I znów siedziałam w samochodzie. „A ledwo w jedną stronę
udało mi się dojechać” jęknęłam, mając na myśli moją chorobę lokomocyjną.
Wciąż nie rozumiałam jak do tego doszło. „Przecież siedziałam tam z nimi, na
miłość boską! Kiedy oni to wymyślili?” Byłam przy tym jak Louis się żegnał.
Wyszedł przecież. Gdy wychodziłam do łazienki przeprać kilka ciuchów wydawało
mi się, że słyszę jak zapala silnik. „Więc jak to się stało, że siedzę znów w
tym samochodzie?” I jeszcze oni, niedający mi dojść do słowa. Tych dwoje to
chyba nikt nie przegada. „A jak reszta zareaguje na moją obecność?”
denerwowałam się. „Ledwo ze mną wytrzymali te kilka godzin.”
- A jeśli twoi przyjaciele się nie zgodzą? – zapytałam
cicho z nadzieją w głosie.
- Już się zgodzili – odpowiedział wesołym głosem. – Wręcz
nakazali mi, bym cię przywiózł z powrotem. Więc nie możemy ich zawieść.
- A co jeśli... – próbowałam powiedzieć coś jeszcze, ale
moja zdradziecka przyjaciółka przerwała mi w pół słowa.
- A co jeśli okaże się, ze to genialny pomysł?
- To jest genialny pomysł – poparł ją Louis. – W końcu ja
to wymyśliłem, a ja wiem co mówię. Przeważnie. Ale teraz wiem. Nic się nie
martw – przekonywał dalej. – Będzie dobrze.
Chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale ostatecznie
zrezygnowałam. Alex na tym zależy. Będzie mogła trochę ode mnie odpocząć i od
moich problemów. „W końcu się wyśpi” pomyślałam. A skoro oni zgłosili się na
ochotnika... „Nie wiedzą co robią.”
Przez chwilę słuchałam ich wesołej rozmowy. Oboje są tak
pozytywnie zwariowani, że nie mogłam się nie uśmiechnąć. „Zapomniałam się
dowiedzieć skąd się znają” przeszło mi jeszcze przez myśl zanim zasnęłam wsłuchana w dudnienie deszczu o dach auta.
Ktoś delikatnie dotknął mojej dłoni... „Kto? Co?”
przeraziłam się i podskoczyłam jak oparzona.
- Spokojnie, kochanie, to tylko ja – usłyszałam głos Alex.
– Już dojechaliśmy.
Odpięłam pas i ostrożnie wysiadłam. Deszcz wciąż zacinał.
„Znów będę mokra” przeszło mi przez myśl. Usłyszałam jak Lou wyciąga moją torbę
z bagażnika i zatrzaskuje go, a następnie podaje klucze mojej przyjaciółce.
- Proszę – powiedział. Słyszę jak kluczę lądują w jej
kieszeni. – Możesz nim jeździć jak długo chcesz. Zastanów się nad tym.
- Nie będę was tak wykorzystywała. Tylko dziś i jutro
rano. I tak mam już bilet miesięczny. Ale dziękuję za propozycję, dobry
człowieku.
- Ależ nie ma za co, dobra kobieto.
Przekomarzali się tak przez całą drogę do wejścia do
hotelu. Szłam trzymając Alex za rękę. „Z nią zawsze byłam bezpieczna”
pomyślałam. „Co teraz będzie?” Moje oczy same zamykały mi się ze zmęczenia.
Wszystko mnie bolało... Poczułam powiew ciepłego powietrza na skórze. Jesteśmy
już w środku. „Nie ma już odwrotu. Nie dam rady. Przecież ja ich nawet nie
znam” zaczęłam panikować. Nawet cofnęłam się o pół kroku...
- O nie, nigdzie nie wracamy – Alex jak zwykle domyśliła
się wszystkiego. – Jedziesz na górę. Ja muszę pojechać windą dla pracowników.
No i zadbać o to, by menadżer mnie nie namierzył – zaśmiała się. – A uwierz,
czasami myślę, że on ma radar w dupie. Niedługo będę – rzuciła jeszcze i
usłyszałam, że się oddala.
- Chodź ze mną – usłyszałam i poczułam jego palce
delikatnie ujmujące moje. Przeszył mnie dreszcz. Poczułam, że on też zadrżał.
„Denerwuje się przy mnie” przemknęło mi tylko przez głowę. Poszliśmy do windy i
już po chwili zatrzymaliśmy się pod drzwiami pokoju.
- Gotowa? – zapytał mnie delikatnie ściskając moją
dłoń.
- Gotowa – powiedziałam niepewnie.
I mimo, że wcześniej słyszałam różne głosy, gdy Lou
otworzył drzwi zapadła cisza. „Tak ma być przez cały czas? Ja tu zwariuję.”
- Witamy ponownie – powiedział Niall i wręcz czułam, że się
uśmiecha. – Wiedziałem, że szybko zatęsknisz za smakołykami ode mnie. No, a
skoro byłaś na wycieczce, to masz może coś dla mnie? Najlepiej do jedzenia i
słodkiego...
- Och dałbyś już sobie spokój z jedzeniem na dziś – Zayn
mu przerwał, ale w głosie wyczuwałam, że bawi go zachowanie przyjaciela. –
Cześć Kate – dodał jeszcze.
- Co tak długo? – żalił się Harry. – Stęskniłem się.
- Hej. Miło cię znów widzieć. I strasznie się cieszymy, że
się zgodziłaś. – Teraz już byłam pewna, że Liam pełni tu rolę dorosłego.
- Hej – powiedziałam cicho i spróbowałam się uśmiechnąć. –
Dziękuję.
- Nie ma sprawy. Cała przyjemność po naszej stronie. A
gdzie Alex? Nie miała przyjechać z wami? – zdziwił się Niall.
- Zaraz przyjdzie – powiedział Lou i położył moją torbę na podłodze. – Chodź, usiądziemy – zwrócił się do mnie kierując mnie znów w to
samo miejsce na kanapie. Po chwili usłyszałam, że inni też się rozsiadają.
- Napijecie się czegoś – zapytał Liam. – Znów trochę
zmokliście.
Pokręciłam przecząco głową. „Napiłabym się czegoś gorącego”
pomyślałam o moich lodowatych dłoniach i mokrym podkoszulku. Wcale nie było mi
za ciepło.
- Jasne – Lou chyba czytał mi w myślach. – Gorącej
herbaty. Nawet jeśli nie chce ci się pić, to dłonie sobie rozgrzejesz. – „To
było do mnie.”
Ktoś wyszedł do kuchni. W tym samym momencie rozległo się
pukanie do drzwi. Usłyszałam, że któryś wręcz rzucił się do nich.
- Cześć, jestem Alex.
- Hej. Niall. Wejdź proszę.
- Wow. Zawsze wiedziałam, że musi tu być ładnie.
Trochę przynudnawo, ale z klasą.
Uśmiechnęłam się myśląc o mojej wielobarwnej przyjaciółce.
Lou także nie mógł się powstrzymać i dodał tylko cicho:
- Z pewnością przynudnawo...
- A co wy tu jakąś stypę urządzacie. Cicho tu jak w kościele – śmiała się. – Cześć reszcie. Jestem Alex.
Przedstawili jej się wszyscy łącznie z Liamem, który
właśnie wrócił. Zachodziłam w głowę, jak to jest z tą ich znajomością. „To w
końcu ich zna, czy nie?”
- Herbatka. Fajnie będzie dla odmiany dać się obsłużyć,
zamiast służyć... – zaśmiała się i zaczęła opowiadać jakieś niesamowite
historię o gościach hotelowych i pracownikach. Po chwili wszyscy zanosili się
ze śmiechu i nie zdziwiłabym się, gdyby ktoś się wręcz popłakał. Ktoś nalewał
herbatę i po chwili poczułam, że Lou chwyta mnie za dłoń i podaje mi kubek.
Trzymam go w obu rękach starając się ogrzać palce. „Cudowne uczucie.” Przysłuchiwałam
się prowadzonej rozmowie i tej wymianie historyjek, bo teraz już każdy miał coś
do dodania. Chłopcy najczęściej o sobie nawzajem. Poczułam, ze Lou sięga po coś
przed sobą, a po chwili kładzie mi znajomą poduszkę na kolanach. Oczy mi się
same zamykały mimo iż te opowieści raczej nie należały do nudnych. Jeszcze
starałam się walczyć z sennością, ale już wiedziałam, że przegrywam...
Na początek przepraszam, że nie skomentowalam poprzedniego rozdziału ale byłam w szkole i byłam zbyt zmęczona żeby cokolwiek zrobić. Oczywiście oba są świetne, cieszę się, że chłopcy są tacy pomocni i zdecydowali się na taki krok. Mam nadzieję że Kate całkowicie przekona się do ich pomysłu i będzie się doskonale czuła w ich towarzystwie. Brakuje mi jak na razie wyjaśnienia tego maltretowania ale myślę że celowo nie umieściłaś jeszcze tego wątku. Może lepiej by było gdyby to Kate otworzyła się i powiedziała co ją spotkało, np Louisowi. Ale co ja pisze, Ty najlepiej wiesz jak ma się to wyjaśnić:-) czekam oczywiście na kolejny, trzymaj się ciepło, pozdrawiam M.Payne :-)
OdpowiedzUsuńbyć może taki był plan ;) tylko z tym zaufaniem, to czasami ciężka sprawa... pracuję nad tym
UsuńCudowny jak zawsze:)
OdpowiedzUsuńdziękuję
UsuńCieszę się ogromnie, że nie pozwalasz mi tyle czekać na kolejne rozdziały;p. Ucieszyłam się jak małe dziecko widząc jedenastkę. A czytając ją, nadal nie mogłam pozbyć się tego ogólnego uczucia szczęśliwości. Harry jest tutaj taki uroczy... *,* To "Stęskniłem się" w jego wykonaniu mnie po prostu rozwaliło;p. Jakoś tak dziwnie mnie rozczuliło... ;) No dobrze, inni też są uroczy i bardzo troskliwi, temu zaprzeczyć się nie da;p.
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie cieszę się, że masz wenę na to opowiadanie i sumiennie poprawiasz mi humor nowymi rozdziałami. Sposób w jaki wszystko opisujesz jest po prostu... magiczny. Gratuluję i zazdroszczę zarazem ;p. Także kontynuuj to dalej, ale błagam, szybciej do sedna. Bo ja naprawdę siedzę jak na szpilkach, z niecierpliwością czekając na rozwikłanie tajemnicy. Więc pospiesz się, bo sobie tylko solidnie tyłek pokłuję;p
Ale poważnie. Będę banalna i napiszę, że rozdział jak zwykle świetny i że czekam na następny. Także ten... Dodawaj szybko;p
http://boy-from-bakery.blogspot.com/
z tym szybciej do sedna, to może nie był tak prosto... cała ja... zawsze muszę zbłądzić po drodze ;) ale postaram się
UsuńNormalnie ubustwiam ten blog jest inny niż wszystkie;P
OdpowiedzUsuńjest taki nie wiem jak go opisaać ;P
Paulaa!!!
czekam na kolejny rozdział ;P
dziękuję ci bardzo :) każdy twój komentarz sprawia, że uśmiecham się do monitora :) a uwielbiam się śmiać
UsuńTak na początku patrzę i mi się wyświetla że dodałaś nowy rozdział, normalnie nie wierzyłam ledwo tamten przeczytałam a tu już nowy KOCHAM CIĘ ZA TO ! Super że tak szybko dodajesz rozdziały ja się zbieram przez tydzień i się dokulać z jednym nie potrafię, naprawdę pełen podziw dla ciebie i że ci się chce przede wszystkim ;P
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to tak jak tu wyżej nie potrafię się doczekać aż rozwikłasz tą całą tajemnicę tylko mi się coś wydaję, że jeszcze poczekasz sobie z tym ...
No ale cóż ... tak na koniec dodam jeszcze tylko że czekam oczywiście na następny i mam nadzieję że znowu szybko się pojawi xD
znam to uczucie, ja tak zawsze czekam na twoje rozdziały :) póki co mam w miarę łatwo, bo wystarczy tylko przepisać notatki do komputera (co okazało się żmudną robotą) - nie wiem jak będzie, gdy będę musiała dopiero napisać rozdział...
UsuńPrzepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego, ale mi się zapomniało :D Kate strasznie przypomina mi są siebie. Ja także jestem takim trochę odludkiem, który najczęściej siedziałby w swoich znajomych czterech kątach i nie poznawał nowych ludzi. Louis ma na nią cudownie dobry wpływ i to w tym wszystkim jest najlepsze. Czy wspominałam, że z całego One Direction lubię właśnie niego? (: Nie, no to już wiesz!
OdpowiedzUsuńJest opiekuńczy, słodki, zabawny. Prawdziwy skarb, przy którym Kate z pewnością będzie czuła się wyjątkowo - ach, jak ja jej zazdroszczę (może nie wszystkiego, ale.. sama rozumiesz)
Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia, masy pomysłów, a przede wszystkim czasu! (:
matrioszkaa! xx
[chocolattesmile]
Kate ma też trochę ze mnie, to może jesteśmy do siebie podobne ;)
Usuńdziękuję za życzenia, przydadzą się do walki z chorobą
Swietny!
OdpowiedzUsuńNa prawde!
Czekam na nn.
Zapraszam na Larrego.
larryisforever.blogspot.com
dziękuję i już lecę przeczytać twoje opowiadanie :)
UsuńSłońce czekam na nn:* Jest genialny <3
OdpowiedzUsuńdziękuję
UsuńRozdział zajefajny
OdpowiedzUsuńMasz talent:) Super piszesz i w ogóle ;P Czekam na NEXTA, dodawaj szybko!!
http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/
dziękuję i do zobaczenia na twoim blogu :)
Usuńświetne :*
OdpowiedzUsuńmój i koleżanki blog : http://yearwithyou.blogspot.com/
~Kaśka Directioner
zaraz lecę czytać wasze opowiadanie :)
UsuńTo tak. Dzisiaj zaczęłam czytać i chętnie skomentowałabym każdy rozdział osobno, ale tak się wciągnęłam, że ciężko mi zrobić przerwę chociażby, aby napisać komentarz. Chciałabym doczytać dzisiaj do ostatnio dodanego przez Ciebie rozdziału, ale jest za dwadzieścia druga, więc nie wiem czy dam radę. Czuję, że niedługo zmorzy mnie sen i tak się to skończy. O blogu przypadkowo przeczytałam na tt i nie żałuję, że zaczęłam czytać.
OdpowiedzUsuńStyl jakim piszesz jest nieziemski. Czyta się łatwo, z przejęciem i dosłownie pożeram tekst.
Kate jest bardzo tajemniczą i ciekawą postacią. Nie spodziewałam się po pierwszym rozdziale, że okaże się osobą niewidomą i tak odmienną, przy czym wyjątkową. Jej historia mnie urzekła, a dalsze losy bardzo ciekawią. Jestem wniebowzięta. Natomiast Alex jest w stu procentach bohaterką przepełnioną pozytywnymi emocjami. ta energia i radość jaką tryska na każdym kroku. Ukazujesz ją w cudownym świetle. Uwielbiam ją. Chłopacy też zostali przedstawieni w jak najlepszych barwach. Poświęcenie, oddanie, pomoc drugiej osobie to cechy, które są wysoko cenione.
Będę często dodawać komentarze i mam nadzieję, że Cię nimi nie zanudzam i chętnie będziesz czytała moją opinię. Na razie kontynuuje czytanie i życzę powodzenia w pisaniu kolejnych rozdziałów. ~ prima
Dziękuję ci za te wszystkie przemiłe słowa... Bardzo się cieszę, że udało mi się cię zainteresować historią Kate :)
UsuńPięknie. *-*
OdpowiedzUsuńCo jest z tym zajebistym opowiadaniem? Nie to, żebym narzekała czy coś, bo to było cudowne, ale przecież aż tak dużo rzeczy do płakania to tu nie było, a tu proszę... Oczy mi się zaszkliły.
Ty to chyba serce z kamienia rozpuścisz♥
Dziękuję ci, że czytasz te moje wypociny... Cieszę się, że udało mi się ubrać w słowa emocje, które mną kierowały :) A dobre łzy nie są złe...
Usuń