem być takim idiotą i podać jej hasła bezpieczeństwa? Normalnie medal za głupotę mi się należy...” Szybko zanotowałem
sobie w głowie, by zmienić to, jak tylko się jej pozbędę. „Ten dywan idealnie
by się nadawał do owinięcia zwłok...” podpowiedzi mojego mroczniejszego ja
zdecydowanie mi się podobały. – Byli bardzo sympatyczni...
- Następnym razem już tacy nie będą – warknąłem na nią,
zaciskając pięści jeszcze mocniej. Naprawdę czułem, że mógłbym ją uderzyć.
Jeszcze nigdy w życiu nie przywaliłem kobiecie. „Kiedyś musi być ten pierwszy
raz, stary...” – Masz dokładnie minutę, by się stąd wynieść i wzywam policję – sięgnąłem po komórkę.
- Lou... Kochanie... – jej oczy momentalnie wypełniły się
łzami i wyglądała teraz jak wcielenie skruchy i rozpaczy. – Przepraszam...
– „Tej pani już podziękujemy” moje drugie ja nieźle się rozochociło. „Oskar idzie do... Pierwszorzędna gra aktorska!” – Kocham cię... – ruszyła w moją
stronę.
- Trzydzieści sekund, Eleanor – powiedziałem, patrząc jej prosto w
oczy. – Wynoś się stąd i nie wracaj – wskazałem jej drzwi. – A najlepiej nawet
się do nas nie zbliżaj...
- Proszę... Musisz mi wybaczyć... – załkała, ale tym razem
wyjątkowo byłem odporny na kobiece łzy. – Nie wiem, co zrobię bez ciebie...
- Jakoś sobie poradzisz...
- Nie możesz mi tego zrobić – powiedziała. – Po tym
wszystkim tak po prostu mnie wyrzucisz ze swojego życia?
- Dokładnie tak – spojrzałem na nią, nic sobie nie robiąc z
jej przedstawienia. – I jeszcze zatrzasnę za tobą drzwi...
- Miałam rację. Mówiłam Pers, że ta mała przybłęda zrobiła
ci pranie mózgu... – „Przez okno z nią!” Tym razem nie wiedziałem, które moje ja zabrało
głos, ale miałem wielką ochotę zrealizować ten pomysł.
- Raczej sprawiła, że przejrzałem na oczy – warknąłem, czując jak wzbiera we mnie złość. – I
uważaj na słowa, bo naprawdę zaraz możemy oboje żałować, że nigdy nie
grzeszyłem cierpliwością...
- Grozisz mi?
- Raczej ostrzegam – prawie wyplułem te słowa. – Jesteś
chora, Eleanor. Włamałaś się tu i odgrywasz jakąś pieprzoną szopkę i liczysz na co? Że po
tym wszystkim, co ostatnio wyprawiasz, popłaczesz mi tu trochę i o wszystkim
zapomnimy? Jeśli tak, to jesteś bardziej walnięta, niż myślałem. Co tylko
świadczy o tym, jaki byłem głupi, dając się nabierać na te twoje gierki... I
jeszcze wciągnęłaś w to Perrie, wykorzystując jej przyjaźń. Jak się czujesz
wiedząc, że rozwaliłaś jej związek z Zaynem? Jesteś z siebie zadowolona? – usłyszałem
ruch za sobą i wiedziałem, że nasza rozmowa zaalarmowała Adama. – Wiesz, że on nosił się z kupnem pierścionka?
- Perrie to idiotka – zaśmiała się. – Sama jest sobie winna.
Myśli, że może zbawić cały świat, ale te jej dobre rady już mi bokiem wyłażą...
Choć nie ukrywam, że lojalna z niej była przyjaciółka...
- Mam nadzieję, że przejrzy na oczy i wykopie cię ze swojego
życia dokładnie tak, jak ja – wskazałem w stronę drzwi w momencie, gdy mój
telefon obwieścił nadejście wiadomości. – Adam pomoże ci się nie zgubić w
drodze do wyjścia... – powiedziałem nawet na nią nie patrząc. – Oddaj mu
też klucze. Już ci nie będą potrzebne... – Zdziwiony zauważyłem, że wiadomość jest od Kate. „Jak to możliwe?” Przesunąłem palcem po ekranie i moim oczom ukazało się zdjęcie mojej
dziewczyny, śpiącej na szpitalnym łóżku. A pod nim trzy słowa, które zmroziły
mi krew w żyłach. „Już za późno...” Rzuciłem się za nimi, prawie taranując ich
na schodach. – Jedziemy do szpitala! – krzyknąłem, rzucając Adamowi telefon.
Wypadłem przed dom, w panice rozglądając się za samochodem. Eleanor patrzyła się na mnie zdezorientowana. – Przysięgam na
Boga, El, jeżeli miałaś z tym popaprańcem coś wspólnego, zniszczę cię.
- Wsiadaj! – Adam wyjechał z garażu z piskiem opon.
Wskoczyłem na siedzenie pasażera z przerażeniem przysłuchując się temu, co
ochroniarz relacjonował komuś przez telefon. „Boże, nie może być za późno...”
Było za późno... „Co ja tu właściwie robię o tej porze? Jest
środek nocy...” kolejny raz przez myśl mi przeszło, by zawrócić na pięcie i po
prostu pojechać z powrotem do Nialla. Z podkulonym ogonem. Byłem więcej niż
pewny, że przyjaciel przyjmie mnie z otwartymi ramionami. Nawet pomimo tego, że
ostentacyjnie wyłączyłem komórkę, gdy próbowali z Liamem się do mnie dodzwonić.
„I tak mnie w końcu dorwą...” westchnąłem i pchnąłem ciężkie drzwi. Tutaj już
nie było tak cicho. Przemknąłem się obok dyżurki pielęgniarek, modląc się, by
mnie nie zauważyły. „Jak nic wykopałyby mnie do domu...” uśmiechnąłem się pod
nosem na samo wyobrażenie takiej sytuacji. Ale zaraz przestało mi być wesoło. Stałem przed
drzwiami, za którymi leżała Kate. „Pewnie w ramionach Louisa...” Odetchnąłem głęboko
i dałem sobie mentalnego kopniaka na odwagę. Wystarczy tylko pchnąć drewnianą
powierzchnię. „Tak. Tylko...” westchnąłem. Usłyszałem jak wewnątrz coś z hukiem upada na podłogę. „Co oni
tam wyprawiają?” Pchnąłem ostrożnie drzwi, w myślach układając sobie to
wszystko, co musiałem powiedzieć Kate i Louisowi. „Raz się żyje” postanowiłem i... Zastygłem w
miejscu, by po chwili rzucić się dziewczynie na ratunek.
- Pomocy!!! – wydarłem się jeszcze licząc, że mój głos
zaalarmuje ochronę. Kogokolwiek. Złapałem faceta za szmaty i oderwałem od
szamoczącej się przyjaciółki. Mężczyzna zatoczył się na łóżko, przesuwając je o
dobry metr, ale momentalnie się zreflektował i niczym rozjuszone zwierzę ruszył
w moją stronę. – Kate! Uciekaj!
- Zayn!!! – usłyszałem krzyk dziewczyny w tym samym momencie,
w którym zderzyłem się ze ścianą. Facet okładał mnie pięściami, a je nie
wiedziałem, czy mam się bronić, czy raczej rzucić się na ratunek Kate, która na czworakach próbowała dostać się do drzwi. „Jeszcze trochę, maleńka...” dopingowałem ją, zbierając kolejne uderzenia.
- Jeszcze jeden? – spojrzałem w oczy mężczyźnie, który nie
tak dawno mnie zabił. „Na szczęście tylko w moim śnie.” – Ty mała dziwko... –
facet najwyraźniej usiłował wbić mi głowę w ścianę. W pewnym momencie poczułem krew spływającą mi po szyi. – Z iloma się pieprzyłaś? – warknął serwując mi lewy prosty. – A ty gdzie?!? – z wściekłością pchnął mną przez pół
pokoju i rzucił się w stronę Kate, kopiąc ją w brzuch. To wszystko było jeszcze
bardziej przerażające niż mój sen. To działo się naprawdę... – Zgrywałaś taką
cnotkę, a teraz rżniesz się z kim popadnie?
- Zostaw ją! – zdzieliłem go metalowym stojakiem po plecach.
Upadł na Kate, a krzyk dziewczyny zadźwięczał mi w uszach. Przez chwilę miałem
przewagę i poczułem, że to może się skończyć inaczej, niż w moim koszmarnym śnie. Byłem
tak zaabsorbowany tym, by zatłuc go na śmierć, że nie zauważyłem pistoletu w
jego dłoni... Do momentu, gdy przystawił go do głowy Kate.
- Dość! – splunął krwią i podniósł się, ciągnąc za sobą przerażoną
dziewczynę. – A teraz bądź grzeczny i rzuć tutaj tą zabawkę.
- Zayn... – jęk rozpaczy wydobył się z gardła Kate. „To nie
może się skończyć tak jak wtedy...” patrzyłem na to wszystko, a strach wypełniał każdą komórkę mojego ciała. Wszystko zmierzało
w tak dobrze mi znanym kierunku... Odrzuciłem stojak, naiwnie się łudząc, że może
hałas temu towarzyszący, kogoś zaalarmuje. „Gdzie jest Louis?Mark? Gdzie jakaś pieprzona pielęgniarka?”
zastanawiałem się w panice. Widziałem strach Kate. Tak wielki, że praktycznie
ją paraliżował. Z obrzydzeniem obserwowałem jak facet przyciąga ją do siebie i obłapia
brudnymi łapami. Złożył na jej skroni pocałunek, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Bohaterowie zawsze umierają młodo – powiedział mężczyzna,
kierując broń w moją stronę. „Przynajmniej nie oberwę w plecy...” zauważyłem,
jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. – Podoba ci się moja mała, co? – ścisnął
ją tak mocno, że załkała z bólu, a następnie przejechał językiem po jej twarzy,
zlizując z niej łzy. „Boże, nie mogę tak stać. Muszę coś zrobić...” Nie mogłem na
to patrzeć, ale nie potrafiłem oderwać wzroku. – Była taka czysta i niewinna...
– spojrzał na nią, a następnie przyssał się do jej ust. Zrobiłem krok do
przodu, ale momentalnie jego uwaga powróciła do mnie. – A wy zrobiliście z niej
dziwkę. Zbrukaliście coś, co należy do mnie – spojrzał mi w oczy. Widziałem w
nich moją śmierć. „Czy to w ogóle jest możliwe?” Kątem oka zauważyłem metalową
tackę leżącą na podłodze. – I dlatego ty też zginiesz – zakończył i wycelował
prosto we mnie. Nie było żadnego filmu ze scenami z mojego życia, który wypełniłby moją głowę. Jedynie myśl, czy zdążę chwycić pożądany przedmiot, nim dosięgnie mnie kula... „Czy to w ogóle jest możliwe?”
- Nie!!! – Kate wyrwała mu się i skoczyła do przodu. Dokładnie w moim kierunku. Zaskoczyła go tym całkowicie. Rzuciłem się na metalowy przedmiot, gdy rozległ
się strzał. Nic nie poczułem. Z całej siły zamachnąłem się i zdzieliłem faceta
w głowę, modląc się, by to wystarczyło, byśmy z Kate mogli uciec z pokoju. Mężczyzna upadł na podłogę, krzyknął wściekle i ponownie wycelował we mnie. Kolejny strzał. Niczym na
zwolnionym tempie widziałem, jak koszula faceta pokrywa się krwią.
Spojrzałem zaskoczony w stronę drzwi. Chyba pierwszy raz w życiu tak bardzo
ucieszyłem się na widok policjanta. Odwróciłem się w stronę przyjaciółki, chcąc
ją przytulić i zapewnić, że już po wszystkim... że jest bezpieczna... że teraz wszystko będzie już dobrze...
- Kate! – opadłem na kolana, przerażony tym, że
szpitalny strój Kate był pokryty krwią. „Nie, nie nie... Nie tak miało być...” łkałem, próbując dłońmi zatamować krwawienie. Gorąca ciecz przepływała mi przez palce.
– Nie, Kate... Boże... Pomocy!!!
- Zayn... – posłała mi delikatny uśmiech. – On...
- Już wszystko dobrze... – zapewniłem ją, kątem oka
rejestrując, jak policjant schował broń i kiwnął koledze stojącemu przy drzwiach.
Momentalnie pokój wypełnił się lekarzami i pielęgniarkami. Tuliłem do siebie
dziewczynę, składając pocałunki na jej czole i zapewniając, że wszystko będzie dobrze... Nic sobie nie robiłem z tego, że i moje ubranie pokryło się krwią.
„Jej krwią...” Coś ciekło mi po twarzy. – Dlaczego to zrobiłaś, głupia?
- Lou... – wyszeptała przez łzy. Sanitariusze dosłownie
wyrwali ją z moich objęć. W jej oczach był taki ból, że na sam widok zamarło mi
serce. Wyglądała jakby poddała się jeszcze przed rozpoczęciem walki. „Boże, nie...”
- Zaraz tu będzie – zapewniałem ją, wyrywając się
pielęgniarce, która przyciskała mi coś do skroni. Zrobiło mi się ciemno przed
oczami. Próbowałem wyjąć komórkę z kieszeni spodni. – Louis zaraz tu
przyjedzie, słyszysz?
- Nie przyjedzie...
Wyleciałem z domu jak strzała zaraz po telefonie od Liama.
Zdążyłem jeszcze tylko krzyknąć dziewczynom i Andy’emu, co się stało i już mnie
nie było. Ktoś tam na górze najwyraźniej nade mną czuwał, bo dojechałem do szpitala
w rekordowym tempie, łamiąc przy okazji chyba każdy możliwy przepis ruchu
drogowego. Na moje szczęście policja najwyraźniej miała dziś co innego do roboty. „I chwała im za to...”
Wbiegłem do szpitala, przeciskając się przez ruchome drzwi.
„One zdecydowanie powinny się szybciej otwierać” pomyślałem, gdy rozmasowywałem
bark, którym zahaczyłem o szklaną taflę. „No i już wiadomo, gdzie podziała się
cała policja” rozejrzałem się z niedowierzaniem, kierując się prosto do wind.
Nerwowo przytupywałem nogą, czekając aż drzwi otworzą się na odpowiednim
piętrze. Gdy to się stało, pierwsze co ujrzałem, to menadżera z komórką
przystawioną do ucha i drugą, na której coś zawzięcie pisał. „Nie wygląda za
dobrze...” Tutaj też pełno było policji.
- Paul? – mężczyzna spojrzał na mnie i szybko zakończył
rozmowę. – Co się dzieje? Liam nic mi nie umiał powiedzieć... Gdzie Kate?
- Jeszcze ją operują – powiedział prowadząc mnie w głąb
korytarza. Oblał mnie zimny pot. Z trudem przełknąłem ślinę. „O-Operują?” – Tak samo Marka. Zayna też zabrali...
- Boże... – z każdym słowem menadżera robiło mi się bardziej
słabo. „Co tu się stało?” – C-Czy oni...
- Jeszcze nic nie wiemy... – westchnął sfrustrowany. W tym momencie znów rozdzwonił się jego telefon. –
Udostępniono nam jedną poczekalnie, bo oczywiście pełno prasy się zleciało... –
otworzył przede mną drzwi, przed którymi stało dwóch policjantów. Przyjrzeli mi się uważnie i powrócili do przerwanej dyskusji.
- Louis... – podszedłem szybko do przyjaciela, który siedział
na podłodze pod ścianą i wyglądał jak uosobienie nieszczęścia i rozpaczy do jakiejś nieskończenie wielkiej potęgi. Łzy
płynęły po jego twarzy, ale nawet nie zadawał sobie trudu ich wytarcia.
Ukląkłem przed nim i porwałem go w ramiona. Chciałem mu powiedzieć, że wszystko
będzie dobrze, ale nie potrafiłem tego zrobić. „Bo co, jeśli wcale nie będzie
dobrze?” Ta myśl dosłownie zakuła mnie w serce. Czułem łzy przyjaciela, wsiąkające w moją koszulkę i drżenie jego
ciała, gdy raz po raz wstrząsał nim szloch. – Co się stało? – zapytałem cicho,
gładząc go po plecach i spoglądając na Liama i Nialla, siedzących obok i obserwujących nas ze smutkiem
w oczach.
- To był on – powiedział cicho Payne, obejmując ramieniem
przyjaciela, który płakał równie mocno, co Louis. – Jeszcze dokładnie nic nie
wiemy, ale Paulowi udało się dowiedzieć, że doszło do szamotaniny i Kate
została postrzelona – Lou zatrząsł się na te słowa. Poczułem jak zaciska dłonie
na mojej koszulce. – Mark też oberwał. Właśnie ich operują...
- Paul mówił, że Zayn... – zacząłem, ale natychmiast
przerwałem widząc, że rozpacz na twarzy Nialla tylko się powiększyła.
- Nie wiemy co z nim... – powiedział cicho Liam. – Podobno
mocno oberwał w głowę i zemdlał... Chyba...
- Kurwa! – zdenerwowałem się. – Czy ktoś tutaj wie, coś na
pewno? Mam nadzieję, że tym razem złapali tego skurwysyna – warknąłem, nerwowo przeczesując włosy.
- Tak – przyjaciel pokiwał głową, jednocześnie starając się
jakoś uspokoić Horana. – Podobno jego też operują... Został postrzelony przez policjanta. Ten, który stoi za drzwiami powiedział nam, że Zayn też całkiem nieźle
poturbował faceta...
- Brawo, Malik! – ucieszyłem się z tego, bo prawdę mówiąc
sam chętnie przywaliłbym kilka razy temu zboczeńcowi. Przez głowę przeszła mi
myśl, że raczej nikt nie płakałby po tym psychopacie, ale zaraz ją odgoniłem,
bo jego zdrowie było teraz dla mnie najmniej ważne. Zapadła cisza. „Ona mnie
chyba ostatnio prześladuje...” westchnąłem, rozsiadając się wygodniej i
obejmując Louisa ramieniem. Wystarczyło mi jedno spojrzenie, by wiedzieć, co
się dzieje w jego głowie. – To nie twoja wina, Lou... – przyjaciel pokręcił
głową nawet na mnie nie patrząc. – Gdybyś z nią został, to teraz pewnie leżałbyś na stole operacyjnym zamiast Marka...
- Mogłem z nią być... – wyszeptał.
- Wygoniła cię do domu, bo byłeś wykończony... – tłumaczyłem
jak dziecku. – Słaniałeś się na nogach...
- To nic... Mogłem...
- Nie ma sensu tak gdybać, Lou... – wtrącił się Liam. –
Równie dobrze wszyscy moglibyśmy tak mówić... Przecież my także mogliśmy
zostać... – Louis popatrzył na niego swoimi załzawionymi oczami, ale już nic
nie powiedział. Ja jednak wiedziałem, że to wcale nie znaczy, iż przestał się
obwiniać. „Ten typ już tak ma...”
- Po prostu chciałbym już coś wiedzieć... – westchnął i
oparł głowę na moim ramieniu. – To czekanie mnie dobija...
Czas dłużył się niemiłosiernie. Chyba nie ma nic gorszego,
niż takie bezczynne czekanie, gdy ktoś kogo kochasz walczy o życie. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Naprawdę wydawało się, że czas stanął tu w miejscu. Louis wyglądał jakby mógł zasnąć na
stojąco i pewnie dlatego od dobrej godziny przemierzał pokój nerwowym krokiem,
praktycznie wyrywając sobie przy okazji włosy z głowy. „Wszystko, byle nie
zasnąć...” westchnąłem, zerkając na parapet, na którym walały się kubki po
kawie. „Choćbym chciał, nie potrafiłbym ich zliczyć...” Niall leżał zwinięty na
fotelu i gapił się w ekran komórki nic niewidzącym wzrokiem. Odkąd dostaliśmy
telefon od Paula, przyjaciel cały czas sobie wyrzucał, że to przez jego
bezmyślność Zayn uciekł z mieszkania. Na razie nie potrafił dopuścić do siebie
wiadomości, że cokolwiek Zayn tu robił, najprawdopodobniej uratował Kate, więc
raczej nie będzie miał do nikogo żalu... Harry siedział na drugim parapecie i zawzięcie esemesował z Alex. Dobre pół godziny zajęło mu przekonanie jej, że
powinna zostać w domu. Zastanawiałem się jak to między nimi jest... Nie da się ukryć, że odkąd ją poznał, był o wiele szczęśliwszy...
- Dlaczego to tak długo trwa? – Louis z nerwów kopnął
śmietnik, stojący pod ścianą. Niall miał wiele szczęścia, bo pocisk przeleciał przez pół pokoju i odbił się
dosłownie kilka centymetrów nad nim.
- Ej! – krzyknął, zeskakując z fotela, na którym walały się
teraz przeróżne papierki. W drzwiach natychmiast pojawił się policjant.
- Wszystko w porządku – zapewniłem go szybko, podchodząc do
przyjaciela, który cały aż trząsł się z tej bezsilności. – Lou... Musisz się
uspokoić...
- Nie mów mi co muszę, Liam – warknął, odpychając mnie i
poszedł pomóc Niallowi zbierać rozsypane śmieci. – Przepraszam... – usłyszałem
jeszcze jego zmęczony głos. „Boże, ile jeszcze?” westchnąłem sfrustrowany,
bo to czekanie i mi się dawało we znaki.
Nagle drzwi ponownie się otworzyły i policjant posłał nam
sympatyczny uśmiech, odsuwając się, by zrobić komuś przejście. Stałem jak
wmurowany, obserwując Zayna, pchanego na wózku przez rosłego pielęgniarza.
Wszyscy zaniemówiliśmy, patrząc się w zmęczone oczy przyjaciela. Z pomocą
mężczyzny wstał z wózka i posłał nam delikatny uśmiech. Jego twarz wyglądała
jak po regularnej bijatyce, a łuk brwiowy zdobiły niebieskie szwy. Wyglądał na
wyczerpanego, ale to akurat była cecha nas wszystkich.
- Hej – powiedział cicho. Pierwszy ocknął się Niall,
rzucając się przyjacielowi w ramiona i przepraszając za wszystko, co tylko
przyszło mu do głowy. Łącznie z tym, jakim to jest dupkiem. Choć nie za bardzo wiem, o kim była akurat ta myśl. – Jest dobrze, stary... Jest dobrze... – „I kto by
pomyślał, że skończy się na tym, iż to Zayn będzie nas uspokajał...” Louis
stanął za plecami Horana, jakby czekał na swoją kolej, by uściskać przyjaciela.
Ale gdy już to zrobił, to było coś więcej... „W końcu kolejny raz Zayn uratował
Kate...” Nie dopuszczałem do siebie myśli, że mogło być inaczej. „Ona musi
żyć.”
- Dobrze, że masz twardy łeb – Harry nie byłby sobą, gdyby
nie rzucił jakiegoś swojego błyskotliwego tekstu. – Pusty, ale przynajmniej ze stali – zaśmiał się, obdarzając przyjaciela mocnym uściskiem. Doczekałem się i swojej kolejki.
- Cieszę się, że jesteś cały – powiedziałem, przytulając go do siebie.
- Taa... – próbował się uśmiechnąć, ale trochę nieporadnie mu
to wyszło. – Też się cieszę... Przez chwilę naprawdę myślałem... – przerwał, a
jego wyraz twarzy zmienił się momentalnie. – Co z Kate? – wyszeptał przerażony.
- Jeszcze nie wiemy – westchnąłem, pomagając mu usiąść w
fotelu. „Czyżby znowu połamał żebra?” zauważyłem grymas bólu na jego twarzy. – Wciąż ich operują...
- Ich? – zdziwił się. Spojrzał mi w oczy w poszukiwaniu odpowiedzi. Niall przysiadł na oparciu i zaczął
się nerwowo bawić tasiemką na karku Zayna. Jakby potrzebował tej bliskości, by uwierzyć, że przyjacielowi naprawdę nic nie jest.
- Ją i Marka – powiedział Lou, przysuwając sobie krzesło i
siadając obok. – Nic nam nie mówią. Za każdym razem, gdy usiłujemy się czegoś
dowiedzieć, słyszymy tylko, że trzeba czekać i być dobrej myśli... Przysięgam,
że jeszcze raz to usłyszę i nie wytrzymam... – jego słowa przeszły w głośne łkanie.
- Będzie dobrze, Louis... – Zayn ścisnął dłoń przyjaciela w
pokrzepiającym geście, a potem zapatrzył się w jakiś punkt nad jego głową. Aż
spojrzałem na ścianę za nami, by się przekonać, czy czegoś tam nie ma. – Postrzelił ją... – odezwał się cicho po chwili. – Zamiast mnie. Wzięła na siebie moją
kulkę...
- Co tam się stało? – zapytał Harry, siadając na podłodze i
opierając się o nogi Louisa. Wszyscy chcieliśmy wiedzieć, jak doszło do tego,
że troje naszych przyjaciół skończyło na stole operacyjnym, ale tylko Hazz miał
odwagę zadać to pytanie głośno.
Słuchaliśmy słów Zayna, a przerażenie malowało nasze twarze.
To co opowiadał brzmiało jak żywcem wyjęte z jakiegoś filmu grozy. Z ta różnicą, że działo
się naprawdę. Przez człowieka, który był książkowym przykładem psychopaty, dwie
bliskie nam osoby walczą teraz o życie. Nikt nie zapytał Zayna, co tak właściwie robił w szpitalu w środku nocy. Wszyscy byliśmy szczęśliwi, że był na
miejscu, gdy był potrzebny. „Jak zawsze...” odetchnąłem z ulgą, obserwując przyjaciół, którzy, każdy na
swój sposób, przetwarzali to wszystko, co przed chwilą usłyszeliśmy.
- Ona myślała, że nie żyjesz... – powiedział po przedłużającym
się milczeniu. – To dlatego to zrobiła... Wzięła kulkę przeznaczoną dla mnie,
bo jakimś cudem uwierzyła mu, że nie żyjesz – spojrzał w oczy Louisowi i to
było wszystko. Reszta nie wymagała słów. Wiedzieliśmy w końcu, co się
wydarzyło. Teraz musieliśmy tylko czekać, jakie będą tego konsekwencje. „Boże,
jak ja nienawidzę takiego czekania...”
Umierałem od tej całej bezczynności... Sam już nie wiem, od
ilu godzin byliśmy na nogach, ale coraz trudniej przychodziło mi walczenie ze
snem. Z jednej strony zazdrościłem Zaynowi, bo po lekach, które dostał, spał
teraz jak zabity, z głową na kolanach Louisa. Ale z drugiej strony... „Musiałem
tu być dla Katy...” Skoro nawet Zayn nie pojechał do domu, by odpocząć w wygodnym łóżku, to i ja
wytrzymam. „Muszę wytrzymać...” westchnąłem, przecierając zmęczone oczy. „Nie ma innej opcji.”
Zazdrośnie spojrzałem na Liama, któremu zmęczenie odeszło, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy tylko pojawiła się Danielle. Siedzieli teraz razem na fotelu w kącie sali i
przyjaciel cicho relacjonował jej wszystko, czego do tej pory się
dowiedzieliśmy. „Było tego tak strasznie niewiele...” westchnąłem.
Harry rozłożył się obok mnie na podłodze i praktycznie nie
wypuszczał telefonu z dłoni. Zerknąłem mu przez ramię, by tylko utwierdzić się
w przekonaniu, że pisze z Alex...
- Co ty jej tak ciągle wysyłasz, skoro nie dowiedzieliśmy się niczego
nowego od od ponad godziny? – zapytałem szeptem.
- Ona pomaga mi nie zasnąć... – wyjaśnił, sięgając po
kolejną kawę. Odłożył ją w momencie, gdy na ekranie zamigotała mu nowa
wiadomość.
„Wszyscy kogoś
mają...” westchnąłem ciężko i przymknąłem oczy, by choć na chwilę dać im
odpocząć. „Louis ma Katy... Liam ma Danielle... Zayn, o ile tego nie spieprzy,
ma Perrie... I wygląda na to, że - oficjalnie, czy też nie - Harry ma Alex...
A co ze mną?” Byłem żałosny. Katy walczyła o życie, a ja... Przed oczami stanęła mi postać Katie. Wymknęła mi się już tyle
razy, że jeszcze trochę i będą mogli nakręcić na tej podstawie jakąś
beznadziejną komedię. „Może na pocieszenie daliby mi zagrać główną rolę”
uśmiechnąłem się pod nosem. Wcisnąłem słuchawkę do ucha, chcąc spróbować, czy możne muzyka sprawi, że trochę spanie mi odejdzie. „Jakie jest
prawdopodobieństwo, że z tylu piosenek, akurat losowo trafię na tą?” pokręciłem
głową z niedowierzaniem, wsłuchując się w pierwsze takty utworu McFly „If U C
Kate”. „Przysięgam, jeśli tylko Katy nic nie będzie, to znajdę moją Katie,
choćbym miał zawiesić bilbord na Big Benie...”
Pojawienie się Paula sprawiło, że trochę się ożywiliśmy. „I
to wcale nie za sprawą kilku kartonów pizzy, które przyniósł.” Opowiedział nam,
co udało mu się w międzyczasie dowiedzieć i jednym słowem było tego wkurzająco
niewiele.
- Próbujemy poprzesuwać, co się tylko da, byście nie musieli
lecieć w niedzielę, ale strasznie opornie to idzie... – westchnął menadżer. –
Rodzice Zayna zaraz tu będą. Może im uda się go zabrać do domu...
- Wątpię... – powiedziałem pod nosem, przyciągając do siebie
karton z pizzą.
- Czy ktoś dzwonił do Perrie? – Paul spojrzał na nas
pytająco. – Może ona...
- Nigdzie nie idę... – odezwał się przyjaciel, głosem
ochrypłym od spania. – Nic mi nie jest. Słyszałeś co lekarz powiedział...
- Miedzy innymi, że możesz majaczyć po tych wszystkich
prochach, które w ciebie wpakowali – zaśmiał się menadżer. Po chwili jednak spoważniał i przeszedł na ten swój „biznesowy” tryb. – Wiecie, że nie da się
anulować tego wyjazdu...
- Nigdzie nie jadę bez Kate. – „Normalnie déjà vu...” Zauważyłem, że
nikogo nie zdziwiły słowa Louisa. Nawet Paul nie wydawał się nimi zaskoczony.
- Myślę, że teraz nie jest najlepszy czas na tą
dyskusję – powiedziała cicho Danielle i przysięgam, Paul wyglądał na
zawstydzonego. Gdy rozdzwoniła się jego komórka, właściwie uciekł z pokoju. „Tak, Dani to potrafi usadzić... Jednym
spojrzeniem...”
- Była u mnie Eleanor... – odezwał się Louis, gdy cisza
zaczynała już dzwonić w uszach.
- Co? Kiedy? – Harry uniósł głowę tak gwałtownie, że aż kark
mu strzelił. – Gdzie?
- W domu... – powiedział cicho Lou i zrelacjonował nam
wszystko ze szczegółami. Łącznie z pokazaniem wiadomości, którą dostał.
- Myślisz, że miała z tym wszystkim coś wspólnego? –
Danielle wpatrywała się w niego wyczekująco.
- Nie wiem... Nie sądzę... – Louis nerwowo przeczesał włosy.
– Sam nie wiem... Wydawała się kompletnie nie wiedzieć, co jest grane, ale czy ja
wiem... – wzruszył ramionami. – Ostatnio okazało się, że jest całkiem niezłą
aktorką... – dodał smutno i spojrzał na Zayna. – Za to na pewno Perrie nie
miała z tym nic wspólnego. Eleanor ją wykorzystała... Gdybyś słyszał, co
wygadywała... Niedobrze się od tego robiło...
Patrzyłem na przyjaciela, który wydawał się rozważać usłyszane przed chwilą słowa. „Jeżeli to go nie przekona, to już nie wiem...”
Miałem wrażenie, że przez chwilę na jego twarzy malowała się wielka ulga, ale możne tylko mi się wydawało... Znów milczeliśmy.
Po pokoju rozległ się dźwięk otwieranych drzwi i wszystkie
oczy skierowały się w stronę kobiety, stojącej obok policjanta. Wyglądała jak
my. Jakby ledwo stała na nogach z przemęczenia. Posłała nam ciepłe spojrzenie,
ale nie znalazłem w nim radości. „Jaką wiadomość nam przekaże?” Trząsłem się ze
strachu i dosłownie wstrzymałem oddech. Nawet zacisnąłem kciuki. Tak na wszelki
wypadek.
- Przykro mi...
Kolejny rozdział za nami... Wiele osób domyśliło się, że to była Eleanor, więc nie było niespodzianki, ale może zaskoczyłam was czymś innym... Mam taką nadzieję :)
OdpowiedzUsuńNie będę się dziś rozpisywać, bo wiele osób bardzo na ten rozdział czeka, kibicując mi w szybszym jego dodaniu ;) Swoją drogą, jestem ciekawa, co spodziewacie się w nim znaleźć i czy to się udało...
Dziękuję wam za wszystkie miłe słowa pod poprzednim rozdziałem, a także za te na asku i na Twitterze. Jesteście kochani ❤
Dziękuję również za wszystkie wasze głosy w sondzie, do której link jest nad rozdziałem. Spodziewaliście, że opowiadanie będzie tak wysoko? Bo ja nigdy. Jesteście niesamowici ❤
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał :) W razie jakichkolwiek pytań wiecie, gdzie mnie znaleźć (http://ask.fm/KateStylees).
Pewnie jeszcze miałam o czymś wspomnieć, ale jak zwykle zapomniałam ;)
Życzę wszystkim wspaniałego tygodnia...
Całuję xx
Osz Ty... Jak mogłaś mnie tak bezczelnie skasować :<
OdpowiedzUsuńZłamałaś mi serce.
A myślałam, że coś nas łączy!!!!
*idzie płakać w kącie*
Postanowiłam wziąć z Ciebie przykład i napisać od razu komentarz i odwlekać tego w nieskończoność. Teraz chyba i tak lepiej, jak emocje są świeże, i w ogóle.
UsuńSzok. Istny szok. Spodziewałam się El, okej. Ją jeszcze w stanie byłam zaakceptować. Ale on? Cholera. Chociaż, jeśli mam być w stu procentach szczera, to po naszej jednej rozmowie zaczęłam co nieco podejrzewać, ale od razu odrzuciłam te myśli, twierdząc „Nie, Kate mi tego nie zrobi. Nie teraz, nie...” A jednak Kate mi to zrobiła ;) Ale powiem szczerze, że tak Ci to genialnie wyszło, że możesz tak mi częściej robić, ale może bardziej na wesoło (jakkolwiek dziwnie i dwuznacznie to zabrzmiało).
Jak już napisałam Ci wcześniej w naszej rozmowie, przekleństwa towarzyszyły mi już w sumie do pierwszego zdania. Cholera, dobrze przypadkiem nie wpadłaś na pomysł rozmowy na Skypie w trakcie mojego czytania, bo miałabyś pewnie niezłą radochę z moich min, jak i wyrażeń, które tym minom towarzyszyły...
Okej, ten facet mnie obrzydza. Zdecydowanie. Ale akurat w tej scenie, na jego język na skórze Katie zareagowałam długim „bleeeeeee”. Gorzej będzie później, ale to później. Masło maślane.
Niczym prawdziwy psychopata doskonale wiedział, co jest czułym punktem dziewczyny i gdzie powinien uderzyć. Louis. Pierwsza, prawdziwa miłość Katie. Na jej miejscu też bym straciła wszelkie chęci do życia i walki, gdyby ktoś mi powiedział, że osoba, którą kocham najbardziej na świecie została zamordowana. Cwaniak. Ale w złym znaczeniu tego słowa, nie to co ja ;D (używanie wesołych minek w komentarzu pod tym rozdziałem wydaje mi się niewłaściwe... dziwna ja.)
No cóż, wiedziałam, że to Eleanor. Ale podobno nie tylko ja, więc na razie odłożę swoje plany na karierę w Magia TV na dalszy plan. Ciekawi mnie jedynie, co ona tam robiła? Co chciała osiągnąć? Czy może jednak współpracowała z tym facetem? Chyba się nie łudziła, że Louis nagle wszystko jej wybaczy, rzuci się jej w ramiona i będą żyć długo i szczęśliwie, jak gdyby nigdy nic, jakby Kate nigdy nie było? Dziwne. Prawdopodobnie to jest „too much to ask”, ale nie zastanawiałaś się, żeby zrobić jeszcze kiedyś jej perspektywę? Żeby pokazać jej tok myślenia po tych wszystkich wydarzeniach? Dobra, tak czy inaczej, you’re the boss here. (nie wiem, co mnie wzięło z tym angielskim.)
I mamy akapit Zayna... Ale tym razem nie będę na niego w wersji bohatera psioczyć. Chociaż chyba powinnam, biorąc pod uwagę moją poprzednią reakcję... W sumie nawet bym chciała, bo znowu on ratuje Kate życie (ratuje, ratuje... możesz „nic nie mówić”, ale ja wiem swoje, o! a teraz zrobisz mi na złość, i bum. oby nie.). Czyli schemat mamy zachowany. Ale... Wszystko tak świetnie opisałaś, każdy ruch, każdy gest, każdą myśl, że zwyczajnie nie mogę mieć Ci tego za złe. Odwaliłaś kawał dobrej roboty z tą akcją.
I wracamy do mojego obrzydzenia. Moment, kiedy On przyssał się do ust Kate. Aż musiałam zatkać usta dłonią. Ale nie w celu zatrzymania setnego bądź tysięcznego przekleństwa, tylko odruchu wymiotnego. Naprawdę, przestraszyłam się, że na laptopie zaraz wyląduje moja kolacja. Jeszcze nigdy przy czytaniu, czegokolwiek, nie poczułam takiego obrzydzenia, żeby poczuć mdłości. Brawo? Kolejny dyplom chyba się dla Ciebie szykuje, za „wywołanie odruchu wymiotnego przy opowiadaniu”. Cóż za dumny tytuł, nie sądzisz?
Kate oberwała kulkę. No, powiem Ci, że tego się nie spodziewałam. Ani trochę. Do tej pory wydawało mi się, że Kate jest „pod ochroną”, jeśli w ogóle można coś takiego o niej powiedzieć. Ale chyba wiesz, co mam na myśli. I ta jej pewność, że Louis nie żyje... Ach, już chcę przeczytać scenę, w której Kate się budzi po operacji, a Louis przy niej czuwa, mówi do niej, trzyma za rękę. I będzie myślała, że on to jakiś anioł czy coś. Że to tylko jej wyobraźnia. Albo, że umarła i jest razem w nim Niebie. W każdym razie coś w tym stylu. To będzie piękne <3
Smutek, a raczej totalna rozpacz Louisa rozdarła moje serce (nawet bardziej niż to, że usunęłaś mój komentarz, który dał mi tyle frajdy...). Widziałam to oczami swojej wyobraźni tak dokładnie, jakbym sama tam była... Biedny chłopak. I Niall. Boże, jak ja nie cierpię, jak on jest w takim stanie! On płaczący to od razu ja płacząca. Uwielbiam go całym swoim sercem i ciężko mi znieść jego „widok” w takim stanie. Eh...
UsuńZayn jest cały (no, prawie). Kamień, który spadł mi serca chyba dotarł aż do piwnicy. A mieszkam na czwartym piętrze. Zapłacisz za remont, Kochanie...
Niall, mój bohaterze! Nie zasypiał, wierzę w ciebie! Mogę ci przynieść kawę w termosie, nie pijesz te siki z automatu! I prowiant też ci przyniosę, nie będę cię truć pizzą jak Paul! I mamy to... „Wszyscy kogoś mają...” Szczerzenie się jak głupi do sera wydawało mi się nieodpowiednie przy tym rozdziale, ale nie mogłam się powstrzymać. I jeszcze McFly! To chyba ja się teraz okażę bipolarna... (nie, to WCALE nie jest żadna aluzja...) ;) Raz rzucam k*rwami, a teraz się śmieję i szczerzę jak idiotka. I pomysł z Big Benem bardzo mi się podoba! Jestem za! :D
Przykro mi...
Jak już powiedziałam, to chodzi pewnie o Marka. No bo, kamaaaan, takie rzeczy mówi się w filmach tylko wtedy, jak ktoś umiera! Jeszcze tylko brakuje zdania „Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy” i mamy cały zestaw.
A Katie mi nie zabijesz.
Chyba.
Nie no, nie ma nawet takiej opcji.
Inaczej następną porcję żelków grejpfrutowych wyślę Alexowi, a nie Tobie :P
Cóż mogę powiedzieć. Rozwaliłaś mnie totalnie tym rozdziałem. Aż się boję, że nie będę mogła zasnąć... Dobrze, że jutro wstaję dopiero przed 9 ;)
Buziaki, Katarzyno <3
(tak, pamiętam, że nie lubisz pełnej wersji tego imienia. Katarzyno.) :P
Jaaaaaa <3
Przepraszam, że tak niecnie skasowałam twoją rezerwację :( Więcej tego nie zrobię. Obiecuję.
UsuńBierzesz ze mnie przykład? Gdyby moja mama to słyszała...
Cieszę się, że pomimo iż jednak ci to zrobiłam (rzeczywiście fajnie brzmi), to rozdział ci się podobał :) Bałam się, czy uda mi się przekazać te wszystkie emocje tak, jak to się działo w mojej głowie. Chyba tylko ty jedna wiesz, że trochę nad tym myślałam... Jednak nie dałam rady przelać myśli na papier. W mojej głowie było to takie proste, a potem okazało się niewykonalne od strony technicznej...
On zdecydowanie miał być obrzydliwy. Chciałam go tak pokazać. Kilka jego słów, czy gestów i człowiek powinien mieć go dość. Choć nie sądziłam, że będzie to niosło ze sobą ryzyko rozstroju żołądka ;)
Perspektywa Eleanor? Hmmm... Może jednak czeka cię kariera w Magia TV ;) Mam coś takiego w planach, ale to jeszcze nie jest na 100% pewne, bo nie wiem, czy nie zrezygnuję z tego wątku...
No ja wiem, że znowu Zayn... Kurcze, co ja na to poradzę, że przypadła mu w udziale rola bohatera? On po prostu jest stworzony do wielkich czynów.
Miejsce na ścianie na te dyplomy już naszykowane :) Może w weekend sprawię sobie jakieś gustowne ramki na te twoje dzieła? Każdy pretekst dobry, by iść na zakupy ;)
Udało mi się ciebie zaskoczyć? Niemożliwe! Roztaczasz przede mną całkiem ciekawą scenę... O ile oczywiście Kate się obudzi ;)
Miałam taką małą nadzieję, że perspektywa Nialla choć trochę przywoła uśmiech na twoją twarz... Cieszę się, że misja wykonana ;) I kto wie, czy pomysł z Big Benem nie okaże się strzałem w dziesiątkę? O ile oczywiście Kate nic nie będzie...
Dzięki za podpowiedź ;) Teraz będę wiedziała, od czego zacząć kolejny rozdział ;) I będzie cały zestaw ;)
Grozisz mi? I to biorąc na zakładników żelki grapefruitowe? To powinno podchodzić pod jakiś paragraf. Dobrze, że w razie czego, mam kilka sprawdzonych sposobów na Alexa ;)
Dziękuję ci za ten cudowny komentarz :)
Całuję xx
Aaa oficjalnie i nie odwracalnie mam zawal! Jest 78! Ide czytac xx
OdpowiedzUsuń@ejmi33233
Kurcze ;c co to bedzie? Rozdzial jak zawsze; wow!
UsuńBiedna Kate uwierzyla, ze Lou nie zyje. ;c
A z Elki to jedna wielka swinia. ;x
Noo to moje motto, byle do niedzieli *,*
Pozdrawiam xx
@ejmi33233
Jejku, mam nadzieję, że twoje serce to przeżyło... Naprawdę nie chciałabym mieć nikogo na sumieniu ;)
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał :) Mam nadzieję, że w zdrowiu (uważaj na serduszko) wytrwasz do kolejnego, który może... choć troszkę... również ci przypadnie do gustu... Ale najpierw muszę go napisać ;)
Pozdrawiam xx
10 dni, to normalnie dla mnie był koszmar! (na marginesie przez 10-15 minut przed rozdziałem non stop odświeżałam Twojego ask'a, tt i bloga na komputerze i w telefonie) Tak się uzależniłam od Twojego opowiadania, że znów przeczytałam od deski do deski. Wieeem... powtarzam się, ale to uzależniające :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału:
CO?! NIE?! Nie, nie, nie, nie, nie!!! ROzumiesz?! Nie możesz jej zabić!!! Nie pozwalam ;( Poryczałam się przez Ciebie, ale no... NIE!!
Nie może tak być, ze teraz, jak już wszystko dobrze....
Hej!
A może ona powie, że przykro mi, ale nie udało sie uratować tego Debila!!! Ekhem... znaczy Pedofila! No !!!
To by mi pasowało!!
A El to .... przemilczę! Normalnie jaki to trzeba mieć tupet, żeby tak postąpić>??!?!?!?
Biedne moje maleństwo... Co ona musiała przeżyć!!! Tak mi jesj szkoda ;(
Niall'a też przytulimy i żeby było jasne ma znaleźć Katie. :D
Louis... Matko... On też taki biedny jak i wszyscy chłopcy... Przecież oni nie wyobrażają sobie życia bez niej...
Zayn - Gratki mój kochany! Jak dobrze, że tam byłeś!!! <3
Ojej.. To się nazywa skrótowa relacja nieuporządkowanych myśli :)
Pozdrawiam :*
Marzena :*
Ta twoja 'skrótowa relacja nieuporządkowanych myśli' bardzo mi się podoba i prawdę mówiąc zawsze mogłabym takie relacje czytać :)
UsuńNiby rzeczywiście 10 dni, a ledwo zdążyłam. Ostatnio przybyło mi chyba obowiązków na uczelni, bo inaczej nie wiem, jak to tłumaczyć.
Przyjęłam do wiadomości twoje słowa... Nie zabijać Kate. Rozpatrzę je do kolejnej niedzieli. A przynajmniej taką mam nadzieję.
Coś szczodra jesteś z tymi 'przytulaskami' ;) Może i ja się załapię?
Pozdrawiam xx
Cieszę się bardzo, że przyjęłaś do wiadomości "nie zabijać Kate". Rozpatrz to na spokojnie, ale żeby wyszło na moje :D
UsuńOczywiście, że się załapiesz na przytulaska :P
Pozdrawiam :*
Marzena
Czuję, że Kate przeżyje. Chociaż jeśli uśmierciłabyś ją, to podjęłabyś się niesamowicie trudnego zadania, jeśli chodzi o dalsze pisane. Dzisiaj niestety komentarz będzie króciutki, bo fizyka nam nie czeka, a paradoksalnie to właśnie dziś wieczór mam najwięcej czasu. Chciałabym Ci tylko życzyć, abyś kiedyś "wydała" swojego bloga w formie książki. Takie niecodzienne życzenia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMagdalena
Dziękuję ci za ten komentarz i te przemiłe słowa... Te twoje niecodzienne życzenia bardzo mi się podobają i zdecydowanie byłyby spełnieniem moich marzeń :)
UsuńNiedługo się przekonasz, czy przeczucia cię nie mylą... Choć co do tych trudnych zadań, to takie zawsze sprawiają mi najwięcej przyjemności...
Powodzenia z fizyką.
Pozdrawiam xx
Hey.
OdpowiedzUsuńDziś po raz kolejny będzie bardzo krótko.
Jak mogłaś mi to zrobić ? Dlaczego każesz mi czekać cały tydzień na wyjaśnienie tych ostatnich słów.
Kochana rozdział doprowadził mnie do łez. W tej chwili nie jestem w stanie cokolwiek napisać. Rozdział pełen emocji...Mam nadzieję,że Katy żyję. Ona musi żyć! Jeśli jej zabraknie to opowiadanie będzie bez sensu. Przepraszam,ale nic więcej nie jestem w stanie napisać, Muszę zdecydowanie ochłonąć.
Ściskam
Kasia xx
Wiem, okropna jestem z tymi zakończeniami... I nawet bardzo nie muszę się starać, bo one jakoś tak same mi się piszą... Mam nadzieję, że dotrwasz do kolejnego rozdziału by dowiedzieć się, co też ma im do przekazania kobieta.
UsuńGłęboko oddychaj... To zdecydowanie najlepszy i najtańszy sposób, żeby ochłonąć ;)
Pozdrawiam xx
Jeeeeju ten rozdział jest super zawsze gdy czytam twojego bloga jestem pod wrażeniem jak wspaniale potrafisz pisać normalnie nie do powiedzenia świetny jest ten rozdział i wydaje mi się że Kate będzie zyć bo uśmiercenie głównej bohaterki to jakby ońcówka bloga a ja tego nie chce jestes wspaniała ! <3<3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że moja pisanina ci się podoba i mam wielką nadzieję, że to się nie zmieni aż do ostatniego rozdziału :)
UsuńMasz rację, uśmiercenie głównej bohaterki zazwyczaj oznacza końcówkę bloga, a my właśnie nieubłaganie zbliżamy się do końca...
Pozdrawiam xx
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńI kolejny raz...Genialny rozdział,ty naprawdę masz talent! Już odliczam do niedzieli ha.Nawet ta się nie skończyła :) Oby Kate nic się nie stało,Zayn pogodził z Perrie a Horan niech wreszcie znajdzie tą swoją katie! Życzę weny! <3
UsuńDziękuję ci za mile słowa. Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :)
UsuńZobaczymy, co postanowi Zayn i jak tam poszukiwania Horana... Wszystko przed nami...
Pozdrawiam xx
Boże kocham to opowiadanie. <3
OdpowiedzUsuńProszę niech tylko Katy nie umiera bo i ja chyba umrę.
Jak myślisz dalabys radę dodać szybciej rozdział? Proszę :-)
Nie wytrzymam kolejnego tygodnia.
Cieszę się, że moje opowiadanie ci się podoba i że znajdujesz czas, by je czytać :)
UsuńNie wiem, czy uda mi się dodać rozdział szybciej, bo jak widzisz z tym ledwo się wyrobiłam na czas. Ale jeżeli napiszę go wcześniej, to na pewno od razu dodam.
Pozdrawiam xx
No wiesz co ? W takim momencie ? Od kiedy zaczęłam czytać modliłam się, żeby nie skończyło się właśnie tymi słowami. Teraz nie będę mogła się skupić cały tydzień.Świetnie. A mam same kartkówki i sprawdziany - miałam się uczyć -.- Kuuuurde jak ja wytrzymam ten miejmy nadzieje tydzień do kolejnego rozdziału ?
OdpowiedzUsuńNo, ale ogólnie rzecz biorąc rozdział mega, nie mogłam się go doczekać. Biedny Niall robi mi się go żal, bez miłości i wgl...
A o Katy i Lou już nie wspomnę. Louis to zawał pewnie przeżył po usłyszeniu tych słów. Tak właśnie doszłam do wniosku, że ta lekarka, pielęgniarka czy kto to tam był mogła mówić o Marku. No i pewnie tak jest. Jeśli tak to szkoda, lubiłam go. Katy pewnei sobie tego nie wybaczy, szkoda mi jej - ich wszystkich.
No nie wiem co Ci jeszcze napisać, to że kocham Ciebie i twojego bloga to już chyba wiesz ;) No to może po prostu powodzenia i pisz szybko następny, bo muszę się uczyć ? Tak, powinno być okej ;))
Powodzenia i Pozdrawiam :***
Mam nadzieję, że te kartkówki i sprawdziany jakoś pozaliczasz, bo naprawdę nie chciałabym mieć twoich ocen na sumieniu ;)
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał, pomimo tego zakończenia :)
Niall ma gdzieś tam swoją wymarzona księżniczkę... Teraz tylko musi ją odnaleźć i nie pozwolić uciec ;)
Na dwoje babka wróżyła (jak mawiała moja babcia)... Albo Kate, albo Mark. I tak źle, i tak niedobrze. A dokładniej przekonamy się już niedługo...
Dziękuję za miłe słowa. Naprawdę się cieszę, że moja pisanina przypadła ci do gustu :)
Pozdrawiam xx
Kate....no teraz to będę cały tydzień chodzić jak na szpilkach....i czekać z niecierpliwością na kolejny rozdział. Jesteś niesamowita, ale to już pewnie wiesz, bo mówię ci o tym beż przerwy...w każdym komentarzu. Warto było czekać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to nie Kate coś się stanie....
Mam też nadzieję, że Zayn wreszcie pogodzi się z Parrie
I przede wszystkim dziękuje za kolejną dawkę świetnie spędzonego wieczoru z twoim opowiadaniem !
pozdrawiam gorąco! :*
BradfordG. Xx
Dziękuję za te wszystkie przemiłe słowa i bardzo się cieszę, że rozdział ci się spodobał :)
UsuńJeżeli chodzi o słowa pielęgniarki, to niestety będziesz musiała poczekać, by się przekonać, kogo dotyczą...
Myślisz, że Zayn w końcu podejmie decyzję w związku z Perrie? Cóż... Zobaczymy...
Dziękuję, że znajdujesz czas na moje opowiadanie :)
Całuję xx
Uwielbiam, kocham. Jesteś niesamowita. od rana czekałam na ten rozdział . a tu tyle emocji. i ta końcówka ... płaczę na prawie każdym rozdziale. a czekanie mnie zabija. Jedno wielkie WOW.
OdpowiedzUsuńDokładnie... Jedno wielkie WOW... Czytam twój komentarz i nie mogę przestać się uśmiechać :) Cieszę się, że moja pisanina ci się podoba i dziękuję za miłe słowa :)
UsuńPozdrawiam xx
Uwielbiam Cię ! Tylko błagam, nie zabijaj ich .... :(
OdpowiedzUsuńJejku :) Postaram się wziąć twoją prośbę pod uwagę i zobaczymy, co z tego wyjdzie...
UsuńPozdrawiam xx
Nie wiem, co napisać ... nie wiem, od czego zacząć ...
OdpowiedzUsuńRozdział jest jest tak inny, a zarazem tak idealny.
Jestem pełna podziwu Twojej zdolności opisywania uczuć i sytuacji!
To nie jest zwykła historia ... to opowiadanie, w które autor wkłada całe swoje serce.
Szczerze powiem, że spodziewałam się czegoś złego w tym rozdziale, ale nie pomyślałam, ze to może skończyć się w ten sposób ... urzekłaś mnie od początku do końca!
A co do ostatnich zdań rozdziału ... to mam swoją teorię i zakładam, ze jest ona prawdziwa ( znając Twoje metody zakańczania opowiadań) :)
Ten komentarz jest strasznie krótki jak na moje możliwości, ale po przeczytaniu praktycznie zostałam bez słowa !
Zayn!
Ty stary masz pecha .. wybitnego pecha ... ale zawsze znajdziesz się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze ( co prawda kosztem swojego zdrowia, ale nadal żyjesz). Jak by to powiedzieć ... życzę Ci dalej takiego wielkiego szczęścia jakie masz, tylko żeby było z Tobą również w innych okolicznościach :)
Louis :*
Znając mnie i moje czarodziejskie moce, uwierz mi, że nie będzie źle :) Więcej nie powiem :)
Harry :)
Nie mam pytań panie Styles ...
Pilnuj tylko Louisa, żeby nie narobił głupot!
Li :)
Powodzenia ... wszystko będzie ok :)
Niall :*
Kochanie ... znajdziesz swoją Kate ... tak mi mówi moja kryształowa kula :)
Będziesz z nią szczęśliwy ... bla, bla, bla .... i wszystkie Twoje marzenia się spełnia :)
Kula pokazała mi tez przyszłość waszej Kate ... ale tego nie mogę zdradzić ... przepraszam. Nie martwcie się w końcu wszystko jakoś się ułoży :)
W ten pokręcony sposób pisze tylko Twoja:
Czarodziejka :*
Dziękuję ci za te wszystkie cudowne słowa i za to, że nadal znajdujesz czas, by czytać moje opowiadanie... Cieszę się, że rozdział ci się spodobał i że choć trochę udało mi się ciebie w nim zaskoczyć :)
UsuńStrasznie jestem ciekawa tej twojej teorii, ale pewnie i tak mi nic nie powiesz i może się zdradzisz w kolejnym komentarzu...
Zayn:
Myślę o tym raczej, jak o wielkim szczęściu. Gdybym przyszedł trochę później, mogłoby się okazać, że dla Kate jest już... za późno... A tego nikt z nas by nie przeżył.
Louis:
Chciałbym w to wierzyć... Właściwie to... muszę w to wierzyć! Wszystko będzie dobrze. Ona musi przeżyć...
Harry:
Staram się... Wszyscy się staramy...
Liam:
Oby... Naprawdę przydałoby się w końcu, by wszystko było dobrze...
Niall:
Jak ją znajdę, to chyba zacznę wierzyć w moc kryształowych kul ;) Ale podoba mi się ta twoja przepowiednia :D
Mam tylko nadzieję, że to 'jakoś', to będzie dobre 'jakoś'...
Pozdrawiam xx
odkąd pamiętam staram się unikać wyciskaczy łez. a czytam opowiadania od kilku lat, nie tylko te o one direction. i jesteś niesamowitą autorką, bo przy prawie każdym rozdziale wylewam morze łez. czuje się, jakbym była tam w środku tej historii i widziała wszystko oczami bohaterów. byłam kate, zaynem, louisem, ostatnio też hazzą i niallem, czy innymi bohaterami. nigdy eleanor i nigdy dyrektorem szkoły, z której uciekła Kate.
OdpowiedzUsuńjesteś niesamowitym pisarzem. Jesli pojawi się na rynku to kupię Twoją książkę. pierwszą, setną i tysięczną. powinnaś iść w tym kierunku. masz niepowtarzalny talent, a w tym kraju mieć go i wykorzystać to coś niesamowitego.
nie wiem, jakie emocje mną rzucały, kiedy facet powiedział, że był już u louisa i wiedziałam, że nie był. że nic mu nie zrobił. byłam tego pewna w 100 %. serce mi podpowiadało, że to El i się nie myliłam. ogólnie jestem ogromną fanką związku Louisa w rzeczywistości. mam nadzieję, że El jest książkową Kate dla niego i że kocha ją właśnie w ten niepowtarzalny sposob. Ale jej zawzięcie w opowiadaniu jest takie chore. wręcz brudne. Ona go wcale nie kocha, a to co się dzieje w okół niej, kiedy z nim jest. Jestem niemal pewna tego.
Cholernie byłam zła na Zayna w ostatniej części na jego nieodpowiedzialność, nazwałam go kilka razy dupkiem, bo chciałabym, żeby był z Pezz. Bo się kochają. Ale dzisiaj uświadomiłam sobie, że gdyby nie to, że tam poszedł, gdyby nie fakt że był tam ( nie ważne, jakie powody nim kierowały) to Kate, to ona mogłaby nie żyć.
Mam nadzieję, że ta cała historia zakończy się Happy Endem, bo nie zniosę tego rozczarowania. Złamiesz mi serce, jeśli miłość Lou nie przeżyje. Codzienne zycie jest takie szare, nie pozwól by i Twoje opowiadanie było takie codzienne. I myślę sobie, że niesamowicie wiele przeszli, że to takie nieprawdopodobne i nierealne, że tyle ich spotyka. Jednak z drugiej strony myślę sobie, że są takie sytuacje na świecie, że gdzieś tam ktoś może przeżywać właśnie coś takiego.
Sprawiasz, że płaczę, śmieję się i krzyczę podczas jednego rozdziału. Odczuwam niesamowicie wiele emocji, które są we mnie. Złość, gniew, radość. Tak sprzeczne i różne, ale chciałabym w następnym odczuwać ostatnią emocję, która pozwoli mi cieszyć się tą historią. Nie chciałabym, żeby Kate i Markowi się coś stało!!
Nie rób mi tego, proszę.
Nie pozwól bym straciła nadzieję, że ich historia skończy się szczęśliwie.
Jeśli to zrobisz to ta historia nigdy nie będzie już taka sama. Cały sens tej historii to ich miłość!! Na niej ta historia się opiera..
Proszę...
Pozdrawiam, B
Jakie to niesamowite, że kompletnie się nie znamy, a jesteśmy takie do siebie podobne... Ja też unikam jak mogę opowiadań, które łamią mi serce. Gdy czytam czyjś blog, zawsze mam nadzieję, że skończy się szczęśliwie. Świat jest pełen nieszczęśliwych zakończeń i nie potrzebuje ich jeszcze w czymś, co ma mi pomóc oderwać się od szarej codzienności...
UsuńDziękuję ci za ten wspaniały komentarz i te wszystkie piękne słowa... Cieszę się jak głupia czytając, że moja pisanina przenosi cię w świat jaki tu stworzyłam. Sama często się w nim znajduję ;) I jeżeli mogę kogoś ze sobą porwać, to czemu nie... Sprawiasz swoim komentarzem, że zaraz się popłaczę... Już naprawdę niewiele mi brakuje... Jest tu tyle emocje, że po prostu mam ochotę go czytać cały czas od nowa. Cieszę się, że powiodło mi się to, co sobie zaplanowałam. Chciałam ubrać w słowa te wszystkie uczucia, które wypełniały moją głowę. Czytając twój komentarz wiem, że mi się udało :) I to jest niesamowite...
Osobiście kibicuję wszystkim chłopakom w ich wyborach :) Uwielbiam Danielle jako osobę, ale nie potrzebuję obok Liama, by nadal ją uwielbiać. Mam nadzieję, że jest szczęśliwy z Sophie. Eleanor wydaje się bardzo sympatyczna i o ile Lou jest szczęśliwy, to ja też :) Ale w opowiadaniu potrzebowałam czarnych charakterów i padło na nią. Dobrze, że to tylko fikcja ;)
Zayn ostatnio wzbudza wiele skrajnych emocji... Jego zachowanie pozostawia wiele do życzenia. Z jednej strony sam o sobie mówi, że jest tchórzem, unikając rozmowy z Perrie, ale z drugiej...
Mam nadzieję, że nie zepsuję tej historii i spodoba ci się takie zakończenie, jakie mam w głowie. Ale na razie czeka nas kolejny rozdział, a epilogiem będziemy się martwić, jak przyjdzie na niego czas...
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie miłe słowa...
Pozdrawiam xx
Mam konepcję,że chodzi tej pielegniarce o a) przykro jej z powodu,że z Markiem coś nie tak :( b) przykro,że Kate nie odzyska wzroku :( c) "przykro" z powodu tego pedofila-psychopaty,bo nie stanie przed sądem a innej opcji nie ma,bo to po prostu by była po prostu przeogromna tragedia(mam nadzieję,że oszczędzisz nam rozpaczy). Mam coś ważnego do przekazania Zayn'owi-jesteś bohaterem bo ją prawie obroniłeś! Ale ta opcja której nie biore pod uwagę(z mojego punktu widzenia) jest niemożliwa gdyż reszta wątków bez Kate się nie rozwiąże nawet Alex i Harry'ego,Zayn'a i Perrie,a nawet Niall'a.Ale wspieram Lou bo jest mi go naprawdę szkoda,bo On i Kate zasługują na szczęście.Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńPowinnaś jeszcze zrobić d) żadne z powyższych... Tak na wszelki wypadek ;) Bardzo podobają mi się te twoje koncepcje. Może jedną z nich powinnam wykorzystać? Hmmm...
UsuńMam nadzieję, że spodoba ci się choć trochę to, co wymyśliłam w kolejnym rozdziale... Nawet jeżeli nie pokryje się z twoimi koncepcjami...
Masz rację, Zayn jest prawdziwym bohaterem. Zawsze nim był. Może trochę zagubionym i takim bardziej ludzkim, ale wciąż bohaterem...
Dziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam xx
jeeeeeeeeezu kocham twoje opowiadanie !!!!!!!!!!!!!! nie możesz zabić Elfaa słyszysz bo jak ją zabijesz to jak Boga kocham zjawie sie tam u cb któregoś pięknego dnia i nie wiem co zrobie a rozdział zajebisty!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzasami jak mi tak grozicie, że wpadniecie w odwiedziny, to mam ochotę specjalnie coś zrobić, by tak się stało ;) Czasami ta cała Anglia potrafi być bardzo samotna...
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał :) A co do Kate, to trzeba być dobrej myśli...
Pozdrawiam xx
Od kilkunastu minut siedzę przed pustym polem komentarza i zastanawiam się co tak właściwie napisać... I ku mojemu przerażeniu jedyne co mi przychodzi do głowy to: WOW!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za to z całego serca, ale nie jestem w stanie lepiej opisać mojej reakcji na wydarzenia tego rozdziału.
Po prostu mózg rozjebany (wybacz wyrażenie... staram się ograniczać wulgaryzmy, ale nie zawsze mi wychodzi ;p). Eleanor spodziewałam się już od poprzedniej publikacji, ale tego, że sen Zayna się urzeczywistni to zupełnie nie... Matko...
Rozdział jak zawsze napisany fantastycznie i nie można się oderwać od czytania. I cóż... nie podoba mi się fakt, że będę czekać cały tydzień, aby poznać tajemnicę ostatnich dwóch słów, ale muszę, prawda?
Życzę weny, kolejnych cudownych pomysłów i ku własnemu zdumieniu jestem dobrej myśli ;)
Kocham <3
Xx.
Dziękuję ci, kochanie, za te wszystkie przemiłe słowa... Muszę powiedzieć, że sprawiedliwości stało się zadość, bo ja po każdym twoim rozdziale jestem 'speechless' i jedyne, co mam w głowie, to wow... albo ewentualnie WOW...
UsuńSwoim komentarzem sprawiłaś mi wiele radości, bo takie słowa od kogoś, kogo sama podziwiam, są bezcenne...
Wiedziałam, że raczej nikogo nie zaskoczę tym, że pojawi się Eleanor i tak naprawdę na to nie liczyłam. Miałam nadzieję, że zaskoczę was czymś innym i cieszę się jak głupia, bo chyba się udało...
Chyba jako jedyna na razie jesteś dobrej myśli... Żadnych błagań, by Kate przeżyła... Czyżbyś mnie przejrzała? Mam nadzieję, że nie, bo jeszcze kilka razy chciałabym cię czymś zadziwić ;)
Dziękuję, że wciąż znajdujesz czas, by czytać moje opowiadanie :)
Całuję xx
Czy ty zawsze musisz mnie przyprawiać o palpitację serca, które, swoją drogą, przesuwa mi się gdzieś do żołądka!?
OdpowiedzUsuńJa już pisałam, że akcji nie lubię. Błagam cię, zrób z nich hipisów czy coś, niech biegają nago po łąkach, bronią ekologii, pokoju i takie tam!
Ja nawet nie wiem co mam napisać. To wszystko jest takie... No, ja już się nie mogę wysłowić nawet. To wszystko jest takie straszne. Życie jest takie kruche. I są ludzie, przez których inni mają piekło na Ziemi. (pffff, filozofii mi się zachciało).
Wszyscy obwiniają siebie nawzajem, a tak naprawdę, to jakim cudem ten (przeklęłabym w tym miejscu, ale wczoraj byłam u spowiedzi, więc to nie jest dobry pomysł) dostał się do szpitala!? Instytucji publicznej? Nie ma na niego listów gończych? Nie rozumiem...
Ja nawet nie chcę się zastanawiać, do czego nawiązują ostatnie słowa. Może by tak: przykro mi, nie możecie zadusić tego [ekhm ekhm] własnymi rękami?
Cieszę się, że wróciĺaś w niedzielę. Uwielbiam to czytać w niedzielne wieczory. Taka terapia przed tygodniem roboczym, bo obecnie każdy z nich przelatuje mi przez palce nie wiadomo kiedy... I zawsze jak mi nie pójdzie w szkole, to mam na co zrzucić winę ;)
Gratuluję miejsca w sondażu, jesteś w piątce na tyle setek, albo tysięcy blogów! Uhuhuhu^^ i zasługujesz.
Mam jedną uwagę, tak, czepię się, o. Na początku napisałaś "ułamek powietrza"... Trochę to dziwne pod względem logicznym, ułamek mieszaniny jednorodnej... Zastanawiam się nad słowem 'cząsteczka'. Ale to już wedle twojego uznania, co z tym zrobisz ;)
Całuję,
Skwarek xx
Kiedy szok trochę ustąpił, chcę dodać: Tak, Horan! Ten billboard to genialny pomysł! Pomyśl chłopino nareszcie o sobie!
UsuńZdecydowanie nie chcę być przyczyną twoich problemów z sercem... czy też żołądkiem ;) A wizja nagich hipisów niebezpiecznie rozwija się w mojej głowie ;) Nie powinnaś poddawać mi takich pomysłów ;)
UsuńA co do filozofii, to całkiem nieźle ci to wychodzi... Życie jest kruche i dlatego tak ważne jest, by dobrze je przeżyć... Może - jeśli Kate wyjdzie z tego cało - zacznie się dla nich spokojny okres, bo przecież już złapali człowieka, który ich prześladował.
A odnośnie tego, jak wszedł do szpitala... To niestety wcale nie jest takie trudne... Oczywiście biorąc pod uwagę to, że akcja dzieje się w nocy, musiał się bardziej postarać, ale... Możliwe, że dowiesz się więcej w kolejnych rozdziałach. Może mają jakiś monitoring w tym szpitalu ;)
Znaczenie ostatnich słów zdecydowanie poznasz w kolejnym rozdziale i mogę mieć tylko nadzieję, że nie będziesz mi miała za złe tego, co wymyśliłam...
'Ułamek tlenu' rzeczywiście brzmi tak trochę dziwnie. Przyznam się, że nie chciałam tego napisać od strony chemicznej, bo wtedy wiadomo, że musiałabym użyć słowa cząsteczka, ale raczej ilościowo, jako ułamek czegoś-tam... Pomyślę nad tym i spróbuję to jakoś poprawić... Chciałam uniknąć powtórzeń, a wyszło, jak wyszło...
Dziękuję ci za ten cudowny komentarz i za te wszystkie miłe słowa... No a ta sonda... Jestem wręcz wniebowzięta i totalnie zaskoczona. To niesamowite...
Horan myślący o sobie i nie jest to związane z jedzeniem? To może być ciekawe ;)
Całuję xx
Jak mogłaś skończyć to w takim momencie!? Znów! Chyba uwielbiasz to robić... Kate, Mark, Zayn nie możesz uśmiercić nikogo! Zayn jest już cały, czyli o 1/3 mam pewność. Ale Kate i Mark.. Nie możesz tego zrobić!
OdpowiedzUsuńMimo, że przeczytałam rozdział wczoraj w nocy to wciąż nie wiem co napisać.
Lou się tak zadręcza.. Jak coś się stanie Kate to przecież on się załamie. I Niall i reszta.
Mam nadzieje, że pomiędzy Zayn'em i Perrie, i Alex i Harrym się wszystko wyjaśni. Że obie pary porozmawiają, i że wszystko będzie dobrze, tak jak powinno być.
Nie wiem co jeszcze napisać. Jestem wciąż trochę w szoku.. A teraz jeszcze tydzień niepewności.. Ale mam jakieś przeczucie (i oby się sprawdziło!), że ten ktoś kto przeszedł to nie przyszedł z wieściami o Kate czy Marku.. A jak już o nich to jakimiś dobrymi. Chodź częściowo dobrymi?
Dobra, nic więcej chyba już nie wymyślę. Lecę zbierać się na autobus, bo już i tak się na pierwszy spóźniłam.
Powodzenia w pisaniu! Proszę, niech im nic nie będzie. :)
Patrcia.
Wiem, jestem zła, nieczuła i w ogóle nie dbam o wasze serca, pisząc takie końcówki... Ale ja naprawdę nie robię tego specjalnie. Samo mi tak jakoś wychodzi ;)
UsuńCóż... kobieta zdecydowanie przyszła z wieściami o Kate lub Marku, ale jakie to będą nowiny, to się dopiero okaże...
Ostatnio trochę się pokomplikowało w życiu chłopaków i chyba tylko u Liama spokój (na tyle o ile). Może rzeczywiście panowie powinni w najbliższym czasie dobrze przemyśleć swoje uczucia...
Dziękuję ci za ten cudowny komentarz i naprawdę mam nadzieję, że to nie przez niego spóźniłaś się na ten autobus ;)
Pozdrawiam xx
Wszyscy teraz się zastanawiają pewnie czy był to Mark czy Kate.... Za to ja mogę tylko przypuszczać, że to ten psychopata... No, w końcu on też został postrzelony... i był operowany. To byłby niezły zwrot akcji.
OdpowiedzUsuńZayn bohaterem miesiąca! Chyba zafunduję mu jakiś order czy coś.
Chłopcy...Louis... Jak ja miałabym tak czekać i zamartwiać się to pewnie byłabym już łysa. Mam nadzieję, że nie jest to nic poważnego i...
I cieszę się, że dodałaś rozdział :)
Ja cię cieszę, że znalazłaś czas, by przeczytać ten rozdział :)
UsuńObstawiasz, że prawa będzie dotyczyć tego psychopaty? Oryginalnie, nie powiem, że nie ;) Cóż... Niedługo się tego dowiemy ;)
Zayn zdecydowanie zasłużył sobie na jakiś medal. Zresztą mam wrażenie, że jeżeli Kate to przeżyje, to mu Louis pomnik postawi ;)
Pozdrawiam xx
Naprawdę musiałaś tak skończyć? :( Bywasz okrutna.
OdpowiedzUsuńW twoim opowiadaniu Zayn to zdecydowanie bohater. Mam tylko nadzieję, że to co zrobił nie pójdzie na marne. Ona po prostu nie może umrzeć! Słyszysz?!
Mam nadzieję, że chociaż ten psychol tego nie przeżyje. Wiedziałam, że to co jej mówił o śmierci Lou to nieprawda i że chce ją po prostu złamać. Udało mu się, mam nadzieję że mimo to znajdzie jeszcze siły, żeby z tego wyjść. Tak bardzo się boję co ty planujesz zrobić.
Nie wiem co jeszcze napisać. Za dużo emocji, nie mogę się skupić.
Po prostu czekam na ciąg dalszy ;)
xoxo
p.s. mam wrażenie, że każdy mój komentarz jest o połowę krótszy od poprzedniego, nie wiem czemu. Może to przez nadmiar chemii i obliczeń stechiometrycznych straciłam umiejętności polonistyczne?
Jestem okropna, wiem... Co ja poradzę, że mi się takie końcówki same piszą? Naprawdę ;)
UsuńOna nie może umrzeć. Słyszę ;) Cóż... Zobaczymy jak to będzie... Masz rację, co do tego, iż Zayn wyrósł tu na prawdziwego bohatera. Oby tylko Kate wyszła z tego cało, to mu Louis pomnik postawi (lub coś w tym stylu).
Boisz się moich planów odnośnie tego opowiadanie? Wow.... Tego to się chyba nie spodziewałam ;) Choć prawdę mówiąc sama się czasami przerażam ;) Mam nadzieję, że spodoba ci się to, co zaplanowałam...
Pozdrawiam xx
Błagam cię!!! Ona nia może umrzeć!!!
OdpowiedzUsuńRozumiem... Cóż... Zobaczę co da się zrobić...
UsuńPozdrawiam xx
Jezu kochany...
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co napisać...
Urwałaś w takim momencie, że nie wiem co ze sobą zrobię do niedzieli...
Kate spotyka wszystko co najgorsze, nosz kurna...
Mam nadzieję, że umrze psychopata i będzie wreszcie święty spokój. Chociaż... Nie sądzę jednak, że u Ciebie zapanuje sielanka...
Cóż.. Zostaje mi to nieszczęsne czekanie..;c
Życzę weny. :)
Zostaje tylko czekanie... I widzę, że większość z was, tak jak Louis, nienawidzi czekać...
UsuńFajnie by było, gdyby w końcu zapanowała sielanka, ale czy to nie byłoby ciut za nudne?
Co do tego psychopaty, to nawet jeśli przeżyje, to raczej nie wymknie się policji... Prawdopodobnie...
Biedna Kate... Rzeczywiście życie (ja) nie jest dla niej łaskawe...
Dziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam xx
Mark nie żyje????????????
OdpowiedzUsuńBoże! Naprawdę?
UsuńOMUJBORZE !!! JAK MOGŁAŚ SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE ?! I teraz tydzień głowienia się kto nie przeżył czy może chodzi o coś innego .. Bo możliwe , że przykro jej z innego powodu ... No nie wiem ! ;/
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam , że to kolejny jakiś koszmar , ale to okazało się prawdą .. Mój szok i zmartwienie były tak widoczne , że nawet nauczyciel mi uwagę zwrócił , czy dobrze się czuję , bo ja taka głupia jestem , że nie mogłam wytrzymać , aż wrócę do domu i znowu w szkole czytałam ;D Boże , świetnie opisujesz ten ból jaki przeżyła Katy .. Boże jak można być takim psychopatą .. Wiadomo , że jest dobry , ale nie sądziłam , że posunie się do tego , żeby straszyć ją Louisem . Jaki debil , no ja pierdole .. Zabiłabym bez wyrzutów sumienia .. I tak oto przechodzimy do Eleanor , której się spodziewałam , ale szczena mi opadła jak przepraszała Lou .. Czy ją kurwa pojebało ?! Co za suka ! Jestem oburzona . Jak ona wgl może wchodzić do ich domu po tym co zrobiła Katy ! I co nią kierowało ? Wątpię , żeby to 'Kocham Cię' było szczere , a nawet nie dopuszczam tego do myśli . Jak ona może kurwa mówić do Lou KOCHANIE ?! Jak , kurwa się pytam ! Ja na jego miejscu miałabym wszystko w dupie i jej wpierdoliła . I taki pomysł .. MOŻE NIECH ZMIENIĄ ZAMKI ! I czy ona miała coś wspólnego z tym kutasem ?! No więc , może ona miała tylko odwrócić uwagę Louisa .. żeby nie pojechał do szpitala , abo coś takiego . Noo ALBO w ogóle nie miała o niczym pojęcia , ale nie umiem w to uwierzyć .
DZIĘKUJĘ CIE KOCHANY ZAYNIE !!! To będzie tydzień mocnej głowy zadedykowany Malikowi . Boże co by było gdyby nie on .. I jego jebany sen się spełnił .. Nie prawie . Jak zapierdalał Billowi to miałam taki zaciesz ;D W duchu mówiłam sobie 'jeszcz ! mocniej ! dobij go ! wpierdol tak , że już nigdy na nią nie spojrzy !' , ale jak on Zaynowi przywalił to tak się we mnie wzburzyło , że miałam ochotę coś zapierdolić ! Ale to nic nowego ..
Ojojojoojojojojojoj ! NIE ! KURWA NIE ! Jak ona mogła przyjąć na siebie strzał ?! Nie mówię , że zasłużył się Malikowi , ale Katy ?! Boże oby przeżyła .. i jeszcze te słowa na koniec .. Matko .. Biedny Lou .. no wszyscy biedni .. Ale Niall oczywiście nie byłby sobą gdyby nie zaczął jeść .. A ja jako jebnięta Larry Shipper ;D zauważyłam Larry Moments ;D Jak Hazz pocieszał Lou <3 To było takie urocze <3 Cieszę się , że Lou ma takich przyjaciół , ale Harry jest jedyny w swoim rodzaju . Oni zawsze rozumieli się najlepiej i bez słów . Taki przyjaciel to skarb . A Danielle jak zawsze prozstawiała wszystkich po kątach ;]
A tak wgl to po co Billa operują ? Tak się zastanawiam .. Przecież potem i tak do wiezienia pójdzie i zajebie jak nie będzie miał dożywocia .. Więc nie rozumiem .. Ale okej .
Czemu nikt Pers nie zawiadomił ? Przecież ona tez się martwi . Przecież Niall albo Dani mogła zadzwonić .
Rozdział świetny i nie mogę się doczekać następnego , żeby dowiedzieć się czemu jej kurwa przykro !!! Przecież nikt nie mógł umrzeć !
Kocham cię i czekam na następny z niecierpliwością <3
Xxxxxxxxxxxx
Dziękuję ci za całego serca za ten dosłownie przecudowny (o ile taki może być) komentarz. Z każdym napisanym przez ciebie słowem mój uśmiech tylko się powiększał. Jeszcze trochę, a moja twarz przypominałaby tą Jokera ;) Dosłownie mogłam poczuć te wszystkie uczucia, które towarzyszyły ci podczas czytania tego rozdziału. Cieszę się, że znajdujesz czas na moje wypociny, ale jeszcze bardziej się cieszę, że podoba ci się to, co tworzę. Uwielbiam moim pisaniem wzbudzać w ludziach emocje, a twój komentarz jest nimi wręcz naszpikowany. Mam wrażenie, że jest ich w nim więcej, niż w samym rozdziale...
UsuńJak zawsze (prawie) zostawiłam was z zagadką tygodnia i jestem bardzo ciekawa, czy tak szczerze, to ktokolwiek się spodziewa tego, co się stanie... Niedługo się przekonamy :)
Eleanor... Dużo osób spodziewało się jej w sypialni Louisa, ale mam nadzieję, że choć trochę udało mi się jednak zaskoczyć. A co do El... To teraz pytanie, czy pomagała temu psychopacie, czy może realizowała jakiś własny plan? A jak już jesteśmy przy TYM facecie, to tylko sprostuję, że on ma na imię Richard. Jego imię pojawiło się w jednym ze snów Kate, gdy sekretarka się tak do niego zwróciła ;)
No i byli oni wszyscy, złączeni strachem o bliskie im osoby. Bohaterski Zayn (nie ma u mnie lekko), opiekuńczy Harry (oczywiście, że nie mogło zabraknąć Larry'ego), zrozpaczony Niall, próbujący to wszystko ogarnąć Liam i Danielle, która jako jedyna w miarę się trzyma...
Dlaczego operują dyrektora? Cóż... Pewnie dlatego, że takie prawo jest. No i w sumie lekarze składali przysięgę. Muszą go leczyć. Oby tylko tym razem się im nie wymknął.
Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :) No i nie pozostaje nic innego, niż czekać, by się przekonać, "czemu jej kurwa przykro" ;)
Całuję xx
Oficjalnie mam ochotę dać ci po tych psotnych łapkach, które nie dopisały kilku zdań więcej:)
OdpowiedzUsuńAch... Byłam przekonana, że sam wiesz, kto zaatakuje, kiedy Kate miała być wysłana na dodatkowe badania i masz;) Ostatnio, kiedy opisałeś bliskie spotkanie tegoż absztyfikanta z Kate i Malikiem było ono strasznie emocjonalne, to opisane powyżej, było raczej niespodziewanie „ruchliwe”. Dużo się działo, to na pewno. Niemniej, całkiem szybko się czytało.
Lou... Chłopak zasługuje na długie wakacje na Bali, razem z Kate oczywiście, bez dramatów, i zamieszania;) A jego drugie ja miało idealne pomysły dotyczące Eleanor (kto takich nie ma, kiedy stoi ci na drodze „taki ktoś”)
Zayn... Ciemnowłosy, jako rycerz na białym koniu (kontrast musi być). Albo ma szczęście, albo wręcz przeciwnie. Jest tam gdzie zazwyczaj są kłopoty (no to witam w klubie). W sumie to też pewna umiejętność, którą twoi bohaterowie doceniają.
Jego też profilaktycznie wypadałoby wysłać powiedzmy na Maui:) Razem z Perrie, i małą apteczką tak na wszelki wypadek:)
Niall... I to się nazywa motywacja! Teraz wystarczy odczekać, aż wszytko wróci do normy (bo wróci?) i zająć się czymś więcej niż degustacją wszystkich pyszności na świecie:) Które suma summarum mogą go doprowadzić do tej jedynej…
Eleanor... Jaka "kara" ją spotka? Surowa mam nadzieje. Mogę wtedy wyrokować:) Nie opuszcza mnie myśl, że psychopata etatowy ucieknie. Jak nie teraz to później, ale to tylko moja bujna wyobraźnia:)
Pozdrawiam Cieplutko:*
O, jakże słodkie to twoje oficjalne obwieszczenie ;) W sumie mogłam napisać tych kilka zdań więcej, ale wpadł mi do głowy plan, by zmienić perspektywę i okazało się, że dawno minęłam dziesięć stron i tak wyszło... Samo ;)
UsuńChyba jako jedyna zwróciłaś uwagę, że pierwszy akapit zasadniczo różnił się od snu Malika. Miał być bardziej 'ruchliwy', bo tym razem to w końcu działo się naprawdę. A w rzeczywistości nikt nie czeka, aż cały film przeleci nam przed oczami (plus napisy końcowe). Bombę emocjonalną już mieliście i to całkiem niedawno ;)
Wakacje na Bali? Maui? Hmmm... To jest myśl. Może rzeczywiście powinnam zaserwować taki wypad co po niektórym ;) Tak dla uspokojenia nerwów...
Niall i jego postanowienie... W końcu. Może teraz mu się poszczęści, choć nie wiem, czy pomysł z Big Benem wypali ;)
Kara dla Eleanor? Oby tylko drugie ja Louisa nie było odpowiedzialne za jej wymyślenie ;)
Myślisz, że dyrektor ucieknie? Hmmm... Przeczucia... Zobaczymy, czy cię nie zwodzą... Może już całkiem niedługo...
Dziękuję, że wciąż ze mną jesteś i czytasz... I dziękuje za cudowny komentarz :)
Pozdrawiam xx
Jejku, te rozdział wyszedł ci genialnie! Strasznie mnie zaskoczyłaś, spodziewałam się, że El będzie w domu Lou, ale późniejsza akcja? Serio potrafisz mnie zaskoczyć, nie wielu osobom piszącym bloga się to udaję, a czytam meeeega dużo. Jesteś bardzo utalentowana, powinnaś robić w przyszłości coś z pisaniem..! :) Musze jednak przyznać, że mam ochotę cię zamordować za skończenie w takim miejscu xD !!! Pozdrawiam Pattie.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że rozdział ci się spodobał :) Wiedziałam, że za bardzo nie zaskoczę Eleanor i w sumie nie zamierzałam. Miałam tylko nadzieję, że czymś innym mi się to uda i jestem z siebie naprawdę zadowolona czytając, iż się powiodło :)
UsuńDziękuję za miłe słowa (nawet za te z morderstwem w tle).
Pozdrawiam xx
Przykro mi...Proszę,żeby tylko to niebyła wiadomość,że Kate albo Mark nie żyję!
OdpowiedzUsuńProszę nie oni!
Ja kocham Kate i Marka też!
Te dwa słowa sprawiły,że ryczę!
I nie jestem w stanie pisać...El,ten dupek zaskoczyłaś mnie!
Ja tak cholernie ich nienawidzę!
A Zayn jest dla mnie bohaterem !
Niall,Liam,Harry oni są wspaniałymi przyjacielami ,Zayn też...
Louis...cholera jak sobie go wyobrażę to ryczę jeszcze mocniej!
Nie zabijaj ich!
Jest zajebista za to,że tak piszesz:)
Już wyczekuje następnego:)
I znając mnie będę codziennie wchodzić i sprawdzać czy nie masz czegoś nowego dodane:P
Dziękuję ci za ten cudownie emocjonalny komentarz i bardzo się cieszę, że to moja pisanina wzbudziła te wszystkie emocje :)
UsuńKate i Mark... Chyba wszyscy ich pokochali, co dosłownie napawa mnie dumą. Czy ostatnie słowa będą się tyczyły jednego z nich? Zobaczymy...
Zayn dla mnie też jest bohaterem. Zresztą jest nim od początku opowiadania. Może to Louis 'zgarnął' główną nagrodę, ale gdyby nie Malik...
Dziękuję za miłe słowa :)
Pozdrawiam xx
Hey :)
OdpowiedzUsuńNormalnie brak mi słów! ;o
Mam nadzieję, że zamkną w końcu tego bydlaka !
On jest ohydny, obrzydliwy, odrażający i w ogóle.
I jeszcze nagadał Kate, że Lou nie żyje.. boże :c
Mam nadzieję, że operacja się udała i Kate i Markowi nic nie będzie grozić.
Eleanor. Czułam, że to będzie ona. Ciekawe czy miała coś wspólnego z tym wszystkim.. Ona jest po prostu chora.. Niech da już spokój Kate i Lou.
Zayn jest naszym bohaterem ! Zawsze jest w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie.. :) Prawdziwy przyjaciel ♥
Nawet nie chcę sobie wyobrażać co by było, jakby Malik nie przyszedł wtedy do szpitala.. Ah :|
I kurczę sen Zayna się w pewnym sensie spełnił.. Masakraa. Nawet sobie nie wyobrażam, co Malik mógł czuć przeżywając to "drugi:" raz.
"- Przykro mi!.." - mam nadzieję, że to będzie coś w stylu" Przykro mi, ale ten bydlak nie przeżył operacji" !
Mam nadzieję, że Kate z tego wyjdzie cało. Ona musi z tego wyjść, musi.. Dla Lou ! Dla Alex, Daniell, chłopaków! Ale Kate jest silna, i da sobie radę !
Louis.. Nawet sobie nie wyobrażam, co on musi czuć, czekając na jakiekolwiek informacje o zdrowiu, życiu jego ukochanej. Ajj :|
Rewelacja ! Przyznam szczerze, że zaskoczyłaś mnie. Nie spodziewałam się, że ten psychopata będzie zdolny do takich rzeczy.
Tyle akcji i emocje w tym rozdziale! Genialnie ! ^ ^
Pozdrawiam. ♥♥
Udanego tygodnia życzę. :>
@blue_eyes_9
Nawet sobie nie wyobrażasz jak wielki uśmiech gości teraz na mojej twarzy :) Czytam twój komentarz i nie mogę przestać się szczerzyć :)
UsuńBardzo się cieszę, że udało mi się ciebie czymś zaskoczyć. Wiedziałam, że wizyta El nikogo nie zdziwi, wiec postawiłam na coś innego ;) Super, że się udało :)
Teraz chyba wszyscy mają nadzieję, że ten psychopata albo nie przeżyje operacji, albo trafi prosto za kratki. Oby tylko go tam dobrze pilnowali w tym szpitalu...
Wiele osób myślało po poprzednim rozdziale, że Zayn poszedł do domu, by porozmawiać z Perrie... Nawet nie chcę myśleć, co by się stało, gdyby naprawdę tak zrobił. Na szczęście coś ciągnie go do Kate i znów mógł uratować jej życie. Choć tym razem to ona jego uratowała...
Fajne znalazłaś wytłumaczenie dla tych ostatnich słów :) Kto wie, może powinnam wziąć je pod uwagę?
W trudnych chwilach najważniejsze, to nie być samemu. Louis ma wielkie szczęście, że otaczają go przyjaciele. Choć pewnie teraz tego nie dostrzega, martwiąc się o ukochaną...
Dziękuję za cudowny komentarz i również życzę udanego tygodnia :)
Pozdrawiam xx
W takim momencie??! A tak się zaczytałam noo.... :(
OdpowiedzUsuńTak myślałam że to będzie Eleonor i jednak się nie myliłam. Ale ta późniejsza akcja.... WOW.... kompletnie mnie zaskoczyłaś ;)
Mam nadzieje że wszystko dobrze z Markiem i Kate. Życzę miłego tygodnia.... i nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;>
Strasznie się cieszę, że mimo wszystko udało mi się ciebie czymś zaskoczyć :) Po tylu rozdziałach, to naprawdę nie takie proste...
UsuńDziękuję za komentarz i również życzę udanego tygodnia :)
Pozdrawiam xx
Mój boże jak ja się bałam rze ten rozdział ale nie uśmercaj Kate Nieeeeee ! Prosze nie możesz tego zrobić
OdpowiedzUsuńRzeczywiście taki trochę straszny wyszedł ten rozdział... Ale czasami i takie muszą być.
UsuńCo do Kate, to niestety będzie trzeba poczekać do niedzieli...
Pozdrawiam xx
WTF!!! Co ty zrobiłaś! Dlaczego skończyłaś?! „Przykro mi... „-i co dalej do jasnej cholery?! Ok muszę się jakoś uspokoić. Wdech, wydech, wdech, wydech, dobra zaczynam(choć i tak sie nie uspokoiłam, bo po takim rozdziale sie nie da) :
OdpowiedzUsuńMam do ciebie jedno zasadnicze pytanie, a mianowicie: Za co tak każesz Kate, ona nic ZŁEGO NIE ZROBIŁA?! Ten psychopata powinien umrzeć, albo wiesz co nie zgnić w wiezieniu + prace społeczne + grzywna +nie wiadomo jakie traktowanie w tym wiezieniu+ piekło, w którym się będzie się wiekami smażył! Przecież on jest całkowicie chory na umyśle! Po co znów chciał porwać Kate (choć ja już wiem, ale i tak uważam, że to jest po prostu chore!)I jeszcze kłamie mówiąc, że zabił Louisa, po to by widzieć jak Kate cierpi! Po prostu go nienawidzę! Teraz na pewno pójdzie siedzieć i bardzo dobrze! Niech dostani e dożywocie!
Eleanor to jedna wielka parszywa świnia! Jak tak można! Jak współpracowała z tym dupkiem to ją naprawdę zabije (tak na prawe już mam ochotę ja zabić za to wszystko co zrobiła)! Biedny Lou, zamartwia się tym wszystkim! Powtórzę to: Jak ten psychopata może tak robić, to robić!
Zayn dziękuje Ci z całego mojego serca, że przyszedłeś do tego szpitala w środku nocy i uratowałeś Marka i Kate choć trochę! Mam nadzieje, że to „przykro mi” nie będzie o tym, że Kate lub Mark nie przeżyli a jak tak to normalnie nie wiem co Ci zrobię, ale coś na pewno bo nie wyobrażam sobie tego opowiadanie bez Kate i Marka!
Oni wszyscy znowu tak bardzo się martwią, nie śpią i wlewają w siebie hektolitry kawy i czekają na jakie kol wiek informacje co jest nie do wytrzymania! Czekanie na informacje, czy cokolwiek innego to najgorsza rzecz jak może być!
Przynajmniej Zayn na razie wyszedł z tego mniej więcej bez większych obrażeń i miejmy nadziej, że zresztą tez tak będzie choć po ostatnim zdaniu tego rozdziału mam bardzo złe przeczucia, ale nie chce by się spełniły i proszę Cie o to by się nie spełniły!
Jak ich nie uratujesz to Ci coś zrobię, przysięgam! Nie wyobrażam sobie tego powiadania bez tych dwóch osób! Ten psychopata najpierw zgnije w więzieniu, a potem w piekle!
Dziękuje Ci za ten cudny rozdział, który wywołam u mnie po raz kolejny ogromne emocje i zaskoczył, ponieważ myślałam że dasz naszym bohaterom trochę odsapnąć, a ty jesteś taka, że im nawet chwili oddechu nie dajesz! I zacytuje to słowa Jacoba ze zmierzchu(jestem fanką tej sagi), a dokładniej z przed świtem (książki): „Rewelacja goni rewelacje” -tak czułam się w tym rozdziale i ogólnie w tym opowiadaniu i bardzo, bardzo mi się to podoba! Czas nas wszystkich nie rozpieszcza, a ty mimo wszystko napisałaś świetny rozdział i wyrobiłaś się choć z lekką obsówą, której absolutnie nie mam Ci za złe! Czekam z ogromną niecierpliwością na następny genialny rozdział twojego autorstwa!
Kocham Marzena ze Śląska
Czasami mam wielką ochotę zrobić to wszystko, czego prosicie bym nie robiła, tylko po to, byście zjawiły się wszystkie pod moimi drzwiami. Ale by była imprezka ;)
UsuńDziękuję ci, kochanie, za ten cudowny i przepełniony emocjami komentarz. Dziękuję, że w tym całym zabieganym świecie znajdujesz czas i chęci na czytanie mojego opowiadania.
Za co karzę Kate? Za nic... Uwielbiam ją i podziwiam za siłę z jaką pokonuje przeciwności losu. Miała to nieszczęście spotkać na swojej drodze złego człowieka i teraz, gdy w końcu dopadła go policja, nie jest jej dane się tym cieszyć... Ale może będzie? Może te ostatnie słowa rozdziału dotyczą Marka? A może całkiem czegoś innego? Pewnie już trochę mnie znasz i wiesz, że uwielbiam was zaskakiwać ;) Tylko, czy śmierć Kate nie byłaby największym zaskoczeniem?
Czekanie, to coś okropnego... Czas dłuży się wtedy niemiłosiernie, a ty masz zbyt dużo czasu na te wszystkie przerażające rozmyślania... Nie zazdroszczę chłopakom... Choć w jednym mają szczęście - nie są sami. Kolejny raz potrafią udowodnić siłę przyjaźni, a to jest godne pozazdroszczenia...
Pozostaje nam tylko czekać i być dobrej myśli... No i mieć nadzieję, że tym razem, to już naprawdę koniec ich problemów z tym psychopatą...
Dziękuję ci za wszystkie przemiłe słowa i za zrozumienie, że mi też zdarzają się gorsze dni i nigdzie nie jest powiedziane, że rozdziały muszą być dodawane jak w zegarku (choć bardzo się staram).
Całuję xx
Przykro mi... MAM NADZIEJE TO ZART I TO KIEPSKI btw genialny blog
OdpowiedzUsuńZawsze byłam kiepska w żartowaniu ;)
UsuńCieszę się, że opowiadanie ci się podoba :)
Pozdrawiam xx
Jeśli uśmiercisz Kate to nie wiem co ci zrobię :) Wiem jestem miła. Rozdział jak zwykle genialny. Przepraszam że taki krótki ale idę romansować z biologią. :)
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać spełnienia tych waszych wszystkich 'obietnic' ;)
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał :)
Pozdrawiam xx
Wspaniały rozdział. Na początku sama uwierzyłam w to, że Louis nie żyje i kolejne linijki czytałam ze łzami w oczach aż doszłam do fragmentu z Eleanor. No co za suka z niej. Nie dość, że wcześniej zachowała się tak a nie inaczej to teraz jeszcze chłopaka nachodzić. No i Zayn, Kate i ten obleśny psychopata. Mam nadzieję, że nasza mała dziewczynka przeżyje i jakoś się pozbiera po tym co zrobił ten facet. A Zayn wyliże się z pewnością. I ma jeszcze jeden powód do radości, pomógł Kate. I jeszcze Niall narzekający na samotność. Może znajdziesz mu jakąś śliczną i kochaną dziewczynę?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cieszę się, że rozdział ci się spodobał :) Trochę o to mi chodziło, b namieszać z tą 'śmiercią' Louisa i dlatego jego akapit nie pojawił się jako pierwszy ;)
UsuńEleanor ma tupet, tego się nie da ukryć. A może współpracuje z tym psychopatą i miała za zadanie 'zając' Louisa? Hmmm...
Nadzieja to ważna rzecz... A więc pozostaje nam mieć nadzieję, że Kate przeżyje i w końcu uwolni się od swojego prześladowcy...
Dziewczyna dla Nialla? Ja mu jedną nawet kilka razy prawie pod nos podstawiłam, a on dał jej uciec...
Dziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam xx
PRZYKRO MI?! Nie nie i jeszcze raz nie, Katy nie może umrzeć ! Błagam nie rób mi tego :c Rozdział perfekcyjny, serce waliło mi jak oszalałe !
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że rozdział ci się spodoba i dziękuję bardzo, że znajdujesz czas na moje opowiadanie :)
UsuńPozdrawiam xx
Jestem w naprawdę wielkim szoku. Czytając rozdział domyślałam się, że będziemy świadkami jakieś masakry, ale nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak wielkiej. To co się stało, nie powinno mieć miejsca. Mark powinien być silnym, zdecydowanym ochroniarzem, który nie pozwoliłby wpuścić tego człowieka do Kate. Ale stało się inaczej. Psychopata okazał się być silniejszy i sprytniejszy niż mogłoby się to komukolwiek wydawać. Zabrzmi to dziwnie, ale chciałabym mieć jego spryt. Jeśli byłby dobry, mógłby spróbować swoich sił w policji i spożytkować swoje umiejętności w inny sposób. Jednak jest inny i to jest frustrujące.
OdpowiedzUsuńKate za szybko się poddała. Sam fakt, że mimo tego iż wiedziała, że ta osoba kłamie bez skrupułów i manipuluje wszystkim, uwierzyła mu jeśli chodziło o Louisa. Rozumiem, że mocno kocha Tomlinsona, który jest dla niej całym światem i tak dalej, ale cholera, jak to czytałam, miałam ochotę wskoczyć tam i nią porządnie potrząsnąć, by się ocknęła. By mu nie wierzyła.
Dzięki Bogu, że pojawił się Zayn. Znowu. Nie wiadomo dlaczego tam poszedł, ale był. Ponownie stanął w jej obronie. Kolejny raz okazało się, że mógł jej pomoc. Zayn jest w porządku i mam szczerą nadzieje, że wyjdzie mu z Perrie. Że się pogodzą i będzie w porządku.
Gdyby Louis naprawdę był taki niecierpliwy z całą pewnością szybciej by wyrzucił Eleanor z swojego domu. "Alex pomaga mu nie zasnąć", chociaż było to nie na miejscu, uśmiechnęłam się jak głupia, gdy przeczytałam to zdanie. Oni są ze sobą uroczy. Dobrze, że Danielle pojawiła się w szpitalu. Liam miał się na kim oprzeć, z kim spokojnie porozmawiać czy nawet pomilczeć. Przykre jest to, że kiedy Niallowi się wydawało, że spotkał dziewczynę swojego życia, ona mu uciekła, przez co jest sam.
Liczę na to, że nie skończysz tego sad endem, chociaż jeśli mam być szczera, wolę już idealnie dopasowane smutne zakończenie, niż na siłę wymyślone szczęśliwe. Ale to oczywiście Twoje opowiadanie i zrobisz jak będziesz chciała! :)
Mocno Cię przytulam i całuję i skreślam kolejny dzień do przyszłorocznego spotkania. Jeszcze jakieś 9/10 miesięcy, Kaś! :*
matrioszkaa! X
Dziękuję ci, kochanie, za ten cudowny komentarz... Fakt, że wciąż jeszcze znajdujesz czas i chęci na czytanie mojego opowiadania, naprawdę wiele dla mnie znaczy...
UsuńMasz rację, Mark powinien stać na posterunku... Ale... Może nie osądzajmy go za szybko. Być może 'nasz' psychopata wykazał się ponadprzeciętnym sprytem...
A wiesz, że to co napisałaś o jego przydatności w policji (gdyby był inny), bardzo pokrywa się z tym, co mi się udało dowiedzieć, gdy tworzyłam jego profil psychologiczny? Psychopaci, choćby nie wiem jak wydawali nam się szaleni, zazwyczaj są bardzo inteligentni. Ich IQ przeraża. Ale cóż... inteligencja nie robi z nas dobrego człowieka... A szkoda.
Kate za szybko się poddała? Nie chcę tu stawać w obronie swoich pomysłów, bo może nie ubrałam dobrze w słowa swoich myśli, ale przecież ona wiedziała do czego jest zdolny ten psychopata. Opisał jej dom od środka (choć oczywiście mógł 'tylko' zajrzeć przez okno). Dom, gdzie wysłała Louisa. Dodaj do tego jej przerażenie i wynik znasz... Może rzeczywiście nie wyszło najlepiej, ale w końcu ostatecznie wcale się nie poddała...
Dlaczego Zayn tam poszedł? Zakończyć pewne sprawy... Podobno (wspomniałam w poprzednim rozdziale), bo te jego myśli zazwyczaj są bardzo rozbiegane...
Staram się na razie nie myśleć o zakończeniu, choć oczywiście je znam... Pisanie kolejnych rozdziałów jak na razie skutecznie mi w tym pomaga ;) I również jestem zwolennikiem tego, że nic na siłę. Mam nadzieję, że mi to nie grozi...
Tyle miesięcy? To brzmi jak wieczność... Ale też nie mogę się doczekać :)
Całuję xx
Katy nie może umrzeć więc jest to Mark albo zboczeniec. nie zabieraj nam Marka lubie go :) tyle się nameczyl w tych salonach piękności itp czekam na nn rozdział :D Mam nadzieję tego będzie szybko :) caluski :*
OdpowiedzUsuńCóż... na dwoje babka wróżyła... A właściwie na troje. Ale czy, gdyby to chodziło o tego zboczeńca, to padły by słowa 'Przykro mi'? Nie sądzę...
UsuńPozdrawiam xx
Super rozdział. Oczywiście że mi się podoba, każdy twój rozdział mi się podoba jak całe opowiadanie zresztą. Nie wiem kto umarł, ale osobiście marze, o tym, żeby był to ten psychopata. Kate i Mark na to nie zasługują, zrobili tyle dobra. A ten psychopata niech się w końcu od nich odczepi, niech po tej jego operacji( jak przeżyje, oby nie) pójdzie do wiezienia. Zayn po raz kolejny uratował Katy. przyszedł w porę do szpitala. Kolejny jego bohaterski czyn. Nie wiem jak ten psychopata dostał się do szpitala i po co tak zawzięcie chce się zemścić na Katy. To jest po prostu chore, jak on zresztą. Ten oszust jest podły. Oczywiście gdy czeka się na jakieś ważne wiadomości dotyczące bliskich osób, to jest się niecierpliwym. Alex i Harry muszą się pogodzić , przecież przeszli tyle ważnych wydarzeń razem. To zbliża do siebie, a oni tego potrzebują. Na zakończenie. Mam nadzieje że pielęgniarka przyniesie wieść o śmierci tego psychopaty, a nie Katy czy Marka. To by było straszne. Ale oczywiście ty nam tego nie zrobisz, prawda?
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział z ciekawością i niecierpliwością . Życzę weny. W miarę możliwości dodaj proszę troszkę szybciej rozdział, bo oszaleje.
Kocham Cię , Bożenka
Bardzo się cieszę, że moja pisanina wciąż ci się podoba :) To niesamowite, że po tylu rozdziałach jeszcze masz siłę czytać ;) Dziękuję...
UsuńWydaje mi się, że pielęgniarka raczej nie użyłaby słów 'przykro mi', gdyby miała im przekazać wiadomość o śmierci tego psychopaty... Na to, czy on przeżyje, czy też nie, będzie trzeba trochę poczekać, ale miejmy nadzieję, że jeśli przeżyje, to nie umknie przed sprawiedliwością...
Ciężko doszukiwać się logiki w postępowaniu kogoś takiego, jak ten dyrektor. Myślę, że niejeden psycholog załamałby się, gdyby musiał stworzyć profil jego postępowania...
Cieszę się, że wierzysz w moje dobre serce i ufasz, iż nie uśmiercę Kate i Marka... Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz, gdyby jednak nie wszystko potoczyło się po twojej myśli...
Ciężko widzę to szybsze dodanie nowego rozdziału, bo jeszcze nawet nie miałam czasu, by zacząć go pisać... Choć mam nadzieję, że uda mi się go dodać w niedzielę, ale nie tak późno. Cóż... Zobaczymy jak to będzie...
Całuję xx
OMG ale emocje !!!!
OdpowiedzUsuńI o to chodziło ;)
UsuńOMG aż mi serce przyśpieszyło jak czytałam ten rozdział... w ogóle nie wiem jak to robisz, ale jak czytam to opowiadanie to nie panuje nad emocjami raz się szczerze jak głupia, a raz płacze jak dziecko, ale właśnie za to cię uwielbiam za to jak piszesz i za to że w ogóle piszesz, za to że po prostu jesteś <333
OdpowiedzUsuńjuż się nie mogę doczekać kolejnej części... ciekawe co tym razem się wydarzy, mam nadzieję, że coś dobrego, no bo w końcu "after a hurricane comes to rainbow" :P
Dziękuję ci za te przemiłe słowa i bardzo się cieszę, że czytanie mojego opowiadania sprawia ci taką przyjemność, iż czekasz niecierpliwie na nowe rozdziały :)
UsuńJedyne co chciałam, to opisywać emocje i jestem więcej niż szczęśliwa wiedząc, że się udało :)
Czy nowy rozdział przyniesie z sobą tą tęczę? Cóż, zobaczymy...
Pozdrawiam xx
Kate!
OdpowiedzUsuńChyba śnie. Powiedz, że śnie, a raczej mam koszmar. Czy ty oszalałaś? Jak możesz uśmiercać Katy? A Mark? Błagam, no... Odwrócić to jakoś! :c
Dostanę chyba zawału przez Ciebie. Biedny Louis. Jak już musisz, to niech.. No nie wiem, niech Mark nie chodzi, cokolwiek, ale nie uśmiercaj ich *oczy a'la kot ze Shreka*
Dobra... Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział, (nie) cierpliwie czekam.
Kocham Cię - tak, jeszcze Cię kocham :c
Pozdrawiam, K.
PS: Sorki, że tak krótko, ale trochę zmęczona jestem - chora :c
Te słodkie oczka na mnie nie działają... Za dużo osób je na mnie wykorzystywało i musiałam się uodpornić ;)
UsuńMam nadzieję, że to wszystko, to jednak nie będzie dla ciebie koszmar... I uważaj na swoje serduszko, bo naprawdę nie chciałabym mieć cie na sumieniu ;)
Dziękuję za miłe słowa. Życzę powrotu do zdrowia.
Pozdrawiam xx
Boże, dziewczyno jeżeli ty kiedyś nie wydasz książki to uwierz, że znajdę Cię i sama osobiście kopnę Cię w tyłek, a jeżeli wydasz to będę pierwszą osobą, która ją kupi. I to w stu egzemplarzach ; ) zachwycasz mnie tym jak piszesz.
OdpowiedzUsuńA co do następnego rozdziału to proszę tylko, żeby z Kate było wszystko dobrze.. Lou nie może jej stracić.. Wiem, ze chciała sie poddać bo myślała, że nie żyje... Ale dla Lou, dla Alex, dla chłopców ona po prostu musi żyć.
Niechce być okropna i Cię pośpieszać, bo wiem, że nawet jeżeli miałabym czekać miesiąc to i tak bym czekała. Ale już nie mogę się doczekać. Jesteś cudowna ; *
http://niemamzadnejnazwy.blogspot.com/?m=1
Dziękuję ci za te wspaniałe słowa... Wydanie książki, to byłoby jak spełnienie marzeń i zdecydowanie jestem gotowa dać się kopnąć w tyłek każdej z was, jeśli to tylko mogłoby jakoś pomóc ;)
UsuńRzeczywiście Kate chciała się poddać... właściwie przez chwilę się poddała... na szczęście ostatecznie zwyciężyła w niej wola walki... Tylko co teraz? Czy wszystko skończy się dobrze? Naprawdę chciałabym móc to powiedzieć, ale nie mogę...
Całuję xx
Witam Cie Kate.. :)
OdpowiedzUsuńChyba sobie nie wyobrazasz jaki strach we mnie wzbudzilas podczas tego rozdzialu.. Calego. Prawie sie zalamalam nerwowo i tak mowie do siebie : Dziewczyno, spokoj! To tylko opowiadanie.
Ale nie, to jakby nie bylo tylko opowiadanie. Jakby sie to dzialo naprawde a ja jestem Kate. To byla masakra.
Eleanor! Tak myslalam, to moze sie domyslilam ale nie sadzilam ze jeszcze reszta sie tak potoczy.
Zayn w szpitalu?! Ja myslalam ze on do Perrie poszedl! Boze.. nie no, jakas masakra. Ale przynajmniej znowu nam Katy uratowal, chyba. Nie wiem czego mam sie spodziewac po koncowce. Nie moge sie doczekac kolejego rozdzialu ale i boje sie co w nim moze sie wydarzyc. Emm, przykro mi ? Powiedzcie ze chodzi o dyrektora. < wcale mi nie bedzie przykro > ! Katy i Mark zyja?! Prawda.. Powiedzcie ze zyja.. Blagam. Rycze ;cc
A i wlasnie! Wracajac do Eleanor to jak mogla tak wykorzystac Perrie?! Teraz ona i Zayn cierpia a ta przychodzi do Lou! No chyba nie!!
Tak w ogole to chcialabym miec takich oddanych przyjaciol jak Kate.
Takiego kochanego Lou, oddanego Zayna, slodkiego Nialla, rozsadnego Liama, smiesznego Harrego, kolorowa Alex, zakrecona Danielle.. :D I oczywiscie tez moglabym miec Louise, Lux, Marka, And'yiego.
Zazdroszcze jej :D
Pozdrawiam / Magda
Myślę, że nie ma większej radości dla autora, jak wiedza, że to co stworzył, podoba się innym i przenosi ich w inny świat... choć na chwilę, by mogli poczuć to wszystko, co chciał im przekazać...
UsuńDziękuję ci za ten cudowny komentarz i te wszystkie wspaniałe słowa....
Wiedziałam oczywiście, że zgadniecie to, iż w sypialni Louisa będzie Eleanor. I nie to miało być zaskoczeniem. Miałam nadzieję, że to co się działo w tym rozdziale nim będzie.
Zayn i jego spacer z poprzedniego rozdziału... Malik w końcu podjął jakieś decyzje i najwyraźniej postanowił zacząć od porozmawiania z Kate. na szczęście...
Nie wiem, czy słowa 'przykro mi' pasują w odniesieniu do tego psychopaty. Przecież pielęgniarka chyba nie popełniłaby takiej pomyłki, używając tego zwrotu przy ludziach, których on krzywdził... Ale jak będzie naprawdę, to się dopiero okaże...
Eleanor perfidnie wykorzystała przyjaźń Perrie. Ale w sumie dobrze, że Lou pociągnął ją za język, bo dzięki temu mógł powiedzieć Zaynowi, że Perrie była niewinna...
Myślę, że każdy człowiek chciałby mieć oddaną paczkę przyjaciół, którzy będą z nim w trudnych chwilach... Nie jesteś w tym osamotniona...
Pozdrawiam xx
No więc tak.. eh..zdania nie zaczyna się od no więc ale pokoleji.
OdpowiedzUsuńEl? Osobiście w życiu prywatnym nic nie mam do tej dziewczyny i jestem szczęśliwa że uszczęśliwia naszego Lou ale w tym opowiadaniu to po prostu su*** ( wiadomo o co chodzi ;p ) ma tupet że po tym ile razy Kate obraziła i zjechała z góry do dołu ma czelność pojawiać się w ich domu jakby była u siebie i jeszcze ten teks do Lou i wielka gra aktorska... po prostu nie mam pytań
Lou? Biedne małe kochanie moje nabawi się siwych włosów i potem zbankturujemy na farbe i fryzjera chyba że Lou będzie taka dobra i po starej dobrej znajomości się nim zajmie, on zdecydowanie ma za dużo zmartwień na głowie, ale kocha Kate tak bardzo że mu się nie dziwie że się tak przejmuje oddał by za nią życie zresztą jak Zayn.
A a propo Zayna. biedak ma na prawde twardy łep i ciało. On też pewnie już ma dość szpitali i lekarzy, widać że Kate jest dla niego ważna ale jednak mam nadzieję że po wyznianiu El że to ona nią manipulowała wybaczy jej i będą żyć szcześliwie i długo co prawda gdzieś w mądrym interneci czytałam że mózg człowieka przebacza zdrade dopiero po pół roku ale mam nadzieję że w ich przypadku będzie to szybciej niż później.
To chyba tyle w temacie. Nie będę się jakoś specjalnie rozpisywać o Liamie Harrym i Niallu mimo że temu ost. życze w końcu upolowania jego Kate, tak że jak mi się coś przypomni to najwyżej napisze.
Pozdrawiam i czekam z utesknieniam na niedziele wieczorem aż pojawi się w końcu kolejny rozdział i pamiętaj weź zrób sobie duplikat rozdziału żebyś znowu czegoś nie popsuła ( ale nie przejmuj się ja też broje i to podobno bardzo;p )
Przyznam ci się od razu, że i ja nie mam prywatnie nic do Eleanor. Miałam ją raz przyjemność spotkać w Londynie i wydaje się bardzo miła i sympatyczna i z pewnością ma anielską cierpliwość. Jeżeli Louis jest z nią szczęśliwy, to nic więcej mi nie trzeba. Ale w opowiadaniu potrzeba mi było czarnych charakterów i padło na nią. A czy jest dla niej jeszcze jakaś nadzieja, czy może spaliła za sobą mosty współpracując z tym psychopatą? Czas pokaże...
UsuńMyślę, że póki co Louisowi bardziej grozi wyłysienie ;) Za dużo sobie rwie tych włosów z głowy, ale w Anglii peruki nie są jakieś bardzo drogie, więc coś poradzimy ;)
Wiele osób myślało, że w poprzednim rozdziale Zayn poszedł porozmawiać z Perrie, a wygląda na to, że postanowił najpierw zakończyć sprawę z Kate. I całe szczęście, bo dzięki temu dziewczyna w ogóle miała szansę przeżyć...
Dziękuję za przypomnienie :) Ja ostatnio zapisuję rozdział co kilka minut i zawsze robię kilka kopii. Ten, który musiałam pisać ponownie, to był chyba pierwszy, nad którym się męczyłam. Dziwnie się pisze dwa razy to samo... Mam nadzieję, że to już mi się nigdy nie przytrafi.
Pozdrawiam xx
Dzięki za urwanie w TAKIM MOMENCIE !!!
OdpowiedzUsuńNie ma za co :) Polecam się na przyszłość ;)
UsuńJak kurde mogłaś? No jak? .................................................................................................................................................................................................................................................
OdpowiedzUsuńSkończyć w takim momencie? Tak się nie robi! Ja przez ciebie psychicznie wysiądę. Za dużo dla mnie. Stanowczo za dużo.
Na wstępie to cię przeproszę. Zauważyłam że zawsze zaczynam od przeprosin -,- Ale znów trafiam tu z opóźnieniem i to dość sporym. Wszystkie zażalenia proszę przesyłać do moich kochanych nauczycieli ;P Ale już nie narzekam.
Żebym mogła to wpadłabym tu dużo wcześniej. Co prawda mam zamiar się w końcu poprawić i być znów w pierwszej (chociaż) piątce komentujących xD Mimo to zawsze i tak się cieszę, jak widzę, że ludzie mnie wyprzedzili. Wtedy wiem, że nie tylko ja kocham i czytam tą historię, ale oni także.
Kompletnie wykończona wpadam na twoje cudowne opowiadanie i jak zwykle zapominam o całym świecie, zmęczeniu i problemach. Liczy się tylko rozdział, bohaterowie i ich życie. Nadal jestem w szoku jak udaje ci się tego dokonać, ale piszesz tak cudownie, że wszystko czyta się tak płynnie i lekko. Tak perfekcyjnie dobierasz słowa, ze się rozpływam. Dosłownie i w przenośni. Tworzysz tak niesamowity klimat, ze zawsze odrywam się od rzeczywistości i choć na moment zapominam o wszystkim wokół mnie. Jesteś wspaniała i masz ogromny talent. Wciąż nie mogę wyjść z podziwu, jak niesamowicie operujesz naszym językiem, czy w opisać czy dialogach. Między słowami ukrywasz wiele różnorakich emocji i zawsze jestem w szoku jak ci się to udaje. To po prostu jest piękne. Musisz wreszcie docenić swój geniusz słoneczko, bo on rośnie z każdą twoją kolejną publikacją.
Co do rozdziału to był niesamowicie długi, ale mimo to ciekawy i interesujący. Mimo imponującej długości, ani przez chwilę nie wydawał się nudny, wręcz przeciwnie, co chwila pogłębiała się moja fascynacja i z coraz to zwiększoną szybkością pochłaniałam kolejne słowa i zdania. Czułam się jak jakiś narkoman, który dostał sporą dawkę prochów. Ty, twój talent, styl i opowiadanie uzależnia!
Tak coś czułam, że to Eleanor pojawi się w domu Louisa (miałam też w podświadomości Zayna, ale on wyskoczył do Kate.. Czemu na to nie wpadłam? xd). Mimo, ze to postać fikcyjna to nigdy nie przypuszczałam, że tak kogoś znienawidzę. Achh nawet nie wiesz jak podziwiam cię za to, że udało ci się tworzyć tak niezwykle złożony charakter. Cieszę, się ze Tommo się nie powstrzymywał i mówił to co mu ślina na język przyniosła. Ta dziewczyna zasłużyła by usłyszeć prawdę prosto w oczy. Niestety sms pokrzyżował wszystko i nasz Louis jak zwykle się obwinia. Tak mi go cholernie szkoda. Ale cytując Hazzę - Ten typ tak ma. To tylko pokazuje jak bardzo ją kocha. Dobrze, że chociaż ma przyjaciół i wsparcie w nich.
Ta początkowa scena naprawdę wyglądała jak wyrwana z dobrego filmu. Jezu tyle akcji i emocji w tej jednej części. Matko Boska! Jesteś moim własnym bogiem! Tak się cholernie bałam o Katy, o Zayna i o Marka też.. Mam nadzieje, że nic im nie będzie. Ale ostanie zdanie wypowiedziane przez tę kobietę sprawiają ze nie bd mogła dziś spać. Cały czas będę się zastanawiać do kogo ona się odnosi. Do Marka? Może do Kate? Może przykro jej bo na pewno nie odzyska wzroku? A może do tego psychopaty, że jej przykro ze go nie ukarzą? Nie wiem... Najgorsza jest ta niepewność. Ach -,- Tyle pytań a zero odpowiedzi. \
Mam nadzieje, ze szybko napiszesz kolejny :D
Kocham Cię <3
Dziękuję ci za ten cudowny komentarz i te wszystkie miłe słowa. naprawdę mam nadzieję, że jednak wszystko z tobą dobrze, bo nie uśmiecha mi się płacić za twoje leczenia psychiatryczne ;) Obawiam się, że nawet na moje mi braknie ;)
UsuńJestem w szoku. Jestem w szoku i dosłownie rozpływam się od tej ilości komplementów i ciepłych słów pod adresem mojego opowiadania... Nigdy nawet nie marzyłam (no może od niedawna mi się zdarza zamarzyć), że tyle osób będzie czytać moje opowiadanie i w dodatku będzie się ono im podobać. A ty mi piszesz, że przenosisz się ze mną w ten mój wymyślony świat... Wyję teraz jak głupia ze wzruszenia. I ze szczęścia... Dziękuję ci z całego serca, że jesteś i czytasz...
Czasami mam wrażenie, że rzeczywiście moje rozdziały są za długie... Zawsze mam takie myśli w głowie, gdy czytam blogi innych dziewczyn. Może rzeczywiście przesadzam z długością, ale bardzo się cieszę, że jakoś specjalnie nie wymęczyłam cię tym rozdziałem :)
Wiedziałam, że nikogo nie zaskoczę pojawieniem się Eleanor, ale miałam nadzieję, że w rozdziale znajdzie się kilka innych 'momentów', które być może kogoś zadziwią... Louis powiedział byłej dziewczynie dokładnie to, na co zasługiwała. Choć prawdę mówiąc podobały mi się pomysły jego podświadomości ;)
Mam nadzieję, że jednak nie cierpiałaś na bezsenność po tym rozdziale. Normalnie zaczynam mieć wyrzuty sumienia ;) Uwielbiam, gdy ktoś kończy czytać i ma w głowie milion pytać i kilka własnych scenariuszy :) Dla mnie to oznacza, że to, co napisałam go wciągnęło i jest to olbrzymi komplement :)
Jeszcze raz ci dziękuję... za wszystko...
Ściskam xx
no fajnie, że urwałaś w takim momencie niema co no po prostu nie wyrobie przez ten tydzień.Ale tak na marginesie znów jest zajomisy teraz nie będę ci pisać komentarzy tylko: zajomiste,wspaniałe jak zawsze,nad zwyczajne,bombowe,jest tak "pipi",że nie wiem jak to określić.oby to co myślę,ze stało się z kate to błędne myśli które nie powinny się pojawić jak moja pani od matmy.
OdpowiedzUsuńWiem, jestem okropna... Ale co ja mogę? Te końcówki same tak mi się piszą... Nawet nie muszę się bardzo starać ;)
UsuńCieszę się, że pomimo tej końcówki, rozdział ci się spodobał :)
Powodzenia z panią od matmy ;)
Pozdrawiam xx
seriooooo? ja tu do 2 w nocy siedze zaczytana a ty w takim momencie kończysz ;cc Dawaj szybko następny
OdpowiedzUsuńKatrina
Bardzo bym chciała pomóc, ale niestety nawet nie zaczęłam jeszcze pisać kolejnego...
UsuńPozdrawiam xx
Powiem jedno: mam ogromną nadzieję i naprawdę głęboko wierzę w to, że kiedyś w jednej z księgarni będę mogła kupić książkę autorstwa Kate Stylees ( o ile wszystkie nie zostaną wyprzedane przed moim przyjściem :) Powiem więcej, jestem praktycznie pewna tego, że tą książkę znajdę na półce z bestsellerami. To co tworzysz jest wspaniałe! Co ja gadam, TY jesteś wspaniała! :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Tego, że to właśnie Eleanor zobaczył Lou w domu jeszcze się domyślałam, ale że akcja tak się rozwinie, nie wyczuł nawet mój zmysł detektywa w połączeniu z darem jasnowidzenia. To ostatnie mogło zawieść dlatego, że wizja przedstawiona w tym rozdziale do najjaśniejszych nie należała. Biedna Kate, dopiero co wylądowała w szpitalu, a tu już kolejne kłopoty, chociaż w tym przypadku "kłopoty" to chyba za mało powiedziane. Nasz kochany Zayn znowu znalazł się w odpowiednim miejscu i o odpowiednim czasie, ale tym razem o miano bohatera dość skutecznie upomniała się również Kate. Swoją drogą, początkowo podobnie jak ona uwierzyłam w to, że Louis nie żyje. Pomyślałam, że moje przypuszczenia okazały się błędne, że to jednak nie El, a tego psychopatę spotkał w domu. Na moment zapomniałam jaka z ciebie cwana bestia i że celowo wprowadzasz mnie w błąd :) Na szczęście Louis żyje, Zayn też wyszedł z tego cało. Liczę na to, że Kate i Mark nie poddadzą się tak łatwo i w przyszłym rozdziale lekarz oznajmi, że z nimi wszystko też jest już w porządku. Przecież nie może być inaczej... Chyba...
To, że cieszę się razem z bohaterami w przypadku twojego opowiadania stało się normą. To, że razem z nimi płaczę, też zdarza się dość często. Ale tego, że razem z nimi czułabym obrzydzenie i miała odruch wymiotny jeszcze nie było! W każdą niedzielę wieczorem na chwilę staję się w pewnym sensie uczestnikiem tej historii, jednym z jej bohaterów i za to bardzo gorąco ci dziękuję. Nie bez powodu nazwałam cię kiedyś mistrzynią ubierania uczuć w słowa. W pełni zasługujesz na ten tytuł. Jak to mówią "Królowa jest tylko jedna", a w kwestii opowiadań jak dla mnie zdecydowanie jesteś nią TY! :)
Ostatnio napisałaś mi, że podobnie jak ja urodziłaś się w lutym. Mogę się dowiedzieć którego? Ja postanowiłam nie marnować czasu i ku (nie)szczęściu całej rodziny wepchałam się na ten świat już pierwszego dnia tego miesiąca :)
Dopiero teraz zauważyłam jak się rozpisałam.Przepraszam :) Tydzień temu okropne zapalenie krtani zabrało mi głos i nie mogę mówić, więc chyba nadrabiam pisaniem. Jeśli nie znudziłaś się moim wywodem i dobrnęłaś do końca, bardzo ci za to dziękuję i jeszcze raz przepraszam za zmarnowany czas, a jeśli od razu przewinęłaś na koniec tego komentarza, to chcę ci tylko powiedzieć, że tam wyżej jest napisane (w dość dużym rozwinięciu), że jesteś wspaniała, a twój blog genialny :)
Całuję Xx
m&m
Dziękuję ci z całego serca za te wspaniałe słowa :) Czytałam je wciąż i wciąż i po prostu nie mogłam przestać. A szczerzyłam się przy tym i płakałam tak, że mój przyjaciel myślał, że to jakiś skurcz twarzy i tak mnie boli ;)
UsuńBardzo bym chciała, by twoje słowa były prorocze. Własna książka, to byłoby coś niesamowitego. To jak spełnienie marzeń do kwadratu. A gdyby ktoś jeszcze (oprócz mnie) miał ją kupić, to już w ogóle...
Cwana bestia, to ja :) Wiedziałam, że większość będzie pewna tego, iż to Eleanor czekała w sypialni Louisa, dlatego chciałam wprowadzić troszkę niepewności opowieścią tego psychopaty, a poza tym liczyłam, że jeszcze czymś innym was zaskoczę. Czytając komentarze cieszę się jak głupia, bo się udało :)
Zayn pewnie niektórych rozczarował tym, że to jednak nie do Perrie poszedł, ale dzięki temu Kate miała jakąkolwiek szansę... A jak to wszystko się skończy? Cóż... Niedługo pewnie się tego dowiemy...
Jejku... I jeszcze mnie ukoronowałaś :) Zaraz się odwodnię pd tych wszystkich łez wzruszenia i radości... Cieszę się, że udaje mi się przelać te wszystkie uczucia, które kłębią mi się w głowie podczas pisania... Jestem dumna i szczęśliwa, że mogę was zabrać w tą podróż...
Szybka byłaś ;) Ja urodziłam się 4-go. Podobno o kilka dni za wcześnie, ale nie chciałam najwidoczniej zostawiać przyjaciela samego (Alex urodził się pierwszego).
Chyba nie ma takiej możliwości, bym zanudziła się komentarzami i to w dodatku takimi napisanymi od serca :) Dziękuję ci, że w tym całym zabieganym świecie znajdujesz czas na moje opowiadanie... Jestem dosłownie oszołomiona tymi wszystkimi komplementami. Dziękuję.
Mam nadzieję, że po twojej chorobie już nie ma śladu...
Ściskam xx
co..? coo..? co..?! Boże nie tylko nie Kate i Mark.. żeby to był ten bydlak ! oni sobie na to nie zasłużyli ! ;(
OdpowiedzUsuńznowu napędziłas mi stracha, i tym razem wszystko okazało sie prawdą. był pistolet- był. tylko że dostała Kate. Zayn póki co cały. no i mark, co z Markiem ?
naprawde jestem pod wrazeniem walki Kate. choc wiem że juz nawet jej pozniej nie zależało gdy powiedział że rzekomo zabił Louisa to i tak.. tak samo przyjmowanie ciosów przez Zayna..
serio, siedze i sie zastanawiam.. naprawde są tacy ludzie na świecie, niestety
aa jednak. Perrie jest niewinna. uff, nawet nie wiesz jak mnie to cieszy , choc troche
a Eleanor. ? jest niezłą aktorką. wątpie aby nie wiedziała o tym co zrobił ten psychopata. bo niby po co kurna przyszła do domu Louisa i odstawiała taka szopkę ? choc w sumie...
całuski pozdrawiam xx
Klaudia CityLondon
p.s. jest godzina 23:11, dnia 23.10.2013 roku, jestem strasznie zmęczona, więc przepraszam za krótki komentarz. i przepraszam że dopiero dzis przeczytałam rozdział, ale serio, w tym tygodniu mam mase nauki, jak zawsze zresztą -,-
Dziękuję ci, skarbie, że pomimo późnej godziny i zmęczenia, postanowiłaś napisać ten cudowny komentarz... Zawsze czekam na te kilka słów od ciebie. Chyba trochę mnie uzależniłaś ;) a potem zawsze zaglądam, czy mi odpisałaś ;) Na 100% jestem uzależniona :D
UsuńPrzykro mi, że napędziłam ci stracha, ale podobno czasami trzeba się 'pobać', by nadać życiu wartości. Nie wiem, kto to powiedział, ale albo był bardzo mądry, albo szalony. Może to była moja babcia? Pasowałoby... Mniejsza o to ;)
Wiesz co jest najgorsze w tym psychopacie, którego powołałam do życia w opowiadaniu? Tacy ludzie naprawdę istnieją. Gdy zobaczyłam statystyki odnośnie molestowanych, torturowanych (na różne sposoby) osób, to miałam ochotę rzucić się z okna... Na jakim my świecie żyjemy? A przecież o tylu okropieństwach nikt nie wie, bo ofiary boją się mówić... Zajęcia z policyjnym psychologiem bardzo otworzyły mi oczy... i chyba 'natchnęły' do stworzenia tej postaci.
Oczywiście ty wiesz, że nic ci nie powiem na temat Kate i Marka. Jak chłopcy i Danielle, będziesz musiała zaczekać. Ale czy gdyby pielęgniarce chodziło o to, że ten psychopata zmarł, to przyszłaby do nich z tymi słowami? A zresztą zobaczymy...
Jeszcze raz ci dziękuję i pozdrawiam. Mam nadzieję, że choć w weekend sobie odpoczniesz po tym ciężkim tygodniu...
Całuję xx
to tak jak ja czekam az Ty mi odpiszesz, i dodasz rodział, więc równiez jestem uzalezniona :D
Usuńw sumie to racja, czy by do nich przyszła, i to jeszcze z takimi słowami ? no zobaczymy... jestem dobrej mysli :)
no własnie, tacy ludzie istanieją, chce mi sie cos zniszczyc gdy słysze to w telewizji czy w internecie.. to okropne, trzeba byc niestety chorym psychicznie i o
zajęcia z policyjnym psychologiem? ooo :)
K.CL
Mamy obowiązkowe zajęcia z psychologii. Tylko raz w tygodniu, ale babka jest taka fajna, że często zaprasza kogoś na 'gościnne' występy. Można się wtedy ciekawych rzeczy dowiedzieć.
UsuńUgh, głupi blogger nie pokazał mi, że dodałaś rozdział... A TO TAKI RODZIAŁ!
OdpowiedzUsuńCholera, nie spodziewałam się, AŻ TAKICH WYDARZEŃ.
Podobało mi się to jak pokazane jest co naprawdę zdarzyło się w domu z Lou, a jak ON naopowiadał Kate kłamstw. Coś podobnego oglądałam jakiś czas temu w serialu i tak mi się skojarzyło. ;D
I uch, końcówka... Myślę, że z Kate będzie ok, ale obawiam się co z Markiem...
Nie płakałabym za to, gdyby ten psychol umarł, naprawdę. No a jak nie to przynajmniej niech wreszcie go zamkną!
Największe emocje wywołało we mnie to, że Kate wzięła kulkę za Zayna, bo myślała, że Lou nie żyje. Ych, trudno wyrazić słowami to, co mam teraz w głowie, ale oni się tak baaaaardzo kochają, że chcę płakać.
No, ale skoro dopiero przeczytałam rozdział to teraz przynajmniej pewnie nie będę musiała długo czekać na ciąg dalszy!
Pozdrawiam <3
Ps. Zgadłam, że to El!
Ostatnimi dniami blogger i mi płata różne psikusy... Teraz już rozumiem fakt, że tyle osób ucieka na tumblra.
UsuńCieszę się, że rozdział ci się spodobał i że wywołał u ciebie tyle emocji... Bo przecież one są najważniejsze...
Wiedziałam, że wiele osób domyśli się, że to Eleanor czekała na Louisa i właściwie miałam nadzieję skupić waszą uwagę na tym drobnym fakcie. Dzięki temu mogłam spokojnie przyszykować mocne uderzenie w postaci pojawienia się tego psychopaty. Myślę, że właśnie ta część była tą zaskakującą ;) A przynajmniej taką mam nadzieję ;)
Co będzie w kolejnym rozdziale i czego dotyczą ostatnie słowa? To już niedługo (oby)...
Dziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam xx
Pamiętam, jak znalazłam gdzieś link do bloga i pierwsze, co mnie zaciekawiło to tło. Większość ludzi wyznaje zasadę - nie ma fajnego szablonu, ma nudny blog. Dla mnie jednak jest inaczej. Po sposobie pisania oceniam, pod swój gust, czy opowiadanie będzie ciekawe czy nie. Może zdarzyć się tak, że blog ma jdksnfkjsdnj szablon, ale pisze tak, że całość składa się z samych dialogów.
OdpowiedzUsuńU ciebie jest inaczej. Wygląd bloga prosty, ale za to sposób pisania masz taki, że nawet ja oddałabym wszystko, by taki mieć. Zazdroszczę na całej linii.
Znajdując bloga... było z 50 rozdziałów, o ile dobrze pamiętam. Jednak moje lenistwo doprowadziło do tego, że zaczęłam czytać, gdy było rozdziałów 60.
Zarwałam dwie nocki i wypiłam litry kawy, byle nadrobić historię. Nie żałuję. Codziennie zaglądam na bloga i ze smutkiem zamykam kartę, nie widząc nowego rozdziału. Zżyłam się z tym blogiem. Urywasz w odpowiednich momentach, co zachęca czytelnika do dalszego czytania, bo musi wiedzieć, co dalej stanie się z bohaterami. Historia jest tak dobrze zrobiona, że wszystko nie jest takie przesłodzone, że wszystko układa się wspaniale i tak, jak bohaterowie sobie tego życzą.
Na początku denerwowało mnie to, że nie mogłam się połapać, z czyjej perspektywy jest to pisane. Teraz nabrałam wprawy i po kilku zdaniach już wszystko jest jasne, choć sądzę, że większość osób (w tym ja) są przyzwyczajone, iż jest napisane, czyje są to 'wspomnienia'. Ale tak jak już napisałam, jest okej i wszystko ogarniam.
Co do pomysłu na całą historię nie muszę się raczej wypowiadać, bo wiadomo, że oryginalny i nigdzie wcześniej się z takim czymś nie spotkałam. :)
No więc... to chyba na tyle, co chciałam ci przekazać c: Życzę weny i serdecznie pozdrawiam. xx
#spam (przepraszam, jeżeli ci to przeszkadza, zawsze możesz usunąć komentarz xx) http://variable-fanfiction.blogspot.com/
Wiem, że wiele osób ocenia bloga po szablonie, ale to tak jakby oceniać książkę po okładce... Kompletnie bez sensu. Przyznam się bez bicia, że nie potrafiłam zrobić nic innego i postawiłam na prostotę. Poza tym dopiero wchodziłam w ten blogowy świat i nie wiedziałam, skąd bierze się szablony. Teraz myślę, że fakt, iż użyłam mojego rysunku sprawia, że ten blog jest taki bardziej mój :) Spędzam na nim wiele czasu, więc dobrze, że nie 'bije' po oczach...
UsuńCieszę się, że wśród codziennych obowiązków znalazłaś czas na moje opowiadanie :) Cieszę się, że ci się spodobało...
Wiele osób pisało mi o tym, by zaznaczać, do kogo należy perspektywa, ale ja od samego początku wiedziałam, że nie chcę tego robić. Tak samo jak nie dodałam zakładki z bohaterami i innych takich 'bajerów' ;) Czy w książkach są takie rzeczy? A ta historia nie została wymyślona z myślą o blogu. Miałam już kilka rozdziałów, gdy postanowiłam ją pokazać innym i musiałam trochę sztucznie podzielić ją na rozdziały...
Zależało mi na tym, byście poznali bohaterów na tyle, by rozpoznawać ich powiedzonka i charakterystyczne zachowania... Cieszę się, gdy spotykam się z opinią, że to mi się udało... Masz rację co do tego, że wiele osób jest przyzwyczajonych do konkretnych rzeczy na blogach, ale ja nigdy nie chciałam pisać czegoś takiego co inni. Miałam swój pomysł i chcę go się trzymać aż do końca :)
Dziękuję z całego serca za komentarz i za te wszystkie przemiłe słowa :)
Pozdrawiam xx
Cudeeeńko ! Zapraszam do siebie http://maciekmajkastory.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ci się spodobało ;)
UsuńPozdrawiam xx
Nie wiem czemu ubzdurało mi się że w ostatnim rozdziale, że Louis wchodzi do Sali Kate. Osoby które obstawiam umieszczałam właśnie tam. Nie napisała, ale prócz El i tego padalca Dyrektorka, myślałam o Zaynie. W sumie każda z tych osób się sprawdziła, z tym ż w różnych miejscach ale o tej samej porze . Nie wiem czemu ale jak czytałam, że w domu Lou jest El, miałam dziwne wrażenie, że to spisek z Padalcem (tak będę nazywała czarny charakter dla potrzeb komentarzy). No i zaraz Tomlinson dostał ten straszny mms. Szczerze, to przestałam czytać, i dopiero na drugi dzień dokończyłam. Często tak mam z Twoim opowiadaniem. Zbyt dużo emocji jak na jednorazową dawkę.
OdpowiedzUsuńScena w szpitalnej Sali, prawie jak ze snu Malika, tylko ofiara nie ta. Ty to potrafisz wzmagać emocje, czułam się jakbym oglądała Hitchcocka. Wow, ta scena jest wielka i straszna w swej doskonałości. Czy to co napisałam ma jakiś sens ?
Pytam się dlaczego operują Padalca? Powinni pozwolić mu się wykrwawić albo oddać w ręce Louisa. On by już wiedział co z nim zrobić. A może zostawić go z Alex, ta noga w gipsie na pewno kilka razy wylądowałaby mu na brzuchu i tyłku .
Malik już kilka razy został moim bohaterem, a po tej akcji nikt nie ma szans go zdetronizować. Miejsce pierwsze jest na wieki wieków jego. Amen.
No i dobrze, że w końcu Niall doszedł do wniosku ze coś musi zrobić aby odnaleźć swoją Kate. Najwyższy czas bo jak nic nie zrobi to skopie mu tyłek.
Wiem, że jest już nowy rozdział, ale nigdy nie czytam przed zostawieniem komentarza. Dlatego po ostatni zdaniu tego rozdziału zastanawiam się kto umarł. Mam nadzieję, że Padalec, ale to byłoby zbyt piękne i chyba kończące historię. Kate odpada. Prawda? No to został Mark, ale chyba nie zrobisz nam tego, on jest świetny, a ta chemia jaka jest między nim i Kate (oczywiście nie myślę o miłości). Nie uśmiercaj go, proszę …
Czytając ten rozdział tyle się działo, że aby o niczym nie zapomnieć wypunktowałam sobie o czym mam napisać. Wszystkie punkty odhaczone i komentarz kompletny (oczywiście zgodnie z moją listą). Ale teraz już kończę bo muszę przeczytać co tam się dzieję w kolejnym rozdziale…
Dziękuję ci za ten wspaniały komentarz i te wszystkie miłe słowa :) Muszę przyznać, że strasznie cię podziwiam, bo ja nie mogę się zmusić do napisania niczego sensownego, gdy wiem, że czeka mnie jeszcze kolejny rozdział do przeczytania. Włącza mi się coś takiego, że muszę wiedzieć wszystko i nie ma zmiłuj się ;)
UsuńZa dużo emocji na jeden raz? Wow... Czegoś takiego jeszcze nikt mi nie powiedział... W sumie cieszę się, że jest ich tak wiele. Zawsze chciałam opisywać emocje i starałam się dobrze je odzwierciedlić, byście i wy mogli je poczuć. Twoje słowa są dla mnie dowodem, że się udało :)
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam xx
Jestem pod wielkim wrażeniem! Po prostu czytam Twoje opowiadanie i nie chcę przestać, historia tak bardzo wciąga, że zapominam o całym Bożym świecie i jedyne na czym się skupiam to na czytaniu Twojej twórczości. Mam nadzieje i bardzo Ci tego życzę, abyś kiedyś wydała książkę, bo dziewczyno uwierz, że masz wielki talent i szkoda, żeby marnował się na blogu.. pisz książki a kiedyś na pewno znajdę ją na półce w empiku obok bestsellerów. :) Jesteś niesamowita! A co do akcji.. jeju ile się działo. Ale kurde, nie możesz uśmiercić Kate.. no po prostu nie możesz.. Ale zostawiam to Tobie, życzę weny i pisz szybciutko! ;*
OdpowiedzUsuńA przy okazji chciałabym zaprosić Cię do mnie, gdyż udostępniłam właśnie pierwszy rozdział opowiadania i byłabym wdzięczna gdybyś zajrzała i powiedziała, co sądzisz. Pozdrawiam i z góry dziękuję :) // http://my-bloody-sky.blogspot.com/
Cieszę się, że udało mi się cię zainteresować moim opowiadaniem :) Dziękuje ci za te wszystkie przemiłe słowa... Własna książka? To byłoby jak spełnienie najskrytszych marzeń :)
UsuńTyle pięknych słów... Dziękuję za ten komentarz.
Pozdrawiam xx
jestes genialna :) uwielbiam.twojego blogaa ....nie bd sie rozpisywac jak.inne dziewczyny bo nie o.to mi chodzi tylko.o to zeby.cie poinformowac iz jestes moim wzorem mozna.pow.ze.idolka hihi:) te emocje podczas czytania niedoopisania:)
OdpowiedzUsuńDziękuję ci za te wszystkie cudowne słowa i naprawdę bardzo się cieszę, że moje opowiadanie tak ci się podoba :)
UsuńNigdy nie sądziłam, że ktoś mi kiedyś powie/napisze, że jestem jego idolką. Niesamowite...
Pozdrawiam xx