Usłyszałem odgłos kroków Louisa. Wszyscy usłyszeliśmy. Od
razu zapadła cisza. Czekaliśmy na jakąkolwiek odpowiedź, która pozwoli nam
cokolwiek z tego zrozumieć.
- Co jest grane? – zapytałem prosto z mostu, gdy tylko
znalazł się w salonie. – Ona była śmiertelnie przerażona...
- Nawet nie wiem od czego zacząć, Liam – powiedział, a łzy
spływały mu po twarzy. Skąd ich się tyle u niego bierze? – Ona jest przerażona.
Śmiertelnie – dodał. – Nie wiem dlaczego – to była odpowiedź na pytanie, które
Harry chciał właśnie zadać. Zresztą wyjął mi to z ust.
- Teraz rozumiem dlaczego bała się podać mi rękę? –
powiedział cicho Zayn.
- Tak. Nie. Nie całkiem. – Louis próbował coś powiedzieć,
ale widać było, że z trudem skleca swoje myśli w zdania. – Ona nie widzi.
- Co? – Zayn popatrzył niepewnie. Wszyscy wpatrywaliśmy się
w przyjaciela wyczekująco.
- Jest niewidoma – usłyszeliśmy i w jednej chwili wiele
stało się dla nas zrozumiałe.
- Coś jeszcze się stało. Co z tobą? – trafnie zauważył
Harry. – Dlaczego płaczesz?
- Nie wiem. Nie mogę przestać – westchnął, a łzy wciąż
spływały mu po policzkach. – Ona jest tak poraniona jakby ją ktoś maltretował i
to przez długi czas. A może miała jakiś wypadek...Nie wiem, zgaduję tylko... –
kolejny głęboki wdech. – Możecie zaparzyć gorącej herbaty? Przebiorę się tylko w
coś suchego i spróbujemy się rozgrzać. Miała dłonie zimne jak sople lodu.
- Herbata już na was czeka – powiedziałem. Zaparzyłem ją
jak tylko zobaczyłem, że wstają i kierują się w stronę hotelu. – Niall zamówił
też jakieś gorące jedzenie...
- Zupę... – dodał cicho Niall. – Za jakieś 20 minut
przyniosą. Mam zamówić coś jeszcze?
- Nie wiem. Chyba nie – Lou ledwo się trzymał. – Dzięki
chłopaki. Wracam do niej.
Pokiwaliśmy głowami ze zrozumieniem i patrzyliśmy jak
idzie do pokoju ze spuszczoną głową. Teraz już wcale nie przypominał Louisa,
którego znaliśmy. Przed drzwiami wziął głęboki wdech, wyprostował się i wszedł
do środka. My opadliśmy na fotele i patrzyliśmy tylko na siebie, czekając kto
pierwszy coś powie. Sam nie wiem ile to trwało. Po prostu nie mogłem w to uwierzyć.
- Masakra – podsumował krótko Zayn przerywając ciszę.
- Musimy tu ogarnąć jak najszybciej – powiedziałem podnosząc się z miejsca. – Przecież tu można się zabić o te śmieci na podłodze.
Wszyscy poderwali się i w ciszy zaczęliśmy sprzątać ten
syf. Harry pobiegł do kuchni. Już chciałem mu coś powiedzieć, ale w tej samej
chwili wrócił niosąc worki na śmieci. Od razu poszło nam sprawniej.
- Dobry pomysł stary – powiedziałem, a on tylko wzruszył
ramionami nie przerywając pracy.
Rozległo się pukanie. Niall rzucił się na drzwi tak
szybko, że prawie wyrwał je z zawiasów otwierając. Kelner popatrzył na niego
zdziwiony.
- Dziękuję – powiedział przejmując wózek i zamykając
szybko drzwi za zdezorientowanym mężczyzną. – Wezmę to do kuchni, by nie
ostygło – zwrócił się do nas. Pokiwaliśmy tylko głowami.
- Więcej już raczej nie damy rady zrobić – powiedziałem,
gdy salon już przypominał pokój z pierwszego dnia. Wynieśliśmy worki do kuchni
i zatrzymaliśmy się niepewnie. „Co teraz?” pomyślałem.
- Idę zapalić – powiedział Zayn i skierował się na taras.
- Ja chyba też muszę zaczerpnąć powietrza – dodał Harry i
poszedł za nim.
Wyszedłem z kuchni i opadłem na fotel w salonie. Ale się
porobiło... Oparłem głowę i zamknąłem oczy, ale wciąż widziałem przerażenie na
tej pięknej twarzy.
„A więc jest prawdziwa...” pomyślałem. „Prawdziwa aż do
bólu.” Zaciągnąłem się papierosem. Ręka mi się trzęsła jakbym miał delirium.
Zapatrzyłem się na fale. Mimo całego tego syfu coś w środku szeptało mi, że tak
miało być. W końcu dowiedziałem się kim jest moja tajemnicza dziewczyna. No
prawie... Spojrzałem na Harry’ego. Osunął się po ścianie i usiadł na posadce.
Gapił się przed siebie i pewnie w głowie robił to co ja – próbował to sobie
jakoś poukładać... Spojrzałem w to miejsce, gdzie ostatnio odruchowo wędrował
mój wzrok. Teraz już wyglądało inaczej. Osłonięte zaroślami z jednej i drzewami
z drugiej strony, a z przodu bezkresna woda. Zamknięta plaża. Idealne miejsce
by się schować przed strachem... Tylko przed nim nie można uciec. Przyszło mi
do głowy, że chyba pierwszy domysł Lou jest bliższy prawdy. Zgasiłem papierosa
i wyrzuciłem przed siebie. Wyprostowałem się i postanowiłem wrócić do salonu.
Ja już podjąłem decyzję.
Opadłem na podłogę, a nogi wciąż trzęsły mi się jak galareta.
Gapiłem się przed siebie, a w głowie miałem obraz Louisa jakiego jeszcze nigdy
nie widziałem. Nikt nie widział. Cały się trzęsłem. Sam nie wiem z zimna czy z
przerażenia. Oddychałem z trudem. A mruganie wydawało mi się ponad siły. Przed
oczami ujrzałem ją – drobną osóbkę, która ledwo trzymała się na nogach.
Widziałem jak ściskała palce Lou i telepała się ze strachu. Bała się. Nas. Stała
w naszym salonie, a wyglądała tak, jakby czekała tylko, który z nas ją
zastrzeli. Drgnąłem, gdy Zayn dotknął mojego ramienia wchodząc do salonu. Chyba
też powinienem się ruszyć, ale nie dałem rady. I znów przypomniałem sobie o
Lou. Przywołałem obraz przyjaciela, jakim był jeszcze z rana. „Razem damy rade”
pomyślałem i zacząłem wstawać. Ujrzałem w szybie swoje odbicie. „Czemu
mielibyśmy sobie nie poradzić?” Wyprostowałem się i już w nieco lepszym stanie
wszedłem do środka dokładnie zamykając za sobą drzwi na taras.
Schowałem się w kuchni jak jakiś tchórz. I pewnie nim byłem.
Nie mogłem znieść tej ciszy. Dzwoniła mi w uszach. Musiałem coś zrobić. Czymś
się zająć. Rozejrzałem się po kuchni. „Co za syf” pomyślałem i zabrałem się za
porządki. Dłonie trzęsły mi się tak, że o mały włos, a rozbiłbym dzbanek.
Próbowałem się uspokoić, ale trzęsło mną jeszcze bardziej. Zacząłem szczękać
zębami. Usiadłem na chwilę. Popatrzyłem na resztki śniadania na talerzu i
poczułem, że robi mi się niedobrze. Wróciłem do pracy. „Kate...” pomyślałem, a
jej obraz od razu pojawił się w mojej głowie. Zostanie tam już chyba na zawsze.
Jak znak wypalony w mózgu. Ona wyglądała tak, jakby tylko czekała, aż któryś z
nas zada cios. Znów zrobiło mi się niedobrze. „Biedna dziewczyna...” Przed
oczami stanęła mi twarz zapłakanego przyjaciela, który opowiadał najprawdziwszy
horror łamiącym się głosem. Widziałem na własne oczy jak nim to wstrząsnęło. To
był inny Louis. „Dorosły...” Pomyślałem sobie, że to pewnie są najcięższe
chwile w jego życiu. I my tu z nim jesteśmy.
- Jesteśmy z nim – powiedziałem sam do siebie. Przemyłem
twarz zimną wodą i wróciłem do salonu.
„Tu powinniśmy być” pomyślałem siadając obok Zayna.
„Razem...”
Podoba mi pomysł na tego bloga. Jest niebanalny, trudny, a możliwe, że nawet trochę przerażający. Mam nadzieje że zniszczysz tego, bo inaczej będę zmuszona by coś Ci zrobić - wybacz moją bezpośredniość, ale kiedy chodzi o takie tematy jak przemoc nie umiem inaczej. Także weź się w garść, na spokojnie przemyśl kolejne rozdziały i pisz, ale bez pośpiechu ( : Możesz być pewna, że skomentuję siódmy rozdział, jak i kolejne! :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o same rozdziały, to na razie nie mogę niczego konkretnego napisać/powiedzieć. Mamy Kate, dość tajemniczą, niewidomą dziewczynę, która ewidentnie musiała przejść przez jakiś koszmar; wnioskuję to po jej szramach na plecach.
Zastanawiam się czy Louis będzie tym, przy którym Kate się otworzy, poczuje prawdziwe bezpieczeństwo, a nawet się zakochać!
Zastanawiam się, jaką w tym opowiadaniu rolę odegra Zayn i Alex. Jakoś Zayn mi nie pasuje do Kate. Sama nie wiem dlaczego. Może dlatego, że z całego zespołu jakoś najbardziej lubię Lou? Nie wiem, naprawdę.
A! Zapomniałabym. Przed zmianą perspektywy mogłabyś napisać, kogo teraz oczami piszesz, bo brak tego, naprawdę myli :) Poza tym jest okej, chociaż pewnie zdarzyły się jakieś literówki, to nie mnie to oceniać, bo sama robię mnóstwo błędów xD
Pozdrawiam, mocno ściskam i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały :*
matrioszkaa, xx
http://chocolattesmile.blogspot.com/
Jeszcze raz ci dziękuję za te miłe słowa :) Sprawiły mi naprawdę dużo radości. Nie wiem jak postąpić z tą zmianą perspektywy, bo taki miałam plan od początku - dać czytelnikowi zgadnąć kto teraz opowiada. Będą też fragmenty, w których ciężko się tego domyślić, a wręcz jest to prawie niemożliwe ;) Zastanowię się nad tym... Dobre rady zawsze w cenie :)
UsuńCudowny, jak czytam to opowiadanie to łza mi się kręci w oku. Nie rozumiem jak można skrzywdzić drugiego człowieka. Czekam oczywiście na nn a co do uwag to myślę jak moja poprzedniczka :-) pozdrawiam i caluję M.Payne :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspaniałe słowa :)
UsuńI w nagrodę za wytrwałość dostałam wszystkich chłopców po kolei. Liam jak zwykle myśli o wszystkim. Opiekuńczy i taki kochany, ze aż brak mi słów. Sposób w jaki opisaliśmy uczucia każdego po kolei. Nic tylko wziąć ich w ramiona i przytulić. Zayn jak zwykle myśli przy papierosie. Wciąż zastanawiam sie czy on i Kate... Ale przecież ma Perrie i jest im dobrze... Chyba muszę poczekać. A moze Louis? To co zobaczył strasznie nim wstrząsnęło. Tylko co dalej? Boże dlaczego nie ma wiecej rozdziałów? Widzę ze póki co nie robiłas długich przerw przed dodaniem kolejnego więc modlę sie by tak zostało. Harry - dla przyjaciela wszystko. Godne podziwu. I to ze jest słaby i silny jednocześnie. Ale i tak prawie rozplakalam sie przy Niallu... Kocham go. Nazwał sie tchorzem ale dla mnie nim nie jest. Każdy radzi sobie na swój sposób. Za to decyzja która podjęli by wspierać Lou - tu juz sie poplakalam. Boskie.
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie. Z uczuciem. Prawie czuje sie jakbym była tam z nimi. I wciąż podoba mi sie to ze nie idziesz na łatwiznę i kazesz nam chwile pomyśleć kto jest narratorem. Nikt inny tak nie robi. Zreszta chyba nie ma drugiego takiego opowiadania. Błagam. Pisz wiecej.
Ania Horan ;)
Mam nadzieję, że jednak udało ci się trochę pospać ;) Dziękuję za wspaniałe komentarze. Nawet się nie domyślasz ile radości mi przyniosły. Początkowo myślałam, że co mi tam - mogę pisać tylko dla siebie, ale teraz cieszę się jak głupia z każdego słowa pozostawionego przez kogoś, kto zadał sobie trud by przeczytać te moje bazgroły. Dziękuję i pozdrawiam
UsuńBoże, nawet nie wyobrażasz sobie ile łez z moich oczu już wypłynęło, czytając Tego bloga. Dziękuję CI za to, że go piszesz i , że masz taki świetny pomysł na niego. On nie jest taki sam jak inne. Inne to takie, że dwie przyjaciółki spotkały chłopców i zostały dziewczynami, a potem swoich wybranych byli żonami i żyli długo i szczęśliwie. To opowiadanie jest cudowne. Taki przerażające, ma się gęsią skórkę jak się go czyta. Jest wspaniałe. I broń Boże żebyś go przestała pisać !
OdpowiedzUsuńLove Forever x
~ Kaśka Directioner
Boże nawet sobie nie wyobrażasz ile razy robiłam przerwę w pisaniu, bo zalewałam się łzami. A potem czytałam co już nabazgrałam i ryczałam od nowa. Dzięki takim komentarzom robi mi się ciepło na sercu i wiem, że udało mi się wzbudzić w kimś jakieś uczucia. A o to mi chodziło.
UsuńCo do innych blogów, to od dawna się w nich zaczytuje i jestem wierną fanką wielu z nich. Chciałam by moja opowieść była trochę inna, ale jak każda wielbicielka One Direction chciałabym szczęśliwego zakończenia... Tylko w życiu nigdy nie bywa tak kolorowo... Ale głupoty piszę ;) Chciałam tylko powiedzieć, że chodziło mi o uczucia i przemyślenia ludzi, a nie tylko buzi buzi i do łóżka (choć takie też lubię czytać ;) ) Dziękuję za twoje słowa i mam nadzieje,że do następnego razu.
Też lubię takie czytać xd :D
UsuńI powiem, że udało Ci się z tymi emocjami. Każdy czytelnik pewnie płakał. ;) . I nawet nie myśl, że nigdy nie przeczytam, któregoś z twojego rozdziałów. Jesteś moją idolką i pamiętaj o tym :*
~ Kaśka Directioner
Dziękuję
UsuńTwój blog jest G E N I A L N Y !!!! Muszę jeszcze kilkanaście rozdziałów nadrobić, ale przeczytam :) Jeszcze z takim blogiem się nie spotkałam, z tą dziewczyną... Uwielbiam twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńO matko! Dziękuję ci za te słowa. Cieszę się teraz jak dziecko w sklepie ze słodyczami :D
Usuńi kolejny. nic nie napiszę. nie umiem pisać pod dobrymi opowiadaniami. nie sztuką jest napisać kilka epitetów, tylko powiedzieć co mi sie podoba, a co nie. Nie umiem tego zrobić więc podam epitet, choć jak juz wspominałam wcześniej - nie lubie tego robić. Wspaniałe.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie będę pisać, że to świetne ITP. bo to wiesz. Napisze w trzech słowach , które mam nadzieję, że zastąpią wszystko:"TO JEST MAGICZNE"!!!
OdpowiedzUsuńWeronkaaa
Dziękuję. Cieszę się, że ci się podoba :)
UsuńWiesz, mogę tylko powiedzieć: zgadzam się z komentarzami wyżej.
OdpowiedzUsuń❤
UsuńEj, no przyznam, że w moich paczadłach zbierają się łzy... :'<
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeszcze nie raz poczujesz łzy wzruszenia, czy śmiechu...
UsuńTen rozdział jest niesamowity, brak mi słów żeby go dokładnie opisać... Jest wspaniały, świetnie go napisałaś. To jak opisałaś reakcje chłopaków i jak chcą razem zadziałać, coś zrobić. Jeszcze raz, niesamowity rozdział :)
OdpowiedzUsuń@Real_Klaudia
Bardzo się cieszę, że spodobała ci się moja pisanina :) Dziękuję za miłe słowa i życzę przyjemnej lektury.
UsuńCałuję xx