Widziałem parę wydobywającą się przez szparę pozostawioną w
drzwiach łazienki. Powietrze było nią przesycone. Słyszałem wodę chlupoczącą w
wannie. Czułem, że jestem we właściwym miejscu, choć nie miałem pojęcia co to
niby ma znaczyć. Ujrzałem swoją postać w lustrze. Czy ja naprawdę tak wyglądam?
Ocknąłem się. Szybko zrzuciłem z siebie przemoczone ubranie i założyłem dresy i
bluzę. Podszedłem do szuflady Harry’ego i wygrzebałem jakieś ciepłe skarpety.
Czułem, że stopy mi zamarzły. Usiadłem na łóżku i czekałem, a przed oczami
ukazywały mi się plecy dziewczyny. Musze
przestać. Uspokoić się. Przecież ona nie wie, że sekundę po tym jak obiecałem
jej nie podglądać zaglądałem do środka. „Kurwa” pomyślałem przerażony. Kolejna
rzecz, której nie powiedziałem chłopakom. Szybko naskrobałem wiadomość do
Liama:
„Żadnego wspominania o tych ranach na jej ciele. Ona nie
wie, że ja wiem.”
„OK”
W tym momencie drzwi się otworzyły i stanęła w nich ona.
Niepewna co teraz. Spojrzałem na nią i coś chwyciło mnie za serce. Wzruszenie?
Prawie tonęła w za dużym szlafroku. Nerwowo przygryzała dolną wargę. Przeszył
mnie dreszcz. Zauważyłem, że jej skóra jest lekko zaczerwieniona. „Woda była za gorąca” przemknęło mi przez głowę.
- Cieplej ci? – zapytałem zbliżając się do niej. Skinienie
głowy było wszystkim na co mogłem liczyć. Spojrzałem na jej bose stopy i znów
skierowałem się do szuflady Harry’ego. – Dam ci jakieś skarpetki na razie i
może chcesz coś do ubrania zamiast tego szlafroka. Wyglądasz jakbyś miała się w nim zgubić –
paplałem bez sensu. – Chodź i usiądź tutaj, a ja czegoś poszukam. – To mówiąc
wcisnąłem jej skarpetki w dłoń, a drugą delikatnie ująłem i podprowadziłem do
łóżka. Skierowałem się do szafy. Kątem oka widziałem jak delikatnie dotyka
narzuty. Usiadła i zaczęła zakładać skarpety. Jej palce były bardzo
zaczerwienione. Chwyciłem bluzę i spodnie dresowe i skierowałem się w jej
stronę. „Mam nadzieję, że czyste” pomyślałem i odruchowo powąchałem ciuchy.
- Proszę, załóż to. – powiedziałem kładąc jej ubranie na
kolanach. – Też będzie za duże, ale z pewnością nie aż tak. Wyjdę na chwilę do
łazienki, dobrze? – zapytałem. I znów skinienie głowy. Zamykałem już prawie
drzwi, gdy usłyszałem ciche:
- Dziękuję.
Jej przemoczone rzeczy leżały obok wanny równo poskładane.
Podparte torbą. Myśl, by do niej zajrzeć przemknęła mi przez głowę. „Kretyn.”
Spojrzałem na zegarek. W pierwszej chwili pomyślałem, że się zepsuł. Wydawało
mi się, że upłynęły wieki, a tymczasem to była jedna godzina... „Ile czasu jej
dać na przebranie?” pomyślałem znów zerkając na wyświetlacz. Odczekałem pięć
minut opierając się o umywalkę i chłodząc czoło o taflę lustra. Wyprostowałem
się, zrobiłem głęboki wdech i powoli otwierałem drzwi.
- Mogę już? – zapytałem, zastanawiając się czy można
usłyszeć skinięcie głowy.
- Tak – cichy szept przerwał moje myśli.
Siedziała dokładnie jak ją zostawiłem. Jedyna różnica to,
ze teraz miała na sobie moje ciuchy, a na kolanach złożony równo szlafrok. „Mi
by się nigdy tak nie udało” przemknęło mi w głowie.
- Jeśli nie chcesz iść do salonu, zrozumiem. Oni też –
powiedziałem. – Mogę przynieść ci tu herbaty. I chyba Niall zorganizował jakąś
zupę, to się rozgrzejemy.
Wstała powoli z łóżka i niepewnie zrobiła dwa kroki, aż
natknęła się na jakiegoś buta. „Oczywiście mojego.” Zatrzymała się wyczekująco.
Podszedłem do niej, a ona podała mi szlafrok. Miałem ochotę rzucić go w kąt, ale
odłożyłem tylko na najbliższym krześle. Wyciągnęła dłoń jakby szukała mojej.
Pomogłem jej ją znaleźć, a ona tylko delikatnie ujęła moje palce. W tym momencie
prąd przebiegł mi przez całe ciało. Mógłbym przysiąc, że zaczęło się w
palcach...
- Jesteś pewna? – upewniłem się, czy dobrze ją rozumiem.
- Tak – szepnęła i wydawało mi się, że znów widzę te
nieśmiałe uniesienie kącika ust.
Otworzyłem drzwi i skierowałem się wolno do salonu.
Widziałem jak chłopaki zastygli w oczekiwaniu. „Są wszyscy” pomyślałem i
poczułem jakby wielki kamień spadł mi z serca, a w jego miejsce pojawiło się
cudowne ciepło. Stanąłem przed nimi i uśmiechnąłem się, ale oni zerkali tylko
na postać za moimi plecami.
- Może najpierw zjecie gorącej zupy – cisze przerwał Niall
i skierował się do kuchni.
Zauważyłem, że zostawili nam wolną kanapę. Skierowałem
swoje kroki w jej stronę starając się omijać wszystkie przeszkody. Kate
ściskała moje palce, ale już tak się nie trzęsła ze strachu jak wcześniej.
A przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Posadziłem ją w rogu, a sam usiadłem obok. Przyjaciele wpatrywali się w nas
niepewni czy powinni coś powiedzieć. Na szczęście cisze przerwało pojawienie
się Nialla niosącego dwa parujące talerze.
- Proszę – powiedział podając mi pierwszy z nich i
oczami pokazując, że mam go podać Kate.
- Gorące – powiedziałem odbierając zupę.
- No takie miało być.
Zayn podał mi poduszkę, którą miał za plecami.
Spojrzałem na niego pytająco.
- Postaw na tym talerz, to sobie nóg nie poparzysz –
powiedział spokojnie. I to niby ja miałem być tym geniuszem?
Położyłem poduszkę na jej kolanach. Jej drobne palce od razu
zaczęły ją badać.
- Kate... – zacząłem, niepewnie kładąc talerz na tym
prowizorycznym stoliku. – Uważaj, bo naprawdę gorące.
Zobaczyłem jak jedną dłonią dotyka brzegu talerza jakby go
podtrzymując, a palcami drugiej zatacza krąg wzdłuż brzegu. Przekłada łyżkę do
wolnej dłoni. „A więc jest leworęczna” przemyka mi kolejne moje genialne
odkrycie.
- Dziękuję... – mówi cicho nie podnosząc głowy.
- Nie ma za co – z uśmiechem odpowiada Niall i podaje mi
drugi talerz.
- Dzięki stary – uśmiecham się i zabieram się do jedzenia
prawie parząc sobie język. – A gdzie poduszeczka dla mnie? – odzywam się nagle.
– A jak poparzę sobie kolanka?
Niby nic mądrego, ale pomogło rozładować napięcie. Zayn
prychnął, Harry zaczął się głośno i zaraźliwie śmiać. Atmosfera zdecydowanie
się rozluźniła.
- Dziękuję – powiedziałem do nich bezdźwięcznie, a oni
tylko uśmiechnęli się do mnie. Wiedziałem co myślą. Od tego ma się przyjaciół.
W tym momencie wzrok wszystkich powędrował w stronę naszego gościa. Spojrzałem
na Kate, która właśnie powoli zaczęła jeść gorącą zupę...
Jejku dlaczego Twoje opowiadanie tak szybko się czyta? Codziennie zaglądam tu z nadzieją że pojawił się nowy rozdział. Moglabys mnie informować o rozdziałach na gg? Numer znasz. Czekam na nn pozdrawiam M.Payne:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za to, że czytasz moje wypociny ;) I oczywiście będę informować.
Usuńzakochałam się w Twoim opowiadaniu . uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńDziękuję ci bardzo :)
UsuńBoże ! Jak ja bardzo Cię Kocham i doceniam Twoją pracę ;)
OdpowiedzUsuńDo następnego :*
+ oczywiście jak zwykle przeszły mi ciarki po plecach i oczywiście zajebiste opowiadanie ♥
~ Kaska Directioner
Jak cudownie się czyta takie komentarze :) Dziękuję
UsuńA dlaczego mnie nie poinformowałaś o nowym rozdziale? Gdybym nie zajrzała na Twojego tt, w życiu bym nie wpadała na to, że powinnam odwiedzić bloga ;p
OdpowiedzUsuńRozdział sam w sobie jest naprawdę ciekawy. Ta opiekuńczość Louisa (przepraszam, ale ja się nie bawię w poprawne odmienianie imion xd) jest wprost cudowna i taka słodka! Widać, że mimo wszystko Kate czuje się przy nim naprawdę bezpiecznie. To piękne :D Aż mi się mordka cieszy, kiedy czytałam to jak on się względem niej zachowuje.. Będzie z nią, prawda? Musi być! Jak nie, to ja Cię znajdę i zmuszę Cię do zmiany scenariusza, haha! Więc się bój, bój! ;p
Pozdr, matrioszkaa :*
Jeszcze raz bardzo cię przepraszam. Postaram się nie zapomnieć o powiadomieniach przy następnym rozdziale. Wciąż jeszcze nie ogarniam tego wszystkiego. Mój pierwszy blog i wiedziałam, że nie będzie kolorowo. Ale obiecuję poprawę :)
UsuńCo do przyszłości scenariusza ;) to chyba nie będę zdradzać szczegółów. Mam nadzieję, że mi wybaczysz ;) Dziękuję za cudowne słowa i życzę powodzenia w losowaniu :)
Awaria komputera i prawie umarlam w oczekiwaniu na kolejny rozdział. Teraz nadrabiam zaległości. Sorry za błędy ale pisze z telefonu :)
OdpowiedzUsuńKocham Nialla i jestem mu wierna po grób ale sposób w jaki przedstawiasz Louisa sprawia, ze juz sama nie wiem co myśleć. Te jego nowe wcielenie mnie zachwyca. Czy oni bedą razem? Bo chyba nie Kate i Zayn? Juz nie mogę sie doczekać.
Tak sie zastanawiam czy będziesz pisać z perspektywy Kate. Chciałabym znać jej myśli ;) Te jej delikatne uśmiechy i próby zaufania Louisowi... Mam wrażenie, ze ona jest całkiem sympatyczna za tym całym strachem. Nawet gdy jest przerażona potrafi sie delikatnie uśmiechnąć. Ciekawe jaka była wcześniej? Pewnie dużo sie śmiała . Juz sie nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. Uzakezniasz kochana
Ania Horan
Nie mogę ci zepsuć przyjemności poznania dalszej historii więc przemilczę szczegóły ;) Louis czy Zayn? A może zdziwisz się jeszcze bardziej? Jaka jest Kate? Pozwolę ci ją poznać - może już niedługo się dowiesz czegoś więcej :)
UsuńDziękuję za twoje komentarze. Sprawiają, że uśmiecham się przez długi czas
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńnapiszę tylko że przeczytałam i nie zmieniam zdania. najlepsze, albo jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam..
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńZakochałam się w tym blogu <3
OdpowiedzUsuńZajezajrbiste w ch. <3 masz tu mojego TT: flauuder xx
OdpowiedzUsuń❤
UsuńBest Story Ever
OdpowiedzUsuńJejku :) Cieszę się, że ci się podoba :)
UsuńBoże, ryczę prawie! Serio!
OdpowiedzUsuńAha i moje komentarze nie będą długie, bo nie mam weny, ale uwierz, ze to kocham. Po prostu to tak wciąga, jest tak poruszające.. c':
Cieszę się, że moja pisanina ci się podoba :) Mam nadzieję, że szybko to się nie zmieni ;)
Usuń