Siedzieliśmy w salonie świeżo po rozmowie z Lou. „A więc
przyjedzie” pomyślałem. „I z nami zamieszka.” Sam nie wiem dlaczego konkretnie,
ale byłem z tego faktu bardzo zadowolony. „Będę ją miał obok siebie. Dosłownie
na wyciągnięcie ręki...”
- Głodny jestem – odezwał się Niall, a reszta tylko się
zaśmiała.
- Jak zawsze – dodałem.
- Przez tą całą burzę mózgów zgłodniałem – marudził dalej.
– Nie ma nic gotowego, a robić mi się nie chcę...
- No ja raczej ci nie zrobię – powiedziałem.
- Na mnie też nie licz. Muszę ogarnąć resztę. – Liam podniósł się z fotela. – Niedługo przyjadą. Zobaczymy co ta cała Alex nam
powie, ale na wszelki wypadek idę posprzątać u siebie.
- To może ja ogarnę kuchnię – powiedział Niall ciężko
wzdychając – już nawet zacząłem...
- I pewnie teraz ja powinienem posprzątać ten syf u nas –
zaśmiał się Harry. – Bo raczej jeszcze tylko mój i Louisa pokój wchodzi w grę.
- Chyba tak – Liam spojrzał na mnie wymownie.
„Może udać, że nie wiem o co mu chodzi?” pomyślałem. Ale
wcale nie miałem na to ochoty.
- To ja ci pomogę – zwróciłem się do Harry’ego i polazłem
za nim do pokoju. Zdążyłem jeszcze zauważyć, że Liam uśmiechnął się pod nosem i
już go nie było. „Co on tam idzie sprzątać skoro zawsze ma porządek?”
przemknęło mi jeszcze przez myśl.
W pokoju Harry już zaczął zbierać porozrzucane na podłodze
ciuchy. Co się dało upychał w szufladach, a resztę po prostu wrzucał do otwartej
na oścież szafy. „To się nazywa ekspres” zaśmiałem się w duchu.
- To ja ogarnę łazienkę – zaoferowałem się i przemknęła mi
myśl, że może być tam nieco czerwono zważywszy, że Kate z niej korzystała.
Przestąpiłem próg łazienki i rozejrzałem się. Oprócz kilku
elementów garderoby, które od razu wrzuciłem do kosza z brudami, łazienka lśniła
czystością. Wanna błyszczała jakby ją ktoś dopiero umył. Tylko na lustrze widać
było jakiś tłusty ślad. Wytarłem je szybko, ale przez myśl przemknęło mi, że
ona raczej nie będzie go potrzebować.
- Zayn – Harry wszedł do łazienki – co mam z tym zrobić?
Dać do prania?
Spojrzałem na niego. W dłoniach trzymał biały szlafrok i
bluzę Lou. Obie rzeczy były zabrudzone krwią.
- Krew się chyba w zimnej wodzie moczyło, ale w sumie nie
wiem... – zacząłem. – Wrzuć do brudów. Później się pomyśli. Albo zapytaj Liama
– powiedziałem wzruszając ramionami.
- OK – powiedział i wepchnął obie rzeczy do kosza przy
drzwiach. – Na sam widok tej bluzy robi mi się słabo. Teraz kumam dlaczego
miała czarną bluzkę.
- Tu nie ma co sprzątać – rozejrzałem się jeszcze raz po
łazience. – Louis musiał już wcześniej to zrobić.
- Już szybciej Liam. Chociaż kto tam wie. – Harry zamykał
kosz i z powrotem kładł na nim czyste ręczniki. – Pokój już też w miarę wygląda.
- Chłopaki... – Niall wpadło do środka i zatrzymał się
zdziwiony na nasz widok. – A co wy tak obaj w łazience...
- Nic takiego. Po prostu już skończyliśmy. A gdzie się
pali? – zaśmiał się Harry.
- Bo tak mi przyszło do głowy, że raczej powinniśmy uzupełnić
zapasy, bo ona raczej nie będzie nic zamawiała pod naszą nieobecność. A kuchnia
świeci pustkami. Jak myślicie?
Już miałem się zaśmiać, że tylko jedzenie mu w głowie, ale
przecież on ma racje. Trzeba coś tam kupić.
- W sumie masz rację – zacząłem – ale może powinniśmy
zaczekać, aż przyjadą. Może dowiemy się co konkretnie Kate lubi, albo coś w tym
stylu.
- No ale to by znaczyło, że ktoś będzie musiał jechać do
sklepu i ją zostawić... – zasmucił się Niall.
- Stary – spojrzałem na niego – przecież nie będziemy nad
nią siedzieć wszyscy. A jutro to nawet samą ją zostawimy, bo o 8 mamy być w
radio.
- No niby wiem, ale i tak bym nie chciał...
- To pójdzie ktoś inny, albo się po prostu zamówi. Żaden
problem – klepnąłem go po ramieniu. – Chodźmy do salonu, albo zobaczyć czy
Liamowi nie trzeba pomóc.
- To ja idę do kuchni, bo jeszcze nie skończyłem.
Skierowaliśmy się do pokoju na końcu korytarza. Zastaliśmy
przyjaciela zamyślonego w łazience. Zarówno ona jak i sypialnia świeciły
czystością.
- O czym tak dumasz? – zapytał Harry uprzedzając pytanie,
które właśnie miałem zadać. Liam drgnął.
- Chyba jednak mój pokój odpada – powiedział cicho. – A
raczej łazienka – dodał.
- A co z nią nie tak? – zdziwiłem się rozglądając się
dookoła. „Idealnie czysta.”
- Nie jest przystosowana dla...no wiecie – zaczął. – U nich
jest wanna z uchwytami i można bezpiecznie usiąść. I prysznic chyba też jest
inny. Bez takiego progu jak ten tutaj – kontynuował.
- Dajmy sobie spokój na razie, co – powiedziałem. –
Najlepiej będzie chyba zaczekać i zapytać się tej całej Alex, bo i tak nie mamy
o tym zielonego pojęcia.
Skierowaliśmy się do salonu.
- I tak sobie pomyślałem, że przydałoby się wyskoczyć na
małe zakupy – ciągnął Liam, a my z Harrym tylko spojrzeliśmy na siebie.
- Niall już wpadł z tym pomysłem – powiedziałem – i
doszliśmy do wniosku, że też warto najpierw zapytać, co ona lubi i z czym sobie
poradzi sama, gdy my będziemy musieli wyjść.
- W sumie racja -
przytaknął. – Może trzeba mu tam pomóc... – zaczął, ale w tej samej chwili
Niall wyszedł z kuchni.
- Skończone – dodał z uśmiechem.
Rozłożyliśmy się w salonie. „To czekanie mnie
wykańcza.”
- Mogliby już przyjechać – powiedział Harry, a wszyscy mu
przytaknęliśmy. – To czekanie mnie wykańcza.
- Nie tylko ciebie - zaśmiałem się – Wszyscy siedzimy jak
na szpilkach.
- Powinniśmy spróbować zachowywać się normalnie –
powiedział Liam. – Chyba nie będziemy cały czas siedzieć i się na nią gapić.
- To co do normalnego zachowania, to ja idę zapalić póki
jeszcze ich nie ma – powiedziałem podnosząc się z kanapy.
- Zrobię sobie kanapkę – usłyszałem jeszcze słowa Nialla
wychodząc na taras.
„Cholernie zimno” pomyślałem gdy podmuch wiatru uderzył we
mnie. Spojrzałem na plaże. Woda niespokojnie obmywała brzeg. Moje oczy
skierowały się w wiadome miejsce. Ledwo mogłem coś dostrzec w tych
ciemnościach. Zapaliłem papierosa i oparłem się o barierkę. „Jakbym dorwał tego
skurwysyna, który jej to zrobił, to bym go chyba zabił” pomyślałem. Przywołałem
obraz Kate siedzącej na plaży. Przypomniałem sobie jak każdego dnia ją
obserwowałem i nagle przyszło mi do głowy, że przecież prawie codziennie padało
choć przez chwilę.
- Kurwa, jaki kretyn ze mnie – powiedziałem do siebie ze
złością. – Trzeba było gapić się dalej i czekać aż zamarznie idioto.
Teraz gdy już wiedziałem, że to nie jest pierwsza lepsza
laska z ulicy tylko ktoś, kto naprawdę potrzebuje pomocy, było mi tak strasznie
głupio. Dorabiałem sobie jakąś porąbaną filozofię zamiast już pierwszego dnia
pójść tam i to sprawdzić. Jak ja teraz zazdrościłem Lou, że jest tam z nią. Ale
z drugiej strony cieszyłem się, że jest jaki jest. Bez zastanowienia do niej
pobiegł. I to okazało się bardzo mądrym posunięciem. Usłyszałem, że Liam
odbiera telefon. Zamarłem.
- To Danielle! – krzyknął, bo zauważył nasze spojrzenia. –
Zaraz wracam – dodał i skierował się do kuchni. – Cześć kochanie. Co u ciebie?
I znów zacząłem oddychać. Fale uderzały o brzeg, a wiatr
nieustannie dął sprawiając, że przeszywał mnie chłód. „Stoję tu kilka minut, a
już trzęsę się z zimna” pomyślałem i trwałem tak nadal jakby próbując się
ukarać. Znów przywołałem obraz Kate. Takiej jaką ujrzałem w drzwiach, gdy Louis
przyprowadził ją do nas. Ledwo sięgała mu do ramion. Mokre kosmyki przylepiały
się jej do twarzy, a z kucyka kapała woda. Jasnoniebieskie dżinsy i czarna
koszulka z długim rękawem nie mogły jej ochronić przed deszczem. A mokre
trampki bardziej szkodziły niż pomagały. Cała była przemoczona. Liam mówił, że
jej ciuchy można było wykręcać.
- A ty stałeś i się gapiłeś baranie – znów nie mogłem się
powstrzymać, by sobie tego nie powiedzieć.
- Wiesz, że to nie twoja wina – usłyszałem za plecami.
Niall oparł się obok mnie z kanapką w ręku. – Nikt z nas nie mógł nawet
domyślać się czegoś takiego.
- Wiem – rzuciłem przed siebie resztę papierosa – ale aż
boję się pomyśleć... Gdyby nie Lou...
- To już mamy za sobą. Teraz musimy tylko zapewnić jej tu
jak najlepsze warunki. A od tej plaży wszystko będzie lepsze – powiedział. –
Chodź do środka. Nie chcesz chyba się rozchorować.
- Wisi mi to.
- Ale w środku raczej nie chcesz wyziębić – nie poddawał
się Niall.
- Nie... – zacząłem powoli i ruszyłem do salonu. – Od
kiedy ty się taki mądry zrobiłeś? – zażartowałem obejmując go ramieniem.
- Zawsze byłem, ale przebywając w jednym pokoju z Liamem
trudniej się wybić – teraz już obaj śmialiśmy się wchodząc do środka. Zamknąłem
drzwi. „Koniec z fajkami na dziś.”
- Harry włącz telewizor, bo nie będziemy przecież tak
siedzieć i gapić się na siebie – dodał jeszcze. – Przyjdą to się wyłączy.
wszyscy się o nią martwią, to dobrze:) jestem ciekawa dalszej akcji:D co do Twojego stylu pisania to bardzo mi się podoba, nie doszukałam się żadnych błędów a wszystko opisujesz dość ciekawie. Czekam na następny:))
OdpowiedzUsuńdziękuję i mam nadzieję, że dalszy ciąg cię nie rozczaruje
Usuńjeej db czekam na kolejny rozdział paula
OdpowiedzUsuńKurczę, kurczę, jacy oni wszyscy troskliwi:P Ale to dobrze, widać, że mają serca. Szkoda, że w tym rozdziale nie pojawiła się Kate, akcja składa się głównie z chłopaków. Bo ja wciąż jestem ciekawa co ona za tajemnicę ukrywa. Rozwiąż ją szybko, bo mnie ciekawość zeżre;P
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mojej Piekarni ;)
http://boy-from-bakery.blogspot.com/
Nowa część ;p
Pozdrawiam.! ;*
uwielbiam rozwiązywać tajemnice... niestety powoli ;)
Usuńa twoja Piekarnia jest po prostu cudowna :)
Kurde już nie mogę się doczekać aż Lou z Kate przyjadą już się zastanawiam co wymyślisz xD Chłopcy się stali strasznie opiekuńczy ale ci powiem spodobali mi się tacy :P
OdpowiedzUsuńAle wiesz znalazłam w twoim opowiadaniu najbardziej nurtującą mnie rzecz chyba z kim może być Kate ? Jak widać każdy ją lubi ... ale Zayn z Lou jakoś bardziej specyficznie... Ja tam bardziej skłaniała się do Lou ale chyba tylko dlatego że mam do niego za dużą słabość xD No ale wszystko zostaje w twoich rękach i wiem że na pewno mnie nie zawiedziesz :P
Pozdrawiam i weny życzę ;D
Ja też mam słabość do Lou ;) ale żeby Kate mogła być z nim lub Zaynem musiałabym się pozbyć ich dziewczyn... no i właśnie nie wiem...
Usuńto jest genialne.. dziewczyno jestes wspaniała że wymyśliłaś coś takiego .. :))...
OdpowiedzUsuńo matko! dziękuję ci bardzo :)
UsuńWOW. Nie potrafię z siebie nic więcej wydobyć. Czekam na kolejne rozdziały<3 (wybacz, jestem kiepska w pisaniu komentarzy)
OdpowiedzUsuńm.stylinson
mam ten sam problem, dlatego tym bardziej cieszę się, że zmusiłaś się do napisania tych kilku słó. dziękuję
UsuńJesteś niesamowita <3
OdpowiedzUsuń~Kaśka Directioner
tak samo jak ty :) dziękuję
UsuńHaha, "zawsze byłem, ale przebywając z Liamem w jednym pokoju trudniej się wybić'', rozwalło mnie to xd
OdpowiedzUsuńa tak na serio, świetny rozdział! :)
dziękuję bardzo :)
UsuńSuper masz tego bloga, masz wielki talent :) Czyta to się jak lekturę tylko, że bardzo przyjemną i pouczającą :) Skąd Ty bierzesz pomysły??? Te twoje teksty są genialne najlepsze było:,, zawsze byłem, ale przebywając z Liamem w jednym pokoju trudniej się wybić,,
OdpowiedzUsuńNo i fajnie, że chłopacy tak się o nią martwią :)
Pozdrawiam ;p
Mi też się podobał ten kawałek :) Bardzo się cieszę, że spodobało ci się moje opowiadanie. Ale lektura? Wtedy nikt by nie czytał. Zresztą sama bym nie przeczytała, no przynajmniej nie wtedy kiedy byłoby trzeba ;) Zawsze miałam lepsze książki...
UsuńW sumie za te pomysły, to chyba trzeba winić moją zwichrowaną wyobraźnię. Czasami nawet mnie przeraża ;)
Pozdrawiam i dziękuję...
Kolejne. Nie mam uż pomysłów na komentarze, więc chyba juz nie będę komentować każdego :)
OdpowiedzUsuńDlaczego tak długo? Argh.. Doczekać się nie mogę,kiedy przyjadą. *-*
OdpowiedzUsuńNiecierpliwa? Pomyśl sobie co by było, gdyby trzeba było czekać tydzień na kolejny rozdział ;)
UsuńTe opowiadanie jest inne bo od poczontku jest ciekawe
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że tak uważasz :) Starałam się...
Usuń